piątek, 8 lipca 2016

Nadal...

... nie mam na nic czasu, a zmeczona jestem do tego stopnia, ze zaslo mi sie na meczu Walii z Portugalia. Wylaczylam wiec sprzet i udalam sie na spoczynek, a wczoraj zdrzemnelam sie chwilke po poludniu, zeby wytrzymac mecz, a nawet ewentualne dogrywki i karne. Bo spodziewac sie mozna wszystkiego, pilkarze sa nieobliczalni. Kiedy to pisze, mecz sie jeszcze nie odbyl, ale kiedy Wy bedziecie czytac, finalisci beda juz znani.
A ja mam nadzieje, ze beda to Niemcy i jesli uda im sie pokonac Francje, bedzie to nie lada wyczyn, bo pozeracze slimakow to dobra druzyna, bardzo dobra.
Do rzeczy jednak. We wczorajszych komentarzach padlo pytanie o mojego tate, odpowiem tutaj, zeby wszyscy mieli okazje przeczytac. Od poniedzialku zaczela sie radioterapia, zaplanowana byla seria 10 naswietlan. Najpierw 5, a po tej polowie serii miala byc kontrola w przyszla srode i potem kolejna seria. Tymczasem wczoraj tato dowiedzial sie, ze kontroli nie bedzie i chyba tej drugiej piatki tez nie. Jak zwykle, ani slowa wyjasnienia, dlaczego tak. Mama planuje zapisac sie na prywatna wizyte do tej dochtorki i wypytac ja, co i jak.
Mama jest rowniez w trakcie zalatwiania domowego hospicjum. Telefonicznie mozna zapomniec, musiala wiec udac sie tam osobiscie ze skierowaniem od onkologa. Wziela na wszelki wypadek dowod osobisty ojca, ale okazuje sie, ze to za malo, potrzebuja legitymacji ubezpieczeniowej, bo nie wiedza, czy tato jest ubezpieczony i calej dokumentacji medycznej. Skierowanie nie wystarcza. Mama musi wiec podjechac do szpitala, poprosic o skserowanie akt, potem z nimi i legitymacja pojechac raz jeszcze. Otrzymala tez informacje, ze czas oczekiwania na uslugi domowego hospicjum wynosi (uwaga!) PIEC MIESIECY !!! No nie wiem, czy tato doczeka, bo z dnia na dzien jest coraz slabszy. Mnie to sie po prostu w glowie nie miesci, przeciez nie mozna zaplanowac opieki hospicyjnej wczesniej, a kiedy jest rzetelnie potrzebna, kaza czekac.  Jakby potrzebujacy chory mial tego czasu dostatecznie duzo w zapasie.
Niektorych traktuje sie inaczej: TUTAJ.

Edit po meczu:







64 komentarze:

  1. A jednak Żabojady górą:-)
    Panterko podczas czytania o stanie zdrowia Twojego Taty i tych popieprzonych formalnosciach i czasie oczekiwania na opiekę domowego hospicjum,glowa mi się kręcila z niedowierzania,a na myśl przychodziła sama kuchenna łacina ...:-(
    Znowu utwierdzam się w przekonaniu,że w mniejszych miastach jest to wszystko lepiej zorganizowane...opieram się na przykładzie ś.p juz sąsiada.Pomijam fakt,ze bardzo długo zwlekal (głuchy na prośby żony)z pojsciem do lekarza...ale jak juz poszedl,to wszystko wg.mnie odbylo sie naprawdę szybko.Skierowanie do Rzeszowa,w ciagu paru dni diagnoza...(uparł się na chemię bo wierzył,ze wyzdrowieje...a nikt nie mial odwagi powiedzieć,ze to juz zaawansowane stadium z przerzutami)Za pare dni juz go przewieźli do Brzozowa,tam dostal pierwsza porcje chemii...powrót do domu,pamiętam ze chodzily jakies dwie panie właśnie z domowego hospicjum.Mial takie ustrojstwo od nich,które pomagalo mu oddychac.Drugiego rzutu chemii nie przeżył....
    To wszystko trwalo zaledwie pare tygodni po ustaleniu diagnozy.Na bieżąco wszystko wiedziałam,gdyż tato moj (pomimo dużej różnicy wieku przyjaznil sie bardzo z sąsiadem)chodzil do niego i wszystko wiedział....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ciekawi jedno, czy to bydlo solidarnosciowe, ktore juz doprowadzilo do wyprzedazy panstwa za bezcen, zrujnowania sluzby zdrowia, szkolnictwa i wielu innych dziedzin, a konsekwentnie dazace do zlikwidowania demokracji - kiedykolwiek poniesie za to odpowiedzialnosc?

