niedziela, 7 grudnia 2014

Tak jakos zabolalo...

Tez tak miewacie? Wystarczy jakis impuls, cos nienazwanego, nieokreslonego, jakis fragment dawno zapomnianego utworu muzycznego, cien zapachu, migawka wspomnieniowa, wyrwana z kontekstu strofa wiersza, widok nieba o poranku, niedokonczona mysl - slowem to moze byc wszystko i zupelnie nic, a w jednej chwili dusze zalewa fala bolu. Tak dotkliwego, ze chcialoby sie ja wyrwac z piersi, zeby tylko przestalo dokuczac. Ma sie wrazenie spadania w przepasc, umierania, zanikania.
Trwa to mgnienie oka, ulamek sekundy, zaraz przechodzi, ale pozostaje poczucie pustki, wielkiego niespelnienia, taka czarna dziura w miejscu, ktore kiedys zasiedlaly uczucia.
Pozostaje proznia, ktora z ogromnym wysilkiem trzeba napelniac od nowa, jakby czlowiek dopiero co sie narodzil i byl jeszcze biala karta, bez przeszlosci i z niewiadoma przyszloscia. Taki stan zawieszenia, nieznosny i budzacy groze,  miedzy niebem a ziemia, miedzy tym, co bylo, a tym, co nastapi. Miedzychwila, kiedy na nic nie ma sie wplywu. Wszechogarniajacy bezwlad.
To nie to, co niektorzy nazywaja atakiem paniki. Strach to emocja, a ten stan jest wszelkich uczuc pozbawiony. To paraliz mysli, odczuwania, bycia.
Calkowity i idealny niebyt...
Proznia bez dzwieku, swiatla, ruchu, zapachu, mysli i emocji.
Bez bolu.
Nicosc.
Potem wraca sie do swiata realnego i, co dziwne, zaluje sie tego powrotu.
To cos porownywalnego ze smiercia kliniczna, kiedy tych, ktorzy ja przezyli, przywraca sie do zycia, a oni, poznawszy jej blogostan, nie chca wracac. Bo po tamtej stronie bylo im dobrze.
Nie potrafie tego lepiej wytlumaczyc, doprecyzowac, tego nie da sie po prostu opisac dostepnymi slowami. Pozostaje tylko poczucie straty, nieokreslonego smutku i cierpienia, beznadziei.
Potem jest po prostu trudniej niz przedtem...





88 komentarzy:

  1. Aż tak nie, ale przeżyłam wczoraj coś tak osobiście trudnego, bolesnego, z czym sobie nie radzę, co pali mnie jak na jakiś czas parzącym ogniem w środku i muszę się dźwigać potem z mozołem na powierzchnię. Nie do dzielenia się. To bardzo intymne,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze podzwigniesz sie z tego i posklejasz zycie z powrotem do kupy.

      Usuń
    2. Gosiu , a ja myślałam, że to urlop :/
      ślę Ci ♥♥♥

      Usuń
    3. Urlop mam od jutra, ale to dobrze, bo mam strasznego doła. :(

      Usuń
  2. Są takie chwile... Ja wolę wrócić do świata realnego, zatracić się w nim, a czasami się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warunek, ze swiat realny czeka na Ciebie z otwartymi ramionami.

      Usuń
  3. Jest cała masa trudnych emocji, które tkwią w nas latami i drążą, a czasem wychodzą na wierzch właśnie pod wpływem impulsu, nagłego smutku i zagubienia. Połączonego z bezradnością, z której nikt nie może niczego zrobić. U mnie taki stan ostatnio trwał około tygodnia i osłabił mnie całkowicie. Bierze mnie każdy zarazek. :)
    Zatracać się w smutku jednak nie lubię, wolę ten stan, kiedy odzyskuję moją równowagę i spokój, i kiedy znów umiem się śmiać i żartować...
    Uściski Aniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze kiedys, jakos czlowiek wraca do rownowagi, ale to trudne i takie mozolne...

      Usuń
  4. miewam takie momenty, coraz rzadziej, ale bywają. nie wiadomo skąd, po co, ani co je wywołało. długo jestem cała obolała psychicznie po takim zdarzeniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. zdarza sie dokładnie tak jak powiedziałaś . iść spać , jutro będzie lepsze , inne , nowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz racje, moze jutro przyniesie jakies wyzwolenie...

