Jak pisalam w poprzednim poscie, dzieki wielu przystankom na spacerze wokol jeziorka, moglam obserwowac to, co zapewne przeoczylabym chodzac w normalnym tempie.
Najpierw jednak krotka wzmianka o abondziach. Chyba jednak mamy w miescie dwie rodziny, te z Levinparku juz Wam przedstawialam, ta z Kiessee jest nieco mniejsza.
Zastanawialam sie tez, gdzie podzialy sie wszystkie czaple. Otoz sa, wprawdzie nie tyle, ile sobie wykombinowalam, ze byc powinno, biorac pod uwage tegoroczne legi, ale kilka udalo mi sie zaobserwowac z daleka, a jedna pozowala mi cierpliwie z bliska.
Trafil sie nawet jakis drapieznik kolujacy wysoko na niebie, ale za daleko byl, by mozna go bylo rozpoznac. Stawiam na myszolowa, ale glowy nie dam.
Sfocilam jeszcze takiego wesolka, ale pojecia nie mam, co to takiego. Pierwszy raz widzialam takie stworzenie nad jeziorkiem.
Udalo mi sie podejrzec polujace na ryby perkozy. Pozniej cos je sploszylo, wiec w smieszny sposob zerwaly sie do lotu, popylajac przedtem po wodzie.
Najlepsze bylo jednak na samym koncu. Cos blysnelo mi miedzy drzewami, cos nieslychanie dlugiego. Lina? Dziwna jakas. Za chwile zobaczylam polnagiego goscia, ktory te line z wysilkiem naciagal, raz, drugi, trzeci. Wreszcie uznal, ze wystarczy, a za chwile na nia wlazl!
W koncu zniknal mi za wzniesieniem. Glupio tak bylo stac i robic mu zdjecia, wiec w koncu sobie poszlysmy. Nigdy czegos podobnego wczesniej nie widzialam i nie mam pojecia, czemu to mialo sluzyc. Cyrkowiec jakis cwiczyl sobie akurat tam? Nie wiem, ale przyjemnie bylo popatrzec.
Złoto??
OdpowiedzUsuńNo! Wygralas linke do akrobacji w plenerze. :)))
UsuńNormalnie sié ze szoku duuugo nie oczonsne!!
UsuńOj tam! A ino rownowagi nie strac. :)
Usuńten cudak czowieczy najlepszy :pp
OdpowiedzUsuńA perkozy z... rybenka w dziobie? A czapelka-modelka? No wiesz! ;)
UsuńWiesz, to akurat widziaam
Usuńale takiego gocia tylko w tiwi normalnie
Albo w cyrku.
UsuńAle przeciez nie w miejskim parku, co nie? :))
Przystojniak, z kitką:))).
OdpowiedzUsuńczesc errato:)
UsuńEee, z twarzy taki troche niewyjsciowy.
Usuń"Z twarzy podobny zupełnie do nikogo":p
OdpowiedzUsuńNiecodzienny widok moc obejrzeć akrobacje na linie i to na łonie natury,dobrze,że nie robiłaś za natrętnego paparazzi,bo jeszcze gotów prosić o kasę za występ i to ofocony:p
Czapelka mnie ujęła,wymarzona.ptasia modelka,piękna i smukła.
Perkoza z rybką,też robi wrażenie,zresztą kazda.fotka jest niepowtarzalna.
:-)
Gorzej, gdyby za gapienie kazal mi wlezc ze soba na te line i za baletnice robic... Wyobrazasz Ty to sobie? Ja tez nie, he he he.
