Jak wiecie, w poniedzialek zielonoswiatkowy tez mielismy wolne, a ze pogoda w koncu jakos sie ustabilizowala, postanowilismy zrobic wypad do HannMünden (
KLIK), ale tym razem w miejsce, gdzie nigdy przedtem nie bylismy. Lezy ono po drugiej stronie Fuldy, wysoko na wzgorzu, wiec nigdy nie bylo nam tam po drodze. Nie bardzo wiedzielismy, jak sie tam dojezdza, wiec wzielismy ze soba nawigacje i to byl nasz blad, wiel-blad. Albowiem poniewaz na kretej dojazdowej drodze, ktora radosnie wiodla nas nawigacja, zauwazylam znak i nie byl to znak z niebios, a nawet nie znak drogowy, ale szyld, na ktorym stalo napisane, ze ta droga poruszac sie moga jedynie samochody uprawnione. Moj chlop, ktory kierowal autem, zupelnie nic nie zauwazyl, bo on zwraca uwage jedynie na znaki drogowe. Nawigacja popedzala nas, zebysmy dalej jechali ta droga, ja zas goraco namawialam szofera, zeby jednak zawrocil. Dal sie przekonac i kiedy wreszcie znalazl miejsce do manewru, bo trzeba Wam wiedziec, ze droga miala szerokosci ledwie na jedno auto osobowe, z tylu nadjechal samochod nadlesnictwa. Wyskoczyl zen lesnik i dalej nas opierniczac, ze tu nie wolno i w ogole ze jestesmy przestempcami jak cholera. Chlop moj zaczal sie tlumaczyc najglupiej, jak bylo mozna, ze to wina nawigacji, bo to ona nam kazala. Ja zas uczynilam mine pt. ups! jestem goopia blondinka. Skonczylo sie na pogrozeniu palcem. Zjechalismy na dol i parkujemy na bocznej uliczce, gdy nagle z glownej skreca radiowoz i zatrzymuje sie tuz przy nas. Pomyslalam sobie, ze to lesnik jednak na nas zakapowal. Policjantka najpierw cos powiedziela do mnie przez okno, ale ruch uliczny nie pozwolil mi uslyszec, zblizylam sie wiec do radiowozu, a ona wysiadla zza kierownicy. Nogi mialam nieco mietkie. Chlop jeszcze cos tam poprawial w bagazniku, wiec nawet nie zajarzyl, co sie dzieje.
Nigdy w zyciu nie zgadlibyscie, o co chodzilo.
Pani wladzy tak spodobala sie Toya, ze wykrecila z glownej ulicy, zeby zobaczyc ja z bliska. Toyka oczywiscie ze szczescia wyglupiala sie, skakala pani wladzy na mundur, potem na radiowoz, nie moglam tej cholery utrzymac. Byla zachwycona, ze jest w centrum uwagi. Pogadalysmy chwile o wieku Toyki, skad jest i co w niej tkwi (o rase chodzilo, nie o szatana). Pani wladza zasugerowala pitbula, ja oczywiscie skorygowalam, ze to mieszanka ridgebacka i wielu innych roznych ras, wiec moze ten pitbul tez tam byl. Potem pozyczylysmy sobie wzajemnie wesolych zielonoswiatek, a mnie wielki kamien spadl z serca.
Juz bez zadnych przeszkod powedrowalismy w gore droga, ktora przed chwila zjezdzalismy, wywinawszy sie od niemalej z pewnoscia grzywny od lesnika. Okolicznosci przyrody zapieraly dech w klatce z piersiami. Natknelam sie na dziwna rosline o niespotykanie duzych lisciach. Ktos cos?
Wreszcie dobilim do celu. Tillyschanze to wieza widokowa, mierzaca 25 metrow wysokosci, zbudowana z inicjatywy obywateli HannMünden na fundamentach ruin zamku warownego.
Poprzestalismy na gapieniu sie z najnizszego tarasu, choc mozna bylo wejsc do wiezy i ogladac swiat z balkonikow lub wyzszego tarasu. Nie chcielismy tam wspinac sie z psem, a rozdzielenie stada powoduje u niej spora nerwowosc. Tadam! Podziwiajcie i zachwycajcie sie widokami.
Jeszcze kilka rzutow oka na szczegoly architektoniczne wiezy, krotki odpoczynek przy lodach na patyku i rozpoczelismy schodzenie.
