Owladnal mnie jakis marazm, wielkie niechciejstwo, brak ochoty na cokolwiek. Powinnam sobie chociaz jakies jaja pod tylek podlozyc, zeby to wysiadywanie mialo chocby minimum sensu. Moze wysiedzialabym jakies piskleta... A tak... Jedyne jaja, jakie mam do dyspozycji i ktore chetnie pozwolilyby sie wysiedziec, to... aaa, juz nic wiecej nie powiem.
Same takie glupoty przychodza mi do glowy.
Mam tyle czasu, moglabym zrobic tak wiele pozytecznych rzeczy w domu. Dzieci ostatnio zniosly mi do chalupy pierdyliard zdjec, zebym zeskanowala je i w formie DVD oddala im z powrotem. Zapalu wystarczylo mi na 150 sztuk, to taka nudna robota, ze mi sie calkiem odechcialo, reszta lezy i mi miejsce zajmuje oraz kluje w oczy, powodujac wyrzuty na sumieniu. Jednak moj niechciej silniejszy jest od glosu sumienia i nie pozwala mi zajac sie tym od nowa. Chocby tak po 100, a nawet po 50 zdjec dziennie, ale regularnie. Juz pewnie mialabym robote skonczona. Specjalnie poustawialam sobie te pudla na widoku, zeby walily po oczach za kazdym pobytem w salonie. Tyle, ze bywam tam coraz rzadziej, zeby nie widziec.
Wygladam za to przez okno, zauwazam slady nadchodzacej jesieni. Liscie na drzewach nie sa juz tak soczyscie zielone, wyblakly, choc jeszcze nie pozolkly. Kiedy zawieje, spada ich coraz wiecej na ziemie. Nie maja juz sily tak kurczowo trzymac sie galazek.
Patrze na trawe i zastanawiam sie, kiedy znow zjada te traktorki, zeby zaklocac mi spokoj. Trawa bowiem tak wystrzelila do nieba, ze zdzbla juz sie pokladaja, sa za ciezkie, by stac prosto. Deszcz na przemian z ladna pogoda napedza rosliny do niekontrolowanego wzrostu. Niedawno strzyzone zywoploty wygladaja jak wiechcie i zawezaja chodniki. Ledwie zdazylam pomyslec o trawie, traktorki zaraz sie pojawily. Tez dobrze...
Niby nadmiar czasu moglabym spozytkowac na malowaniu, ale... zgadliscie... nie chce mi sie. Na sama mysl, ze musialabym przyniesc sobie wszystkie utensylia do kuchni, juz mi sie odechciewa.
Wysiaduje sobie na balkonie, zeby zaczerpnac swiezego powietrza, ale nagle zaczela mi przeszkadzac siatka, czuje sie jak w wiezieniu. I tak jestem w wiezieniu, wiec siatka poteguje jeszcze to poczucie separacji.
Snuje sie to tu, to tam, jak przyslowiowy smrod po gaciach i nie bardzo wiem, co ze soba robic. Troche posiedze w internecie, ale i to szybko mnie nudzi. W przerwach latam do hazielka i cierpie.
Klade sie, posypiam, zeby czas uplywal szybciej. Pozniej w nocy mam problemy z zasnieciem.
Czytam sporo, ale i to mnie szybko meczy. Telewizja mnie nudzi, wszystko mnie mierzi.
A jeszcze tak dlugo do wyzwolenia...
Tylko czy ja pozniej bede jeszcze umiala normalnie zyc? Czy kiedy bede mogla, bedzie mi sie jeszcze chcialo? Zaczynam w to sama watpic...
Duszno...
Piersza!
OdpowiedzUsuńDługo jeszcze do wyzwolenia? Też tak ostatnio mam. Pocieszyłam Cię?
