Manie psa zmusza i pobudza do szlachetnych czynow. No bo na przyklad w nowy rok ziab byl taki, ze smarki w nosie zamarzaly przy oddychaniu. Niby temperatura byla taka jak w sylwestra, kiedy to zrobilim z Placzkiem kawal drogi bez specjalnych cierpien, ale lodowaty wiatr dawal ja odczuwac jako znacznie nizsza. Juz palenie na balkonie bylo tortura, wiec gdyby nie obowiazek wybiegania psa, z pewnoscia wolalabym ten dzien spedzic na sofie pod kocem. Z gory wiedzialam jednak, ze takiej trasy jak dzien wczesniej nie bede w stanie pokonac bez zamarzniecia na smierc. Poszlismy wiec na okoliczne pola, choc to moze wlasnie byl nasz blad. Wiel-blad. Narazilismy sie bowiem na niczym niezahamowane porywy, a gdybysmy wybrali trase wsrod drzew, one pewnie nieco by ten wiater powstrzymaly. Ale madra Pantera po szkodzie.
W pewnej chwili dostrzeglam na polu jakis dziwny ksztalt i dopiero przez tele udalo mi sie go rozszyfrowac. To byla skurczona w zgrabna elipse zmarznieta czapla.
Szczerze jej wspolczulam, tak stala bez czapeczki i rekawiczek, wystawiona na mordercze porywy. Slonce niby swiecilo, ale ogolnie krajobraz byl mglisto-przygnebiajacy. Na spacer wyszlismy tez dopiero po poludniu w nadziei, ze choc troche sie ociepli. Byly to jednak plonne nadzieje, nie ocieplilo sie, a slonce nie dawalo nawet tego ciepla w kolorze, jak w dniu poprzednim. To dokladnie te same pola, ktore tak pieknie i tajemniczo prezentowaly sie otulone mglistym szronem.
Zajelam sie troche detalami, czyli badylkami i palkami, ktore jeszcze niedawno preznie zdobily wilgotna lake (uonke), podczas gdy teraz sypaly sie, w czym znacznie pomagal im wicher.
Doszlismy do calkiem zamarznietego zbiornika retencyjnego i Placzek ze zdziwieniem skonstatowal, ze nie da sie wejsc do wody, jak to zawsze mial w zwyczaju. Chodzil po powierzchni jak jakis Jezus, slizgajac sie na kazdym kroku.
No to sie Placzek obrazil i wyszedl na twardy grunt. Jeszcze tylko wpadl mi przed obiektyw jakis ptak drapiezny, chyba myszolow, ale nie jestem pewna, bo byl dosc daleko.
Z wielka ulga opuscilismy to wiatrowe pole i w droge powrotna do domu udalismy sie przez park, gdzie za sprawa drzew bylo znacznie przyjemniej. Placzek nie ustawal w probach wchodzenia do kaluz i znow dziwil sie, dlaczego mu sie lapki tak rozjezdzaja.
W chalupie dlugo nie moglam sie rozgrzac, nie pomogla goraca herbata, podkrecony kaloryfer i szczelne zawiniecie sie w koc. Kiedy szpik w kosciach zamarza, nie ma letko odmrozic go i przywrocic krazenie krwi w zylach.
No gdyby nie pies, nigdy nie narazalabym sie dobrowolnie na takie niewygody.
Coz, jak kochas to cierpisz... ;. Palki przepiekne, a Placzek na lodzie zupelnie fenomenalny. Przynajmniej lapecek nie zamoczyl, bo przy takim chlodku i wietrzysku jeszcze by je sobie odmrozil. A wogóle to sie nie wygupiaj, bo jeszcze (tfu, tfu) jakiegos choróbstwa sobie napytasz.
OdpowiedzUsuńNa cebulkie bylam poubierana, tylko jak zwykle rekawiczki w domu zostaly. :)))
UsuńNo i do dzisiaj mnie nie wzielo, wiec chyba juz nie wezmie, bo zlego diabli podobno nie biora. :))))
Tak, tak Anusia, Leciwa ma rację - uważaj na siebie i nie marznij.
