Ciąg dalszy uzasadnienia: I gdyby ów czas został zatrzymany i trwał, nie musiałabym przeżywać tego wszystkiego, co spotkało mnie później, aż do dnia dzisiejszego. Nienawidzę mojego życia, które rozpoczęło się po dzieciństwie, a zwłaszcza po 24 roku.
Faru Be, a może to co przeżyłaś dało Ci coś dobrego? Czy życie, które masz teraz nie ma choć trochę pozytywów? Może warto ich poszukać w każdym dniu, w każdej drobnostce? Zawsze w tym celu polecam zapiski :)
Frau Be- jeśli miałaś szczęśliwe dzieciństwo to jesteś szczęściarą. Z tymże jest to mój bardzo subiektywny punkt widzenia.Bo co z tego, że dorosła osoba patrząca na radość swych dzieci stara się przypomnieć swe nikłe promyki beztroskich lat dziecięcych...? I nawet jak były to zaginęły w paśmie innych wspomnień...
To prawda, bo dziecko nie umie bronic sie przed zlym dziecinstwem, jest na nie skazane. Dorosly czlowiek juz lepiej sobie radzi. Nie kazdy jednak, jak jak wiadomo...
Ja tez, z pomoca fachowcow i medykamentow, moze troche ze swoja wlasna, bo punkt widzenia zmienia sie z wiekiem i doswiadczeniem, na pewne zagadnienia patrzy sie innymi oczyma.
Ja przeciwnie, niż Frau Be - na pewno nie dzieciństwo i nie wczesna młodość. Co prawda nie był to czas zły, ale i nie był szczęśliwy. Hmmm... myślę, że to mógłby być okres między 35. a 40. rokiem życia, a nawet trochę po czterdziestce. Wtedy sprawy się wygładziły, wyglądałam i czułam się młodo, dzieci były już duże... materialnie też nam się nieźle powodziło. Brakowałoby mi tylko mamy i babci, ale teraz też mi ich czasem brakuje... Ale właściwie to nie chciałabym cofać i zatrzymywać czasu, ale tylko przywrócić niektóre rzeczy: zdrowie, wygląd i perspektywę dłuższego życia.
35-40 to takze moj czas, w ktorym chcialabym tkwic bez konca i nie tylko z racji zdrowia i urody, ale i sytuacji politycznej na swiecie, wiekszego poczucia bezpieczenstwa.
Dolacze do "klubu" :D Dziecinstwo jest zupelnym uzaleznieniem od domu, mlodosc choc pelna pomyslow na zycie, niesie wiele dni dolkowych. 35-45 daje wlasciwa ocene czy wyroslo sie na czlowieka :D. Potem podobno zycie rowniez smakuje choc smutkow przybywa. :))) Ja mimo wszystko jestem twardym zwolennikiem "plyniecia we wszystkim i wszystkim" :DD. Lubie zmiany.
Dziecinstwo mialam czesciowo fajne, a czesciowo nie, wiec ogolnie nie wspominam go najlepiej. Mlodosc do wyrzucenia, a po 40-tce zaczelam chorowac, wiec ten okres tez jest do niczego.
:DDDD Pantero i Inne! Trzeba wiedziec kiedy zachorowac. Ja tam wszystkie mozliwe zalatwilam w wieku 30-35 i mam z glowy, wszystko po tym to tylko lepiej choc nie najlepiej (ale w porownaniu z tym co bylo to jest lepiej). Pewnie zaczne sie skarzyc po 98 latach. :DDDD
Co? Dzieci sie szybciej starzeja? Takie to wspolczesne pokolenie jakies takie... tandetne, felerne, bez gwarancji, bez prawa zwrotu... Nie to co rodzice: nie do zdarcia (do darcia szat tak). :DDD
Maz (w dniu swoich 60 urodzin) komunikuje zonie przy sniadaniu: No, nareszcie moge sie spokojnie starzec. Wczoraj ubezpieczylem sobie zycie na pol miljona euro. Zona zakrztusila sie siorbana kawa i wrzasnela: Ty to umiesz zawsze zadbac o siebie!
Hmmm, dla mnie to chyba trudne pytanie. Z każdym moim doświadczeniem, z każdym zdarzeniem jest mi w życiu lepiej, wszystko mnie kształtuje. Chyba nie chciałabym czegoś zatrzymywać, bo dzięki temu, że czas się toczy to jestem wewnętrznie bogatsza i jest mi lepiej. Może czasem bym chciała żeby dni wolne trwały dłużej ;))
Gdybym nie musiala zmagac sie z chorobami, to moglabym sie pod Waszymi komentarzami podpisac. Zycie jednak przerasta moje oczekiwania, z dnia na dzien jest gorzej, wiec nie podoba mi sie ta starosc.
Aniu, ja od początku podstawówki byłam kilkanaście razy w szpitalach, w tym 5 operacji, kilka pobytów z dala od domu jako dziecko. Pobyty były miesięczne, lub 2-miesięczne. Coś o chorobach wiem, ale jako, że to było od dziecka to patrzę na nie inaczej (na te moje oczywiście). Dzieci w ogóle inaczej się na to zapatrują. Jakby przyjmowałam to jak leciało, mimo, że nie było mi łatwo, było smutno, tęskno, bolało itd. Osoby dorosłe przez większą wiedzę zupełnie inaczej reagują na choroby i inaczej je przeżywają. Musze jednak przyznać, że dopiero niedawno uświadomiłam sobie jak ogromny wpływ miały na mnie te szpitale, ta rozłąka. Ale samo uświadomienie sobie wiele na szczęście zmieniło we mnie. :)
Ja sila rzeczy patrze na to inaczej, bo dziecinstwo co najmniej mialam zdrowe, wiec nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazic, jak czuje sie chore dziecko pozostawione na bardzo dlugo w szpitalu. To oczywiscie zmienia spojrzenie na pewne zagadnienia, ksztaltuje charakter i przedwczesna samodzielnosc.
A muszę? Za nic nie chciałabym wrócić do przeszłości. Każdy kolejny dzień wydaje mi się lepszy. Lubię upływający czas. Kolejne urodziny. Trochę oczywiście boję się tego co za rogiem... kiedyś byłam głupsza, lękliwa, nie asertywna. Teraz myślę- chwili trwaj.:)
a żeby było smieszniej, bardziej mój optymizm widza moi znajomi i przyjaciele niż ja sama. W środku bez przerwy snuje czarne scenariusze, ale "dzięki" chorobie nauczyłam się siebie wewnętrzną kneblować. Życie zawsze zaskakuje. Nieszczęścia przychodzą z niespodziewanej strony. Nie mamy na to wpływu. Jesli dzis nie ucieszymy się herbatą, kieliszkiem wina, przyjacielem, urodzinami Futrzaka, kilogramem mniej na wadze ( niech zyje jekitówka!!), nadchodzącym występem, to może stracimy ostatnią szansę na uśmiech beztroski? Czy to optymizm? Czy racjonalizm?
