środa, 8 lipca 2015

Potega zywiolu.

Niedzielne przedpoludnie dalo nam wszystkim do wiwatu, na dworze i w domu panowaly nieludzkie tropiki, przedburzowa duchota zatykala pluca. Zwierzaki robily za padline, choc psy byly regularnie moczone i pojone, a wyprowadzane jedynie przed dom. Koty nie pozwolily sie zmoczyc.




Czekalismy na zapowiedziana burze jak na zbawienie, wreszcie przyszla, powialo, polalo, a temperatura spadla o ok. 10°.


Zakurzone rosliny balkonowe nabraly swiezego wygladu, choc nie obylo sie bez strat, jako ze grad pobil troche pelargonie.




Przez cale popoludnie, wieczor i noc slychac bylo wycie syren, strazacy bez wytchnienia jezdzili na wezwania do zwalonych drzew i zalanych piwnic. Ze zdziwieniem przeczytalam w internecie, ze przez lezaca niedaleko nas wioske przeszla niewielka traba powietrzna, zrywajac dachowki, zwalajac drzewa, a nawet przenoszac altane ogrodowa kilka przecznic dalej.

Zrodlo
Zamkniete zostaly niektore linie kolejowe do czasu, az strazacy nie pousuwali z nich zwalonych drzew. Ulice pelne byly polamanych galazek i lisci, ale nie stanowily one przeszkody w ruchu, wiec ich sprzatanie zostalo odlozone na pozniej, bo byly wazniejsze sprawy do zalatwienia dla sluzb miejskich.
W poniedzialek wreszcie moglismy pojsc na porzadny spacer, bez ryzyka udaru. Nie wiem, co mnie podkusilo pojsc wlasnie w kierunku tejze miejscowosci. O tej naszej trasie spacerowej pisalam wielokrotnie, to ta nieczynna juz linia kolejowa do Dransfeld. Wprawdzie na jej poczatku natknelismy sie na ustawiona tam barierke ze znakiem zakazu ruchu, ale zgrabnie ja ominelismy, bo przeciez nie bedziemy sie przejmowac jakimis zakazami. Na odcinku do autostrady nic niezwyklego nie zauwazylismy, no moze kilka polamanych drzew w dosc glebokim obnizeniu terenu wzdluz drogi. Przed samym wiaduktem nad autostrada czesc drogi blokowalo zwalone drzewo. Ominelismy, a potem bylo juz tylko gorzej, bo droge blokowaly kolejne powalone drzewa, ktorych nijak nie dalo sie ominac z zadnej strony, jako ze po obu jej bokach byly gesto zarosniete glebokie rowy. Musielismy sie przedzierac przez gaszcz galezi, raz gora, raz na kleczkach. Prawdziwy survival!






Kira dawala sobie na ogol swietnie rade, na pewno lepiej od nas i tylko w jednym miejscu musielismy ja sobie podac, bo zadna miara by nie przeszla. Jak tylko zdolalismy pokonac kolejna przeszkode, przed oczyma wyrastala nastepna. Nie liczylam, ale cos z 5-6 zwalonych drzew pokonalismy, za kazdym razem z nadzieja, ze to juz ostatnie. Zawrocenie z drogi tez nie mialo juz sensu, bo musielibysmy tak samo sie przedzierac. Niestety, prawie u celu natknelismy sie na przeszkode nie do pokonania: dwa drzewa naraz, tak splatane, ze nie bylo sposobu przedrzec sie przez lezace pnie i galezie. A probowalismy! Trzeba bylo sie ewakuowac przez ktores pobocze na pole. A, jak wspomnialam, pobocza byly mocno obnizone i dziko zarosniete, m.in. jezynami. Za nami i przed nami zwalone drzewa, no horror! Ostroznie zaczelismy przedostawac sie na lewa strone i tylko na kazdym kroku wzdychalismy, ze nie mamy w kieszeni dyzurnej maczety.



Te dwa zdjecia robilam juz bedac na dole w rowie, na pierwszym ten gruby pien starego drzewa, zlamany jak zapalka, ktory totalnie uniemozliwil nam przejscie droga. Na drugim kolejne drzewo, ktore uleglo trabie powietrznej. Szczerze mowiac ogrom zniszczen zrobil na nas wielkie wrazenie.
Co ja Wam bede mowic, oboje poryrani jestesmy, jakby napadlo na nas stado wscieklych kotow, ale w koncu dalismy rade wyjsc na sciezke wzdluz pola. Prosto na wytwornie biogazu.


Ta sciezka dotarlismy do Groß Ellershausen, tej miejscowosci dotknietej traba powietrzna, a stamtad juz inna droga, bez przeszkod wrocilismy do domu.



