Kiedy przeczytalam post Viki o problemach Jej syna tuz po przybyciu na obczyzne (niestety linka podac nie moge, bo blog jest zamkniety dla szerszej publicznosci), zaraz przypomnialo mi sie zdarzenie z wlasnego zycia, o ktorym szczerze mowiac, zdazylam zapomniec, wyrzucilam je z pamieci. Czlowiek ma umiejetnosc zamazywania niechcianych i nieprzyjemnych wspomnien, to system obronny, ktory pozwala dalej zyc, bez zadreczania sie niemilymi zdarzeniami z przeszlosci.
Zanim przyjechalam na stale do Niemiec, rok wczesniej zorganizowalam sobie miesieczna wycieczke, celem odwiedzenia przebywajacego tam meza. Dzieci podrzucilam dziadkom i wolna jak ptaszek pomknelam napawac sie zyciem na zachodzie oraz mezem swoim wlasnym. On wowczas mieszkal wspolnie z kilkoma innymi osobami w hotelu, wiec na ten miesiac zamienil sie z kolega, ktory wynajmowal malenki, ale wlasny pokoik w akademiku.
Zwiedzalismy sobie Getynge i okolice, poznawalam jego znajomych. Miedzy innymi niejaka Cioteczke, mieszkajaca juz we wlasnym mieszkaniu z partnerem i ich wspolnym dzieckiem. Ksywke zdobyla tym, ze na kazda znajoma kobiete mawiala, niby glosem swojej coreczki, "cioteczko". Cioteczka znana byla w towarzystwie jako, oglednie mowiac, bardzo oszczedna. Do legendy przeszly jej urodziny, na ktore zaprosila do knajpy wiele osob, by pod sam koniec oswiadczyc, ze "zapomniala" portfela. Goscie zaplacili za wszystko sami. Jako, ze ja na ogol nie sugeruje sie cudzymi opiniami, a Cioteczka w stosunku do nas okazala sie byc goscinna, uznalam, ze jest sympatyczna i dawalam wyrazy swojej sympatii, ale o tym pozniej.
Snulismy rozmowy o naszym rychlym przyjezdzie z dziecmi, a ona natychmiast zaproponowala u siebie goscine na pierwsze dni po przyjezdzie, zanim nie zalatwimy wszystkich formalnosci. Miala w koncu wlasne mieszkanie, niewielkie co prawda, ale na te 2-3 dni mogace sluzyc nam za noclegownie. Moja wdziecznosc nie miala granic.
Kiedy wyjezdzalam, poprosila mnie o zalatwienie kilku rzeczy w Polsce, jako ze tam bylo niewspolmiernie taniej. Miedzy innymi mialam kupic dla niej grafiki, dac je do oprawy. Zrobilam wszystko, o co prosila, a od siebie udziergalam na drutach piekna sukieneczke dla jej corci. Musialam jeszcze po drodze zahaczyc o konserwatora zabytkow i wziac pozwolenie na wysylke sztuki za granice, co oczywiscie tez dodatkowo kosztowalo. Zrobilam paczke, poszlo, a ona rozplywala sie w podziekowaniach i zapewnieniach rewanzu.
Kiedy po dosc meczacej podrozy z dwojka dzieci, wyladowalismy przed jej drzwiami w Getyndze, uslyszelismy, ze nie ma miejsca na nocleg. Chodzilo tylko o mnie i dzieci, bo maz mial przeciez swoje miejsce w hotelu, ale tam z kolei nie bylo mozliwosci dla nas. I tak w niedziele pod wieczor zostalam z dwojka malych dzieci i wielgachnym bagazem bez noclegu.