Racjonalizm. Racjonalizm. Realia sa takie i my sie do nich podciagamy. Zmieniac swiat to juz trudniej i mozna sie pochorowac. Na jelitowke! Ja jestem chyna niesprawiedliwa ale gdy czlowiek otrze sie o niebezpieczenstwo (nie wyimaginowane) to docenia kazdy nastepny dzien zycia. Nawet tego chorego. :///
Dla mnie najbardziej beztroski był okres studencki:) Pięknie było! Chcialabym tez czasami, aby wrocil czas, kiedy dzieci byly malenkie, ze moc je wziąc na kolana i poprzytulac:) Zastanawiam sie czasami, czy zmienilabym cos w swoim zyciu, i zazdroszcze tym, ktorzy mowia, ze nie. Ja zmienilabym bardzo duzo!!! Nie podjelabym pewnych decyzji, inne wlasnie bym podjela, a nie zrobilam tego, bo brak mi asertywnosci. Oj, szkoda słów:( Zycie jest trudne, przynajmniej dla mnie (choc powiecie, ze nikt nie mowil, ze bedzie latwo). Dlaczego jednak takie niesprawiedliwe, jedni maja zawsze z gorki, a inni bez przerwy pod!!!
Ta chec do tulenia malych dzieci zostanie nam podarowana wraz z pojawieniem sie wnukow, ktore bedziemy rozpieszczac, czego nie robilismy wczesniej z wlasnymi dziecmi. Ja tez w pewnych sprawach decydowalabym inaczej, ale musialabym wtedy miec dzisiejszy rozum i doswiadczenie. Moze nie bylabym takim pechowcem, jak jestem.
Zatrzymać czas? O nieeeeee, nieeee wcale NIE, tkwić w ciągle w tym samym miejscu powtarzać na okrągło te same zdania, te same czynności, nie pozwalać dorosnąć sobie no i bliskim bo oni też zostaliby złapani w tę pułapkę, to straszne. :) Nie umiem się bawić, jak widać. :))
A ja chyba bym chciała zatrzymać i to właśnie teraz jak mam 40 lat. Dzieci odchowane,zdrowie dopisuje,finansowo może być i fajny mąż u boku:) czego chcieć więcej...chyba że malutkich wnusiątek:))) Miłego dnia.Monika
Pewnie wyda się to niektórym dziwne, ale nie chciałabym by którakolwiek chwila z mego minionego życia powróciła. Co nie znaczy, że nie zdarzało mi się pomyśleć kiedyś"chwilo trwaj, najlepiej zawsze", no ale wtedy inaczej patrzyłam na życie i to co było wtedy dla mnie ważne już dawno tę ważność straciło. Nauczyłam się żyć terazniejszością, wyciągając jedynie wnioski z tego co było, minęło. Miłego;)
Kazdy z nas skazany jest na terazniejszosc, nie kazdy jednak wyciaga wnioski i uczy sie na wlasnych bledach. Wszystko jest dobrze, poki zdrowie dopisuje, dlatego wlasnie chcialabym sie zatrzymac w miejscu, kiedy jeszcze nic mi nie dolegalo.
Ja, nie na stale, ale zeby odreagowac, chciala bym wrocic do dni z dziecinstwa, ale tylko tych wakacyjnych kiedy bylam u babci. Bedac u babci czulam sie naprawde szczesliwa I tylko u niej moglam naprawde byc dzieckiem, bezstroskim dzieckiem.
Ehm, ja tam swojej traumy jeszcze nie pokonałam, a 40 lat życia już minęło kilka lat temu. Więc nie zatrzymuję czasu, bo dobre jeszcze przede mną, chociaż i tak, im starsza jestem, tym mi lepiej na tym świecie.
Dla mnie to czas po ukończeniu szkoły podstawowej. Z pewnością bym nie poszła do szkoły średniej, jaką mi wybrała Mama ( Technikum Ekonomiczne ), ale do tej, o której marzyłam ( Liceum Plastyczne ). Pozdrawiam.
Giga, siostro! Skad ja to znam? "Liceum Plaszyczne? Po moim trupie! Zadnej artystki nie chce miec w domu, to darmozjady! Ty pojdziesz na politechnike albo na medycyne."
Bylam tu wczoraj, jak jeszcze notka byla "ciepla" i nie bylo zadnego komentarza, ale bylam juz zmeczona psychicznie wiec nic nie napisalam. Dzis wiem, ze podobnie jak Rybenka i Anabell nie chcialabym nic zatrzymac. Takich chwil mialam w zyciu wiele, ale czy chcialabym zeby sie one powtorzyly? Nie, bo przeciez ciagle wierze, ze przede mna jest wiele podobnych. Po co mialabym przezywac to co juz bylo, nawet jesli bylo cudowne jeszcze raz? Wole byc otwarta na nowe cudowne doznania, ktore przeciez ciagle jeszcze przede mna.
A co mnie moze na starosc jeszcze dobrego spotkac? Bedzie juz tylko gorzej. Bede starsza, chorsza i biedniejsza, a jeszcze szykuje sie dobra ruchawka ze straumatyzowanymi uciekinierami, ktorych poprawna politycznie Europa przyjela wiecej niz jest ich w stanie utrzymac. Przestepczosc rosnie w postepie geometrycznym, a policja juz sobie nie radzi, sami musza sie bronic, bo to bydlo rowniez ich nie oszczedza. Dlatego wolalabym zyc w bezpieczniejszych czasach.
Pantero, ale ja mowie (zgodnie z tym co jest w pytaniu) o momencie zycia. Nie o okresie, chociaz widze, ze wiekszosc sie wypowiada na temat okresu w zyciu. Pytanie jest o moment. Szczesliwych momentow moze byc naprawde duzo bez wzgledu na wiek, uwarnunkowania polityczne czy tez zmiany klimatyczne, czy tez stan zdrowia. Przy okazji, nie obraz sie, ale jakos mnie szczypie w oczy jak czytam "bydlo" o ludziach. To sa ludzie, moze inni niz Ty czy ja, ale ludzie. Oni sie o ten los nie prosili, mozesz za to podziekowac mojej Ameryce.
Do Europy przybyli nie tylko uchodzcy, ktorzy szukali bezpieczenstwa i azylu, a ktorzy zachowuja sie przyzwoicie i sa wdzieczni za dach nad glowa i wyzywienie. Za nimi sciagnely cale kohorty bydla (nie obrazajac biednych krowek), bandytow, gwalcicieli, oszustow oraz terrorystow. To nie sa ludzie, Star, oni na pewno nie naleza do mojego gatunku.
