Jak to sie dzieje i dlaczego, ze w ktoryms momencie wspolnego zycia dwojga ludzi, a pozniej rodziny, jedno z nich staje sie katem, a reszta jego ofiarami? A im bardziej ofiary schodza katowi z drogi, im bardziej chca go zadowolic, spelnic jego oczekiwania i nie narazac sie na gniew i rekoczyny, tym oprawca staje sie brutalniejszy. Syndrom kata i ofiary. Sadysty i masochisty. Wladcy absolutnego i wiernopoddanczego niewolnika.
W znakomitej wiekszosci przypadkow katami sa mezczyzni, znacznie rzadziej kobiety, choc zdarzaja sie przypadki, ze plec piekna i slaba (z nazwy) przejmuje role domowego oprawcy. Kobiety spychane sa na ogol do roli matek i gospodyn domowych, ich mezowie zarabiaja pieniadze, co w ich mniemaniu, daje im pelnie wladzy nad zaleznymi od nich czlonkami rodziny. Kobiety znosza przemoc z pokora, obawiajac sie, ze obciazone dziecmi, nie poradza sobie same. Tak najczesciej niestety bywa. Zeby uwolnic sie od damskiego boksera, trzeba wynajac dla siebie i dzieci jakies mieszkanie, zaplacic z gory kaucje i pozniej uiszczac regularnie czynsz. Z czego, kiedy kobieta nie pracuje? Pomijajac kwestie wysokiego bezrobocia, co zrobic z dziecmi, kiedy chce sie podjac prace? Przedszkola i zlobki kosztuja i watpliwym jest, czy z jednej pensji na wszystko wystarczy. Pracodawcy niechetnie zatrudniaja samotne matki z przychowkiem, bo laczy sie to z ryzykiem wiecznych absencji.
Bledne kolo!
Maltretowane kobiety w pelni zdaja sobie sprawe z niemoznosci ucieczki przed swoim katem, wiec nadal tkwia w tych toksycznych zwiazkach, wybierajac mniejsze zlo w postaci sincow, zamiast bezdomnosci, ryzyka utraty dzieci i bezrobocia. Ich mezowie maja pelne poczucie bezkarnosci i poczynaja sobie coraz smielej. Czesto podobne zwiazki koncza sie zabojstwem, bo albo maz przesadzi z karami cielesnymi, albo zona w akcie desperacji, pchnie go nozem w samoobronie. Na placu boju pozostaja dzieci, polsieroty, z jednym z rodzicow w wiezieniu.
Gdzie jest panstwo? Gdzie jego pomoc? Coz z tego, ze wzywana czesto policja zaklada rodzinie specjalna kartoteke, kiedy na ogol kobiety wycofuja skarge, w obawie o swoja i dzieci przyszlosc. Zamkniecie meza w wiezieniu tez nie rozwiaze sprawy, bo rodzina pozostanie bez srodkow do zycia, a co najgorsze, on kiedys wroci i bedzie sie mscil. Panstwo nie zapewni mu oddzielnego lokum, a mieszkac gdzies musi.
Co wiec robic?
Dlaczego konwencja Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, tak opornie wchodzi w Polsce w zycie? Oscia w gardle stoi hierarchom koscielnym. Dlaczego? Michalik grzmial z ambony:
"Wielkie klamstwo, ktore przejelismy z Unii Europejskiej, przyjmujac te ustawe o przemocy, ze kultura, tradycja, religia rodzi przemoc. Niech mi pokaze ktorykolwiek z tych ludzi, ktorzy wymyslili to wielkie klamstwo historyczne, w ktorym miejscu ewangelia mowi o przemocy? Gdzie kosciol zacheca do przemocy? To jest dramat zaklamywania."
Tyle tylko, ze dla kosciola, rola kobiety jest bycie ofiara. Bez wzgledu na okolicznosci, co bog zlaczyl... itd. W samej biblii roi sie od nienawistnych kobietom ustepow i sformulowan, nakazujacych im pelne poddanstwo i obarczajacych je wina za wszystkie plagi i nieszczescia. Trudno pogodzic edukacje szkolna zajeciami z religii, mowiacymi o posluszenstwie wobec mezczyzn.
Konwencja zaklada sciganie przemocy domowej z urzedu, bez wzgledu na to, czy sama ofiara sklada wniosek o ukaranie sprawcy. Wezma w leb swiatle rady spowiednikow o noszeniu krzyza w pokorze. Podobnie rzecz sie bedzie miala z przemoca seksualna wobec dzieci, ktora wedlug konwencji, nie musi byc juz zglaszana wylacznie przez rodzicow. Kazda osoba postronna, posiadajaca taka wiedze moze to zglosic organom scigania. Zla to wiadomosc dla pedofilow w sutannach.
