niedziela, 17 maja 2015

Pech pechem pogania.

To, ze nieszczescia chodza parami, wie kazde dziecko. Jak i to, ze przyslowia sa madroscia narodow. Taki podwojny pech spotkal nas w ostatnich dniach, dzieki czemu nie mam ani samochodu, ani telefonu.
W poniedzialek w tym pechu mialam szczescie, bo jeszcze zdolalam autem pojezdzic, a zepsulo sie dopiero mojemu mezowi. Dobrze, ze nie mnie, bo popadlabym w panike i zupelnie nie wiedzialabym, co robic. Pewnie zadzwonilabym po ADAC i pozwolila sie odholowac, ale po co mi takie atrakcje. Opelek nienajmlodszy, ale jezdzil jak rakieta i nic nie wskazywalo na to, ze cokolwiek mu dolega. Maz dojechal tam, gdzie zamierzal, zalatwil swoje sprawy, wsiadl do auta, odpalil silnik, a ten zawyl na najwyzszych mozliwych obrotach. Po nacisnieciu pedalu gazu, obroty spadly do granicy zgasniecia. Bardzo dziwne. Pechowo akurat tego dnia maz zapomnial wziac telefon komorkowy, wiec nie bardzo jak mogl wezwac pomoc. Postanowil wiec jakos dotrzec do naszego warsztatu, ktory na szczescie nie byl daleko. Bardzo dziwnie mu sie jechalo, bo kazde wcisniecie gazu dusilo silnik. Ale dojechal, zaparkowal na placu, silnik wylaczyl i od tej wlasnie chwili nie dalo sie go ponownie uruchomic. Cala diagnostyka brala w leb, nikt nie wie, co tak naprawde mu dolega. Nasz mechanik wezwal posilki z Opla - nic. Wszyscy twierdza, ze z czyms takim jeszcze sie nie spotkali, rozkladaja bezradnie rece, a ja sie mecze.
Gdzie moge, dojezdzam rowerem, ale sa miejsca, gdzie na rowerze sie nie zapedzam, bo nie wjade pod gore. Zreszta wycieczki rowerowe zalezne sa od pogody. Pozostaje miejska komunikacja. Nie byloby w tym nic zdroznego, gdyby nie niedawne radykalne w niej zmiany. Nie tylko jest inny rozklad jazdy, ale pozmieniano tez numeracje autobusow i ja tego zupelnie nie ogarniam. W domu musze na podstawie tego nowego rozkladu jazdy, jaki mam w lapku i po wielokrotnym sprawdzaniu, wypisywac sobie karteczki, zeby sie nie pomylic. Rzadko kiedy mam autobus bezposredni, prawie nigdy, wiec musze sie przesiadac, co zwiazane jest z czekaniem na kolejny bus. Trace przy tym mnostwo czasu, marzne albo mokne na przystankach i bluznie w duchu na czym swiat stoi. Ze nie wspomne o drozyznie miejskiej komunikacji.
W ekstremalnych przypadkach pozyczamy auto od corki, ale z tym wiaze sie pewne ryzyko, zwiazane z tzw. ubezpieczeniem "singel", czyli wylacznie na nia sama jako kierowca. My tez takie mamy, tylko na nas dwoje. Dzieki temu skladki sa mniejsze. Gdyby wiec cos sie wydarzylo (tfu, tfu), ubezpieczyciel umywa rece, kiedy auto prowadzi "obcy" kierowca. Dlatego wlasnie staramy sie ograniczac pozyczanie. Zreszta mnie, przyzwyczajonej przez kilkadziesiat lat do automatu, trudno nagle przestawic sie na manualna skrzynie biegow. Nie, zebym nie umiala, ale denerwuje sie i wciaz musze myslec o tym, ze mam trzy pedaly. Zdarza sie, ze silnik gasnie, kiedy chce za szybko ruszyc, albo, co niedajbuk, pod gorke. Pewnie w koncu bym sie z tym oswoila, ale nie mam okazji, wiec wole, zeby wozil mnie maz.
Cos mi mowi, ze trzeba bedzie rozejrzec sie za czyms innym, bo o ile nawet Opel pozwoli sie zreanimowac, bedzie to zabieg finansowo nieoplacalny.
Z telefonem jaja mam od srody, kiedy to operator tak mi caly system "unowoczesnil" i przestawil na cyfrowy, ze najpierw przez pol dnia nie mialam nawet internetu, pozniej jakos zaskoczyl, za to telefon zamilkl na ament. Godzinami wisialam z komorka na goracej linii, pozwalalam sie uspokajac, ze to tylko przejsciowe, by wreszcie podczas kolejnej rozmowy uslyszec, ze oni sami nie wiedza, co sie stalo i ze posla sprawe do dzialu zaklocen, ktory to dzial oddzwoni do mnie w piatek wieczorem. Zamiast telefonu dostalam esesmana, ze podejma dzialania od 8.00 rano w pierwszy dzien roboczy, czytaj: poniedzialek *). Noszsz... A tu akurat przypadly imieniny mamy Zosi, wiec musialam dzwonic do Polski z komorki. Juz jestem ciekawa tego rachunku, jaki do mnie splynie.
Qrwa mac! Jak nie bluznie, tak musialam! Przepraszam ewentualnie urazonych.


