piątek, 8 kwietnia 2016

Bynajmniej nie manna z nieba.

Pisalam juz, ze od czasu remontu w kuchni, nie palimy w domu. Nadal wychodzimy na balkon, bo skutkuje to przy okazji ograniczeniem liczby wypalanych dziennie papierochow. A i w chalupie jakby mniejszy odorek. Kiedy bylam u rodzicow, konsekwentnie i u nich wychodzilam, choc zakazu palenia w domu nie ma. Ale wiadomo, tato chory, a poza tym juz sie przyzwyczailam.
Stalam wiec na tym ich balkonie po kilka razy dziennie, najczesciej oparta o barierke i przygladalam sie zyciu podworkowemu. Dzieciom korzystajacym z placu zabaw, mlodziezy starszej i mlodszej ze smartfonami w lapkach, uzywajacej soczystej mowy, jakiej nie powstydziliby sie  budowlancy. Z zadowoleniem zauwazylam, ze coraz wiecej psiarzy spaceruje z torebkami foliowymi w rekach i nie wahaja sie tychze uzywac, kiedy pupilek zalatwi sie gdzies na trawniku.
Okazuje sie jednak, ze takie wystawanie na balkonie to ryzykowna czynnosc, wrecz niebezpieczna dla zycia i to wcale nie z powodu szkodliwosci substancji smolistych w papierosach.
Rozmawiam z rodzicami codziennie przez telefon, ale 5 kwietnia uswiadomilam sobie, jak blisko czasem bywa od nieszczescia.
Tego dnia mama zalatwiala cos w miescie, a tato siedzial w duzym pokoju, za slaby jest bowiem, by wychodzic. Czytal sobie, kiedy z zewnatrz uslyszal pacniecie. Pomyslal, ze komus cos z balkonu wypadlo, na krotko otworzyl drzwi i wyjrzal, czy to cos nie zawadzilo o antene i wrocil do lektury. Na dol w ogole nie patrzyl, a tam wlasnie rozegrala sie tragedia. Kiedy mama wracala, pod blokiem stala cala eskadra radiowozow i karetka oraz tlumy ludzi.
Moi rodzice nigdy nie gonili za sensacja, wiec mama nawet nie spytala, o co chodzi, tylko weszla do klatki. I pewnie zyliby w blogiej nieswiadomosci, gdyby w pewnej chwili nie zadzwonila do drzwi policja z pytaniem, czy moga sprawdzic balkon. Heee...??? Od nich wlasnie rodzice dowiedzieli sie, ze z 9 pietra wypadla/wyskoczyla/zostala wypchnieta jakas kobieta i po drodze na trotuar troche sie obijala o mijane balkony. Na szczescie na balkonie rodzicow niczego nie znalezli, a to pacniecie, ktore slyszal tato, musialo widocznie doleciec z innego balkonu, albo nawet juz z samego dolu.
To juz drugi taki przypadek w ich bloku, wysoki jest to i kusi do skakania.
Ale ja wlasciwie nie o tym chcialam. Rodzicow zbulwersowalo kilka zjawisk towarzyszacych temu wydarzeniu. No bo przyjechala karetka i lekarz stwierdzil zgon. Ze karetce nie wolno zabierac zwlok, jest ogolnie wiadome, wzgledy higieniczne itd. Dlaczego wiec karetka stala pod domem przez kilka nastepnych godzin? Przez te kilka godzin zwloki lezaly na chodniku, na szczescie zapakowane w czarny worek. To jeszcze nic, bo przyjechalo piec radiowozow i te piec radiowozow takze parkowalo pod blokiem, dopoki nie zabrano zwlok. Zreszta, jak widac na zalaczonym zdjeciu, stali nadal i wtedy, kiedy juz w koncu przyjechal samochod po zwloki. Ja rozumiem, ze ktos musial pilnowac, zeby jakis wesolek nie zbezczescil nieboszczki, ale zalogi pieciu wozow to chyba przesada? Chyba zrobili sobie okazje do odpoczynku, zamiast uganiac sie za bandziorami, 10 osob i 5 radiowozow pilnowalo trupa. No i na sam koniec, dlaczego tak dlugo zmarli w Polsce musza lezec na ulicach, zanim ktos raczy ich stamtad zabrac? Przeciez miasto powinno miec jakis pojazd na takie okolicznosci, w koncu i tak musza zrobic sekcje zwlok. Ciekawe, dlaczego kosciol nie interweniuje, ze zmarly poniewiera sie przez kilka godzin na ulicy? A ze przy okazji ktos go musi pilnowac, zanim go zabiora... Naprawde nie pojmuje tych procedur.
Blok oczywiscie huczy od plotek, wiec z czasem i rodzice dowiedzieli sie, kto zacz i dlaczego wybrala krotsza droge na parter. Rodzice znaja osoby z dolnych pieter, bo sila rzeczy czesto je spotykaja. Z windy dotad nigdy nie korzystali, choc mieszkaja na 2 pietrze, wiec niektorych z tych gornych sasiadow znaja jedynie z widzenia. Nieboszczka podobno mieszkala tam od poczatku, tak jak rodzice, wiec pewnie i ja nieraz widzieli, ale po nazwisku nie kojarza. Nie tak dawno ta kobieta wyprowadzila sie do mniejszego mieszkania, zostawiajac to swojej corce z rodzina. Kiedy jednak postanowila ze soba skonczyc (nie wiadomo, dlaczego), wpadla do corki z wizyta, bo sama mieszka na 2 pietrze i taki skok moglby nie zakonczyc sie zejsciem. Zrobila wiec wlasnemu dziecku przyjemna niespodzienke, korzystajac z cudzego balkonu. Skutecznie!






