wtorek, 3 września 2013

Kaskaderzy.

To oddzielny gatunek ludzi. Kaskaderzy. Bardzo wysportowani amatorzy, desperaci gotowi na kazde ryzyko, wzajemnie sie zabezpieczajacy, niespecjalnie przeszkoleni w bhp. Takie byly czasy, tamci kaskaderzy nie byli zawodowo wyszkolonymi profesjonalistami. Wielu z nich poprzestawalo na rozwijaniu miesni, zaniedbujac nieco rozwoj szarych komorek, nie wszyscy na szczescie. Wychodzily z tego twory tryskajace testosteronem, z mozgami pozostajacymi w niejakim regresie.
Przyklady? Ano wsrod kaskaderow byli tacy, ktorzy specjalizowali sie w pirotechnice. Przychodze pewnego dnia na plan, a tam jeden siedzi, jeszcze nawalony lub juz skacowany, trudno bylo rozpoznac na pierwszy rzut oka, na pojemnikach z materialami wybuchowymi, z petem w ustach i cieszy sie z zycia, nie zwazajac na to, ze moze mu hmmm... jadra urwac.
Po dluzszym pobycie na planie, niektorym ludziom zaczely buzowac hormony. Tworzyly sie tymczasowe pary, nastepowaly przegrupowania w zakwaterowaniu, przeprowadzki. Kobiet na planie bylo niewiele, sporo z nich to wiekowe garderobiane lub charakteryzatorki, wiec mlode i niebrzydkie epizodystki, jakimi bylysmy, mialy niesamowite wziecie. U wszystkich, od technicznych poczawszy, przez kierownictwo, aktorow, na kaskaderach skonczywszy. Wbrew powszechnej opinii, modelki to nie zgraja dziwek chetnych na rozdawnictwo wlasnych wdziekow, nie wszystkie wiec mialy ochote byc poddawane mniej lub bardziej romantycznym zalotom. Niektorym panom wystarczala slowna odmowa, inni pozostawali glusi na wszelkie argumenty. Malo tego, im sie wydawalo, ze odmowa to zacheta, bo baby niby tak maja, ze nigdy nie powiedza nic wprost.
Nasza kwatera znajdowala sie na pietrze domu jednorodzinnego. Ktorejs nocy obudzilo nas dobijanie sie... do okien. Otoz wlasnie kaskaderzy postanowili udowodnic, ze nie straszna im wysokosc pierwszego pietra, a oblodzone rynny i gzymsy to dla nich nie przeszkoda, dla rozochoconych i wysportowanych chlopow. Nie otworzylysmy!
Nie wszystkie przeszkody byly nie do przebycia. Mieszkalysmy w trzech pokojach, po kilka w jednym. Drzwi do nich byly wprawdzie zamykane na klucz, ale zawieraly w sobie ozdobne szyby. Jeden z tworcow filmu, dzis znany i szanowany w branzy czlowiek, wiec pomine jego nazwisko, tak sie napalil na kolezanke z sasiedniego pokoju, ze przelazl przez szybe, mocno sie przy tym kaleczac. Realizatorzy mieli dodatkowe koszty, a dziewczyny przez kilka nocy spaly w praktycznie otwartym pokoju, zanim nie zostala wprawiona nowa szyba.
Byl jeden taki kaskader, mial ksywke, no powiedzmy Beton (w rzeczywistosci inaczej, ale to nie ma nic do rzeczy). Nazwany tak zostal przez kolegow z racji calkowicie zabetonowanych zwojow kory mozgowej, no glupszego mozna bylo ze swieca szukac. On jednak dumnie nosil to przezwisko, przekonany, ze chodzi o jego twarde umiesnienie (a moze nie tylko?). Na tego trzeba bylo uwazac, bo jak kazdy idiota, malo uzywal mozgu i wyczynial rozne ryzykowne brewerie.
Z jednym z nich natomiast szczerze sie zaprzyjaznilismy, bywal u nas w domu, juz po moim slubie, przy okazji spraw zawodowych w lodzkiej wytworni. Niedawno dostalam od jego zony zawiadomienie, ze zmarl w wieku szescdziesieciu paru lat. Dopadl go Alzheimer, wpadl pod pociag.
Wydawaloby sie, ze przy zachowaniu ostroznosci, kaskaderom nic nie grozi, ale gdyby tak bylo, nie mieliby pracy, a wszystkie niebezpieczne sceny wykonywaliby sami aktorzy. Otoz tak nie jest, a wypadki sie zdarzaja. Nawet tam , na planie, doszlo do jednego, na szczescie niegroznego.
Tatarzy strzelali glownie z lukow. Krecono scene, w ktorej jeden z kaskaderow mial byc postrzelony w piers. Pod kostiumem mial cos w rodzaju gipsowego pancerza, oblozonego, a jakze, nieodzownymi prezerwatywami z czerwona farba. Tyle tylko, ze strzelajacy nie trafil w pancerz i strzala utkwila w szyi.  Znow przydala sie karetka dyzurujaca na planie filmowym.

