piątek, 23 maja 2014

Dawno nie bylo o Bulczyku.

8 maja minely dwa miesiace, odkad Bulczyk stal sie nasza szosta coreczka. Mowcie sobie, co chcecie, ale ja nie rozumiem szumu medialnego wokol Justyny Kowalczyk, ktora, kiedy odszedl jej pies za Teczowy Most, napisala o stracie dzieciatka. Dla mnie moje zwierzaki sa jak dzieci. Nie mowi sie przeciez o przygarnieciu, a o adopcji, a to zobowiazuje. No dobra, nie kazdego, ale mnie na pewno.


Bulczyk coraz bardziej wrasta w nasza rodzine i zapewne nie pamieta juz czasow, kiedy musiala zdobywac jedzenie. Co wiecej, stala sie wybredna i nie wszystko jej podchodzi, jak to mialo miejsce na poczatku. Zaczela kaprysic przy jedzeniu i zdarza sie, ze zostawia na miseczce cos, co jej nie smakuje. Nadal jednak ma doskonaly apetyt, swietne trawienie, czego dowody wyjmuje codziennie z kuwety. Wielkoscia dorownuja tym od Kiry. Jak jej zadek nie peknie? :)
Zawlaszczyla sobie duza Mieckowa kuwete w lazience, a Miecka przeniosla sie do mniejszej w pokoju goscinnym.
Bula jest niewybredna, jesli chodzi o miejsce do spania, ona sypia doslownie wszedzie. Miecka przedpoludnia spedza na szafce w goscinnym, na kupie ksiazek, na ktorych polozylam dla niej pled. Tam na wysokosci ma dobry oglad calego mieszkania, a przy okazji widok na ulice przez okno. Po poludniu poleguje na sofie, a w nocy spi z nami, a wlasciwie ze mna w lozku. Zupelnie zarzucila koszyczek z futrem, gdzie czesto sypiala przed nastaniem Bulki. Moze jeszcze do niego wroci...
Bula natomiast chetnie uklada sie na podlodze, za zaslona przy drzwiach balkonowych, w lazience na chodniczku, w przedpokoju na samym srodku (co jest niebezpieczne, kiedy sie tamtedy wieczorem przechodzi i jej nie widac). Czasem sypia w dziupli na kocim drapaku, w swoim koszyczku na futrze (Mieckowy omija z daleka), na sofie, a nawet w wannie! W nocy jednak w koncu zawsze wedruje na lozko meza. Dobry znak, ze spia z Miecka tak blisko siebie i nic zlego sie nie dzieje.
Obie z Miecka rywalizuja o najlepsze miejsce, a jest to... moje udo, kiedy leze na sofie. Nie wiem, co one w nim widza, przeciez nie jest to najwygodniejsze miejsce na ziemi, a one spia tam w najlepsze.




Ich stosunki ze stara rezydentka sa z dnia na dzien coraz lepsze. Miecka zupelnie przestala prychac, jej wzrok jest bardziej zaciekawiony, niz grozny. Sama nawet zaczyna tracac Bulke lapka, choc robi to jeszcze rzadko. Najczesciej bowiem to Bulka zaczepia, zarowno Miecke, jak i Kirunie. Chce sie dzieciak bawic, ale jakos nie znajduje zrozumienia u starszych rezydentek. Kira ma chyba jakis uraz do kotow, pewnie pozostala jej trauma z Hamburga, kiedy zostala napadnieta przez dwa wsciekle kocury. Nie to, zeby bala sie Bulki, obwachuja sie z bliska, leza obok siebie, ale do zabawy jakos nie daje sie namowic. Miecka natomiast coraz czesciej reaguje na zaczepki i zaczyna sie ganiatyka. Tyle tylko, ze kiedy Bulka podczas zabawy legnie, zapraszajac tym do zapasow, Miecka nie bardzo wie, co z tym fantem zrobic. Ona nie umie sie bawic z drugim kotem. Nie trace jednak nadziei, ze Bulczyk dopnie swego i ja tego nauczy. Z wielkim wzruszeniem przygladam sie, jak obie sa coraz blizej siebie i nie trace nadziei, ze kiedys bede mogla je sfotografowac, jak beda sie razem obejmowac. Przez te ponad dwa miesiace zaszly naprawde duze zmiany na lepsze.

