No
to jestem z powrotem!
Cus
przez ten caly czas wiatr wial mi w oczy. W sobote rano nagle
stracilam lacznosc z internetem ze swiatem i po krotkim sledztwie, stwierdzilam
nieodwolalny zgon routera. Zadna reanimacja nie byla w stanie go
ozywic, trup i juz. Podzwonilam troche po obslugach klienta,
zamowilam nowy, ale cala taka akcja musi potrwac, wiec na weekend
zostalam bez internetu. Az tak bardzo sie tym nie przejelam, ale przy
okazji wizyty u corki, puscilam dla Was wiadomosc, zebyscie nie
mysleli, ze i ja umarlam.
Poodrabialam
domowe zaleglosci, poczytalam wiecej niz zwykle, powloczylam sie z
Kira i szczerze mowiac, nie bardzo nawet mialam czas tesknic za
internetem. Nie powiem, czegos mi brakowalo, ale nie az tak, zebym
odczuwala skutki odstawienia nalogu.
Pstrykalam
sobie zdjecia i na szczescie do obrobki nie potrzebowalam internetu.
W
niedziele odwiedzilismy Kiessee. Oj, dzieje sie tam! Zatrzesienie
drobiu! Wrocily juz gesi ze swoich zimowych wojazy i zaaferowane
lataja dwojkami i trojkami Z wody na pole, tam naradzaja sie glosno,
przekrzykuja i kloca zawziecie. Kiedy maja dosc, zrywaja sie do lotu,
kreca kolka w powietrzu i albo niezdarnie laduja z powrotem na polu,
albo lotem slizgowym sadzaja swoje ciezkie kupry na wodzie. Jeszcze
nie mialam wrazenia, ze to godowe tance, raczej powitalny rejwach po
powrocie na stare smieci.
Kaczuchy
natomiast widac parami, juz nie w stadku, ale i im daleko do
zakladania rodziny.
Czaple
tez jakby sklonne do szukania partnerow, kryguja sie i lapia w
powietrzu taneczne figury, przysiadaja na galeziach, by za chwile
zerwac sie do lotu, a po zatoczeniu kola w powietrzu, z wlasciwa im
gracja siadaja z powrotem. Inne siedza w szuwarach i wypatruja w
wodzie ryb.
Tylko
kormorany siedza w stadzie i zdobia guanem galezie. Kiedy cos je
przestraszy, zrywaja sie gromadnie do lotu, posiedza krotko na
wodzie, a kiedy niebezpieczenstwo minie, susza skrzydla na galeziach
i glosno pomstuja, ze przerwano im odpoczynek na drzewach.
Pogapilim
sie na drob, a Kira wykorzystala chwile naszej nieuwagi, by wlezc za
innymi psami do wody. Jaka ona jest szczesliwa, kiedy moze bryzgac
wokol woda! My natomiast niepokoimy sie, bo choc czasem wygladalo
slonce, ale temperatury nie byly powalajace, wiec jest zagrozenie, ze
psica sie przeziebi, choc tylko zamoczyla lapki.
Znad
jeziorka pojechalismy na poszukiwanie mozaikowych lozek, o ktorych
pisala w komentarzach Owieczka.
Kosztowało to "legowisko" 2000
euro i sfinansowano je z programu operacyjnego Soziale Stadt. Zbudowano
na prośbę mieszkańców. To już trzecie takie mozaikowe "siedzisko" w
Getyndze.
Jedna przy Bushaltestelle na
Asternweg, blisko Levinparku (boczna Koenigsallee) a druga przy
Naturfreundeweg, niedaleko Hagenweg.
Lozek nie znalezlismy! Bo lozko jest
tylko jedno, nad brzegiem Leine, a pozostale obiekty to laweczki. Tej
z przystanku autobusowego o malo nie przeoczylam, bo szukalam czegos
znacznie wiekszego, co najmniej tak duzego jak wczesniej pokazywane
legowisko. Tymczasem laweczka jest naprawde niewielka, bez oparcia
nawet, wiec z daleka trudno ja w ogole zauwazyc.