      Usuń
  2. DO ORKI !!!!
    Zapup se Pani Kochana oprócz witaminy C(lepszy jest rutinoscorbin,bo jeszcze w składzie jest dodatkowo rutyna)jakiś lek przeciwalergiczny (obojętnie -allegra,alertec-wsjo radno)Przy takim lejącym sie katarze,super pomaga.
    Zawsze jak moje dziecko meczyl taki właśnie katar,dochtorka podpowiadala dodatkowo właśnie zażywanie leku przeciwalergicznego.Od lat w razie "w" "wszystkie"tak wiem leczom u mnie w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OwockuGłodny ja z tych co to od leków daaaleko ale dzięki za porady,zawsze poszerza horyzonty chorobowe:)Mój Syn przechodzi katar tak samo jak i ja.W szkole/kiedy to było???/nauczycielka na chemii dała mi do wąchania...amoniak,Dziesięć wdechów i po katarze.Oczywiście był mocno zwietrzały ale w późniejszych latach też korzystałam-o ile mogłam-z tej metody.
      Co do alergii to mam ino jedną:natychmiastowe uczulenie na pisuary różnistej maści i tu najlepiej pomogłaby mi pepesza albo jaki granat:)

      Usuń
    2. Orko :-))) uczulenie na pisuary masz identyczne jak moja Mama...(juz nie mogiem tgo przesłuchać,ileż można?:-)
      Wszystkie znajome Mamy sa moherowe,wiec ja tylko zostaje:-)
      Amoniak?No popatrz,to ciekawe...moze tez wykorzystam:-)
      Te antyalergiczne sa przeciwhistaminowe dlatego te wode cieknaca powstrzymuje.Ja tez stronie od leków,ale czasami się nie da ....
      Ustąpienia paskudnego kataru życzę :-)

      Usuń
    3. Tu takie wazne sprawy, a Wy o katarach! :)

      Usuń
    4. Aniu,nie tylko :-)
      O alergii na pisuary także :-)

      Usuń
    5. Se kupiłam jakomś piorunującą wit.C.Jedna tabletka rozpuszczona wystarczy na dzień.Moc pięciu zwykłych.

      Usuń
    6. Praczki dostaniesz po tej piorunujacej. :)

      Usuń
  3. nikt nigdy za nic nie odpowiada w kraju tutejszym..
    za przekręty, złodziejstwo, długi...a teraz za rozpieprzanie kraju obecni włodarze też nie zapłacą...z powodu ojca bardzo mi przykro, dla mnie o kulturze i poziomie kraju narodu nawet bardzo wiele mówi, to w jaki sposób traktuje sie najsłabszych, chorych i umierających...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam juz nie ma ani kultury, ani poziomu. I nie chodzi wylacznie o mojego ojca, a o caloksztalt.

      Usuń
  4. To zapewne jedyne hospicjum domowe w okolicy? Aniu napisz na forum Dum Spiro Spero, opisz sytuację, poproś o pomoc w sprawie hospicjum domowego. Nie ogarniecie tego jedynie formalną drogą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzalam tam, ale to ponad moje sily, a poza tym trzeba sie rejestrowac. Nie, nie moge...

      Usuń
    2. Jak uważasz Aniu, ale tam przede wszystkim są bardzo dobrzy ludzie, z wiedzą i kontaktami w świecie medycznym. Założycielka już pomogła wielu osobom w tak trudnej, jak Wasza sytuacji. Rozumiem Twój opór, ale pomyśl nad tym jeszcze.

