czwartek, 20 lutego 2014

Polak Polakowi Polakiem.

Kiedy przeczytalam post Viki o problemach Jej syna tuz po przybyciu na obczyzne (niestety linka podac nie moge, bo blog jest zamkniety dla szerszej publicznosci), zaraz przypomnialo mi sie zdarzenie z wlasnego zycia, o ktorym szczerze mowiac, zdazylam zapomniec, wyrzucilam je z pamieci. Czlowiek ma umiejetnosc zamazywania niechcianych i nieprzyjemnych wspomnien, to system obronny, ktory pozwala dalej zyc, bez zadreczania sie niemilymi zdarzeniami z przeszlosci.

Zanim przyjechalam na stale do Niemiec, rok wczesniej zorganizowalam sobie miesieczna wycieczke, celem odwiedzenia przebywajacego tam meza. Dzieci podrzucilam dziadkom i wolna jak ptaszek pomknelam napawac sie zyciem na zachodzie oraz mezem swoim wlasnym. On wowczas mieszkal wspolnie z kilkoma innymi osobami w hotelu, wiec na ten miesiac zamienil sie z kolega, ktory wynajmowal malenki, ale wlasny pokoik w akademiku.
Zwiedzalismy sobie Getynge i okolice, poznawalam jego znajomych. Miedzy innymi niejaka Cioteczke, mieszkajaca juz we wlasnym mieszkaniu z partnerem i ich wspolnym dzieckiem. Ksywke zdobyla tym, ze na kazda znajoma kobiete mawiala, niby glosem swojej coreczki, "cioteczko". Cioteczka znana byla w towarzystwie jako, oglednie mowiac, bardzo oszczedna. Do legendy przeszly jej urodziny, na ktore zaprosila do knajpy wiele osob, by pod sam koniec oswiadczyc, ze "zapomniala" portfela. Goscie zaplacili za wszystko sami. Jako, ze ja na ogol nie sugeruje sie cudzymi opiniami, a Cioteczka w stosunku do nas okazala sie byc goscinna, uznalam, ze jest sympatyczna i dawalam wyrazy swojej sympatii, ale o tym pozniej.
Snulismy rozmowy o naszym rychlym przyjezdzie z dziecmi, a ona natychmiast zaproponowala u siebie goscine na pierwsze dni po przyjezdzie, zanim nie zalatwimy wszystkich formalnosci. Miala w koncu wlasne mieszkanie, niewielkie co prawda, ale na te 2-3 dni mogace sluzyc nam za noclegownie. Moja wdziecznosc nie miala granic.
Kiedy wyjezdzalam, poprosila mnie o zalatwienie kilku rzeczy w Polsce, jako ze tam bylo niewspolmiernie taniej. Miedzy innymi mialam kupic dla niej grafiki, dac je do oprawy. Zrobilam wszystko, o co prosila, a od siebie udziergalam na drutach piekna sukieneczke dla jej corci. Musialam jeszcze po drodze zahaczyc o konserwatora zabytkow i wziac pozwolenie na wysylke sztuki za granice, co oczywiscie tez dodatkowo kosztowalo. Zrobilam paczke, poszlo, a ona rozplywala sie w podziekowaniach i zapewnieniach rewanzu.
Kiedy po dosc meczacej podrozy z dwojka dzieci, wyladowalismy przed jej drzwiami w Getyndze, uslyszelismy, ze nie ma miejsca na nocleg. Chodzilo tylko o mnie i dzieci, bo maz mial przeciez swoje miejsce w hotelu, ale tam z kolei nie bylo mozliwosci dla nas. I tak w niedziele pod wieczor zostalam z dwojka malych dzieci i wielgachnym bagazem bez noclegu.
Niewazne, ze zaraz ktos inny zaproponowal nocleg u siebie, szczerze mowiac, nigdy wiecej tych ludzi pozniej na oczy nie widzialam, bo juz w poniedzialek dostalismy zakwaterowanie. Wszystko wiec zakonczylo sie szczesliwie. Jednak bardzo dlugo nie moglam pogodzic sie z podloscia tej Cioteczki, ktora sama nas zapraszala, a pozniej zostawila na ulicy. I to po wszystkich tych nietanich prezentach, jakie od nas dostala. Od tamtej chwili przestala dla mnie istniec. Podczas przypadkowych spotkan ona zachowuje sie jakby nic sie nie stalo, ja zreszta tez, ale jako czlowiek jest dla mnie nikim. Ja nie moglam wtedy przesiedziec nocy w McDonalds, Owsik byl jeszcze w pieluchach, starsza miala 7 lat, a bagaz w postaci 9 wielgachnych i wypchanych waliz tez nie sprzyjal poszukiwaniom.
Czlowiek uczy sie przez cale zycie, ze nie wolno wszystkich mierzyc wlasna miara, a zaufanie trzeba dawkowac ostroznie.





