Kilka dni temu dzwoni do mnie Srednia. Gadamy sobie, trajlujemy, omawiamy jak to matka z corka, kiedy nagle wypsnelo jej sie:
- ... wypadek Najstarszej...
- Jaki wypadek?
- Samochodowy. To ty nic nie wiesz? Nic ci nie powiedziala? Ups...
No i jak nie zatluc takich bachorow! Nie mowi mi, zebym sie nie denerwowala, a ja dowiaduje sie z ust trzecich i dopiero nakreca mnie na 180.
Uspokoilam sie wtedy, kiedy dotarlo do mnie, ze jest na zwolnieniu w domu, a nie w szpitalu w gipsie i pod kroplowkami.
Ruszylam z kopyta na wizytacje i zeby dobic za milczenie. Samochod wyglada tak:
A wiec tak na dobra sprawe nic sie nie stalo. Jezdzi nadal. Powiedzialyby drobna stluczka, a te zaraz wypadek. Szkoda, ze nie katastrofa! Corka znajdowala sie na rondzie, a jakas starsza kobieta wjechala na rondo i taki jest rezultat. Dziecie moje ma lekki uraz kregoslupa szyjnego i pewnie jeszcze na tej stluczce zarobi za bol i niemanie samochodu przez kilka dni. Jak na zamowienie, na rondzie stalo dwoch cywilnych policjantow, wiec kwestia winy zostala natychmiast przez nich potwierdzona. Najstarsza w sumie zadowolona, bo jest sobie na zwolnieniu, a kasa jeszcze dodatkowo dzwoni.
Posiedzialysmy, pogadalysmy, a przy okazji porobilam zdjecia jej kotom. Oto Tyson, zwany przeze mnie Frankiem:
Przymilny to kocurek, ktorego wlasnorecznie wiozlam swego czasu do ludozercy na odjajczenie. Oboje z Muki (zwana Zocha) maja plamy na noskach. Oto Zocha:
Zocha od jakiegos czasu chodzi z jezorem na wierzchu. Nie wiadomo, dlaczego, bo zeby ma na swoim miejscu, jest zdrowa, ruchliwa, ma apetyt i trawi dobrze. Czort wie, co jej sie stalo, ze tak pokazuje jezyk. Zocha to wlasciwie taka druga Miecka, zmierzla do bolu, nie dajaca sie dotknac, prychajaca i drapiaca obcych. Tyle tylko, ze jak Bulka poszczywa po domu, co Miecce sie w ogole nie zdarza. Corka musiala powyrzucac wszystkie dywany i chodniczki, nawet te z lazienki, bo wszystko bylo przeszczane na wylot. Laminat w pokojach jest pod scianami falisty, a buty stoja na wysokosci, bo i tam jej sie zdarza. Bylo juz tak daleko, ze chciala ja wydac albo gdzies na wies, albo do schroniska. Zocha chyba jednak uslyszala, co ja czeka i z dnia na dzien przestala. Dywanow jednak nadal nie mozna polozyc, bo im nie przepusci.
I ta oto dzika Zocha wymiziala sie ze mna tak serdecznie, jak z nikim innym. Corka nie mogla oczom uwierzyc. Franek oczywiscie tez nie pozostawal dluzny...
Stwierdzilysmy z corka, ze to na pewno kwestia rodzinna, moze obie podobnie pachniemy i mam tu na mysli ten zapach wewnetrzny, zapach genow czy cus.
Najlepsze bylo, kiedy wrocilam do domu nasaczona zapachem dwoch obcych kotow. Z niejaka obawa podalam Miecce reke do powachania, gotowa w kazdej chwili szybko ja cofnac w razie ataku lub co najmniej ostrzegawczego sykniecia. Miecka natomiast zareagowala zaciekawieniem i nic wiecej. Podobnie Bulka. Chyba jednak ten rodzinny zapach...
Inna rzecz, ze kiedy Najstarsza mieszkala u nas w domu podczas naszego urlopu, Miecka nie przestawala na nia syczec i machac lapka w celu przeorania reki na wylot, wiec chyba jednak nici z moich teorii o rodzinnym zapachu genow.
Co Wy o tym myslicie?
na kotach się nie znam, więc się nie wypowiem.
OdpowiedzUsuńa co do Najstarszej to rozumiem jej chęć chronienia mamy przez zdenerwowaniem... sama mówię mojej kochanej mamie tylko tyle ile muszę... celem jej chronienia oczywiście.... :) Nie gniewaj się więc na nią za bardzo :)
Całuski prawie piątkowe :) :******
Jak to prawie? Przeciez calkiem piatkowe byly! :)))
UsuńZ tego pozornego chronienia przed zdenerwowaniem wychodzi na ogol jeszcze wieksze. Moi rodzice maja podobnie, tez mi nic nie mowia, a pozniej przypadkiem dowiaduje sie od kuzynki, ze ojciec byl w szpitalu, bo mu wrzod zoladkowy pekl. Takie to chronienie, wiec lepiej chyba powiedziec.