Niewazne, ze zaraz ktos inny zaproponowal nocleg u siebie, szczerze mowiac, nigdy wiecej tych ludzi pozniej na oczy nie widzialam, bo juz w poniedzialek dostalismy zakwaterowanie. Wszystko wiec zakonczylo sie szczesliwie. Jednak bardzo dlugo nie moglam pogodzic sie z podloscia tej Cioteczki, ktora sama nas zapraszala, a pozniej zostawila na ulicy. I to po wszystkich tych nietanich prezentach, jakie od nas dostala. Od tamtej chwili przestala dla mnie istniec. Podczas przypadkowych spotkan ona zachowuje sie jakby nic sie nie stalo, ja zreszta tez, ale jako czlowiek jest dla mnie nikim. Ja nie moglam wtedy przesiedziec nocy w McDonalds, Owsik byl jeszcze w pieluchach, starsza miala 7 lat, a bagaz w postaci 9 wielgachnych i wypchanych waliz tez nie sprzyjal poszukiwaniom.
Czlowiek uczy sie przez cale zycie, ze nie wolno wszystkich mierzyc wlasna miara, a zaufanie trzeba dawkowac ostroznie.
Jednym słowem, cioteczka potrafiła się w życiu urządzić i zapewne dobrze jej się żyło i powodziło :)
OdpowiedzUsuńAkurat nie, los moze nierychliwy, ale dal jej w koncu popalic.
UsuńA jak dał popalić? No zdradź coś...Pocieszymy się jakoś, że zło nie popłaca :)
UsuńKiedys moze to opisze...
UsuńNo wiesz, Ciebie wystawiła do wiatru całkiem obca osoba. Mnie kilka lat temu oszukała i okradła przyjaciółka, z którą przyjaźniłam się 15 lat i razem prowadziłyśmy biznes przez 8 lat... Po tym zdarzeniu usłyszałam od znajomych wiele podobnych historii, które im też się przydarzyły... Cóż, życie... ;)
OdpowiedzUsuńNo prawie obca, bo w koncu przez caly miesiac widywalysmy sie codziennie. Ale taki afront od przyjaciolki to mocna rzecz. :)
UsuńTo jest osoba z tych co myślą że nic nie zrobili - taki podły charakter. Ja bym jej nabluzgała żeby do niej dotarło .
OdpowiedzUsuńWątpię. Takie typy zwykle są niereformowalne.
UsuńGrazynko, ja jestem ponad to, nawet nie dalam po sobie poznac, ze mnie cos uwiera, kiedy sie przypadkiem spotkalysmy. Kazdy dostaje z powrotem to, co daje, rownowaga zawsze jest zachowana.
UsuńMoim zdaniem cioteczka pokazała kim jest najpierw zapraszając a później informując o tym że zapomniała portwela. To żenujące.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem takich osób które postępują w ten sposób.
Miałam kiedyś sytuacje przyjechał do mnie kolega na pare dni fakt bagaż nie wielki no i bez dzieci. U starszej Pani załatwiłam mu kwaterę. Gdy przyszliśmy w umówionym terminie zapytała czego chcemy? Nie wiem czy zapomniała czy jak, ale nie rozumiem... i chyba nigdy nie zrozumiem takiego czegoś... zamiast gdzieś na miasto chodziliśmy w poszukiwaniu noclegu. Mi było głupio w końcu powiedziałam że załatwiłam noclegi... Cóż na szczęście w miarę szybko udało się znaleść pokoik. Nie rozumiem zachowania starszej Pani w końcu normalnie miało być opłacone wszystko było umówione nagrane.... brak słów!
UsuńCzyli babcia skasowala i poszla w zaparte. Ej, co za ludziska!
Usuńo matko
OdpowiedzUsuńszok
skąd się tacy ludzie biorą???
:****
Pelno sie ich po swiecie kreci. Ja po takim czyms w lustro nie odwazylabym sie spojrzec, a po niej wszystko jak woda po kaczce splywa.
Usuń:***
JUż mnie babsko wkurzyło! Wkurzyło jak nic! POdziwiam Ciebie,że w ogóle z niąrozmawiasz. Ja nie miałabym ochoty, a jęsli już, to za kazdym razem przypomniałabym jej te sytuację. Ot, taka kara.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Ja pozostawiam wyrownanie rachunkow losowi, kazdy dostaje w koncu to, na co zapracowal. Ona tez dostala, ale to temat na inne opowiadanie...