56 komentarzy:

  1. Jednym słowem, cioteczka potrafiła się w życiu urządzić i zapewne dobrze jej się żyło i powodziło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat nie, los moze nierychliwy, ale dal jej w koncu popalic.

      Usuń
    2. A jak dał popalić? No zdradź coś...Pocieszymy się jakoś, że zło nie popłaca :)

      Usuń
  2. No wiesz, Ciebie wystawiła do wiatru całkiem obca osoba. Mnie kilka lat temu oszukała i okradła przyjaciółka, z którą przyjaźniłam się 15 lat i razem prowadziłyśmy biznes przez 8 lat... Po tym zdarzeniu usłyszałam od znajomych wiele podobnych historii, które im też się przydarzyły... Cóż, życie... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No prawie obca, bo w koncu przez caly miesiac widywalysmy sie codziennie. Ale taki afront od przyjaciolki to mocna rzecz. :)

      Usuń
  3. To jest osoba z tych co myślą że nic nie zrobili - taki podły charakter. Ja bym jej nabluzgała żeby do niej dotarło .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię. Takie typy zwykle są niereformowalne.

      Usuń
    2. Grazynko, ja jestem ponad to, nawet nie dalam po sobie poznac, ze mnie cos uwiera, kiedy sie przypadkiem spotkalysmy. Kazdy dostaje z powrotem to, co daje, rownowaga zawsze jest zachowana.

      Usuń
  4. Moim zdaniem cioteczka pokazała kim jest najpierw zapraszając a później informując o tym że zapomniała portwela. To żenujące.
    Nie rozumiem takich osób które postępują w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam kiedyś sytuacje przyjechał do mnie kolega na pare dni fakt bagaż nie wielki no i bez dzieci. U starszej Pani załatwiłam mu kwaterę. Gdy przyszliśmy w umówionym terminie zapytała czego chcemy? Nie wiem czy zapomniała czy jak, ale nie rozumiem... i chyba nigdy nie zrozumiem takiego czegoś... zamiast gdzieś na miasto chodziliśmy w poszukiwaniu noclegu. Mi było głupio w końcu powiedziałam że załatwiłam noclegi... Cóż na szczęście w miarę szybko udało się znaleść pokoik. Nie rozumiem zachowania starszej Pani w końcu normalnie miało być opłacone wszystko było umówione nagrane.... brak słów!

      Usuń
    2. Czyli babcia skasowala i poszla w zaparte. Ej, co za ludziska!

      Usuń
  5. o matko
    szok
    skąd się tacy ludzie biorą???
    :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pelno sie ich po swiecie kreci. Ja po takim czyms w lustro nie odwazylabym sie spojrzec, a po niej wszystko jak woda po kaczce splywa.
      :***

      Usuń
  6. JUż mnie babsko wkurzyło! Wkurzyło jak nic! POdziwiam Ciebie,że w ogóle z niąrozmawiasz. Ja nie miałabym ochoty, a jęsli już, to za kazdym razem przypomniałabym jej te sytuację. Ot, taka kara.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pozostawiam wyrownanie rachunkow losowi, kazdy dostaje w koncu to, na co zapracowal. Ona tez dostala, ale to temat na inne opowiadanie...
      Buziaki

