czwartek, 5 lutego 2015

Nie ma posta!

Mial byc, ale nie bedzie, bo:
Niestety, za chwilę przestanę obserwować na Twoim blogu tę dyskusję - muszę wyjść do pracy. Zajrzę tu jeszcze w nocy, by zobaczyć, jak się skończyła. Pewnie będzie już nowy post - bo publikujesz codziennie. A ja bym chciała, żeby on jeszcze "powisiał" przez następną dobę. By zobaczyć, jak ten temat się skończy.

Cokolwiek jednak zrobisz, opublikujesz nowy post, czy nie, przyjmij ode mnie gratulacje i wielkie słowa uznania. Za to, że wróciłaś do tego trudnego tematu, że nie ugięłaś się pod słowami krytyki, że nie pozwalasz na siebie wylewać frustracji. Jesteś WIELKA :)
No sami powiedzcie, czy w obliczu TAKIEGO wyznania nie byloby nietaktem wklejac nowy post?
Zatem wracamy do wczorajszego i dyskutujemy dalej:







142 komentarze:

  1. A w czym nowy post miałby przeszkodzić poprzedniemu? Jeśli chcemy dyskutować, możemy robić to w każdym miejscu.:)). Ale tak też jest ok.
    Kto by pomyślał, że niewinny post wywoła potężną falę. Co mówię, to wręcz tsunami.
    Wiesz, ja nawet jakoś pominęłam ten post, chyba uznałam, że to bardziej stwierdzenie, niż pytanie.
    Przecież wszyscy wiemy, jak tu jest. O czym więc jeszcze gadać.
    Tymczasem rzesza "anonimowych" dała prawdziwy popis. Niejeden (wiadomy) insekt na grzebieniu mógłby się powstydzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w tym, że czytelnicy komentują pod nowym, a do poprzedniego chyba już nikt nie zagląda. U Pantery taki klimat :)

      Usuń
    2. Errato, kiedy jest za duzo komentarzy, one pozniej znikaja i trzeba dodatkowo odswiezac strone pod ramka z komentarzami, a nie kazdy o tym wie. No i powstaje niewielki balagan.
      Mozesz zobaczyc pod Poland is beautiful. Wzgledy praktyczne, nic wiecej.

      Usuń
  2. A mnie się wydaje, że część nieprzychylnych komentarzy, to zwyczajne zaklinanie rzeczywistości. To się w psychologii zdaje się "wyparciem" nazywa. I jest to przecież metoda obrony. Nie przed Tobą, rzecz jasna. Przed otaczającymi realiami, które celnie opisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nietypowa, to tak jak dwulatki, zakrywaja oczy rekami i mysla, ze ich nikt nie widzi:))) Dokladnie ta sama metoda tyle, ze stosowana przez doroslych ludzi.

      Usuń
    2. Jakie to wygodne! Zwlaszcza, ze niektorzy do dzisiaj nie dorosli i mentalnie pozostali w wieku przedszkolnym.

      Usuń
    3. Jeśli chodzi o psychologię to jest jeszcze pojęcie "sztywny umysł".
      Szkoda że tego nie diagnozują,bo byłyby nowe miejsca pracy w Polsce ;)

      Usuń
    4. Sztywne to powinny byc inne czesci ciala, umysl natomiast gietki. :)))

      Usuń
    5. Czyli dorośli to tylko ci,którzy wyjechali.
      Zachowaj nas panie od takiej"dorosłosci":))))
      Iza

      Usuń
    6. Oj, Iza, nie czytasz ze zrozumieniem. Zachowaj nas panie od takich czytelnikow!

      Usuń
    7. Wyparcie to jest wtedy , kiedy człowiek ma źle a twierdzi,że ma dobrze,
      co widąć po niektórych emigrantach. :-)
      To do Ani Nietypowej Polki :-)

      Usuń
    8. Krystyno, ależ ja się zgadzam, że wyjechali również tacy, którym się wydawało, że bez języka, bez grosza przy duży pierwszego dnia świat zwojują, a drugiego będą już mieli i willę z basenem i jacht:)
      I im faktycznie emigracja na pewno nie służy:)
      Co do całej reszty realistów- powiem Ci z ręką na sercu, że nie znam nikogo, kto żałowałby swojej decyzji. Z mojego otoczenia nie znam również nikogo, kto by wrócił do Polski. Choć jak się zapewne domyślasz nikt tu nikogo na siłę nie trzyma:)
      Niemal codziennie dostaję przynajmniej jednego maila od Czytelnika z pytaniem, czy nie pomogłabym załatwić tego, czy tamtego, bo owa osoba planuje emigrację do UK. A nie jestem jakąś poczytną blogerką- mogę się zatem tylko domyślić jak wygląda taka skrzynka mailowa u Star, czy Pantery właśnie.

      Twoje czy tam moje zdanie jest oczywiście subiektywne.
      Spójrzmy zatem na statystyki. Zobaczmy ile osób w 2014 roku wyemigrowało nie podzielając Twojego zdania.
      Ile zostało..bo nie może wyemigrować:) Wszak jak nie stać na chleb, nie stać i na nowe życie przecież.
      Znasz te statystyki Krystyno, czy ograniczasz się w swoim poglądzie wyłącznie do swojego ogródka?

      I jeszcze jedno, ktoś (wybaczcie, ale nie chce mi się sprawdzać kto) nazwał nas-emigrantki z przekąsem "kobietami sukcesu". Zatem potwierdzam- niezależnie czym się zajmujemy, bo zdaje się, że do tego ta osoba piła- jesteśmy kobietami sukcesu. Miałyśmy bowiem odwagę dokonać radykalnych, niełatwych zmian w naszym życiu, aby zepewnić tak sobie, jak i często naszym dzieciom lepszą przyszłość. Dodatkowo, nawet jak jest nam ciężko, jesteśmy niezwykle szczęśliwe, gdyż żyjemy w krajach, w których nie ocenia się książki po okładce :) bowiem- pozwólcie, że zacytuję moją babcię- wstyd to kraść i z dupy spaść:) Nie jest mi jakoś specjalnie wstyd, że mój mąż pracuje w fabryce plastyku. Ma wyższe wykształcenie, jest pedagogiem resocjalizacyjnym. W Polsce był taksówkarzem. Przez swoją własną chytrość, rzecz jasna. Jakoś nie mógł pogodzić się z tym, że pracując w wyuczonym zawodzie nie zarabiałby nawet tyle, aby opłacić nasze wynajęte 2pokojowe mieszkanie:))))

      Usuń
    9. Obawiam się ,że patrzysz na swoje życie przez różowe okulary
      albo jesteś kobietą sukcesu i jesteś zadowolona.
      Widziałam, jak Polacy mieszkają, widziałam jak żyją
      i słuchałam co mówią.
      Dla młodych, którzy wyjeżdżają na krótko to może i fajnie pracować za 8 funtów,
      ale dla tych którzy mają rodziny to chyba za mało
      i chcą mieszkać na miejscu.
      Wszyscy polują na dopłaty...
      Wiesz to można pisać i pisać.
      To co teraz jest w Angli a co było w latach 90 to niebo a ziemia.
      Nie spotkałam szczęśliwych Polaków na Wyspach,
      oni wszyscy się bali tego co będzie.
      A jest coraz gorzej, rząd angielski tnie socjale...

      Generalnie jestem zaskoczona tym co widziałam na własne oczy,
      a tym co pisze się w prasie i na blogach.
      A za stara jestem, by uwierzyć w bajki , które się opowiada.

      Usuń
  3. Jak to nie ma posta? Jest post. I teraz będzie na mnie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tak, zeby wilk byl syty i owca cala. Niby jest, a nie ma. :)))

      Usuń
    2. Jednym słowem - jest źle,tylko my tu w Polsce jeszcze o tym nie wiemy:))))
      Iza

      Usuń
    3. Tak jest najlepiej. Jaka oszczędność:)). Dwa w jednym. Lecz teraz Róża, będąc inicjatorką, musi podwójnie się udzielać.

      Usuń
    4. Róża nic nie musi. Róża może albo chce. I tak, poudzielam się na tyle na ile mi dzisiaj znowu czas wolny pozwoli. Bo temat cały czas ciekawy i nośny.

