Lezy w Dolinie Wery, wokol gory, a pod spodem poklady soli i gorace zrodla. Samo zdrowie!
Dwa nagusy zapraszaja do term. |
Niech Was nie zmyli bialo-czerwona flaga przy wejsciu do tezni, nie wciagneli jej na maszt z naszego powodu (a szkoda!). To tylko tradycyjne barwy rodowe jakiegos tam typka, ktory sie miastu przysluzyl. Ma ulice nazwana swoim imieniem i sanatorium. Nie pomne juz nazwiska, a szukac mi sie nie chce.
Na deptak przeszlismy pod Brama Solna sluzaca za punkt kontrolny handlarzy soli, ktora niegdys byla drogim towarem i podlegala surowej konroli.
I znow flagi w polskich narodowych barwach, tylko na odwyrtke, jak z Monaco.
Promenada pelna jest boskich starenkich, ale odremontowanych domow, ciekawostek zwiazanych z historia miasteczka, fontann, rzezb i kwiatow. Po przeciwnej stronie parku tkwi dosc nowoczesny dom zdrojowy i kompleks kulturalno-oswiatowy.
Pamietalam z poprzednich bytnosci przeuroczy kosciol na wzgorzu i bardzo chcialam go tym razem sfotografowac. Choc Hesja uchodzi za land katolicki, nie brakuje w niej rowniez kosciolow ewangelickich, jak wspomniany St. Marien. Bardzo w moim guscie jest prostota kosciolow ewangelickich, bez tego bizantyjskiego a kiczowatego przepychu cechujacego swiatynie katolickie.
Po zwiedzeniu przybytku religijnego, postalismy pod juz wystawiona na zewnatrz palma, zastanawiajac sie, co robic dalej z tak mile rozpoczetym dniem, az Gucio wpadl na pomysl, zebysmy gdzies usiedli zjesc lody, czemu przyklasnelam z entuzjazmem.
Pochlonelam ten milion kalorii z niejakim trudem, bo choc bardzo lubie lody, podana porcja przerosla moje oczekiwania. Ale co tam, warto bylo! Pychota!
W zasadzie po takiej orgii mialam ochote juz tylko sie polozyc i umrzec z rozkoszy, ale w koncu nie po to pojechalismy zwiedzac i wdychac lecznicze powietrze, zeby tracic czas na umieranie. Podreptalismy wiec na druga strone rzeki, zeby zwiedzic czesc Allendorf. Przeszlismy przez w sumie trzy mosty, bo Wera jest tam jakos dziwnie rozgaleziona i wyglada, jakby byly tam co najmniej trzy rzeki, a nie jedna.
Nie dotarlismy jednak na drugi brzeg, bo Gucia bolaly nogi. Popatrzylismy tylko na sylwetke kosciola, tym razem katolickiego i pozachwycalismy sie schodzacymi nad sam brzeg rzeki ogrodkami, wprost do parkujacych na wodzie lodek.
W drodze na parking raz jeszcze weszlismy na teznie, zeby nawdychac sie do pelnego upojenia. Moj slubny wyjal kanapke, a Kira probowala go zahipnotyzowac wzrokiem. Oplula sie przy tym tak mocno, ze po naszym odejsciu pozostaly mokre deski. Gucio natomiast pracowicie skubal sol z tezni, zeby miec czym obiad posolic.
W sumie zrobilam okolo setki zdjec. Gdybyscie chcieli obejrzec wiecej, mozna kliknac TUTAJ.
Jak tak Cię obserwuję , to Ty cały czas gdzieś wędrujesz ...pogoń swoje córki , niech cię obłożą wnukami , wtedy nie będziesz musiała uciekać w plener ...a Kira jest super , z jej mordki bije taka inteligencja ....