*) EDIT:  Przeurocza pani z hot-linii, z ktora rozmawialam w czwartek, sama do mnie zadzwonila w sobote, zeby mi zameldowac, ze co najmniej znalazla blad w systemie, ktory to blad uniemozliwia mi korzystanie z telefonu stacjonarnego. Nie zgadzaja sie mianowicie kody dostepu i te kody zostana do mnie wyslane poczta (wzgledy bezpieczenstwa), zebym je mogla wprowadzic do routera, przez ktory mam miec dostep do telefonii. I tak dostane je dopiero w poniedzialek, wiec niewiele to zmienia, ale mam co najmniej poczucie, ze ktos tam sie o mnie zatroszczyl i potraktowal jak czlowieka, a nie jak anonimowy numer klienta. Dobre i to, troche podnioslo mnie na duchu. Maly gest, a cieszy.





54 komentarze:

  1. Anusiu u mnie też psuło się całymi stadami - ogarniała mnie rozpacz - odpukać, minęło ale dziura
    budżetowa została na dwa lata.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie juz JEST dziura budzetowa po chorobach Kiry, wiec nastepne niespodziewane wydatki sa mi naprawde niepotrzebne, a wszystko na to wskazuje, ze beda i to niemale.
      Buziak :*

      Usuń
  2. Czyżby to wina 13-tego! Z samochodem przykra sprawa, mam nadzieje, ze szybko wykryją usterkę i nie będzie to zbyt kosztowna naprawa. Od lat jezdze samochodem z automatyczna skrzynią biegow wiec rozumiem ból.

    Pozdrawiam serdecznie z Arizony:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Auto wysiadlo 11-go, telefon dobil 13-go. Wczoraj juz rozgladalismy sie wstepnie za nowym samochodem, bo jesli przez tydzien nie znalezli przyczyny zgonu, to juz pewnie nie znajda...
      Caluski :*

      Usuń
  3. Można się wkurzyć oj można.Szybkiego zdiagnozowania opelka życzę i mimo wszystko miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zdiagnozowanie stracilam juz nadzieje, skoro fachowcom przez tydzien sie nie udalo. Jakos bez telefonu bardziej moge sie obyc niz bez auta, w koncu mam komore na zastepstwo. :)

      Usuń
    2. U nas pewnie by zdiagnozowali :)))
      Kiedyś znajomy z Wrocławia przywiózł auto pod Jelenią Górę i tam chłopaczek zaraz po szkole znalazł problem, którego nie mogło rozwiazać stado mechaników "certyfikowanych".

      Usuń
    3. No moze by znalezli, a moze nie... :)

      Usuń
  4. Oj, "lubie" takie akcje.....:(Wspolczuje, bo to naprawde nie fajne :):) Tez jezdzilam ostatnio autobusami mpk przez pewien czas, bo w mojego meza wjechal pirat drogowy i moj pegocik poszedl na zlom, wiec wiem, jak trudno nagle przesiasc sie na komunikacje miejska:( Trzymaj sie :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam sie jak nie wiem co, bo nie mam innego wyjscia, ale czasem rece mi opadaja. Strasznie duzo czasu trace bez samochodu i to mi najbardziej przeszkadza... :)