Ta
druga stoi na samym koncu (lub poczatku, zalezy z ktorej strony sie
podchodzi) uliczki, ktora wskazala nam Owieczka. Tym razem jest to
lawka z oparciem i ulozonym ze szkielek napisem Hoffnung –
nadzieja. Mamy wiec zaliczone wszystkie trzy obiekty.
Tak
uplynela nam niedziela, a kiedy nadszedl poniedzialek, moim oczom
ukazala sie... zima w pelni. Biednemu zawsze wiatr w oczy... W drodze
do fabryki poslizgalam sie, wiec na miejsce dotarlam na mietkich
nogach. A juz byl w ogrodku, juz wital sie z gaska, juz oglaszal
uroczyscie nadejscie wiosny. I co? Ano jajco!
Strasznie dlugi wyszedl mi ten post, co nie? Ale po tak dlugiej nieobecnosci... Choc wlasciwie byly to jedynie trzy dni, ale mnie sie wydawalo, jakbym nie miala z Wami kontaktu jakies trzy lata.
Witojcie zatem na nowo, Towarzyszki i Towarzysze!
Czasami przerwa w internecie się przydaje, bo można poczuć życie bez niego, inne, ale nie mniej ciekawe. Piękny spacer, dużo ptaków i Kira też była szczęśliwa. Ławeczki bardzo mi się podobają, coś pod prace Gaudiego.Śniegu bym już nie chciała widzieć u siebie, ale jak będzie, to się okaże. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie tam internet zycia nie zabiera, co to to nie! Jeszcze umiem go w pore wylaczyc i pojsc na spacer albo cos zrobic w domu, czy tez spotkac sie z rodzina. Nie lubie jednak przymusu bezposredniego. :)))
UsuńBuziaki :***
Ano, witomy, a jakżeby nie:). Lecz Towarzyszko miła, czyście się aby przez tę samozwańczą przerwę nie rozkojarzyli zanadto? Co to ma być za druk, taki drobnoziarnisty jakiś. Poprawcie no się, a chyżo, zapodając takowy, jaki pierwotnie był. Moje starczowzroczne ślepia nijak nie nadonżajom :)).
OdpowiedzUsuńA no bo zrobilam eksperyment, napisalam se posta, a potem, kiedy wreszcie moglam sie dostac do blogera, tylko go skopiowalam i wyszlo, co wyszlo. Nawet nie wiem, dlaczego, a poprawic sie nie dalo, choc probowalam. Od jutra juz bedzie normalnie. :)
UsuńO jak się cieszę, że już możesz pisać!
OdpowiedzUsuńNieustająco zadziwiają mnie te wielkie ptaszyska na gałęziach:
Bardzo pomysłowe te ławeczki jak i łózko z poprzednich zdjęć. Od razu wywołują uśmiech,może o to chodziło?:)
Zboczenie mnie jakies ptasie ogarnia, czy co? Ornitolog sie ze mnie robi pelnom gembom. :)))
UsuńA witojcie gazdzino, witojcie! Chleba z solom wom nie domy bo zesmy zezarli na kolacje :-)
OdpowiedzUsuńA wutka choc zostala? :)))
UsuńWutki tys ni mo, wyhlalim. Ale jak trza bedzie to sie Jantka do soltysa pszegoni i bedzie swiezo napedzona :-)
UsuńA to pijoki z Was! Czy dni mnie nie bylo i jusz fszysko wydoili. :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńSmiejesz sie z moich trzydniowych katuszy??? :))))))))
UsuńJak to trzy dni? Nie kłam! Nie było Cię równo półtora roku!
OdpowiedzUsuńNo widzisz? Wam i tak wydawalo sie o polowe krocej niz mnie. :)
UsuńTo taka zmyłka, bo nam zostały jeszcze nasze blogi, a Tobie ani tyle...