28 komentarzy:

  1. I polała się prawdziwa krew, a realizatorzy to zapewne nagrali?
    W takim skupisku ludzi i buzujących hormonów się faktycznie działo ;)Ale tak, jak piszesz, kto zainteresowany, to się przetasowywał, a kto nie - grzecznie wracał/-a do swojego pokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem, czy nagrali, ale znajac rezysera, pewnie cieszylby sie z prawdziwej krwi. Taki byl nawiedzony.

      Usuń
  2. A w jakiż to filmach zagrała nasza Panterka??? Czyżby u Hoffmana w którejś części Trylogii???Ja Cię kręcę!!!:-)))
    Przyznam Ci się, że i ja byłam w jednym filmie statystką. Fajna przygoda, któą przerwał, niesiety, stan wojenny.
    W nocy u nas zdrowo polało. Pójdziemy sprawdzić, czy pojawiły sie jakoweś grzybki.
    Serdeczności zostawiam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jakim, Olu? Pochwal się :)

      Usuń
    2. No wlasnie, Olenko, pochwal sie, w jakim to filmie przyszlo Ci brac udzial.
      Niestety, u Hoffmana nie gralam, a szkoda, bo poznalam go osobiscie i uroczy to czlowiek. Jedyny tytul, jaki pamietam, to Czerwone weze, ale mialam po jednym dniu zdjeciowym w kilku innych. Nawet nie pamietam nazwisk rezyserow, takie tam nie warte zapamietania filmiki.
      Ciekawa jestem, jak tam wypadnie grzybobranie.
      Usciski

      Usuń
    3. Lidko, Panterko! Byłam statystką w takim serialu o historii Śląska "Blisko, coraz blizej". Fajne było przebieranie sie w kostiumy i jazda w ciekawe miejsca, podglądanie aktorów. Miałam prawie szesnaście lat i zarobiłam wówczas pierwsze w życiu pieniądze, więc byłam dumna i blada.
      Och, moze bym zostałą wielka gwiazdą filmową gdyby nie stan wojenny???:-))
      Nie widziałam chyba "Czerwonych węży" A szkoda!!!
      Znajomości z Hoffmanem zazdroszczę bardzo!
      A co do grzybów, to ani jednego nie znaleźliśmy. Zmarzliśmy w lesie, toteż odpoczywamy i ogrzewamy sie teraz gorącą herbatką.
      A potem bedę robić pierogi ruskie, bo od dawna juz za mną chodzą. Mam pyszny, wiejski ser od jednej z sąsiadek.Mniam!:-))

      Usuń
    4. Pamiętam ten tytuł, Olu, chociaż samego filmu już nie.

      Pierogi ruskie .... zjadłoby się takich swojskich, tylko zrobić nie ma komu ;)

      Usuń
    5. Mnie tez ten tytul chodzi po glowie, ale nie wiem, co to za dzielo i czy w ogole to ogladalam.