OdpowiedzUsuńPłaczek fajny chłopak.
Zima tez dla ludzi.
UsuńA przede wszystkim dla psow.
I nie ma, ze boli, trza chodzic, a chodzenie sprawia przyjemnosc. :)))
A teraz będzie o wyższości niemania nad maniem :)
OdpowiedzUsuńNic mnie nie zmusza i nie pobudza do szlachetnych czynów.
Smarki w nosie nie zamarzają mi przy oddychaniu w Nowy Rok.
Lodowaty wiatr nie pizgał mi złem po gębie.
Nowy Rok spędziłam w łóżku, podsypiając i odsypiając zaległości lub czytając książkę.
Niczego nie pokonywałam z zamarznięciem na śmierć.
Nie popełniłam błędu, idąc na okoliczne pola.
Nie naraziłam się na niczym niezahamowane porywy.
Nie rozjeżdżały mi się łapy.
W chałupie było mi przez cały czas cieplutko, nie musiałam pić gorącej herbaty, której nie znoszę, podkręcać kaloryfera ani szczelne zawijać się w koc.
Nie zamarzał mi szpik w kościach, więc nie musiałam go odmrażać ani przywracać krążenia krwi w żyłach.
Nie narażałam się ani dobrowolnie, ani pod przymusem na żadne niewygody.
:))
Czy Ty wiesz, Frau Be, ile stracilac? O te przygody jestes ubozsza.
UsuńGnilas w chalupie, zamiast wybyc na powietrze swieze i sie poruszac.
Manie jednak jest lepsze, a ja zaluje, ze nie mam. :))
Frau Be, wszystko ma plusy i minusy. Nie masz za to tak ładnych fotek:)
UsuńŁadne fotki to ja mam na blogu Pantery. Pantero, kocham nic nie musieć i własnie o to, że niczego nie musiałam, jestem bogatsza! A że uboższa o marznięcie i zmuszanie się do czegoś, co nie sprawia mi przyjemności? Naprawdę bez tego przeżyję! :)))
UsuńZgadzam się z Frau B. W całej rozciągłości; )
UsuńZgadzam sie z Pantera, Frau Be, Iza I i Errata! :DDDD Kazda ma cos innego, zeby nie bylo nudno, i kazda jest inna, tez na szczescie. :DDD
UsuńNo i w ogole ruch to zdrowie, a powod, zeby zrobic przyjemnosc piesu, jest najwazniejszy. :)
UsuńRuch to zdrowie - powiedział mój kuzyn, po czym od tego ruchu rozsypało mu się kolano i trzeba je było składać operacyjnie, a do pełnej sprawności nigdy nie wróci :)
UsuńRuch to zdrowie, twierdzi jego żona, akrobatka i choreograf. Nie rozstaje się z bandażami, maściami na urazy, gipsem i tym podobnymi. Nie wiem, czy ma choć jedną część ciała nigdy nie nadszarpniętą, nie naderwaną, nie naciągniętą, nie pękniętą etc. :)
Ruch to zdrowie, powiedział mój wujek i wsiadł na rower. Ocknął się w szpitalu, jak go przywieźli z bloku operacyjnego :)
Sen to zdrowie! - powiedziała Frau Be i gdy się wyspała, wpadła w szampański humor :)
A żadnemu piesu, żadnemu kotu, żadnemu futru ani śledziu przyjemności się nie odmawia!
UsuńA moj dziadek zasnal. Na zawsze.
UsuńMoja znajoma nie moze spac i jest nie do zycia a jak juz zasnie to chrapie. (!)
Moj spi nawet na siedzaco a obudzony jest zly jak osa albo 'bonk' jakis z trzmielowatych.
Mnie nad ranem budzi bol glowy i szampansko czuje sie tylko przed snem.
Ale wierze, ze sen to zdrowie i ruch to zdrowie, i ze ruch przed snem poprawia jakosc snu, i ze bez snu nie mozna sie poruszac zbyt sprawnie, i ze...wszystko jest potrzebne.