Rada Europy bedzie dysponowala rocznymi raportami i statystykami o przemocy domowej w Polsce i bedzie wstyd na caly swiat! Bo sytuacja w kraju jest dramatyczna, mimo, ze 90% spoleczenstwa deklaruje sie jako wierzacy katolicy.
Opowiadanie z ambon bajek, ze konwencja preferuje nie tylko zwiazki nieformalne, ale o zgrozo! jednoplciowe to rozpaczliwe proby ratowania wlasnych interesow i zatrzymania czasu w glebokim sredniowieczu. Klamstwo powtarzane dostateczna ilosc razy, nabiera statusu prawdy, to nadzieja kosciola na pozyskanie poplecznikow. W konwencji nie ma o tym slowa, jest natomiast wiele o przemocy w rodzinie.
Na koniec jeden z urywkow z biblii:
"Do niewiasty bog powiedzial: obarcze cie niezmiernie wielkim trudem twej brzemiennosci, w bolu bedziesz rodzila dzieci, ku twemu mezowi bedziesz kierowala swe pragnienia, on zas bedzie PANOWAL NAD TOBA." (Rdz. 3, 16)
Nic dodac, nic ujac.
*************************************************************************************
Moja wczorajsza droga do pracy.
Ladna masz droge do pracy, w kazdym razie ladnie wyglada w zimowej oprawie.
OdpowiedzUsuńPoruszylas bardzo ciekawy temat i duzo mozna by komentowac. Przemoc wobec kobiet wystepuje nie tylko w Polsce, rowniez w USA, a co gorsze latwiejszy dostep do broni powoduje, ze niektore klotnie malzenskie koncza sie strzelanina. Ja powtarzam, edukacja, wyksztalcenie, ktore pozwoli kobietom osiagnac lepsza pozycje w spoleczenstwie, wieksze szanse na znalezienie pracy, a dzieki temu wieksze szanse uniezaleznienia sie od partnera gdy zajdzie taka potrzeba. Pytanie - czy kobiety chca sie ksztalcic? niektore lubia role niepracujacej zony/matki.
Mozna byc rowniez niepracujaca zona i matka, majac w odwodzie wyzsze wyksztalcenie, czy jakiekolwiek inne, ktore w razie potrzeby daje mozliwosc szybkiego uniezaleznienia sie od meza-oprawcy. Inaczej rzecz sie przedstawia, kiedy jedynym zawodem i powolaniem jest macierzynstwo.
UsuńDlaczego opornie wchodzi konwencja Rady Europy? Proste, polska biurokracja, polska mentalność, polska głupota, polska nieufność!!!!!
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz więcej głośniejszych przypadków, iż przemocy w rodzinie dopuszczają się funkcjonariusze państwowi. Ostatni, np. policjant, najpierw ranił noże żonę, a potem popełnił samobójstwo.
Faceci są słabi. Im większy mają kompleks na punkcie swojej osoby, tym większym stają się katem i oprawcą.
I nie rozumiem, dlaczego kat ma prawa, a ofierze wszelkie prawa się odbiera!!!!
NIE ROZUMIEM. TO JEST CHORE!
Przemoc domowa to nie tylko polska specjalnosc, tak dzieje sie na calym swiecie, tyle ze w Polsce ofiary nie maja zapewnionej panstwowej ochrony w dostatecznym stopniu. Wszedzie sa organizowane domy dla maltretowanych kobiet, sluzace nie tylko dachem nad glowa, ale i pomoca prawna i przygotowywaniem kobiet do samodzielnej egzystencji, niezaleznej od meza-oprawcy.
UsuńKonwencja pewnie wiele by nie zmienila, ale samo jej wprowadzenie byloby znakiem, ze wladzom zalezy na polozeniu kresu przemocy rodzinnej.
Dlatego tego nie mogę pojąć. Kobieta z dziećmi ucieka z domu przed katem. Nie ma się gdzie podziać, a dziada eksmitować nie można. Inny przykład - facet znęca się nad rodziną, żonę ledwie odratowali, a on trafia do więzienia. Odsiaduje wyrok i... wraca znowu do domu, bo wyrzucić go nie ma gdzie! Historia zaczyna się od nowa. Paranoja!
UsuńChory system i jakies takie spoleczne przyzwolenie.
UsuńDzień dobry, Panterko!
