Zabralismy miotacz pilek tenisowych i poszlismy w pole porzucac.
Bardzo sie panience spodobalo bieganie za pileczka. Jeszcze musimy pocwiczyc przynoszenie jej pod nogi, ale nie wszystko naraz. Wiater byl taki, ze malo nam uszy nie odpadly, zreszta slychac go na nagraniu. Troche na nas popadal deszcz, ale wlasnie dzieki wiatrowi, dosc krotkotrwaly. Toya przez caly czas biegala bez smyczy, co oczywiscie jest sporym ryzykiem, nie tylko dlatego, ze moglaby nam uciec, ale z powodu obowiazku prowadzania psow na smyczy (1.04. - 31.07.), kiedy to ptaki wysiaduja lub wodza piskleta albo drobne zwierzatka polne maja mlode. Albowiem kara grzywny za puszczanie psa luzem jest wysoka i nieunikniona.
Mysia norka? Trzeba to rozkopac! |
Troche w strachu, czy nam Toya nie ucieknie i czy nikt nieodpowiedni nas nie przyuwazy, ale zaliczylismy bieganie luzem. Po powrocie do domu od razu zapanowal blogi spokoj, bo pies padl wymeczony i wybiegany, a koty mogly w tym czasie spokojnie porzadzic w domu.
Coraz bardziej mi sie panienka podoba :). Na tych filmikach wyglada, ze jest lepiej, niz moglo by sie wydawac. Pileczka z pyska nie ucieka, wiec nie ma radochy... ;). Nagradzacie jakims smakolykiem, jak przyniesie pileczke?
OdpowiedzUsuńNie maz kogos z zamknietym terenem, aby nie ryzykowac, ze Was ktos przylapie?
Nie ruszam sie z domu bez woreczka ze smakolykami, taki specjalny, ktory mozna przypiac do paska. Toya jest nagradzana za wszystko i oddaje pileczke, bo jest lakoma na smakolyk ;)
UsuńNiedawno moj odkryl ogrodzona z trzech stron laczke, tam bedziemy chodzic na pileczke.
A tak właściwie to po jakiemu Ty z nią rozmawiasz?
OdpowiedzUsuńKomendy wydaje po niemiecku (ze wzgledu na szkole), ale ogolnie to gadamy w dwoch jezykach. Jak kazde moje dziecko musi i ona byc dwujezyczna. :))
UsuńBardzo słusznie. I naukowo.
UsuńNooo, a jeszcze ja po angielsku naucze, zeby byla dobrze wyksztalconym psem.
UsuńA co ją będziesz pogańskiego języka uczyła? Lepiej jakiegoś ludzkiego.
UsuńMnie tam wszystko jedno, moze byc pa ruski. :)
UsuńLubię takie zwariowane piesy:)
OdpowiedzUsuńJa tez, choc ich wychowanie do najlatwiejszych zadan nie nalezy. ;)
UsuńO to, to, wolnosc, gonitwa z pileczka, jak pokocha ten rodzaj zabawy, to nie powinna uciekac na boki. A kto jest lepszy w rzucaniu pileczki, Ty czy Twoj maz?
OdpowiedzUsuńTym miotaczem fajnie sie rzuca, ja rzucam blizej, moj chlop ma silniejszy wyrzut. No a co najwazniejsze, nie trzeba brac do reki zaslinionej pilki. :)
UsuńTak myslam ze facet dalej rzuci, dlugi dystans lepiej pracuje dla Toyi. A miotacz swietny wynalazek.
UsuńZebys wiedziala! Zanim toto pojawilo sie w sprzedazy, musialam brac do reki brudna i zasliniona pileczke. No i rzucalam na znacznie krotsze dystanse. :)))
UsuńAle wypiekniala! ma ladna siersc, pieknie ubarwiona, zgrabnie umiesniona...sliczny piesek!
OdpowiedzUsuńPracujemy nie tylko nad wychowaniem, ale i nad wygladem. :)))
UsuńTo prawda pies musi się wybiegać.Moje psiury mają do dyspozycji duże podwórko ale każdy spacer sprawia im ogromną radość.Toya pięknieje z dnia na dzień.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńNasza chodzi na kilka dlugich spacerow dziennie, ale zawsze na smyczy, wiec tylko chodzi, a wybiegac sie nie moze. Teraz juz bedzie latac za pilka. :))
UsuńRzeczywiście , młoda i takie pochodzenie ma ,że lubi ruch...
OdpowiedzUsuńTo się też nabiegacie, dobrze wam to zrobi :-)))
Dobrze, ze nie musze razem z nia biegac za pileczka, tylko stoje i rzucam. ;)
UsuńZ piłeczką jest ok.Ty nie musisz robić kilometrów,choć wiem ,że lubisz.A jak pies wybiegany i zmęczony to ma w nosia koty.Jak Luna u nas zagościła i Pusia siedziała trzy tygodnie na szafie nie wiedzieliśmy co zrobić.Syn wkręcił się w zapszęgi,które były organizowane dla hasiorów nad Odrą.Wracała taka padnięta,że kot jej nie obchodził wcale.
