Nie mowilam, ze front burzowy, ktory nas meczyl kilka dni temu, pomknie do Was? Wam bylo w niedziele duszno-burzowo-deszczowo, za to u nas pogoda od nowa sie ustabilizowala. Temperatura byla jedynie w granicach 20-25°, wiec wcale nie goraco. Tak optymalnie akurat, zeby pospacerowac i sie nie spocic zanadto. Zapytalam Kirunie, czy ma ochote pojsc ze mna, a ona na to, ze na retoryczne pytania nie zwykla odpowiadac i ustawila sie w pozycji strategicznej do wymarszu. To ona mnie prowadzila, ja szlam grzecznie za nia.
Tym razem wzielam ze soba tylko maly aparat, jako ze zapakowalam butelke z woda, zarowno dla siebie jak i dla Kiry, wiec nie chcialo mi sie tak duzo dzwigac. Kiedy Kira skrecila w drozke wiodaca przy cmentarzu, wiedzialam, ze chce isc nad rzeke. Prosze bardzo! Wiedzialam tylko jedno, kapac sie nie bedzie, bo rana jest stanowczo za swieza, ale lapki zamoczyc i napic sie, czemu nie?
Teraz notka dla wielbicielek kakuarow! Czy Hana i Mnemo mnie slysza? Zarazilyscie mnie pasja wyszukiwania i oto... Tadam!
Zza cmentarnego plota ukazal mi sie budyneczek, postawiony wedlug najlepszych kanonow architektury kakuarno-sakralnej. Panstfo widzi ten charakterystyczny element napowietrzajacy, w ksztalcie kolka. Zajrzec do srodka nie moglam, bo nie wypada w moim wieku przelazic przez ploty, zreszta z pieskami na cmentarz nie wolno wchodzic. Poza tym Kira parla do przodu wietrzac z oddali wode, wiec dluzej sie nie zatrzymywalysmy. Chcialam tylko podkreslic, ze tez mamy swoje kakuary, zeby nie bylo.
Kiedy doszlysmy do nadrzecznego bulwaru, pomyslalam, ze kolejna blogerka bedzie miala ode mnie maly prezent. Liduszka! Jestes tam?
Bo jakze bym mogla przegapic taka okazje, kiedy pociag odpoczywal sobie akurat na wiadukcie?
A potem bylo juz tylko gorzej. Kiedy zobaczylam rzeke, oczom uwierzyc nie moglam, w korycie plynela jakas ceglastoczerwona breja.
Jak okiem siegnac, w gore i w dol Rzeka Czerwona. Zaczelam sie juz zastanawiac, czy przypadkiem nie jestem w Chinach. Jak zyje, nie widzialam nigdy czegos podobnego. A ze juz raz przydarzyl sie wyciek chemikaliow do rzeczki Grone, o czym pisalam TUTAJ, barwiac ja na neonowo zielony kolor, tym razem podeszlam z daleko idaca ostroznoscia do zmiany koloru wody w rzece. Nie pozwolilam Kiruni zamoczyc nawet lapecek, nie mowiac o mozliwosci napicia sie tego czegos. Musiala bidula pic ze mna z butelki.
Nawet kaczki z mlodymi siedzialy na brzegu.
Psina sie troche fochala, chciala koniecznie zazyc ochlody, ale nie pozwolilam. Wiecej bylo takich zawiedzionych pieskow, ktorym wlasciciele nie pozwolili nawet zblizyc sie do wody.
Wrocilysmy wiec do domu, podziwiajac po drodze kwitnace dzikie roze.
Jeszcze sie Wam pochwale, co wymoscilam przez sobote i
niedziele. Jedna z moich corek zmienila sobie kolorystyke w pokoju, w
zwiazku z czym nagle jej obrazy przestaly pasowac do calosci. Zostalam
wiec obarczona obowiazkiem ozdobienia scian.
Obraz to akryl na plotnie 70x50cm. Tlo jest srebrne, czego na zdjeciach wyraznie nie widac.
fotografie super, widzę że i Kirunia dobrze się czuje. A Tobie zazdroszczę talentu do fotek i pędzla...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kirusiowa rana jest jeszcze dosc brzydka, ale nic sie nie saczy i goi sie stosunkowo dobrze. :)))
Usuńna rany u zwierzat najlepszy silberspray, wlasnie od tygodnia psikam na rane mojego molosa i ladnie chroni i sie goi :-))
UsuńEliza, Ty tez jestes w Niemczech, czy mi sie zdaje? Mozna to u nas w aptece kupic?
UsuńWow purpurowe rzeki...
OdpowiedzUsuńObraz jest supet, fotki tez, a szczegolnie te z kakuarami :)
Nooo, rzeka robi niesamowite wrazenie. I jest taka pusta... Nawet ptactwo wodne z niej nie korzysta, kiedy normalnie pelno go w wodzie.
UsuńWidzo, widzo! Piękny kakuar w ożywczym kolorze! A jak się wtapia w otoczenie! Ale czy 2-osobowy?
