niedziela, 18 października 2015

Powrót wałami.

Tuz obok miejsca, gdzie Leinekanal zaczyna swoj bieg na powierzchni, stoi sobie niewielki domek. W najdawniejszych czasach sluzyl jako bastion w miejskiej fortyfikacji, a kiedy miasto sie rozroslo i mury fortyfikacyjne przestaly pelnic swoja role, zostal oddany w rece prywatne (1792). W latach 30-tych XIX wieku sluzyl za "akademik" studentowi... Otto von Bismarckowi. Sto lat pozniej urzadzono w nim izbe pamieci zelaznego kanclerza.
Tak przy okazji, pies pilnujacy na czubku dachu pobliskiego budynku.




Tak wygladal domek Bismarcka ok. roku 1860
 Waly miejskie biegna praktycznie wokol starego miasta, z niewielkimi tylko wyjatkami, gdzie nie dalo sie ich zachowac i pelnia role terenow spacerowych. Z koniecznosci zostaly obnizone tam, gdzie prowadza ulice, choc jest jeden wyjatek, Gartenstr. gdzie wal podkopano, a nad ulica prowadzi maly wiadukt.



Najstarsza lipa posadzona na wale miejskim




Obnizenie dla jednaj z ulic

i wiadukt nad inna
W wielu miejscach wyeksponowane sa fotografie, by uswiadomic, jak to wlasnie miejsce wygladalo iles tam lat temu.


Widok w roku 1902

Najwieksze zmiany zaszly w widoku na dworzec kolejowy, zielen okupuje kazdy wolny skrawek przestrzeni, drzewa sie rozrastaja, a efektem jest to:



Grone Tor - to nazwa ulicy wjazdowej do starego miasta Tor to brama, wrota, a Grone, dzielnica, w ktorej obecnie mieszkam, byla podgetynska wsia. Kiedys z pewnoscia byla w tym miejscu brama, ktora wpuszczano obcych do miasta. Przed owa brama stoi nieczynne obecnie zabytkowe poidlo dla zwierzat prowadzonych do miasta.

Grone Tor Straße





W miejscu, obok ktorego przejezdzam kilka razy w tygodniu, ale nigdy jeszcze nie podchodzilam do niego blizej, stoi sobie takie male cos. Tyle ze teraz widzialam to z gory, wiec nadal nie wiem, co to takiego i po co tam stoi. Sadzac po krzyzu, moze byc to jakis obiekcik sakralny, ale nawet sie nie domyslam, czemu mialby sluzyc.



Gdyby to bylo w Polsce, pomyslalabym, ze kapliczka, ale tu nie ma takich kapliczek.

I jeszcze ciekawostka, ktora dostrzeglam na jednej ze starych mieszkalnych kamieniczek. Ktos wyszykowal malym ptakom domki wielorodzinne w miejscu tak bezpiecznym, ze bardziej nie mozna.


Przyznam Wam sie do czegos, mieszkam w tej Getyndze ponad cwierc wieku, a dopiero po raz pierwszy zrobilam sobie spacer walami na tym odcinku, choc jak wspomnialam, przejezdzam obok bardzo czesto. Jakos nigdy nie bylo mi po drodze, ale teraz postanowilam przy sprzyjajacej pogodzie powedrowac kolejnymi odcinkami walow, z samej ciekawosci i zeby moc je Wam pokazac. Malenki skrawek walu ogladaliscie juz TUTAJ.
A dla ciekawych calosci wszystkie zdjecia z wczoraj i dzis sa w tym ALBUMIE.







56 komentarzy:

  1. ale super pomysł na domki dla ptaków... faktycznie bardzo bezpieczne... tylko skrzydlate będą miały do nich dostęp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak powieszone domki.W okolicy masa srok i sójek.
      Miałam już lęgi pleszek i sikorek :)
      Bardzo ładna okolica Pantero.