UsuńBuziaki
Cioteczka faktycznie zachowała się podle. Rozumiem, że miała oddać ci kasę za te grafiki? To, że zostawiła Cię z dziećmi pod drzwiami to nikczemność. Babsko bez serca i fałszywe.
OdpowiedzUsuńA ci co ci pomogli to też polacy? Może więc tytuł jest ciut tendencyjny? W końcu na całym świecie ludzie oszukują drugich ludzi, a z tego co wiem u Viki to nie Polak oszukał jej syna.
Ja mialam wrazenie, ze to kolega z Polski wystawil tak jej syna, ale czy to w koncu wazne?
UsuńCi ludzie, ktorzy przygarneli nas na jedna noc, byli w Niemczech czasowo, docelowo byla Ameryka, nie zdazylam wiec ich lepiej poznac, bo niedlugo potem juz wyjechali. Ale maz podziekowal koniakiem, zeby nie bylo. :)))
Taaa, Cioteczka miala oddac kase za grafiki, sukienka na drutach byla w prezencie i jeszcze pare pomniejszych drobiazgow. Jakos do dzisiaj nie oddala ;)
Aniu W- to Polak wystawił mojego syna, a Hindus chciał go naciągnąć:/
UsuńAnno Mario P. zwana przez przyjaciół Panterką:))) straszne to co Cię spotkało:((((
nie jedną taką historię znam, niestety i mam wrażenie, że częściej Polak Polakowi wilkiem, niż to się zdarza w innych nacjach, gdzie pobratymcy się wspierają-Turcy, Grecy, Chorwaci .Oczywiście są Polacy bardzo uczynni dla siebie, ja miałam okazję własnie takich na swojej drodze spotkać, gdy jako młoda dziewczyna pojechałam sama do Niemiec na winobranie :)
Ta Twoja "cioteczka" i chłopak od Kubusia to szmatławcy!
buziaki:***
Buziaki:***
Ha! Czyli to ja czytam ze zrozumieniem!!!
UsuńAno, szmatlawcy. Dobrze, ze inni okazali sie ludzmi dobrego serca i dzieki temu nie musialysmy nocowac w McDonaldsie :))) albo na ulicy.
Duuuze buziaki :***
Zapamiętałam tego hindusa z koleżkami, co nie zmienia mojego punktu widzenia, że można by zrobić post o tych polakach, co cię przyjęli z walizami i dziećmi, dając ci nocleg. Ale to takie polskie narzekać... I potem właśnie tyle czytamy i słyszymy wyłącznie o złych rzeczach. Widzę to wkoło wciąż i wciąż.
UsuńBuziaki :)
Gosiu, ja naprawde nie mialam okazji poznac tych ludzi. Trafilam do nich poznym wieczorem, zmordowana tak, ze tylko spac chcialam, rano poszlismy zalatwiac formalnosci, a kilka dni pozniej ich juz w Niemczech nie bylo. Taka to znajomosc. Ale wdziecznosc pozostala, choc do dzis nie wiem komu. ;)
UsuńNiestety są tacy i niestety wykorzystają nie tych podobnych do siebie!!! Ale się wkurzyłam , aż mi ciśnienie podskoczyło. A szkoda, że te prezenty jej przesłałaś. Mogłaś wysłać mężowi i dać osobiście później. Ale cóż człowiek uczy się na błędach i sądzi innych według siebie. Uczymy sie na błędach ale wiem po sobie , że wciąż ufamy innym chociaż nieco ostrożniej. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa juz przestalam byc taka ufna, znacznie ostrozniej podchodze do ludzi, to przyszlo z wiekiem i po wielu podobnych doswiadczeniach.
UsuńBuziaki
Nieźle was to babsko wyrolowało.. Świństwo.
OdpowiedzUsuńAbi, kazdy kij ma dwa konce, a kazdy przekret mozna wykonac tylko raz. Szkodzac innym, w efekcie szkodzi sie samemu sobie.
UsuńNiestety, najlepiej nikomu nie ufać. Ja bym już z nią nie gadała. Mogła chociaż wyjaśnić dlaczego tak postąpiła.
OdpowiedzUsuńNie znizylabym sie do tego, by ja pytac o cokolwiek.