To wynka z tego, ze te momenty kazdy widzi inaczej. Tak jak pewne towarzystwo rozpatrywalo definicje chwili. Dla jednych to wlasnie mgnie nie oka a dla innych cala wiecznosc. Nagle, z kuchni slychac wolanie zony tego od wiecznosci aby pospieszyl do pomocy. Ten odkrzyknal: Za chwile, kochanie, za chwile! :)))
Fascynujący temat, Aniu. Mam takie dwa okresy do których z chęcią bym powróciła. Pierwszy to czas mojej drugiej ciąży i potem urodzenia drugiego synka. W ciąży czułam się tak dobrze jak nigdy w życiu. Byłam wypełniona miłością po brzegi, mimo że trochę zmęczona. Podobało mi się to macierzyństwo. To było coś co zmieniło moje życie, nadało jemu sens. Drugi taki czas był niedawno właściwie to pierwsze lata prowadzenia bloga zbiegły się z czasem mojej szczęśliwości, myślę że to było widać. Teraz i I mnie dopadły różne smutki, ale liczę na to że ten dobry czas będzie jeszcze trwało. Najważniejsze że mogę realizować swoją pasję, czerpać z niej siły radość i zadowolenie. A to moją pasją jest oczywiście pomaganie zwierzakom. :) dzięki, że mogłam sobie o tym pomyśleć. Fajnie było zastanowić się nad tym, uświadomić sobie miejsce w którym jestem teraz. Proszę więcej takich zabaw. :)
Staram sie jak moge, zeby Wam troche urozmaicic zycie. Jakos dawno zadnych konkursow nie organizowalam... Jednak mysli moje sa czym innym zaprzatniete, moze kiedys cos mi do glowy wpadnie. :)
To ja mówię STOP tu i teraz. Dopiero teraz. Czuję równowagę psychiczną, od niedawna lubię siebie i się sobą opiekuję, dzieci poszły w świat, więc stać mnie na to, by myśleć o sobie, bez poczucia winy i wyrzutów sumienia. Teraz STOP, bo choć nie najzdrowsza, to już posmakowałam co to znaczy i niemoc i fizyczny ból i liczenie się z najgorszym. STOP tu i teraz, mimo, że młodość za mną, a zainteresowanie w oczach facetów rzadkie. Mówię STOP, bo dopiero teraz lubię życie i nie ma już we mnie tego podniecenia, ale i strachu o to, co za zakrętem. Mam w dupie co za zakrętem. Chwilą trwaj.
No, Zante, az przyjemnie czytac taki komentarz! Chcialabym moc siebie polubic, ale mi to nie wychodzi, wprost przeciwnie, im bardziej wchodze w lata, tym mniej siebie lubie i akceptuje.
Czasem to nawet dobrze, no nie? Nie ma potrzeby zalowac, ze sie wplynelo. :))) Ty zyjesz wg praw Pantery. Zbierasz wyhodowane na tych prawach klosie (kuosie). Nic dodac nic ujac. Nie jest to oni lepsze ani gorsze, jest Twoje wlasne.
Pierwsze i ostatnie,co przyszło mi na myśl, to czas, gdy moja Mama była jeszcze zdrowa i w pełni sił. Duzo wtedy chadzałyśmy na spacery po lesie. Śmiałyśmy się beztrosko. Żartowałyśmy.Śpiewałyśmy. Och, jak nam było dobrze...
Smierc rodzicow bardzo nas zmienia, doroslejemy w jednej chwili, przejmujemy odpowiedzialnosc za rodzine, co jest niemalym balastem. Jednoczesnie tracimy grunt pod nogami, te opoke, ktora towarzyszyla nam w poprzednim zyciu... I juz nie jest dobrze, jest inaczej, gorzej.
Po co mialabym przezywac to co juz bylo, nawet jesli bylo cudowne jeszcze raz? "Wole byc otwarta na nowe cudowne doznania, ktore przeciez ciagle jeszcze przede mna". Napisała Stardust i ma rację wielką. Zatrzymać czas, co to znaczy zatrzymać? Powrócić do szczęśliwych chwil? Ale one minęły wtedy i minęłyby po zatrzymaniu czasu, czy coś zyskałybyśmy na tym? Powrócić do nich można myślą wspomnieniem patrząc na zdjęcia ale w rzeczywistości przeżywać je jeszcze raz, wraz z tymi co odeszli już lub z tymi co dorośli, czyż to nie jest dzień świstaka? To tak jakby znaleźć się w filmie raz jeszcze oglądanym być aktorem w tym filmie a jednocześnie patrzeć na film, zrobić stop klatkę i zatrzymać tę chwilę na zawsze, tkwiąc wewnątrz i na zewnątrz jednocześnie. To straszne, Wolę wspomnieć popatrzeć na zdjęcia uśmiechnąć się do siebie samej i żyć dalej. :)
Wszyscy zyjemy tu i teraz, nie znamy przyszlosci i czasem wracamy do przeszlosci, wspominajac sobie radosne wydarzenia lub starajac sie zapomniec o tych gorszych. Pytanie bylo, ktory moment zycia byl wart zatrzymania czasu na chwile i tylko tyle. A ze czasu cofnac sie nie da, wie kazdy, jak rowniez ze dwa razy nie wchodzi sie do tej samej rzeki. To tylko zabawa, Ela.
Na to pytanie można odpowiedzieć różnie w zależności od nastroju. Bury dziś dzień, ueb mnie od rana boli i nastrój mam wisielczy. Nie wiem, czy chciałabym wracać do jakiegoś etapu życia, jeśli tak to tylko, po to, żeby móc coś zmienić, inaczej wybrać, zadecydować. Życie mam zwykłe, praca mnie kocha, (w sensie zwalania mi wszystkiego na ueb) przez długi czas "ja" byłam zawsze na końcu. Wszyscy i wszystko było ważniejsze -jestem za to na siebie zła, bo nie zawsze na to zasługiwali. Uczę się dbania o siebie, ale różnie mi to wychodzi. Moje życie dzielę na dekady, jest ich 5 i w każdej z nich przytrafiało się coś do dupy i coś fajnego. Radość z Kaczorówki (bo ona mi sprawia radość) przecięły w pewnym momencie okropne przeżycia, ale pozbierałam się. Rysy na życiorysie mamy różne, ale, co zrobić trzeba żyć i oby nie było gorzej.
Jak sobie wmowisz, że teraz czekają Cię 3 lata pecha to tak będzie. Życie nie jest bajką i niestety różnie się dzieje, ale dobrze i szcęśliwie też. Mam ostatnio takie kryzysy, że myślę sobie, pierdziu, nie wstaję, nie idę do huty - dość. A jednak wstaje idę i mija dzień. W końcu nadejdzie ten dzień, że się wszystko wyjaśni. Teraz chciałabym odpocząć, relaksu mi trzeba, pomalować kapliczki, poczytać, spotkać się ze znajmomymi, pojechać do rodziny, ogarnąć chatę - nie śpieszyć się i nie padać na ryjek po powrocie z roboty.
Jakie banialuki? Masz czas 3 lat aby sie nacieszyc nastapieniem 7 lat szczescia, bo w ciagu tych 7 lat to sie bedziesz zamartwiala tymi nastepnymi 7 latam. Jak Cie zdazylam poznac. Hrehrehre.
Rzuc jeszcze jakas sowka, co? Moja kotka czasem byla bardzo podobna do tej Twojej sowki z ostatniego ujecia. Oj, juz zapomnialam z jakiego powodu tak uszy stawiala i oczy wyokraglala, chyba nasluchiwala...