Wyzwolenie ma nastapic w piatek, 29 sierpnia. I zadne to dla mnie pocieszenie, bo wolalabym, zebys tak nie miala, tylko zebys zdrowa byla. :)
UsuńNo, no; ta co tutaj wysiaduje, nie jest zbyt leciwa. Jak zawsze, kokietujesz:)))!
OdpowiedzUsuńCo tam, pięknej (i niestarej) kobicie wolno:)).
Stary to jest Wawel, a tytul to byla metafora literacka, w zwiazku z wysiadywaniem, a nie wiekiem. :)))
UsuńTak to już jest, gdy jesień u progu...
OdpowiedzUsuń... i rurka w d***e dodatkowo... :(
UsuńOj na sama mysl o jesieni, a pozniej o zimie robi mi sie slabo. Tak bardzo nie lubie szczegolnie koncowki jesieni a nastepnie zimy ;(
OdpowiedzUsuńBociany wczesniej odlecialy, mrowki ocieplaja mrowiska - zima ma nadejsc wczesnie i byc straszna. :((
Usuńtobie się naprawdę nudzi, takie głupotki wypisujesz....
UsuńSama sie przekonasz, kiedy Ci chalupa zamarznie w tym roku.
UsuńTako rzecza gorale. :)
teraz górale się mylą. pogodę przepowiada telewizja. przeważnie wczorajszą:)
UsuńOby sie to krakanie nie potwierdzilo! ;)
UsuńMnie się też nic nie chce , ale muszę iść dzisiaj na cały dzień popracować żeby jakąś kasę miećdz. Jeszcze mam do pomalowania łazienkę - mam farbę ale też jakoś mi się nie chce.
OdpowiedzUsuńA Ty się nie przejmuj wszystko minie. A na razie zerwij siatkę HE HE
Pozdrawiam :)
Jak zerwij? Godzinami wiazalam te supelki, zeby ja, te siatke umocowac, a teraz zerwij? Buuu.... :((
UsuńŻartowałam :))))))))))
UsuńNo ja mysle! :)
UsuńPoczekaj jeszcze parę lat to dopiero nie będzie Ci się kciało:P
OdpowiedzUsuńA co tam u Kiruni?
Miłego dnia:)
A tos mnie pocieszyla... Tytul powinien wlasciwie brzmiec: dwie stare kobiety wysiaduja, bo Kirunia tez wysiaduje, zamiast razem ze mna biegac po polach.
UsuńI Tobie, Oreczko, milego! :**
Aleś post smutny zrobiła. Prawie deprecha. Aniu szukaj radosnych punktów. Weź aparat i cyknij parę zdjęć przez okno i parę sobie tych takich smutnych a później uśmiechnij się i wesołych fotek kilka.
OdpowiedzUsuńAle tak prawdziwie to nie wiem dlaczego? jak też popadam w doła :( Staram się coś robić ale to wszystko nie tak jak być powinno. . Życzę Ci szybkiego powrotu do normalności i zdrówka, zdrówka zdrówka. buziaki
Aparat, ten dobry, lezy w szufladzie i czeka na lepsze czasy. Ten kompaktowy mam na podoredziu i czasem go uzywam. Jakos mi jednak nie po drodze z wesolymi tematami. Pelny marazm...
UsuńJeszcze ponad tydzien czekania... :(
Buzinki :***
To już któryś blog z kolei, na którym widzę smętne zatrącanie o jesień. Gdzie Wy tę jesień macie? Lato w pełni!
OdpowiedzUsuńI ja przepraszam, bo nietutejsza, ale... co to jest hazielek?
Niby w kalendarzu jeszcze lato, ale wszedzie jakies symptomy nadchodzacej jesieni. Slonce juz tak nisko stoi, ze wczoraj w drodze do pracy musialam opuscic blende w samochodzie, bo mnie razilo prosto w oczy. No sama powiedz, czy to nie jesien?