OdpowiedzUsuńNo, niestety - taka jest sytuacja kobiet w Polsce i nie tylko. I obawiam się, że długo się jeszcze nic w tej kwestii nie zmieni, bo to nie jest sprawa konwencji, czy braku jakichś praw. To sprawa mentalności ludzkiej - zarówno damskiej i męskiej. A w niej jest jakoś to dziwnie zakodowane, że kobieta podlega mężczyźnie i jest od niego w jakiejś mierze zależna. Ostatnio czytałam artykuł o nowościach ksiązkowych w dziedzinie erotyki. Autorkami nabardziej poczytnych są kobiety.A największym wzięciem cieszy się kobieca literatura o miłości sado-maso. Okazuje się, ze mnóstwo kobiet to kręci. Dla tej dziwacznej ekscytacji same wchodzą w rolę ofiary, wkładając w dłoń męzczyzny bat i ciesząc się swą podległością.
W psychice damskiej zakodowane jest mnóstwo dziwnych, nieusuwalnych przyzwyczajeń, preferencji, pragnień. I to, że niektóe z nich lubią być ofiarami w łóżku, to tylko początek góry lodowej.Są i takie, co to przemoc męską traktują jako dowód na zainteresowanie nimi - lepsze to, niż obojętnosć.
Ręce opadają, no bo jak tu walczyć dla kobiet o coś, czego może one tak naprawdę nie chcą i nawet jak już będzie to nie wykorzystają do swej obrony...?
Mylisz sie, Olu. Konwencja sprawi, ze przemoc domowa scigana bedzie z urzedu, a nie na wniosek pokrzywdzonej. Nie bedzie wiec mozliwosci wycofania zeznan. Byc moze zahamuje to fale przemocy mezczyzn pewnych, ze pozostana bezkarni.
UsuńPodobnie rzecz sie bedzie miala z pedofilami, ktorzy dotychczas mogli byc scigani wylacznie na wniosek rodzicow skrzywdzonego dziecka, co w przypadkach domowej pedofilii, nie zawsze wychodzilo na jaw. Z tych samych zreszta powodow, co przemoc.
Panterko! Wywołałas niesamowita dyskusję w moim domu. Ta dyskusja rozgałęzia sie w wiele stron i aż szkoda, że nie mozesz tu być razem z nami i pogadać. Jednak internet, dajac swobodę dyskusji daje i pewne ograniczenie czasowe i logistyczne. No bo ilez palce dadzą radę wyklepać na klawiaturze?
UsuńTak w skrócie, to powiem Ci, ze np. w Australii od wielu lat działają już prawa i konwencje dające kobietom oraz dzieciom środki do obrony przez domowymi katami. Czy myslisz, ze przez to zmniejszyła się ilosc aktów przemocy w rodzinach? Czy myslisz, ze naprawdę ludzie potrafią uczciwie podejsć do prawa? Otóz prawo dane ludziom potrafią oni bardzo niecnie wykorzystać przeciwko bogu ducha winnym członkom rodziny. Z roku na rok zwieksza sie lawina bezpodstawnych donosów i oskarzeń. Dzieci na rodziców. Rodziców na dzieci. Żon na męzów o mężów na zony. I cóz, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze! Chodzi też o zemstę za jakieś nieistotne przewinienia z przeszłosci (bo tata nie dał pieniedzy na wakacje, bo mama nie kupiła superowej kiecki, bo mąż chyba ma romans z koleżanką z pracy itp, itd.). Chodzi o zaimponowanie kolegom. Małośc ludzka ma tu ogromne pole do popisu! Uff! To na razie tyle....
Nie zgodzę się z Tobą Olgo. Dużo mogę powiedzieć w temacie przemocy, 8 żyłam w związku małżeńskim z katem. I wierz mi w momencie, kiedy mężczyzna podniesie rękę na kobietę, seks z nim staje się udręką i upokorzeniem a już na pewno nie to nic wspólnego z zaspokajaniem potrzeby bycia poddaną czy uległą... Sądzę, że kobiety szukające tego typu zaspokojenia nigdy w życiu nie doświadczyły przemocy ze strony mężczyzny. Jak trudno wyjść z takiego chorego związku wie tylko ta kobieta, która doświadczyła. Niektóre, potrafią go w porę zakończyć inne tkwią w nim latami. Ale na pewno nie robią tego bo wolą przemoc niż obojętność. Po prostu im dalej tym gorzej. Dochodzą inne sprawy, dzieci, wspólny do, wspólne finanse, masę codziennych spraw które wiążą kobietę z oprawcą. Trudno to wytłumaczyć, bo ja sama po latach zastanawiam się jak to możliwe, że pozwoliłam na to aby tyle zła mnie spotkało. Teraz tak myślę, ale w tamtym czasie...w skrócie- on idzie do przodu-jest coraz bardziej agresywny i wyrafinowany a kobieta cofa się bardziej i bardziej, zamyka w swoim lęku, wstydzie i upokorzeniu...Jak można mówić, że kobiety nie tylko nie chcą pomocy ale i czerpią z takiej sytuacji satysfakcję??? Nie atakuję Cię, rozumiem, dlatego że zapewne nie doświadczyłaś przemocy ze strony mężczyzny- jesteś szczęściarą. Ale z drugiej strony czytałam też kiedyś podobną wypowiedź kobiety, która twierdziła, że wyrwała się z takiego piekła. Stwierdziła, że kobiety jeśli trwają w takim związku- na pewno lubią być bite i upokarzane. I między innymi takie właśnie podejście otoczenia sprawia, że ciężko ofierze prosić o pomoc.
