czwartek, 1 maja 2014

Somsiatka-wariatka.

Wprowadzila sie na poddasze naszego domu sporo po nas. Od poczatku wszystko, co bylo z nia zwiazane, bylo dziwne i niecodzienne. Juz sam jej wyglad i absolutna niemoznosc oszacowania jej wieku, chocby w najbardziej mglistym przyblizeniu. Rownie dobrze moze byc po trzydziestce, jak w okolicach piecdziesiatki, jest szczupla, ma dlugie wlosy zawsze uczesane w kucyk i twarz, z ktorej nie daje sie niczego wyczytac. Ubrana schludnie, choc wiecznie w to samo
Kiedy sie wprowadzala, zauwazylismy, ze meble, jak i robotnicy je wnoszacy, sa z takiego socjalnego przybytku, cos jakby domu meblowego, sprzedajacego zawartosc likwidowanych mieszkan. Sugerowalo to, ze to jej pierwsze mieszkanie, na ktore wyposazenie dostala wlasnie stamtad. Troche jednak byla za stara na pierwsze mieszkanie w zyciu, wiec domyslom nie bylo konca.
- Moze wypuscili ja z wiezienia?
- Moze z domu wariatow?
- Moze z dlugoletniego odwyku?
- Albo z domu dla maltretowanych kobiet?
No bo w takim wieku zaczynac zycie od nowa? Bez mebli i drobiazgow osobistych?
Nawet nazwisko miala dziwne.
Potem bylo juz tylko gorzej. Przemykala sie, wlasnie przemykala a nie chodzila. Ledwie odpowiadala na pozdrowienia. Kiedy pierwszy raz spotkalam ja na schodach, od razu powitalam w domu nowa lokatorke i przedstawilam sie. Zawsze tak robie, mam wiec z sasiadami swietne relacje. Ona tez jakby w stosunku do mnie jest bardziej na luzie niz podczas spotkan z innymi lokatorami, a nawet sie do mnie usmiecha.
Nastepne dziwactwo, ktore odkrylismy, to chodzenie do bardzo odleglego przystanku autobusowego, zamiast wsiadania na najblizszym. Podobnie zreszta bylo z wysiadaniem, nigdy nie podjezdzala na przystanek w poblizu domu, tylko wysiadala na przedostatnim. Ale co tam! Moze lubi spacerowac?
Pierwszym sygnalem, ze cos z ta kobieta naprawde jest nie tak, bylo niespodziewane walenie we wlasne drzwi od srodka i jakies glosne zlorzeczenia, kiedy nasz niezyjacy sasiad Jurek poszedl z czyms do niedlugo po nim zmarlej Marthy i pukal do jej drzwi. Nie wiem, czy tamta myslala, ze to do niej ktos sie dobiera, czy czort wie co jej sie po glowie kolatalo.
Natomiast z moim mezem sprawa wyglada daleko zabawniej. Somsiatka, kiedy go widzi z daleka, przechodzi na druga strone ulicy albo wrecz zawraca i ucieka. Niekiedy jednak spotykaja sie niespodzianie twarza w twarz, jak to mieszkancy jednego domu. Kiedy zdazy, ucieknie, ale czasem nie zdazy.
Ktoregos dnia palilam sobie na balkonie, a maz wyszedl z Kira na spacer i otworzyl drzwi wejsciowe w chwili, kiedy ona za nimi stala, zeby wejsc do srodka. Maz, jak to ma w zwyczaju, przytrzymal jej drzwi, a ta w tyl zwrot i na ulice, gdzie przeczekala, az maz przejdzie. Za chwile slysze dzwonek do drzwi, otwieram, a tam stoi strasznie zdenerwowana somsiatka:
- Pani maz mnie przesladuje! - oznajmia wscieklym glosem.
Zebralam szczeke z podlogi i ostroznie zagajam:
- Widzialam te sytuacje z balkonu i maz chcial pani tylko przytrzymac drzwi.
Normalnie poslalabym kobiete na drzewo, ale widze, ze to osoba normalna inaczej, wiec nie bede ryzykowac, bo czort ja wie, jak zareaguje. Moze da mi w zeby? A szkoda byloby tracic, poki mam wlasne. Z najszerszym wiec usmiechem, spokojnie jak zawodowy psychiatra, ale spieta i gotowa do podania tylow, roztlumaczam babie, ze jak sie mieszka w jednym domu, to czasem sie kogos czesto spotyka, ale to jeszcze nie znaczy, ze ten ktos wzial sobie za cel przesladowanie jej osoby. Ona mi na to, ze nikogo tak czesto nie spotyka w domu i poza domem, jak wlasnie slubnego meza mojego. Ja znow swoje, ze facet jest na emeryturze i ma duzo czasu, ze pies i spacery, wiec czesto wlazi i wylazi z domu, ale moge ja zapewnic, ze spotkania sa czysto przypadkowe i nie maja nic wspolnego z jakimkolwiek mobbingiem, przesladowaniem, czy czym tam jeszcze.
- Naprawde? Jest pani pewna?
No, pewna to ja byc nie moge - pomyslalam sobie. Moze spodobala sie mojemu staremu i on bierze sobie Kire za alibi, zeby sie urywac z domu i maltretowac psychicznie jakas wariatke. Kto go tam wie?
Ale wydawalo sie, ze ja przekonalam. Cos tam jeszcze baknela o swoich przeszlych doswiadczeniach z przesladowaniami i polazla na gore do siebie.
Wielokrotnie slyszelismy jeszcze pozniej jak wali we wlasne drzwi i glosno zlorzeczy. Do mieszkania po Marcie wprowadzila sie jakas wietnamska para z malenkim dzieckiem, nikt ich nie odwiedza, wiec nie wiem, o co znow chodzi. Moze faktycznie byla kiedys mocno skrzywdzona przez jakiegos mezczyzne i pozostal jej psychiczny uraz?
W stosunku do mnie nadal zachowuje sie poprawnie, ale wciaz ucieka przed moim slubnym.