      Usuń
  6. to ja Włodek

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie, takiej prozni nigdy nie doswiadczylam. Mam jeden utwor muzyczny, ktorego nie moge spokojnie sluchac, ale to sa emocje, bardzo silne emocje i ciągnie się to za mna od lat. W takiej prożni nigdy nie bylam i nie wiem czy chciałabym byc.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej, zebys nigdy tego nie doswiadczyla, to nic przyjemnego.

      Usuń
  8. To chyba taki okres... nie tylko Ty....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj na ogol najgorszy listopad przeszedl i nic sie nie dzialo, dopiero teraz...

      Usuń
  9. Miewam to, niestety...Na własny użytek nazywam ten stan bezmózgowiem.To kompletne wytrącenie z torów. Brak sensu. Pustka. Ból i niemoc duszy. Zassanie w czarną dziurę. Przedsionek piekła...Studnia, w której jest strasznie, ale na zewnątrz też, choc tam niby wszystko toczy się po staremu.
    Ma szczęście mija to szybko. Gdyby za długo trwało, gdyby ogarnęło bez reszty...Lepiej nie mysleć...
    Aniu, cóz mogę napisać? Wstaje nowy dzień. Zawsze to nowa karta tej naszej ksiązki. Nowa nadzieja. Może dzisiaj nie horror tam będzie królował, ale dobra baśń?Może uśmiech przynienie nowy sens?
    Ściskam Cię serdecznie, moja kochana!*******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uwierzysz, ale tu akurat tym impulsem byly Twoje zdjecia. Tyle osob wczesniej wklejalo takie cudownosci i nic sie nie dzialo. Wczoraj dostalam obuchem z taka sila, ze musialam to napisac. To przeciez idiotyczne, prawda?
      Chyba ze mna nienajlepiej... Buziaki :***

      Usuń
    2. To jest dobre!!! Bo dla mnie takim impulsem były przedwczoraj Twoje, Panterko, zdjęcia. Ech...

      Usuń
    3. A wez, Errata, nie opowiadaj! Zdjecia starej baby wpedzily Cie w niebyt? :(

      Usuń
    4. Gdybym wiedziała, że niechcący zrobię Ci krzywde, to pewnie bym sobie te zdjęcia schowała i z ich pokazywaniem nie wychylała! Bo piekno potrafi ranić, tak samo jak brzydota. Bo dobro też bywa bronią obosieczną...Bo tęsknota za czymś potrafi zaburzyć normalne, codzienne funkcjonowanie. Uswiadamiamy sobie cos czasem. Jakiś brak. Jakąś niemoc. Nagle na nas to spada. Taka wiedza nie wiedza. A może odczucie niewyrażalne w słowach. Podcięte skrzydła...? Zgaszona świeca...?Coś w tym stylu. Ale wiesz, Aniu nie da się chyba uniknąc bólu,nieświadomego sprawiania wzajemnie przykrości, nadepnięcia na jakis odcisk, zasmucenia. To wszystko dzieje się nieświadomie, niechcący i nie specjalnie przecież. Ale jestesmy tacy rózni. I tak bardzo wrazliwi. I nigdy nie wiadomo jaka struna w nas zadrga.Gdzie przebiega granica między dojmującym zranieniem a ciepłym wzruszeniem...?

      A tak naprawdę, tak zupełnie szczerze, to wzruszyłaś mnie ogromnie tym wyznaniem Aniu. Bo nie przypuszczałam, że moje zdjęcia uwieczniające te mgliste, pogórzańskie widoki potrafią na kimś wywrzeć tak silne wrazenie. Anusiu droga, pragnełabym abyś kiedys mogła nas tu odwiedzic i zobaczyć to wszystko na własne oczy, bo fotografia to zaledwie cień tego cudu, któego doświadczam widząc to wszystko podczas spacerów. Wierze, że kiedyś tu do mnie zawitasz by ucieszyć oczy i duszę!:-))***
      P.S.
      Kochana moja! Nie wiem, czy to Cię pocieszy chociaż odrobinke, ale własnie skończyłam pisać opowiadanko niby to kryminałowate dla Ciebie (ale prawdę mowiąc już sie teraz boje, czy taką wieścią nie wywołam wręcz odwrotnego do zamierzonego wrażenia!)!***

      Usuń
    5. Kryminalek bardzo mnie ucieszyl! A czy Cezary tworzy cos, jak obiecal? Wtedy juz pewnie oszalalabym ze szczescia wielkiego. :)))
      Krzywdy mi zadnej nie zrobilas przeciez, Olenko, sama wiesz to najlepiej. To ja jestem tak dziwnie skonstruowana, a przy okazji Tobie udalo sie zatrzymac w kadrze to COS, co zrobilo na mnie tak piorunujace wrazenie. Juz sie zaczelo podczas pisania komentarza pod Twoim postem i myslalam, ze mi przejdzie. A tymczasem przerodzilo sie w... sama widzisz, w co. Ani nawet nazwac sie tego nie da.
      Widzisz, jaki talent w Tobie drzemie i co wyprawia z ludzmi?
      :***

