Taki wierszyk:
Niezastapiony Aleksander hrabia Fredro popelnil byl powyzszy traktacik O pierdzeniu, z charakterystycznym dla siebie mistrzowskim humorem, konkretnie i na temat.
- Od prawieków w całym świecie,
- Kogo kolka w boku gniecie,
- Każdy sobie pierdzi chętnie,
- Cicho, smutno lub namiętnie.
- Stary, młody, mały, duży
- Wszystkim dym się z dupy kurzy,
- Każdy chętnie portki pruje,
- Bliźnim pod nos popierduje.
- Pierdzą panny, dobrodzieje,
- Księża, szlachta i złodzieje,
- Nawet papież chociaż miernie,
- Też kadzidłem sobie pierdnie.
- Pierdzą ludzie na siedząco,
- Na stojąco i chodząco,
- Pierdzą nawet przy kochaniu,
- By dać taktu jak przy graniu.
- Krasawice w wieku kwiecie,
- Pierdzą cicho jak na flecie,
- A poważne w wieku damy
- Wypierdują całe gamy.
- I w teatrze i w kościele,
- W dnie powszednie i niedziele,
- I filozof i matołek,
- Każdy pierdzi ciągle w stołek.
- Jeden przebrał w jadle miarkę
- I ma w dupie oliwiarkę.
- Gdy chciał pierdnąć na odmianę,
- Obsrał okna, drzwi i ścianę.
- Ten zaś smrodzi jak niecnota,
- Jakby zjadł zdechłego kota.
- A kiedy się czosnku naje,
- To aż wiatrak w oknie staje.
- A ten trzeci jest w humorze,
- Kiedy pierdnąć sobie może,
- Więc natęża siłę całą
- By popierdzieć chwilę małą.
- Tam jąkała w kącie stoi,
- Dupę ściska bo się boi,
- Chciałby sobie puścić bąka,
- Lecz w pierdzeniu też się jąka.
- Jednym słowem w całym świecie,
- Kogo bzdzina w dupie gniecie,
- Wszyscy niech se pierdzą chętnie,
- Cicho, smutno lub namiętnie.
Jednak... mnie to niespecjalnie bawi.
Nie wyobrazam sobie na przyklad popierdujacego radosnie meza. Albo bekajacego glosno po smacznym posilku. Albo drapiacego sie po jajach, kiedy rano powstaje z lozka.
Kwestia delikatna. Wiem jednak, ze zdarzaja sie osobniki i nie dotyczy to wylacznie panow, ktorzy traca poczucie zazenowania wlasna fizjologia z chwila, kiedy rozpoczynaja zycie malzenskie. Zahamowania, ktore towarzyszyly mu jeszcze w okresie narzeczenskim, ulatuja jak sen zloty, osobnik zaczyna czuc sie pewnie i przestaje dbac o to, by nadal byc w jakis sposob atrakcyjnym dla wspolmalzonka. Niektorzy wrecz uwazaja glosne puszczanie wiatrow we wlasnym domu za cos niezwykle dowcipnego. Nie fatyguja sie do miejsca ustronnego, wala z grubej rury przy wspolmalzonku i dzieciach, taki smieszny akcencik zycia rodzinnego. Bez najmniejszej zenady i z szerokim usmiechem na gebie.
I nie mam tu na mysli przypadku, wypsniecia - zdarza sie kazdemu w najmniej oczekiwanym momencie, tylko zle pojmowanie intymnosci malzenskiej. Nie wiem, moze jestem przewrazliwiona, moze przesadzam, ale jestem zdania, ze nawet najwieksza intymnosc powinna miec pewne granice estetyki i nieskazitelnych manier.
Fizjologia z estetyka maja niewiele wspolnego. Pewne czynnosci przypisane sa, by dokonywac ich w samotnosci, w izolacji od domownikow. Nie moglabym sie zalatwiac, kiedy obok golilby sie maz, a to przeciez czesty widok w domowych lazienkach. Powiecie, ze brak rano czasu, brak drugiej lazienki, koniecznosc. Nic bardziej mylnego! To rodzaj niechlujstwa, zaniedbania, rutyna, ktora nie prowadzi do niczego dobrego. My unikalismy tego przez cale nasze dlugie pozycie, dalo sie przy odrobinie dobrej woli i sprawnej organizacji.