UsuńBeato! To, ze napisałam o szerszym aspekcie sprawy przemocy, nie znaczy, ze wszystkie kobiety wkładam do jednego worka i uważam, iż same chcą tej przemocy. Oczywiście, ze tak nie uważam! Po prostu kobiety są rózne. Wczoraj Pantera napisała u siebie ciekawy tekst o kobietach modliszkach. Bo są i takie. To nie tylko mężczyźni ponoszą wszelką odpowiedzialnośc za wszystko.
UsuńOczywiście wiem, ze mnostwo kobiet znalazło sie w makabrycznej sytuacji bez żadnej swojej winy. Sa w jakimś zaklętym kręgu niemozności i duszą sie w tej klatce latami, pozwalajac sobie obrywać piórka i tracąc siły duchowe i fizyczne.
Najgorsze jest to, że takie sytuacje dzieja sie wszędzie. Zarówno w domach biednych, jak i w bogatych. Poziom agresji nie zalezy od statusu materialnego i wykształecenia oprawcy. Od czego wiec zależy? Moim zdaniem od wychowania w jego rodzinie i od sytuacji, które obserwował na codzień. On w dorosłym zyciu to wszystko powiela, bo taki był jego wzorzec i nie widzi w nim niczego niestosownego. Dla niego to normalne a nawet święte, skoro tatuś z mamusią tak postepował.
Z całego serca współczuje przesladowanym kobietom. Gdybym mogła, to wszystkich opracwców zakułabym na lata w dyby, albo poddała wyrafinowanym torturom by odczuli na własnej skórze co znaczy cierpienie. Ale prawo nie funkcjonuje w ten sposób, ze oko za oko, ząb za ząb. Prawo to pewne formułki i nakazy. Od ludzi zalezy czy będą umieli z nich skorzystać i pomóc sobie. i czy ukarani dadzą sie zresocjalizować i być jeszcze cos wartymi członkami społeczeństwa.
I znowu wracam do mentalności i do wychowania. Jesli nie zmienimy sposobu wychowywania naszych dzieci, jesli nie damy im sami pozytywnych wzorców, to te dzieci w dorosłosci stana sie...nami. Szkołą dzisiaj umywa ręce od wychowania. Rodzice nie bardzo wiedzą jak sie to robi. Dzieci uczą sie na grach komputerowych i filmach akcji, że przemoc w zasadzie jest fajna. Co z tego wszystkiego wyniknie w przyszłości?
P.S.
Pozdrawiam Cie serdecznie Beato i naprawdę cieszę sie, ze dałaś radę wyjsc ze swojego zakletego kręgu.
Olenko i Beatko, nie wierze, ze jakakolwiek kobieta "lubi byc bita", skoro nie wyprowadza sie od bijacego. Co najmniej w Polsce przeszkod jest znacznie wiecej, niz mozliwosci zakonczenia zwiazku. Przy tym dochodzi odwieczna obawa odebrania dzieciom ojca, kiedy go wsadza i "kto mnie bedzie chcial z przychowkiem". Brak mieszkania i srodkow na nie, brak pracy i widokow na nia - to wszystko niezmiernie utrudnia podjecie decyzji przerwania piekla.
UsuńMnie samej ciezko bylo przerwac luzny zwiazek, nie bylo malzenstwa, wspolnoty, zaleznosci i przede wszystkim dzieci. Ale bylo trudno. Kiedy juz kobieta sie ostatecznie rozprawi z przeszloscia, sama sie dziwi, jak mogla w takiej sytuacji trwac, ale znacznie ciezej jest uczynic ten pierwszy krok.
Tym wiekszy moj podziw dla kobiet, ktorym sie to udalo.
Oj na ten temat mogłabym książkę napisać!
OdpowiedzUsuńMialas, Carlo, sama takie doswiadczenia? Mnie zdarzylo sie to raz. Mialam narzeczonego (tak, bylismy juz zareczeni), ktoremu czesto reka sie obsuwala. Bylismy razem 3 lata, ale po trzecim akcie przemocy, zakonczylam zwiazek, choc nie bylo latwo. Wiedzialam dobrze, ze jesli przychodzilo mu to z taka latwoscia przed slubem, na pewno na tym nie poprzestanie. Mialam szczescie, ze w pore sie wycofalam, rozwod bylby trudniejszy.