OdpowiedzUsuńMusze Toye zaprzac do wozka, ktorym bedzie obwozila koty po okolicy.:)))
UsuńZa każdym razem jak wróci na zawołanie trzeba ją nagrodzić jakimś przysmakiem. Zapamieta że warto ;-)))
OdpowiedzUsuńTak wlasnie robie, nie wychodze z domu bez woreczka ze smaczkami. :)
UsuńŚlicznie wygląda... zazdroszczę trochę... ale jeszcze nie mój czas na psa chyba... :/.
OdpowiedzUsuńJa tez sie zarzekalam, o ile pamietasz, mialam jakies nieudane proby przyjecia psa pod swoj dach, az w koncu samo przyszlo. Do Ciebie tez przyjdzie. :))
Usuńniech przyjdzie ;)... buziaki :*
UsuńMialabys wspanialego towarzysza na swoje gorskie wycieczki. :)
UsuńI wszyscy szczęśliwi :) słodka jest :)
OdpowiedzUsuńTak jest, Gonia, njszczesliwszy jest moj slubny, znow w swoim zywiole. :))
UsuńTo naprawde piekna psinka jest. I uczy sie, uczy. Nie od razu Krakow zbudowano, jak powiadaja.
OdpowiedzUsuńA nie macie tam jakiegos parku specjalnego dla pieskow?
No niestety nie mamy zadnego ogrodzonego miejsca do wybiegania dla psow. W wiekszych miastach na pewno sa takie wybiegi. :(
UsuńNo jaki szczęśliwy pies!
OdpowiedzUsuńAniu, a jak z kotami? Już wszystkie drzwi w domu pootwierane?
Proces oswajania zwierzat jeszcze niestety trwa, Toya jest zbyt wyrywna, choc bez agresji. :))
UsuńAle miałam podwójną radochę. Beza jak zwykle leżała przed lapkim i ja biegającą Toyę dałam na pełny ekran. Co się moje kocisko naprzyglądało, nawet wyciągnęła łapkę do monitora. Chciała się zakumplować?
OdpowiedzUsuńŚliczna Wasza psica, taka zgrabniutka jak modelka, a to zmarszczone czółko... cudo.
Beza wie dobrze, z kim sie zaprzyjazniac. Nie wie tylko, ze obiekt jej westchnien to troche pies na koty. :)))
UsuńW chwili zakupu mojego jamniora jego hodowca powiedział- "uprzedzam, że on ma zawsze być na smyczy, nie wolno go spuszczać ze smyczy,jest niewyuczalny." Pies miał wtedy 7 tygodni, więc spojrzałam na niego jak na głupka. A facet był dodatkowo sędzią kynologicznym i hodował jamniory od wielu lat.
OdpowiedzUsuńNiestety miał rację-na zawołanie Flik przychodził tylko w domu, na dworze- nigdy. Próbowałam go tresować na zamkniętym, dużym ogrodzie. Nic nie skutkowało.
Po roku spotkałam p. hodowcę i wtedy wyjaśnił mi, że Flik był z linii jamników krzyżowanych z dandie dimmont terierem, co niewątpliwie dodawało mu urody ale niestety za grosz posłuszeństwa. Bo szorstkowłose jamniory były głównie krzyżówką jamnika krótkowłosego ze sznaucerem a druga linia, mniej popularna była krzyżówka jamnika krótkowłosego z dandie dimmont terierem.
Toya jest b.ładna ale to jeszcze b. młody pies i potrzebuje dużo, dużo ruchu.
Jej to by pasował dom z duuużym ogrodem;)
Starama sie jej zrekompensowac brak ogrodu i albo chodzimy z nia na naprawde dlugie spacery albo pileczkujemy tak dlugo, az pada juz na dworze. Po powrocie do domu jest juz totalnie padnieta. Wzrok ma jak sokol, kota dostrzega z bardzo daleka i zaraz chce mi reke z zawiasu wyrwac, jest nieobliczalna w tym swoim instynkcie lowieckim. Niewykluczone, ze tez pozostanie na zawsze psem na smyczy poza jakims terenem ogrodzonym, gdzie bedzie mogla wolno polatac.
UsuńI to był strzał w dychę - wyjście z piłeczką :))) Wszyscy zadowoleni :)
OdpowiedzUsuńA jaki spokoj w domu wieczorem, nie ma psa, bo spi w koszyku. :)
UsuńPrzypomniał mi się spaniel mojej siostry. Był prześliczny i tyle samo głupi. Przez 3 lata nie nauczył się niczego, a szkółki u nas niet. Kiedy wracał ze spaceru z nim siostrzeniec /nastolatek/ błoto miał nawet w za kołnierzem. Tak Bendżi nim poniewierał. Raz zwiał z domu i skończył żywot pod autobusem.
OdpowiedzUsuńUlozyc mozna kazdego psa, widac nie umieli go wychowac. Szkoda psiego zycia. :(
UsuńŚliczna jest :). U mnie pies nie może się wybiegac, nawet gdyby mógł, bo wszedzie lasy, turysty no i oczywiście zakaz.
OdpowiedzUsuńA nie ma gdzie podjechac na pole albo inna ogrodzona laczke?
UsuńPiękne zwierzaki ;)
OdpowiedzUsuńwww.womanfromforest.blogspot.com
Moja krew! Dzieki :)
Usuń