      Usuń
  4. I bardzo dobrze ,że wywołała falę dyskusji,bo jakoś tak dziwnie wszyscy ,
    którzy wyjechali twierdzą że im jest na emigracji bardzo dobrze,
    a jak pojechałam osobiście i sprawdziłam,
    to doszliśmy do wniosku ,że ta cała emigracja dla Polaków to jedna wielka ściema...
    Nie widze żadnych korzyści z wyjazdu zarobkowego na Zachód.
    Bardzo nieliczni się urządzili tam jako tako.
    Może ich dzieci zasymilują się i będą miały dobrze,
    ale ta pierwsza fala nic z tego tak naprawdę nie ma.
    A Polska jest naprawdę piękna ,
    dlatego wszyscy wyciągają po nią ręce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz w 100 % rację.Nikogo chyba nie przekonują nasze "kobiety sukcesu" na emigracji:)))
      My tu w Polsce mamy jednak trochę inne ambicje dotyczace pracy zawodowej,wykształcenia, poziomu życia.Nie wszystkim odpowiada praca sprzątaczki,kelnerki czy pomocy domowej.Może być,ze tak jak piszesz - dopiero następnemu pokoleniu emigracji lepiej się powiedzie.Choć niedawno czytałam,ze nie wszystkie dzieci polskich emigrantow mają wyższe wykształcenie,bo szybko podejmują pracę.Ale znam wyjątki i to całkiem liczne,gdzie Polacy za granicą świetnie sobie poradzili i to zawsze mnie cieszy:)
      Ewa

      Usuń
    2. Rozdzielmy dwie rzeczy Krystyno:
      !. Wyjazd zarobkowy - czyli ktoś ma dom i rodzinę w Polsce, a pracuje za granicą. Mieszka w pokoju, nie uczestniczy w życiu kulturalnym, oszczędza, bo wszystkie pieniądze przeznacza na życie i dobra swojej rodziny w kraju. Zwykle pracuje tak rok, dwa, trzy, albo dopóki nie osiągnie pewnego pułapu - np. wybuduje dom, kupi samochód.
      2. Wyjazd, żeby żyć w innej rzeczywistości, wśród innych (zwykle uprzejmych) ludzi, nie być poniżanym przez urzędników, szefów, być leczonym bez kilkuletnich kolejek, żyć w kraju, w którym przestrzega się ustanowionego prawa, gdzie kredyt na mieszkanie spłaca się 10 lat, być zwykłym człowiekiem, hydraulikiem, elektrykiem, budowlańcem, kasjerką czy pielęgniarką i żyć na takim poziomie, na którym nie martwi się o zapłacenie comiesięcznych rachunków, jedzenie, zimowe buty dla dziecka, kosmetyki (nawet z górnej półki), lekarstwa, wyjazd na wakacje i jeszcze są oszczędności.

      Ewo, Krystyno
      zdaje się, że należycie do tego typu ludzi, którzy szanują innych dopiero wtedy, gdy ci odniosą "prawdziwy" sukces. Zwykłe sprzątaczki, kasjerki czy hydraulicy - wszyscy ci, z których pracy korzystacie na co dzień i na co dzień spotykacie raczej się dla was zbytnio nie liczą?
      Tu gdzie żyję, szanowana jest każda praca każdego człowieka. Szef, właściciel, manager staje w szeregu z pracownikami i wykonuje tę samą pracę. I nie jest to dla niego żadną ujmą. Codziennie dziękuje za pracę swoim pracownikom. A sprzątaczka, kelnerka czy pomoc domowa może za swoje zarobione pieniądze utrzymać się np. razem z mężem czy dzieckiem. Skromnie, ale biedy nie będzie klepała.
      Tak, nie wszystkie dzieci emigrantów podejmują studia, bo nikt im nie wmawia, że to przepustka do lepszego życia. To w polskim pojęciu "lepsze życie" można mieć nie pracując na wysokim stanowisku. Tu nie trzeba "odnosić sukcesu", żeby żyć na przyzwoitym poziomie. Często pojawia się w wypowiedziach Polaków w kraju określenie "godne życie". Czyli zwykły pracujący człowiek może spokojnie żyć nie martwiąc się o zwykłą egzystencję - dlatego wybierają emigrację.

      I tu jest właśnie problem - Polacy się nie szanują, nie szanują nawzajem swojej pracy, ciągle kombinują, jak by tu coś wyrwać, zakombinować, ukraść, ominąć regulamin, pokazać, że się nie da, pokazać, kto tu lepszy a kto gorszy. Pogarda dla wszystkich i wszystkiego na każdym kroku.

      Usuń
    3. Tez emigrantka za chlebem, innych nie ma5 lutego 2015 12:29

      Rozo, tak po prawdzie, to ty jeszcze nic nie wiesz o emigracji. Tobie sie wydaje tylko. Jestes dalej w amoku nowego.
      Niech ci sprzyja taki stan jak najdluzej!

      Usuń
    4. Jak widać, są inne niż tylko za chlebem. Chleb miałam, zachciało mi się masełka. I szyneczki. Są jeszcze takie za przyjaznymi ludźmi, którzy nie czekają na byle okazję by dowalić.
      Taaaak.... mnie się tylko wydaje. ja nie wiem, co czuję i myślę.
      Echo, nadajemy na innych płaszczyznach. Ja Ciebie po prostu nie rozumiem. Nie rozumiem Twojej ironii, żartów, skrótów myślowych, wypowiedzi. Dlatego nie odpowiadam na Twoje "zaczepki". Nawet jak dociekałam i podejmowałam z Tobą dyskusję, początkowo wydawało mi się, że wiem, kilka komentarzy później skutecznie mi to "wydawanie" się wytrącałaś z ręki, podpisując się za każdym razem innym nickiem, że niby to nie Ty pisałaś poprzedni komentarz. Zwykle nie wiedziałam, o co Ci właściwie chodziło. Chyba tylko o to, by mi pokazać, że właśnie nic nie wiem.
      Może Ty i dobry człowiek jesteś, ale bądź sobie z dala ode mnie. Naprawdę nie wiem już, jak Ci powiedzieć, że nie po drodze nam razem.
      Przepraszam Pantera za to załatwianie prywaty.

      Usuń
    5. Różo, świetnie to ujęłaś. Nie można było lepiej. Zwłaszcza stwierdzenie, że nie trzeba odnosić "sukcesu". Przecież godne życie nie jest niczym innym, jak właśnie najlepszym sukcesem.
      Mam siostrzeńca, mieszkającego z rodziną w Irlandii. Jest inżynierem, zadowolonym z pracy, traktowanym z szacunkiem i sympatią. W Polsce był pracownikiem Castoramy, przenosił ładunki w magazynie. Teraz jest zatrudniony na odpowiedzialnym stanowisku w Intelu (przy produkcji podzespołów komputerowych).
      Masz rację, Różo, z niektórymi ludźmi po prostu nam nie po drodze.

      Usuń
    6. Różo,nie chodzi o brak szacunku,ale inne potrzeby,a co za tym idzie inne wybory życiowe.Komuś wystarczy praca sprzątaczki( przy całym szacunku dla sprzataczek),a ktoś inny mierzy wyżej.Czy coś w tym złego?:) Często w blogowych dyskusjach gloryfikuje się najprostsze zawody i ludzi ,ktorzy je wykonują jako zawsze bezwzględnie uczciwych,żyjących może skromnie,ale "godnie"(cokolwiek to oznacza).W opozycji do tych"na stanowiskach",którzy z gruntu są źli,nieuczciwi i ...wiadomo:) Czy nie sądzisz,ze to delikatnie mówiąc,dość duże uproszczenie?
      Generalnie,myslę,ze najważniejsze to poczucie satysfakcji,życiowego spełnienia,niezależnie od tego,co się robi i gdzie się mieszka."Sukces"niejedno ma imię i nie zawsze musi oznaczać sukces finansowy.Ja zawsze bardzo się cieszę,jeśli ludziom się w życiu dobrze układa, jeśli odnaleźli swoje miejsce na ziemi i są szczęśliwi,tam,gdzie są:) Zauważyłam jednak,że w"drugą stronę" to nie działa - my tu,w Polsce nie mamy prawa żyć komfortowo,bo...emigrantom to się nie podoba:)
      Dziś wieści o życiu na emigracji nie ograniczają się tylko do relacji blogowych, wyjechały osoby z rodziny,znajomi i dlatego niemalże każdy moze sobie wyrobić nieco szerszy poglad na sprawę i.zweryfikować, to,co mówią "blogowi"
      Pozdrawiam,ewa.