Mysle, ze dbalosc o wlasna intymnosc i poszanowanie intymnosci drugiej osoby to wrecz obowiazek, tak czesto zaniedbywany po latach zycia pod jednym dachem. Nie mozna w imie malzenskiego zzycia tracic pewnej sfery wlasnej prywatnosci i samemu byc narazonym na malo przyjemne doznania.
A jakie jest Wasze na ten temat zdanie?
Generalnie to ja się z Tobą zgadzam; sama należę do tych wstydliwych. Ale tak jakoś mile zrobiło mi się na duszy, gdy czytałam ten wierszyk. Pomyślałam, że może człowiek też nieco traci, będąc tak wyhamowanym i ortodoksyjnie wręcz poprawnym.
OdpowiedzUsuńJa nie mam zadnego poczucia straty i dziekuje losowi, ze moj malzonek mysli podobnie. Nasz zwiazek nic na tym nie stracil. Ale to jest moja subiektywna opinia.
UsuńUśmiałam się czytając ten wierszyk. Nie znałam wcześniej ;)
OdpowiedzUsuńJa też wychowałam się w rodzinie gdzie nikt głośno nie pierdział, że się tak wyrażę, nie bekał i nie dłubał w zębach publicznie. I dobrze mi z tym wychowaniem. Chociaż mojemu tacie, częściej niż innym w rodzinie, zdarzały się jakieś wysmyki towarzyskie i wtedy zawsze zwalał na psa ;))
Za to Sam w ogóle nie przejmuje się kindersztubą i puszcza czasem takie śmierdziele, że nie można wytrzymać ;))
Kira jest pierwszym moim psem, ktory nie puszcza bakow, prawdziwa dama :))) Jak tylko Placzek u nas jest, zaczyna sie koncert smrodu, wytrzymac nie idzie.
UsuńNatomiast koty chyba w ogole nie praktykuja wzdec, czy mi sie wydaje? ;)
Moim kotom się zdarzało jak były małe. Wonnością ich bąki nie ustępowały największym śmierdzielom Sama ;)))
UsuńU Miecki nie zauwazylam tych wonnych zjawisk, moze kobietki tak maja, a moze sa bardziej dyskretne :)))
UsuńZdaje Ci się, Panterko. Czasem jak kot gruchnie cichaczem, to zemdleć można....:)
Usuńło matko!!!! mam dokładnie takie samo jak Ty. O kulturę małżeństwa i domu dbamy nieprzerwanie i zdecydowanie w naszym domu brak namiętnego pierdzenia, radosnego bekania czy też innych atrakcji.... brrrrrrr
OdpowiedzUsuńi naprawdę nie wyobrażam sobie nawet żeby było inaczej... :)
:****
Niestety bywa inaczej i to w wielu domach. Pamietasz scene z filmu "I kto to mowi", kiedy Trawolta w brudnym podkoszulku z petem w kaciku ust, pobekuje radosnie w otoczeniu rodziny? Dobrze, ze to tylko bylo wyobrazenie...
Usuń:***
Wierszyk obrzydliwy. Mam wielką wyobrażnie - więc już to widzę - mężuś pierdzący , plujący w talerz , bekający - jest takich facetów sporo i nawet uważają się za prawdziwych mężczyzn - robią to co wyżej i śmiercą potem - zapach MACZO ........ wybieram samotność - koty i psa :))))
OdpowiedzUsuńNo chyba, ze znajdzie sie taki, co nie beka i nie smierdzi... ;)))
UsuńChyba że tak :)
UsuńA szukasz, czy czekasz az sam przylezie? :)))
UsuńOj masz rację , nie lubię zbyt swobodnych panów.
OdpowiedzUsuńJakoś ta sfera życia bardziej dotyczy mężczyzn.