Trudne pytanie... W żadnym bym nie chciała... Dobra jest zmienność, przepływ... Ale gdyby to chyba gdy Michał był malutki. Bardzo to był trudny czas, okropnie, ale i piękny, byłam młodziutka, pełna nadziei, marzeń, wiary... I energi :D
Tytul byl "zalozmy", bo wiadomo, ze ani czasu nie da sie cofnac, ani przeniesc w inny okres zycia. Zyjemy w zmiennosci i przeplywie, bo i tak nie mamy innego wyjscia. :)
Rzeczywiście, chodziło o chwilę, nie o jakiś tam przedział czasu. To mnie zmyliło. Bo jeśli mowa o okresie, który był dla mnie najszczęśliwszy to ten pomiędzy 2011 a 2012 rokiem. Wtedy i tylko wtedy podobałam się sobie. Właśnie to w moim przekonaniu czyni człowieka szczęśliwym - i to niezależnie od obiektywnych okoliczności. Teraz uświadomiłam sobie tę jedną chwilę, którą pragnęłabym, może nie tyle zatrzymać, co przeżyć raz jeszcze. Zresztą, pewnie jest ich troszkę więcej na przestrzeni życia, tylko o nich zapomniałam. Zainspirowałaś mnie do kontynuacji porzuconego jakiś czas temu wątku. Wznowię go. A teraz przyszło mi do głowy (pod wpływem przeczytanych komentarzy) jeszcze coś innego. Może niechęć do zatrzymywania się w czasie dowodzi naszej chęci do rozwoju? Póki mamy wolę się rozwijać, nie jesteśmy jeszcze tacy starzy, by skazywać się wyłącznie na wspomnienia:)
Opowiesci o checi do rozwoju mozna miedzy bajki wlozyc, od pewnego wieku czlowiek tkwi w jakims marazmie i tylko niewielki odsetek faktycznie prze ku rozwojowi. Jakies uniwersytety 3 wieku czy cus w ten desen. Wiekszosc z mniejsza lub wieksza pokora poddaje sie procesowi starzenia, pomaga przy wnukach i robi co moze, by zachowac resztki zdrowia, ktore zaczyna szwankowac.
Czas:
OdpowiedzUsuńDzieciństwo.
Uzasadnienie:
Tylko wtedy byłam naprawdę szczęśliwa, bezpieczna, otoczona osobami, które kochałam i które mnie kochały.
Chyba nie chcesz zauwazyc, ze te osoby nadal Cie bardzo kochaja, choc juz nie zyja z Toba pod jednym dachem. Z jednym wyjatkiem.
UsuńCiąg dalszy uzasadnienia:
UsuńI gdyby ów czas został zatrzymany i trwał, nie musiałabym przeżywać tego wszystkiego, co spotkało mnie później, aż do dnia dzisiejszego.
Nienawidzę mojego życia, które rozpoczęło się po dzieciństwie, a zwłaszcza po 24 roku.
Nie, tych osób już nie ma, bo nie żyją.
UsuńAle to zycie dalo Ci doswiadczenie, uksztaltowalo Cie, masz z niego Letnia.
UsuńFaru Be, a może to co przeżyłaś dało Ci coś dobrego? Czy życie, które masz teraz nie ma choć trochę pozytywów? Może warto ich poszukać w każdym dniu, w każdej drobnostce? Zawsze w tym celu polecam zapiski :)
UsuńAlucha, to nie zycie, to choroba, ktora zmusza do postrzegania obecnego zycia jako bezsensownego i godnego nienawisci.
UsuńPrzykro mi z powodu choroby.
UsuńFranca jest nieobliczalna. Znaczy choroba, nie Frau Be.
UsuńA gdzie przebiega granica miedzy choroba a czlowiekiem?
UsuńDokladnie srodkiem pomiedzy. :)))
UsuńCzyli w jeden dzien jestem calkiem zdrowa, w drugi tylko chora a pomiedzy sobie roje zdrowie czy chorobe?
UsuńCus w ten desen. :)))
UsuńFrau Be- jeśli miałaś szczęśliwe dzieciństwo to jesteś szczęściarą.
UsuńZ tymże jest to mój bardzo subiektywny punkt widzenia.Bo co z tego, że dorosła osoba patrząca na radość swych dzieci stara się przypomnieć swe nikłe promyki beztroskich lat dziecięcych...? I nawet jak były to zaginęły w paśmie innych wspomnień...
To prawda, bo dziecko nie umie bronic sie przed zlym dziecinstwem, jest na nie skazane. Dorosly czlowiek juz lepiej sobie radzi.
UsuńNie kazdy jednak, jak jak wiadomo...
A ja se radzę...
UsuńJakoś...
Ja tez, z pomoca fachowcow i medykamentow, moze troche ze swoja wlasna, bo punkt widzenia zmienia sie z wiekiem i doswiadczeniem, na pewne zagadnienia patrzy sie innymi oczyma.
UsuńJa przeciwnie, niż Frau Be - na pewno nie dzieciństwo i nie wczesna młodość. Co prawda nie był to czas zły, ale i nie był szczęśliwy. Hmmm... myślę, że to mógłby być okres między 35. a 40. rokiem życia, a nawet trochę po czterdziestce. Wtedy sprawy się wygładziły, wyglądałam i czułam się młodo, dzieci były już duże... materialnie też nam się nieźle powodziło. Brakowałoby mi tylko mamy i babci, ale teraz też mi ich czasem brakuje... Ale właściwie to nie chciałabym cofać i zatrzymywać czasu, ale tylko przywrócić niektóre rzeczy: zdrowie, wygląd i perspektywę dłuższego życia.
OdpowiedzUsuń35-40 to takze moj czas, w ktorym chcialabym tkwic bez konca i nie tylko z racji zdrowia i urody, ale i sytuacji politycznej na swiecie, wiekszego poczucia bezpieczenstwa.
UsuńDolacze do "klubu" :D Dziecinstwo jest zupelnym uzaleznieniem od domu, mlodosc choc pelna pomyslow na zycie, niesie wiele dni dolkowych. 35-45 daje wlasciwa ocene czy wyroslo sie na czlowieka :D. Potem podobno zycie rowniez smakuje choc smutkow przybywa. :)))
UsuńJa mimo wszystko jestem twardym zwolennikiem "plyniecia we wszystkim i wszystkim" :DD. Lubie zmiany.
Dziecinstwo mialam czesciowo fajne, a czesciowo nie, wiec ogolnie nie wspominam go najlepiej. Mlodosc do wyrzucenia, a po 40-tce zaczelam chorowac, wiec ten okres tez jest do niczego.
Usuń:DDDD Pantero i Inne! Trzeba wiedziec kiedy zachorowac. Ja tam wszystkie mozliwe zalatwilam w wieku 30-35 i mam z glowy, wszystko po tym to tylko lepiej choc nie najlepiej (ale w porownaniu z tym co bylo to jest lepiej). Pewnie zaczne sie skarzyc po 98 latach. :DDDD
UsuńU mnie coraz gorzej, nie dozyje 98.