      Usuń
    7. @Rozo, ja pisze ponizej.
      Faktem jest, ze my to jak dwie rownolegle, ktore sie nie przecinaja ale czasem bardzo bliziutko idziemy (brrr. ramie w ramie :D albo leb w leb). Wiesz co? To, ze ci z kims nie po drodze, nie znaczy, ze ten ma nie isc obrana przez siebie droga bo ty wlasnie po niej kroczysz. Taka mala sugestia o tolerancje innego; milego ci czy niemilego.
      Pozdrowienia Rozo!

      Usuń
    8. Ewo,
      w sposób, który przedstawiłaś, tak, to duże uproszczenie. I nigdy nigdzie nie napisałam, że tak jest. Są nieuczciwe sprzątaczki i uczciwi ludzie na stanowiskach. Nie zgadzam się jedynie z tym, że na emigracji to się tylko na zmywakach pracuje. Zdziwiłabyś się, ile Polaków jest wszędzie, na każdym stanowisku. Właściwie to można normalnie żyć, wszystko wszędzie załatwić, wszystko kupić, pracować i nie używać angielskiego.
      "Zauważyłam jednak,że w"drugą stronę" to nie działa - my tu,w Polsce nie mamy prawa żyć komfortowo,bo...emigrantom to się nie podoba" - ależ działa i podoba. Chodzi o to, że w komentarzach, jak już ktoś żyje komfortowo, to uważa, że inni też tak mogą a nie robią tego tylko dlatego, że są nieudacznikami, nie mają studiów lub odpowiedniego stanowiska. Nie widzą, że zwykły obywatel, normalnie pracując, zarabiając najniższą krajową, nie może sobie zapewnić utrzymania. A za granicą, w wielu państwach jest to możliwe. To o to nam chodzi, gdy tłumaczymy, dlaczego było nam w Polsce źle. Pięknymi krajobrazami i inwestycjami unijnymi rachunków nie da się zapłacić.
      Tak ogólnie - nie mówi się o Polakach-emigrantach w kraju, że wybrali inną drogę życiową, dokonali swojego wyboru, chcieli inaczej żyć, woleli poszukać pracy gdzieś dalej zamiast wyciągać rękę po zasiłki czy zapracować na emeryturę, która zagwarantuje utrzymanie na stare lata prawda? Mówi się - zdrajcy ojczyzny, zachciało się lepszego życia zamiast budować Rzeczpospolitą, to nieudacznicy, którzy niczego tutaj nie osiągnęli, wyjechali kryminaliści, którym grunt się palił pod nogami.

      Usuń
    9. Echo,
      ależ idź tą samą drogą, tylko mnie nie trącaj i nie popychaj, proszę.

      Usuń
    10. Potracanie to wytwor twojej wyobrazni. Ja nie popycham, pytam tylko z kim ide. Mocny zreszta nie da sie latwo popchnac a i ja jakims silaczem nie jestem. :DDDD

      Usuń
    11. Popychaniem nazywam Twoje zaczepianie mnie, bym dyskutowała z Tobą. Co właśnie ciągle robisz, pomimo mojego tłumaczenia, wyjaśnienia dlaczego nie i prośby. Jaśniej nie potrafię.

      Usuń
    12. Różo, teraz to Ty przywaliłaś !:))) W życiu nie słyszałam,zeby ktoś mowił o emigrantach jak o zdrajcach ojczyzny.To już nie te czasy,nie ten kontekst polityczny.Emigracja jest wpisana w dzisiejszy świat i nikt się temu zjawisku nie dziwi,ani tym bardziej nie potępia.Dziś świat się zrobił bardzo mały,można się odwiedzać,zwiedzać..,ile dusza zapragnie:)) Dzieci mojej koleżanki mieszkają w USA,jeżdzą (starzy z Polski ,młodzi stamtąd) w tą a nazad kilka razy do roku ;) A co dopiero w Europie:)
      Jeszcze raz powtórzę - niech każdy żyje tam,gdzie mu wygodnie,jednakze zawsze sie sprzeciwiam,gdy mi się usiłuje wmawiać,jak to w Polsce jest źle..:) Bo ja( i nie tylko ja) tu żyję calkiem dobrze.Abstrahując od krajobrazów:)
      pozdrawiam,ewa.


      Usuń
    13. Pewnie cie szczegolnie lubie. To tylko taka trudna milosc miedzy nami. :DDDDDDDDDDDDDDDDD

      Usuń
    14. I to, że podpisałaś się :"Tez emigrantka za chlebem, innych nie ma", nie zmyliło mnie.

      Usuń
    15. Mnie tez nie. Emigracja zawsze jest 'za chlebem' choc mozna podawac 'piekniejsze' powody... Hrehrehre

      Usuń
    16. Ewa, anonimowy. Ostatnimi Twoimi wypowiedziami jest nam PO DRODZE.
      Mnie zastanawia co sie stanie gdy te przeszkody wyboru miejsca zamieszkania sie zniweluja zupelnie. Ktore; stara Ojczyzna czy nowa Ojczyzna przewazy. Cos mi sie zdaje, ze wiekszosc populacji. Przeniesiemy tylko to stare w nowe miejsce i zycie potoczy sie po nowemu czyli po staremu. Przykladem juz sa dzielnice tylko polskojezyczne czy innojezyczne. Wcale nie widac integracji poza tym, ze sie gdzies zarabia ale zyje i tak osobno, obok.

      Usuń
    17. Przykro mi ale nie zauważyłam tego godnego życia w Anglii,
      a obejrzałam je bardzo dokładnie i w różnych środowiskach.
      Żeby chociaż Polacy byli hydraulikami,
      ale jak widzę inżyniera który pracuje w magazynach rybnych
      to myśle,że nie tędy droga.
      Polacy pracują w najgorszych miejscach i na najgorszych stanowiskach.
      Nielicznym się udało.
      Ja rozumiem wyjazd za chlebem i rodzinę którą się zosatwia w Polsce
      i jedzie dla nich, ale to nierealne.
      Bardzo szybko następuje rozpad tej rodziny.
      Opowiadali o tym pracujący tam Polacy.
      Rozpad , bo nie da rady żyć dwóch miejscach.
      I gdzie tu korzyści ?
      Skoro walą się podstawy.

      Usuń
    18. Nie wiem jak jest w Europie, byc moze tam Polacy zyja "obok". Natomiast w USA na pewno nie. Owszem ciagle sie mowi o Jackowie w Chicago (nigdy nie bylam, wiec sie nie wypowiem) czy Greenpoint w NY jako polska dzielnica.
      Tak sie mowi, bo tak bylo sto lat temu i tak zostalo w mowie, Natomiast w pratktyce juz 30 lat temu w Greenpoint mieszkali Polacy na rowni z Latynosami, dzis jest jeszcze wieksza mieszanka i kto wie czy Polacy nie sa w niej juz w mniejszosci?
      Ja osobiscie nigdy nie mieszkalam wsrod Polakow, najpierw mieszkalam w dzielnicy z przewaga Wlochow, potem z mieszanka ale raczej europejska, pozniej na Manhattanie a wiec w sercu bogatych Amerykanow (buahahahaha) a teraz od 20 lat mieszkam na najbardziej zroznicowanym etnicznie kawalku ziemi na Ziemi, co potwierdza nawet Wikipedia.
      A wiec nie koniecznie "obok" bo to jest sprawa wyboru, jak ktos chce sie zasymilowac to sie na pewno zasymiluje, jak ktos nie chce, bo nie lubi to i we wlasnym kraju bedzie "odstawal".

      Usuń
    19. Krysiu, co Ty moglas zauwazyc, bedac w tej Anglii tydzien czy dwa. Przyjedz, pomieszkaj, poznaj jezyk, popracuj i miej kontakty nie tylko z Polakami, a wtedy bedziesz mogla tak autorytatywnie wypowiadac sie o zyciu za granica i o polonii. Widzialas niewielki wycinek, obracalas sie na pewno w specyficznym srodowisku nowej emigracji, o czym wiec chcesz dyskutowac?