Panie wiedzą jak się zachowywać.
To prawda, ze panowie czesciej zatracaja poczucie przyzwoitosci w pozyciu malzenskim, choc nie jest to regula. Na szczescie.
UsuńMam dokładnie takie same poglądy, choć życie czasem odbiega od ideału :) A i wierszyk mnie nie śmieszy, bo ukazuje raczej smutną, niż śmieszną rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńFredro, jak wiadomo, nie przebieral w slowach, ale to miszcz i jemu wolno. ;)
Usuńdla mnie nawet sam temat jest żenujący:/
OdpowiedzUsuńi zgadzam się, Panterko, że nic nas nie zwalnia z elementarnych podstaw kultury
:***
W ogole cala fizjologia jest zenujaca i byloby znacznie estetyczniej, gdyby jej nie bylo :)))
UsuńBuzka :***
Wierszyk już gdzieś, kiedyś czytałam - mnie się podoba, bo napisany fajnym językiem :)) Wiadomo - mistrz ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ortodoksyjna nie jestem, jak się czasem wymsknie to, o czym pisze Fredro ;), to tragedii z tego nie robimy w domu, ale te wszystkie sprawy załatwiamy indywidualnie i na osobności. Nie wyobrażam sobie, żebym siedziałam na kibelku, a mąż się golił, albo on siedzi, a ja myję zęby np. Nie, nie ....
Mąż ma natomiast bardzo rubasznego kolegę w pracy, który bąki puszcza bez skrępowania. Pół biedy, jeśli robi to na dworze, gorzej, gdy np. w samochodzie służbowym. Bywały wypadki, że samochód stawał, wszyscy opuszczali go w trybie natychmiastowym, a na końcu ów delikwent rechoczący i rozsiewajacy upiorne wonie. Zero krępacji, ale tam sami faceci pracują. Reszta, na szczęście jest bardziej ortodoksyjna w tym temacie.
Wlasnie takich, ktorym sie wydaje, ze puszczanie wiatrow jest zabawne, izolowalabym ze spoleczenstwa. Zupelnie nie szkodzi ze w pracy sa sami faceci, czy oni w mniejszym stopniu zasluguja na szacunek i czyste powietrze?
UsuńOni pewnie też, bo ileż można. Ale na gościa nic nie działa, żadne opieprzanie, czy inne gadanie. Niektórzy nie wyrastaja po prostu z takich szczenięcych zachowań.
UsuńMój wzbudza trochę respektu, bo przy nim ten kolega wyhamowywał swoje zapędy. Ale niedajbuk, żeby zebrała się jakaś wesoła gromada, to sie działo ..... Nie mój to problem, na szczęście.
Ciekawe co na to jego zona! Ohydny dziad, brrrr.
UsuńWierszyk mnie rozbawił a początek pod wierszykiem nawet wywołał głośny śmiech. Wyobraźnia mi zapracowała, wyobraziłam sobie właśnie mojego męża jak opisałaś swojego.... Chachacha :)))
OdpowiedzUsuńA z Tobą w pełni zgadzam się co do sprawy i nie mam problemów z mężem . Jakoś przeżyliśmy kilkadziesiąt lat szanując wzajemną intymność i jest nam z tym dobrze:)
Nie moglabym wytrzymac pod jednym dachem, a co gorsze w jednym lozku z facetem bez zahamowan tego typu. Trzeba sie trzymac w kupie i dbac o zwiazek. ;)
UsuńNie lubię i już i jeszcze siorbania, miałam znajomego dawno temu, siorbał och jak mnie to wkurzało. :) Ale są narody gdzie bekanie to uznanie dla kucharza. :) Znajoma opowiadała o swoim związku "mój mąż" - mówiła, "nigdy mnie nie widział bez makijażu.Rano wstawałam włosy kręciłam na wałki potem się malowałam i gdy mąż wstawał było ju z ładnie". I tak światek piątek. :)
OdpowiedzUsuńBiedna kobieta!