UsuńDziań dobry Panterko.
OdpowiedzUsuńPrzemoc w rodzinie...można by powiedzieć, że temat stary jak świat. Przemoc fizyczna ale i psychiczna, faktycznie najczęściej dotyczy kobiet, chociaż znam przypadek odwrotny. Jakże często na co dzień bicie, "szturchańce" i wyzwiska, niejednokrotnie alkohol, ale przyjdzie niedziela..wystrojony, wypachniony "pan" maszeruje do kościoła, ba... pewnie nawet przystępuje do spowiedzi i oczywiście dostaje rozgrzeszenie. Jakże często przemoc kojarzy nam się z tzw. patologiczną rodziną...a przecież ten problem dotyczy również ludzi wykształconych,od których można by spodziewać się kultury. Wykształceni oprawcy potrafią być bardziej wyrafinowani w swoich poczynaniach. A kościelni hierarchowie? ....bez komentarza.
Przemoc psychiczna nie pozostawia widocznych sladow, ale jest okrutniejsza, bo skutkuje niegojacymi sie ranami duszy. Since z ciala zejda, zrosna sie polamane kosci, ale dusza nigdy nie zostanie uleczona.
UsuńKosciolowi nie zalezy na przerwaniu gehenny bitych kobiet, choc jego rola bylaby w tym przypadku nie do przecenienia. Kat dostanie rozgrzeszenie, a ofiara nakaz dzwigania swojego krzyza i przestroge, zeby nie odwazyla sie odchodzic i rozwodzic. Kogo to obchodzi?
...żeby nie było, że bronię facetów... statystycznie katów-mężczyzn jest więcej chociaż zdarzają się przypadki katów-kobiet. Jednak jedno czy drugie, to wielka trauma dla rodziny i dzieci, nie raz z tragicznym finałem...
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem gdzie wtedy są służby i instytucje...
Sluzby pojawiaja sie na miejscu zbrodni, wczesniej nie interweniuja, bo "to sprawa rodzinna". Zreszta w 99% przypadkow, skargi zostaja wycofane, wiec po co sie fatygowac?
UsuńA maltretowani mezczyzni cierpia na ogol w milczeniu, rzadko ktory decyduje sie na zlozenie doniesienia, nie chcac narazac sie na kpiny.
Kolejny trudny temat.... Ja niestety od czasu do czasu jestem pośrednio świadkiem przemocy domowej, słyszę dużo, za dużo przez bardzo cienką ścianę, co się dzieje u moich sąsiadów. Oczywiście schemat jak miliony innych przypadków, nie będę nawet opisywać. Zaczęło się jakiś czas temu, nie było tak od początku. Niestety się pogłębia, zaczęło się od szturchania, wyzywania żony, potem jedno i drugie pobicie. Wiedziałam, że na tym się nie skończy i niestety miałam rację. Doszło do poważnego pobicia dzieci, małych dzieci. Wezwałam policję...przyjechali po 45 minutach, kiedy "pana domu" już dawno nie było. Żona go jeszcze usprawiedliwiała. Była w szoku, ze ktoś powiadomił policję. Pewnie się domyśla, że to ja, bo tylko ja z nimi sąsiaduję. Dla innych sąsiadów....normalna rodzina, kochające się małżeństwo z małymi dziećmi, mają mieszkanie, samochód, oboje mają pracę. On jest przykładnym ojcem, zawozi dzieci do przedszkola/szkoły, gotuje obiad, robi zakupy, wychodzi z psem. W niedzielę idą do kościoła i na spacer. Na pozór idealny przykład rodziny. I jakby doszło do jakiejś tragedii to wszyscy byliby w szoku "jak to? przecież to taka normalna, szanująca się rodzina". Bo rodzina taka się wydaje, dopóki nie słyszysz co się dzieje za zamkniętymi drzwiami.
OdpowiedzUsuńI apeluję, bo sama tak na początku myślałam. To co dzieje się w rodzinie, to nie jest tylko ich prywatna sprawa. Każdy ma OBOWIĄZEK powiadomić policję, kiedy jest świadkiem przemocy. Bo ofiara ma milion powodów, obaw i innych rzeczy, zeby tego nie zrobić. Od chwili kiedy wezwałam policję minęło pół roku. Jest spokój. Znajomy powiedział "można powiedzieć, że uratowałaś trochę tą kobietę, on się teraz boi i się uspokoił". TYlko ja wiem, że na tym się nie skończy........