      Usuń
  5. Nienawidzę samochodu z automatyczną skrzynią biegów ...! Odbiera przyjemność prowadzenia samochodu ...a co do naprawy , to tacy mechanicy są tylko na zachodzie ! Oni tylko potrafią wymienić cały zepsuty element . W Polsce by tego Opla naprawili ...To samo dotyczy telefonu ...Jest tak produkowany , aby długo nie podziałał i jeszcze te wszystkie ulepszenia ...Dla mnie telefon jest tylko po to , aby szybko się z kimś porozumieć , internet mam w komputerze , a licznik rowerowy pokazuje wszystko co chcę i nic mi się nie psuje ...Jeżdżę starym ,,Mercem'' przy którym sam wszystko zrobię , a za telefon mam Nokię E52 super wersja , ma już 6 lat i się nie psuje . Nie wmontowałem do niej żadnych proponowanych ulepszeń i mam spokój niezawodna ...Ale mimo wszystko współczuję ...
    ANDREA CALABRONE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z poczatku tez dziwnie sie czulam w automacie, teraz jednak nie zamienilabym go na nic innego. Jezdzi sie naprawde znacznie wygodniej, zreszta moj maz jest tego samego zdania.
      Nasz wieloletni zaprzyjazniony warsztat prowadzi taki sam Niemiec jak i my, wiec reperuje rzeczy niereperowalne, a nie wymienia podzespoly. Tym razem jednak jest bezsilny, ba nawet fachowcy z Opla odpuscili - nikt nie wie, co sie stalo. Nigdy wczesniej cos takiego sie nie zdarzylo.
      Smarkfona kupilam dopiero niedawno, z lekka przymuszona przez wlasne dzieci, bo i mnie wystarczala moja stara Nokia nie do zdarcia. :)

      Usuń
  6. U nas auto ma każdy swoje:) W razie awarii zawsze to jakieś rozwiązanie,
    Nie martw się,bez auta też można żyć...chwilowo:)))
    Milej niedzieli,Ula.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwilowo zyje juz tydzien. :( No a dzieci juz z nami nie mieszkaja, wiec pozyczanie wiaze sie z przeszkodami, ale jak trza, to trzeba. :)))
      Buziak :*

      Usuń
  7. A czy nie należy Wam się auto zastępcze w takiej sytuacji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Auto zastepcze nalezy sie jedynie, kiedy ktos inny spowoduje szkody na moim i tylko na czas reperacji lub kupna nowego, jesli pojazd jest skasowany na amen, ale nie dluzej niz 2 tygodnie.
      W moim przypadku moge sobie auto wypozyczyc, ale na wlasny koszt, a na to mnie nie stac. :)

      Usuń
  8. Współczuję... Oby z samochodem się szybko rozwiązało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W te albo wewte jakos sie rozwiaze, ale czekanie na rezultat jest wyjatkowo denerwujace. :)

      Usuń
    2. Wiem, też właśnie mam taki czas zawieszenia z jedną sprawą i mnie trafia!

      Usuń
    3. No to przynajmniej wiesz, co czuje.

      Usuń
  9. Jak to nie wiesz, co oplu jest? Ma objaw, to jasne jak słońce! Kiedyś, dawno (też w oplu) działo się tak, że jechał normalnie, a za chwilę ni z gruchy spadały obroty i silnik po prostu gasł. Za chwilę odpalał jakby nigdy nic i jechał dalej. Nigdy nie wiedziałam, kiedy to się zdarzy. Pojechałam do mechanika, a auto jakby nigdy nic. Tenże pogapił się, pogasił, poodpalał, auto chodzi. W końcu podjął decyzję: przyjedź pani Z OBJAWEM. Od tej pory, kiedy coś w aucie nie styko, mówię, że ma OBJAW.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz objaw to to, ze od poniedzialku nie odpala w ogole. Twoj odpalal i swirowal, a moj nie odpala i juz. Taki objaw. :))))

      Usuń
    2. Wszystko jedno. Jeśli samochodu coś jest, to ma objaw!

      Usuń
    3. No to mojemu Oplu trafil sie duzy objaw.
      Mozna powiedziec, ze ma dorodnego objawa. :)

      Usuń
  10. Tak to czasem bywa, że jak się psuje to kilka rzeczy naraz. Niech więc w nowym tygodniu będzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moge zyc bez telewizora, pralki, telefonu, no nawet internetu, ale bez auta? To juz przesada! :(((

      Usuń
  11. może oto dakbuk limit pechowy wyczerpan się został?

    OdpowiedzUsuń
  12. ło matko i córko.... tosz to jakiś ciąg pechowy!
    teraz już może być TYLKO LEPIEJ!!
    i tej wersji się trzymajac, zyczę cudownej, wolnej od jazd autobusami, niedzieli :) :**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weekend spedzilam na rowerze i per pedes, ale od jutra wraca hardkor i moze potrwac jeszcze z tydzien, bo nawet jesli cos wybierzemy do kupienia, trzeba bedzie zalatwic pierdylion spraw papierkowych, zanim sie wsiadzie, zeby odjechac.
      Buzinki :***

      Usuń
  13. no to jesteś uziemiona... kiss i nosek do góry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, troche jestem. A noska do gory nie moge, bo sie jeszcze potkne.;))
      Buziaczek :***