      Usuń
    20. Star, bo Ty cwana jestes. W dobrym tego slowa znaczeniu. Nie kazdy potrafi, jak Ty, zyc z bogatych. Czesciej jest odwrotnie, ze to bogatsi zeruja na niektorych placac mniejsze stawki i stosuja inne kruczki.
      Istnieje tez cos takiego jak 'spostrzeganie siebie jako bogatego (faktycznie biednego) w bogatym otoczeniu'. Tak jest np gdy biedna ekspedientka zaczyna prace w sklepie z wysokimi cenami, odwiedzanym przez bogata klientele. To jej tez sie udziela to zycie w luksusie. Cos takiego tez zachodzi w momencie, gdy ktos poturbowany porzadnie w kraju wyjezdza do bogatszego kraju. Stad to zachlysniecie sie bogactwem i poczucie bezpieczenstwa na poczatku.
      Star, mnie sie nie podoba to, ze emigrant asymiluje sie, bo to oznacza, ze ubozeje o wlasne wartosci na rzecz nowych, moze nawet dobrych ale zaczyna od podstaw gdy autochtoni sa bardziej zaawansowani. Uwazam natomiast, ze integracja daje najwiecej mozliwosci. Jako trzecia wystepuje segregacja. Zreszta ile ludzi czy emigrantow tyle mozliwych konfiguracji. Moze jest tu jakis socjolog aby nazwal te zjawiska po imieniu?

      Usuń
    21. I to, że podpisałaś się :"Tez emigrantka za chlebem, innych nie ma", nie zmyliło mnie.

      Usuń
    22. Popychaniem nazywam Twoje zaczepianie mnie, bym dyskutowała z Tobą. Co właśnie ciągle robisz, pomimo mojego tłumaczenia, wyjaśnienia dlaczego nie i prośby. Jaśniej nie potrafię.

      Usuń
    23. Echo, nie wiem czy jestem cwana, moim zdaniem wcale nie, po prostu zyje na miare tego na co mnie stac. Nie, nie zachlystuje sie bogactwem innych, ale tez mi ono nie przeszkadza ani nie spedza snu z oczu.
      A czy Tobie sie podoba ze emigrant sie asymiluje czy tez nie to zueplnie Twoja osobista opinia, do ktorej masz takie samo prawo jak ja do mojej.
      Mnie moja asymilacja niczego nie pozbawila, a wiele wzbogacila.
      Jednak to Ty nie ja wytknelas w poprzednim komentarzu, ze emigrancji mieszkaja "obok" w enklawach tylko dla siebie zrozumialych i poslugujacych sie tym samym jezykiem.

      Usuń
    24. Sorry mialo byc "emigranci mieszkaja".

      Usuń
    25. Ty nie rob tu kabaretu stylistycznego. :)))

      Usuń
    26. No bo emigrancji mieszkajo w mojej miescie. A Ty sie, Echo, nic nie znasz na rzeczy i na kabarecie. :)))

      Usuń
    27. A mnie uderzyło jedno- że akurat Krystyna tych profesorów polskich w fabrykach to dostrzega wyłącznie na emigracji?
      A co oni tam Krysiu robią, skoro w Polsce mogliby w zawodzie przecież kokosy zarabiać?
      Czyżby....nie, to przecież niemożliwe żeby dla nich pracy w Polsce nie było....albo żeby również pracowali w fabryce, tyle że za mniejsze pieniądze i na lewo :))))))))))))))))

      Usuń
    28. Ja tylko doktorow i niestety tylko zagranicznych widzialam na poczcie przy segregacji listow za granice. :)))
      Nietypowa, moze w Polsce to oni w tych fabrykach na 'emigracji wewnetrznej'?

      Usuń
    29. Echo, ponawiam zatem pytanie- co oni tam robią? Dlaczego nie są w ojczystym kraju?
      I najważniejsze- co to musi być za kraj żeby osoba ze stopniem naukowym wyjeżdżała z niego, aby pracować na obczyźnie fizycznie w fabryce, czy tam na poczcie?! :)

      Usuń
    30. A mnie sie wydaje, ze naturalnym miejscem dla inzyniera jest fabryka.
      Co robia? Oni sa optymisci, ze gdzies bedzie im duzo, duzo lepiej. Czasem optymizm jest nagradzany, czasem nie.
      Moze chca sie nauczyc jezyka (angielskiego) albo go podszlifowac. Zdobyc doswiadczenia. Sprawdzic swoja wytrzymalosc fizyczna. Wyksztalcic dzieci. Zapewnic zonie 'godne' zycie z kosmetykami z wyzszej polki. Albo zamiast lezec bezczynnie pod palmami, wczesniej chca sie zahartowac w fabryce.
      A ty jakie masz zdanie na ten temat. Wyrazy niecenzuralne wykropkuj. Plissss.

      Usuń
    31. Jeśli mowa o godnym życiu...I nie ważne czy w Polsce czy poza jej granicami.
      Każdy ma tę swoją godność i każdy tę godność interpretuje po swojemu i każdy ma inne potrzeby by godnie żyć.Jedni potrzebują dóbr materialnych typu piękny i wygodny dom i nowe auto,drudzy pracują by podróżować.
      Ja mam dom(za duży wg mnie),mam 2 auta w dość sędziwym wieku,mam dwoje dzieci,które udało mi się dobrze wychować "na ludzi i dla ludzi" (przynajmniej tak mi się wydaje).Mam faceta,który mnie rozumie i akceptuje mimo,że jest bardzo prostym człowiekiem(nie mylić z prostakiem).A mnie trudno czasem zrozumieć,bo ja z tych co pełny brzuch i dach na głową nie do końca zadowala...Mam pracę w fabryce i dodatkowo w domu przy gospodarstwie rolnym.W opinii sąsiadów i znajomych jesteśmy cwane zamulańce (mulać=pracować taka tutejsza gwara).Nie interesuje mnie to co o mnie mówią,a ja staram się nie oceniać innych(chociaż czasami po prostu się nie da ;) ).
      Kupuję sporo książek(czasami nowe,ale w większości używane).
      Sporo czytam.
      Jak potrzebuję to śpię w dzień.
      Zdarza się,że kupuję na śniadanie wędzonego łososia(zwracam uwagę by nie był hodowlany)
      Piekę sam chleb i inne pieczywa.
      Ubieram się wygodnie w w swoim stylu a nie narzuconym prze trend.
      Czasem farbuję włosy i maluję oko ;)
      Ubieram się w robocze ubranie i pomagam Chłopu w oborze.
      Mam kontakt z naturą czyli las,pola,zwierzęta itp
      Często wkurwiam się na codzienność,ale:
      -jest mi z tym wszystkim dobrze :)))
      To wszytko(wymieniłam co mi naprędce do głowy przyszło) jest dla mnie godnym życiem.Walczyłam o nie ciężko i teraz mam ogromną satysfakcję.Satysfakcję potęguje fakt,że Chłop to DDA a ja zwykły bękart,którego matka tylko w dowodzie miała.

      Po co to piszę?
      Mieszkam w Polsce B.Brzydzę się polityką i wszelkimi matactwami z tym związanymi,bo przez to cierpią podobni do mnie.Staram się żyć uczciwie(co prawie graniczy z cudem).Nie potrzebuję zmiany miejsca zamieszkania,ale nie mam nic przeciw temu jak ktoś wyjeżdża "za chlebem","za innym życiem", "za nowymi wrażeniami".
      Staram się słuchać i patrzeć obiektywnie.
      Nieraz się pytam sama siebie-czy mi to udaje się...?

      Usuń
    32. Echo, nie będzie wyrazów niecenzuralnych, bez obawy.
      Odniosę się jedynie do Twojej tezy, że ktoś robił doktorat, aby sprawdzić później swoją wytrzymałość fizyczną w fabryce- Lem by lepiej tego nie wymyślił.
      Myślałam, że to ja mam absurdalne poczucie humoru, ale Ty.....chapeau bas:))))))

      Usuń
    33. Dzieki za uznanie. Pierwszy raz slysze takia pochwale. Przepraszam Lemie za te porownania z Toba. Jam skromne echo ino.
      A teraz ja zapytam: Po co robi sie te doktoraty? Komu potrzebne te armie doktorow naduczonych w stosunku do zapotrzebowania na nich? Dodatkowo, gdy ktos juz sie decyduje to liczy sie chyba z tym, ze pieniedzy szuka sie na swoje dalsze prace naukowe w odpowiednich instancjach a jak nie to do fabryki jak inni.