66 komentarzy:

  1. to matka? chyba musiała mocno nienawidzić własnego dziecka, że taki numer jej wycięła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeciez mogla zrobic to w stu innych miejscach. Moze byla tak bardzo zdesperowana, ze nie myslala logicznie?

      Usuń
  2. Ale horror.Pracowalam pięć lat temu,przy akademikach studenckich.Przez ta pięć lat trzy młode osoby straciły życie wyskakując z 10 piętra.Za nim pozabierali zwłoki też mijało tyle godzin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w duzej klinice balkony zaopatrzono w siatki, jak dla kotow, ale to nie koty skakaly.

      Usuń
  3. Kilka lat temu, kiedy siedziałam w domu i uczyłam się do egzaminów też usłyszałam takie pac. Za chwilę podjechały karetki, policja, więc wyjrzałam. No i zobaczyłam leżącą na dole...centralnie pod moimi oknami...ponoć młoda dziewczyna, przyszla tutaj i skorzystała z okna na holu. Na dole był słupek od bramki i ona w ten słupek brrr...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ogol kobiety chca ladnie wygladac, nawet po smierci, a skok to taki nieestetyczny rodzaj samobojstwa. No i mozna kogos zabrac ze soba przy okazji.

      Usuń
  4. Elaja ma rację - matka, córce taki numer?.
    Mojej koleżanki z pracy, mąż powiesił się w domu w czasie, gdy ona jechała do maleńkiej wnuczki do Krakowa. Od jego śmierci dom /śliczny/ stoi pusty, a koleżanka wynajmuje mieszkanie na mieście. Nie mógł tego zrobić poza domem?
    Ania Bezowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w lesie tyle drzew stoi i czeka na takie okazje... Ehhh, ludzie som goopie!

      Usuń
  5. myślę sobie, że ludzie zdesperowani nie myślą o tym, że komuś zrobią krzywdę, chcą mieć już to za sobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak. A swoja droga podziwiam ich odwage, naprawde! Ja mam lek wysokosci.

      Usuń
  6. Ja Ci powiem, dlaczego kościół nie interweniuje, gdy zmarły poniewiera się przez kilka godzin na ulicy. Kościół ma w odwłoku trupy, z których już nic nie wyciśnie. Trup na tacę nie da, mszy nie zamówi, za ślub i chrzest nie zapłaci, po kolędzie koperty nie da. Jeden pogrzeb i to w parafii (konkurencji nieboszczyka nie dadzą) - to już nie jest żaden interes. Życie napoczęte - to jest główny cel katabasów, bo to potencjalni kandydaci do dojenia przez -dziesąt lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FrauBe, ale nieboszczyk to dopiero czysty zysk i niemaly pieniadz, powinni sami szanowac i kazac innym. Ale czy polezy godzine, czy pol dnia, rodzina i tak wyda swoje na pogrzeb, wiec co za roznica?

      Usuń
    2. Zysk jednorazowy! No i - dla swojej parafii.

      Usuń
    3. Jakąs rejonizację by trzeba wprowadzić dla nieboszczyków :)

      Usuń
    4. Miasto powinno miec odpowiednie auto do transportu zwlok, a potem niech sie o nie bija zaklady pogrzebowe. Grunt, zeby zwloki zniknely z ulicy.