      Usuń
  14. No to Ci faktycznie sporo na klatę spadło. DObrze, że klata nadobna chociaż i że z tym telefonem już wiadomo o co chodzi. Życzę szybkiej naprawy opelka albo innego rozwiązania, bo taka jazda autobusami po kosztach niemieckich do tanich nie należy, nie mówiąc już o czasie jaki się na to traci. No i o ciężkich zakupach!
    Współczuję i buziaki ślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym wiedziala, ze to potrwa dluzej, kupilabym sobie karte miesieczna, bo faktycznie idzie zbankrutowac kupujac bilety pojedyncze. A ciezkie zakupy na szczescie pomagaja nam przywozic dobrzy ludzie, albo dzieci, albo nasz "podopieczny". Drobne wozimy na rowerach i tez dobrze. :)))
      Caluski :***

      Usuń
  15. ...łoncze sie w bólu i czymam kciuki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba w bulu...? Jako rzecze prezydent milosciwie Wam panujacy. ;)

      Usuń
  16. Jak juz fachowcy z Opla nie maja pojecia co jest z tym autem Twoim Panterko, to ja wymieklam...
    Zachorowalo i nie chce dac sie wyleczyc. Trzeba z nim przeprowadzic rozmowe !
    Tutaj za jazde pozyczonym autem, bez ubezpieczenia na dana osobe - jak zlapia to sprawa sadowa i kara...
    I dla wlasciciela auta, ze pozyczyl i dla osoby pozyczajacej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo jezdzenie nie jest karalne, oby sie tylko nic nie wydarzylo, bo wtedy ubezpieczalnia nie zaplaci.
      Opel nie chce gadac, zamilkl i obawiam sie, ze to zamilkniecie ostateczne. :(((

      Usuń
  17. grunt, że komp działa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz od biedy mam jeszcze smarkfona na zastepstwo, ale auta nic mi nie zastapi. :(((

      Usuń
  18. Nie lubięm jak się pusją, ani telefon ani samochód. Ten drugi jeszcze bardziej nie lubię.
    Ciekawe to ubezpieczenie na singla. U nas takiego niet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu za duzo roznych rzeczy mozna dostac bonifikate w skladkach, np. za garaz, za wylacznie jednego kierowce, za wiek (moja najmlodsza skonczyla wlasnie 25 lat i znalazla sie w grupie wiekowej, ktora statystycznie powoduje mniej wypadkow, wiec jej skladke obnizono).

      Usuń
    2. Wiedzą, jak zachęcić klienta. Mam wrażenie że u nas wiecej zwyżek niż zniżek:)

      Usuń
    3. U nas tez, bo niby spadam w procentach za bezwypadkowa jazde, ale co roku wszystko i tak drozeje, wiec to spadanie nie przeklada sie na stanienie. :(

      Usuń
  19. Oj, Panterko! Złośliwość przedmiotów martwych Ci się przytrafiła! Oby jak najszybciej wszystko doszło do normy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopada mnie zlosliwosc rzeczy martwych i zywych tez. Napisze o tym.

      Usuń
  20. Panterko, spróbujmy spojżeć na to pozytywnie. Myślę, że za jednym zamachem wyczerpałaś limit pecha na najbliższy rok! Nic pechowego zatem już Cię nie spotka;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj wspolczuje, bez samochodu to gorzej niz bez reki niekiedy. One najlepiej wiedza kiedy sie spsuc. No nic, cieszyc sie trza ze to nie zima i snieg nie pada :-D
    Przynajmniej bedziesz miala nowy pojazd. Trudno, jak co umrze to nie zyje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze dzisiaj probowali go reanimowac, ale nadaremnie.

      Usuń
  22. U nas by silnik wyciagneli i zajrzeli w środek co tam się porobiło? Może silnik a może nie szkoda po prostu i już.
    Aniu Tobie się wydaje żeś niezniszczalna powiem wprost. Jeśli nie zaczniesz ochraniać siebie to czlowiek drugi swoimi problemami zniszczy Twoje zdrowie. Czytałam Twoje posty jak widzisz.
    Wiem coś o tym, Wiem również że ci którzy leczyli w kościołach i innych miejscach bioenergią, najczęściej umierali na zawały. A u Ciebie? - dając uwagę pozbywasz się swojej energii nie jest latwo ją odbudować od tych ludzi jej nie dostaniesz z powrotem. Wezmą na pewno chętnie ale czy dają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mozna wszystkiego przeliczac, czy to na pieniadze, czy tez na energie. Ja daje z siebie duzo, moze i za duzo, ale sama rowniez korzystam w potrzebie z energii innych, jego rowniez. Troche mnie przerasta nawal tego wszystkiego, co w ostatnim czasie zwala mi sie na glowe, kazdy czlowiek ma w koncu jakas granice wytrzymalosci.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.