Zycie toczy sie utartym cyklem. Rodzimy sie calkiem bezbronni, wszystkiego musimy sie uczyc od poczatku, siedzenia, chodzenia, mowienia, zalatwiania potrzeb fizjologicznych w odpowiednim do tego miejscu. Uczymy sie manier, socjalnych zachowan, chloniemy wiedze, zdajemy kolejne egzaminy, by w koncu sie usamodzielnic i zalozyc wlasna rodzine.
W normalnych okolicznosciach wszystko to zawdzieczamy rodzicom, ich cierpliwosci, wyrzeczeniom, pomocy i poswieceniu. Sa dla nas przez cale zycie podpora, bo tak naprawde czlowiek dorosleje dopiero wowczas, kiedy rodzice odchodza. Nie ma juz kogo spytac o rade, nie ma sie komu poskarzyc na niepowodzenia, nie ma dokad wrocic, kiedy nieprzyjazny swiat odwraca sie do nas plecami.
Kiedys jednak nastepuje zamiana rol i to my stajemy sie dla rodzicow podpora, ich opiekunami. Za wszystko, co dla nas zrobili, winni im jestesmy opieke, nasz czas i poswiecenie.
Az do smierci...
Co jednak, jesli splotem nieszczesliwych okolicznosci to oni musza towarzyszyc nam, dzieciom w ostatniej drodze? Przeciez to wbrew naturze! Czy istnieje cos gorszego od sypania ziemi na wieko trumny, w ktorej lezy wlasne dziecko? I nie ma znaczenia, ze dziecko skonczylo 39 lat, dla nas nadal pozostaje dzieckiem.
Nachodzi refleksja, kto zajmie sie naszym pogrzebem, kiedy nadejdzie pora. I po co zyc dalej, dla kogo? Bo to bylo jedyne dziecko, nie ma nikogo innego...
Dostalam maila. Pogrzeb w piatek 13-go.
I chyba dobrze, ze nie moge w nim uczestniczyc z racji odleglosci i terminow.
Nie wytrzymalabym...
Niestety czasem bywa i tak, niestety to jest najsmutniejsze...
OdpowiedzUsuńA co do odleglosci, to z niemiec do polski nie jest tak daleko. W zeszlym miesiacu w walentynki zmarl tata od mojego. Byl to tez dzien urodzin jego siostry i moje... Przykre.
Wujostwo z Koloni w starszym wieku przyjechali do polski z dnia na dzien na pogrzeb. W jedna strone busem, a spowrotem samolotem, auta miestety nie maja... Uczestnictwo w pogrzebie to wyraz szacunku do osoby, ktora zmarla oraz jej rodziny i w dzisiejszych czasach tych pareset km nie powinno byc przeszkoda...
Syla, pogrzeb jest w Niemczech, nie w Polsce, ale w innym dosc odleglym miescie. Podroz kosztuje, a ja musialabym brac urlop. Nie bardzo mnie stac na jedno i drugie. Przejechac te kilkaset kilometrow nie dam sama rady, a pociagi ida w setki euro, chyba, ze podrozowalabym godzinami kolejami regionalnymi z przesiadkami. Wtedy jednak musialabym brac dwa dni wolne. A gdzie kwiaty, ew. nocleg?
UsuńNie stac mnie i tyle.
To naprawdę wielki dramat. I to, że sama śmierć, i to, że dotknęła czyjeś dziecko pozostawiając rodziców w otchłani rozpaczy. Pojęcie sprawiedliwości czy niesprawiedliwości nie ma tu, niestety, zastosowania.
OdpowiedzUsuńCo nie znaczy, ze cos takiego nie jest jednak krzyczaca niesprawiedliwoscia...
UsuńPojęcie sprawiedliwości nie ma zastosowania NIGDZIE.
UsuńNie ma...
UsuńJedyne co pamiętam z pogrzebu mojego wujka to moment kiedy jego mama stojąc nad grobem powiedziala: "to nie tak mialo być, to Ty powinieneś pochowac mnie".....
OdpowiedzUsuńMoja prababcia chowala swoja corke, a moja babcie ze strony mamy. Bylo podobnie i ani jej wiek, ani "babciostwo" nie mialo wtedy zadnego znaczenia...
Usuńnie przeżyłabym czegoś takiego. nawet tego nie nazwę.