      Usuń
    6. Anus droga! Kryminałek mój własnie Ci wysłałam po dokonaniu ostatnich poprawek!:-))
      A w sprawie powyższej, to z kolei Ty bardzo mocno moje serce poruszyłas. Tym szczerym pisaniem. Tym otworzeniem sie bolesnym. Tym poruszeniem nieporuszanego dotad tematu uczuć i niemozności niewyrazalnych. Nie kazdy by tak potrafił, Aniu. Nie kazdy...
      Kochana moja, tyle ciepłych mysli Ci wysyłam ile tylko potrafię!:-))***********♥

      Usuń
    7. Ja tez wlasciwie nie potrafie, sama widzisz, ze to jakis nieporadny belkot. Pewnie Ty opisalabys ten stan lepiej. Juz lece czytac i umieszczac.
      A co z Cezarym? :))
      :***

      Usuń
  10. Takie stany o których piszesz, kiedyś miewałam bardzo często.
    Teraz zdarzają się sporadycznie
    Wychodzenie z takiej niemocy i wskoczenie na właściwe tory życia to ciężka praca, która niestety trwa. I co z tego że wszyscy dookoła mówili "bedzie dobrze" . To bedzie dobrze jeszcze bardziej mnie przygniatało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze Ty miewalas takie stany, to zrozumiale samo przez sie, ale skad sie to u mnie bierze? Nie powinno, nie ma prawa, a przylazi i trwa. Ehhh...

      Usuń
    2. Jak przylazł, to i pójdzie

      Usuń
    3. Juz sie dokonalo. Slonce wyszlo zza chmur, ja z domu, a ona odeszla. Ta melancholia. ;)

      Usuń
  11. Rozumiem Cię bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  12. i ja znam taki stan... niestety
    czepiam się wtedy jakiejś małej rzeczy, jakiegoś małego plusika, na którym podciągam się w górę. Czasem to bardziej mozolne, czasem szybsze wznoszenie.... ale grunt żeby w górę....
    Całuję Panterko serdecznie :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napawa otucha swiadomosc, ze nie tylko ja jestem takim dziwadlem, ze zdarza sie to rowniez innym. Dobrze, ze mnie rozumiecie.
      :***

      Usuń
  13. Niestety tak, ale staram się o nich nie pamiętać, wyparcie, tak to się chyba nazywa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Znam podobny do opisanego przez Ciebie stan. Nie ma strachu bo on prowadzi do działania, jest czarna dziura, czujesz się jak duch, snujesz się jak duch i dla mnie jedynym sensem było spanie. Potrafiło to trwać tygodniami. Jedynym uczuciem które się pojawiało był smutek tak bezsensowny jak ogromny.
    Nie chcę wracać do tej otchłani - nigdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie chce, ale to zdarza sie od czasu do czasu, niestety. Przychodzi nieproszone, potem mija, ale tak bardzo dokucza...

      Usuń
  15. Kopara mi opadła i leży.
    Wyjdź z mojej głowy i przestań tak dokładnie opisywać mnie!
    U mnie tę chwile wywołuje zapach, muzyka lub miejsce. Zawsze kończy się łzami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od wczoraj chodze z podmoklymi oczami, a zadra nie chce opuscic mojego jestestwa. Placz przynosi chwilowa ulge tylko...

      Usuń
    2. Slonce wyszlo, wyszlam i ja. Teraz jest mi lepiej.

      Usuń
  16. Znam ten stan...Znam doskonale...
    I szczęście w nieszczęściu,że nauczyłam się z tym żyć i mimo wszystko iść do przodu.
    Ale owszem...stan "zawiechy" zdarza mi się czasami.Jeden malutki impuls wystarczy by wszelkie mroczki duszy siedzące gdzieś w zakamarkach odezwały się.
    Kiwam im palcem lub klnę jak szewc,by nie dać się by mnie zdominowały ;)

    Co tu się kurde umartwiać-trza pierogi robić ;]
    Pozdro! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te nadchodzace swieta tez mi nie pomagaja. Nachalna reklama zewszad nie chce mnie wprowadzic w nastroj. Im blizej, tym gorzej.
      :***

      Usuń
    2. Będziemy razem umartwiać się z powodu świąt.Też ich coraz bardziej nie znoszę,ale staram się wyłączyć z myślenia o nich(tj.o świętach).
      Też mnie czasem nachodzi wilgoć w oczach...Widocznie nie tylko Pantery tak mają ;)

      Usuń
    3. Ja sie nie umartwiam, one coraz bardziej mnie denerwuja. Nie ozdobilam mieszkania, na przekor tym wszystkim hura-optymistycznym poradom, bo mam te swieta w d***e i najchetniej spedzilabym je w lozku. I zeby wszyscy dali mi swiety spokoj. Ale moje bestie nie popuszcza i bede musiala brac w tym udzial.