64 komentarze:

  1. Pojęcia nie mam.... może Twój mąż kogoś jej przypomina.... sama nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej chyba kazdy facet zle sie kojarzy, tylko ze mojego czesto spotyka ;)

      Usuń
  2. Dziwna sprawa , tajemnicza kobieta. Ktoś może zrobił jej wielką krzywdę ? Chyba jest chora - tylko współczuć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona na pewno jest chora. Czekam az mojemu kiedys natrzaska :)

      Usuń
  3. Pozostawić na psychice ślad, jest bardzo łatwo. A takich przeróżnych zaburzeń jest bardzo dużo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle tylko, ze jej zaburzenia zaburzaja rowniez nasz spokoj, a to przestaje byc zabawne.

      Usuń
  4. Prawdopodobnie to schizofrenia .Współczuje ,bo też miałam taką sasiadke i może byc tylko gorzej niestety.(Aśka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda mi kobiety, naprawde, byle tylko zechciala trzymac sie od nas z daleka.

      Usuń
  5. Można tylko współczuć...
    Ja w takich sytuacjach cieszę się ,że mnie coś takiego złego nie spotkało...
    TYle,że Wy nie macie spokoju...
    Dobrze jest mieć dobrego sąsiada ....i spokojnego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starzy sasiedzi nam sie wykruszyli, jak nie poumierali, to sie wyprowadzili. Mamy jeszcze na szczescie naprzeciwko fajnych, ale reszta... z ta tam na czele.