Buziaki :***
moje chłopaki tez takie dziwne. wszystko w porządku a potem za jakiś czas dowiaduję sie tego i owego. albo któryś ozorem chlapnie. albo wnuczka "to ty babciu nie wiesz???". okropne te dzieci, bo jak tak wszystko okej, to ja i tak sie denerwuję, że cos na pewno sie dzieje a oni mi nie mówią. ale ja to juz taki głupi charakter mam.
OdpowiedzUsuńEwa, mam dokladnie tak samo! Martwie sie na zapas i kiedy za dlugo jest dobrze, to budzi moje podejrzenia. Matki tak maja i pewnie nic juz tego nie zmieni. :)))
UsuńOch, dobrze że nic powaznego sie nie stało w tym wypadku. I ze Ty jadąc do córki z nerwów nie walnełaś samochodem w cosik. Przesliczne ma kotki Twoja córcia, Aniu. Tylko to podszczywanie obmierzłe - to jest problem, którego rozwiązanie zasługiwałoby na Nobla!
OdpowiedzUsuńA co do tego, ze dzika Zocha dała Ci sie pieścić, to mysle, ze koty mają zmienne humory. Tak, jak ludzie. A z wiekiem dojrzewają i madrzeją. Stąd i ich przyjaźniejsze zachowanie.
Moje koty uwielbiają mą córkę, ale nie sądzę by wynikało to z jakiegos tajemniczego zapachu genów, ale z jej czułęgo podejścia do zwierzaków oraz ich nieustannego, nienasyconego zapotrzebowania na pieszczoty, których ja nigdy nie jestem w stanie im nastarczyc mając trylion obowiązków kazdego dnia.
Uściski serdeczne i zyczenia dobrego dnia zasyłam o poranku!:-))******
Do corki przychodza rozni kociarze i Zocha na wszystkich prycha, a tylko Srednia i mnie jakos lubi, chociaz ja tam naprawde rzadko bywam. Corka pracuje niedaleko mojego domu, wiec to ona czesciej do mnie wpada po pracy.
UsuńZ tym sikaniem doszlysmy do wniosku, ze obie kotki byly ulicznicami (Zocha wychowywala sie na wsi), wiec przyzwyczaily sie sikac gdzie popadnie i trudno im zaakceptowac ograniczenia kuwetowe. A moze nie? I tak Bulka jest porzadniejsza, przynajmniej dywany oszczedza i nie wypacza laminatu. :)))
Buziaczki :****
Z moich kotów 2 ma tę przypadłość.Pokazują język ;)
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiamy co jest,bo są zdrowe,ruchliwe itd.I głaskać nie dają się raczej.Noooo....poza małymi wyjątkami ;). Z tym,że moje koty są bardziej podwórkowe niż domowe ;)
A bachory są wredne. Wiem to! ;D
Dobrze,że nic strasznego.
Zastanawia mnie jednak, dlaczego Zocha tak ni stad ni zowad ten jezor wystawia, kiedys tego nie miala. Ale wyglada z tym slodko, wiec niech sobie go wytyka. :)))
UsuńGeny genami ale koty przecież widzą nasze pole elekto coś tam czy fluidy i czują tym swoim entym zmysłem jacy jesteśmy.
OdpowiedzUsuńNo tak, zapomnialam, ze mam aureole. :))))))
UsuńUff. Stłuczka to nie wypadek lecz przypadek, przemilczenie to nie katastrofa ale chęć oszczędzenia Twoich nerwów. Musisz wreszcie przyznać, że Twoje córki to dorosłe, mądre i samodzielne, i zaradne kobiety. :)))
OdpowiedzUsuńKici Muce/Zosi pewnie jest gorąco i się schładza wystawionym języczkiem. Należy mieć nadzieję, że nie kryje się za tym inna dolegliwość...
Ja nie wierzę w 'geny', bardziej w to, ze zachowujesz się spokojnie i zdecydowanie przy zbliżeniu do kota i on (one/oni) to akceptują. Niektórzy, nawet bezkotowi tak mają a niektórzy kociarze niby, nie są wcale godni zaufania kota... bo są wewnętrznie rozedrgani. Powinnaś częściej te kocie noski miziać. :D w przypadku po kolizji. :DDD
.... i byle do świąt, do ... zimy i śniegu! :)
No niby sa dorosle, ale powinny mi mowic o takich zdarzeniach, bo niewiedza jeszcze bardziej denerwuje.