UsuńNooo... sama widzisz! :)
UsuńDzień dobry wędrowniczko! Wróciłaś z wiosną i tak lubianymi przeze mnie zdjęciami wodno-ptasimi!:-)***
OdpowiedzUsuńDobrze, ze choc pogoda dopisala, bo inaczej wrocilabym z niczym, no moze tylko z frustracjami z powodu braku kontaktu ze swiatem. :)))
Usuńwitaj towarzyszko. Dobrze żeście zdrowo wrócili na łono blogera :)))
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zwykle piękne ... na te z zimą starałam się nie patrzeć... zamknęłam oczy ;)
Buziaki wielkie :*******
A ja musialam nie tylko patrzec, ale i jechac w te najwieksza slizgawice :(((
UsuńBuziaczki :***
O! Nareszcie jesteś!
OdpowiedzUsuńDużo tam u Was tego drobiu, oj dużo; ja na ostatnim spacerze (w sobotę) widziałam tylko kaczuchy i przelatująca parę nurogęsi. Może znów założą gniazdo za mostem, jak dwa lata temu?
Siedziska fajne, bo kolorowe, ale tylko pierwsze kojarzy mi się z Gaudim (to a propos tego, co napisała Giga), pozostałe są bardziej zwyczajne(?), choć też ładne.
A co do zimy - u nas w tym roku prawdziwa zima nie trwała nawet dwa tygodnie, szkoda, bo jak wiesz ja zimę lubię. Zresztą nie narzekaj za bardzo; co byś powiedziała, gdyby przyszła taka jak w USA ?!?!?!
Oesu! Tylko nie to!!! Tam na pewno bym zamarzla na smierc, o ile wczesniej nie zabilabym sie jadac samochodem. Takie atrakcje juz nie dla mnie. :)))
UsuńSzybko poszło! Fajnie tak czasem nie mieć sieci i nie zaglądać do komputera. Ja lubię, ale robię to zdecydowanie za rzadko. :) Bardzo podobają mi się te gaudowskie ławki, ożywiają i rozweselają.
OdpowiedzUsuńPtactwo fantastyczne! Super, że masz pod nosem możliwość obserwowania go.
U nas wiosna! Ciepło, słońce! Buziaki :)
Niby dobrze, ale wolalabym sama o tym decydowac, kiedy odlaczam sie od internetu. Chcialam sprawdzic jakas bzdure, nie mialam gdzie. Chcialam cos przeczytac w Wiki, nie moglam. I takie drobnostki nie tylko denerwuja, ale pokazuja, jak trudno zyc bez internetu. On stal sie niejako niezbedny do zycia. :)))
UsuńCaluski :***
Pięknie u Ciebie :). Dobrze, że robiłaś zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńAno, chociaz tyle moglam... :)))
UsuńWitajcie Towarzyszko :)) Tym śniegiem toś mię zaskoczyła ... dobrze, że była to tylko przejściowa sytuacja. Oj, ptactwo szaleje, szaleje. Wczoraj widziałam czy abądzie, jak gdzieś nad polami leciały, a potem ogromny klucz gęsi, albo kaczek, leciały w kierunku północnym.
OdpowiedzUsuńMimo, że ta zima nie była jakaś ciężka, to z radością każdy chyba powita wiosnę i cieplejsze dni. Moze będzie wiecej słońca w końcu.
A jak mnie ten snieg zaskoczyl... malo zawalu nie dostalam!
UsuńDzisiaj juz calkiem wiosennie, slonce i 10°, ale rano szyby w aucie skrobalam. :)
widzę, że przeżyłyśmy taki sam poniedziałkowy szok:ppp
OdpowiedzUsuńNo pacz, nie dosc, ze poniedzialek, to jeszcze taka pogoda. Gorzej byc juz nie moglo! ;)
Usuńponiedziałek po szalonym tygodniu w dodatku!:p
UsuńMoj byl spoko, no za wyjatkiem umarcia routera. :///
Usuńmój wręcz naprzecifko :P
UsuńNo ba!