OdpowiedzUsuńPewnie bys przezyla, bo nie takie rzeczy czlowiek przezywa. Tylko jakie to byloby zycie?
UsuńMoja mama kiedyś była na pogrzebie swojej koleżanki. 50+. Wróciła i mówi - na pogrzebie spotkałam mamę zmarłej koleżanki. Kompletnie załamana. Miała troje dzieci i WSZYSTKIE już pochowala....
OdpowiedzUsuńNo i TO jest dopiero tragedia!
Usuńi to są najtragiczniejsze sytuacje w życiu... nie ma nic gorszego...
OdpowiedzUsuń:***
To prawda!
UsuńMoja mama była jedynaczką. Zmarła w wieku 54 lat. Na raka. Babcia wówczas powiedziała, że już nie ma po co żyć. Miała prawie 87 lat i była już schorowana. Zresztą wszystkie jej dolegliwości na dobre "wylazły" właśnie po śmierci córki, czyli mojej mamy. I babcia w niecałe pół roku odeszła.
OdpowiedzUsuńZyjemy dla dzieci, potem dopiero dla siebie. Z chwila ich smierci zycie traci sens.
UsuńNiestety życie pisze różne scenariusze...
OdpowiedzUsuńJa sama o mały włos nie straciłam syna...
Nie życzę nikomu takiej sytuacji...
Współczuję...
Nie chce sobie nawet wyobrazac podobnego zagrozenia...
UsuńTak, jest to niesprawiedliwe, okrutne, wbrew jakimkolwiek zasadom. Nie chciałabym nigdy tego doświadczyć.
OdpowiedzUsuńNiestety śmierć dziecka się zdarza. I nie wiem czy łatwiej, jak jest małe, czy jak jest dorosłe i czy w ogóle kiedykolwiek łatwiej.
Współczuję....
Czy rozwazanie, w jakim wieku dziecka bol jest bardziej dotkliwy, ma w ogole jakakolwiek podstawe?
Usuńnie ma. Dziecko to dziecko. To było pytanie retoryczne - zupełnie bez odpowiedzi, bo ona nie ma znaczenia...
UsuńTak jak dla mojej prababci babcia byla dzieckiem, choc moja babcia od 14 lat.
UsuńTak to się czasem układa, nienaturalnie, nie wiedząc, dlaczego, ból jest wielki ....
OdpowiedzUsuńLos plata czesto bardzo bolesne figle, nie ogladajac sie na nic.
UsuńNikt sobie tego nie życzy, stara nie wyobrażać w najgorszych scenariuszach. Ale życie...
OdpowiedzUsuńZycie czasem bywa bardzo podle i nieobliczalne...
UsuńTak to my powinniśmy pochować rodziców. Byłam z nimi od mojego pierwszego dnia do ich ostatniego.
OdpowiedzUsuńMama w chwili odejścia miała 91 lat i pełną sprawność umysłową - rozwiązywała krzyżówki.
Pozdrawiam Ania
Moi rodzice sa tak daleko, ze nie wiem, czy zdaze na ten ostatni dzien...
UsuńDzieci nie powinny umierać przed rodzicami, to straszna niesprawiedliwość.
OdpowiedzUsuńJa mam ogromny problem z pogrzebami, chodzę tylko na te, na które muszę, czyli najbliższej rodziny. Pogrzeby wszelkich dalszych krewnych, sąsiadów, ludzi z którymi nie jestem spokrewniona omijam szerokim łukiem. Nie jestem w stanie się przemóc, mam jakąś blokadę, moi bliscy mówią, że na własnym pogrzebie chyba się też nie zjawię. Na cmentarz chadzam dosyć często jak na młodą osobę, mogę iść na grób dzień po pogrzebie, ale ta cała uroczystość, mnie przerasta...
Nigdy jeszcze nie bylam na pogrzebie, na ktorym rodzice chowaja dzieci, no moze z wyjatkiem, kiedy zmarla moja babcia, a prababcia, jej matka, jeszcze zyla...
UsuńW moim sąsiedztwie, zmarło pięcioletnie dziecko...nie poszłam na pogrzeb, nie jestem w stanie się odważyć.
UsuńA inni chodza i to dobrowolnie. Przeciez to takie zajmujace patrzec na cudza zalobe...