No tez napisalam RUCH, a nie wyglupy akrobatyczne, przy ktorych rozsypujo sie kolana. :)) Nikt Ci nie kaze tanczyc w balecie, to juz sport wyczynowy, ale na spacery chodzic, zwlaszcza z piesem - to najczystsza przyjemnosc.
UsuńEcho ma racje, ze snu mozesz sie nie obudzic, ale jak Cie znam, pewnie bys nic przeciwko temu nie miala. Za to ja bym miala, wiec dobrze, ze sie budzisz.
Ja odmawiam psu lizania mnie po mordzie. Nie bo nie! Odmawiam kotu przyjemnosci obgryzywania zegarowi wskazowek, bo chce widziec lepsze czasy...
UsuńA z chlopem sie calujesz? Psu tylko odmawiasz jego pocalunkow? :)))
UsuńNiedobra!
No dobra. Z chlopem mi sie zdarza. :DDD
UsuńCzyli chlopu robisz przyjemnosc przyjmujac jego karesy, a piesu nie. :)))
UsuńOn bierze za to odpowiedzialnosc, za psa ja bym musiala. :|
UsuńZawsze jest cos za cos. A pies kocha bezwarunkowo.
UsuńW przeciwienstwie do chlopa. :ppp
No i tu się zgodzę. Zasnąć i nie musieć nigdy się budzić - czy może być coś piękniejszego?!
UsuńPewnie masz racje! :D Jednak chyba zaden pies mnie kochal. Nawet warunkowo, zylam i zyje bez tej bezwarunkowej. :ppp Nie wszyscy 'mieja' manie psa. Niektorym kot moze swiat przyslonic :)))
UsuńFrau Be, tak latwo to nie ma, trza sie budzic co rano o niecywilizowanej godzinie, meczyc sie dalej, pracowac na kapitaliste, zanim bedzie wolno nam umrzec. A i wtedy nie ma sie gwarancji, ze bedzie krotko i bezbolesnie.
UsuńEcho , ja nawet rozumiem, ze manie psa jest za kolem podbiegunowym raczej niewskazane. To nie renifer, zamarzlby na kamien. :)))
UsuńAlbo gnal z zaprzegiem na biegun... Juz nie dla mnie.
UsuńNo to musialby byc jakis husek albo mamut :)))
UsuńJamnik by sie nie nadawal raczej.
Frau Be, piekniejsze jest przebudzenie: sloneczko grzeje, skowronki spiewaja, przystojny przewodnik, zabytkowe tylko ramy lustra, dalekie podroze czekaja... itd...itp...
UsuńPod biegunem to one wszystkie jamniki, potem odpoczywaja i nozki im odrastaja. Oooo!
UsuńA dzies Ty, Echo, w zimie skowronka widziala? Chyba w telewizji. :)))
UsuńSkowronka sie nie widzi. Skowronka sie slucha.
UsuńJa tam zawsze sie rozgladam, kiedy slysze, wiec widze. :p
Usuńno więc zdjęcia jak zwykle piekne i mowisz, ze mróz macie...hm u nas leje deszcz ale dzis o 5.30 obudził mnie grad gigant i zdaje się, że idzie i do nas śnieg od jutra i mróz...
OdpowiedzUsuńMroz mielismy, od wczoraj zas temperatury w okolicach zera, troche sniegu, ktory stopnial, zas mroz ma wrocic od jutra. Pogoda jak w kalejdoskopie, nie znasz dnia ani godziny... :))
UsuńJa zdecydowanie jestem zwolenniczka tego mania, bo spacer to samo zdrowie:) Odkąd nie ma naszej psiny, nie zawsze jest pretekst, zeby wyjsc. Przedtem spędzaliście sie więcej czasu na spacerach! A teraz? Szkoda słów:( Chodzi sie, ale bez psa czy z kijkami to nie to samo!