UsuńWiem, Ty chcesz setki i wiecej. :DDD Sto lat, sto lat albo i 'pincset' (ale w innej juz chyba powloce. co?)
UsuńJa zejde mlodo, znaczy niedlugo.
UsuńNie chce Cie przygnebiac ale Ty zejdziesz zawsze mloda!!! Tyle, ze troche tej mlodosci jeszcze zazyjesz. :DDDD
UsuńE tam, ja juz sie czuje bardzo stara.
UsuńA kto Ci tam broni. :DDD Zwykle na starosc mozna sobie pozwolic, kiedy najmlodszemu dziecku zalatwi sie dom starcow. Hrehrehre!
UsuńNie pocieszaj mnie, ja mam przeczucie, ze to juz niedlugo.
UsuńCo? Dzieci sie szybciej starzeja? Takie to wspolczesne pokolenie jakies takie... tandetne, felerne, bez gwarancji, bez prawa zwrotu... Nie to co rodzice: nie do zdarcia (do darcia szat tak). :DDD
UsuńMaz (w dniu swoich 60 urodzin) komunikuje zonie przy sniadaniu: No, nareszcie moge sie spokojnie starzec. Wczoraj ubezpieczylem sobie zycie na pol miljona euro. Zona zakrztusila sie siorbana kawa i wrzasnela: Ty to umiesz zawsze zadbac o siebie!
Nie jestem ubezpieczona, wiec moj slubny nie zarobi na wdowienstwie.
UsuńHmmm, dla mnie to chyba trudne pytanie. Z każdym moim doświadczeniem, z każdym zdarzeniem jest mi w życiu lepiej, wszystko mnie kształtuje. Chyba nie chciałabym czegoś zatrzymywać, bo dzięki temu, że czas się toczy to jestem wewnętrznie bogatsza i jest mi lepiej.
OdpowiedzUsuńMoże czasem bym chciała żeby dni wolne trwały dłużej ;))
Alucha, mloda jestes. O ile nie zapomnisz, zadaj sobie to pytanie, kiedy skonczysz 60 lat, pewnie odpowiedz na nie bedzie inna niz dzisiaj.
UsuńByć może, ale wierzę, że nie będzie :)
UsuńZapisz sobie w kapowniku, zeby za x lat postawic sobie ponownie to pytanie. :)))
UsuńAlucha kocham Cię. :))Dokładnie tak jest jak piszesz a ja młoda już nie jestem, jestem starsza od Panterki. :)
UsuńElu ;))) no i to co Rybcia napisała takie moje jest :)
UsuńGdybym nie musiala zmagac sie z chorobami, to moglabym sie pod Waszymi komentarzami podpisac. Zycie jednak przerasta moje oczekiwania, z dnia na dzien jest gorzej, wiec nie podoba mi sie ta starosc.
UsuńAniu, ja od początku podstawówki byłam kilkanaście razy w szpitalach, w tym 5 operacji, kilka pobytów z dala od domu jako dziecko. Pobyty były miesięczne, lub 2-miesięczne. Coś o chorobach wiem, ale jako, że to było od dziecka to patrzę na nie inaczej (na te moje oczywiście). Dzieci w ogóle inaczej się na to zapatrują. Jakby przyjmowałam to jak leciało, mimo, że nie było mi łatwo, było smutno, tęskno, bolało itd. Osoby dorosłe przez większą wiedzę zupełnie inaczej reagują na choroby i inaczej je przeżywają.
UsuńMusze jednak przyznać, że dopiero niedawno uświadomiłam sobie jak ogromny wpływ miały na mnie te szpitale, ta rozłąka. Ale samo uświadomienie sobie wiele na szczęście zmieniło we mnie. :)
Ja sila rzeczy patrze na to inaczej, bo dziecinstwo co najmniej mialam zdrowe, wiec nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazic, jak czuje sie chore dziecko pozostawione na bardzo dlugo w szpitalu. To oczywiscie zmienia spojrzenie na pewne zagadnienia, ksztaltuje charakter i przedwczesna samodzielnosc.
UsuńJa też właściwie nie chciałabym wracać do przeszłości, ale skoro takie nam, Panterko, ćwiczenia zadałaś, to wybrałam. Nie do końca przekonana:)))
UsuńWiadomo, ze to tylko zabawa, bo chocbysmy chcialy, czasu cofnac sie nie da. :))
UsuńA muszę?
OdpowiedzUsuńZa nic nie chciałabym wrócić do przeszłości. Każdy kolejny dzień wydaje mi się lepszy. Lubię upływający czas. Kolejne urodziny. Trochę oczywiście boję się tego co za rogiem...
kiedyś byłam głupsza, lękliwa, nie asertywna.
Teraz myślę- chwili trwaj.:)
Rybciu ♥
UsuńRybenka, tu nie chodzi o powrot do przeszlosci, ale zatrzymanie naszego "rozwoju" w pewnym miejscu i zycie w takim stanie dalej.
Usuńnie widzę w przeszłości takiego moementu
Usuńmyslę, że on jeszcze przede mną:)
No to szczesliwiec z Ciebie. :)
Usuńno nie wiem
Usuńmoze sie zdarzyć, ze nigdy nie nadejdzie?
Duzo w Tobie optymizmu, mnie go brakuje.
Usuńa żeby było smieszniej, bardziej mój optymizm widza moi znajomi i przyjaciele niż ja sama. W środku bez przerwy snuje czarne scenariusze, ale "dzięki" chorobie nauczyłam się siebie wewnętrzną kneblować. Życie zawsze zaskakuje. Nieszczęścia przychodzą z niespodziewanej strony. Nie mamy na to wpływu. Jesli dzis nie ucieszymy się herbatą, kieliszkiem wina, przyjacielem, urodzinami Futrzaka, kilogramem mniej na wadze ( niech zyje jekitówka!!), nadchodzącym występem, to może stracimy ostatnią szansę na uśmiech beztroski?
UsuńCzy to optymizm?
Czy racjonalizm?
Racjonalizm. Racjonalizm. Realia sa takie i my sie do nich podciagamy. Zmieniac swiat to juz trudniej i mozna sie pochorowac. Na jelitowke!
UsuńJa jestem chyna niesprawiedliwa ale gdy czlowiek otrze sie o niebezpieczenstwo (nie wyimaginowane) to docenia kazdy nastepny dzien zycia. Nawet tego chorego. :///
To ja poprosze serie jelitowek w pakiecie. Zebym sie otarla i docenila.
UsuńPopros na gwiazdke. TFUTFU!. O uroku juz nie chcesz?
UsuńAle chce na psa. :))
UsuńNa psa to Ty masz urok juz wyczerpany. Prosze pomiziac koty. Oba. :)
UsuńPewnie masz racje, psa juz nie bedzie.