UsuńPamietacie film "Szeregowiec Ryan"? Dla chlopow z ktorymi ogladalam byl to super film, efekty, strzelanie, D-Day... Dla mnie to byl dramat matki ktora stracila trzech synow i ktorej ze wszystkich sil probowano ocalic tego ostatniego. No ale to wojna. Ja sobie tego nie wyobrazam.
OdpowiedzUsuńPamietam i co dziwne, mialam te same mysli. Matki tak maja...
UsuńMama kochała najbardziej brata, Miała 89 lat, kiedy poszła jak zwykle do kościoła adorować serce w Grudniu a mrozy wtedy były straszne, kościół nie ogrzewany, wyadorowała sobie zapalenie płuc. Zmarła w Styczniu, bardzo przeżyliśmy to a w Grudniu tego samego roku zmarł brat, często z siostrą mówiłyśmy, jak dobrze się stało to zapalenie płuc u mamy.
OdpowiedzUsuńTo był zresztą niesamowity rok, dwa pogrzeby dwa wesela.
Zawsze twierdzilam, ze kosciol jest niezdrowy dla ludzi. I co? Mialam racje!
UsuńMoja babcia pochowała najpierw najmłodszego syna (wypadek samochodowy), potem męża (rak), potem drugiego, średniego syna (wypadek na polowaniu). Przeżył ją tylko najstarszy syn.
OdpowiedzUsuńCóż miała zrobić. Wszystko zniosła...
Chyba czlowiek jest silniejszy, nizby sam mogl przypuszczac...
UsuńMasz racje, nie ma nic gorszego. :(
OdpowiedzUsuńWszystko jest zle, co wbrew naturze.
UsuńTrzy lata temu chowałam Synową. W poniedziałek Mamę. Tato odszedł już dawno temu.
OdpowiedzUsuńPrzyjmij najszczersze kondolencje, Owieczko. :*
Usuń...mój Rodziciel powtarza, że to dzieci powinni chować rodziców a nie na odwrót. Masz rację, też bym nie wytrzymał...
OdpowiedzUsuńTaka jest wlasnie kolej rzeczy i kazde jej zaklocenie zaburza naturalny cykl.
UsuńŻycie dla mnie straciłby sens gdybym straciła dzieci. To dzieci mają mnie pochować !
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z kazdym slowem.
UsuńMoj S. zyje, ale byl moment, ze myslalam, ze juz go nie ma. Zreszta niewiele brakowalo. Swiat sie po prostu konczy.
OdpowiedzUsuńTen strach o dzieci towaetyszy nam przez cale zycie, bez wzgledu na ich wiek.
UsuńNiesprawiedliwe jak cholera:( Da się znieść,chociaż człowiek pęka na miliony kawałeczków,ale żyje dalej,tylko ciężkie i bolesne to życie.
OdpowiedzUsuńJa niestety byłam na wielu takich pogrzebach. Pierwszy to przyjaciel mojego męża, miał 26 lat, później moja koleżanka, 27 lat, 4 lata temu dwie koleżanki i kolega, 40 latkowie.
Straszliwe to pogrzeby i ból w sercu do dzisiaj.
Przykro mi Aniu.
Pogrzeby sa straszne, bez wzgledu na wiek zmarlego. Ale im mlodziej odchodza, tym wiekszy bol zalobnikow.
UsuńSkoro o takich smutkach - to jeszcze raz napiszę.
OdpowiedzUsuńByło to bardzo dawno temu, miałam 5 lat pamiętam pogrzeb rodziny 5 trumien /troje dzieci i rodzice/,
Żałobnicy nieśli te trumny od najmniejszej do największej, najmłodsze dziecko było w moim wieku.
Całe miasto było na tym pogrzebie, tego nie da się zapomnieć. Zaczadzili się.
Ania
Taka sensacja! Z tego "calego miasta" pewnie tylko niewielu znalo te rodzine osobiscie...
UsuńNawet kamień ma wytrzymałość. .To wbrew naturze....
OdpowiedzUsuńLudzie musza byc twardsi od kamieni...
UsuńOkropna jest myśl, że dziecko miałoby odejść wcześniej :(... niewyobrażalny ból...
OdpowiedzUsuńNajgorsza rzecz w zyciu rodzicow.
Usuń