Po wszystkim czulam sie jak po treningu przetrwania, z czolganiem sie w blocie i skakaniem przez przeszkody wlacznie. Tak to jest, kiedy olewa sie znaki drogowe postawione przez madrych ludzi, ktorym na sercu lezy moje bezpieczenstwo.






64 komentarze:

  1. Anuśka nie zazdroszczę Ci tych podchodów, dobrze, że nie byłaś sama. U nas od dawna, ani kropli deszczu, skwar i duchota zabija, nawet wiatr nie wieje bo mu się nie chce - koniec świata.
    Moja Beza jakoś sobie radzi z tymi upałami - leży jak z diabła skóra, ja sobie nie radzę - umieram parę razy dziennie, dobrze że jestem na urlopie. Anuś nawet w tej chwili jest +24 i wiatru zero. Od czwartku obiecują ochłodzenie, ale czy dożyję?
    Całuski Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anula, po kolejnej wczorajszej burzy mamy zachmurzenie i przyjemne 17°. Jedynie nasza brzoza ucierpiala, bo wichura zlamala jej gruby konar i pewnie znow bedzie wspinaczka, bo wisi i zagraza przechodzacym dolem ludziom.
      Bardzo Wam wspolczuje, jako ze sama nie znosze upalow i jestem na pograniczu umarcia, zalegajac pod wentylatorami. Zupelnie nic nie jestem w stanie robic. :)
      A do czwartku siedz pod prysznicem, moze jednak dozyjesz. ;)

      Usuń
    2. Anuś, chyba dożyję do czwartku - ruszył trochę wiatr i minimalnie się ochłodziło.
      Boję się, aby nie było takiej nawałnicy jak u Was, bo za oknem mam stary park i wielka szkoda byłaby, gdyby połamało te stare drzewa. Park powstał w 1908 roku.
      Burzą hormonów się nie przejmuj - one kiedyś mijają, ale kiedy? mam podobnie.
      Buziaczki Ania

      Usuń
    3. Byloby faktycznie szkoda starych drzew. W ogole ta pogoda staje sie taka... ekstremalna, albo przesadzona susza, a kiedy juz pada, to zalewa i kladzie drzewa. :(

      Usuń
  2. i ja czekam na czwartek oczekując ochłodzenia i pragnąć go z calych sił.... ale mimo wszystko takie nawałnice mnie przerażają... mam nadzieję że to ochłodzenie u nas przyjdzie spokojniej!
    Całusy wielkie dla survivalowej wojowniczki :) :**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mielismy szczescie z tym zalamaniem pogody, w przeciwnym razie pewnie bym juz dawno zeszla. Z wiekiem coraz mniej znosze gorac, a dodaj jeszcze do tego moje wlasne uderzenia - horror do potegi entej. :(
      Ja wygladam coraz bardziej jak psotne dziecko, jak nie zdarte lokcie i kolana, to znow slady podrapan. Tez mi sie przydarza na starosc... :)))))))))
      Sciskam lodowato i posylam fronty w Waszym kierunku :***********

      Usuń
  3. Och, Anuś alez pamietną mieliście wycieczke. Na własne oczy i kolana przekonałas sie, że media nie kłamią! Cóz znaczy siła zywiołu! Ponoć u nas na Sląsku też juz traba powietrzna poszalała. Zmiana pogody idzie w naszym kierunku. Juz troche wiatru jest. Deszczu porzadnego nam trza. I lasom zmoczenia, bo tam sucho straszliwie. Mowy nie ma o grzybach.
    Pozdrowienia serdeczne zasyłam z wciaz gorącego Podkarpacia!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas polalo obficie, ba nawet gdzieniegdzie pozalewalo. Najgorsze sa jednak szkody na drzewostanie, dostalo sie nawet naszej podworkowej brzozie. Lato jest fajne, ale suchoty i goraczka juz nie. A mnie z wiekiem coraz trudniej znosic.
      Zatem przesylam Wam najchlodniejsze z mozliwych usciski i dmucham zawziecie na chmury, zeby sie do Was przemiescily. :***********

      Usuń
  4. U nas spokojnie; już chyba kiedyś pisałam, że w naszej okolicy zasadniczo nie tworzą się burze, najczęściej skądś je przywiewa, tak że w nocy tylko trochę popadało, i to niezbyt mocno, a teraz znów się robi gorąco. Ale ma nadejść jeszcze jeden front, zobaczymy :)
    Survival Ci się rzeczywiście przytrafił niezły :))) I widzę, że "złapałaś" króliczka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie o to chodzi, by zlapac kroliczka, ale by gonic go... :)))
      Moja Getynga tez w zasadzie nie jest terenem burzowym, a juz na pewno nie tornadowym, a tu prosze. Ale kazdy wyjatek podobno potwierdza regule. :)))