UsuńDla mnie najbardziej beztroski był okres studencki:) Pięknie było! Chcialabym tez czasami, aby wrocil czas, kiedy dzieci byly malenkie, ze moc je wziąc na kolana i poprzytulac:)
OdpowiedzUsuńZastanawiam sie czasami, czy zmienilabym cos w swoim zyciu, i zazdroszcze tym, ktorzy mowia, ze nie. Ja zmienilabym bardzo duzo!!! Nie podjelabym pewnych decyzji, inne wlasnie bym podjela, a nie zrobilam tego, bo brak mi asertywnosci. Oj, szkoda słów:( Zycie jest trudne, przynajmniej dla mnie (choc powiecie, ze nikt nie mowil, ze bedzie latwo). Dlaczego jednak takie niesprawiedliwe, jedni maja zawsze z gorki, a inni bez przerwy pod!!!
Ta chec do tulenia malych dzieci zostanie nam podarowana wraz z pojawieniem sie wnukow, ktore bedziemy rozpieszczac, czego nie robilismy wczesniej z wlasnymi dziecmi.
UsuńJa tez w pewnych sprawach decydowalabym inaczej, ale musialabym wtedy miec dzisiejszy rozum i doswiadczenie. Moze nie bylabym takim pechowcem, jak jestem.
Zatrzymać czas? O nieeeeee, nieeee wcale NIE, tkwić w ciągle w tym samym miejscu powtarzać na okrągło te same zdania, te same czynności, nie pozwalać dorosnąć sobie no i bliskim bo oni też zostaliby złapani w tę pułapkę, to straszne. :)
OdpowiedzUsuńNie umiem się bawić, jak widać. :))
Dzień świstaka?
UsuńEla, chyba zle zinterpretowalas pytanie. Nie chodzi o dzien swistaka.
UsuńA ja chyba bym chciała zatrzymać i to właśnie teraz jak mam 40 lat.
OdpowiedzUsuńDzieci odchowane,zdrowie dopisuje,finansowo może być i fajny mąż u boku:) czego
chcieć więcej...chyba że malutkich wnusiątek:)))
Miłego dnia.Monika
Tak sie balam tej 40-tki, a to taki piekny wiek, patrzac z dzisiejszej perspektywy.
UsuńPewnie wyda się to niektórym dziwne, ale nie chciałabym by którakolwiek chwila z mego minionego życia powróciła. Co nie znaczy, że nie zdarzało mi się pomyśleć kiedyś"chwilo trwaj, najlepiej zawsze", no ale wtedy inaczej patrzyłam na życie i to co było wtedy dla mnie ważne już dawno tę ważność straciło.
OdpowiedzUsuńNauczyłam się żyć terazniejszością, wyciągając jedynie wnioski z tego co było, minęło.
Miłego;)
Kazdy z nas skazany jest na terazniejszosc, nie kazdy jednak wyciaga wnioski i uczy sie na wlasnych bledach. Wszystko jest dobrze, poki zdrowie dopisuje, dlatego wlasnie chcialabym sie zatrzymac w miejscu, kiedy jeszcze nic mi nie dolegalo.
UsuńIii,chorowałam od dziecka, nabrałam w tym sporej wprawy;)))
UsuńJa zawsze bylam zdrowa jak kon, wiec teraz przeszkadzaja mi nawet najmniejsze dolegliwosci, nie potrafie ich zaakceptowac.
UsuńJa, nie na stale, ale zeby odreagowac, chciala bym wrocic do dni z dziecinstwa, ale tylko tych wakacyjnych kiedy bylam u babci. Bedac u babci czulam sie naprawde szczesliwa I tylko u niej moglam naprawde byc dzieckiem, bezstroskim dzieckiem.
OdpowiedzUsuńMoj odcinek dziecinstwa u babci tez byl dla mnie szczesliwy, u rodzicow juz nie bardzo.
UsuńJa bym chciała mieć 39 lat. To tak niedawno było w sumie...
OdpowiedzUsuńDlaczego?
Bo pokonałam swą największą traumę z dzieciństwa.
Teraz nie jest źle,bo było gorzej,ale lepiej już nie będzie zapewne...
Moze byc 39, to miesci sie miedzy moimi 35-40. :))
Usuńtak...tylko ten żal dlaczego nie wcześniej...ten żal nieraz mnie dławi...trudnoświetnie
Usuńżyć trza i z tym
Bo niestety czasu cofnac sie nie da i podobno lepiej pozno niz nigdy. :)
UsuńEhm, ja tam swojej traumy jeszcze nie pokonałam, a 40 lat życia już minęło kilka lat temu. Więc nie zatrzymuję czasu, bo dobre jeszcze przede mną, chociaż i tak, im starsza jestem, tym mi lepiej na tym świecie.
UsuńJa mam wrazenie, ze wszystko, co dobre, juz poza mna.
UsuńDla mnie to czas po ukończeniu szkoły podstawowej. Z pewnością bym nie poszła do szkoły średniej, jaką mi wybrała Mama ( Technikum Ekonomiczne ), ale do tej, o której marzyłam ( Liceum Plastyczne ). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGiga, siostro! Skad ja to znam? "Liceum Plaszyczne? Po moim trupie! Zadnej artystki nie chce miec w domu, to darmozjady! Ty pojdziesz na politechnike albo na medycyne."
UsuńBylam tu wczoraj, jak jeszcze notka byla "ciepla" i nie bylo zadnego komentarza, ale bylam juz zmeczona psychicznie wiec nic nie napisalam.
OdpowiedzUsuńDzis wiem, ze podobnie jak Rybenka i Anabell nie chcialabym nic zatrzymac. Takich chwil mialam w zyciu wiele, ale czy chcialabym zeby sie one powtorzyly?
Nie, bo przeciez ciagle wierze, ze przede mna jest wiele podobnych.
Po co mialabym przezywac to co juz bylo, nawet jesli bylo cudowne jeszcze raz? Wole byc otwarta na nowe cudowne doznania, ktore przeciez ciagle jeszcze przede mna.
A co mnie moze na starosc jeszcze dobrego spotkac? Bedzie juz tylko gorzej. Bede starsza, chorsza i biedniejsza, a jeszcze szykuje sie dobra ruchawka ze straumatyzowanymi uciekinierami, ktorych poprawna politycznie Europa przyjela wiecej niz jest ich w stanie utrzymac. Przestepczosc rosnie w postepie geometrycznym, a policja juz sobie nie radzi, sami musza sie bronic, bo to bydlo rowniez ich nie oszczedza.
UsuńDlatego wolalabym zyc w bezpieczniejszych czasach.
Pantero, ale ja mowie (zgodnie z tym co jest w pytaniu) o momencie zycia. Nie o okresie, chociaz widze, ze wiekszosc sie wypowiada na temat okresu w zyciu. Pytanie jest o moment.
UsuńSzczesliwych momentow moze byc naprawde duzo bez wzgledu na wiek, uwarnunkowania polityczne czy tez zmiany klimatyczne, czy tez stan zdrowia.