      Usuń
  6. nigdy nie wiadomo co ludziom w głowach się roi ... w sumie przerażająca ta historia... nigdy nie wiadomo co jej do głowy wpadnie....
    Miłego dnia :) :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez do konca nie mam pewnosci, czy rzeczywiscie nie jest niebezpieczna dla otoczenia. Zachowuje sie naprawde dziwnie.
      Milego, Emko :***

      Usuń
  7. To wygląda na schizofrenię. Proponuję zgłosić dziwne zachowania sąsiadki w jakiejś instytucji, typu Opieka Społeczna. Być może mają jakąś jej historię życia lub choroby. Może jej się pogorszyć, zrobić coś rzeczywiście niebezpiecznego dla siebie, a przy okazji dla Was. Zwłaszcza, że chyba nikt jej nie odwiedza i nie opiekuje się nią (nic o tym nie wspomniałaś).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, ze wlasnie opieka spoleczna ja tu umiescila, prawdopodobnie po pobycie w szpitalu, wiec powinna byc zdrowa lub co najmniej nie zagrazac innym. Nie zauwazylam, zeby miala jakiekolwiek kontakty, ale gdzies lazi codziennie, moze na jakas terapie?

      Usuń
  8. na balkonie w dzień targowy1 maja 2014 09:03

    Żyj swoim życiem, sąsiad(ka), nawet z dziwactwami, Twoim zdaniem, niech sobie żyje swoim. Sąsiad to nie rodzina, przyjaciel czy kolego - to człowiek, który chce mieć jakiś adres, łóżko, łazienkę, może nawet balkon, ale to tylko sąsiad.
    Nie pal, to wielu rzeczy nie zauważysz. Ja tam też podejrzanie patrzę na kogoś, kto pod pretekstem papierosa obserwuje całą okolicę, zagląda innym w okna, słucha mimochodem rozmowy innych ... Różniaste skojarzenia człowiekowi przychodzą na myśli, jak widzisz. Sąsiadka się przyzwyczai albo wyprowadzi, znów albo sąsiad sąsiadki.
    Milego 1 Maja! Mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogole malo co zauwazam, bo zycie innych zupelnie mnie nie interesuje. Jednak babsko zaczyna mi wlazic ze swoja schizofrenia do domu i czepiac sie meza, a tego nie lubie.
      Ide na pochod z transparentem i dwiema flagami. :)))

      Usuń
    2. na balkonie w dzień majowy1 maja 2014 09:28

      A a transparencie napis: domagamy się tolerancji (również dla schizów) :D . Hmmm. Transparent, dwie flagi. To ile Ty masz rąk? Ja tam siedzę na balkonie i macham do tłumu maszerującego w pochodzie (czyli macham na wszystko, szczególnie na sąsiadów) :D

      Usuń
    3. No przeciez ja ja toleruje, kiedy ona dla odmiany, nie toleruje meza mojego.
      A transparenty i flagi gdzies sobie zatkne, nie martw sie :)))

      Usuń
    4. na balkonie muchy latają1 maja 2014 09:50

      Rozumiem. W obecnych czasach pojęcie szarmańskiego pana, uprzejmie zagadującego, ustępującego w drzwiach (przytrzymującego drzwi) kobiecie (przecie jest równouprawnienie) to przeżytek. Poradź mężowi, żeby mąż na widok sąsiadki odwracał wzrok na Kirę, sufit lub patrzył w dal jakby była sąsiadka przeźroczysta. Jak ją i to będzie uwierało to ... będziecie mieli dopiero problem :(.
      Spokoju w stosunkach sąsiedzkich życzę.

      Usuń
    5. Maz juz czyni te zabiegi, czyli stara sie jej nie zauwazac. Ale oboje maja jakies szczescie do siebie :)))

      Usuń
    6. na balkonie koty dwa1 maja 2014 10:31

      Usąsiadowią się kiedyś ... na to szczęście. Czasu i cierpliwości, i przebiegłości :) 'cza' (cza cza, czy pani lubi czaczę, czy czaczę pani zna? )

      Usuń
    7. Musze mezu mojemu powiedziec, zeby sie dostosowal i zawsze na jej widok czacze zatanczyl. Oboje odwioza w koncu do czubkow :)))

      Usuń
    8. na balkonie można tańczyć1 maja 2014 10:53

      :-0 ... ale tylko w myślach ... ten taniec :) ...