      Usuń
    3. Gdybym miala do niej kontakt na maila, to pewnie bym napisala, a tak...

      Usuń
  5. Wiwat Francja! Im kibicowałam! A teraz do posta: Żeby mama się nie zdziwiła, iż za każdą skserowaną stronę dokumentacji medycznej przyjdzie jej zapłacić podwójną kwotę. Mnie szczęka opadła, kiedy osobiście czegoś takiego doświadczałam. To bardzo przykre. Miejmy nadzieję,że wszystko szybciej uda się załatwić, bo procedury procedurami, ale są jeszcze ludzie o wielkich sercach. Tego Wam życzę! Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozesz mi wskazac, GDZIE sa ci ludzie o wielkich sercach, bo jak dotad rodzice trafiali na malostkowych sqrwysynow o sercach z kamienia?

      Usuń
  6. Wpisz w Google hospicjum domowe łódź jest ich bardzo dużo i dzwoń do każdego po kolei i pytaj ile się czeka. Jest hospicjum Caritas , dum spiro spero itd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz to zrobilam, ale mama twierdzi, ze jest rejonizacja.

      Usuń
    2. I mama ma rację. Może to zalezy od miasta, ale w Poznaniu było (bo mam doświadczenia z 2012r.)tak samo. Ale... niech mama zadzwoni do swojej, rejonowej przychodni i tam się dowiaduje o pomoc. W Poznaniu jak szukałam domowego hospicjum przeszłam tę samą drogę z papierami, skierowaniami itd i się dowiedziałam, że mamy czekać 4 miesiące, a jedyne co mogą zagwarantować to lekarza ... gdy mama przestanie chodzić. Wcześniej nie. I ktoś mi podpowiedział, żeby szukać w przychodni, bo często przy rejonówkach pracują lekarze i pielęgniarki środowiskowe sprawujące opiekę nad chorymi onkologicznie. I tak się stało. Nie tylko mama od razu dostała leki przeciwbólowe i wzmacniające, ale też mnóstwo porad w takich niby zwykłych sprawach (zaparcia, odleżyny, brak apetytu itd). Dla mnie to wsparcie było bezcenne, bo przestałam się martwić, że mama będzie cierpieć.

      Usuń
    3. Mama dostala skierowanie z paliatywnej do konkretnego hospicjum. Ale podpowiem jej, niech spyta w rejonowej. Dzieki za typ.

      Usuń
    4. To prawda do mojej mamy najpierw przychodziła środowiskowa z przychodni a potem z hospicjum

      Usuń
    5. Wg tego co tutaj pisze lekarka, nie ma rejonizacji formalnej, jest tylko praktyczna (i z doświadczenia z D. w naszym rejonie też było bardzo ciężko z miejscami, ale też wiele rzeczy udało się dostać jak koncentrator tlenu):

      Hospicjum domowe - wg zasad NFZ wymagane są wizyty lekarskie 2x w miesiącu, pielęgniarskie 2x w tygodniu. Obecność opiekuna 24/24 nie jest wymogiem formalnym, tylko praktycznym - większość chorych wymaga silnego leczenia, podczas którego nie powinni przebywać sami (ryzyko psychozy, upadku, przespania następnej dawki leku), dlatego u chorych w stanie cięższym staramy się, żeby opiekę miał całodobową. Oczywiście mogą to być różni opiekunowie, nie musi być rodzina - chodzi o to, żeby pacjent nie był sam.

      Hospicjum stacjonarne - dla osób, które mieszkają same lub wymagają specjalistycznej całodobowej opieki. Czas oczekiwania ok. 3 tyg., raczej niezależnie od stanu chorego, ponieważ z reguły są to chorzy w stanie ciężkim lub bardzo ciężkim.

      W hospicjach teoretycznie nie obowiązuje rejonizacja. Piszę - teoretycznie - bo nie ma takiego wymogu NFZ, ale jest to wymóg praktyczny - jechanie na wizytę interwencyjną do pacjenta, który mieszka >60 km od lekarza jest mało realne i bezsensowne. Dlatego możesz usłyszeć - tego rejonu nie obejmujemy.