UsuńA haziel po slasku to mniej wiecej to samo, co kibel, czyli WC. Tylu mam tu Slazakow, ze sie troche nauczylam tej gwary. :)))
Kurde, albo ja ślepa jestem, albo niedorozwinięta :) Żadnych symptomów nie widzę, a takimi drobiazgami jak słońce tu czy tam to już w ogóle kto by się przejmował? :)
UsuńNo... ja, ktozby inny? Kazdej jesieni na nowo umieram...
UsuńNo wiesz Ty co...?
UsuńTo ja w porównaniu z Tobą jestem jak myśl Lenina! (wiecznie żywa)
:)
Kiedys bylam, przeszlo mi! :)
UsuńNie martw się odżyjesz na nowo i dostaniesz takie je energii ,że hej jak mówia górale :-)))
OdpowiedzUsuńTo chwilowe u Ciebie...
Czasami też trzeba pomarudzić, nic nie chcieć...
Co to jest hazielek ??!
O rany! Jak mozna nie wiedziec? To kibel po slasku, haziel. :)))
UsuńJak to w życiu; raz górka, raz dołek... najważniejsze, żeby zawsze wyleźć z dołka i wleźć na górkę :)))
OdpowiedzUsuńW moim dolku sto metrow mulu do dna i jeszcze go nie osiagnelam, zeby sie odbic. :(((
UsuńA wiesz Aniu? Ja to bym chciała tak się ponudzić, mieć duzo czasu i nic nie musieć. A tymczasem nie wiem w co ręce włozyć i nogi już od rana bola, niewypoczete po wczorajszej lataninie.
OdpowiedzUsuńNie marudź kobieto i doceniaj to, co masz!
Ofuknełam, zbeształam jak dzieciaka co to w czasie deszczu sie nudzi, ale teraz przytulam mocno i raz po raz całuję w zmartwione czółko! :-))***
Wytrwasz, doczekasz jeszcze wielkiej intensywności zycia.Powróci wigor i radośc życia. Zdjeciami jesiennymi nas zauroczysz oraz milionami pomysłow na ciekawe posty, konkursy i zabawy.
Całusy, uściski i ciepłe myśli zasyłam po nocnej ulewie, która nam schnące tam siano obficie zlała!
Ach, Olenko, u mnie tez sporo roboty do ogarniecia i jakos nie moge sie do niczego zabrac, bo NIE CHCE MI SIE. Marazm mnie taki ogarnal, a ta niezrealizowana robota jeszcze bardziej doluje. Im blizej konca, tym mniej cierpliwosci, a jeszcze dodatkowo zaczela mnie pobolewac nerka.
UsuńI jeszcze 10° na termometrze, zeby dopelnic nieszczescia. :((( Jesien, beznadzieja i dno.
Buznki :***
To musi być jakiś "psychiczny halny" , ale przeeejdzie :-)
OdpowiedzUsuńTo nie halny, to rów marianski i pewnie kiedys przeeeejdzie, ale ja bym chciala juz! :(
UsuńKochana Pantero, ja mam doktorat z "niechcemisię". Gdyby to była dyscyplina sportowa to obawiam się, że nie miałabym już dawno miejsca na nowe puchary i medale. Dla mnie świat generalnie pędzi za szybko. Ja się lubię zatrzymać i nic nie robić. I nie mam z tego powodu jakichś strasznych wyrzutów sumienia. Na przykład teraz powinnam umyć okna, bo okoliczne gołębie zrobiły mi na nich napis "brudas", ale....nie chce mi się. Trudno. Ewentualnie pośmiertnie będą mnie wspominać po prostu jako zajebistą babkę, a nie tą z najczystszymi oknami;)
OdpowiedzUsuńZa młodu myślałam nawet żeby zostać ornitologiem w nadziei, że będę siedzieć, gapić się w jeden punkt (że niby na ptaki) i będą mi jeszcze za to płacić. Pierwsza zasada takiego stanu to: jeśli nie chce Ci się czegoś zrobić, to widocznie nie jest Ci to teraz do szczęścia potrzebne;)
A co do towarzyszącego przygnębienia- Aniu, piernicz tę całą robotę. Zdjęcia nie zając, nie uciekną. Wszystko inne skoro czeka, to znaczy, że może poczekać jeszcze chwilę. Dokładnie to na moment, gdy zaczniesz dostrzegać pozytywne strony jesieni. Chociażby te piękne, kolorowe liście i późniejsze z nich dywany, to jak szeleszczą pod nogami, gdy się spaceruje w ciepły słoneczny dzień.... Sztuką jest odróżnianie rzeczy naprawdę ważnych, od całej reszty. A Ty masz w sobie tyle wrażliwości na piękno przyrody, tyle mądrości, że dobrze wiesz, co do ważnych rzeczy należy. Świat się nie zawali, gdy nie wszystko będzie na czas.