      Usuń
    9. A dzie tam! Niech plasa po ulicy :)))

      Usuń
    10. na balkonie w rytmie rumby1 maja 2014 13:36

      ;) ... ale tylko w karnawale, bo się rozsąsiedzą inne też 'sonsiadki' a może i 'sonsiedzi' ... :D
      Pantero, poznaj sąsiadkę z panną von P. dwu imion, to jej wyłapie zgrabnie muchy w nosie :))))

      Usuń
    11. No co Ty! Zeby mi Bulkie zauroczyla? Never!

      Usuń
    12. na parterze bez balkonu, w gościach1 maja 2014 14:16

      Uroczego już kota nic nie zauroczy. No i pisałaś, że ona w nieokreślonym wieku a to nie znaczy jeszcze, że urocza ani wiedźmowata.

      Usuń
    13. Ale wariatka, a z takimi nigdy nic nie wiadomo. ;)

      Usuń
  9. Szkoda kobiety...i szkoda was bo takie zachowanie na pewno jest męczące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam ona ani ziebi, ani grzeje, dopoki mi sie nie pcha do domu. :)))

      Usuń
  10. szkoda tej kobiety, myślę, że musi być po jakiś ciężkich przejściach ale i o swoje bezpieczeństwo musicie zadbać. nadążyć i przewidzieć co zrobi osoba chora - niemożliwe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie bardziej schodzi z drogi niz atakuje, ale masz racje, nigdy nic nie wiadomo.

      Usuń
  11. Ludzie mają swoje fobie. Myślę, że czas wiele wyjaśni. Zauważyłam, że w necie ludzie zachowują się podobnie jak w życiu, nawet podobnie jak Twoja sąsiadka :) więc relaks, wszystko jest w normie, tylko na innej płaszczyźnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy jestesmy po czesci schizofrenikami ;)

      Usuń
    2. Heheh, jestem infantylnym schizofrenikiem, więc relaks :)

      Usuń
    3. A jakim ja jestem? Pewnie psychotycznym ;)

      Usuń
    4. :)

      ps.

      uśmiech jest infantylny, więc niech będzie moim znakiem firmowym, jak Ci uśmiechy przeszkadzają, napisz, nie będę się uśmiechać w komentarzach :)

      Usuń
    5. No co Ty, Gosia! Pokazuj zeby, poki masz :)))

      Usuń
    6. Czy tak się pokazuje zęby :-] ?

      Usuń
    7. :) z noskiem :-]

      miłej majówki :P

      Usuń
    8. Ludzieeee! Ja nie mam zadnej majowki, jutro muszem, choc nie chcem, do fabryki kapitalistom kieszenie nabijac :(((

      Usuń
    9. @Gosia :-]. Z noskiem to niby mniej infantylnie :-)?
      @Pantera :-]. Jak to nie ma majówki? A studenci i absolwenci studiów i cała reszta to kiedy pije szampana na trawce? A baloników nie ma? A karnawałowego przemarszu przez miasto nie ma? A orkiestry i chórów nie ma? A otwarcia sezonu kawiarenek na zewnątrz to nie ma? A jutrzejszego kaca, feee, obniżonej zdolności pracy to nie ma?

      Usuń
    10. Moze u Was, bo tutaj najwyzej beda zadymy w Hamburgu i Berlinie, jak co roku 1 maja.