OdpowiedzUsuńRzeka jest wstrząsająca. Przecież to katastrofa, sama się nie przemalowała!?
Moze cos bedzie na temat w prasie lokalnej, poszukam dzisiaj.
UsuńZapomnialam dodac, ze kakuar pozostawiono chyba jako zabytek klasy zerowej i relikt minionych czasow, bo dla ludzi jest normalny przybytek, z kafelkamy i biezaca woda. :)))
znaczy się domek z serduszkiem? dawno nie widziałam takiego lokaliku.
OdpowiedzUsuńTo obiekt zabytkowy, pierwszy i ostatni, jaki tu widzialam. Ludziska sie skanalizowali. :)))
UsuńDomek z serduszkiem - super.
OdpowiedzUsuńKochaneńka masz talent - czekam z ciekawością na następne prace :)
Sa bardziej utalentowani... Patrzac na ich prace, widze swoja malosc. :)
UsuńJestem, Panterko i bardzo Ci dziękuję :*** Pozwoliłam sobie skopiować te zdjęcia i wrzucić do specjalnego folderu :)
OdpowiedzUsuńKakuar Ci się trafił, jak na zamówienie, że w Niemczech takie przybytki jeszcze istnieją? ;) Powinien być pod opieką konserwatora zabytków, a nie gdzieś w zaroślach niszczeć.
Widok rzeki wstrząsający. Być moze po deszczach coś do niej spłynęło?
A obraz cudny :) Bardzo się mi podoba.
Deszczu mielismy dostatek, ale nigdy-przenigdy nie barwil wody na taki nieziemski kolor. Zagadka!
UsuńKakuar robi chyba za zabytek, bo cmentarz ma nowe wypasione toalety dla odwiedzajacych.
Chyba specjalnie dla Ciebie wybiore sie kiedys na dworzec kolejowy, zeby zapelnic Ci album :)))
Bardzo chętnie zapełnię go Twoimi fotkami :))
UsuńChyba sie poswiece ;)
UsuńKirunia jaka zadowolona , chyba czuła coś w tej rzece na odległość i chciała Ci pokazać wiec tam się kierowała. Że ptaki z daleka od wody to musi być coś niebezpiecznego a co z rybami, czy za chwile wypłyną?.
OdpowiedzUsuńPiękny obraz. Aniu jaka ty zdolna jesteś i na zawołanie :)
Zabytek zielony w zieleni wygląda ładnie, wszystkie zdjęcia są piękne mimo, że małym aparatem.. buziaki
Kira chyba jednak nie czula, bo koniecznie chciala wlazic do wody i ja pic. Szukalam w necie, ale niczego na temat czerwonej wody w Leine nie znalazlam. Moze to faktycznie tylko deszczowe zanieczyszczenia?
UsuńSciskam :***
Kakuar mega! ;)
OdpowiedzUsuńa ta czerwona rzeka... wow.... masz talent do znajdowania miejsc :)
Buziaki poniedziałkowe :****
A nie, bo rzeke to akurat Kira tego dnia znalazla, ja chcialam isc gdzie indziej :))
UsuńBuzka :**
Nic dziwnego ,że zdjęcia Ci wychodzą tak dobrze...
OdpowiedzUsuńJak się ma oko malarskie,
no no no masz talenty dziewczyno :-)
Niemcy w Chiny się zamieniają ??? :-)))
U nas piękna pogoda cały czas, najpierw były wielkie upały, teraz trochę popadało
ijest nadal słonecznie.
Półnoć Polski jest extra w tym roku, gorzej na południu.
Ma być takie całe lato, gorące, uwielbiam ciepełko :-)
Głaski dla Kiry :-)
Czort wie, skad ten kolor wody. Jak dlugo tu zyje, pierwszy raz widze cos podobnego. :))
UsuńPogoda mnie wykańcza, ja nie znoszę upałów.
OdpowiedzUsuńKira wygląda na szczęśliwą
Ps Pięknie malujesz
Pieknie, pieknie! Tylko te anioly jakos mi nie chca spod pedzla wychodzic :(
UsuńJa myślę jednak, że do rzeki spłynęła gleba wymyta gdzieś w górnym biegu.
OdpowiedzUsuńTwoje prace są bardzo fajne. A gdybyśmy nie robili tego, co lubimy, tylko dlatego, że ktoś inny robi to lepiej, świat byłby o wiele uboższy :)
I dlatego wlasnie sobie pacykuje. Co wiecej, jeden moj pacyk zostal wylicytowany u Dzikich Kur, wiec komus sie spodobal :)))
UsuńMyślałam, że u Was to już nikt nie wie, jak wygląda, porządny podwórkowy kakuar, a tu patrzcie jest!!! Kiedy byłam kilka lat temu u znajomego w okolicach Neustadt to byłam zachwycona obejściami, cudnie ukwieconymi ogródkami i oknami, ale brakowało mi jednego.... nie sposób zatrzymać się gdzieś na poboczu i wysikać w krzakach, jak to u nas, no zwyczajnie nie było jak. Wszystko takie zagospodarowane!!!! Nie wiem skąd taka czerwona woda, może gdzieś, w górnym biegu wypłukuje, jakiś rudy, żelaza np??? no bo chyba to nie jest jakiś syf spuszczony do rzeki???