      Na skierowaniu do HD i HS musi być napisane: Zakończono leczenie przyczynowe.

      źródło: http://www.forum-onkologiczne.com.pl/forum/szukam-hospicjum-od-czego-zaczac-vt13266.htm

      Usuń
    6. Ania, skad Ty wytrzasnelas te trzy tygodnie? Moze w teorii, bo w praktyce jest to 5 miesiecy. W tym sqrwysynsko-pisowskim kraju niczego nie mozna zalatwic normalnie, nie ma mozliwosci dopytac sie przez telefon, bo kaza przychodzic. Nikt nie poinformuje, co trzeba ze soba przyniesc, wiec trzeba lazic wielokrotnie. Ojciec prawie juz w ogole nie opuszcza domu, mama ledwie zyje, a obca osoba nic nie zalatwi.
      Naprawde nie mam sily na czytanie bajek o trzech tygodniach i braku rejonizacji. Nikt nie ma czasu, nikt nie chce z toba gadac.

      Usuń
    7. Ania, źle odbierasz to cytuję za forum. Z D. też było takie czekanie ok. 2,5 tygodnia, ale to już on nie doczekał. Jeżeli zasłaniają się rejonizacją to jak widać nie ma podstaw. Bo rejon rejonowi nie jest równy. Z D. sytuacja była w 2014 r., owszem to nie Łódź, ale śmiem twierdzić, że jeszcze gorzej, bo do miasta wojewódzkiego bardzo daleko, ale mimo wszystko istniała możliwość załatwienia morfiny itp, by zminimalizować cierpienie. Wszystko załatwiasz tylko i wyłącznie osobiście, inaczej zawsze Cię zbędą. Może na nieszczęście faktycznie Twój Tato jest w jakimś zagłębiu ciemnoty. Podsuwam Ci teksty nie po to, aby się mądrzyć, ale abyś zerknęła. Może akurat coś Ci to pomoże. Bardzo dużo informacji dostaliśmy jak D. odchodził właśnie stamtąd, więc nie są to bajki dla polskiej rzeczywistości.

      Usuń
    8. Wybacz, Aniu, ale mi wykipialo, kiedy przeczytalam o trzech tygodniach, a mama dostaje termin za 5 miesiecy.
      Na razie tkwimy w lekkim szoku, ale bedziemy szukac wyjscia.

      Usuń
  7. Mnie też szczeka opadała, kiedy czytałam,o sytuacji Twojego taty, no i ten link - ja wciąż naiwna jednak jestem i takie rzeczy w głowie mi się nie mieszczą... Ale spełniło się proroctwo pewnego dziennikarza, który już na początku przemian pisał, że wszystko prowadzi u nas do powstania państwa klerykalnego. Na pisuary też mam uczulenie straszne. Zawsze lubiliśmy z mężem oglądać Teleekspres, a teraz oglądam go jeszcze siłą inercji i wkurzam się, szczególnie przy wiadomościach z kraju.
    Podczas meczu kibicowałam Niemcom, uważam, że byli lepsi, ale to jest piłka - liczy się jeszcze ten łut szczęścia, którego zabrakło. Teraz będę kibicować Portugalii, bo jeśli wygra, to okaże się, że zostaliśmy wyeliminowani przez mistrzów Europy:))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz nie bede nikomu kibicowala, bo nie lubie ani jednych, ani drugich. Nawet nie wiem, czy obejrze mecz finalowy, odechcialo mi sie pilki noznej. Sedzia byl niesprawiedliwy, szafowal kartkami, jakby w inny sposob nie mogl sobie poradzic.

      Usuń
    2. Nie on pierwszy i nie ostatni, niestety. Dwunasty zawodnik Francuzów.

      Usuń
    3. To makaron, wiec zemscil sie na Niemcach za wytriksowanie wlasnej druzyny. Ot, cala zagadka.