      Usuń
    11. kurcze, ja też nie mam majówki :D

      ale cieszę się, że inni mają :)

      Usuń
    12. No to ja mam za Was :-] i się cieszę. Jutro się będziem cieszyli bólem gardła, ale co tam. :-]

      Usuń
  12. No cóż normalna inaczej. :) U nas tez taka mieszkała nikomu nie wadziła tylko było słychać krzyk z balkonu i słowa "mówiłam już panu ... " i wygrażanie pięścią w bliżej nieokreślonym kierunku. Rodzina umieściła w miejscu niedostępnym. Teraz mieszka tam człowiek ....normalny inaczej. Uch dziwny bardzo ale nikomu nie wadzi a wcześniej mieszkała tam moja koleżanka z dzieckiem i mężem, mąż dorósł :) syn się wyprowadził i też dorósł ona z innym mężem mieszka w Bieszczadach - historia jednego mieszkania. :

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed nasza somsiatkom mieszkal tam mlody czlowiek, nadzwyczaj przystojny. Ale dostal prace w innym miescie i sie wyniosl. Szkoda, przynajmniej bylo na kim oko zawiesic :)))

      Usuń
  13. Eh, ci somsiedzi ........ Dobrze, że nie mieszkacie z nią w bezpośrednim sąsiedztwie, przez ścianę, czy sufit.

    A, że trafia często na Twojego chłopa, to nic dziwnego, bo często jest tak, że to, co wypieramy, czy staramy się unikać - przychodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cos jest na rzeczy, bo ja na przyklad spotykam ja bardzo sporadycznie. ;))

      Usuń
  14. Każdy ma prawo do dziwactw, lęków, zwłaszcza samotnie mieszkający, przeciętny, z opisu ubogi. Kobieta ma swoją historię. Ładnie, że ją powitałaś, teraz jej łatwiej przemykać do swojej noclegowni pod Twoją życzliwą kontrolą. Wychodzi, kto wie, może dla niej to wstydliwe wizyty, które są nie do zniesienia. Tak naprawdę, nic o niej nie wiadomo.
    Widziałam, na własne oczy młodych ludzi przewalających zawartość śmietnika przy stacji benzynowej, smutne przerażające, wyjadali resztki. Bezrobocie, beznadzieja.
    Mam dla Ciebie rade, poznaj przyczynę hałasu za ścianą a spać będziesz spokojnie.
    Cierpliwości, wyrozumiałości, miłosierdzia. Pozdrawiam. p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka szkoda, ze sie nie przedstawiasz, Anonimie p. bo dosc madrze piszesz. A ja nie bardzo mam ochote gadac z niewiadomo-kim.
      Uklony :)

      Usuń
  15. no faktycznie, co tu zrobic z takim fantem?
    kobiety zal, ale czlowiek chce zyc jesli juz nie spokojnie to chociaz bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aniu jak czytałam posta, uśmiałam się . Chyba powinnam Cie przeprosić , b o faktycznie sprawa może być poważna . Współczuję babie , chyba faktycznie po przejściach. Może się otworzy i puści parę ... coś się wyjaśni???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Watpie, czy kiedykolwiek sie otworzy. Ona sprawia wrazenie tak wystraszonej, ze nad niczym w zyciu nie panuje.

      Usuń
  17. ...rożne rzeczy dzieją sie na świecie, ale sąsiadkę masz odjazdową...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest deczko odjazdowa i z jednej strony mi jej szkoda, a z drugiej troche sie jej boje.

      Usuń
  18. Innymi słowy: sąsiadka-niespodzianka. Z dreszczykiem
    Mam nadzieję, że się jakoś odblokuje i nie będzie Cię (oraz małżonka) stresować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej ona stresuje sama siebie, widzac zagrozenia tam, gdzie ich nie ma. :)

      Usuń
  19. Ja nie chciałabym mieć takiej sąsiadki, boję się takich ludzi, są nieobliczalni i mnie to przeraża. Kiedyś taka Pani zaczęła mnie szarpać w tramwaju wykrzykując jak mogłam ubrać taką wiatrówkę... Masakra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie musieli ja uznac za niegrozna, skoro wpuscili miedzy ludzi. A skoro tak, to izolacja nie bylaby dla niej wlasciwa.

      Usuń
  20. Schizofrenia paranoidalna jak nic!

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.