UsuńAle nie kazdemu jest dane (westchnela z zazdroscia) ;)
Oooo jesteś :-)
OdpowiedzUsuńKurczę blade, a już chciałam napisać ,że fajnie bo wiosna u Was a tu zonk na końcu :-))))
U nas ciepło za to i bardzo przyjemnie i prawdziwie wiosennie :-)
Teraz i u nas wiosna wrocila, ale w poniedzialek malo mnie szlag nie trafil. :)
UsuńWitaj Aniu. Ale s Tobą całkiem dobrze bo nawet o wutke pytasz:)))
OdpowiedzUsuńAle sie działo u Ciebie. Piekne widoczki, wiosna , ławeczki i szczęśliwa Kira:)
Pozdrawiam
To moj router smiertelnie zachorowal, ja mam sie niezle... jeszcze. :)))
Usuń:)
Usuń;)))
UsuńNajważniejsze że Kira miała spacerki i wygląda na to że dobrze się bawiła :-))
OdpowiedzUsuńŁaweczki bardzo ładne. U nas w Rynku stoi od niedawna kanapa z ceramiki :-D
Skoro miasto ceramika slynne, to i laweczki ceramiczne byc powinny, co nie?
UsuńDawaj zdjecia na bloga, ciekawa jestem tej ceramicznej laweczki. :)))
Jak zrobię fotkę to na pewno pokażę ;))
UsuńCzekam i przebieram niecierpliwie nogoma. :)
UsuńDo wiosny się uwinę ;)))
UsuńMam nadzieje.
UsuńMiło Cię znów widzieć. Spacer musiał być super, fajne okolice, tyle ptaków wodnych. Miło. Kirunia na pewno świetnie się bawiła brodząc po wodzie. Mam nadzieję, że nic jej jednak nie będzie.
OdpowiedzUsuńTroche sie denerwuje, ale badzmy dobrej mysli! Dla takiego psiego usmiechu warto bylo... :)))
UsuńWitaj. Taka przerwa ma też swoje dobre strony, Ty odpoczywasz, inni tęsknią:)
OdpowiedzUsuńNie mow! Naprawde teskniliscie?
UsuńJestem zwruszona ♥
No to witaj na wirtualnym memłonie:)
OdpowiedzUsuńI znowu ptice:( :PPP :)))
Tak myślałam,że chyba Cię ciut przysypało,w końcu wciąż trwa zima:)))
Nieee, nie trwa. Ona tylko na chwilkie zabladzila w drodze do diabla. :)))
UsuńZawsze mnie wzruszaja te powracajace ptaki. Moj Wu dzis mi zapodal widaomosc dnia, ze na Podlasiu jest juz pierwszy bociek:)
OdpowiedzUsuńU nas w radiu mowili o bocku w ubieglym tygodniu. Nie da sie ukryc, wiosna juz nadeszla, a ten snieg to ostatnie podrygi zdychajacej ostrygi-zimy. :)
Usuńmówiłam, że znajdziesz czas na inne rzeczy. ale żeby zaraz zimę wpuścić? internet hamował a jak go zabrakło...
OdpowiedzUsuńa u nas gęsi dziś leciały, ale wysoko!
Dlatego wlasnie lubie chodzic tam, gdzie cale ptactwo mam na wyciagniecie reki. Nisko lataja, blisko siadaja albo plywaja, a ja moge sie wyszalec fotograficznie. :)
UsuńSama widzisz, chwile mnie nie ma, a zima sie szarogesi. :)
Ciesze się, że Kira w dobrej formie, dobrze jest do porannej kawy miec mile towarzystwo choćby na blogu, więc milo mi, że już jesteś :)))
UsuńEwcia, Ty sobie nawet nie wyobrazasz, jak ja sie ciesze! :)))
Usuńwitaj więc w domu :) i popatrz jaka to zależność, kilka dni "odwyku" i od razu post jaki długi :)
OdpowiedzUsuńTyle sie wydarzylo w tym czasie, lacznie z wszystkimi czterema porami roku naraz. A i tak nie zdazylam wszystkiego opisac, bo bylby dluzszy. :))
UsuńNadrobie, oczywiscie. :)
Ja też zaliczyłam kolejny obiekt :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że takie rzeczy powstają, a ja bardzo lubię mozaiki. Te nowoczesne też.
Przejezdzalam niedawno obok tej laweczki z Hoffnungiem i niestety juz jest dosc zdezelowana, szkielka od mozaiki poodpadaly i wyglada paskudnie.
Usuń