Przy okazji, nie obraz sie, ale jakos mnie szczypie w oczy jak czytam "bydlo" o ludziach. To sa ludzie, moze inni niz Ty czy ja, ale ludzie. Oni sie o ten los nie prosili, mozesz za to podziekowac mojej Ameryce.
Do Europy przybyli nie tylko uchodzcy, ktorzy szukali bezpieczenstwa i azylu, a ktorzy zachowuja sie przyzwoicie i sa wdzieczni za dach nad glowa i wyzywienie. Za nimi sciagnely cale kohorty bydla (nie obrazajac biednych krowek), bandytow, gwalcicieli, oszustow oraz terrorystow. To nie sa ludzie, Star, oni na pewno nie naleza do mojego gatunku.
UsuńTo wynka z tego, ze te momenty kazdy widzi inaczej. Tak jak pewne towarzystwo rozpatrywalo definicje chwili. Dla jednych to wlasnie mgnie nie oka a dla innych cala wiecznosc. Nagle, z kuchni slychac wolanie zony tego od wiecznosci aby pospieszyl do pomocy. Ten odkrzyknal: Za chwile, kochanie, za chwile! :)))
UsuńBo czas jest relatywny.
UsuńFascynujący temat, Aniu. Mam takie dwa okresy do których z chęcią bym powróciła. Pierwszy to czas mojej drugiej ciąży i potem urodzenia drugiego synka. W ciąży czułam się tak dobrze jak nigdy w życiu. Byłam wypełniona miłością po brzegi, mimo że trochę zmęczona. Podobało mi się to macierzyństwo. To było coś co zmieniło moje życie, nadało jemu sens.
OdpowiedzUsuńDrugi taki czas był niedawno właściwie to pierwsze lata prowadzenia bloga zbiegły się z czasem mojej szczęśliwości, myślę że to było widać. Teraz i I mnie dopadły różne smutki, ale liczę na to że ten dobry czas będzie jeszcze trwało. Najważniejsze że mogę realizować swoją pasję, czerpać z niej siły radość i zadowolenie. A to moją pasją jest oczywiście pomaganie zwierzakom. :) dzięki, że mogłam sobie o tym pomyśleć. Fajnie było zastanowić się nad tym, uświadomić sobie miejsce w którym jestem teraz. Proszę więcej takich zabaw. :)
Staram sie jak moge, zeby Wam troche urozmaicic zycie. Jakos dawno zadnych konkursow nie organizowalam... Jednak mysli moje sa czym innym zaprzatniete, moze kiedys cos mi do glowy wpadnie. :)
UsuńTo ja mówię STOP tu i teraz. Dopiero teraz. Czuję równowagę psychiczną, od niedawna lubię siebie i się sobą opiekuję, dzieci poszły w świat, więc stać mnie na to, by myśleć o sobie, bez poczucia winy i wyrzutów sumienia. Teraz STOP, bo choć nie najzdrowsza, to już posmakowałam co to znaczy i niemoc i fizyczny ból i liczenie się z najgorszym. STOP tu i teraz, mimo, że młodość za mną, a zainteresowanie w oczach facetów rzadkie. Mówię STOP, bo dopiero teraz lubię życie i nie ma już we mnie tego podniecenia, ale i strachu o to, co za zakrętem. Mam w dupie co za zakrętem. Chwilą trwaj.
OdpowiedzUsuńTo sie nazywa madrosnc zyciowa lub doswiadczenie zyciowe. :)))
UsuńZakrety zawsze sa i beda. Sztuka jest je zaliczac bez nerwow. :)))
No, Zante, az przyjemnie czytac taki komentarz!
UsuńChcialabym moc siebie polubic, ale mi to nie wychodzi, wprost przeciwnie, im bardziej wchodze w lata, tym mniej siebie lubie i akceptuje.
Pantero, Ty STOPUJESZ nie to co Zante. Ktore STOPjest rozsadniejsze?
UsuńNiczego nie stopuje, na niewiele wydarzen mam wplyw taki, jaki chcialabym miec.
UsuńCzasem to nawet dobrze, no nie? Nie ma potrzeby zalowac, ze sie wplynelo. :))) Ty zyjesz wg praw Pantery. Zbierasz wyhodowane na tych prawach klosie (kuosie). Nic dodac nic ujac. Nie jest to oni lepsze ani gorsze, jest Twoje wlasne.
UsuńWolalabym jednak miec wieksza moc sprawcza.
UsuńWiem, taka 'wystajke' ciskajaca pioruny. Nie, to nie usta. :DDD
UsuńAni tym bardziej to po skosie naprzeciwko. ;)
UsuńPierwsze i ostatnie,co przyszło mi na myśl, to czas, gdy moja Mama była jeszcze zdrowa i w pełni sił. Duzo wtedy chadzałyśmy na spacery po lesie. Śmiałyśmy się beztrosko. Żartowałyśmy.Śpiewałyśmy. Och, jak nam było dobrze...
OdpowiedzUsuńSmierc rodzicow bardzo nas zmienia, doroslejemy w jednej chwili, przejmujemy odpowiedzialnosc za rodzine, co jest niemalym balastem. Jednoczesnie tracimy grunt pod nogami, te opoke, ktora towarzyszyla nam w poprzednim zyciu...
UsuńI juz nie jest dobrze, jest inaczej, gorzej.
Po co mialabym przezywac to co juz bylo, nawet jesli bylo cudowne jeszcze raz? "Wole byc otwarta na nowe cudowne doznania, ktore przeciez ciagle jeszcze przede mna". Napisała Stardust i ma rację wielką.
OdpowiedzUsuńZatrzymać czas, co to znaczy zatrzymać? Powrócić do szczęśliwych chwil? Ale one minęły wtedy i minęłyby po zatrzymaniu czasu, czy coś zyskałybyśmy na tym? Powrócić do nich można myślą wspomnieniem patrząc na zdjęcia ale w rzeczywistości przeżywać je jeszcze raz, wraz z tymi co odeszli już lub z tymi co dorośli, czyż to nie jest dzień świstaka? To tak jakby znaleźć się w filmie raz jeszcze oglądanym być aktorem w tym filmie a jednocześnie patrzeć na film, zrobić stop klatkę i zatrzymać tę chwilę na zawsze, tkwiąc wewnątrz i na zewnątrz jednocześnie. To straszne, Wolę wspomnieć popatrzeć na zdjęcia uśmiechnąć się do siebie samej i żyć dalej. :)
Wszyscy zyjemy tu i teraz, nie znamy przyszlosci i czasem wracamy do przeszlosci, wspominajac sobie radosne wydarzenia lub starajac sie zapomniec o tych gorszych. Pytanie bylo, ktory moment zycia byl wart zatrzymania czasu na chwile i tylko tyle. A ze czasu cofnac sie nie da, wie kazdy, jak rowniez ze dwa razy nie wchodzi sie do tej samej rzeki. To tylko zabawa, Ela.
UsuńPrzecież mówiłam że bawić się nie umiem :)).
UsuńTo niedobrze. Nie mozna zycia spedzic calkiem na powaznie, bez przymruzenia oka i dystansu do siebie.