UsuńJuz taka jestem, ze nie daje nic po sobie poznac i zachowuje sie, jakby nic sie nie stalo. Tak jest lepiej.
Bardzo często słyszę ostatnie Twoje zdanie, które napisałaś. Nie mierz ludzi swoją miarą. Takie rozczarowania bardzo bolą i długo zalegają w serduchu.
OdpowiedzUsuńWITAM, Graszko, w mych skromnych progach, sie rozgosc :)))
UsuńCo za babsko ??
OdpowiedzUsuńSzczyt bezczelności...
Ano, taki podly eksponat.
UsuńAle takie historie zdarzają się w każdej narodowości, tylko my Polacy myślimy ,
OdpowiedzUsuńże u nas wszystko złe...
Krysiu, obserwuje tutaj rozne nacje. Inni wspieraja sie i pomagaja nowoprzybylym, a tylko w polskim srodowisku slyszy sie o roznych swinstwach i niegodziwosciach. Nie wszyscy Polacy sa tacy, nie mozna generalizowac, ze kazdy to pijak i zlodziej, ale niestety takie zdarzenia sa czeste. Kazdy z nas ma w zanadrzu podobne przypadki.
UsuńJa nie mam takich przypadków :). Rodacy nie są ani gorsi ani lepsi niż inne nacje :). To tylko nas bardziej boli jak się na nich zawiedziemy, trudniej wybaczyć 'swojemu' niż obcemu :). Często odmowa jednak stawia nas do pionu, uodparnia, pozwala na działanie...
UsuńPomogłam natomiast komuś, kto później odwdzięczył się :) i byliśmy kwita :)))).
Panterko, Cioteczka z tych ludzi co to "do siebie" a "od siebie nic" Bardzo bola takie sytuacje, niestety coraz czesciej spotykane. Mnie najbardziej wkurza takie gadanie, obiecywanie. Czlowiek wierzy, ufa, a potem z reka w nocniku, ze tak powiem zostaje. Jako emigrantka patrze na swoich rodakow i wciaz nie moge uwierzyc, ze jestesmy tak zawistnym narodem w stosunku do siebie. A jak dzieje sie komus krzywda to wtedy widac na wielu twarzach zadowolenie. Nie mowie o wszystkich, bo zdarzaja sie wartosciowi ludzie. Sciskam.
OdpowiedzUsuńNiestety, Orszulko, to nasza niepiekna cecha. Czasem z zazdroscia patrze na inne nacje, ktore sie wspieraja, chronia i trzymaja razem. Tylko nie my.
UsuńBuziaczki
Szczerze nie umiem udawać, że nic się nie stało gdy się stało i głęboko mnie dotknęło. Od znajomej kiedyś bliskiej, usłyszałam niedawno w słuchawce "kochanie" a mój zimny ton, ani na chwilę nie pocieplał. Wygląda na to że nie umiem wybaczać I niby wiem że była zmanipulowana przez super manipulantkę, tym groźniejszą że posługującą się dodatkowo hipnozą werbalną, niby wiem, ale jednocześnie nie umiem powiedzieć więcej niż muszę, gdy odbieram od niej telefon. Zawzięta? Być może. Są dobrzy ludzie i tacy co dla siebie tylko żyją warto tym pierwszym dawać serce tym drugim zimne słowa może zrozumieją chociaż szczerze wątpię. Życie samo wyrównuje rachunki. :) Łatwo ulec manipulantowi tym bardziej takiemu który tę cechę opanował do perfekcji. Są tacy naprawdę. Zastawiają sidła jak na zwierzynę. :)
OdpowiedzUsuńSlusznie zauwazylas, ze zycie samo reguluje rachunki. Ja zawzieta nie jestem, ale o afrontach nie zapominam. W tym przapadku mam pamiec jak slon. :)))
UsuńNie tylko dla takich zachowań mam wyrobione swoje zdanie o...ludziach,których pełno w koło ale trudno o Człowieka...