UsuńCzapla rzadko pozwoli tak blisko podejsc. Najpierw to ja jej w ogole nie zauwazylam, tak skutecznie wtopila sie w otoczenie. :)))
Oczywiscie,że wyobrazam sobie Ciebie jako baletnicę na linie,ale wybierz se partnera moze takiego coby gębą nie straszył:p
UsuńTy kochasz zwierzęta ("jejęta"jak moje dziecko mowili,kiedy bylo małe)
Nie dziwie sie czapli,że się nie bala,to zdjęcie na tle lasku,gdzie ona nie rzuca się tak w oczy,tez jest rewelacyjne:-)
Ten "lasek" to taka zarosnieta dziko wyspa na srodku jeziorka. Wiosna dzieja sie tam sceny dantejskie, bo chyba caly drob z okolicy, abondzie, gesi, czaple, kormorany i perkozy - wszystkie tam zakladaja gniazda. Aaa, jeszcze wrony na dodatek. Wrzask taki, ze ogluchnac idzie. :)))
UsuńHmmm... pode mna to by sie ta linka zerwala, wiec lepiej sobie nie wyobrazaj. :)))
Aniu :ppppppp
UsuńNo to nieźle decybele dają po uszach :-)
A ja myślałam,że na koncertach z ostrzejszą muzą jest najgłośniej :p
Też sobie Cię wyobrażam z łatwością na tej linie. Ktoś mi kiedyś tłumaczył, że to wcale nie takie trudne, jak się wydaje, tym bardziej że nikt nie zabrania chodzić po linie 30 cm nad ziemią. Wyrabia koncentrację, równowagę, i całą masę innych cech o których już zapomniałam.
UsuńAgniecha, przeczytaj moja odpowiedz Czerwonej Filizance, ja zupelnie nie nadaje sie do zadnych takich, bo jak nie rzygam, to spadam. :)))
UsuńNo dobra,perkoz z rybą wymiata:)Udało Ci się,chociaż nie pierwszy raz...:)
OdpowiedzUsuńTacy cyrkowcy i u mnie w parku często się trafiają,z reguły jest to kilkoro młodych ludzi,którzy chodzą po rozciągniętej między drzewami linie.Czasami bywają to też młodzi,którzy żonglujący kulami na linie lub zapalonymi pochodniami.Czasami wieczorem można też spotkać przy Orłach ludzi uczących się...tańczyć.Oczywiście pod kierunkiem nauczyciela tańca i przy fajnej muzyce.
Miłego dnia:)
No wiesz co, Orka... To ja tu sensacje zapodaje, ze cyrkowiec i taka rzadkosc, a tymczasem w Twoim miescie to widok powszechny, a jeszcze tancza, zongluja i zycie kipi. Jak ja bede mogla dalej z tym zyc? :)))
UsuńDasz se radę jako i ja...oglądając Twoje chroboki albo inne fruwające badziewie:P)))
UsuńA u mnie świeci słońce ale jest zarypiście zimno:)
To dokladnie jak u nas, w nocy byl przymrozek, a moje kwiateczki nadal na balkonie. Za to slonce daje na bezchmurnym niebie, jakby mu za to placili, tyle ze juz nie grzeje. :)
UsuńPrawdziwa modelka z tej czapli.Piękne zdjęcia.Miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńCzapelka faktycznie krygowala sie przed obiektywem, czekalam tylko, kiedy podniesie lapke i poprawi sobie piorka na glowie. :)))))
UsuńZamordował rybę! Dlaczego mu jej w porę nie odebrałaś?!
OdpowiedzUsuńRyba sluzy do jedzenia, ja tez lubie ryby i wole od nich perkozy. :)))
UsuńJak niby mialam? Wplaw?
Chodzenie po linie to ostatnio popularne hobby jak zauważyłam. Lepsze takie niż dewastowanie ławek pod biedronką. Wspaniałe zdjęcia tego perkoza połykającego rybę. Świetne na prawdę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMogloby byc ostrzejsze, ale on byl tak daleko... Ty jedna docenilas! :)))
UsuńI ja widziłam u nas w parku młodzież ćwiczącą chodzenie po linie. Fajna sprawa.
OdpowiedzUsuńPtactwo ekstra!!
No masz, nastepna! A ja tu zylam w przeswiadczeniu, ze pokaze jakas sensacje z ta lina. Sama po raz pierwszy w zyciu widzialam cos podobnego w parku. :)))
Usuńno to miałaś takie swoiste "jajko z niespodzianką" ;) ale te ptaki, cudo :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, niespodzianka wyskoczyla jak bez mala diabel na sprezynce z pudelka. :)))
UsuńNa przedostatnim zdjęciu prawie jak czapla. Piękne zdjęcia robisz ptakom. A do mnie właśnie dotarło, że pełno mam tutaj stawów, a nie mam czasu pójść i zrobić choć parę zdjęć.