UsuńTo powiem tak - czasem nie potrafię się bawić, ale za to lubię się śmiać i potrafię nawet z siebie. :))
UsuńChyba zaniknal w Tobie pierwiastek dziecka, a wraz z nim chec do zabawy. ;)
UsuńTo chyba dobrze. Ela przekazala pierwiastek dalej. A zabawy sa rozne, nogi po nich bola czasem. :))) Mnie jeszcze leb (ueb) lupie (upie).
UsuńWszystkich upie, bo Syberia jakies mrozne fluidy frontowe wysyla.
UsuńTez dla zabawy.
UsuńPutin sie msci.
UsuńDla zabawy rzecz jasna.
Na to pytanie można odpowiedzieć różnie w zależności od nastroju.
OdpowiedzUsuńBury dziś dzień, ueb mnie od rana boli i nastrój mam wisielczy.
Nie wiem, czy chciałabym wracać do jakiegoś etapu życia, jeśli tak to tylko, po to, żeby móc coś zmienić, inaczej wybrać, zadecydować. Życie mam zwykłe, praca mnie kocha, (w sensie zwalania mi wszystkiego na ueb) przez długi czas "ja" byłam zawsze na końcu. Wszyscy i wszystko było ważniejsze -jestem za to na siebie zła, bo nie zawsze na to zasługiwali. Uczę się dbania o siebie, ale różnie mi to wychodzi. Moje życie dzielę na dekady, jest ich 5 i w każdej z nich przytrafiało się coś do dupy i coś fajnego. Radość z Kaczorówki (bo ona mi sprawia radość) przecięły w pewnym momencie okropne przeżycia, ale pozbierałam się. Rysy na życiorysie mamy różne, ale, co zrobić trzeba żyć i oby nie było gorzej.
Jesli to prawda, ze los odwraca sie co 7 lat, czekaja mnie jeszcze trzy lata pecha i nieszczesc. Nie wiem, czy znajde sile, zeby to przetrwac.
UsuńNaprawdę wierzysz w takie banialuki?
UsuńJa w nic nie wierze, wiesz przeciez.
UsuńJak sobie wmowisz, że teraz czekają Cię 3 lata pecha to tak będzie. Życie nie jest bajką i niestety różnie się dzieje, ale dobrze i szcęśliwie też. Mam ostatnio takie kryzysy, że myślę sobie, pierdziu, nie wstaję, nie idę do huty - dość. A jednak wstaje idę i mija dzień. W końcu nadejdzie ten dzień, że się wszystko wyjaśni. Teraz chciałabym odpocząć, relaksu mi trzeba, pomalować kapliczki, poczytać, spotkać się ze znajmomymi, pojechać do rodziny, ogarnąć chatę - nie śpieszyć się i nie padać na ryjek po powrocie z roboty.
UsuńJakie banialuki? Masz czas 3 lat aby sie nacieszyc nastapieniem 7 lat szczescia, bo w ciagu tych 7 lat to sie bedziesz zamartwiala tymi nastepnymi 7 latam. Jak Cie zdazylam poznac. Hrehrehre.
UsuńGdybym ktoregos dnia nie pokonala w sobie zlych podszeptow i nie wstala do fabryki, pewnie juz nigdy bym nie wstala. Oraz tez potrzebuje odpoczynku.
UsuńE tam, Echo, ja nie dozyje, trzy lata to szmat czasu.
UsuńChyba Cię trzeba jednak walnąć przez ueb. Co innego deprecha i zwisy nastroju, a co innego takie czarne wieszczenie...
UsuńCo ja poradze?
UsuńIdz nad jeziorko focic te sowki. Truchcikiem.
UsuńPo pierwsze primo jest ciemna noc, a po drugie primo pada deszcz. Zostaje umrzec w domu.
UsuńHrehrehre. Przeciez to marzenie. Masz sowke juz znajoma to Ci huknie. :D
UsuńTylko zdjecia mi pozostaly...
UsuńRzuc jeszcze jakas sowka, co? Moja kotka czasem byla bardzo podobna do tej Twojej sowki z ostatniego ujecia. Oj, juz zapomnialam z jakiego powodu tak uszy stawiala i oczy wyokraglala, chyba nasluchiwala...
UsuńMiecka, kiedy jest wsciekla, tez sie robi na puszczyka.
Usuń
OdpowiedzUsuńByło dobrze, było źle, było beznadziejnie i co? Niech jest przede mną, a nie za mną:)
Panterko, dobrych myśli Ci życzę:)
A jesli przede mna nie ma juz nic?
UsuńZdążyłam. Walę Cię wałkiem (nie mylić z Wałkiem) bez ueb!
OdpowiedzUsuńCoś tam zawsze z przodu jest.
A za co? Cozem Ci uczynila? :(((
UsuńTrudne pytanie... W żadnym bym nie chciała... Dobra jest zmienność, przepływ... Ale gdyby to chyba gdy Michał był malutki. Bardzo to był trudny czas, okropnie, ale i piękny, byłam młodziutka, pełna nadziei, marzeń, wiary... I energi :D
OdpowiedzUsuńTytul byl "zalozmy", bo wiadomo, ze ani czasu nie da sie cofnac, ani przeniesc w inny okres zycia. Zyjemy w zmiennosci i przeplywie, bo i tak nie mamy innego wyjscia. :)
UsuńRzeczywiście, chodziło o chwilę, nie o jakiś tam przedział czasu. To mnie zmyliło. Bo jeśli mowa o okresie, który był dla mnie najszczęśliwszy to ten pomiędzy 2011 a 2012 rokiem. Wtedy i tylko wtedy podobałam się sobie. Właśnie to w moim przekonaniu czyni człowieka szczęśliwym - i to niezależnie od obiektywnych okoliczności.
OdpowiedzUsuńTeraz uświadomiłam sobie tę jedną chwilę, którą pragnęłabym, może nie tyle zatrzymać, co przeżyć raz jeszcze. Zresztą, pewnie jest ich troszkę więcej na przestrzeni życia, tylko o nich zapomniałam. Zainspirowałaś mnie do kontynuacji porzuconego jakiś czas temu wątku. Wznowię go.
A teraz przyszło mi do głowy (pod wpływem przeczytanych komentarzy) jeszcze coś innego. Może niechęć do zatrzymywania się w czasie dowodzi naszej chęci do rozwoju? Póki mamy wolę się rozwijać, nie jesteśmy jeszcze tacy starzy, by skazywać się wyłącznie na wspomnienia:)
Opowiesci o checi do rozwoju mozna miedzy bajki wlozyc, od pewnego wieku czlowiek tkwi w jakims marazmie i tylko niewielki odsetek faktycznie prze ku rozwojowi. Jakies uniwersytety 3 wieku czy cus w ten desen. Wiekszosc z mniejsza lub wieksza pokora poddaje sie procesowi starzenia, pomaga przy wnukach i robi co moze, by zachowac resztki zdrowia, ktore zaczyna szwankowac.
Usuń