OdpowiedzUsuńSwiete slowa! Czy sie chcialo, czy nie chcialo, trza bylo psa wybiegac. A przy okazji siebie tez - same korzysci. :))
UsuńNo ale jak maszerujesz to nie jest Ci ciepło? Choć przez aparat pewnie więcej się zatrzymujesz ;)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te badylki, wyglądają jak z filmu, horroru jakiegoś. Niby nic, pokazują ujęcia łąki, a później się dzieje w opuszczonym domu. :P
Pewnie, ze cieplo w marszu, ale jak jest wiatr to nawet marsz nie pomaga, przewiewa na wylot. :)
UsuńPlaczek chodzący po wodzie, no cudny:)))
OdpowiedzUsuńGdyby nie psy to nie wstawałabym o świcie na urlopie, nie gotowała jakichś ohydnych podrobów i nie miała śmierdzącego mieszkania( jedno popuszcza, drugie pierdzi):p Mimo tego dom to dla mnie obowiązkowo pies!
Tak, psy utrzymuja nas w zdrowiu, nie ma wymowek, trzeba wychodzic, ruszac sie i jeszcze czlowiek ma radoche robieniem psu przyjemnosci. A psie baki (bonki) naleza do folkloru i tyle. :)))
UsuńU nas mrozu nie ma ale jest śnieg.Dzaiś mam wolne,zaraz po kawie idę z Luną na spacer.Stawy do tej pory nie byłe zamarznięte.Ja oczywiście wolę mieć psa jak nie mieć.Rano przed pracą wstaję wcześniej żeby z Luną biegać ok 3 km.Płaczek i zdjęcia pałek urocze.
OdpowiedzUsuńU mnie snieg i mroz sie wzmaga (czekamy na obiecane przez prognozy -24) :))) Jest uroczo i cieplo (nie bedzie tez wg prognoz -40).
UsuńHrehrehre. Ladne (znowoz) zdjecia!
Echo, ostatnio na fb znalazlam zachowania ludzi podczas zimna i mrozow. Finowie przy -40° wlaczaja ogrzewanie i zakladaja swetry, Ruskie jeszcze na dacze jezdza i denerwuja sie dopiero przy -114°, bo zamarza im spirytus. :)))
UsuńGosiu, pewnie, ze pies to czysta przyjemnosc i zdrowie, ale tez spore koszty.
:DDD Odnosnie Twojej czapli...
UsuńStoją dwa renifery na fińskiej tundrze.
Stoją tak jeden dzień – bez ruchu.
Drugi dzień – bez ruchu.
Tak mijają dni, tygodnie… a one nadal się nie ruszają.
Po jakimś tygodniu jeden z reniferów potrząsnął lekko głową, na to drugi ren:
- Coś ty taki nerwowy?
:D
Znalam podobny dowcip z leniwcami. Kiedy jeden po trzech miesiacach mrugnal okiem, drugi spytal go, co on taki nerwowy. :)))
UsuńA o tym jak to zimno, ciemno i do domu 8 km?
Usuń:D
Rozmawiają dwie emerytki:
- Wiesz, dostałam dzisiaj emeryturę i chyba sobie zaszaleję.
- A co zrobisz?
- A zapalę sobie światło na pół godziny!
;)
Niedlugo bedzie to norma w Polsce, emeryciu juz musza wybierac miedzy czynszem, jedzeniem i lekarstwami.
UsuńU mnie tylko -1, ale oczywiście wieje. Wychodzenie zimą jest dla mnie torturą, bo moje zatoki szczękowe natychmiast reagują na zimno bólem i wzmożoną aktywnością.Właściwie to pewnie powinnam chodzić w jakiejś ciepłej masce na twarzy. Na ogół czapę mam nasuniętą niemal na oczy i podniesiony kołnierz podchodzący niemal pod oczy. I w takie dni jestem szczęśliwa, że nie muszę nigdzie drałować z psem.Ale tu muszę oddać mojemu piesiowi sprawiedliwość- w taką pogodę on też nie lubił spacerować. Był wszak psem "niskopiennym", a przy podłożu jest zawsze zimniej.Nie lubił też deszczu- to był wybitnie salonowy jamniczek.Ale generalnie mienie psa jest lepsze od jego niemienia.