      Usuń
  7. Cioteczka faktycznie zachowała się podle. Rozumiem, że miała oddać ci kasę za te grafiki? To, że zostawiła Cię z dziećmi pod drzwiami to nikczemność. Babsko bez serca i fałszywe.
    A ci co ci pomogli to też polacy? Może więc tytuł jest ciut tendencyjny? W końcu na całym świecie ludzie oszukują drugich ludzi, a z tego co wiem u Viki to nie Polak oszukał jej syna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mialam wrazenie, ze to kolega z Polski wystawil tak jej syna, ale czy to w koncu wazne?
      Ci ludzie, ktorzy przygarneli nas na jedna noc, byli w Niemczech czasowo, docelowo byla Ameryka, nie zdazylam wiec ich lepiej poznac, bo niedlugo potem juz wyjechali. Ale maz podziekowal koniakiem, zeby nie bylo. :)))
      Taaa, Cioteczka miala oddac kase za grafiki, sukienka na drutach byla w prezencie i jeszcze pare pomniejszych drobiazgow. Jakos do dzisiaj nie oddala ;)

      Usuń
    2. Aniu W- to Polak wystawił mojego syna, a Hindus chciał go naciągnąć:/
      Anno Mario P. zwana przez przyjaciół Panterką:))) straszne to co Cię spotkało:((((
      nie jedną taką historię znam, niestety i mam wrażenie, że częściej Polak Polakowi wilkiem, niż to się zdarza w innych nacjach, gdzie pobratymcy się wspierają-Turcy, Grecy, Chorwaci .Oczywiście są Polacy bardzo uczynni dla siebie, ja miałam okazję własnie takich na swojej drodze spotkać, gdy jako młoda dziewczyna pojechałam sama do Niemiec na winobranie :)
      Ta Twoja "cioteczka" i chłopak od Kubusia to szmatławcy!

      buziaki:***
      Buziaki:***

      Usuń
    3. Ha! Czyli to ja czytam ze zrozumieniem!!!
      Ano, szmatlawcy. Dobrze, ze inni okazali sie ludzmi dobrego serca i dzieki temu nie musialysmy nocowac w McDonaldsie :))) albo na ulicy.
      Duuuze buziaki :***

      Usuń
    4. Zapamiętałam tego hindusa z koleżkami, co nie zmienia mojego punktu widzenia, że można by zrobić post o tych polakach, co cię przyjęli z walizami i dziećmi, dając ci nocleg. Ale to takie polskie narzekać... I potem właśnie tyle czytamy i słyszymy wyłącznie o złych rzeczach. Widzę to wkoło wciąż i wciąż.
      Buziaki :)

      Usuń
    5. Gosiu, ja naprawde nie mialam okazji poznac tych ludzi. Trafilam do nich poznym wieczorem, zmordowana tak, ze tylko spac chcialam, rano poszlismy zalatwiac formalnosci, a kilka dni pozniej ich juz w Niemczech nie bylo. Taka to znajomosc. Ale wdziecznosc pozostala, choc do dzis nie wiem komu. ;)

      Usuń
  8. Niestety są tacy i niestety wykorzystają nie tych podobnych do siebie!!! Ale się wkurzyłam , aż mi ciśnienie podskoczyło. A szkoda, że te prezenty jej przesłałaś. Mogłaś wysłać mężowi i dać osobiście później. Ale cóż człowiek uczy się na błędach i sądzi innych według siebie. Uczymy sie na błędach ale wiem po sobie , że wciąż ufamy innym chociaż nieco ostrożniej. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz przestalam byc taka ufna, znacznie ostrozniej podchodze do ludzi, to przyszlo z wiekiem i po wielu podobnych doswiadczeniach.
      Buziaki

      Usuń
  9. Nieźle was to babsko wyrolowało.. Świństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Abi, kazdy kij ma dwa konce, a kazdy przekret mozna wykonac tylko raz. Szkodzac innym, w efekcie szkodzi sie samemu sobie.