OdpowiedzUsuńANDREA CALABRONE
Masz racje, Kira jest inteligentniejsza od niejednego czlowieka, tylko gadac nie umie. :)))
UsuńMarudze moim corkom o te wnuki juz od dawna, a one nic i nic. Mam za to Kirunie za towarzyszke swoich wedrowek i ona mi w zupelnosci wystarcza. A jak sie cos urodzi, to capne wozek i... w plener. Niech sie bachory przyzwyczajaja. :)))
Kira z iskierka nadziei w oku wyglada podobnie jak ja w Lidlu przed 'sciana placzu' z wypiekami. :D
OdpowiedzUsuńTo macie taki 'Ciechocineczek' na rzut bereta.
Ale Ty ladnie dobierasz buty do reszty garderoby. Kolorystycznie. Poprzednio czerwone a tu takie 'panterskie'...
Mam jedno ulubione zdjecie, to tryptykowe, a szczegolnie jedna czesc mozna nazwac: prawie Ewa z figowym listkiem w Raju Baden.
Wycieczka super i Kira mogla wziasc na smycze Gucia.... :D
Zdjecie z lodami, samo mi sie powieksza... i ciagle sie pokazuje. Nawet w kosciele i w parku i w tezniach...
Milego weekendu!!!
Staram sie, jak moge, zeby pasowac kolorystycznie, a co! :))) A swoja droga, ze tez Ty zwracasz uwage na takie nic nie znaczace szczegoly, zamiast skoncentrowac sie na urokach badu. ;)
UsuńTo tryptykowe ukazuje nasza wycieczeke w pelnym skladzie, w lustrzanych scianach centrum KO. :)))
Kira rzeczywiscie miala Gicia na smyczy i o malo nie wciagnela go do fontanny, bo dziecie bardzo pilnowalo, zeby smyczy z rak nie wypuscic i gotowe bylo na wielkie poswiecenia. :)
A ja nadal bez samochodu... :(
Buziak :***
:(( Czyli dalej obydwoje na kroplowce.
UsuńMasz rower. Jazda na rowerze po miescie wyglada tak ... hmmm... sensowne i seksownie. Opanujesz tez do perfidii, hmm, do perfekcji rozklady autobusow. Trzymam kciuki za auto!
A co, mam patrzec na listki? Ja detaLISTKA a nawet minimaLISTKA? Rano wyszlam na taras i popatrzylam na listki pelargani. Kurna, juz trzeci nasad mi w nocy zmrozilo. Gdzie to lato, gdzie +29 stopni, dmuchawce i kwitnace kasztany jak u nich jeszcze listkow nie widac; ciagle paczkuja. Ech. Uczucia zaczynaja mi sie skraplac - bedzie bieg na dystans lub kostki lodu na rzesach. Albo jedno i drugie. :DDDD
Dopiero dotarlam do domu. Niech szlag trafi cala te komunikacje miejska!!! Pelna perfidia i dewiacja.
UsuńIle ja czasu natracilam na przystankach. Szkoda gadac!
No niech trafi to 'trafi', szczegolnie niemiecka! :DDDDDD A na przystankach to sie komentarze czyta, w autobusie blog np Iwony (piatkowy) to sie wtedy geba zgina w banana ( z podkowki).
UsuńJa slepa i bez okularow g***o widze, a poza tym w jadacym samochodzie (autobusie) czytac nie moge, bo bym dostala mdlosci. Sama wiec widzisz, ze te podroze komunikacja miejska to dla mnie prawdziwy horror. :/
UsuńNo to sluchawki w uszy i tworzysz sobie mikro swiat; sluchasz wiadomosci, literatury lub muzyki...
UsuńMdlosci nie zazdroszcze, w dziecinstwie i mlodosci mnie meczyly, potem w doroslym zyciu gdzies znikly razem z tym, kiedy sama usiadlam za kierownica; nie powracaja nawet w horror-komunikacji chyba ze na promie na wzburzonej falii...
Zacisnij zeby do momentu powrotu do wlasnego pojazdu!
