Korzystajac z pogody, pracowicie ganiam po swiezym powietrzu i maltretuje Kire. No dobra, ona to bardzo lubi, wiec tak znow nie czuje sie torturowana. Poki jeszcze nie ma upalow, mozna sobie wedrowac, pozniej juz tylko gdzies nad wode, bo by psina nie wytrzymala.
Zreszta i teraz wlazi do kazdej wody, jaka spotka na swojej drodze. Troche zeby sie napic, ale glownie wybrzechtac, bo to uwielbia. Coraz wiecej rozniastych kwiatkow spotyka sie na drodze, a niektore drzewa zdaja sie byc owiniete zielonkawym welonem. Jeszcze chwila, a bedzie calkiem zielono. Po raz pierwszy w tym roku widzialam kwitnace mlecze.
Pola juz lekko zazielenione, a moja mala kózka pasie sie swieza trawa.
Miasto majaczy mgliscie gdzies na horyzoncie.
Zatoczylysmy duze kolo i teraz juz wedrujemy z powrotem w kierunku Getyngi, zostawiajac za soba wies Hetjershausen. Swoja droga bardzo chcialabym tam mieszkac.
Spotkalysmy na drodze taka wesola i szybka jak wiatr dalmatynke, ktorej pileczka znalazla sie w niebezpieczenstwie, bo Kirze tez sie spodobala.
Miasto coraz blizej, coraz lepiej widoczne.
Daleko, daleko widac charakterystyczne domy osiedla, gdzie mieszkalismy wczesniej.
Czarnowrony krzataja sie pilnie po polu w poszukiwaniu robaczkow lub wypatruja z czubka drzewa jakiegos przystojnego wroniego kawalera.
Kiedy juz bylam w poblizu, udalam sie na poszukiwanie stawu, ktory kiedys wypatrzylam na mapie, a nigdy wczesniej nie widzialam. Troche jest zarosniety i zaniedbany, ale jakis tam drob (abondz) z niego korzysta. Kira tez skorzystala.
Tuz obok przeplywa mocno zarosnieta, troche dzika, ale o krystalicznie czystej wodzie, rzeczka Grone, ktora duzo dalej wpada do Leine.
Od tego momentu wloklysmy sie juz noga za noga, bo nam obu konczyny w tylki wrosly od tego lazenia i tylko myslalysmy, jak tu najszybciej znalezc sie w domu, napic kawy (lub wody z miseczki) i wreszcie rzetelnie odpoczac.
Macie kondycję obie Panie :). 10 km, brawo ! Spacer jednak był z pewnością miły dla Ciebie, bo patrzyłaś na wiosenną przyrodę i dla Kiry, bo miała okazję się kąpać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKiedy chce sie robic psu przyjemnosc, trzeba miec troche sily w nogach. A i pies pomaga wyrabiac kondycje czlowiekowi. Taka obopolna przyjemnosc i korzysc. :)))
UsuńNo faktycznie, właściciele psów muszą mieć (zaiste) lepszą kondycję niż nieanimalna reszta.
OdpowiedzUsuńOstatnie dwa zdjęcia tych moczarów cuudne!
Pozdrawiam
To jeden z pozytkow posiadania psa, ze zmusza do ruchu i nie pozwala zardzewiec, a przy okazji czlowiek lepiej poznaje urocze zakamarki wlasnej okolicy. :)))
UsuńJa natomiast najbardziej elastyczna byłam mając małe gryzonie w domostwie - to ciągłe wpełzanie pod meble w celach wyciągania, joga to przy tym pikuś... ;) No ale - bez krajobrazów rozrywka, meh.
UsuńMielim swego czasu szczury i chomiki, znam ten ból (bul-bul). :)))
UsuńTeraz będziesz miała lepiej , bo rower rozwija i normuje więcej mięśni niż spacery czy bieganie . Tylko Kira będzie zawiedziona bo biegnąc za rowerem to nic przyjemnego . Oczywiście licznik rowerowy jest potrzebny i to najlepiej bezprzewodowy , oczywiście musi go zamontować fachowiec żeby dobrze działał . Potrzebny jest po to , abyś wiedziała z jaką szybkością jedziesz i ile już przejechałaś ...powodzenia ...