UsuńGranica miedzy dopuszczalna intymnoscia, jak brak makijazu, czy zly wyglad w chorobie, a niedopuszczalna, czyli np. zmiana tamponow w obecnosci meza, jest bardzo plynna i przez niektorych zupelnie niezauwazana. Niektorych to nawet bawi. Mnie nie.
UsuńDla mnie takie zachowanie świadczy o podstawowym braku tychże.Owczarce zdarza się baaardzo sporadycznie ale miałam onegdaj spaniela,który puszczał tak"pachnące"tajniaki,że z pokoju pierwszy wychodził on a za chwilę reszta towarzystwa:)
OdpowiedzUsuńPsy na ogol robia to bezglosnie, ale naszemu Fuslowi zdarzalo sie puscic baka glosno. Zaraz tez sie odwracal i bardzo dziwil, ze jego dupka "przemowila", po czym opuszczal w pospiechu miejsce zbrodni. :)))
UsuńOch, Panterko!:-))Po pierwsze, to zdrowo usmialismy sie oboje z męzem czytając ten wesolutki wierszyk Fredry, a po drugie wierszyk ów oraz komentarze powyższe pobudziły mnie do napisania własnego wierszyka na tematy pokrewne. I jak tylko ślamazarny i kaprysny dzisiaj blogger pozwoli mi cos na mym blogu opublikować, to mam zamiar dać u siebie ów wierszyk jako głos w dyskusji.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia załączam i ciepłę mysli ślę z zachmurzonego dziś, niestety, Podkarpacia!:-))
U nas tez pogoda do kitu, popaduje deszcz, ale jest cieplo.
UsuńCiekawa jestem Twojego wierszyka :)))
Buziaki :***
No to mój Rufuś nie nadaje się na współmałżonka, dobrze, że ten puszczacz bąków jest nieżonaty :P
OdpowiedzUsuńPieski pozostaja poza wszelka dyskusja, im wolno i juz, taka ich uroda. :)))
UsuńA ja mam wypośrodkowane podejscie. Owszem, nie toleruję wulgarnych zachowań- bekania, pierdzenia. Drapaniepo kroczu przez facetow też uważam za oznakę braku taktu lub lekceważenia. Nie popadam w fanatyzm. Jak muszę- puszczam. W koncu jestem u siebie, a że Bliski jakiś obok, przepraszam lub wychodzę do innego pomieszczenia. Niestety, mam wrażliwe trzewia i nie mam zamiaru - dla dobra kogokolwiek- powstrzymywać, kiedy jest mus. Już wiele razy odcierpiałam to wielkimi bólami.
OdpowiedzUsuńTupajko, kazdemu z nas zdarza sie, ze musi. Mozna jednak udac sie do lazienki i ulzyc sobie z nalezna dyskrecja, mimo ze jest sie u siebie. ;)
UsuńOżesz! To chyba wiekszosc zycia w łazience trza spędzić!:-))
UsuńMoze masz, Olenko, niewlasciwa diete? Mnie wzdecia i wiatry zdarzaja sie tak sporadycznie, ze zadnej krzywdy w tym nie widze, kiedy musze wychodzic. :)))
UsuńToś szczęściarą Aniu miła!
UsuńJam sie tutaj rozgościła
A Internet, że bezwonny
Wielce staje sie przestronny!:-)))
Wspaniały komentarz! W sumie to też opowiadam się za pewną swobodą w domowych pieleszach. Tak jesteśmy ogólnie biorąc skrępowani, że sami przed sobą udajemy, że nie dłubiemy w nosie. My? Nie, wcale, w ogóle...
UsuńHmmm, to jawna dyskryminacja pewnych naturalnych odruchów. A wydzielanie potu w obecności męża? brrr. Brrr. A wydmuchiwanie dymu z papierosa w obecności żony i męża czy dzieci? Brrr, brrrr, brrr. A prezentacja zmysłowych kosmetyków w obecności teściowej? Brrr. Kupno samochodu z pachnącą tapicerką? Przyjmowanie róż od przyjaciela (tych czerwonych czy herbacianych i pachnących jak za dawnych lat)? ......