      Usuń
  8. Panterko, zdarzaja sie ludzie porzadni,naprawde. Sama na nich trafialam, a brat mojego Wu, ktory tez na radioterpaii, trafia tak pol na pol. Ale ze burdel, to wiadomo.
    jesli chodzi o pilke, to mam tylko nadzieje, ze Lalus, nie bedzie sie cieszyl z mistrzostwa Portugalii, no nie lubiee.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, mozesz mnie znienawidziec, ale z dwojga zlego wole Portugalie. Do Francuzow mam osobista niechec, kiedys zalezli mi za skore.

      Usuń
  9. To co opisujesz tutaj, to dla mnie jest jakis koszmarny horror.
    Co do tej dokumentacji medycznej to wiem, ze siostra na kazda wizyte po kolejna porcje chemi, do neurologa, czy gdzie tam jeszcze musiala to ze soba targac, a do tego dowod osobisty i legitymacje ubezpieczeniowa, brala tez legitymacje emeryta,bo w niektorych przypadkach rowniez okazywala sie potrzebna. Brat jej te wszystkie papierzyska zeskanowal i wydrukowal w kilku egzemplarzach w domu, bo czasem zadali pozostawienia tego w celu dolaczenia do karty pacjenta.
    A co do tej domowej opieki hospicyjnej to wiem, ze tam nie bylo zdnego okresu oczekiwania i to, ze moja siostra jest polozna nie mialo tu zadnego znaczenia, bo nigdzie z racji tego nie wchodzila z mama bez kolejki, wszedzie ustawialy sie grzecznie na koncu kolejki i czekaly jak wszyscy. A o domowej opiece hospicyjnej dowiedziala sie od kolezanki, ktora miala wczesniej rodzica chorego na raka i jak byl tam jakis okres oczekiwania to moze ze dwa tygodnie.
    Jak napisalam na wstepie to jakis horror i mysle, ze nadawalo by sie do prasy, moze gdyby to naglosnic to inni ludzie by nie musieli cierpiec. Wiem, ze Ty teraz nie masz sil i czasu na takie rzeczy i to tylko taka moja dygresja, bo szlak mnie trafia jak to wszystko czytam i porownuje z opieka i pommoca ktora dostawala moja mama ze strony sluzby zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze to jest zalezne od miasta czy regionu, nie wiem. Jedni nie czekaja, inni musza, a politycy maja to w dupie, bo ich i ich rodzin to nie dotyczy.

      Usuń
  10. Nie wyobrażam sobie zostawienia chorego bez opieki w takim momencie!!

    :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz to tym polskim jasniepanom w bialych kitlach.

      Usuń
    2. uważam, że żadna reforma zdrowia się nie uda, jesli się jej nie zacznie od nauczania studentów jak rozmawiac z pacjentem, że pacjent j=jest podmiotem i to on płaci lekarzom pensję!
      pamięatm jak 25 lat temu wylądowałam u lekarza we Francji
      on wyszedł po mnie do poczekalni!
      była w ciężkim szoku!!
      teraz widzę, że na zachodzie to norma
      która po tylu latach przemian ciągle nie dotarla do Polski:((

      mam Was w moich cieplych i bezradnych myslach...

      Usuń
    3. O to wlasnie chodzi! Polscy lekarze maja bardzo rozdete ego i ani mysla tlumaczyc sie pacjentom, ani wyjasniac czegokolwiek na temat ich chorob. Ledwie racza wysluchac, recepta i nastepny, bo mu sie spieszy.
      W Niemczech tez jest inaczej, a wiele spraw zalatwia sie przez telefon.

      Usuń
    4. to tak jak tutaj
      właśnie dziś dostałąm termin wizyty u chirurga
      pocztą
      zaznaczyłąm tylko sekretarce, że ma być pod koniec sierpnia
      i wuala...

      Usuń
    5. Ja raz zapomnialam poprosic lekarke o recepte, a nie chcialo mi sie chodzic do niej powtornie. Zadzwonilam, poprosilam pania z recepcji i przyslala mi recepte poczta.