OdpowiedzUsuńJa bym babie zrobiła jazdę łącznie z oddaniem wymuszonych prezentów o ile jedyną monetą za te one było"dziękuję::)
A niech sie cieszy, ze jej na scianie wisi i mieszkanie zdobi, ja od tego nie zbiednialam. Juz ja los ukaral, po co wiec mam sie niepotrzebnie denerwowac. Ja jestem flegmatyczka, a nie choleryczka, poza tym nie zaprzatam sobie glowy planami zemsty. Byc moze bardziej dopiekl jej moj pozorny brak reakcji.
UsuńDobrze, że los jej odpłacił - napisz jak, jeśli możesz :) Chyba nie potrafiłabym z babskiem normalnie rozmawiać.
OdpowiedzUsuńJa nie tylko normalnie rozmawiam, ale jestem uprzedzajaco mila do takich ludzi, tak juz mam.
UsuńNapisze w wolnej chwili, co tam u niej.
Ja podziwiam, ze potrafisz udawac, podczas przypadkowych spotkan, ze nic sie nie stalo. Po takim wystawieniu do wiatru chyba nigdy juz nie zamianilabym z nia slowa.
OdpowiedzUsuńwakacje od sieci sobie dzisiaj zrobilas? ;)
UsuńJestem juz, jestem! Ciezki dzien dzisiaj mialam i sporo do zalatwiania, wiec pozno wrocilam do domu.
UsuńA ja, im bardziej kogos nie lubie, tym jestem slodsza w stosunku do niego. ;)))
ja też się dziwię, ja jak z kimś, czymś kończę to raz na zawsze
UsuńJa wyzlosliwiam sie i gderam na wesolo w stosunku do osob, ktore lubie. A zycie jest za krotkie, zeby spedzac je na wasniach i animozjach. Swoje zdanie o niej mam i go nigdy nie zmienie, ale czy to znaczy, ze mam przestac jej sie odklaniac i odpowiadac na pytania, jak leci?
Usuńwiesz co, ja się odwracam i idę w swoją strone, dla mnie taka osoba przestaje istnieć- NIE MA JEJ, jest przeźroczysta
Usuńunikam, przechodze na drugą stronę, ignoruję
ale wiem, ze są różne sytuacje, różne układy towarzyskie, więc Ci współczuję, ze jesteś zmuszona czasem ją spotykać
buziole :****
Na szczescie przez cale cwiercwiecze mojego pobytu tutaj spotkalam ja moze trzy razy, nie bywamy w tych samych miejscach, nie mamy wspolnego towarzystwa, a ze Getynga to w sumie niewielkie miasto, czasem na siebie wpadalysmy. Jej historie znam bardziej z opowiadan niz z obserwacji.
UsuńJedynie wtedy, kiedy bylam u meza z wizyta, mialysmy blizszy kontakt.
:***
Przykre wspomnienie, ale niestety tak jest, ze sa ludzie i taborety, a takich cieteczek jest mnostwo. I wiesz tak sobie czasami mysle, ze nie jest mnie w stanie juz nic zaskoczyc a i tak ciagle dostaje po glowie, zbyt ufna jestem. Nie potrafie sie zemscic, ale tak jak Ty, pamietam.
OdpowiedzUsuńZycie sie na niej zemscilo, zawsze tak bywa. Po co wiec ja mialabym obmyslac zemste?
UsuńJa utracilam swoja mlodziencza naiwnosc, nauczylam sie byc asertywna, juz tak nie ufam ludziom jak kiedys, jestem znacznie ostrozniejsza.
Niestety takich nędznych ludzi trochę jest. Obrzydzenie we mnie wzbiera, jak sobie o niej pomyślę.
OdpowiedzUsuńTeraz to mnie juz tylko bawi, ale wtedy nie bardzo bylo mi do smiechu.
Usuń...takie zachowanie wśród rodzinki jest mi znane i wiem o czym mówisz...
OdpowiedzUsuńRodzina to inny i osobny rozdzial. Moja w Polsce nie bardzo utrzymywala ze mna kontakty i dopiero kiedy po przemianach ustrojowych zostali bezrobotni, dostalam list z prosba o goscine i prace, a na koncu "bo przeciez jestesmy rodzina". Pognalam na drzewo.
Usuń