OdpowiedzUsuńPolecam zatem czapke-kominiarke! Jedyne ryzyko, ze Cie niebiescy zatrzymaja i wylegitymuja. :)))
UsuńNasz jamnik tez nie chcial wychodzic podczas deszczu, zaraz robil "chinskie oczy", leb mial zwieszony i na znak protestu nawet nie chcial sikac. Po paru krokach przyspawal sie do podloza i ani kroku dalej, za to do domu ciagnal jak traktor. Zeby go wysiusiac, wynosilismy go dalej od domu, wiec w drodze powrotnej cos tam w pospiechu olal. Kirze zadna pogoda nie przeszkadzala, na mrozy miala plaszczyk.
Ja też swojego wynosiłam na rękach nieco dalej od bloku, bo gdybym nie wyniosła to podlałby tylko bramę i zaraz uciekł do domu. Mój chadzał w polarowym kabaciku i zimą nie chciał wyjść bez ubranka. Oj było sporo śmiechu z tym psiakiem:) I był tak dziwnym pieskiem, że lubił by go suszyć suszarką.
UsuńFusel tez mial polarek i nieprzemakalny cieply plaszczyk, a nawet na lato cienki plaszczyk przeciwdeszczowy. :)))
UsuńGumiacki tez mial? :DDDD (nie odpowiadaj bo to ja tak ze zlosliwosci to pisze! :DDDD)
UsuńTys sama jest gumiaczek! Taki syndzia-kalosz. :)))
UsuńJa nosze, kalosze
UsuńTy nosisz, kalosisz
Oon (piesek) nosi, kalosi.
Martwi mnie tylko, czy aby ten zbiornik był na tyle zamarznięty, żeby Płaczek był bezpieczny. Gdyby tak, nie daj buk, lód się pod nim załamał...
OdpowiedzUsuńZobacz, to jest to samo miejsce: http://swiattodzungla.blogspot.de/2016/09/bylem-z-bapciom-na-spacerze.html
UsuńJak widac woda jest po placzkowe kostki, wiec nawet gdyby lod sie zalamal, nie byloby tragedii, a taka plytka woda tez szybciej zamarza. Na Kiessee nie odwazylabym sie pozwolic mu wejsc na lod.
Nie pamietam co to znaczy zmarznac do szpiku kosci, zamarznac i rozmarzac.
OdpowiedzUsuńNie pamietam jak wyglada zamarznieta kaluza, jeziorko.
Nie pamietam oblodzonych chodnikow, slizgania sie i upadkow.
Juz tyle lat nie ubieram sie na cebulke.
A czy pamietacie zime 1970/1971 (chyba) i minus 25 ?
Kiedys to w Polsce byly zimy, nie to co teraz. Ja nie mialabym nic przeciwko temu, zeby juz nigdy w zyciu nie widziec sniegu i lodu. Ale tez niemile mi takie ekstremalne upaly, jakie u Was panuja. Bylabym szczesliwa w klimacie majowo-wrzesniowym przez caly rok. :)))
UsuńTez juz slabo pamietam sniegu, czy zamarznietej wody, ale ubieranie na cebule to w moim grajdolku zimowa norma, glównie przez brak obowiazkowego ogrzewania w localach. W rezultacie, gdzieniegdzie gorac, a gdzieniegdzie ziab niemozebny.
UsuńAle klimat ogolnie przyjazny?
