W
tygodniu udalo mi sie 'zalapac' na wycieczke calodniowa w 'gory' ale i
nad jezioro. Miejsce jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Kilka razy
do roku tam zagladamy. Tym razem sceneria juz jesienna. Jeszcze zielono
ale przebarwienia na lisciach juz zauwazalne. Wszystko jakby troche
zmeczone susza i latem. Grzybow bylo duzo, rowniez przy drodze, ludzi
juz na szczescie mniej. Tym razem udalo nam sie zasmakowac przyrody. No i
ajbardziej nam smakowalo pieczenie kielbasek nad woda w cudnym
otoczeniu lesnego parku narodowego, w jedynym mozliwym do tego miejscu.
Zwykle przy ognisku spotykaja sie turysci z roznych stron swiata. Tym
razem cisze urozmaical jezyk francuski na przemian z angielskim. Tubylcy
jak zwykle milczaco przygotowywali swoje kielbaski do pieczenia, piekli
w milczeniu, i w milczeniu pogryzali (...'bo gdy sie milczy, milczy, to
apetyt ma sie wilczy...).
Jedziemy
100 km, potem wyznaczonymi drozkami, schodkami, kladkami, wedrujemy
kilka godzin (trasy do wyboru od 3 do 11 km) unikajac spadajacych na
glowe 'much losiowych' (jesienia tego talatajstwa jest duzo),
przesiakamy dymem z ogniska na cale tygodnie, aby zezrec ze dwie
kielbaski upieczone na ogniu z musztarda, jak jej nie zapomnimy zabrac
ze soba. Ale warto, nie tylko ze wzgledu na kielbaski. Czujemy ducha
natury (to ognisko pachnie dymem), te miliony lat, ktore nie zmienily w
znaczny sposob ani jeziora, ani wielkich skal nad nim, ani wielkiego
wawozu, ktory jest wlasciwie celem tych wycieczek. Mowi sie o tym
zakatku jako o krajobrazie z Kalewali.
Dla zainteresowanych - mozna poogladac zdjecia wpisujac Helvetinkolu lub Helvetinjärvi. Milego ogladania zyczy Echo.
|
Skoro swit w droge |
|
Jadacemu to i slonko w oczy przez mgle |
|
Cos majaczy we mgle |
|
I tu noga z gazu |
|
Dziekujemy naturze, ze mgly uniosly sie w gore |
|
Szukamy miejsca zamglonego |
|
Kubki nie zaparuja jak szklanki |
|
Ktos wlasnie zostawil smuge mgielnego dymu za soba |
|
Jest nadzieja na mgielny dym |
|
Dym sie mgli i dymi |
|
A tu dym po oczach, oczy sie zalzawily, dym sie stal przezroczysty |
|
Zamglimy sobie flaki, aby nas tylko nie zem(g)dlilo |
|
Nastepny ranek tez mglisty |
|
Wracamy do rzeczywistosci za miesiac |
***
Helvetinkolu - znajduje sie na terenie Parku Narodowego Jeziora Helveti
(Helvetinjärven kansallispuisto) Jezioro i otoczenie jeziora powstalo
okolo 150 - 200 milionow lat temu. Najbardziej znany (i ogladany od 1800
roku) jest wawoz/rozpadlina/('kanion') miedzy dwoma brylami skal
(dlugosc 40 metrow, szerokosc 2-2,5 metra, wysokosc skal 38 metrow).
Prowadzi ze szczytu skaly do jeziora spadzista, kamienista drozka,
doskonala do wspinaczki.
Piękna jest Skandynawia... na świeżym powietrzu jedzonko smakuje najlepiej zwłaszcza z ogniska:))
OdpowiedzUsuń:)Prawda? I ... i w najlepszym towarzystwie :)... przyrody. I ... gdy trzeba troche poszukac miejsca zezwalajacego na rozpalenie takiego ogniska.
Usuńpieknie
OdpowiedzUsuńi do tego kubki z Muminkami. :)
O oczywiscie, Muminki na kubkach to dolaczenie sie nasze do obchodow jublileuszowych Mamy Muminkow. Rok obecny to rok obchodow stu lat od urodzin Tove Jansson. :)))
UsuńCudne zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńDzieki. :)
UsuńJak to lecialo? ... 'wstapili do piekiel, po drodze im bylo'... :D To nasze Helvetinkolu nad Helvetinjärvi. Czlon 'helveti' znaczy 'pieklo' :)))). To i zdjecia zawsze sie tam udaja i sa piekielnie piekne :D
dobrze rozpocząć dzień od takich pięknych widoków ... dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to. :)
UsuńMnie po takiej wycieczce to sie snia ciemne odchlanie jeziora, grzyby skacza mi same do koszyka, aparat pstyka sam nasze 'selfi'... Budze sie na slowa ' heloooool', 'stawaj 'haniyy' (to ostatnie slowa jakiejs amerykanskiej pary turystow). Budze sie chetnie aby nie widziec tych cekinowych getrow, rozowego kapelusika skrzacego sie w sloncu cukierowo i flagi anerykanskiej na kusym podkoszulku, aby nie widziec tego turystycznego iscie stroju. ... Wtedy tez dziekuje :D, ze budze sie we wlasnym lozku.