Miecka wyglada tu jak puszczyk :)

Bula jest kotem gadajacym, w przeciwienstwie do Miecki, ktora albo tylko mruczy podczas pieszczot, albo glosno jojczy, kiedy sie ja bierze na rece. Bulczyk wydaje z siebie ptasie odglosy, cos w rodzaju gruchania lub cwierkania, kiedy do mnie podbiega. Ta "przemowa" jest wyraznie do mnie skierowana, ona naprawde do mnie mowi! Uwielbia mizianko, lubi byc brana na rece, nie przeszkadza jej lezenie do gory brzuszkiem, bo i brzusio lubi miec miziane. Bula moglaby caly dzien byc obok/na mnie, bo to zawsze znaczy pieszczotki, a tych nigdy dosc.


Niewiele mam jeszcze zdjec, na ktorych obie kociczki sa razem, ale z czasem bedzie ich na pewno wiecej, bo proces zblizania postepuje. Powoli sie rodzi i w bolach, ale mam satysfakcje, ze cierpliwoscia konsekwentnie doprowadzilam do poczatkow fajnej przyjazni. Reszta juz sie sama dokona, ten najtrudniejszy pierwszy krok mamy za soba.
Kuwety sa uzywane zgodnie z przeznaczeniem i nie zanotowano zadnych sikniec w nieprzeznaczonych do tego miejscach, no moze za wyjatkiem, kiedy moj maz zlapal Bulke in flagranti, kiedy sikala do umywalki w lazience, ale to moge ewentualnie przetrawic. ;)





52 komentarze:

  1. zawsze mnie mega irytowało jak koty chodziły po stole czy blacie, parapet ok ale nie tam gdzie jedzenie. Próbowałam wszystkiego... jako że podobno cytrusów nie lubią smarowałam, psikałam odstraszaczem ale koty chyba nie typowe miałam bo nic sobie z tego nie robiły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to juz w ogole przestalo przeszkadzac, bo spedzanie kotow z mebli mija sie z celem, a w koncu i tak podwaza moj autorytet. Nic nie pomaga, wiec po co mam sie wyglupiac? :)))

      Usuń
    2. Popieram , u nas też koty mogą włazić wszędzie ;))

      Usuń
    3. Trzeba sie z tym pogodzic, ze koty rzadza, a kto nie chce sie z tym pogodzic, nie zasluguje na "manie" kota i juz! :)))

      Usuń
  2. Moje też łażą wszędzie , ale przestałam juz na to zwracać uwagę. A z gadaniem mam super obserwacje. U mnie 3 koty gadają. Lubię je obserwować. Często Cebula z drugiego pokoju coś tam grucha i wtedy Rudzik nadsłuchuje i potem leci jak szalony do tamtego pokoju.A Marcyś lubi gadać do mnie. Siada obok na kanapie - stuka mnie łebkiem i grucha i patrzy na mnie - szkoda że nie znam tego języka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno znasz! Te wszystkie gruchniecia i towarzyszaca im mowe ciala, przeciagania, ziewania, oblizywania, "barankowanie" lebkiem, psotne minki. Wystarczy dobrze obserwowac i wsluchiwac sie w ton, zeby ktoregos dnia doznac olsnienia, ze to wszystko jest zrozumiale. :)))

      Usuń
  3. Ciekawa jestem mowy Bułki i oczywiście, mruczenia Mieci . Może uda Ci się to nagrać???? proszę... proszę:))
    Moja Dżina nigdy nie wlazła na meble czy stół , nawet na łóżko , gdy nie było przykryte. Oczywiście fotele, wersalka, kolana , to były jej miejsca do polegiwania . Mimo, że była dzika ( bezpańska) jak ja wzięłam ale była bardzo posłuszna i wiedziała , co się do niej mówi.
    Twoje są trochę rozkapryszone, mogą Ci wleźć na głowę:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One juz dawno zagniezdzily mi sie na glowie, a mnie to zupelnie nie przeszkadza :)))
      Z nagraniem to nie bardzo. Miecka jest plochliwa i zeby sie rozmruczec, potrzebuje absolutnego spokoju, wiec jakiekolwiek zabiegi nagrywajace, a nawet sam sprzet w poblizu, zniweczylyby wszelkie proby.
      Bulczyk cwierka, kiedy do mnie podbiega, musialabym wiec stale trzymac jakis mikrofon w gotowosci i caly sprzet zainstalowac na sobie na stale. A i to nie dawaloby gwarancji, bo gruchanie jest cichutkie. :)))