UsuńZjadlo mi wpis!!! Wywnetrze sie pozniej jeszcze raz, teraz do roboty! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBuuu... szkoda. To ja poczekam na wpis popracowy. :)))
UsuńŻal mi czapli, no i Ciebie, że zmarzłaś. Placzek był jednak z pewnością zadowolony, ale zawiedziony, że nie ma wody tylko lód. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie od rzeczy pisze sie osobno o temperaturze rzeczywistej i odczuwalnej, bo jedna nijak ma sie do drugiej. Dzisiaj to samo, niby na dworze +3°, ale przenikliwy wiatr i wilgoc odczuwa sie jak nie wiem jaki minus. :)
UsuńI my z naszą sunią po polach i lasach biegamy, mrozik nam nie straszny i śnieg zasypujący ślady takoż. :)Nasza mala długonoga lata szybko, bo sierść ma byle jaką na rozgrzewkę targa patyki często są to kłody jakie znajdzie na polu, szczodrze waląc nas nimi po nogach gdy przelatuje obok. :) Płaszczyk ma ale zakładany tylko w większe mrozy. Czaplę bym pogoniła bo może przymarzła do podłoża. Zimnego wiatru nie lubię bardzo, wtedy nie bierzemy suni na spacery do lasu, lata dookoła bloku wkurzając pańcię z jednego balkonu bo pod nim uparła się sikać. :)
OdpowiedzUsuńCzapla sama sie pogonila, kiedy tylko spostrzegla, ze jest fotografowana i odleciala w sina dal, wiec spoko, nie przymarzla. ;)
UsuńA goopiej babie z balkonu Lorka nie moze nauragac? :)))
Może :). Ale baba drze się głośniej od Lorki a to jest wyczyn bo Lorcia płuca ma zdrowe i jak otworzy paszczę swą, to nic nie usłyszysz za nic w świecie. :) Nie wiem jak to się stało że ona tak wlazła w nasze serca, wcale nie wiem :)
UsuńAle ja wiem. To jest pies, a pies wlazi w samo jadro serca bez Twojej wiedzy i zgody. Oferuje bezinteresowna i bezwarunkowa milosc. :)
UsuńUznaję wyższość mania ;-) Przygotowuję się bowiem do przygarnięcia i nie straszne mi żadne warunki pogodowe. Ze psem mogę się szlajać w ulewy, wichury i mrozy! Dodam jeszcze, że dzisiaj nad ranem u mnie było siedem na minusie ;-)
OdpowiedzUsuńNo u Was siedem na minusie to juz jest cus, ale chyba nawet w najciezsza zime nie osiagacie temperatur, jakie panuja w Polsce czy w Niemczech. Wasze zimy sa raczej lagodniejsze. A pomysl z przygarnieciem piesa uwazam za przedni. :)
UsuńWychodzę na spacery nie mając psa, choć przyznam, że kiedy miałam, wychodziłam częściej:) W Nowy Rok byliśmy na spacerze, choć pogoda była nieciekawa: zimno, ciemno, wilgotno i wietrznie. Dziś też wiatr i wilgoć, i jeszcze zimniej, bo temperatura poniżej zera.
OdpowiedzUsuńWlasnie, to jest to! Kiedy masz psa, nie ma wymowek, bo wyjsc zawsze trzeba, a kiedy nie masz, to albo wlasnie pada, albo wieje... eee to zostane dzisiaj w domu. I to wlasnie przemawia za maniem. ;)
Usuńa nie mogłaś tylko tak hyc na 5 minutek??
OdpowiedzUsuńNo ja moglam, ale powiedz to temu Placzku, ktory potrzebuje czasu na zalatwienie swoich interesow, przeczytanie wszystkich psich listow, napisanie wlasnych i takie tam. :)))
UsuńTeż to znam ;)
OdpowiedzUsuńAle to taki przyjemny obowiazek. ;)
UsuńJakie te zwierzęta są! No doprawdy! Wyciągają człowieka z ciepłego zapiecka;)Moja sunia tylko po wizycie u fryzjera wrzuca na luz;)
OdpowiedzUsuńNivejka!!! Wszelki duch!
UsuńA sunia TO wstydzi sie innym psom na oczy pokazac po tych fryzjerskich wizytach? :)))
Super widoki, Psiuńcio na lodzie świetny ale dlaczego bez ubranka ? ;)
OdpowiedzUsuńPlaczek nawet nie ma ubranka, to dzielny chlop, a tacy nie marzna. :))
UsuńJa tam zdecydowanie za niemaniem, zolza i dziewczynki za zywiolki wystarcza. A poza tym, zolza nie toleruje zadnej konkurencji, nawet trzydniowe kozle zaatakowala, jak przyjaciel z takowym sie kiedys u mnie pojawil :(.
OdpowiedzUsuńA zolza to jaki gatunek? Kot?
UsuńYup, szara kocica z póldlugim wlosem, wprawdzie w papierach ma Myszka, potocznie zwana Zolza :).
UsuńMoglam sie domyslic, druga Miecka. :)))
Usuń