Chyba rozpale ognisko na srodku salonu, bo zachcialo mi sie kielbasek pieczonych w dymnej mgle. :)
OdpowiedzUsuń(zeby nie bylo, ze znow tylko podgladam cichcem) :)))
...mam to samo i już dre dywan w pracy. Będzie balanga...
Usuń:D Prosze 'kupry' ruszyc do lasu lub tam gdzie mozna te 'kielbaski' :) przygotowac odpowiednio przed konsumpcja. Z musztarda!
UsuńA co to muchy łosiowe?
OdpowiedzUsuń...no właśnie co to?
UsuńTo 'Lipoptena cerwi', po polsku chyba Lipoptena cervi=strzyzak sarni/strzyzak jelenica. Poniewaz lubi losie, ktorych jest duzo to i ma nazwe adekwatna. (mucha, pajak czy wsza to moje wlasny odbior)
UsuńPieknie, nastrojowo, marzycielsko a jednoczesnie tak realnie...I ze zdjec i z opisu przebija spokój, usmiech, głębokie weschnienie. Wszdzie na świecie to pieczenie kiełbasek albo ziemniaków w ognisku jest magia, powrotem do natury, odnalezieniem więzi z nia, która w codzienności gdzieś umyka, chowa sie przed naszym pospiechem, splatanymi myslami, jaskarwym słońcem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie mądre Echo w Twej cudnej, surowej krainie!:-))*
P.S.
Zablokowałam u siebie mozliwosć komentarzy dla anonimów, bo mnie spam zalwał. Pewnie widząc to, odchodzisz w milczeniu i pohukujesz gdzieś nad swoim ogniskiem i mgła, tak ze ledwo Twój głos do mnie dochodzi. Dobrze, że Panterka tak goscinnie dzieli sie z Toba swoją przestrzenia blogowa. Tak miło zajrzeć w Twój inny, a jakze dziwnie bliski świat!***
Olu, i daleko od wszystkich codziennych rutyn, miejskiego wygodnego zycia.
UsuńTo ognisko, dym w nozdrzach, to jakis odwieczny gen przodkow zachowany do dzisiaj.
Nie rob sobie wyrzutow za zamkniecie anonimow, tak Ci pewno wygodniej. Ja nie pohukuje, ja klne siarczyscie jak na to miejsce przystalo (W MYSLACH, bo na zewnatrz milcze).
Prawda, ze Pantera jest ..czarna i wielka (tu sie obrazi jako kobieta ale niech sobie cwiczy samopoczucie i wmawia sobie, ze jest normalna a nie wielka). :DDD
No ale ja jestem wielka baba, co bede sie oszukiwac, zem filigranowe stworzonko. :)))
UsuńNo widzis, masz mocne poczucie wlasnej ... wielkosci!
UsuńZanim do końca doczytałam, zatrzymałam się nad "łosiowymi muchami", zastanawiąjąc się, skąd u Panterki łosie ;) i taka nazwa :))
OdpowiedzUsuńPiękne te zdjęcia, Echo :) Piękne miejsce :) Ten czajniczek to tak na stałe zamocowany jest? Już widzę zachwyt Hany, jak go zobaczy ;) Wasze kubki bardzo adekwatne ;) rozumiem, że każdy ma swój, zaznaczony tasiemką? ;)
A kiełbaski z ogniska smakują o wiele, wiele lepiej niż z grilla - mi przynajmniej.
Lidko, czytasz jak widac ze zrozumieniem. :)
UsuńCzajnik jest uroczo usmolony sadzami. On jest wieszany, czyli przenosny, Turysci gotuja w nim wode na kawe czy na zupki. Czasem zostawiaja go na molo lub na brzegu z zapomnienia, ale o ile dobrze pamietam to spelnia swoje powinnosci ostatnie 5 lat niezmiennie, moze dluzej. Caly ten system zeliwnych ruszt na kilbaski tez jest fajny, mozna go przemieszczac. Taki przyrzad czesto jest spotykany w miejscach dozwolonych na palenie ogniska.