      Usuń
  4. dobrze, że najgorszy cas za Wami... powoli wszystko się uspokaja... jeszcze tylko Kirunia wyzdrowieje i będziecie mieć całkiem przyjemne lato! ;)
    Buziole wielkie dla całego towarzystwa! :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nastala ulga, ale strach przed przerzutami pozostanie juz na zawsze. Wiadomo!
      A dzisiaj jeszcze dodatkowo piateczek!!! Czy moze byc lepiej? :***

      Usuń
  5. Tylko dwa miesiace? Myślałam, że więcej czasu upłynęło od adopcji :))
    Bułeczka ma taki słodki pyszczek i spojrzenie, że brak słów i fajnie, że mizianek jej nigdy dość, bo jak tu przejść obojętnie obok takiej słodyczy? ;) Miećka jest zupełnie inna, co nie oznacza, że nie lubię oglądać jej na zdjęciach - wręcz przeciwnie. Koty kładą się czasem w miejscach, gdzie człowiek ma jakieś bóle, albo zmiany chorobowe, albo po prostu siedzisz zawsze w tym samym miejscu, które kotkom też odpowiada :)
    Głaski dla całego zwierzyńca, szczególnie dla Kiruni :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latwo mi zapamietac dzien adopcji, bo byl to dzien kobiet :))) I nie dwa miesiace, tylko juz prawie trzy! Tyle o niej pisze, ze moze sie wydawac, ze jest u mnie ze trzy lata, prawda?
      Miecka nie jest kotem, ktory pozwala sie kochac, ma trudny charakter, ale jest miedzy nami bliska wiez i porozumienie. Trwalo cos ze trzy lata, zanim sie pokochalysmy i zblizylysmy, ja nie nalegalam, a ona sie oswajala. W stosunku do innych pozostala nieufna. Dziwna jest, ale kocham ja tak samo jak Bulke, moze wlasnie dlatego, ze jest taka trudna... ( w fotografowaniu tez znacznie trudniejsza od Buly) :)))
      Buzinki :***

      Usuń
    2. Prawda:) Wydaje się, że jest u Was od zawsze.

      Trudno się dziwić kociczce po przejściach, że jest, jaka jest. No i ma charakterek ;)

      Usuń
    3. Miecka w porownaniu do niej to takie cieple kluchy :)

      Usuń
  6. Miłością, cierpliwością, zrozumieniem i łagodnością mozna oswoić i nauczyc współzycia w grupie chyba nawet krokodyla - a co dopiero taką słodką, mądrą kociczkę, a co dopiero, gdy opiekunka jest ktoś tak dobry i rozumny, jak Ty Aniu! Cieszę się, że Bułeczka tak pieknie wrosła w Waszą rodzinę!
    Serdecznosci Wam zasyłam i do roboty w obejściu i na polu lecę !:-))***(a roboty mam tak duzo, że wieczorem aż w głowie mi się kręci ze zmęczenia a na schodach powłóczę nogami, jak starowinka jakaś, no i jeszcze te upały!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas upaly sie skonczyly, w nocy burza spac nie dawala, a teraz jest juz tylko pochmurno i duszno.
      Wspolczuje Ci pracy na roli, to musi byc bardzo uciazliwe, kiedy pot zalewa oczy, a slonce chce dziure w glowie wypalic, ale przynajmniej macie zdrowa zywnosc.
      Sciskam Was mocno, Kangurki :***

      Usuń
  7. No widzisz, jak to wszystko ładnie szybko idzie? Jeszcze tylko ze trzy lata i będą się kochać jak papużki nierozłączki hehe. Moje już po półtora roku potrafią spać dotykając się łapami, a małe nauczyło dużego że się da łazić po stole i to bezkarnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widze, ze u Ciebie tez male rzadzi. Ja tam jestem cierpliwa, na pierwsze oznaki milosci Miecki czekalam trzy lata i w koncu sie doczekalam, wiec nic to dla mnie poczekac nastepne trzy na ich milosc. Co ja poradze, ze Miecia potrzebuje wiecej czasu niz inne koty :)))

      Usuń
  8. ...a udo jest po to, żeby można było wygodnie łepek położyć, ot co... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepek to kladzie Kira, bo sie cala nie miesci, a kociczki wlaza cale i tak spia :)))