UsuńA Zocha niejednego spokojnego i kociolubnego kociarza poslala do gazu, wiec nadal sklaniam sie ku teorii, ze to cos rodzinnego, skoro i Srednia (bezkotowa) jest przez Zoche bardzo lubiana. :)))
Echo, ja Cie naprawde bardzo prosze, nie zycz mi sniegu. Czy ja tez musze sie meczyc tylko dlatego, ze Ty masz jego nadmiar na tym swoim biegunie polnocnym?
Swieta mnie znow przerazaja, a to z powodu Kiry. Jesli znow bedzie musiala byc operowana, to swiat nie bedzie, bo ja nie bede w nastroju. :(
Śnieg to jasność, lepsze warunki drogowe. Najgorsze są czarne, oblodzone drogi i ... "starsze baby za kierownicą" bez względu na porę roku. :)))
UsuńBiedna Kira, ale święta i tak będą. Nie wywołuj wilka z lasu. Będzie jak będzie. Po co się nastawiać ... na święta? I... przecież "Święta" my sami tworzymy, nie ma jakichś "nadświąt" w znaczeniu uniwersalnym. :/.
Patrząc w przyszłość, mogę zmienić westchnienie - 'Byle do wiosny!' :D 'Byle zdrowo! Byle beztrosko! Byle do przodu!'
Byle zdrowo, a reszta jakos sama sie pouklada. Beztrosko sie nie da. :(
UsuńDzieci tak mają i mówią półsłówkami a my się i tak denerwujemy bo prędzej czy pózniej prawda wyjdzie .Z tym sikaniem to faktycznie wielki kłopot.Zosia i Franek urocze kociaki.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMale sprostowanie, Halszko: Zosie bywaja milymi dziewczynkami, a to jest ZOCHA, zolza nad zolzami. :)))
UsuńMilego! :***
Oj lubią Ciebie koty ,lubią :-)))
OdpowiedzUsuńTaka Twoja panterzasta natura ;-)))
Gląski dla koteczków wszystkich !
A maja inne wyjscie? Musza lubic :))))
UsuńTaaa... Nie powiedzą o stłuczce, żeby cię nie zdenerwować, ale jak impreza, z której mają wrócić np. około północy, przeciąga się do białego rana, to zdenerwowania matki jakoś nie biorą pod uwagę :)))))
OdpowiedzUsuńKociaki super :):):)
Ja juz na szczescie mam z glowy ich pozne powroty do domu, nie musze sie martwic, bo maja wlasne mieszkania. ;)
UsuńMoże Zocha miała jakiś wylew? Dlatego ten zwisający język?
OdpowiedzUsuńWylew??? To koty maja wylewy?
UsuńMają. :D Przecież sikają i ... szczają. :D
UsuńKoty mają też serca, które nie są wydolne jak potrzeba.
Koty mają płuca i mogą mieć astmę.
Koty mają jamę ustną do syczenia ale i do pomieszczenia zębów w dziąsłach, które mogą powodować stany zapalne.
Koty mają gardła, które się czasem zapychają zlizywanymi kłaczkami.
Koty mają przewód pokarmowy, który może się czasem przytkać kawałkiem połkniętej np gumy, korka itp.
Koty mogą mieć różne guzy, narośle...
Wszystko to wyżej wymienione może być powodem wystawiania języka na zewnątrz. :(((.
Ale wet ja widzial, badal i niby wszystko jest w porzadku, a jezor wystaje, choc wczesniej nie wystawal.
UsuńMoja kotka miała kłopoty z płucami i właśnie języczek był na zewnątrz ale uznaliśmy, że latem może jej być zwyczajnie gorąco. Jesienią, któregoś dnia nie skoczyła jak zwykle z łóżka ale spadła na podłogę. Zauważyliśmy wtedy, że ona waży połowę mniej niż normalnie choć nie było widać bo sierść miała długą. Wetka ją badała, dała kroplówkę na wzmocnienie. Za tydzień zrobiono jej rentgen płuc pod zaśpieniem. Diagnoza dawała jej najwyżej miesiąc życia. Odeszła po dwóch dniach od wybudzenia. Miała tylko 13 lat i była, wg nas i przeglądów rocznych, okazem zdrowia.
UsuńPewno sama wiedziała, że dobiega końca jej kocie życie i dlatego wszystkim dziewięciu kocim żywotom wystawiała język :((( i nam też, choć nie umieliśmy w porę tego zrozumieć.
Zwierzeta niestety cierpia w milczeniu, chyba krepuja sie wobec nas okazywac bol, chca byc dzielne i dlatego czesto bywa za pozno, kiedy diagnoza jest stawiana. :(((
UsuńBiedulka...
Te dzieciary no!! Nie powie albo po czasie powie, no!!! Wrrr. Znam.