OdpowiedzUsuńAndrea Calabrone
No niby moge korzystac z Endo i tez bede znala szybkosc oraz dystans. Zobacze, bo tyle mam jeszcze do kupienia roznych ekstrasow.
UsuńZ Kira nigdy nie pojde na rower, no chyba ze nabede przyczepke, w ktorej bedzie sobie siedziala. Nie moge jej narazac na biegi dlugodystansowe w jej wieku. Bede wiec na przemian jezdzic sama lub chodzic z Kirunia. :)
Jendo doskonale dziala na rowerze. Wiem bo sie wymieniam osiagnieciami z kolegom ktory namietnie jezdzi po gorach. Po chorere ci jakies liczniki dupiki. Strata kasy.
UsuńAle jendo nie sumuje i bede musiala sama sobie sumowac.
UsuńAle ze co nie sumuje? Jak sie zatrzymasz, pauzujesz jendo a potem naciskasz szczalke i jedziesz dalej. No chyba ze o jakies inne sumowanie chodzi, to juz nie wiem :-)
UsuńChodzi o tzw. caloksztalt, ile bede miala w sumie na liczniku, nie tylko danego dnia.
Usuńszkoda, że Miećki i Bułki nie można tak przespacerować... wtedy głupie pomysły wyparowałyby im z głowy :)
OdpowiedzUsuńruch to zdrowie :) :*********
Juz sobie wyobrazam te dwie wariatki, kiedy je ciagne na dystansie 10 km, rozlozone plaskiem na ziemi, bo przeciez dobrowolnie nie pojda, zwlaszcza w parze. :))))))))))
UsuńTo prawda, ze ruch to zdrowie. A kiedy jeszcze przy okazji mozna pozachwycac sie okolicznosciami przyrody, to juz w ogole pelnia szczescia. :)
:*****
Ja wczoraj tez 10 km zrobilam...latalam za kffiatuszkami, ptaszkami, masz racje, teraz jest odpowiednia temperatura na takie wedrowki. A pies rzeczywiscie mobilizuje do marszow dla obopolnego zdrowia spacerujacych. Ladna okolica, mozna sobie powedrowac w zielen, !!
OdpowiedzUsuńTo prawda, pies bardzo mobilizuje do ruchu. Bez tej mojej Kiruni czesto pewnie nie chcialoby mi sie tylka z domu ruszyc. Lubie wprawdzie wedrowac, ale samemu to nie to samo. Z Kira zawsze sobie po drodze gadamy, bawimy sie, a i sama jej obecnosc dodaje odwagi, bo swiat jest pelen psychopatow. ;)))
UsuńCale zycie mialam psy, teraz ze wzgledu na moje przemieszczanie sie po kontynentach , nie mam, ale brat ma i mieszka dwa pietra wyzej, wiec pies jego jest "wspolny", codziennie psisko przemierza okolo 20 km, w dwoch wyjsciach, raz z bratem raz z bratowa, czasem z nami, czasem wychodzimy razem wszyscy, w deszczu i sniegu..w zimnie i cieple, nie ma mozliwosci nie wyjscia...i to jest wspaniale!
UsuńPewnie nawet przemierza znacznie wiecej, bo psy juz tak maja, wyrywaja do przodu, zostaja w tyle, kreca sie dokola i przebyty przez nie dystans jest co najmniej trzykrotnie dluzszy od naszego. Ja pewnie bym nie przezyla, ale Kirus ma sie dobrze. Gdybym do chodzenia uzywala dodatkowo rak, tez bym tak mogla, a co! :)))))))))
UsuńA kto Ci zabroni używać rąk? Mogłabyś zwiększyć szybkość i dystans.:)
UsuńMam je za krotkie, bo sie wyewoluowalam tak jakby. :)))
UsuńPo 10 km się wydłużą.