Elu, sasiedzi czesto boja sie interweniowac i ja sie im nie dziwie. Nasza (czyli Wasza) kochana policja lekko podchodzi do ochrony danych "donosiciela", a ten, na ktorego zlozono skarge, moze sie mscic. Kazdy wiec woli udawac, ze nie slyszy placzu i krzykow i nie widzi siniakow u zony czy dzieci. Niewielu jest tak odwaznych, jak Ty. Facet przycichl, ale mnie tez sie wydaje, ze nie przestal. Tacy ludzie, kiedy raz zaczna, nie przestaja.
UsuńMasz rację, ludzie się boją. Ale dzwonić trzeba. Jak dojdzie do tragedii to wtedy dopiero media się interesują i wypytują wszystkich czy czegoś nie słyszeli. A taka jest prawda, nie słyszą, bo nie chcę słyszeć. Mając przemoc za ścianą wiem, ze tego nie da się nie słyszeć...Krzyki, bluzganie kata, pisk, krzyk, płacz dzieci i żony. Straszne. Miałam obszernie omówione zagadnienie przemocy na zajęciach na studiach i niestety wiem, ze tak po prostu nie mija. Może być spokój na jakiś czas, tzw sielanka,miodowy miesiąc. Ale wcześniej czy później się kończy i wraca przemoc. Przykre, ze w każdym niemal przypadku schematy zachowania są prawie takie same i łatwe do przewidzenia. Co jeszcze smutniejsze przekazywane z pokolenia na pokolenie, bo dzieci uczą się od rodziców poprzez obserwowanie. Mojego sąsiada ojciec używał przemocy, sam się kiedyś do tego przyznał. Teraz on terroryzuje swoją rodzinę. I z tego co słyszę zza ściany, ich czteroletni synek już momentami też się zachowuje jak mały terrorysta, wymusza biciem i siłą ....
UsuńMoze byloby dobrze, gdybys sprobowala z tym sasiadem porozmawiac? Z nim samym, zaprosic go do siebie na kawe i powiedziec mu to, co wyzej napisalas. Byc moze czlowiek nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo powiela zle zachowania ojca i jak jego syn zaczyna powielac jego sposob na zycie.
UsuńNajgorzej jak w samoobronie dźgnie go nożem to wsadzają ją do więzienia...
OdpowiedzUsuńI to mnie najbardziej wkurza...
Oglądałam taki film na ten temat...
To czeste zakonczenie rodzinnych sporow. Dopiero jednak wtedy policja zaczyna COS robic.
UsuńA może czasami wystarczyło by wziąść tłuczek lub inny wałek do ręki i spytać"damskiego boksera"czy chce spróbować jak to boli? a nie kłaść uszów po sobie...
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę,że kobiety czasami są sobie winne bo wybaczają wielokrotnie,wycofują swoje oskarżenia a policja w takich sprawach pewnie dochodzi do wniosku,że szkoda ich zaangażowania bo i tak wszystko się zakończy"pomyślnie"dla awanturnika domowego.Może jednak warto czasami się postawić takiemu"demonowi męskości"?...
Latwo powiedziec. Strach paralizuje, bo facet jest przeciez silniejszy.
UsuńNajlepiej jak Ofiara odchodzi od swojego Kata. Nie rozumiem takich kobiet - jak sama chce cierpieć niech cierpi , ale dlaczego takie świństwo robią swoim dzieciom.Boi się że sobie nie poradzi ?? Woli bicie za parę nędznych wydzielonych groszy ?? Trochę odwagi . Ja tak zrobiłam jak miałam dwoje małych dzieci - poszłam do byle jakiej pracy tak tylko żeby zarobić parę złotych - podałam Bydlaka do Sądu o alimenty - nie płacił , ale dostałam od komuny alimenty ( zapomnialam jak to się nazywało)i było super - byłam szczęśliwa. Dziewczyny jak miały 13 - 15 lat roznosiły ulotki żeby mieć na swoje wydatki. Teraz już są dorosłe.Jedna jest dziennikarką , druga ma Salon Fryzur - jestem z nich dumna.Czasami myślę co by było jak bym nie odeszła - pewnie o wiele gorzej.Mój Kat był wykształcony,miał dużo pieniędzy - własny biznes - miałam dużo do stracenia , ale wybrałam wolność i spokój. On już nie żyje od 15 lat - zmarł na raka więc w międzyczasie nasze życie się bardzo poprawiło bo córkom skapnęło trochę grosza.Oj działo się działo ale za dużo bym musiała pisać - pewnie wyszła by niezła z tego książka ale niestety nie mam do pisania talentu :)
OdpowiedzUsuńNie kazda kobieta ma dosc sily przebicia i energii, by sie uwolnic. I pamietaj, ze w tzw. komunie bardziej dbano o interes jednostki, niz teraz. Nie bylo takich problemow z zatrudnieniem, a i mieszkania byly tansze. Nawet nie wiem, czy fundusz alimentacyjny jeszcze dziala.