      Usuń
    34. Młodym się wydaje, że chociażby majster przed nazwiskiem, to przepustka do lepszego świata. Tego, który wyśmiewasz, mimo ,że "lepszy" nie znaczy w tym wypadku nic innego, jak wolny od wyzysku. Patrzą na swoich starych i nie chcą jak oni popylać z założenia w fabrykach, "aby sprawdzić swą tężyznę fizyczną":))), na śmieciówkach, bez płatnych nadgodzin, poniżani psychicznie, jako "fizole", "robole", za najniższą krajową, która przecież nie starczy im na start w samodzielne, dorosłe życie.
      Aaaaa, no i pewnie też chcą mieć tego magistra najmniej, aby taka Ewa, czy inna Krystyna, zgodnie z polską parszywą mentalnością, nie mogła chichotać później w kącie, że "toć to TYLKO SPRZĄTACZKA".
      Wiesz młodzi są to i głupi jeszcze ;)

      Usuń
    35. ja nie mam parszywej mentalności, jakby co

      Usuń
    36. Aniu, ja nie wysmiewam, ja ironizuje. Przeciez nie napisze, zeby podjac sie pracy ponizej wlasnych mozliwosci umyslowych musi sie wiazac z bardzo mocna determinacja, a co za tym idzie aby utrzymac sie mimo wszystko w swoim postanowieniu, powinno sie miec rowniez wytrwalosc fizyczna a na silownie malo czasu zostaje.
      Nietypowa. Dobrze zrobiliscie, ze na cos sie zdecydowaliscie. Trzymajcie tylko dalej fason a bedzie dobrze albo nie gorzej.

      Usuń
    37. Aniu ja byłam w Angli wiele razy w latach 90 tych na zaproszenie w Londynie,
      ale nie pisze o całym moim życiu na blogu, bo to jest raczej koci blog :-)
      Mamy plany powrotu do Angli,
      ale zupełnie inaczej :-)
      Ale czy będę pisać o tym na blogu ?
      Nie wiem ...Może, bo mnie interesuje tworzenie nowego...

      Poza tym jeżeli mówimy o warunkach ekonomicznych życia i pracy Polaków,
      to nie trzeba mieszkać wiele,
      wystarczy popatrzeć , gdzie pracują ,za ile , na jakim stanowisku
      i czego się dorobili.
      Jeżli pracują za grosze, mieszkają w wynajętym i korzystają na maksa z socjalu
      to chyba nie sukces ?
      Jeżlei nie mogą znaleźć pracy, bo nie potrafią,
      jeżeli ćpają, piją i pożyczają pieniądze w tym raju ,
      to chyba nie jest sukces...
      Jeżeli pracują na magazynach po 10-12 godzin jak niewolnicy za grosze,
      padają ze zmęczenia i na nic nie mają czasu,
      to chyba nie jest sukces.

      Usuń
  5. Zajrzałam do poprzedniego posta i przeczytałam część komentarzy. Z częścią się zgadzam, z częścią nie. Chyba nie jestem w stanie nic dodać, poza tym, że dostrzegam realia, nie jestem ślepa. Ta miłość jest trudna, teraz może szczególnie, ale jest. Wyjechałam raz, na krótko, bo zaraz chciałam wracać. Za granicą też nie było dobrze. Wiem, na początku rzadko bywa dobrze, ale... Jednak coś mnie tu ciągnęło.
    Dyskusja bardzo ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z wielkim zaangażowaniem czytam i obserwuję cała dyskusję. Polska jest śliczna, śliczne miejsca, krajobrazy, może, góry etc. ale czy przyjazna do życia? Powiem krótko - sama mocno rozważam wyjazd stąd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i śliczna, zresztą tak samo, jak inne kraje. Tyle, że klimat nieprzyjazny. Dosłownie i w przenośni:).

      Usuń
    2. To po co się tak męczyć ? :)))

      Usuń
    3. ale kto mówi, że się męczy ;)

      Usuń
  7. macham zimowo a generalnie z zasypanej centralnej i donoszę że dowala że cho ho tej wrednej bieli ( nie cierpię zimy) - Gryzmo

    OdpowiedzUsuń
  8. No to juz od Was wiem ze w Polsze jest zle - przyjelam do wiadomosci - dzieki kochane emigrantki - teraz polece na miasto i podam dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A po tak zaraz podawać dalej. I tak się we właściwym czasie zorientują:).

      Usuń
  9. Dzień dobry! Czekamy i pozdrawiam zimowo.Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Polska jest piekna, ale tak samo mozna powiedziec o kazdym miejscu na ziemi.
    A ja wyjechalam zeby zyc w normalnym kraju, zeby wystarczalo mi na wiecej niz od pierwszego do pierwszego, zeby nie musiec sie martwic ze nie bedzie co do garnka wlozyc chociaz prace mialam w Pl niezla. Nie wyjechalam zarobic i wrocic. Wystarczylo mi 4 lata zeby odtworzyc z wielka nawiazka wszystko co zostawilam w kraju. Nie martwie sie ze jak strace prace to zdechne z glodu a moj dom pojdzie pod mlotek. Taki komfort jest nie do odrzucenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwono, a to mnie zainteresowalas tym stwierdzeniem: "Nie martwie sie ze jak strace prace to zdechne z glodu a moj dom pojdzie pod mlotek. Taki komfort jest nie do odrzucenia." Jak to rozumiec? Robisz oszczednosci? Pomoze ci rodzina z Polski? Kto ci taki konfort zapewni?

      Usuń
    2. Wiesz Echo, ja mam naprawde zle doswiadczenia z Polski. Tak gorzkie ze nie chce mi sie o tym pamietac, a zapomniec sie nie da. Wyobraz sobie ze po 10 latach przepracowanych na panstwowej uczelni ladujesz na bruku bo ci sie skonczyl kontrakt i musisz czekac caly rok na ponowne zatrudnienie. Nie masz prawa do zasilku bo tak wrobilo Cie Twoje wlasne panstwo. Dwoje dzieci, kredyt... Zadnej pomocy. Gdyby nie rodzina... NIe chce o tym wiecej myslec, to juz przeszlosc.
      Wracaja do Twojego pytania - moje nowe panstwo mi to zapewni, Echo. I to nie tylko w formie zasilkow. Tutaj sie z glodu nie zdycha. Zarabiam w tej chwili tyle ze spokojnie wystarczy mi na spokojna emeryture, moje dzieci studiuja na dobrej uczelni, wiec po studiach beda mialy lepszy start. A nawet jak nie skoncza studiow to i tak prace znajda, bo jak sie chce pracowac to sie pracuje. Oszczednosci jakies tam mam bo nie da sie wszystkiego przejesc. To tez zapewnia mi moje nowe panstwo ktore mi odpowiednio placi za zatrudnienie. Za leki nie place. Rodzina z Polski? Nie zartuj sobie, oni sami ledwo przeda...
      Powtorze - odczuwam tu wielki komfort zycia. I nie martwie sie ze jak strace prace to zdechne z glodu. Ani ja ani moje koty.

      Usuń
    3. Przekonalas mnie. Powodzenia. :)

      Usuń
    4. Na szczęście Iwonko jesteś tym jednym z nielicznych przykładów,
      że można ułożyć życie na emigracji i życzę Ci aby tak trwało przez cały czas.
      Ciekawi mnie tylko dlaczego Tobie się udało a innym nie.
      Ale to wolałbym abyś napisała u siebie...

      Usuń
    5. Krystyno, wtrace sie mimo, ze pytanie bylo do Iwonki. Ja nie wiem czy mozna o tym mowic w kategoriach "udalo sie lub nie". Ja jestem przeszczesliwa mieszkajac w Stanach od 30 lat, ale nie sadze ze cos mi sie udalo. Po prostu zyje, pracuje, patrze w przyszlosc, do przeszlosci (tej polskiej) mam sentyment, ale za nia ani nie tesknie ani nie placze.
      Ot normalne zycie, jak pracujesz i rozsadnie rozporzadasz tym co masz to zyjesz spokojnie i bez strachu.
      Od roku walcze z lymphoma (rak krwi) i jak porownuje opieke moja tutaj do tego co czytam na blogach z Polski czy tez nawet z polskiej prasy o ludziach, ktorzy tez sie lecza na raka w Polsce to naprawde jestem wdzieczna, ze przyszlo mi chorowac tutaj.
      Czy to mi sie udalo?
      Jesli tak to nie wiem czy udala mi sie choroba, czy miejsce, w ktorym choruje, czy tez okres zycia w ktorym choroba mnie dopadla:)))

      Usuń
    6. Nie do przecenienia jest brak obawy o jutro. Krysiu, nie chodzi tylko i wylacznie o dobra materialne i nie jest to zadnym kryterium, czy sie udalo, czy tez nie. Poczucie bezpieczenstwa, przestrzeganie prawa przez urzednikow, latwosc zalatwiania sprawc w urzedach, opieka medyczna bez kilkumiesiecznych lub nawet kilkuletnich kolejek, poczucie bezpieczenstwa, ze Ci policja do domu nie wtargnie w poszukiwaniu obraczki, a komornik nie zabierze telewizora za dlugi sasiada. Nie samym chlebem czlowiek zyje...