      Usuń
    6. Olgo to była saga o Pasternakach , super , gdzieś na wideo jeszcze mam nagrane, może Cię znajdę :) 16 letnią Olgę :)

      Usuń
    7. Zupelnie nie moge sobie tego serialu przypomniec. Moze byl emitowany w tv, kiedy ja juz nie mieszkalam w Polsce?

      Usuń
  3. ależ Ty miałaś ekscytujące życie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, nie da sie ukryc, ciekawie bylo. Mam przynajmniej o czym opowiadac. Nigdy jednak nie chcialabym pracowac w tej branzy.

      Usuń
  4. O kaskaderach jakoś mało się pisze...
    Jednak wypadki też po nich chodzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy kaskaderzy byli amatorami, zbierajacymi wlasne doswiadczenia, teraz jest pewnie inaczej. W Ameryce to liczacy sie wspoltworcy filmu, profesjonalisci pelna geba. Coz, takie byly czasy.

      Usuń
  5. Nieczęsto zdarza się, żeby rozbudowane mięśnie szły w parze z szarą komórką ;)Może jest to wymóg do wykonywania tego zawodu, a wyjątek tylko potwierdza regułę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Założę się, że, Ty, z racji urody miałaś największe wzięcie.
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byly duzo ladniejsze, a poza tym nosilam na stale mine pt. niedostepna, wiec jakos nie mieli smialosci ;)

      Usuń
  7. "Czerwone węże", kaskaderzy, a ja tylko dzieci, gary, psy, koty i jakiś blog. Bu. ;)
    pozdrówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba bylo szalec, zanim wyszlo sie za maz, potem juz za pozno. Zylam pelna piersia, dopoki nie pojawilo sie pierwsze dziecko, pozniej na 20 kolejnych lat mialam gary, pieluchy i psa. Nawet bloga nie moglam popisac ku pokrzepieniu wlasnego ego.
      Tak wiec, Tupajo, teraz masz juz przechlapane ;)

      Usuń
    2. Nie wiem czemu, ale jakoś mocno mi się, magicznie, myśli o czterdziestce.
      Może coś się odmieni? (psy,koty i dzieci zostają na miejscu ;))

      Usuń
    3. Jak ja bym chciala miec czterdziestke.

      Usuń
  8. Nie wątpię że chłopakom hormony buzowały, to są fajne historie do wspominania , jednak bardzo mi się podoba to że z takim jednym Twoja znajomość przetrwała.
    Dobrej nocki życzę :)
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego przyklad nie potwierdzal reguly, to byl madry, oczytany i rozsadny czlowiek, pisalismy do siebie do konca, nic nie wskazywalo na poczatki tak ciezkiej choroby. No coz, bywa i tak, ze wytrenowanych i bardzo zdrowych cielesnie ludzi dopada choroba mozgu.

      Wczoraj o tej porze juz spalam, bylam na silowni, zmeczylam sie niemozebnie, wiec mnie wczesny spik dopadl.
      Dzien dobry, Ilonus

      Usuń
    2. A ja mój niewykorzystany karnet na fitnnes schowałam głęboko do szuflady , czas go spożytkować :)
      Dzień dobry również :)

      Usuń
    3. Wyciagaj ten karnet z szuflady i to zaraz! Ja mialam przerwe w cwiczeniach i dzisiaj mam problemy z zakwasami.

      Usuń
    4. Oooo, tośmy się razem wczoraj męczyły, Panterko :) Tyle, że ja poszłam z mężem na tai-chi. On chodził od maja, mi nie pasowało, ale myślę, że teraz będzie ok.
      I o tej porze, co Ty, też już spałam, nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam :))

      Usuń
    5. Czlowiek jest taki goopi! Zamiast regularnie trenowac, to sie leni. Tak ciezko zbudowac miesnie, a tak latwo i szybko sie je traci.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.