wtorek, 9 czerwca 2015

Przedwieczorna godzina.

Niedziele spedzilam glownie kwitnac przy garach, obslugujac gosci obiadowych, sprzatajac po gosciach. Pozniej moje trzy gracje i ja zrobilysmy sobie mala burze mozgow w sprawach dekoratorskich i w koncu wybralysmy tapete do przedpokoju oraz pozamawialysmy onlajnowo obydwie tapety. Niech leza i czekaja, az fachowiec bedzie mial czas i je polozy na sciane.
Goscie porozlazili sie dopiero pod wieczor, a my wreszcie moglismy wyjsc na spacer. Przez caly dzien byla piekna pogoda, a mnie az skrecalo, ze trace taki dzien w domu. Uzbroilam sie wiec w aparat i poszlismy z Kirunia lapac zachod slonca. Trzeba bylo maupe wziac na smycz, bo poruszalismy sie w okolicach psiego kapieliska, a za pozno bylo na moczenie psa, czego pies zupelnie nie chcial zrozumiec.
Kiedy wyszlismy przed dom, na niebie, tuz nad naszymi glowami zobaczylismy ogromniasty czerwony balon, a zanim dojechalismy na parking i doszlismy na miejsce, wiatr poniosl go tak daleko, ze ledwie byl widoczny.



Slonce stalo juz nisko, a my wedrowalismy nasypem wzdluz rzeczki, w ktorej wydzieraly sie zaby, by znalezc strategicznie najlepsze miejsce do obserwowania zachodu.


Mimo niedzieli na polu pracowal traktor, zbieral do swojego wnetrza skoszone siano, a z drugiej strony wydalal zgrabne walce sprasowanego.



Chwile jeszcze pokrecilismy sie po nasypie, a pozniej sie zaczelo!





Slonce zniknelo, a maz chcial jechac do domu. Ja jednak wiedzialam, ze to jeszcze nie koniec pieknego widowiska. Zaordynowalam szybki marsz nad Kiessee, bo bylismy od niego w sporej odleglosci. Slubny kwekal, ze po co, skoro wszystko juz sie skonczylo, ze ciemno i zimno i w ogole. Jesusmaria! Co za maruda! Roztlomaczylam, ze nad jeziorkiem bedzie malownicza una i przyspieszylam kroku. Najpierw wcale sie na une nie zapowiadalo i juz myslalam, ze uslysze a nie mowilem... ale w koncu...



... una zaswiecila, a odbijajac sie w wodzie, rozkwitla cieplym swiatlem.



Mialabym cos takiego przegapic? Nie ma dymu bez ognia, a rozy bez kolcow, totez nad woda pojawily sie chmary jakichs bzykadel, ktorych w czasie dnia nie uswiadczysz. Latalo toto, probujac wtargnac do otworow gebowo-ocznych i nosowych, psujac nastroj.


Natrzaskalam tych zdjec tyle, ze nie wiem. Gdybyscie chcieli obejrzec sobie wszystkie, to proszsz bardzo, TUTAJ.
Szlam brzegiem jeziora pelna zachwytow nad pieknem tej chwili, z ciarami na plecach, bo nie wiem, jak Wy, ale ja tak wlasnie reaguje na podobna majestatycznosc i magie natury.




Wreszcie una powoli zaczela sie rozplywac i znikac w nadchodzacym mroku. W drodze na parking kliknelam jeszcze zdjecie telefonem i wyslalam na fb, zeby podzielic sie na biezaco tym poematem.




P.S.  Taka tapete wybralysmy, ale tylko na fragmenty scian, zeby nie przytloczyc i nie zaciemnic przedpokoju.



















46 komentarzy:

  1. U nas też wczoraj zjawiskowo zachodziło słonko, na różowo. Ale w przeciwieństwie do Twoich, moi goście się nie porozłazili:) Obserwowaliśmy zjawisko z tarasu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialas gosci juz od poniedzialku? A huta? :)))

      Usuń
    2. Pisząc wczoraj miałam na myśli niedzielę, bo wszak dopiero północ wybiła.
      W poniedziałek nie było huty, dopiero dziś. Dała czadu po tych kilku dniach nieobecności.Zawsze tak jest.