      Usuń
  11. Retro Koty i Pies,
    Nie pierwszy raz wyrażasz się pogardliwie, szydzisz z nas, odsadzasz od godności nas, emigrantki w swoich komentarzach. Robisz to za każdym razem na różnych naszych blogach pod różnymi postami o tematyce polsko-emigracyjnej. Nie stajesz z nami do dyskusji, nie potrafisz merytorycznie przedstawić, może i słusznych, swoich argumentów. Kiedy nasze odpowiedzi stają się dla Ciebie niewygodne lub może za mądre, po prostu zabierasz jak dziecko zabawki z piaskownicy i już się nie bawisz. By pojawić się następnym razem i wsadzać nam, emigrantkom szpile, urągać nam i wyrażać się o nas pogardliwie. Nie chcesz nas zrozumieć, przyjąć do wiadomości naszych argumentów - Twoja wola. Ale nie pozostanę obojętna na Twoje uwłaczanie nam - o czym się zapewne już nie raz przekonałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozo, ja tez na emigracji i wcale mie Retro nie obraza ani nie uwlacza.

      Usuń
  12. Jak to nie ma nowego posta ! Ja protestuję ! ;) :p
    Musi być nowy post codziennie. Pantera Ty nie obniżaj poprzeczki ! ;)
    Mogłaś chociaż ,,Tornado" pokazać albo czarną starszą damę. ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogła wkleić tornado, lecz tego zaniechała. I to właśnie postrzegam jako trzymanie wysoko poprzeczki.
      Poza tym nowy tak naprawdę jest. I tym wpisała się w konwencję:))).

      Usuń
    2. Genialnie to załatwiła :)) Szacun!

      Usuń
  13. Moje kochane emigrantki - Ja nie uciekam tylko szlag trafil moj laptop a mam maly telefon i ciezko mi sie pisze. Po co mam pisac ze mi w Polsce jest dobrze - juz to kiedys pisalam - sama wychowalam w tej okropnej Polsce dwie corki ktore juz sa dorosle i wiedzie im sie swietnie - dziennikarka a druga ma salon fryzjerski. Moja siostra z mezem maja knajpe itez im sie powoodzi i dorabiali sie od zera- ale ktos mi kiedys napisal ze pewnie jestesmy cwani i nieuczciwi bo tylko takim cos wychodzi w polsce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooooo Retro, przy całej sympatii do Ciebie pragnę przypomnieć Ci rozmowę u mnie, w której szczerze przyznałaś, że Twój i Twoich córek sukces był splotem różnych okoliczności, niezależnych do końca od Was:)
      Jak mantre powtarzasz o salonie fryzjerskim zaradnej córki, ale nie piszesz już, że Ty go Jej kupiłaś.
      Podobnie jak mieszkanie drugiej zaradnej córce.
      Już Ci kiedyś tłumaczyłam na czym polega startowanie od zera i kiedy, według mnie, można mówić o zaradności.

      Usuń
    2. Ja też o czymś przypomnę. Zdaje się, że na "lepsze" życie w Polsce swoje i swoich dzieci zarabiałaś we Włoszech, prawda? Tu o tym pisałaś w komentarzach:
      http://klubkotajasna8.blogspot.co.uk/2013/12/co-robie-w-liverpoolu.html

      Usuń
  14. Jak Kira? Wybacz, ale temat emigracji, Polski dobrej, czy złej jest dla mnie mniej ważny. To już nieraz przerabiałam.
    Co z tym "wysiękiem"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robi jej sie kolejne jajo, pewnie jutro znow bedzie wyciskane. Swoja droga zastanawiajace, dlaczego dopiero po prawie dwoch tygodniach zaczal sie ten plyn gromadzic.

      Usuń
    2. u ludziuf też dziwnie bywa w tym względzie

      Usuń
    3. Czlowieki dostaja po operacji dreny i dyzurne flaszki, psy nie.

      Usuń
  15. Nigdy nie zdychalam z glodu bo mam dwie rece i jak nie bylo pracy w moim zawodzie to robilam wszystko co sie da. I w mojej miejscowosci nie ma kolejek do lekarza , jest czysto itd a dlaczego ? bo mamy swietnego burmistrza ktory umie rzadzic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra włądza to jest to co najwazniejsze...

      Usuń
    2. W mojej miescie też się nie czeka do lekarza,mozna umowić wizytę przez telefon.Wprzychodni jest niemalze sterylnie czysto, bardzo profesjonalna obsługa.Ktoś na jakimś blogu szpanował zdjeciami z niemieckiego szpitala.Powiem wprost - mój powiatowy ładniejszy,nowo wyremontowany z bardzo nowoczesną aparatura,wszechstronnie wykształconym personelem.Nigdy nie korzystam z prywatnych usług medycznych...mam szczęscie,mało choruję:)))
      pozdrawiam

      Usuń
    3. Być może o czymś nie wiem, ale chętnie się dowiem. Co to za miasta?

      Usuń
    4. Rozo, przeciez pisze wyzej, ze w 'MOJEJ' miescie. Rozo, zapytaj w jakim kraju albo popatrz sobie w 'Guuglo'. :)))))

      Usuń
  16. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewalam sie specjalnie dalszej dyskusji, bo wydawalo mi sie, ze pod dwoma poprzednimi postami wszystko zostalo juz powiedziane. Tymczasem okazuje sie, ze dyskusja ani na chwile nie stracila na sile. I bardzo dobrze.
    "My tu w Polsce mamy jednak trochę inne ambicje dotyczace pracy zawodowej,wykształcenia, poziomu życia.Nie wszystkim odpowiada praca sprzątaczki,kelnerki czy pomocy domowej." - no, Rozo-kelnerko, Ewa z ambicjami i wysokim poziomem zycia dowalila, co? Jasnie pani w sposob typowo polsko-katolicki gardzi fizycznymi, przeciez to odpad. Co za mentalnosc!
    Dwie z naszych blogowych kolezanek zyja w Polsce i tez sprzataja cudze domy, a ja nie odwazylabym sie zredukowac szacunku, jaki do nich czuje. Nie pusza sie, ze "one tu w Polsce maja wieksze ambicje", w koncu sprzatac tez ktos musi. Tak sie im zycie ulozylo, ale nie wyciagaja rak po zasilki, tylko tyraja i nie narzekaja.
    Niech wiec Ewa tak bardzo sie nie nadyma, bo jej zylka pierdyknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu wiesz lepiej:)))) Nie jestem katoliczką:)))) I nie wiem,kto się tu nadyma:)))
      ewa

      Usuń
    2. Nie musisz, modus operandi masz jednakowoz podobny.

      Usuń
    3. Pantero, to nie ma sensu...
      To jest własnie ta pogarda, to lekceważenie, ta krótkowzroczność...

      Tak, jestem w Anglii kelnerką. W Polsce byłam managerem restauracji. Mam wyższe wykształcenie.. Przyjechałam tu 4 miesiące temu, pracuję od 2,5. Pracy szukałam 19 godzin. Nie awansowałam (jeszcze), nie zostałam jednym z managerów, nawet nie otworzyłam swojej knajpy. Zdążyłam tylko ze swoim partnerem wynająć i umeblować mieszkanie, pozałatwiać sprawy proceduralne związane z pobytem w obcym kraju, obkupić się w różne drobiazgi typu coś do domu, kosmetyki i ubrania, być na koncercie i w dwóch muzeach, pozwiedzać bliską okolicę i zaplanować (z kupnem biletów i rezerwacjami hoteli) 3 zagraniczne podróże w tym roku. Trochę oszczędności na wypadek choroby czy zdarzenia losowego też zrobić. Ale to pikuś. Polska-młoda demokratka potrzebuje jeszcze kilku pokoleń by nastąpiły jakieś przemiany na lepsze, bo przez 25 lat nie zdążyła się zorientować, że najważniejsza jest gospodarka i że to ludzie ją napędzają, gdy zarabiają i wydają swoje pieniądze na dobra, które wyprodukowali i sprzedają w swoim kraju ich mieszkańcy.
      Tak, to była ironia.