OdpowiedzUsuńCzapli u nas też dużo. Codziennie przelatują rano i wieczorem nad domem. Może te Twoje młode czaple padły łupem lisa, albo właśnie tego myszołowa? Pisklaki to łatwa zdobycz.
Ty masz tak rozmaity inwentarz wokol wlasnego domu, jak nie wiewiory, to ptactwo rozne, zaskronce i jaszczurki, myszki i szczurki, wiec nie dziwota, ze na wycieczki nad stawy czasu Ci brakuje. Te nasze ptaszory sa nieco oswojone z obecnoscia wokol tlumow ludzi, to i pozwalaja sie focic i nie uciekaja od razu.
UsuńA czaplich gniazd z zawartoscia wysiadujaca widzialam w miescie co najmniej ponad dwadziescia, a mlodych czapli w ogole. Ale ok, nie jestem tam regularnie, wiec moglo mi cos umknac.
Tydzień mnie/nas :) nie było, wiec nacieszyłam się spacerem Kiruni Twoimi zdjęciami i wszystkim wszystkim łącznie z cudnymi ptakami cyrkowcem, z uśmiechem mogę teraz iść dalej w kierunku grzybków w kuchni. :)
OdpowiedzUsuńPochwalisz sie zbiorami? Pewnie po tygodniowym grzybobraniu cala kuchnia zasypana po sufit? :)))
Usuńpodziwiam tych akrobatów ja od samego patrzenia czuje jak mi sie skręca... i w głowie kręci
OdpowiedzUsuńNo ja tez do najbardziej "zrownowazonych" nie naleze, nie dla mnie rejsy, karuzele, a nawet jazda autem - kolowacizna i rzyganko. Spadam juz z szerokiej rownowazni, na line nawet bym nie wlazla. ;)
UsuńJa, jako prowincjuszka, tańczącego na linie u nas nie widziałam. Ale, skoro staje się to popularne, zobaczenie może jest kwestią czasu.
OdpowiedzUsuńIle plusów przynosi zatrzymanie się na chwilkę :))
Tych chwil podczas tego wlasnie spaceru mialysmy z Kirunia bardzo duzo, z koniecznosci. Ale jak widac, nie ma tego zlego...
UsuńPrzyjmij ode mnie nagrodę Liebster Blog Award. Miło mi będzie, jeśli zechcesz się ze mną pobawić;-))) Jak nie chcesz nikogo nominować to chociaż odpowiedz na pytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Przyjmuje na klate i w pas sie z wdziecznosci klaniam, ale... na pytania zdazylam juz odpowiedziec, o tu:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2015/10/towarzystwo-wzajemnej-adoracji.html
No i co teraz? :)))
Zazdroszczę Ci tego cudnego ptasiego raju. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTańczący na linie w plenerze - prawdziwa perełka.
Gdzie sie czlowiek nie ruszy, tam kaczki, w calym miescie kaczki. Przelatujace lotem koszacym czaple i labedzie, ze nie wspomne o gesiach, to tez widok codzienny. To prawda, mieszkamy w ptasim raju. :)))
UsuńPiękna czapla, która pozwoliła sobie zdjęcia z bliska zrobić. Perkoz z rybą w dziobie i odlatujące też mają świetne zdjęcia. Podobnego "cyrkowca" ( półnagi, włosy spięte w ogon) widziałam w maju w Bazylei w parku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoze to ten sam? Robi objazdowke po Europie i wyprobowuje rozne drzewa w parkach? :)))
UsuńŚwietne ujęcia czapli! National Geographic normalnie .
OdpowiedzUsuńO, dziekuje! :))
UsuńCo ja tak na raty pisze! Jeszcze kciałam o tym tanczacym na linie, fajnie zobaczyć takich cudaków z bliska:)
OdpowiedzUsuńNo, fajny gosciu byl.
Usuń