      Usuń
  7. Nie ma co szydzić z cudzego nieszczęscia.Depresje chodzą po ludziach.
    Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, chodza, jednak sa jeszcze inni na swiecie, ktorzy chcieliby pozyc dluzej.

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Tym straszniejsze, kiedy pomysle, ze leb wystawialam za balkon.

      Usuń
  9. Ja też podziwiam tych co se skoczyli ostatni raz. Ja bym nie dała rady. Jak straszne musi być to co oni czują w tym momencie, jak głęboka musi być ich depresja skoro nie mogą sobie poradzić inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko,, ale miałaś atrakcje...

    OdpowiedzUsuń
  11. .....
    a może to jest tak, że musi przyjechać wybrany przez rodzine zakład pogrzebowy?
    i trzeba się z ta rodziną skontaktować?
    tylko zgaduję
    bo nie wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze i tak, tylko co, jesli rodziny nie ma w ogole albo jest aktualnie na wczasach? Nieboszczka lezalaby tak dwa tygodnie?

      Usuń
    2. nie mam pojęcia
      ale jak mają procedurę, że trzeba 5 godzin co najmniej szuka ć, to szukają
      i prokurator musi przyjechać, a to też nie jest na pstrykniecie palcami

      okropne to jest, taka śmierć

      Usuń
    3. Takie bezinteresowne pozbawianie czlowieka godnosci, nawet po smierci.

      Usuń
    4. mojej przyjaciółki teściowa była w domu opieki
      bardzo, bardzo chora
      i umarła w nocy
      nikt do nich nie zadzwonił, bo procedura mówi, że musi ktoś oficjalnie sporządzić akt zgonu
      żeby nie było pomyłki
      przeżyli swoisty szok dzwoniąc tam i słysząc - a ta pani to juz nie żyje...

      Usuń
    5. W tej cholernej Polsce wszystko jest takie przesadzone, a brak zwyklej ludzkiej empatii.

      Usuń
    6. Myślisz, że nie ma? Racja, Ty to w raju przecież mieszkasz:))). A tak na marginesie: jak nie znasz obowiązujących procedur to nie pisz tych bzdurnych komentarzy.
      cyt. "Na ogol kobiety chca ladnie wygladac, nawet po smierci, a skok to taki nieestetyczny rodzaj samobojstwa".
      Gdybyś trochę poczytała na temat samobójstw to czegoś byś się wiedziała, np. że w samobójstwie chodzi o tzw. skuteczność i w miarę bezbolesność. Mężczyźni głównie popełniają samobójstwa wieszając się ( praktycznie 100% skuteczność i bardzo szybka śmierć, bo dochodzi do podrażnieniem nerwu błędnego oraz fizycznego ucisku tamującego dopływ krwi do mózgu ), a kobiety wbrew pozorom nie wybierają zazwyczaj nadmiernego spożycia leków ( tu skuteczność jest zawodna, zwłaszcza, że organizm sam walczy z trucizną i to jest bolesna śmierć ), dlatego bardzo często skaczą z wysokich budynków ( im wyższy tym pewniejsza śmierć i szybka).
      Wydawać by się mogło, że coś nie coś wiesz na temat depresji, która jest jak wiadomo główną przyczyną samobójstw.

      Usuń
    7. I co? Ulzylo?
      A na podpis odwagi jakos braklo.

      Usuń
    8. wiesz, że nie popieram anonima
      ale Polska nie jest najgorszym krajem na świecie
      na pewno w wielu krajach jest jeszcze gorzej

      ja się czepiam, bo mówienie "cholerny kraj" jest niesprawiedliwe
      znam Polskę o wiele lepiej niż Ty
      ma wiele wad
      ale to fajny kraj
      moje dzieci mogły naprawdę wybrac co chciały
      a wybrały nadwiślańskie rejony i są szczęśliwe

      Usuń
    9. Moze i fajny, ale pelen paradoksow i utrudnien.

      Usuń
    10. ja mogę mówić tylko o krajach, w których mieszkam ( łam)
      w Lux niektóre rzeczy są wprost bajecznie łatwe
      a niektóre - nie mieszczą mi się w głowie
      np edukacja
      średnia pensja nauczyciela to grube tysiące
      a w testach uczniowie wypadają prawie najgorzej w cywilizowanym świecie!!!
      Polska przy tym wypada rewelacujnie:)
      jak tylko ktoś może, unika szkół publicznych jak ognia
      oni sobie nawet zdają sprawę, że coś jest nie halo
      ale nie umieją tego zmienić

      Usuń
    11. Ponoc najlepiej w rankingach stoja szkoly finskie. Nawet nie wiem, jak jest z niemieckimi.