Hana chyba mnie nie czyta :(.
Kubki maja wstazeczki: zlota i srebrna :D jak medale :D za wytrwala wedrowke. :DDDD
Nam tez smakuja bardziej z ogniska (pozwalamy sobie na nie tylko przy ognisku).
Jak nie czyta, jak czyta!!! Właśnie miałam zapiać nad systemem czajnikowo-kiełbasianym i nad samym czajnikiem! I nad jeziorkiem przepięknym! I nad schodami do domu!
UsuńO kur zapial, jednak czytasz a nawet obrazki ogladasz. :)). Zachwyt mialy byc nad czajnikiem a schody to schody dla calej dzielnicy... wysportowanej (potrzebna mi byla odpowiednia perspektywa na mgle, pfe na jezioro w dole :)
UsuńJa tez obejrzalam skansen w Sanoku. Ladny. Mgla obrazowa tez mi sie podobala i czekam na obraz ogonka od gruszki :DDDD
Tyle czasu i sobie są, nikt nie wziął tego na złom, czy nie zniszczył....
UsuńTo żelastwo jest zabetonowane aby się nie wywróciło i nie zraniło przypadkiem jakiegoś dziecka a czajnik tak osmolony i duży, że nie ma chętnych na niego złomowiczów. No i zbieracze zło-mu polują na miedź bardziej.
UsuńPiękne zdjęcia, takie nostalgiczne :-)
OdpowiedzUsuńWarto czasami oderwać się od dnia codziennego
i posiedzieć w naturze nawet z kiełbaska i ogniskiem zadymionym :-)))
Przyroda piekna jest! Oj warto sie oderwac, warto.
UsuńJa to ciesze oczy grzybami, liscmi, starymi drzewami, jagodami, kamieniami, mchami ... i tysiacami innymi malenkimi rzeczami....
Bardzo fajna wyprawa i miejsce niezwykłe. Znalazłam film i też trochę pochodziłam :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=5bBkr5gGcwI
Prawie popczulam, ze jakas bratnia dusza ze mna sledzi te 'wynirzenia natury' :)
UsuńNalezysz do ulubionego typu komentujacych: nie czekasz na gotowe ale chwytasz malenka 'czerwona nitke' i po nitce do klebka....
Ten filmik (autorstwa Matti'ego) ma tez ciekawy komentarz Matti'ego (po finsku). Matti jest chyba z okolic stolicy, zachwyca sie czystoscia jeziora, zacheca nawet do picia wody bez uszczerbku na zdrowiu (tam nie ma wody pitnej, nie ma studni ani zrodelka w poblizu, jest domak, w ktorym mozna przenocowac od bidy, najblizsze domy gdziec z 5 km.) i do plywania (brrr). Matti jest w wieku dojrzalym, zadyszal sie wspinajac sie w gore kanionu. Poczytal sobie tez o przeszlosci miejsca, czyli swiadomie tam dotarl a nie przypadkowo.
Miejsce bardzo interesujace choc nic bardzo wielkiego. :)
Sprostowanie: nie 'wynirzenia natury' lecz mialo byc 'wynurzenia natury')
UsuńZdziwili mnie ci milczący tubylcy, ale zaraz zorientowałam się, że to TY, Echo piszesz i wszystko stało się jasne :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce i piękne zdjęcia. A co to właściwie są te "łosiowe muchy"? Gzy? Jakiś rodzaj bąka bydlęcego?
Ninko, dziekuje.
UsuńTo cos to najpierw mucha, ma dwa skrzydelka i fruwa. Potem jak sfrunie na ofiare to odrzuca skrzydelka i przeistacza sie w pajaka ciemnobrazowego, prawie czarnego i wlochatego, a zachowuje sie we wlosach ofiary jak wsza. Znosi jaja (choc nie kura) i zdycha. Czlowiek nie jest ofiara (ofiara sa losie, jelenie, sarny, renifery, psy i jeszcze kilka innych czworonogow), jest pomylka. Muchopajakwsza ze zlosci, ze sie pomylila potrafi 'uciac' czlowieka bolesnie, dla alergikow to nawet bardziej niz bolesnie, bo ten wyraz rozczarowania owada powoduje stany zapalne, boli 2-3 tygodnie do roku i kazdy alergik inaczej to odbiera (mnie raz sie zdarzylo na czubku glowy to mialam nawet temperature ... ale zyje, boje sie ale z lasu nie rezygnuje, zabezpieczam sie).