Rozgladamy sie za czyms innym, bo niewielka jest nadzieja, ze da sie naprawic. Ale poszukiwania tez pewnie potrwaja, bo mam specjalne wymagania, ma byc niedrogo i automatycznie. ;)
UsuńWycieczka piękna,widoki piękne ,golasy śmieszne ,a lody...ślinka mi cieknie właśnie na ta\kie .U nas takich nie ma.Na lodową rozkosz będę jeżdzić do Wrocławia. Pomnik lub rzeżba ze słoni świetna.Jak ja lubię oglądać Twoje zdjęciowe sesje.A co do samochodu to jakaś plaga,nasz popsuty,syna też a siostrzeniec dopiero odebrał z warsztatu,Pozdrowionka ..Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńTakie lody mozesz sobie sama w domu zrobic. Kupujesz lody waniliowe, sypiesz na to orzechy, czekoladki i co tam masz, na to kupa bitej smietany i juz. :)))
UsuńPanterko, niezwykle urokliwe miasteczko. Mnie zachwyciły te słonie. A o wnukach marudzisz jak moja teściowa. Też by chciała cobyśmy ją poobkładali jakimiś bobasami:)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia.
Gohaa, Ty jeszcze masz czas, mloda jestes, ale ta moja najstarsza dochodzi do wieku chrystusowego, wiec pora bylaby najwyzsza, nieprawda? :)))
UsuńA to tam się się oddawałaś tej rozpuście i zgorszeniu! :-) A kto to ten Gucio, bo przepraszam ale nie doczytałam?
OdpowiedzUsuńO Guciu mozesz przeczytac pod etykieta "maluchy". :)))
UsuńBardzo przyjemne i na dodatek zdrowe miejsce!:)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Powietrze jest cudownie krystaliczne, a solanka czyni cuda. :)))
UsuńMnie te słonie nie pasują, ale reszta ok.
OdpowiedzUsuńDrzewo sloni to sztuka przez duze SZ. ;)
UsuńBa, a sztuka jaka jest każden wi:))))
UsuńPrzepiękne miejsce!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że tężnie naładowały Cię pozytywnie :)
Tulę ciepło :***********
Owszem, naladowalam sie, ale juz dzisiaj wszystko szlag trafil - stres i nerwy przez caly dzien. :(
UsuńBuzinki :***
co za jakieś cholerstwa się tak Ciebie czepiły! A kysz!
UsuńNiech znikają
:************
To wszystko przez brak samochodu, nie umiem bez niego zyc i trace mnostwo czasu, co mnie wkurza i stresuje. Wrrrrrrrrrrrrr............
Usuń:********
Uwielbiam takie śliczne, małe, czyste, zadbane w szczegółach miasteczka.
OdpowiedzUsuńCo ja tu widzę? Pantera w panterce!:))
Ale te nadmuchane manekiny na dachu, toż to czysty kicz!:))
Ano tak jakos wyszlo z ta panterka.
UsuńA kicz jest tak kiczowaty, ze az piekny! :)))
A właściwie to co to jest, te słonie? Lody bym chętnie pożarła :)
OdpowiedzUsuńO sloniach jest wiecej pod linkiem, jest zdjecie tablicy z wyjasnienie, coz to za dzielo. To rzezba wypozyczona przez uzdrowisko, pewnie kiedys zniknie. :)
UsuńNo,mam nadzieję,że ta kanapka wypadła Pańciowi z ręki,jak się z Kirą nie podzielił!:)
OdpowiedzUsuńCala nie wypadla, ale wszyscy sprawiedliwie dzielilismy sie jedzeniem z Kirunia, wiec krzywdy nie miala. :)))
UsuńBardzo ładnie w tym Waszym Ciechocinku :) Tez mam nadzieję, że Pańciowi kawałek kanapki przypadkiem spadł ;)
OdpowiedzUsuńNie ma przypadkow. Jest wylacznie sprawiedliwy podzial pozywienia miedzy czlonkami rodziny. :)))
UsuńKim właściwie jest Gucio?
OdpowiedzUsuńOsz kurna! Gucio to przeciez dziecko przyjaciela przyjaciol Kiry; to pretekst do wyczeczek (czytaj LODOW, SAMOCHODOW, KARUZELI), to to co trzyma sie od Kiry na odleglosc smyczy, to to dziecko, ktore po polsku ni huhu. To dziecko, ktore chetniej skacze do fontanny niz zdziera nogi po drugiej stronie rzeki. To dziecko to prawie mlody czlowiek.... to 'Gucio' poprostu.