      Usuń
    2. Jeśli tylko uda mi się zasiąść w jakimś fotelu, co zdarza się rzadko, natychmiast mam na sobie full zestaw: Wałek, Czajnik i Grażynka. Frodo - z oczywistych względów - tylko głowinę składa na memłonie. Mnie spod nich nie widać!
      A Bułka z Miećką? Czas pokaże. Grażynka z Czajnikiem też się ganiają, czasem się wylizują, ale Czajnik jest tak namolny, że kotka czasem na niego syczy i warczy, bo nie daje jej spokoju. Osobiście nie dziwię się jej. Może się bardziej uklepie, kiedy Czajnik dorośnie, a może nie. Miećka z charakteru wydaje mi się podobna do Grażynki. Chcę przez to powiedzieć, że każdy scenariusz jest możliwy.

      Usuń
    3. Miecka ma nielatwy charakter, ale ja widze ogromne zmiany, jakie w niej zaszly przez te dwa miesiace. Jeszcze nie doszlo do oblizywania, ale mysle, ze wszystko jest na dobrej drodze :)))

      Usuń
  9. Tak najważniejsze że wszystko zmierza w dobrą stronę,na wszystko potrzeba czasu i duuużo miłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, tego ostatniego to maja w nadmiarze, bestie jedne :)))

      Usuń
  10. wlasnie dlatego nie moge sie zdecydowac na drugiego psa. Chialabym by mial kogos do zabawy, poza mna oczywiscie ;), ale boje sie, ze wcale sie nie beda bawic, a ja bede miala podwojny problem w razie wyjazdow...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z psami jest zupelnie inaczej, to zwierze stadne z natury, wiec drugi pies w rodzinie jest czyms pozadanym. Co innego koty, to indywidualisci, dlatego dokocenie bywa czasem takie trudne.

      Usuń
    2. no niby tak, ale moj gdy wyjezdzalismy na wakacje i zostawiam go u kolezanki to wcale sie z jej psem nie zaprzyjaznial. Ale kusi mnie drugi. By mial braciszka albo siostrzyczke. ;)

      Usuń
    3. Byl w obcym domu, to sie nie zaprzyjaznial. Inaczej bedzie, kiedy bedzie u siebie.

      Usuń
  11. Jestem fanką Miećki. Sorrki. Bulczyk cudny, ale Miećka zdobyła moje serce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze! Ktos przeciez musi zachwycac sie Miecka, a nie tylko Bula. :)))

      Usuń
  12. A ja muszę napisać wreszcie post ilustrowany zdjęciami, od 10 - 12 dni mamy pieska, przygarniętą spod płota sunię. Czteromiesięczna jak stwierdziła pani doktor, bo ma jeszcze mleczaki. Nerwy Aniu mam zszarpane nie jestem w stanie o niej napisać. Rozumiem człowieka który ją wywiózł pod działki i zostawił, niestety bardzo dobrze go rozumiem. Zaczęliśmy ją ostro ćwiczyć, kapeć poszedł w ruch, bo na klapsa dłonią nie reagowała, alternatywą mogło być tylko ostre szkolenie łamiące charakter i przyznaję że w rozpaczy zaczeliśmy brać taką opcję pod uwagę, oraz sporo zdjęć zostało umieszczonych w różnych miejscach: "przybłąkał się piesek..,.
    Przyznaję że gdy mąż przestał się do niej uśmiechać i dołączył do mnie w tresowaniu, gdy zmuszona została do spania na podłodze - swoje posłanie ma, piękne duże wygodne, postępy powoli zaczęły być. Bałam się o kotka i to bardzo, bo sunia posiada ze trzy pary zębów krokodyla i ze 20 nóg po każdej stronie tułowia. :) szarpie za futro i ogon ciągnie a on nie używa pazurów, chociaż zaczepia ją także.
    No dziś już nawet całą noc przespałam i kapeć spod poduszki wyjęłam. Strasznie dominujący charakter ta psina posiada, nie chce jej złamać, ale musi się zintegrować z nami jeśli ma zostać u nas. Ciężko ale jak to było:
    "nigdy nie jest dany człowiekowi problem by nie umiał z nim sobie poradzić. " :)))
    A Twoje dziewczyny cudownie się integrują. :) Krystynę bardzo dobrze rozumiem, też tak traktuję zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie polecam Zaklinacza psow, Cesara Millana. Poogladajcie filmy z nim, dla mnie jest on wielkim autorytetem, bez bicia, bez krzykow, jedynie stanem umyslu. Kazdego psa wyprowadza na ludzi, jest w tym naprawde doskonaly. Trzeba tylko cierpliwosci i zelaznej konsekwencji.
      Czekam na post i zdjecia. :)))

      Usuń
    2. Wiem, oglądam czasem, tylko to u siebie wprowadzić mając dwa pokoje z kuchnią :).