      Usuń
  10. Niestety, najlepiej nikomu nie ufać. Ja bym już z nią nie gadała. Mogła chociaż wyjaśnić dlaczego tak postąpiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znizylabym sie do tego, by ja pytac o cokolwiek.
      Juz taka jestem, ze nie daje nic po sobie poznac i zachowuje sie, jakby nic sie nie stalo. Tak jest lepiej.

      Usuń
  11. Bardzo często słyszę ostatnie Twoje zdanie, które napisałaś. Nie mierz ludzi swoją miarą. Takie rozczarowania bardzo bolą i długo zalegają w serduchu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WITAM, Graszko, w mych skromnych progach, sie rozgosc :)))

      Usuń
  12. Co za babsko ??
    Szczyt bezczelności...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale takie historie zdarzają się w każdej narodowości, tylko my Polacy myślimy ,
    że u nas wszystko złe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, obserwuje tutaj rozne nacje. Inni wspieraja sie i pomagaja nowoprzybylym, a tylko w polskim srodowisku slyszy sie o roznych swinstwach i niegodziwosciach. Nie wszyscy Polacy sa tacy, nie mozna generalizowac, ze kazdy to pijak i zlodziej, ale niestety takie zdarzenia sa czeste. Kazdy z nas ma w zanadrzu podobne przypadki.

      Usuń
    2. Ja nie mam takich przypadków :). Rodacy nie są ani gorsi ani lepsi niż inne nacje :). To tylko nas bardziej boli jak się na nich zawiedziemy, trudniej wybaczyć 'swojemu' niż obcemu :). Często odmowa jednak stawia nas do pionu, uodparnia, pozwala na działanie...
      Pomogłam natomiast komuś, kto później odwdzięczył się :) i byliśmy kwita :)))).

      Usuń
  14. Panterko, Cioteczka z tych ludzi co to "do siebie" a "od siebie nic" Bardzo bola takie sytuacje, niestety coraz czesciej spotykane. Mnie najbardziej wkurza takie gadanie, obiecywanie. Czlowiek wierzy, ufa, a potem z reka w nocniku, ze tak powiem zostaje. Jako emigrantka patrze na swoich rodakow i wciaz nie moge uwierzyc, ze jestesmy tak zawistnym narodem w stosunku do siebie. A jak dzieje sie komus krzywda to wtedy widac na wielu twarzach zadowolenie. Nie mowie o wszystkich, bo zdarzaja sie wartosciowi ludzie. Sciskam.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, Orszulko, to nasza niepiekna cecha. Czasem z zazdroscia patrze na inne nacje, ktore sie wspieraja, chronia i trzymaja razem. Tylko nie my.
      Buziaczki

      Usuń
  15. Szczerze nie umiem udawać, że nic się nie stało gdy się stało i głęboko mnie dotknęło. Od znajomej kiedyś bliskiej, usłyszałam niedawno w słuchawce "kochanie" a mój zimny ton, ani na chwilę nie pocieplał. Wygląda na to że nie umiem wybaczać I niby wiem że była zmanipulowana przez super manipulantkę, tym groźniejszą że posługującą się dodatkowo hipnozą werbalną, niby wiem, ale jednocześnie nie umiem powiedzieć więcej niż muszę, gdy odbieram od niej telefon. Zawzięta? Być może. Są dobrzy ludzie i tacy co dla siebie tylko żyją warto tym pierwszym dawać serce tym drugim zimne słowa może zrozumieją chociaż szczerze wątpię. Życie samo wyrównuje rachunki. :) Łatwo ulec manipulantowi tym bardziej takiemu który tę cechę opanował do perfekcji. Są tacy naprawdę. Zastawiają sidła jak na zwierzynę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slusznie zauwazylas, ze zycie samo reguluje rachunki. Ja zawzieta nie jestem, ale o afrontach nie zapominam. W tym przapadku mam pamiec jak slon. :)))

      Usuń
  16. Nie tylko dla takich zachowań mam wyrobione swoje zdanie o...ludziach,których pełno w koło ale trudno o Człowieka...
    Ja bym babie zrobiła jazdę łącznie z oddaniem wymuszonych prezentów o ile jedyną monetą za te one było"dziękuję::)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niech sie cieszy, ze jej na scianie wisi i mieszkanie zdobi, ja od tego nie zbiednialam. Juz ja los ukaral, po co wiec mam sie niepotrzebnie denerwowac. Ja jestem flegmatyczka, a nie choleryczka, poza tym nie zaprzatam sobie glowy planami zemsty. Byc moze bardziej dopiekl jej moj pozorny brak reakcji.