      Usuń
    4. Pieroga z jagodami kcesz? Drożdżowy,gotowany na parze :))
      Mniam!

      Usuń
    5. Oj, kce! Zaraz wylaze z tego niebyta i lece! :)

      Usuń
  17. I co ja mma zrobić ?
    Nie mam takich odczuć.
    Przeszłość to przeszłość i nic mnie nie rusza.
    Najwyżej się skrzywię.
    Może dlatego , że jesteśmy spod innych znaków
    i dlatego nasze reakcje są inne.
    Ty jak poetka reagujesz na świat, ja nie .
    Już mi Ela napisała ,że stąpam twardo po ziemi :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie jestem pewna, czy Ci zazdroscic, Krysiu. Z jednej strony takie przezycia sa meczace nad wyraz, z drugiej jednak... jakos wzbogacaja. Naprawde nie wiem...

      Usuń
  18. Tak, czasem też tak mam. Jednak staram się iść do przodu nie oglądając się na to, co minęło i nie rozpamiętując. I tak nic nie zmienię. Więc po co ma coś boleć :(
    Ostatnio spotkało mnie kilka przykrych, zdrowotnych niespodzianek. Ledwo uszłam z życiem. I też mogłabym się zastanawiać - dlaczego ja? dlaczego mi się przytrafiają takie rzeczy? Nie ma co. Żyję. Jestem. Trzeba iść do przodu
    Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich chwil :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba z zywymi naprzod isc, po zycie siegac nowe,
      a nie w uwiedlych laurow lisc z uporem stroic glowe... (Asnyk)
      Niby tak, a jednak... nie zawsze sie da.

      Usuń
  19. Ech...od mniej więcej 2 tygodni to mam. Mówię sobie - to minie, ale tak na prawdę to mnie toczy i nie widzę światła na razie. Wiem,że trzeba projektować dobre, ale ostatnio zapadłam się całkowicie.Takie poczucie nieistnienia. Dobrze, że są dzieciaki, zwierzaki, ale niekiedy mam wrażenie, że chodzi koło nich inna Tupaja, a ta druga topi się ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, te dzieci, zwierzaki jakos trzymaja nas w kupie i nie pozwalaja sie rozpasc na kawaleczki. Moze to i dobrze...

      Usuń
  20. nie wiem, co napisać, więc gorące serducha Ci ślę ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem niezmiernie podatna na takie stany. Wciąż nad tym usilnie pracuję - jak dotąd bez skutku.
    Przychodzi i już. Kiedy chce. Dopada i trzyma tak mocno, że ani mru - mru.
    Teraz mam sposób. Poddaję się, zamiast walczyć.
    Bo w tym przypadku walka oznacza niepotrzebną stratę energii.
    Po prostu przeczekuję, mając wiedzę, że to kiedyś minie. Zawsze mija. Przeważnie bardzo szybko.
    I choć wiadomo, że wróci, kiedy samo zechce, ja będę przygotowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez sie specjalnie nie wysilam i przeczekuje przyczajona, bo zdazylam sie juz przekonac, ze wlasnej d***y i tak nie przeskocze.

      Usuń
  22. Po to są blogi by ze stanów wychodzić lub w nie wpadać. :) Różnie to bywa. Znam takie stany i próbuję się zawsze wygrzebywać poprzez skupianie uwagi na czymś innym. Bywa rożnie.
    Dobrego Aniu samego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udalo mi sie spacerem przytlumic jakos ten marazm.
      Dziekuje, Elu...

      Usuń
  23. Melancholia - "nic, które boli". Poczytaj Bieńczyka, zobaczysz, że ludzie maja to od wieków, jeszcze nikt nie wynalazł lekarstwa, ale "dotknięci" są zacnym towarzystwem, zawsze to jakoś pociesza;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslalam, ze melancholia wymarla w XIX wieku, ale diagnoza jest tak trafna "nic, ktore boli", ze gotowa jestem sie z nia zgodzic. Poza tym brzmi lepiej niz stres czy depresja.