Najbardziej daje mi popalic to przymusowe wiezienie, gdzies bym poszla, cos zrobila, moze jakies zdjecia, a tak... szesc tygodni z zyciorysu wyjete. Dobrze, ze pozostal juz tylko tydzien z hakiem, bo chyba bym sie powiesila z nadmiaru tej melancholii. Bo robota nie zajac, poczekac moze, tu musze sie z Toba zgodzic.
UsuńTeraz juz dokladnie wiem, co znaczy areszt domowy, bleee... I za jakie grzechy? ;)
Ja jestem jesienna więc lubie jesien, szkoda, że Ciebie ona doluje. Tydzień minie jak z bicza trzasnąć, będziesz wolna to i pogoda ducha powinna sie ujawnic. Bo ona w Tobie jest, tylko sie schowala, ale ja wyciagniesz i nam pokazesz. :)))
OdpowiedzUsuńJa jestem listopadowa, a to chyba najgorszy miesiac w roku. Moze dlatego nie lubie jesieni?
UsuńA tegoroczna jest nie tylko duzo wczesniejsza, ale stoi pod znakiem przymusowego wiezienia. Buuuu....
ja tam myślę że to stan przejściowy:)
OdpowiedzUsuńNo, przejsciowy. Skonczy sie na wiosne przyszlego roku ;)
UsuńCzasem tak jest, Panterko, że nic się nie chce, przychodzi jakaś deprecha, głupie myśli i tak nie wiadomo, co z tym zrobić, bo w to, że minie, to człowiek już nie wierzy. Ale miną, na pewno. Siedzenie w domu nie sprzyja radości życia, wiem coś o tym.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dojdziesz do siebie w końcu, Panterko i będziesz cieszyła się pięknymi widokami, pracą, zwierzątkami, jajkami ;) Tego Ci życzę :******
No wlasnie, jajkami! Chcialabym, zeby byla juz wiosna!
UsuńZeby bylo juz po tych wszystkich operacjach, ktore czekaja moja rodzine...
Ehhhh.... do d***y to wszystko.
Przypominasz mi moją kurkę silke która trzeci raz w tym roku siedzi.Nie ma jajek ale uparcie siedzi bo po co ma je znosić albo chodzić po podwórku i szukać przysmaków a jeszcze może ją dorwać kogut i też nie ma na to ochoty.Jesień idzie i to szybkimi krokami.Trzymaj się będzie lepiej tylko nie wiadomo kiedy.
OdpowiedzUsuńNo, chociaz Ty jedna widzisz te przekleta jesien! Reszcie sie wydaje, ze lato w pelni, a tu ZONK!
UsuńBardzo podoba mi sie Twoja silka, ktora tak samo jak ja bezproduktywnie wysiaduje, moge sie z nia z powodzeniem utozsamic. :)))
Oj żeby, doczytałam komentarze i teraz wiem, że to pewnie obawy przed tymi operacjami i dodatkowo niedyspozycja zdrowotna tak Cię dopadły. Trzymaj się kobieto!!! Pantero!!!