UsuńMasz racje - nie wiem czy dzisiaj dałabym radę ...... ale nie - zrobiłabym to samo. Funduszu już nie ma a szkoda bo to była duża pomoc dla samotnych matek. I jak tak pomyślę to pod tym względem " komuna " nie była taka zła.Ze znalezieniem pracy też nie miałam problemu.
UsuńA i panstwo bardziej stalo za Toba murem, latwiej bylo na pewno.
UsuńMam w domu córkę , wykształcona i przez lata pozwalała by mąż się nad nią znęcał. Gdybym sprawy nie wzięła w swoje ręce pewnie by ja zniszczył, teraz mieszka ze mną i swoja 3 letnia córeczka , leczy się bo wpadła w tak ciężka nerwicę natręctw, ale żyje , pracuje i zaczyna się uśmiechać.Na początku nie pozwoliła sobie sobie pomóc tak się jego bała. Wiele z tych kobiet zachowuję się tak jak moja córka. On nie płaci na dziecko nawet go nie interesuje ale ona woli sama na nią zarobić ,odbierze mu prawa rodzicielskie ale jeszcze chce trochę poczekać. Pewnie nie potrafi jeszcze staną oko w oko z nim w sądzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Malym kamykiem wywolalam prawdziwa lawine! Tyle z Was lub Waszych bliskich dotknely podobne problemy. Kazda z nas zna kogos, kto byl bity.
UsuńCo za swiat!
niestety kobiety są zazwyczaj w trudniejszej sytuacji, bo wychodząc z lub pozostając w domu dźwigają najważniejszy bagaż - dzieći.
OdpowiedzUsuńBywa też, że "słaba" płeć staje się oprawcą, ale mężczyźnie nie jest łatwo do roli ofiary przyznać się, bo to takie... niemęskie i dlatego statystyki nie są kompletne.
Cały wachlarz "za" i "przeciw" towarzyszy rozstaniu, zawsze nie jest to łatwa decyzja i o ile mogę zrozumieć kobiety, które trwają w okropnej sytuacji, bo nie mają wyjścia, o tyle nie mogę zrozumieć tych, które dla tzw. dobra dzieci pozostają z katem pod jednym dachem, narażając nie tylko siebie, ale przede wszystkim swoje dzieci.
Ciezko sie z tego mlyna wydostac, bardzo ciezko. Tym wiekszy szacunek dla tych, ktore to uczynily.
UsuńDokładnie!
UsuńPowinno byc wszystko tak zorganizowane, ze to oprawca musialby sie wyprowadzac z domu, a nie kobieta z dziecmi. Dokad? A chocby pod most, niewazne. On musi byc karany za to, co robi, a tymczasem to kobieta ponosi wszelkie konsekwencje przemocy.
UsuńWywołałaś prawdziwą lawinę. Widać, jak ważny to temat. Uważam, że należałoby leczyć przyczyny, czyli zacząć od wychowywania dzieci tak, aby jako dorośli nie stawali się, ani katem, ani ofiarą. Oczywiście to w dzisiejszym świecie utopia, choć pomału gdzieniegdzie się to zmienia zmienia się. Uważam podobnie, jak Ty, że przemoc psychiczna bywa gorsza od tej fizycznej, a na pewno trudniejsza do udowodnienia.
OdpowiedzUsuńTen cytat z księgi rodzaju o panowaniu mężczyzny nad kobietą nie jest dobrym przykładem. Trzeba by jeszcze wyjaśnić, jak Biblia rozumie to panowanie, a jest w niej również wiele pięknych wzorców dla małżeństw.
Pozdrawiam :)
Zarowno biblia, jak i koran zawieraja piekne wzorce dla malzenstw. A jak to jest z ich realizacja, kazdy widzi. Najwiecej katow rodzinnych jest wsrod tych chodzacych regularnie do kosciola.
UsuńZgadnij, dlaczego. Bo kosciol to akceptuje, moze nie popiera, ale akceptuje, a kobiety odwodzi od porzucenia kata.
Kościół nic z Biblią już nie ma wspólnego. Chciałam napisać, że tylko istnienie Boga, ale nawet Bóg jest w kościele w trzech osobach, to nie ten z Biblii.
UsuńKosciol ma w ogole z religia i jej zalozeniami, niewiele wspolnego.