      Usuń
  5. Patrzac na Wasze widoki spacerowe - normalnie jak szkola przetrwania w dzunglii.
    Oczami wyobrazni juz Cie widze Panterko z ta maczeta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, gdybym miala... Nie bylabym tak podrapana, bo wycielabym sobie w tych jezynach drozke, a tak... :(

      Usuń
  6. Kurcze
    to może iu mnie jakieś stary są!
    Na szczęście domek malutki a ogródek jak chusteczka do nosa

    OdpowiedzUsuń
  7. ...u mnie dopiero dzisiaj w nocy przyszła nawałnica Lało, grzmiał i dwa razy jak pierdyknęło to aż strażacy latali i eo eo eo robili... :))

    ...i było się ze znakiem kłócić i survival przezywać he he he. Spoko zrobiłbym tak samo, chyba to nasza narodowa przypadłość znaki swoje a my swoje... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci nasi biedni strazacy od niedzieli bez przerwy w drodze, ciagle piluja te upadle drzewa, a w miedzyczasie gasza pozary i jezdza do wypadkow. Aaa, jeszcze wypompowuja piwnice... :)

      Usuń
  8. Matkobosko, jaki cudowny klimat tam macie, wyprowadzam się!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to cho! Nawet z Twoja ksywka nikt nie bedzie mial problemow z wymowa. :)))

      Usuń
    2. O! I to jest ostateczny argument za!

      Usuń
    3. To kiedy mam wyjsc po Ciebie na dworzec? :)

      Usuń
    4. Jak chałupę na moje przyjęcie naszykujesz. Muszę gdzieś przecież mieszkać :)))))

      Usuń
    5. No przeciez juz dawno naszykowana. :)

      Usuń
    6. A zmieszczę się z dobytkiem?

      Usuń
    7. Ludzie nie na takiej kupie mieszkajo i jakos zyjo. Zmiescisz sie, spoko.

      Usuń
    8. Z futrami i śledziami?

      Usuń
    9. No a jak? Bez? Nie da sie.
      Zima idzie. :)

      Usuń
    10. Znaczy że co? Obawiasz się, że śledziom woda zamarznie?

      Usuń
    11. Obujemy te sledzie w futra, to latwiej przezimujo. :)

      Usuń
    12. No wiesz?! To zamach na śledzie!!!

      Usuń
    13. Futra so passe´, niech wiec choc sledzie cos z nich majo.

      Usuń
    14. Jak to "passe"?! Sama masz trzy!!!

      Usuń
    15. A to Ty o zywych caly czas? Ups!

      Usuń
    16. No przecież martwych nie posiadam...

      Usuń
    17. A nie, no to zywe u mnie zawsze znajda miejsce.
      A sledzie na balkon, koty beda mialy zabawe w wedkarstwo. He he he.

      Usuń
  9. A u nas ciut nie Sahara.Trawy wysychają,przydrożne drzewa mają brązowe liście w mieście(Siemiatycze).Na trasie nr 19 w kierunku Białegostoku podobnie.Załamka. W kierunku ogrodu warzywnego nie chcę nawet patrzeć...W poniedziałek ok 40 km ode mnie przeszła nawałnica ze zrywaniem dachów itp.Dziś rano o 5 zbudziliśmy się w ciemnościach.Chmura,grzmoty,błyski.Pokropiło tylko i nadal pali.
    Chyba sprzedam krowy i kupię wielbłąda ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki wielblad to praktyczne zwierze, na wiosne napoisz i do jesieni wystarczy. Jeszcze tylko troche zrec musi :))))
      Najgorszy jest ten upal poburzowy, bo jeszcze bardziej duszno od parujacej wody.

      Usuń
    2. I znów tylko pokropiło....

      Dla mnie najgorsze w czasie upałów jest to,że pracuję w chłodni.Zdawać by się mogło,że nie mam racji,ale nagłe skoki temperatury powodują wariowanie organizmu.Z 35 stopniowego żaru i duchoty w ok 3-4 stopnie z nawiewem przeszywającym na wylot/i odwrotnie/.W sumie nie wiem czy już nie zwariowałam

      O wielbłądzie to pomyślę ;>
      Może do pracy dałoby się dojeżdżać ? ;)

      Usuń
    3. Wyobrazam sobie, jakie to uciazliwe i niezdrowe. Mnie wystarczy z upalu wlezc pod klime w aucie i juz jestem zaziebiona.
      A wielblada zostawisz na trawniku pod praca i sam sie natankuje. :)))