      Usuń
    12. też tak wiem o tych fińskich

      Usuń
  12. Jest mi bardzo zal ludzi popelniajacych samobojstwa, jak bardzo trzeba cierpiec zeby chciec zakonczyc zycie.
    Przypomniala mi sie niesamowita fotografia, ktora obiegla caly swiat zatytulowana 'najpiekniejsze samobojstwo' mloda dziewczyna rzucila sie z 86 pietra Empire State Building, bylo to w 1947roku, spadla na dach limuzyny ONZ. Zdjecie robi ogromne wrazenie, bo dziewczyna wyglada jakby po prostu spala (cialo jej nie odnioslo wiekszych obrazen). Akurat po drugiej stronie ulicy znajdowal sie student fotografii i wykonal to zdjecie. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzialam to zdjecie, kobitka cala, tylko samochod wgnieciony. Teraz wszystkie takie budowle jak ESB, palac kultury czy wieza Eiffla sa chronione siatkami, ale jak kto sie uprze, to znajdzie odpowiednie miejsce.

      Usuń
  13. Normalnie jakbym oglądała ten program o śmierciach...
    Przykra sytuacja. A na zadane pytania nie potrafię odpowiedzieć :(

    OdpowiedzUsuń
  14. O rany, jaki horror... ;/... :(...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samobojstwa sie zdarzaja, ale wiekszym horrorem jest nieposzanowanie zwlok.

      Usuń
  15. o Jezu, ale historia! smutna i przerażająca. nie tylko fakt samobójstwa, ale i cała reszta. widzisz u nas już tak jest. tam, gdzie trzeba pomocy, to jej nie ma, a tam gdzie jest zbędna to wszystkich pełno. w końcu łatwiej jest pilnować zwłok niż biegać za bandytami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pojmuje, ze brak odpowiednich przepisow skutkuje wielogodzinnym zaleganiem nieboszczykow na trotuarze.

      Usuń
  16. Dziwne to wszystko. Im więcej czytam o takich przypadkach, tym bardziej wierzę w szerzącą się nieleczoną depresję wśród społeczeństwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonala polska sluzba zdrowia, zanim chory dostanie termin do specjalisty, zdazy umrzec albo zabije sie sam.

      Usuń
  17. Straszne, ze coraz wiecej ludzi juz nie widzi innego wyjscia. (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy sa straszne, bez perspektyw, bez przyszlosci, bez mozliwosci leczenia rzadkich chorob, czesto bez pracy i dachu nad glowa. Ale dba sie o zarodki, zywych zostawiajac samym sobie.

      Usuń
  18. Jakie są przepisy dotyczące takich przypadków czyli śmierci w miejscu publicznym to nie wiem. Wiem natomiast, że od kilkunastu lat trwają w Polsce prace (sic!) nad ustawą o koronerze. Bo u nas, gdy ktos umiera w domu to rodzinę czeka horror. Wzywaja pogotowie. Lekrz przyjeżdża, stwierdza zgon, ale ... nie może wystawić aktu zgonu. Do tego potrzebny jest lekarz rodzinny. Na takiego lekarza czasem czeka się całymi godzinami, bo wiadomo, że ma jakies swoje obowiązki. Największy problem, gdy ktoś umiera w weekend i przychodnie są zamknięte. Dopiero, gdy jest wystawiony papier można zawiadomić firmę pogrzebową, na którą czasem czeka się kolejnych kilka godzin. Dopiero wówczas rodzina może pojechać załatwiać formalności związane z pogrzebem. Dla rodziny to wszystko jest naprawdę potworne. W naszym kraju mnóstwu przepisów tworzy się szybko, łatwo (i nie mówię tylko o najnowszej władzy), a tak potrzebnej jak ustanowienie koronerów, by ułatwić rodzinom życie (chociażby w święta i weekendy) - nie można.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja piernicze! Co za zidiocenie i dodatkowe torturowanie dotknietych tragedia ludzi. Co najmniej dzieje sie to w zaciszu czterech scian i nieboszczyk nie kwitnie na chodniku w pelnym sloncu, pilnowany przez stojkowego (albo i nie).
      Zante, wczorajszy post byl czesciowo dla Ciebie, a Ty nawet nie zajrzalas :(

      Usuń
    2. A zajrzałam, zajrzałam i nawet tymi drogami trochę się przeszłam ;-)) Ale fakt, że było to bardzo późno, a dziś od rana byłam na służbie u wnuczki.