Potem juz tylko droga powrotna i kilka migawek przez okno samochodu. Stary most kolejowy jeszcze w obrebie miasta i na koncu (4 ostatnie zdjecia) podwojny most (kolejowy i samochodowy) nad dolina Werry, o wysokosci ok. 60 m. (Werratalbrücke)
Robi wrazenie, kiedy sie pod nim przejezdza.
I to juz koniec wycieczki. Wytrzymaliscie? ;)
Bez zadyszki ;). Na szczescie nie musialam na wieze wlazic :))). Po 18 na 11 pietrze, gdzie windzie zdarzalo sie strajkowac i po tyluz na 4 pietrze bez windy mam pewien uraz do drapania sie, gdzie mnie nie swedzi :).
OdpowiedzUsuńJa dostaje zadyszki na najmniejszym pagorku i chocby dlatego nie nadaje sie do zycia w gorach lub wyzej niz na 1 pietrze. Niby sie wspinam, kiedy chce cos obejrzec, tak jak tu albo Wieterturm w Northeim. Ale tylko ja wiem, jak jestem sponiewierana. :)))
UsuńPiekna przygoda nielegalnego wjazdu i spotkania groznego pana lesniczego.
OdpowiedzUsuńPiekna przygoda, bo nie moja i tak fajnie opisana przez Ciebie, ze wprowadzila mnie w dobry nastroj. Ty to potrafisz ciekawie pisac. Toyka robi kariere.
Widoki cudne, miasto w dole, czerwone dachy wsrod zieleni.
Nasze sluzby, trzeba przyznac, sa mile i nie naduzywaja swojej wladzy. Czesciej pouczaja niz karza, zreszta wszystko zalezy od nastawienia delikwenta. Kiedy pokazuje skruche, najczesciej odpuszczaja. :))
UsuńHannMünden to przepiekne miasto, ale zyc bym tam nie chciala, majac wokol tyle gorek. :))
Tutaj podobnie, kiedys jechalam, muzyka na caly regulator, okno otwarte i niezapiety pas, dogonil mnie policjant na motorze i tylko kazal zapiac pas.
OdpowiedzUsuńNo nie wierze! Tyyy...??? Bez pasa i muza na full? Jak jakas gothic rock bridge? :)))
UsuńAle to bylo bardzo dawno, niedlugo po przyjezdzie z Polski, ciagle pamietajaca ze policji/milicji trzeba sie bac, z drugiej strony radosc pobytu w nowym kraju rozpierala mnie. Wyglad tez jeszcze mialam, rozwiany blond wlos.
UsuńAaa... myslalam, ze jeszcze teraz Ci sie zdarza zaszalec na drogach. ;)))))
UsuńPiękne widoki i przeżycie z dreszczykiem 🤓
OdpowiedzUsuńOj, byly dreszczyki. Niby czlowiek ma czyste sumienie, ale kiedy tak znienacka policja nadjezdza, to kazdemu robi sie tak jakos... :)))
UsuńBo wiesz, że policjant jak chce, to zawsze znajdzie punkt do zaczepienia i nigdy nie wiadomo, jak to się skończy.
UsuńE tam, nasi sa fajni! Przez tyle lat nigdy nie mialam z nimi problemow, wprost przeciwnie, zawsze byli bardzo pomocni i na luzie. Choc, kiedy trzeba, umieja byc grozni, ale ja nie dawalam im powodow.
UsuńLubie niemiecka policje, a od poniedzialku jeszcze bardziej. :)))
To zmarszczone czółko Toyki - cudne :))
OdpowiedzUsuńWidoki przepiękne, warto mieć trochę zadyszki, żeby takie cuda pooglądać :) Gdzieś w dole ludzie się spiszą, pracują, samochody jeżdżą ... przepiękne te czerwone dachy, mosty.
A na wiezy brakowało jedynie uwięzionej księżniczki, która opuściłaby swoje warkocze, by ten jedyny mógł ją uratować ;)
Most kolejowy niesamowity, człek dreszcze przechodzą, kiedy pod nim jedzie, a co dopiero po nim??
A wiesz, ze stojac pod wieza, tez pomyslalam o Rapunzel (to ta od warkocza). Te male balkoniki jak znalazl do spuszczania wlosow dla ksiecia. :)))
UsuńMost robi rzeczywiscie gigantyczne wrazenie.
To było z przygodami:))))) Fajny spacer i zdjęcia ciekawe; szkoda, że nie było słońca. A ta roślina to prawdopodobnie rdestowiec japoński, straszne cholerstwo; rośnie pięknie, le jest bardzo inwazyjny i jak raz posadzisz, to - jak mówią - i napalmem nie wypalisz :)))))
OdpowiedzUsuńNie no, slonca troche bylo, rzadko pokazywaly sie chmury.