      Usuń
  10. Popatrzyłam na zdjęcia i lecę dalej, pakowanie w toku :))) Buziaki!
    U nas też przeszla burza dziś w nocy, ale u mnie spokojnie, tylko kicia wyszła niezauważona przez okno w picnicy przed burzą a jak koło 4 pozamykałam okna, nie mogła wrócić. Był wrzask pod domem o jedzenie dziś przed 9 :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bedziesz miala przynajmniej morski klimat i nie odczujesz tak bardzo upalow.
      A w ogole to jak moglas zamknac dziecku drzwi (okienko) przed nosem, Ty wyrodna matko! :)))

      Usuń
  11. No to brałaś udział w jednym z odcinków pt.Szkoła przetrwania] Jako że Pantera jesteś spisałaś się na piątkę z plusem. Dobrze ,że tornado Ciebie ominęło.Biedna przyroda że tak ucierpiała, no i Ty też.U nas dziś w nocy padało nie ma słońca ale jest 30 stopni.Ja mam dziś wolne,Biorę się za ogarnianie mieszkania.Gosia z jelcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich temperaturach mieszkanie ogarniac? Never! Niech sobie zarasta brudem, ja tam czekalam z robota az sie ochlodzi. Pod wentylatorem i prysznicem czekalam, a co! :)))

      Usuń
  12. Przeczytałam w internecie,że był w Niemczech upał wszech czasów. temperatura W Cieniu ponad 40 stopni.Współczuję Panterko.Gosia z Jelcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byl, to prawda i chyba stad ta gwaltownosc burz, a nawet utworzenie sie traby powietrznej. Teraz w nagrode za przezycie, mam wietrzne 21° :)))

      Usuń
  13. To był spacer z wielkimi przeszkodami :). U mnie nawałnicy nie było. Trochę w nocy zawiało i popadało i to wszystko. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po takim okresie suszy to kropla na goraca fajerke, pyklo i poszlo z powrotem do nieba. A ziemia spragniona wody jak dawno nie. :)

      Usuń
  14. Mój, mnie zawsze ciąga bez wykroty jakieś, spady z górki co nogi połamać można a okazuje się że dwa, no może z piętnaście kroków dalej,wygodne dojście to terenu pożądanego było. :))
    Ale mieliście fajną wyprawę. Nie byłoby tak gdybyście poszli tak jak wróciliście. co młodzi to młodzi. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam wykroty nie straszne, wspinanie sie po galeziach albo czolganie po ziemi to maly pikus. Wszystko byloby fajnie, gdyby nie te przeklete jezyny.
      Hmmm, kto jest niby mlody? Moj slubny jest daleko starszy od Ciebie. ;)

      Usuń
  15. Upalne dni to rzeczywiście zmora dla zwierzaków i trzeba o nich bezwzględnie pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kira starzeje sie, wiec trzeba o nia szczegolnie dbac, bo serduszko juz slabsze...

      Usuń
  16. Straszne pobojowisko po tej burzy ://
    U nas strasznie było tej nocy - burze , ulewy i silny wiatr .
    Strat w okolicy nie zauważyłam , ale straż jeździła co chwilę ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedni ci strazacy, u nas tez dzien i noc syreny, pelne rece roboty, a konca niepogody na razie nie widac. :)))

      Usuń
  17. Niesamowicie jesteście :))) Ale za to macie co wspominac i dzieciom opowiadac, jak to mama z tatusiem na survival się wybrali :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama powiedz, czy mnie na starosc nie odbija? Jak nie wypadki rowerowe, to teraz treningi przetrwania. :)))

      Usuń
  18. Niezły hardkor ;), u nas dziś nad ranem była burza i dwa stare drzewa na osiedlu runęły. A duszno nadal jak cholera, pewnie zaraz będzie następna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, troche hardkorowo, ale mimo to fajnie bylo. I smiesznie :)))

      Usuń
  19. Śpiochy najsłodsze :)... No, to sobie poszalałaś :D

    OdpowiedzUsuń
  20. no to niezłe szaleństwo było u Ciebie. u mnie trochę powiało, postraszyło, popadało i polazło dalej. na szczęście, bo kolejnego huraganu bym nie zniosła. najfajniej, że jest o wiele chłodniej. ja i moje kwiaty lepiej oddychamy i wyglądamy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkim jest lepiej, kiedy slonce tak nie pali. my z Kira to juz starsze panie i obydwu nam przeszkadza ten nieludzki skwar. Ale zeby tak zaraz tornada na ochlodzenie, to juz lekka przesada. :)))

      Usuń
  21. U mnie tez tropiki...i burza za burzą...jednak po burzy zamiast przysłowiowego słońca...znowu jest zimno;(

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.