      Usuń
    4. Eee tam, chwalisz sie tylko, przeciez na zmywaku nie idzie sie dorobic niczego innego oprocz garba, Ty malo ambitne stworzenie! Rece i cycki opadajo!

      Usuń
    5. Różo! Czy będę zgryźliwa jeśli stwierdzę,że w Polsce ani socjalizm,ani demokracja nie będą dobrym ustrojem? Dlaczego...?
      No bo NIE!

      Usuń
    6. Jaska, to moze to 'niewolnictwo' w formie 'neo'? Czy tez nie bo NIE?

      Usuń
    7. W żadnym ustroju nie będzie dobrze, jak ludzie nie będą się na co dzień szanowali i byli dla siebie uprzejmi. Pracy, mieszkania czy awansu to nie załatwia, ale o ile łatwiej załatwia się codzienne sprawy.

      Usuń
    8. Zgadzam się Różo!
      Hanonimie! Mów do mnie po polsku bo ja polskojęzyczna jestem i w dodatku ze łsi :)

      Usuń
  17. A wszystko przez Ciebie Ania :-)))
    Znowu rozpętałaś burzę...:-)
    Zaraz blog Ci się zawiesi, taka jest cena sławy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty tu na mnie czarow nie rzucaj, Krysia. Sama widzisz, jak jest wesolo, a mnie sie statystyki poprawiaja, bo przy takich postach mam ponad 1000 wejsc. :)))
      Uwielbiam ruch w interesie! :)

      Usuń
    2. A ja przeinaczyłam na interes w ruchu ;D

      Usuń
    3. Ale Ty masz kosmate mysli, Jaska! :)))))

      Usuń
    4. Kosmate,nie kosmate ;)
      Zrobiło się wesoło to i dla mnie się udzieliło ;)
      A ripostą tego może być to,że każdy rozumie tak jak chce zrozumieć ;)
      Albo nie doczyta,albo przekręci/przeinaczy albo nie zrozumie.Albo zrozumie tak jak chce rozumieć.

      Ale Ty Pantero nie zrozum mnie źle,że ja jakaś nietegs,że tylko o interesie myślę ;)
      Mimo,że nie wyglądam na taką ,ale myślę bardzo poważnie ;)


      Tak sobie właśnie rozumuję czy komentarze pisane przez nie-emigrantów(sorki,ale nie znam wszystkich komentujących) i "dowalające" emigrantom nie są powodowane zazdrością.?A zazdrość= chora miłość.Chora=trudna.
      Ile z tych osób "najeżdżających" na "resztę świata" jest pobożnymi chrześcijanami,którzy winni wyznawać"kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Pobożnością można się obnosić,a przykazanie zostanie przykazaniem...
      Obecne społeczeństwo jest chore na brak własnej miłości(św.Augustyn się kłania ),więc jak można szanować drugiego człowieka...?

      Usuń
    5. Jak to nie myslisz o interesie? Kazda mysli! :)))
      Cos chyba w tym jest, ze jesli nie ma w czlowieku milosci do samego siebie, nie ma jej rowniez dla innych. Za to frustracja kwitnie i stad sie biora trole i hejterzy. :)))

      Usuń
    6. Wiem co mówię,bo już to przerobiłam.

      Usuń
  18. Panterko, dziękuję Ci za ten kabaret. Uwielbiam jak Polacy piszą po polsku, jakby nigdy nie chodzili do szkoły, szczególnie Ci anonimowi, chyba z wrażenia zapomnieli o gramatyce, stylistyce, ortografii i spacji. Ściskam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, ten kabaret bylby moze i smieszny, gdyby nie byl taki zalosny.
      Buzinki :***

      Usuń
    2. Malgoska, Malgoska... to nie tekst kabaretowy, to wiersz bialy w 'stylu Bursy i innych pryszczatych'. Nie znasz sie na tym?

      Usuń
    3. I co z tego,że nie chodzili do szkoły? Na emigracji wszyscy żyją godnie.

      Usuń
    4. No to kabaretowo: Pewien nieuk, ktory trafil do UK zaczal narzekac jak mu sie zyje głodnie na obczyznie. A ze tan głod byl strasznie wielki, to pozarlł liretke 'ł' i wyszło, ze zyje GODNIE!

      Usuń
  19. No,niestety:( jam na bakier z całą ortograficzno-gramatyczno-stylistyczno-spacjową pisownią,ale co mi tam:)))Pół świata mego a druga połowa mnie nie obchodzi:)))
    Przeczytałam wszystkie komentarze.Dla przypomnienia:nie jestem emigrantką:)))
    Znam dużo ludzi,którzy opuścili ten piękny ale mniej dobry kraj.Są to ludzie i z mojej rodziny i dzieci przyjaciół i bliżsi czy dalsi znajomi.NIE ZNAM NIKOGO kto by wrócił do tegoż kraju bo mu było źle na emigracji.
    Mieszkam w mieście,które onegdaj było polskim oknem na świat.Dziś to"okno"zabito dechami i jest tylko wiochą z tramwajami.Służba zdrowia???Młoda kobieta jest po operacji kolana.Rehabilitacja potrzebna od zaraz.Ma oczywiście skierowanie na takową ale musi czekać...pół roku!!!Jeżeli nie będzie korzystała natychmiast z rehabilitacji to może zapomnieć o sprawnym poruszaniu się.Jeden zabieg to +- 70,-Musi liczyć na pomoc rodziców bo nie może być"nie sprawna"Po pół roku zgłosi się zleconą przez szpital rehabilitację a tam usłyszy:po co pani przyszła,kiedy noga jest sprawna?...Fajną,szybką i sprawną mamy w naszym"pięknym"kraju służbę zdrowia,szczególnie w chwilach gdy szpital nie przyjmuje 8 letniego dziecka do ratowania życia bo...nie jest przygotowany!Oczywiście dziecko jest przekierowane do innego szpitala ale niestety umiera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem emigrantką i nie chce wracać

      ale znam tu mnóstwo rodzin, które marzą o powrocie do Polski
      I szczerze mówiąc ja się im dziwię
      najprawdopodobniej właśnie sprawy związane z opieką zdrowotna mnie tak odstraszają

      Usuń
  20. tak czytam
    i czytam
    i dziwna ta dyskusja
    dużo w niej emocji
    i może to fajne?
    bo z tego by wynikało, że wszystkim komentujacym na Polsce bardzo zależy

    ps. a słyszeliście o aferze w Rotherham??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "a słyszeliście o aferze w Rotherham??" - ja nie slyszalam.

      Usuń
    2. pewnie można wyguglać

      Usuń
    3. Wyguglowalam wlasnie, Chodzi o dzieci?

      Usuń
    4. Spokojnie Rybenko. Roznych afer jest pod dostatkiem i internet przesciga sie w ich rozpowszechnianiu.
      Pytam czy 'dobra' afere przeczytalam, co sie 'piesisz' Co?

      Usuń
    5. ups
      jak nerwowo a nie wesoło, to zanikam

      Usuń
  21. Bardzo podziwiam Retro kobieta matka zaradna. Gdy stało się źle pojechała do Włoch aż trzy razy, pracowała tam jako sprzątaczka, dzieci w tym czasie u dziadków. Zapracowała we Włoszech TAM w kraju obcym i otworzyła TU biznes, dzięki tej pracy na emigracji, mogła otworzyć swój biznes TU wychować dzieci. Gdy TU źle się zrobiło w cudownym kraju nad Wisłą, Retro zakasała rękawy i pracowała dalej, z resztką po biznesie, by swoim dzieciom zapewnić dobry start, by nie musiały jak mama jechać do obcych. Ale zauważyć to że dzięki tym obcym, nie dzięki Polsce, dzieci wychowane i wykształcone, uznać to a nie piać jak tu cudownie i wspaniale jest tu, i tylko mając dwie lewe ręce nie można znalelźć pracy już za trudne dla logiki i prawdy.
    Czy każdy młody człowiek ma taki start w życiu zapewniony? Dlatego średnie pokolenie, tak jak i Retro kiedyś jedzie do obcych, by zapewnić swoim dziś małym dzieciom u dziadków, start, ale to za trudne by coś takiego zauważyć. Lepiej się chwalić że dzieci są bardzo samodzielne i sobie same radzą. :)) Lepiej tymi współczesnymi emigrantami pomiatać.Bo Polska jest wspaniała i dba o swoich obywateli. :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojechalas, Ela, ale to sama prawda. Nie dzieki Polsce dzieci Grazyny maja jak maja, ale dzieki saksom, obrotnosci mamy, a nie dlatego, ze ojczyzna dala im takie mozliwosci.