UsuńWyguglalam tego rdestowca, ale co najmniej na zdjeciu, ma on mniejsze liscie od tego, ktorego ja spotkalam.
Szkoda, że nie masz zdjęcia całej rośliny.
UsuńNo nie pomyslalam. :(
UsuńWygląda mi to na katalpę (surmia bigoniowa)- mamy na osiedlu takie drzewo. Jego liście są obłędnie wielkie. I czasem nawet kwitnie, ale kwiatki to ma malutkie.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że jest kilka odmian tego drzewa- niektóre z nich mają koronę w kształcie kuli i to bez formowania gałęzi.
Widoki z tej wieży ekstra i bez wchodzenia na wyższe pietra.Mieliście naprawdę fajną wycieczkę.
Miłego;)
Anabell, to nie bylo drzewo, wiec chyba jednak nie katalpa. To wyrastalo z ziemi, nawet trudno to nazwac krzewem. Katalpa jakos mi nie pasuje, ma tez bardziej okragle liscie od tego czegos. Takam madra, bo w guglach katalpe obejrzalam. :)))
UsuńA może to zdziczały tytoń? To taka niewysoka roślina z dużymi, a nawet bardzo dużymi liśćmi- mam na myśli ten tytoń na papierosy a nie ozdobny.
UsuńAle są też katalpy o bardziej wydłużonych liściach ale nie wiem jak wygląda sadzonka katalpy. Może poszukam, bo to mnie "gryzie".;)))
Gdybym wiedziala, jakie emocje wzbudze, obfotografowalabym dokladniej. ;)
UsuńNa podstawie tego jednego zdjęcia uważam, podobnie jak Anabell, że to tytoń.
UsuńWyguglalam tyton. Owszem, liscie sa bardzo podobne, ale tytoniowe sa jakby bardziej pokarbowane, a te na zdjeciu gladsze. Ale macie racje, podobienstwo jest najwieksze.
Usuńna przyrodzie az tak się nie znam, nie pomogę ) ale, ze pani władza się zachwyciła Toyką to sie nie dziwię, piękna jest i widać, ze dobrze prowadzona, punk dla pani w mundurku, ha.
OdpowiedzUsuńTych zielonych świątek zazdraszczam, że święto i wolne.
Nie ma czego zazdraszczac, bo juz np. boze cialo mamy pracujace i jest to dzien armagiedonu w Getyndze, bo pol Hesji (ktora ma ten dzien wolny, bo jest w przewadze katolicka) zjezdza do nas po zakupy, zamiast u siebie w procesjach latac. Miasto jest tak zatkane, ze przebic sie nie idzie.
UsuńAniu przygody lubią Ciebie,a ja lubię czytać o nich.
OdpowiedzUsuńWidoki fantastyczne,aż chce się tam być,a Toya jest cudowna,szczególnie z tą minką,ze zmarszczonym czołem,nic dziwnego, że się spodobała.
Pozdrawiam :)
No ja dziekuje za takie przygody, malo nie zeszlam ze strachu, choc niby sumienie mam czyste. :)))
UsuńToyToyka ma na zdjęciu jakąś strasznie zmartwioną minę...
OdpowiedzUsuńTo pozory, bo ona tak zawsze marszczy czolko, kiedy sie na czyms mocno koncentruje. Inny pies mialby postawione uszka, a ze Toyka ma klapciate, to i stanac nie chca i konczy sie tylko na zmarszczonym czole. ;)
UsuńNiemcy to ciekawy krajobrazowo kraj, a ludzie potrafią zadbać, aby im się na dodatek ciekawie w tym kraju żyło.
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczna ta historia z policjantką :)
W Niemczech sa praktycznie podobne krajobrazy do polskich, roznica polega na tym, ze tu wszystko jest wychuchane i zadbane, ludzie troche bardziej zdyscyplinowani i mniej wandalizmu.
UsuńTo mi wygląda rdestowiec ostrokończysty,straszna zaraza,trudna to wyplenienia,mam na wiosce tą francę.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna wycieczka,wieża super, lubię takie wypady.
Głaski dla Toyki ( i reszty zwierzyńca tyż)
Juz Ninka sugerowala rdestowca, ale na moje oko rdestowiec ma mniejsze i innego ksztaltu liscie. Sama nie wiem...
UsuńCoś Ty potrafi mieć duże liście,a mniejsze na czubkach, no i zależy w jakim środowisku rośnie,po za tym są odmiany,tak wiec na bank to jest to.