      Usuń
    3. Nooo, jak po polnocy to dla mnie byl juz wtorek, stad pytanie. :)))

      Usuń
  2. Chyba przestanę zaglądać na Twój blog Aneczko, bo mi taka zazdrość bije, tyle wspaniałości nam pokazujesz. To nie prawda zawsze czekam - widać po godzinie.
    Serdeczności dla Anny Marii od Anny Marii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anusia, wystarczy wyjsc przed wlasny dom i masz dokladnie to samo na niebie, co ja tutaj. Zyjemy pod tym samym niebem, jak juz dawno zauwazyla Olenka z blogu o tymze tytule. :)))

      Usuń
    2. Nie zgadzam sie. Niebo jest wszedzie inne. Slonce jest wszedzie inne, chmury sa inne. Deszcze sa inne. No kurcze, inne jest...

      Usuń
    3. Eee tam! Niebo to samo, tylko warunki pogodowo-klimatyczne sie zmieniaja. :)

      Usuń
  3. Podziwiam Cię, że miałaś jeszcze ochotę na wieczorny spacer po dość ciężkim dniu, ale warto było, bo widoki były cudowne. Mam nadzieję, że mąż już nie marudził jak zobaczył, jakie cuda czyni zachodzące słońce. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie goscie nie pozbawili mnie resztek energii, wystarczylo jescze na krotki spacer. :)))

      Usuń
  4. Pięknie, aż poczułam ten ciepły, letni wieczór u siebie. Ściskam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anula, a Ty jeszcze nie spisz o tak niecywilizowanej porze? :)))

      Usuń
  5. Dziekuje Ci za te zdjecia Panterko...
    Ciezki dzien dzis sie dla mnie zapowiada, a Twoje mistrzowskie kadry beda dla mnie chwila ukojenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to po, czy przed ciezkim dniem, takie kadry zawsze koja. :)))

      Usuń
  6. Piękna ta una, też takie nad stawem czasem podziwiam. A to latające to nie kąsało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakos nie kasalo, ale pchalo sie do srodka i trza bylo uwazac, zeby nie polknac. :)))

      Usuń
  7. ...no dech mi zaparło, jakie widoki. Niestety takie cóś ostatnio mnie omija bo albo ogród albo nasz mały adehadowiec Rico ma napady głupawki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba brac pypcia na smycz, isc focic. Korzysc podwojna, masz nie tylko zdjecia, ale i zmeczonego psa, ktoremu nie w lepetynie beda psoty, tylko spanie. :)))

      Usuń
  8. No i czyż życie nie jest piękne?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla takich widoków warto żyć.Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  10. W sobotę zaprosili nas znajomi, którzy mieszkają na wsi i do późna siedzieliśmy w ogrodzie. Niebo było czyste i zachód słońca nie aż tak malowniczy, ale również piękny. Schowaliśmy się pod dach prawie o północy i jeszcze nie było całkiem ciemno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zachody trzeba najlepiej nad woda lapac, za jednym zamachem masz dwa nieba. :)))

      Usuń
  11. Pięknie, cudnie i co nie tylko :))) A żonę słuchać trzeba ;)
    Rewe kojarzy się mi z perfumami,które były u Polsce dostępne gdzieś w latach 80.-90. może :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Nie zaciemniać przedpokoju" - przeczytała Frau Be i pękła ze śmiechu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sciemniaj, Frau Be, bardzo uprzejmie prosze! :))))

      Usuń
    2. No bo dla mnie to kolorystyka trumienno-grobowa, więc nie ma znaczenia, ile :)

      Usuń
    3. Ale przyznac musisz, ze pieknie barokowa. :)

      Usuń
  13. Jak to mężczyzna biadoli :)) A una cudo do pozazdroszczenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubie uny wszelakiego rodzaju, a juz nad woda to owielbiam. :))))))))))

      Usuń
  14. Piękny spacer! I jaki romantyczny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, mozna romantycznie nawet kilkadziesiat lat po slubie, co nie? :)))))))

      Usuń
  15. O,jak ja lubię takie obrazki,patrzeć,patrzeć,aż do ostatniego kolorowego promyczka.

    OdpowiedzUsuń
  16. cóż za cudna una! i w ogóle spacerek przecudny...
    :*******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owielbiam uny i spacery, cos dla duszy i zdrowia jednoczesnie. :)))))
      Buziaki :***********

      Usuń
  17. Piękna złota godzina... :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kojaca nerwy, napelniajaca spokojem i bardzo relaksujaca...

      Usuń
  18. O świcie i zachodzie słońca przyjemnie się spaceruje, szczególnie o świcie jest ciekawe światło :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Damian, ale o swicie to ja dopiero na drugi boczek sie przekrecam. Wole zachody, bo wtedy nie spie. :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.