      Usuń
  17. Dobrze, że los jej odpłacił - napisz jak, jeśli możesz :) Chyba nie potrafiłabym z babskiem normalnie rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie tylko normalnie rozmawiam, ale jestem uprzedzajaco mila do takich ludzi, tak juz mam.
      Napisze w wolnej chwili, co tam u niej.

      Usuń
  18. Ja podziwiam, ze potrafisz udawac, podczas przypadkowych spotkan, ze nic sie nie stalo. Po takim wystawieniu do wiatru chyba nigdy juz nie zamianilabym z nia slowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wakacje od sieci sobie dzisiaj zrobilas? ;)

      Usuń
    2. Jestem juz, jestem! Ciezki dzien dzisiaj mialam i sporo do zalatwiania, wiec pozno wrocilam do domu.
      A ja, im bardziej kogos nie lubie, tym jestem slodsza w stosunku do niego. ;)))

      Usuń
    3. ja też się dziwię, ja jak z kimś, czymś kończę to raz na zawsze

      Usuń
    4. Ja wyzlosliwiam sie i gderam na wesolo w stosunku do osob, ktore lubie. A zycie jest za krotkie, zeby spedzac je na wasniach i animozjach. Swoje zdanie o niej mam i go nigdy nie zmienie, ale czy to znaczy, ze mam przestac jej sie odklaniac i odpowiadac na pytania, jak leci?

      Usuń
    5. wiesz co, ja się odwracam i idę w swoją strone, dla mnie taka osoba przestaje istnieć- NIE MA JEJ, jest przeźroczysta
      unikam, przechodze na drugą stronę, ignoruję
      ale wiem, ze są różne sytuacje, różne układy towarzyskie, więc Ci współczuję, ze jesteś zmuszona czasem ją spotykać

      buziole :****

      Usuń
    6. Na szczescie przez cale cwiercwiecze mojego pobytu tutaj spotkalam ja moze trzy razy, nie bywamy w tych samych miejscach, nie mamy wspolnego towarzystwa, a ze Getynga to w sumie niewielkie miasto, czasem na siebie wpadalysmy. Jej historie znam bardziej z opowiadan niz z obserwacji.
      Jedynie wtedy, kiedy bylam u meza z wizyta, mialysmy blizszy kontakt.
      :***

      Usuń
  19. Przykre wspomnienie, ale niestety tak jest, ze sa ludzie i taborety, a takich cieteczek jest mnostwo. I wiesz tak sobie czasami mysle, ze nie jest mnie w stanie juz nic zaskoczyc a i tak ciagle dostaje po glowie, zbyt ufna jestem. Nie potrafie sie zemscic, ale tak jak Ty, pamietam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zycie sie na niej zemscilo, zawsze tak bywa. Po co wiec ja mialabym obmyslac zemste?
      Ja utracilam swoja mlodziencza naiwnosc, nauczylam sie byc asertywna, juz tak nie ufam ludziom jak kiedys, jestem znacznie ostrozniejsza.

      Usuń
  20. Niestety takich nędznych ludzi trochę jest. Obrzydzenie we mnie wzbiera, jak sobie o niej pomyślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to mnie juz tylko bawi, ale wtedy nie bardzo bylo mi do smiechu.

      Usuń
  21. ...takie zachowanie wśród rodzinki jest mi znane i wiem o czym mówisz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzina to inny i osobny rozdzial. Moja w Polsce nie bardzo utrzymywala ze mna kontakty i dopiero kiedy po przemianach ustrojowych zostali bezrobotni, dostalam list z prosba o goscine i prace, a na koncu "bo przeciez jestesmy rodzina". Pognalam na drzewo.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.