UsuńFrau Be, o Guciu mozesz poczytac pod etykietami "maluchy". Gucio to syn ojca naszej najmlodszej corki. Ojca chrzestnego, zeby nie bylo. :)))
UsuńEcho, trafilas w sedno z charakterystyka Gucia. :)))
Dobrze, że wyjaśniłaś, bo ja myślałam, że Gucio to ma jakiś związek z Twoim synem :P Jesooo, czy Ty masz syna Aniu???? :P
UsuńNie mam, mam same corki: trzy dwunozne i trzy czworonozne w futrach. :)))
Usuń:)))) wiedziałam, że trójka, ale nie wiem czemu myślałam, że córki dwie ;)
UsuńMoj maz jakos chyba nie umie inaczej :))))))))))))
UsuńGucio fajny jest i ma fajne imię!
OdpowiedzUsuńA nie, Gucio wcale nie ma na imie Gucio, tylko inaczej. Guciem zostal kiedy byl maly, bo byl taki... guciowaty. :)))
UsuńMiasteczko urocze! Bardzo takie lubię :)) w PL sporo jest ładnych miasteczke, ale niestety większość jest wymarła :( nie ma gdzie usiąść i wypić kawę, nie ma ładnych ogródeczków knajpianych na deptaku... U nas jeszcze inna mentalność i ciągle za mało osób stołuje i kawuje się poza domem. Ja też tylko czasem ;)
OdpowiedzUsuńA jakie Ty masz panterkowe wdzianko :D
Tu juz tez nie je sie poza domem tak jak dawniej, spoleczenstwo biednieje, knajpki bankrutuja. Jeszcze w takich kurortach jakos to chodzi. :)))
UsuńKurort z pieknymi widokami i atrakcjami. I te golasy witajace spolecznosc odwiedzajaca :)
OdpowiedzUsuńOgolnie tez jestem zwolenniczka prostoty wszelakiej i bardzo mi sie podobaja fotografie z wnetrza kosciola ewangelickiego.
A Kira jest mistrzynia szybkiego slinienia sie na widok czegos do skonsumowania :)
Buziaki Panterko :***
Kazdy pies slini sie na widok smakolykow, a taka bulka z szynka pachniala jej wrecz niebiansko. :)))
UsuńCaluski :***
Dłuższy pobyt w takim kurorcie musi być przyjemny. Moi dziadkowie jeździli do sanatoriów i wracali tacy wypoczęci.
OdpowiedzUsuńU nas też bywaja kościoły bardzo ubogie w ozddoby, takie właśnie odwiedzałam w dzieciństwie. Chociaż jako dziecko lubiłam te bogato przyozdobione, ozłocone świątynie, bo ze ścian można było czytać jak z księgi. Teraz też raczej wybieram prostotę:)))
Kosciol katolicki znany jest z nienasyconej pasji gromadzenia skarbow wszelakich i pysznienia sie nimi, by zrobic wrazenie na wiernych i tym bogactwem stlamsic i tak juz ubogie spoleczenstwo. A stale im za malo, wiec sciagaja haracze swoimi "colaskami".
UsuńKoscioly protestanckie sa znacznie zdrowsze.
Fantastyczna wycieczka :)! I ciekawe miejsce :)
OdpowiedzUsuńMiasteczko jest przecudnej urody, zaiste. Jak zreszta wiekszosc jemu podobnych w Niemczech. :)
Usuń...dziękuję Ci za piękną wycieczkę, tego mi było potrzeba. Mam nadzieję, że dzisiaj o tym napiszę....
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieje, ze napiszesz. Cokolwiek. :))))
UsuńWszystko fajne, a najbardziej.... Nie, nie lody... KIRA:)
OdpowiedzUsuńPatrzy jak ichneumon na kobre. :))))
Usuń