      Usuń
    2. no muszem
      może ja mam dziwne środowisko w Polsce
      ale większość osób jakie znam w Polsce radzi sobie bardzo dobrze
      wielu z tych znajomych o wiele lepiej niż my
      nie jest tak, że nie ma żadnych możliwości osiągnięcia sukcesów w Polsce, finansowych i zawodowych
      chociaż oczywiście średnia życia kasjerki w kraju Polskim a "zachodnim" jest o wiele lepsza

      Usuń
    3. kurna
      ostatnie zdanie wręcz na oddwrót chciałąm napisać , :P
      sorry!!!

      Usuń
    4. Rybenko, slowo-klucz to GODNOSC. A na smieciowkach czy wrecz na czarno i ze stalym zagrozeniem utraty pracy, bo "stu innych czeka na Twoje miejsce" - godnie zyc, a nawet przezyc nie mozna.

      Usuń
    5. pewnie masz swoja rację
      ja mam znajomych w Hiszpanii, którzy przeżywają koszmarne lata
      zero Godności, o której piszesz
      I wierząc, że są regiony w Polsce, gdzie jest katastrofa - przyznaję, ze w mojej rodzinie i wśród moich polskich znajomych jest o wiele lepiej niż było w 97, jak wyjeżdżałam.

      Usuń
    6. Rybenka, ja się z Tobą zgadzam, że oczywiście są ludzie, którym wiedzie się w Polsce bardzo dobrze i na swój sukces zapracowali własnymi rękami. Mnie osobiście chodzi jedynie o to, abyśmy mówiąc o Polsce nie patrzyli wyłącznie na swoje otoczenie (nie twierdzę wcale, że Ty tak robisz. To tak ogólnie). Moim zdaniem powinniśmy spojrzeć na różne grupy społeczne i wyciągnąć jakieś sensowne wnioski, jak się żyje komuś, kto ma np. wojskową emeryturę i komuś, kto ma tej emerytury 1200 zł. Po czym powinniśmy porozmawiać, jakich osób jest w tym kraju więcej. Jak wygląda realna skala ubóstwa. Tymczasem jak ja czytam te niektóre wypowiedzi, to jak to Star napisała, są one na poziomie dwulatków- "mnie jest dobrze, moim bliskim jest dobrze, problemu nie ma".
      Od pierwszego wpisu Pantery zachodzę w głowę, czy ta krótkowzroczność to tylko brak empatii, czy już głupota zwyczajna.
      Pod poprzednią notką wrzuciłam link, o ten:
      http://kobieta.onet.pl/pokolenie-1600-jak-przezyc-miesiac-za-przecietna-emeryture/sq1yj
      NIKT się do niego nie odniósł.
      W świecie Ew i Ewom podobnych takie pokolenie nie istnieje.
      A prawda jest taka, że takich ludzi jest cały multum.
      Możemy o tym nie mówić wprawdzie, możemy się zachwycać Tatrami czy Bałtykiem, ale to nie zmniejszy skali problemu. Mówienie o czymś na głos, to pierwszy krok do tego, aby zauważyć problem. Pierwszy krok do zmian. Mały krok, ale jednak. Jak widzisz- z tym są problemy. Problemu się nie dość, że nie widzi, to jeszcze go neguje. Zatem jak można dyskutować o rozwiązaniach? A czego? Przecież problem istnieje w większości tylko w głowach "kobiet sukcesu" z zagranicznego zmywaka:)

      Usuń
    7. wiesz co, oczywiście, że patrzę na swoje otoczenie
      ale jest ono bardzo szerokie
      pochodzę z bardzo prostej rodziny, moje ciocie i wujkowie mają najbardziej podstawowe emerytury
      ale mikt nie przymiera głodem
      każda babcia wyłuska kilka stówek na prezent dla wnuczka na pierwszą komunie, co mnie osobiście zadziwia

      problemów jest multum
      ale jeszcze 12 lat temu do pracy na plantacji truskaek w Norwegii jeżdzili lekarze
      teraz ci lekarze jada do Anglii pracowac w swoim zawodzie

      się zmienia

      Usuń
    8. Rybenka, żebym mogła się odnieść do Twoich słów musiałabym je rozebrać na czynniki pierwsze, spytać o miasta/wsie, z których pochodzą Twoi krewni, o choroby, na które chorują, itd. Jeśli są z dużych miast, mają jedną dajmy na to chorobę, na którą wydają 200 zł (leki), a do dyspozycji podstawową emeryturę, jak piszesz i jeszcze mają kilka stówek dla wnuków, to ja również jestem szczerze zdziwiona.

      Koniec końców ci lekarze, o których piszesz, nie chcieli z jakichś przyczyn leczyć w Polsce, woląc choćby te 12 lat temu zbierać truskawki

      Usuń
    9. ja nie wychwalam polskiej rzeczywistości
      moja rodzina z najbiedniejszego wschodu pochodzi
      nie oczekują, że będą jeździć limuzynami
      lubią swoje proste, prowincjonalne życie
      ich dzieci juz po studiach
      i tez bez szaleństw, ale każdy ma prace i żyje szczęśliwie na swój sposób

      a w Lux, gdzie mieszkam, jest jedna z najwioekszych na świecie liczba samobójstw...

      Usuń
    10. żeby nie było, ze wolę biednie ale szczęśliwie
      chociaz bardzo bym chciała

      ale w ramach dyskusji emigracyjnych
      moja córka, która pieknie zdała międzynarodową maturę
      mogła studiować gdzie chciała
      pojechała na studia do warszawy
      przy każdej rozmowie z nami podkreśla, jaka jest szczęśliwa z powodu takiej decyzji

      zna świat i tam i tu
      i kilka obcych języków

      Usuń
    11. Rybenko, chyba się wymijamy.
      Ja sądzę, że starsi ludzie z "mojego" artykułu również nie oczekują limuzyn.
      Nie mówimy o "prostym prowincjonalnym życiu", które komuś odpowiada, czy też nie.
      Mówimy o tym, że gros starszych ludzi, którzy uczciwie przepracowali życie nie stać teraz na podstawowe potrzeby. Podstawowe. Nie limuzyny.

      I naprawdę wierzę, że członkowie Twojej rodziny są w Polsce szczęśliwi.

      Usuń
    12. wiesz co
      ja nie zaprzecam
      na pewno śa tacy ludzie
      w ogóle uważam, że pokoleni ludzi urodzonych między 30 a 50 rokiem 20go stulecia sa najbardziej pokrzywdzeni
      przeszli wielkie piekło a dostali g. wno

      tych moich wujków i ciocie stać
      ale potrafią żyć niesamowicie skromnie
      ja nie wiem, a może wiem, ja bym nie potrafiła
      ale to nie znaczy, ze nie widzę, że ludziom jest ciężko

      ale wszdzie są grupy społeczne, gdzie jest im ciężko i na codzienność ludzi nie stać

      Usuń
    13. Może ci lekarze od truskawek pominęli się z powołaniem ?

      Usuń
  22. Zamawiam dyskusję na jutro jeszcze...
    To tak skończyć się nie może.
    Jeszcze wszyscy nie pisali i nie komentowali na pewno :-)))
    Może drugi dzień bez posta ? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale o czym właściwie dyskutujemy?
      bo ja sie pogubiłam

      Usuń
    2. I o to chodzi,żeby tak długo dyskutować aż wszystkie tematy zostaną obgadane :-)))
      Ja dyskutuję o tym co mnie poruszyło ?
      A Ty ?

      Usuń
  23. Aha, nie wyciągaj wniosków z dyskusji, bo znowu burza będzie :-)))
    Chyba ,że najpierw burza a potem słońce :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobrze, niech będzie drugi dzień "bez posta". Czyli z powielonym postem:))).

    OdpowiedzUsuń
  25. No to idźcie spać bo ja dziś cały dzień przepierniczyłam przy kompie!:)))

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.