      Usuń
    2. Widzisz;) Diagnoza jest prosta, gorzej z leczeniem;) Melancholia nie umrze, ale nie ma co jej tak podkarmiać;)

      Usuń
    3. Zawsze to lepiej bys kobieta melancholijna od takiej ze zwykla depresja. :)

      Usuń
  24. nie wiem jak pocieszyć Cie . Ale śle gorące pozdrowionka:) buziam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izunia, to musi samo minac, nie ma na to pocieszen i lekarstwa.

      Usuń
  25. Widzisz, Panterko, ile nas tu jest, melancholiczek ze stanami depresyjno-lękowymi, jak je zwał tak zwał, wiadomo, o co chodzi.
    Mam tylko nadzieję, że w końcu miną.
    :*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mija. Sama jestem zaskoczona, jak wiele nas na blogowisku. Myslalam, ze tylko ja tak mam.
      :***

      Usuń
  26. Widzę, że też masz niemanie. Mus przeczekać, innej rady nie ma. Ale jest promyk nadziei. Za chwilę dnia zacznie przybywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilez nazw na jedna przypadlosc! Dochodzi jeszcze Twoje niemanie.
      Na nowy rok przybedzie dnia na barani skok, a wiec jeszcze daleko, prawie miesiac.

      Usuń
    2. A właśnie że nie! Dnia przybywa już w Wigilię!

      Usuń
    3. Hanko, no przecie pisze, ze na nowy rok, czyli od wigilii do onego nowego. Nie znalas tego przyslowia? Wigilia to najdluzsza noc w roku i przybywac zaczyna dopiero od nastepnego dnia, a do onego nazbiera sie tego skoku baraniego.
      Ehhh, zmuszasz mnie do metnych wyjasnien! ;)

      Usuń
    4. Oj, no pewnie, że znam! Ale miło myśleć, że w Wigilię już się zaczyna! A potem zaraz bociany przyleco!

      Usuń
    5. No, w pierwsze swieto juz leco! :))))))))))))

      Usuń
  27. Ooooo znam to !!!!
    Staram się przetrwac takie chwile i walcze sama ze sobą.
    Zapachy, mgnienia obrazów, wspomnień ... przywołuja tez pozytywne wspomnienia i mysli.
    Więc gdy dopada mnie ta czarna strona szukam tych jasnych.
    Nie jest łatwo ale trzeba , bo zwariuję .............

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja daje sie poniesc temu ciemnemu nurtowi, nie ma co z nim walczyc, jak pisze Errata, bo czlowiek tylko sily traci, a i tak nie zwalczy. Samo musi minac.

      Usuń
    2. Kazdy sobie radzi na swój sposób, najważniejsze aby przetrwac ... prawda ?

      Usuń
    3. Czlowiek to wytrzymala maszyna, przetrwa wszystko i jeszcze troche. :)

      Usuń
  28. Bardzo to pięknie opisałaś Panterko... Stan znany aż za dobrze... :(... Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszlo mi nieco i wrocilam do normalnosci. Swiat nie chce sie zatrzymac, czas biegnie dalej, trzeba doganiac zycie :)))

      Usuń
  29. U mnie to nieokreślone, piękne, nagle przypomniane, jeśli powoduje ból, to raczej dobry, wzbogacający, a często euforię, przeżycie w rodzaju katharsis, po którym rzeczywistość wydaje się taka jakaś płaska...
    Taki stan, jak opisałaś, powodują bardzo konkretne wydarzenia - smutne lub złe. I wtedy pozwalam, jak napisałaś, nieść się temu nurtowi, czekając, aż wszystko wróci na właściwe tory, a trybiki rzeczywistości znów zaczną obracać się jak świeżo nasmarowane... Właśnie taki stan przeżywam i wciąż mi tego smaru za mało. To, co o tej porze roku było radością i oczekiwaniem, znalazło się za jakąś szklaną ścianą; widzę, a nie mogę poczuć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezwlad ustal, ale tez malo co mnie cieszy, a swieta wrecz denerwuja i napawaja jakims strachem. Chcialabym, zeby juz bylo po wszystkim, zeby byl styczen.

      Usuń
  30. Dobrze ze juz wszystko dobrze :-) Znamy to znamy, ja czasami pisze wiersz, czasami post na blogu, czasami zas mam ochote zasypac sie piaskiem i tak przeczekac az samo przejdzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piasek potem trudno wydlubywac, ja wole sie koldra przykryc. :))))))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.