      A jeszcze w temacie, to różnica tylko w stójkowym. Moja mama zmarła 28 lipca... w sumie 10 godzin czekania, a potem prawie 3 w Uniwersum (zakład pogrzebowy)

      Usuń
    3. Mnie to sie po prostu nie miesci w glowie, tu takie sytuacje sa po prostu nie do pomyslenia.

      Usuń
    4. Dla tych z nas, którzy mieli to szczęście, że tego nie doświadczyli też zapewne to się w pałę nie mieści. Dopiero rzeczywistość okazuje się koszmarna.

      Usuń
    5. Dla mnie graniczy to z bezczeszczeniem zwlok.

      Usuń
  19. Parę lat temu usłyszałam głuche uderzenie, myślałam że samochód w coś uderzył, poszłam do koleżanki obok, pokazać wiązankę czy może coś zmienić, widząc leżącą na chodniku w pierwszym momencie pomyślałam że to manekin (sklep z ciuchami), weszłam do Halinki ze słowami, "twój manekin leży na ..." i w tym momencie zrozumiałam że to nie manekin. Z 10 wyskoczyła. Jak długo to wszystko trwało nie wiem, szybko zamknęłyśmy sklepy, gnając do domu.
    Miesiąc temu koleżanki matka na naszej ulicy, blok obok, weszła pod śmieciarkę, wyszła po słodkie bułeczki do piekarni tuż obok bloku. 90 lat ale na działki samodzielnie chodziła, sprawna fizycznie tylko z dużą cukrzycą.
    Co spotkam Elę tłumaczę jak mogę i pocieszam, nie jest jej łatwo, tym bardziej że sezon działkowy się zaczyna.
    Radiowozy karetki stały kilka godzin blokując ulicę, policjanci mierzący odstępy, jaką decyzję podejmie prokuratura jeszcze nie wiadomo według mnie kierowca jest niewinny, dlaczego znalazła się na jezdni, nie musiała wcale przechodzić musiała minąć rząd zaparkowanych samochodów, nie miała po co tam iść, ale poszła. Takie czasem irracjonalne decyzje może to wybór i może świadomy wybór?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie lezala bidulka na tej ulicy godzinami, zanim wedle idiotycznych przepisow, wolno bylo ja zabrac. Szlag mnie trafia na taki brak szacunku dla zwlok. Jesli przepisy sa zle, trzeba je zmienic.

      Usuń
  20. Straszna historia. A przy okazji naszła mnie myśl o tym, jak anonimowi jesteśmy mieszkając w betonowych pudłach i jak samotni pomimo tłumow ludzi dookoła ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki moloch 10-pietrowy i 11-klatkowy, trudno sie znac. Cale szczescie, ze ja mieszkam teraz w nieco mniejszym domu, wiec sasiedzi sie znaja i lubia.

      Usuń
  21. Skoro musiała, "biedaczka", wyprowadzić się do mniejszego mieszkania, to może wszystkiego jej się odechciało. Mnie też się żyć odechciewa, skoro się muszę gnieździć na niespełna 50 metrach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my w piatke na 55m2 i jakos na razie skakac mi sie nie chce. Zreszta z parteru... ;)

      Usuń
  22. Wczoraj przyszedł do nas kolega z naszego byłego podwórka i opowiedział podobną historię . Wydarzyła się dzień wcześniej , czyli 8 kwietnia późnym popołudniem ...
    W ten dzień kolega właśnie wracał do domu po dłuższej rozłące z rodzinką z mnóstwem bagażu. I co się okazało ? Nie mógł podjechać pod dom !
    Całe podwórko zastawiona autami - Policja, Pogotowie ! Okazało się że z klatki obok (vis-à-vis naszego balkonu ) z trzeciego piętra wyskoczyła kobieta i się zabiła :(

    Dobrze że już tam nie mieszkam i tego nie widziałam ...



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qrde, epidemia jakas? Zreszta co sie dziwic, w takiej rzeczywistosci zyc sie nie chce.
      Faktycznie w pore sie wyprowadziliscie.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.