UsuńZagadka nadal pozostaje nierozwiazana. Ja widze spore roznice z rdestowcem.
UsuńO wykpiwaniu się z mandatu "na psa" jeszcze nie słyszałam, ale jak widać to też dobra metoda :), zaś co do zwiedzania i drogi - dobrze, że się Wam w sumie udało dotrzeć i to mimo takiej "pomocnej" nawigacji :))
OdpowiedzUsuńNie no, od mandatu za wjazd nie tam, gdzie trzeba, wymigalismy sie bez pomocy psa. A policja podjechala obejrzec psa z bliska, ale oni nie chcieli nas mandatowac. :)))
UsuńO! Dobra historia z tą policjantką!
OdpowiedzUsuńwidoki zabójcze!
Kocham niemiecka policje! To najfajniejsza policja swiata. :)))
Usuńja mam atawistyczny lęk przed Niemcami w mundurach
UsuńGadasz jak Kaczynski, nie przymierzajac. Moglabym zrozumiec kogos, kto przezyl wojne, ale o takie stereotypy Ciebie bym nigdy nie podejrzewala, Rybenka.
Usuńwiem Anka, mam zreszta znajomych Niemców i zapewniam Cie że nie traktuje ich inaczej:)
Usuńale kurna, wystarczy zwiedzić Oświęcim i wraca pamięć o historii
nie jestem z tego dumna, żeby była jasność
i yyeeeesssss, goooollll!!!
UsuńA co ma niemiecka policja z tamtym wspolnego, ze masz leki (lenki)? Dzisiejsi Polacy sa znacznie gorsi od Niemcow, tamci Niemcy byli gorsi od Polakow. To historia, ktorej wprawdzie zapomniec nie wolno, ale nie powinno sie przeklinac nastepnych pokolen, ktore z tym nie mialy nic wspolnego.
UsuńMasz rację
UsuńNie jestem za taką odpowiedzialnością
Ale nie powiedziałabym że dzisiejsi Polacy są gorsi od Niemców
Niby czemu?
W sensie narodowego socjalizmu. W tych emocjach nie napisalam.
UsuńW paru innych dziedzinach tez. I zeby nie bylo, pisze ogolnie o narodzie, a ze jednostki bywaja takie czy takie, to nie gra roli.
A dziekuję za takie niespodzianki, co najpierw nerwy szarpią:)Ja też uwielbiam Toykę!
OdpowiedzUsuńToyke kocha nawet niemiecka policja. :)))
UsuńWidoki zabójcze. :)
OdpowiedzUsuńDzieki, Paula. :)
UsuńA co to za postać/figura z kulą?
OdpowiedzUsuńA policji nie lubię. Zwłaszcza policjantek!
A taka rzezbka, po ktorej walec przejechal, ale kule przed nim uratowala. Zauwaz, ze druga taka kula powiewa gdzies na wiezy. :))
UsuńJa z oczywistych wzgledow wole facetow, ale nigdy jeszcze zadna policjantka nie zrobila mi wbrew, ani nawet krzywo na mnie nie spojrzala.
Nadal kocham niemiecka policje plci obojga. ;)
A my mamy duzo pieknych policjantek.
UsuńTak, widziałam drugą kulę, ale byłam tak zmęczona, że pisałam w skrócie.
UsuńU nas tez sporo fajnych dziewczyn.
UsuńNo,no działo się:-)Calkiem ciekawe przygody i piękne okolice.Totka ładna,ale ja jestem uczuciowo wierna Bułczykowi:-)
OdpowiedzUsuńAle z Bulczykiem nie da sie jednak jezdzic na wycieczki. :)))
UsuńProsze jak ladnie :) Zatrzymywac ludzi zeby pieska podziwiac! A wierza super, z pewnoscia trzymano tam Raszpunke ;)
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem, kogo w wiezy wieziono, ale dla Raszpunki jak raz by sie nadawala, chocby z racji balkonikow ulatwiajacych zrzucanie warkocza. :)))
UsuńMa się wprawę w takim szybkim zwiedzaniu. Widoki z tarasu przepiękne. Toka szaleje a nasz Lizak ostatnio bardzo strachliwy. Wszystkiego się boi już nie wiem co robić. Co do Panów władzów to mieliście duże szczęście u nas w 'wolnym kraju" na pewno nie byłoby tak zielono znaczy różowo.
OdpowiedzUsuńGowniarze dostali wladze do reki, to sobie korzystaja bez skrepowania.
Usuń