      Usuń
    6. tutaj to norma
      czasem tylko trudno się dodzwonić

      Usuń
  11. Ręce opadają ... dobrze, że Twój mąż tam jest, z rodzicami ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest i pomaga prowadzic dom, ale zalatwienie jakichkolwiek formalnosci to juz mama musi sama, bo ziec to n ie rodzina. Niech ich pieklo pochlonie i niech tak samo beda traktowani, kiedy zdarzy im sie zachorowac!

      Usuń
    2. Aniu, i zięć załatwi wszystko jeśli ojciec napisze Mu pełnomocnictwo do dysponowania i wglądu w dokumentację medyczną. Zaraz poszukam wzoru jak to musi brzmieć. Zróbcie to sobie w kilku egzemplarzach, bo jakby co, było gorzej albo decyzja o przeniesieniu gdzieś dokumentacji, bo bez takiego pełnomocnictwa - uwaga! - nawet mama może mieć problemy. Jak trafi gdzieś na kretyna - formalistę!

      Usuń
    3. Wysłałam Ci maila, na adres podany na prawej listwie.
      Buziaki

      Usuń
    4. Dzieki, Zante, odpowiedzialam. :)

      Usuń
  12. Przykro mi, że Niemcy przegrali. Ja też im kibicowałam. Jeszcze bardziej mi przykro z powodu Twojego Taty i problemów z opieką. Niestety pod tym względem nic się nie polepsza w naszym kraju. Nasze nowe władze są zajęte ograniczaniem demokracji :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze gorzej niz za glebokiej komuny. Arogancja sluzby zdrowia przechodzi ludzkie pojecie, a pieniadze z podatkow pchane sa w dupe klerowi. Niech ich pieklo pochlonie!

      Usuń
  13. Panterko przepraszam za moj wulgaryzm ale krew mnie zalewa, gdy patrze na to, jak traktuje sie czlowieka chorego w ojczyznie...
    Biurokracja, brak jakiejkolwiek empatii, byle odbebnic, odeslac po zbedne karteluszki i tak dalej i tak dalej...
    Dobrze, ze Twoj malzonek tam jest, dobrze, ze Twoja mama ma jeszcze sily...
    Normalnie mna trzesie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlatwiej odeslac chorego starego czlowieka bez slowa wyjasnienia do domu, niech zdycha i nie doi emerytury za dlugo. Hospicjow sie dziadom zachciewa, i co jeszcze?

      Usuń
    2. Nie moge sie z tym pogodzic...
      Mordercow i gwalcicieli w wiezieniach sie lepiej traktuje niz starszego chorego czlowieka, ktory cale zycie pracowal na swoja emeryture.
      :(

      Usuń
    3. Solidaruchy zniszczyly kraj, ktory kiedys kochalam... Zrobily z niego kondominium watykansko-amerykanskie, obywatele sie zupelnie nie licza.

      Usuń
  14. No bo emeryt to już nie człowiek,on już powinien nie naciągać obczyzny na koszta a w ostatniej swojej drodze dać jeszcze zarobić katabasom.
    Panterko,spokojnie,myślę że jak już będzie wszystko skompletowane to ten czas czekania nie będzie tak długi.Mój Tato,mający raka trzustki,bardzo szybko otrzymał pomoc z hospicjum.Fakt,był to rok 1996 i jeszcze to wszystko nie doszło do takiej"transformacji"po komunie:(
    Potwierdzam udanie się do przychodni rejonowej i popytanie się o pomoc pielęgniarki środowiskowej.Trzeba,przy załatwianiu takich spraw,od razu zaznaczać,że pacjent jest pacjentem rakowym.To jest hasło-klucz.Tak nas,przy opiece Taty,pouczono.Nawet dzwoniąc po pogotowie zaczynałam od tego.
    Podpieram Cię ze wszystkich sił***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja nie wiem, czy wszyscy inni maja wiecej szczescia od mojego ojca? A moze to celowe dzialanie, zeby sie od nich nareszcie odczepil? Kaza na pomoc tak dlugo czekac, zeby pacjent nie dozyl, czy co?
      Bede musiala z mama pogadac, zeby zajrzala do rejonowej, moze stamtad dostanie pomoc wczesniej.