      Usuń
    3. Mozna nawet w jednym pokoju. Byle kapcia nie uzywac :)))

      Usuń
  13. Pierwsze zdjęcie i pierwsza myśl: och Bulczyk, jaka jestes piękna, och :) Urzekła mnie ta Twoja kocia córcia, a dla Kiry mam osobny przedział w sercu, głaski dla Miećki, ona też jest piękna ale..:)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Panterka! Chodź i powiedz, czego kce Agniecha, bo coś Jej się porobiło od Twoich filiżanek i każe nam zgadywać!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qrna, zanim odnalazlam wlasciwy koment, przelecialam wszystkie z pinc razy... :)))

      Usuń
  15. Miećka z wiecznym znakiem zapytania w oczach,jak tak wszyscy będą się zachwycać Bułą to ja jak nic,zakocham się w Miećce:P
    Elka-spróbuj zamiast kapcia mieć pod ręką złożoną gazetę-tak kiedyś wychowywałam coker spaniela-klaps jest o wiele lżejszy a hałasu więcej i o to chodzi:)
    U mnie trochę popadało i ktosik w niebiosach beczki z piwem przetaczał,dobrej nocki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, Miecka to kochany stwor, jest tylko inna od Bulczyka, bardziej zdystansowana, nie tak zalotna i kokieteryjna. Ale kocham obie jednakowo :)))

      Usuń
  16. Jak to dobrze przeczytać :)... Bułka trochę Malego Kota przypomina :). Może te "młodsze dzieci" są takie rozbrykane, rozgadane i rozpieszczone? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z kolei Miecka przypomina starsza, a Bulka srednia corke. Maja podobne usposobienie. ;))

      Usuń
  17. Obie kotki są pięknościami. Bułka jest nowsza, młodsza, więc jak to z bułkami bywa - smaczniejsza, ale Miecia jako puszczyk... sam czar! Wzruszające jest czytanie o tym, że ze wzruszeniem patrzysz jak się zaprzyjaźniają - oby coraz więcej takich wzruszeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po niezbyt obiecujacych poczatkach, kiedy juz prawie tracilam nadzieje, ze sie polepszy... to rzeczywiscie zakrawa na cud, ze sie tak do siebie zblizyly :)))

      Usuń
  18. Ech, Buła, moja sympatia ogromna! Cokolwiek by nie zrobiła i tak się zachwycę. Uwielbiam te dźwięki wydawane przez koty, moja dawna kicia w ogóle nie miauczała, tylko skrzeczała z otwartym pysiem: aaaaa.... I ćwierkała. Bardzo się cieszę, że są postępy w stosunkach bilateralnych Miećki i Buły, będzie dobrze. Głaski dla wszystkich i Kiruni oczywiście też!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obglaskalam i wycalowalam cala trojce.
      Jak ja kocham te farfocle! :)))

      Usuń
  19. Fajnie tak czytać, że się ze sobą zżywają oba koteczki.
    Ciekawe jest też miejsce do spania na udzie :). Moja musi mieć wygodnie, na kocyku ale najchętniej wtulona we mnie lub w inną osobę, która w ciągu dnia zlegnie na kanapie. Na mnie zasypia tylko czasem wieczorem :).
    Gratuluję, że praca włożona w ich wzajemne stosunki się opłaciła.
    Fajnie też opisałaś te ptasie odgłosy - moja Mozarteczka też tak grucha i podmiaukuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miecka nigdy w zyciu nie gruchala, wiec jest to dla mnie nowosc, podobnie jak barankowanie glowka. Nie ma chyba na swiecie dwoch rozniejszych kotow od moich panienek, kazda to wyjatek i wielka indywidualnosc. I kazda jednakowo przeze mnie kochana. :))

      Usuń
  20. Przeczytałam, dzięki za linka. Pozostaje mi nadal czerwienić się jak pąsowa róża z wiadomego powodu. Oj, ja głupia! Nie wiem co mnie napadło :(((((

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.