OdpowiedzUsuńHmmmm?
Jasne, przeciez ja nikomu nie bronie popierdywac we wlasnym domu, a nawet poza nim. To takie urocze!
UsuńUrocze! Własny smrodek nie przeszkadza, obca woń zwana nawet pachnięciami może wydawać się smrodem :))).
UsuńJa tam udaję, że nic nie słyszę, nic nie czuję (nosem), nie chcę widzieć, nie chcę w przyszłości znać ... ale poślubionemu mogę ten raz wybaczyć a nawet współczuć :) (sobie samej wyboru) :), byle nie często lub gdy mam zły dzień :/.
Gdyby pierd był jedyną oznaką nietaktu... Hmmmm!
A nie jest? :)
UsuńNo chyba, że pierd mózgu :D pod postacią słów :D
UsuńMoja mlodsza przechodzi faze gdzie glosne puszczanie gazow ma za najlepszy dowcip. Prostuje jak moge i mam nadzieje, ze z tego wyrosnie.
OdpowiedzUsuńNo dobra, to jeszcze dzieciak, na pewno jej z wiekiem przejdzie. ;)
UsuńA gdy nei jaki Abelard Giza śmiał zauwaważyć że papież też człowiek wywołało to wielkie oburzenie bo kto jak kto ale nie on. Papierz takich rzeczy nie robi...
OdpowiedzUsuńNie tylko papiez, ja tez nie :)))
UsuńWnioski:
Usuń- to i ty, pantero, masz szanse na papieża
- papież ma szanse na szumy/dzwonienia/grania w ... uszach
- :D
Szczerze mówiąc mnie też przeszkadza takie popierdywanie bez żenady itp.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak wspólne fizjologiczne korzystanie z toalety przez osoby wspólnie mieszkające (pary).
Nie przepadam też za pokazywaniem się partnerowi podczas takich czynności jak depilacja, farbowanie włosów itp. Wolę, kiedy widzi mnie "gotową", chociaż to nie musi być już aż tak rygorystycznie przestrzegane, zależy co kto lubi. :)
Dla mnie takie folgowanie fizjologii jest brakiem szacunku dla partnera.
UsuńBlogger znow swiruje! Nie moge napisac odpowiedzi na komentarz, moge tylko napisac nowy. Co za zbytek laski, mogl mnie przeciez calkiem przyblokowac z uniemozliwic jakiekolwiek pisanie.
OdpowiedzUsuńWrrrrrrrrrr....
Szczerze, bardzo mnie drazni takie zachowanie doroslych ludzi, popierdywanie, bekanie, mlaskanie i dlugo by wymieniac. W przypadku dzieci jest to wytlumaczalne, one sie ucza, obsewuja otaczajacy swiat.
OdpowiedzUsuńUwazam , ze pewne zasady dobrego zachowania wynosi sie z domu, u mnie czegos takiego nie bylo i nie ma.
Jasne, ze kazdemu sie moze zdarzyc np. piedniecie w najmniej oczekiwanym momencie ale jesli dla kogos to jest normalne zachowanie, tu hmmm.
Ja rowniez nie znalam tego z domu, wiec nie wyobrazalam sobie poznawac w moim zwiazku. Tego, jak rowniez wielu innych intymnych czynnosci.
UsuńU nas w domu za dawnych lat mówiono nam,żeby nie wstrzymywać ani siku,ani k..y,ani pier...eć,bo to jest niekorzystne dla jelit i dla zdrowia.Opowiadali,że np w innych krajach np.w Niemczech to można "gruchnąć" przy stole bez krępacji,lub beknąć.U nas w Polsce nie wypada jednak np.pier...eć w towarzystwie i przy stole.Myślałem,że tak w każdym domu dzieci się uczy i to jest normalne.Z biegiem lat uważam,że słusznie postępowaliśmy i ja swoje dzieci a teraz wnuki też tego uczę.
OdpowiedzUsuń