OdpowiedzUsuńO hazielku doczytałam u Ciebie w tym poście o nawiedzaniu go przez Bułkę.
Wcześnie nie słyszałam tego słówka. :)
U mnie melancholijnie, tak wieje, że wkrótce wszystkie liście tu spadną. Temperatury już nie wyższe, niż 19 stopni.
W domu pewnie też, niestety śliwki mam tam, a nie tu i nadal jeszcze nie mam do Ciebie po drodze :(
Uściski
iw
No wiem, ale zawsze to blizej, niz z Warszawy, prawda? :))) Juz tylko rzut beretem. ;)
UsuńSie trzymam, scian i poreczy, bo co mi innego pozostalo? Buuu... :(
Buzinki :***
ja tam z konieczności nauczyłam się "jak nie chcę to nie muszę". i sprawdza się, choć czasem coś mnie trafia.
OdpowiedzUsuńnie marudź, jeszcze kilka dni a potem będziesz śmigała jak fryga i zapomnisz o jesieni.
Nooo, ja o jesieni na pewno nie zapomne, to moj coroczny dopust i pewnie teraz nie bedzie inaczej. :(
Usuńtak jak i mój niestety. chodzę i marudzę, że jesień, bo po żniwach, jaskółek i bocianów nie ma, wszystko schnie. trudno ze mna wytrzymać jesienia....
UsuńNo to dokladnie wiesz, co przezywam. dodaj do tego klopoty ze zdrowiem Kiry i moim wlasnym, a bedziesz miala pelen obraz mojej nedzy i rozpaczy. :(
UsuńWiesz, ja też tak mam. Tylko że ja jeszcze muszę chodzić do pracy, w której też mi się nic nie chce, mam nadzieję że mnie z niej wkrótce z hukiem nie wyp***dolą... Ale ja wiem że u mnie to przemęczenie po prostu, bo od roku nie byłam na urlopie. Moja wolność zaczyna się już w poniedziałek, a właściwie w piątek po południu juhu!!!
OdpowiedzUsuńA Tobie sie zdaje, ze ja mam jakis urlop? Tez ganiam codziennie do roboty i tez mialam urlop rok temu. I tez mi sie nie chce pracowac. A potem wracam do wiezienia i nawet zakupow po drodze nie moge zrobic, bo mi spieszno do hazielka.
UsuńMoja "wolnosc" zacznie sie w przyszly piatek po operacji.
A ja mam pretensje ze ten czas jak głupi tak gna. Dziś w domu a roboty huk i nie wiem za co najpierw się złapać to siedzę w necie. ::)
OdpowiedzUsuńDasz radę i będzie dobrze już niedługo. Ciepłe całusy ślę by było Ci cieplej. :))
No widzisz, Elu, a mnie sie czas dluzy jak stara guma do majtek, a przy okazji mam niechec do wszystkiego. Wymiar czasu zawsze zalezny jest od aktualnej sytuacji.
UsuńJeszcze tydzien czekania, a potem nie wiadomo, moze przezyje. ;)
To już całkiem niedługo, dasz radę :D :)
OdpowiedzUsuńNo niby tak, Abi, ale mam wrazenie, ze im blizej, tym dalej... :(
UsuńNie poddawaj się i szukaj lata jeszcze Panterko !
OdpowiedzUsuńJa przymykam oczy i udaję,ze nie widzę. No ale co chcieć szybko przyszło lato,wiec i szybciej odchodzi.
Sezon grzewczy mnie lekko przeraza ,no i nie lubię marznąć:/
Gdzie mam szukac tego lata? W domuuu??? :(((
UsuńSezon grzewczy znow da nam po kieszeni.
No jak niem a co isę lubi,to i w odmu.Wysyłam Ci kochana słońce, pieknie grzejace i duszę i ciało. Usiądź proszę wygodnie przy oknie i wygrzewaj się razem z twoimi milusińskimi.