UsuńA jak zamiast tego nuszki mnie sie skruco?
UsuńPiękny spacer, Kira ma z Tobą dobrze, wybiega się wyhasa i wywietrzy w wietrze. A i tobie zimowe boczki wklęsną nieco od tego chodzenia - samo dobro. Troszkę zazdroszczę, że tak masz gdzie iść.
OdpowiedzUsuńCos te boczki uparte sa i nie chca tak szybko znikac, ale sezon dopiero sie zaczal, wiec jestem dobrej mysli. :))))) Terenow spacerowych mamy faktycznie sporo, takie to sa uroki zamieszkiwania na perypetiach miasta. ;)
UsuńSporo kilometrów ale czego się nie robi dla swojego pupila no i dla siebie też.Miłego dnia i słoneczka.
OdpowiedzUsuńSloneczko przyswieca nam juz od samego rana, a prognozy wskazuja, ze tak bedzie i przez weekend. Na pewno wyprobuje mojego stalowego rumaka, zobaczymy, ile dam rade przejechac.
UsuńBuziaki :***
Z kotami długiego dystansu nie uszłabyś zapewne ;) Fajnie, że Kirunia jest w dobrej formie i dba o Twoją :) A ile przy okazji się naoglądacie różnych widoków .... może kiedyś uda się Wam w tej wioseczce zamieszkać, im częściej będziesz tam chodziła, to moze coś wychodzisz? :)
OdpowiedzUsuńCo do różnych dodatków to ....... tak to jest. Kupujesz sobie rower, a potem stwierdzasz, że do tego potrzeba tego, tamtego i jeszcze czegoś - niby człowiek się obejdzie, ale fajnie jest dana rzecz mieć :)
Jakis koszyczek do roweru musze przeciez miec, tak samo zabezpieczenie przed kradzieza, moze jeszcze zelowe siedzenie, zeby sobie tylka nie odparzyc itd, itd... :)))
Usuńa czekam na Rodziaka... piękna pogoda! W sam raz na wycieczki:))
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie dzisiaj do Ciebie? :))
UsuńZazdraszczam Ci tych spacerow. Nawet wczoraj myslalam zeby sie zmobilizowac i tez zaczac lazic dopoki biegac nie bede mogle zaczac. Ale za pozno do chalupy wrocilam. Taka karma...
OdpowiedzUsuńMusisz sobie koniecznie psa sprawic, nie bedzie wymowek - na siusiu trzeba bedzie wyjsc. :)))
UsuńNo co Ty, koty same wylaza do ogrodu to pies tez by. Na spiaco bym mu drzwi otwierala :-)
UsuńZ psem tak nie ma, trzeba z nim polazic.
UsuńPiękna włóczęga, fajnie widzieć jak korzystacie z pogody i wspaniałej aury :).
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Tylko dzieki Kirze, a wczesniej Fuslowi, moge poznawac zakatki, do ktorych normalnie nigdy bym nie zbladzila.
UsuńCaluski :***
Oj jak pięknie Aniu co za cudowne wycieczki u nas bardzo dziś ciepło, kitulek po raz pierwszy na działkę pojedzie, ochrona założona. kleszcze precz. :))
OdpowiedzUsuńOj, z tymi kleszczami! Musze kupic jakis Frontline, zanim bedzie za pozno. :)))
Usuńmożna sadzić kartofle
OdpowiedzUsuńNo to lece! Zeby sie tylko nie spoznic! :))))))))))
Usuńbjak żyć Pani Pantero bez kartofelków??
UsuńJak żyć??
Bez kartofluf nie ma zycia... :)))
UsuńA na pierwszym zdjęciu w środku to ja?:))) Piękny mleczyk... A kózka jak grzecznie się pasie... Podoba mi się dzikość rzeki:)
OdpowiedzUsuńZaiste, to Ty we wlasnej kwietnej postaci - pierwsze mlecze w tym roku. :)))
Usuńpiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
...a mnie nogi od samego czytania bolą... :))
OdpowiedzUsuń