      Usuń
  15. 5 tygodni męczyłam się z radioterapią. Co dzień od poniedziałku do piątku. Tyle zleciła opiekująca się mną, zresztą ciężko umęczona doktorka, pracuje w tymże samym szpitalu co Twój ojciec tam chodzi, tyle że na innym dziale. Co do dokumentacji, to oni s........ mają swoje, tylko się czytać nie chce i sięgnąć ręką do teczki. Mój też nosił te dokumentacje, a dostali oni wszystko łącznie z płytami na których były prześwietlenia, zła byłam że dostarczyłam tą dokumentację, bo jak się przypięła goupia jedna, to nastawała na odwleczenie operacji na świętego nigdy zapewne, bo uznała że mam cukrzycę, której nie mam i nigdy nie miałam. Dobrze że diabetyczka powiedziała że nie ma podstaw do orzeczenia cukrzycy. Różni są cholera lekarze, jeden pracuje za dziesięciu reszta się miga od wszystkiego. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, 5 tygodni, a tu wyglada na to, ze ojcu po jednym tygodniu przerwa te radioterapie i nikt nie powie slowa, dlaczego. On jest bardziej psychicznie wykonczony przez staly kontakt z tym chamstwem w bialych fartuchach, nie tylko o lekarzy chodzi, caly personel jest tak do pacjentow nastawiony.
      Moze lekarze sa rozni, ale moj ojciec ma widocznie pecha obcowac z samymi sqrwysynami.

      Usuń
    2. Chyba faktycznie Twój tata ma wyjątkowego pecha do lekarzy.
      Bo ja sama nie mam najlepszego zdania o tych konowałach, ale w naszych bojach nie było tak, że trafialiśmy wyłącznie na s.....

      Usuń
    3. Jak kto ma pecha w zyciu, to mu w drewnianym kosciele... wiadomo. Ojciec chyba ma.

      Usuń
  16. Viatole i inne ustrojowe to potrafią w mig zrobić a elektronicznego obiegu dokumentacji już nie. Kurwizny w tym kraju idzie dostać na każdym kroku. Niestety Panterka Zabójczy górą.😆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co oni w ogole umieja? Modlic sie i organizowac smolenskie apele poleglych.

      Usuń
  17. Wszystko przeczytalam, cos okropnego jak to leczenie w Polsce wyglada, wspolczuje Tobie i Twojej rodziny, biedny Twoj tato, bardzo to smutne ze starszych, chorych, bezradnych ludzi tak sie traktuje, jest to okrutne i robi to sluzba zdrowia. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze gdyby moj ojciec byl prostym niewyksztalconym czlowiekiem, przyjalby takie zachowanie jak cos zupelnie normalnego, tak jak przyjmuje sie arogancje ksiezy, z ktorymi sie nie dyskutuje, ino po lapach caluje. Jest inaczej i to go najbardziej boli.

      Usuń
  18. Masakra! Wspolczuje Ci z calego serca i nawet nie jestem w stanie wyobrazic sobie jaki koszmar przezywasz. Co to jest Aniu? Znieczulica, nawet nie wiem jak, to nazwac.
    Mysle, ze jak zwykle pieniadz rzadzi! Ech, szkoda slow.
    Nie rozumiem tylko jednej rzeczy, dlaczego lekarz nie rozmawial z Twoja mama, przeciez teraz bez ogrodek informuja pacjenta co mu dolega i jakie ma szanse na wyleczenie.
    Przytulam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tato zostal poinformowany, co mu jest, natomiast o szansach ani slowa. Dla mamy tez troche ponad sily jest szukanie lekarza prowadzacego, wystawanie w kilkugodzinnych kolejkach, zeby dowiadywac sie o perspektywach wyleczenia lub ich braku. Albo bieganie za zalatwianiem czegos, co powinien odgornie zalatwic szpital, czyli np. domowego hospicjum.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.