OdpowiedzUsuńA kocie dzieciaki to nie wiem co z tym posikiwaniem. Na pewno nie nerki? Bo mieliśmy dwa koty z piwnicy jednego najukochańszego na całym świecie co tylko 7 lat z nami był sikał do kuwety tylko, Pazunia też z piwnicy nie sikała po kątach, ale córcia raz znalazła kota buraska duży ale młodziak jeszcze i przytargała do domu, jego nie potrafiłam nauczyć załatwiania się do kuwety, nie sikał ale kupsko walił gdzieś w kątach. Mama mieszkała w dużym domu tam był ogród i dostała kota i spokój, załatwiał się na zewnątrz.
Myślę że może nerki zbadać u Zochy?
Zocha byla badana, podobnie jak Bulczyk. Obie maja nery zdrowe. Ten typ tak ma i juz. :)))
UsuńJak by nie było to ciekawe :). Dobrze że córce nic się nie stało.
OdpowiedzUsuńJuz nawet to stukniete auto zdazyla sprzedac. :)
UsuńSzybka bestyjka z Twojej córci ;)))
UsuńDobrze że nic poważniejszego się nie stało !
Kotki cudnej urody :-)
Jednak ten języczek mnie martwi. Ja tam widzę jakieś zmiany na końcu. Jak wygląda cały języczek ? Czy nie ma na nim żadnych zmian , albo pod językiem ?
Czasem zęby wyglądają zdrowo ,a pod dziąsłem coś się dzieje. Warto by zrobić jakieś podstawowe badania .
No chyba że już to jest sprawdzone i wszystko gra ,a taka kici uroda ;)
Bede musiala powaznie z dzieckiem porozmawiac. Ten wystajacy jezyczek powinien zostac wyjasniony. :)
UsuńKoty ciągną do Pantery, jakżeby inaczej? ;) Średnia też ma widocznie zadatki na dobrego kociego behawiorystę i Zocha to wyczuwa, łajza jedna ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że córce nic się nie stało.
Troche tam sie stalo, niewielki uraz kregoslupa szyjnego, jak to przy uderzeniu. Ale juz w poniedzialek idzie do pracy. :)
UsuńStarsza ma szczęście że to nie walec drogowy , tylko jakaś babcia ją lekko stuknęła . A tak do końca to bym jej nie wierzył , bo sądząc po starym modelu ,,Limuzyny '' mogła sama się podłożyć dla zysku . Ale myślę że tak nie było . Osobiście też posiadam ,,Kotę Małpę '' - podobną do Franka , która tak mnie zdominowała że czasami bym ją rozszarpał ! Poranne budzenie , spanie na mnie , czy grymaszenie na pokarm , to jej domena . No ale jest za to bardzo wierna , nikogo do mnie nie dopuszcza , od razu atakuje , bo ja jestem tylko jej , no kochana kota i załatwia się tylko do kuwety .A jeżeli chodzi o wysunięty język u Zochy , to możliwe że jej gorąco , ale nie mam pewności .
OdpowiedzUsuńModel stary, ale sluzyl jej bezawaryjnie przez wiele lat. Ten rocznik starletki byl nie do zdarcia i pewnie gdyby nie wypadek i nieoplacalnosc reperacji, jezdzilaby nia nadal.
UsuńKoty to charakterne zwierzoosoby, nie ma to-tamto. Jak nie cos nie spodoba, zaszczy cala chalupe i zrob jej cos. ;)
Koty są nieprzewidywalne i zmieniają się w ciągu życia. Moja zawsze raczej była dość nieprzystępna z wyjątkiem wieczorów, kiedy to sama pcha się do łóżka wg pewnego konkretnego schematu, czyli włazi na mnie i mrucząc cudnie udeptuje, daje prawie buziaka a potem przemieszcza się gdzieś na memłon albo poniżej i układa się tam lub pośrodku na nogach, robiąc łup :) z przewrotem na boczek :)
OdpowiedzUsuńA moją córcię obwąchuje, jak była wczoraj to też. Ale od kiedy tu nie mieszka traktuje ją na początku z pewnym dystansem...
Buziaki!
Kiedy Miecki byla mama, czyli moja najmlodsza, nas odwiedza, kot mosci sie pod lozkiem i ani mysli sie z nia przywitac. Tak demonstracyjnie pokazuje jej swoja dezaprobate. :)
UsuńDzieci nie chcą nas martwić i czasami ukrywają swoje problemy, albo mówią półsłówkami. Może to i dobrze, przecież są dorośli. Nie musimy wszystkiego wiedzieć. O kotkach się nie wypowiem, bo go nie mam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMaja mowic, bachory jedne, bo kiedy nie mowia, to jeszcze gorzej. :)))
Usuń