UsuńO Konwencji też chciałam napisać, i chyba napiszę, bo to trzeba nagłaśniać z każdej strony. I należy głośno, dobitnie piętnować postawę Kościoła oraz ministrów, którym zdaje się, ze oni i tylko oni mogą "ustawiać" życie obywateli.Dalej już nie pisze, bo jak zawsze przy takim temacie cholera mnie bierze i muszę hamować.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Jaskoleczko, oddychaj i licz do dziesieciu ;)
UsuńPatologii w rodzinie nie zlikwidujemy, ale nowe pokolenia mozemy edukowac, byle nie przy uzyciu biblii.
Biblia to nic nie ma do tego, że ktoś źle ją interpretuje. Sama książka nie jest w stanie dać, tego co winni dać rodzice. Oczywiście może dać wskazówki. Ale katolik i Biblia... dobre sobie... Nawet ksiądz Biblii nie zna, a skoro tak jest to co on głosi? I kim w istocie jest?!
UsuńWidziałam kiedyś program o dziewczynie która biła swojego partnera. W pewnym momencie "nerwy jej puściły", czego skutkiem była śmierć tego chłopaka. Mało tego! On jeszcze to wszystko tak zrobił, że ona nie poniosła żadnej kary za to co zrobiła/robiła...
Niestety, panie czasem dorownuja panom w przemocy, choc to rzadkosc.
UsuńRozmawiałam kiedyś z koleżanką,która mieszka w Holandii,jak u nich wyglada sprawa przemocy w rodzinie.Kiedy jest wzywana policja do awantury domowej to osoba,która taką awanturę wywołała zmuszona jest do opuszczenia mieszkania w trybie natychmiastowym ze wzgledu na dobro dzieci.Może to być mężczyzna lub kobieta.
OdpowiedzUsuńEdukacja dzieci?:)Idąc wieczorem na spacer z psem zauważyłam kilkuletniego dzieciaka/6-7/który podnosił grudy śniegu i rzucał w przejeżdżające samochody osobowe,autobusy i tramwaje komunikacji miejskiej.Oczywiście,nikt tego nie widzi!Pytam:co robisz-rzucam-i podnosi kolejną grudę rzucajac nią w autobus.Zero zawstydzenia czy ewentualnej ucieczki.Dopiero jak ruszyłam w jego stronę z ostrzeżeniem,że puszczę psa ze smyczy to uciekł.Nikt nie reagował.No cóż,wychowujemy"dzieci"...Rośnie kolejny domowy terrorysta...
Mam wrazenie, ze w Polsce nikomu juz na niczym nie zalezy. Zabrzmi moze banalnie, ale w czasach mojego dziecinstwa cos podobnego byloby nie do pomyslenia. Kazdy dorosly byl autorytetem, nauczyciel, rodzic, milicjant, ksiadz - to byly nadautorytety.
UsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam.Nie wyobrażam sobie sytuacji,kiedy idąc z Ojcem wyrzuciłabym papierek po cukierku na chodnik,natychmiast by kazał się wrócić,podnieść i wyrzucić do kosza.Ja dziś widząc takie zachowanie obcego dziecka proponuję aby torebkę po słodyczach zabrał do domu i rzucił mamie na podłogę.No ale nas wychowała"komuna"a nie"demokracja":)Dobrej nocy:)
OdpowiedzUsuńA wszyscy tak na te komune wyrzekaja!
UsuńDobrej nocki, Oreczko!
To strasznie bolesny temat, a Kościół niestety akceptuje takie zachowania, a w każdym razie nie piętnuje ich dosyć, żeby ci "niby-wierzący" (bo dla mnie to parodia wiary) czuli przestrach na myśl o karze kościelnej za katowanie żony czy dzieci.
OdpowiedzUsuńA przecież kościół mógłby użyć swojego autorytetu w tej sprawie!
Wreszcie coś zrobić dla kobiet, a nie przeciwko nim!
Ech, zgadzam się z Orką, że wychowuje się (a raczej nie wychowuje) kolejne pokolenie domowych terrorystów, którym obojętne będzie wszystko oprócz własnych czterech liter...
Wielokrotnie juz pisalam, ze kosciol swoim autorytetem moglby uczynic wiele dobrego, zarowno w kwestii potepiania przemocy domowej, jak i maltretowania zwierzat i calej masy innych problemow dnia codziennego.
UsuńTyle tylko, ze nie lezy to w kleszym interesie, pieniedzy z tego nie bedzie, ani innych korzysci, wiec po co meczyc sie w czynie spolecznym?
Lepiej zachowac sily na walke z Owsiakiem i miejsce na multiplexie oraz wtracanie sie do polityki panstwa i krzyzowanie calej Polski.
Najgorsze jest to, że często ofiary przemocy, nie dają sobie pomóc...
OdpowiedzUsuńBoja sie zrobic pierwszy krok.
Usuń