OdpowiedzUsuńTo, co namalowałaś to kalie, prawda? Bardzo je lubię, a teraz w donicach można dostać rożne kolory, latem wysadzić do ogrodu a na zimę nazad do donicy. Ja oczywiście nie próbuję u siebie, to bez sensu.
Muszę Wam okazać mój kakuar, pękniecie ze śmiechu.....to małe muzeum......
A Tobie sie zdaje, Mnemo, ze Germanie to tak od zarania waterklozety mieli? Tez srali po krzakach, az sie ucywilizowali i kakuary pobudowali. Teraz to zabytki i sama sie zastanawiam, czy nie z tego wlasnie powodu ten kakuar jeszcze stoi, bo cmentarz dysponuje porzadna toaleta. :)))
UsuńZ woda historia jest bardzo zagadkowa, nigdy jeszcze taka nie byla. Gdyby w jej gornym biegu jakies rudy byly, pewnie juz wczesniej by sie po deszczach czerwienila. Ze spuszczeniem syfu tez raczej nieprawdopodobne, tu bardzo dba sie o srodowisko, a kary sa tak drastyczne, ze nie oplaca sie zupelnie. Nic nie moge znalezc na ten temat, wiec chyba to nic groznego.
Na obrazie to maja byc kalie, ale ze to pierwsze moje kalie w zyciu, wiec wyszly troche koslawo, ta prawa jest lepsza, bo ja malowalam pozniej he he he!
Kocham letnie pogody pozdrawiam.Piękne obrazy.
OdpowiedzUsuńTo jeden i ten sam obraz, a te na dole to zblizenia. :))
UsuńZ powodu moich zaległości musiałam się cofnąć kilka postów dalej.
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że Kirunia pomyślnie przeszła operację! Często o niej myślałam i jej zdrowiu, więc kamień spadł mi z serca. Sierść szybko odrośnie. :)
Co do hierarchii kotów - ja zauważyłam jakieś zmiany u moich. A mianowicie nie kochają się już tak jak kiedyś i czasami zdarza im się syczeć na siebie (raczej prowodyrką jest Lusia i to ona paca łapką).
Kolor rzeki jest.. no cóż delikatnie mówiąc obleśny.
Pozdrawiam serdecznie
Masz racje, kolorek z gatunku gownianych ;) Jutro bede przejezdzala do pracy przez most, to zobacze, co w Leine piszczy i czy woda sie oczyscila. :)))
UsuńCzasem Miecka jeszcze syknie na Bulke, ale musi miec baaardzo zly humor, normalnie juz tego nie robi.
Buziaki :**
..również nadrabiam zaległości, ale widzę, że z Kirą już lepiej :). Co do rzeczki to dech mi zaparło...
OdpowiedzUsuńMnie wczoraj tez zaparlo, jako ze po raz pierwszy w zyciu cos podobnego zobaczylam w naszej rzeczce. :))
UsuńAleż Ty, dziewczyno, masz talent! Czyżby do tej rzeki dostały się odpady z jakiejś cegielni?
OdpowiedzUsuńNiby cegielnia jest w poblizu, ale o ile mi wiadomo, rzeczka plynie sobie dalej. Pojecia nie mam, co to takiego, w kazdym razie wygladalo wielce nieapetycznie. :p
UsuńArchitektura kakularno - sakralna, Anka, Ty mnie kiedyś zabijesz :-))))))
OdpowiedzUsuńA rzeką się nie przejmuj, burza była przecież, często tak jest po burzach.
No co? Cmentarz to przecie miejsce sakralne, czyz nie?
UsuńA takiego bagna w rzece tosmy nie mieli po najgorszych nawet burzach, stad moje zdumienie ;)
Chiba mi już całkiem wzrok siada bo ja na wychodku widzę kółko a nie serduszko-pewnie co kraj to obyczaj:)
OdpowiedzUsuńBiedne kaczusie,nie mogą kuperków zamoczyć bo się im przefarbują albo jeszcze jakiejś inszej zarazy się nabawią a Kirunię proszę uprzejmiście o zachowanie ostrożności aż do całkowitego zagojenia ranki:)
No przecie zachowalam te ostroznosc i nie wpuscilam do wody, choc bardzo protestowala i stroila miny :)))
UsuńObraz przepiękny, a Kira zdrowo wygląda :)!
OdpowiedzUsuńDzieki. Kirunia czuje sie nienajgorzej, wlasciwie normalnie. Tylko lysa doopka przypomina o tym, co przeszla.
UsuńAniu zdolna z Ciebie kobieta...
OdpowiedzUsuńWycieczka po okolicy ciekawa,szczególnie ten zielony cmentarny wychodek ,odjazd :)))
Głaski dla Kiruni i tych co z Tobą na spacer iść nie mogą :)
Dzieki, Malgos. :)))
Usuń