A, to nazywa sie "hirvikärpänen' (hirvi=los, kärpänen=mucha, zyjatko skrzydlate ale nie aniol) Wyjasnilam?
Oesu, co Wy tam macie za mutanty? To nawet w dzungli amazonskiej nie ma takich potworow. :)
UsuńW Polsce tez sa, i w Niemczech. One wedruja na polnoc. Tutaj przywedrowaly gdzies w 1800 roku z poludnia. W Szwecji zatrzymaly sie na jakims obszarze a tutaj poszly dalej na polnoc, tak, ze nawet zagrazaja reniferom, ktore sa na nie b. wrazliwe.
UsuńGdybym nie byla alergikiem, nawet bym ich nie odkryla.
(One tak sie rozmnazaja, przez zywicieli potomstwa. Czytalam, ze dorosly los moze nosic i 10.000 takich 'wszow'. To nie skonczylo sie dla niego dobrze. Moj zbior po jednym pobycie w lesie na dwie osoby wynosil 73 sztuki, bez wyrzutow zostaly unicestwione).
W zyciu o czyms takim nie slyszalam! Poczytalam w Wiki, poogladalam obrazki, ale nadal nie znam paskudztwa. Bleeeee...........
UsuńNie zawieraj wiec z nim znajomosci blizszych. W parkach i mastach tego raczej nie ma. Wrazliwe na zanieczyszczenia przemyslowe :DDDD
UsuńNo i dobrze! Chociaz u nas miasta czyste nad wyraz, ze az sarenki bez mala na ulicach spotkac mozna, wiec pewnie i te struzyki czy jak im tam.
UsuńChyba nie, tu chodzi bardziej o podloze. Musza miec odpowiednie warunki. Na zwierzatku, z jajek wylegaja sie larwy, ktore upadaja w jakims momencie na podloze, tworza kokon i czekaja az dorosna. Moga byc pozarte przez gryzonie, wcale im nie jest latwo. Potem przy odpowiedniej temperaturze w sierpniu-wrzesniu wylaza z kokonow takie gotowe dorosle muchy, ktore skrzydelka potrzebuja aby przeleciec na nosiciela. Gdy sie nie uda zniesc jajeczek, to one dojrzewaja w samiczce i same wypadaja. Brrrr. Lubia wiec miejsca, gdzie sa legowiska zwierzat, nie lubia mrozow, lubia zakamarki lasow mieszanych, gdzie jest duzo zwierzyny a nie pare sarenek.
UsuńGdzies czytalam, ze jeden strzyzak przy dobrych ukladach doczekuje sie okolo kilku dziesiatek potomkow czyli musza sie mocno napracowac aby populacje utrzymac. Natura jest natura. :)
Ninko a popatrz wyżej w komentarze:)
OdpowiedzUsuńOrka, pierwsza zadalas to pytanie? Poczytaj u Ninki :)))). Brrrrr.
UsuńJa zaraz po Twojej pierwszej odpowiedzi przeczytałam o tych paskudach w googlach,obrzydliwe paskudy!Właśnie i też pod czytałam u Ninki,akurat jedząc,błeeeee:)))
UsuńWybacz, zapomnialam, ze i Ty czasem cos zakanszasz :).
Usuńcudne zdjęcia, mgły i ogniska to jak w sagach skandynawskich. dobrze, ze ja też mogę upiec sobie kiełbaske w ognisku nad jeziorem...
OdpowiedzUsuńa ci milczący tubylcy...cos mi nie pasowało, dopiero kiedy zobaczyła, że to nie niemcy i , że to ty piszesz.
Ewo, jeziora mamy takie same, tutaj jest ich moze na ilosc wiecej bo co do wielkosci to nie ma roznicy. Polskie jeziora sa 'zaszuwarowane', bardziej blotniste a tutaj brzegi jezior sa kamieniste czy skaliste rowniez. Przynajmniej ja takie lubie najbardziej: polaczenie skal z woda, lubie z gory patrzec na jeziora... nawet we mgle.
UsuńCzy to 'ty' to rozczarowanie? Wybacz.
Nie, Ewka nigdy nie uzywa wielkich liter, ot cala zagadka :)))
UsuńNo to sie 'po-tykajmy' (Tu jest slowo 'tykätä'=lubie to :)
Usuńmacie po lajku:)
UsuńNajgorzej spotkać mgłę bo nic nie widać.Miejsce i wyprawa super.Miłego wieczorku.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCiekawe co mgla na to? Ona tez nie ma zbyt wyraznych i dalekich perspektyw widzenia..
UsuńTez serdecznie.