UsuńWiem,rozumiem, dopada czasem taki mrok,że cięzko znaleźć pozytywy.Ale są,gdzieś tam są do licha!
Pozdrawiam serdecznie.
Gdzies tam na pewno sa, ale w tym stanie nawet poszukac mi sie nie chce.
UsuńWiem, gderam, jak zawodowiec i zapewne kiedys mi to minie, ale na razie... :(
Buuu....
I odpozdrawiam :)))
No co wymyśliła co? Co wymyśliła? wrrrr.
OdpowiedzUsuńNo i się mi śniło aż, bo sobie zrobiłam sjestę w południe i pospałam krzynkę i się mi śniło nerki i sikanie i opuszczona bezładnie ręka wrrr co wymyśla kobieta co?
Oj Anka pozytywnie nie negatywnie p o z y t y w n i e!!! Słychać u Cię?
Taaa, latwo Ci mowic o pozytywnym mysleniu... A ja cala owladnieta jestem negatywnymi emocjami, poczuciem rezygnacji i niechciejstwa. Zyc mi sie nie chce, a Ty mi kazesz czuc pozytywnie. Sie nie da!
Usuńbywa i tak...
OdpowiedzUsuńwiesz, że ja rozumiem takie stany...
więc przytulam tylko z całych sił i czekamy na zmianę nastroju :*********
Ano bywa, ostatnio coraz czesciej.
UsuńZa czesto... :***
Masz tyle komentarzy, że nie wiem czy mój wyłowisz. Odnalazłam Twojego bloga bardzo niedawno (wczoraj:)) ale bardzo mi się podoba. Lubię czytać... a u Ciebie jest co. Z innej beczki - doskonale znam te stany lenia absolutnego zmieszanego z poczuciem winy i straconego czasu. Przyszło to i przejdzie. Oby szybciej niż póżniej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj zatem, Luno, w moich progach. Rozgosc sie i czuj jak u siebie. :)))
UsuńJa wylawiam KAZDY komentarz, wiec i Twojego nie moglam przegapic. ;)
Wiem Aniu ale nie chcę Cię utwierdzać podtrzymywać, chcę wytrząsnąć Cię ze stanu umysłu takiego w jakim się w tej chwili znajdujesz, to może ktoś z zewnątrz ktoś kto rozumie bo otrząsać się samemu jest trudno.
OdpowiedzUsuńWiem rozumiem.
Elu, za duzo naraz wali mi sie na glowe, to i na skutki nie trzeba bylo dlugo czekac. :(
UsuńJak się nie chce to się nie robi i już . Noża na gardle nie masz żebyś musiała ;) Leniuchuj ile wlezie aż Ci się zeche . Wtedy to będzie przyjemność. Czyli czekaj na natchnienie ;))
OdpowiedzUsuńJak nie nadejdzie to się nie przejmuj. Czasem takie nic nie robienie też jest potrzebne. Zobaczysz jak zatęsknisz jak będziesz w kieracie - to muszę , tamto muszę ... ;)
Tak tez robie, bo zmuszac sie do niczego nie mam zamiaru. :)))
UsuńPocieszę Cię, ja tylko chodzę w hucie, jakby mi kto pieprzu nasypał w majtki, ale po powrocie do domu.........no ....mam to samo, co Ty, choć bez tej rurki.
OdpowiedzUsuńZe zgrozą odkryłam, że ostatnie większe ogarnięcie chałupy było na przyjazd Hany, a to było w maju......szyby w oknach mam hkm, hmmmm takie jakby przyciemniane ( z brudu)
Ja juz przestaje widziec, co jest za oknem na zewnatrz. :(
UsuńTo jest jak katar: pojawia się i znika.
OdpowiedzUsuńA potem świat znów ma kolorki :)
Nadchodzi jesien, zbliza sie operacja. Pewnie tak predko nie zniknie. :(
Usuń