      Usuń
    2. Pierwszy raz widzialam tego typu domki dla ptakow, czesciej sa mocowane na drzewach, ale nie daja tyle bezpieczenstwa ptasiej drobnicy. :)

      Usuń
    3. Jeszcze zależy od domków,powinny mieć pogrubione wejścia,żeby drapieżnik nie włożył głowy i nie capnął pisklaka.
      Powiesiłam na ścianach domu,żal mi było ranić drzewa.Przywiązane nie byłyby bezpieczne.

      Usuń
    4. Ty mi tylko zdradz, JAK niby ten drapieznik mialby sie dostac do tychze wlasnie domkow, kiedy nawet oparcia na swa drapiezna stope nie znajdzie.
      Drzewa sa bardziej wytrwale, niz nam sie wydaje, z taka "ranka" po gwozdziu raz-dwa dalyby sobie rade.

      Usuń
    5. Nawet nie wiesz co one potrafią :(

      Usuń
  2. To głupie, że się tak pod każdym prawie postem powtarzam, ale robisz naprawdę świetne zdjęcia. I bardzo lubię te spacery z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama sie sobie dziwie, jak moglam wczesniej nie odkryc tych wszystkich zakamarkow. Dopiero dobry aparat i blog, gdzie moge dzielic sie swoimi spostrzezeniami, zmotywowaly mnie do tych wedrowek po miescie. Serce mi rosnie z radosci, ze nie robie tego sobie a muzom, ze lubicie wloczyc sie razem ze mna. :))

      Usuń
    2. Oj bardzo lubię włóczęgę z Tobą, bo zwiedzam, a opuchnięte nogi nie bolą. Będziesz czuła mój oddech na plecach.
      Ania

      Usuń
    3. Ciesze sie, Anulka, ze to zwiedzanie ze mna sprawia Ci radosc. A dla mnie bedzie zawsze razniej w towarzystwie niz calkiem samotnie. :)))

      Usuń
    4. I będzie z kim zapalić
      Ania

      Usuń
    5. O to to! Nikt nie bedzie mendzil, ze mu smierdzi i ze sie go zatruwa. :)))

      Usuń
    6. Ania od jutra chodzimy we dwie, ale powoli cobym się nie zasapała, bo ja z tych niskopiennych.
      Buziaczki Ania

      Usuń
    7. To wzuj szpilki na koturnie, bedziesz wyzsza.
      Ze mnie kawal baby (172cm)

      Usuń
    8. Aż się popłakałam ze śmiechu widząc siebie w szpilkach z opuchniętymi kostkami. Wzuje trampki i będziemy wyglądały jak dwa Michały - jeden duży, drugi mały.
      Ania

      Usuń
    9. No jesli tak byc musi... Latwiej przeciez byloby Tobie zalozyc szpilki, niz mnie odrabac (odrombac) kawalek nogi. I jak ja Ci bede mogla w oczy spojrzec? :)))

      Usuń
  3. Ja tu się głowię, co to za jakieś tajemnicze "walami", a to się okazuje, że... wałami obronnymi. Toż na drugi raz wklej "ł" z internetu. Wystarczy raz jeden, w tytule. Potem już się domyślimy. U mojej córki w komputerze nie wchodzi "ź". Zawsze w takich razach robię kopiuj - wklej z innego miejsca.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ cudne szczegóły. I ogóły zresztą też:).

      Usuń
    2. Ale zauwazylas, ze zrobilam o z kreska w powrocie? Kiedys pisalam o lace (uonce), to tak zrobilam, ze wklejalam literki, a tym razem wyszlam z zalozenia, ze wszyscy sie domysla. Teraz to nawet nie wiem, czy umialabym uzyc polskiej klawiatury, tak bardzo przyzwyczailam sie chodzic na skroty. Zreszta Wy tez sie do mojego hajdamackiego pisania przyzwyczailiscie. A bardzo "trudne" slowa pisze (he he he) fonetycznie. :))))

      Usuń
    3. Przecież klawiaturę przestawia się automatycznie. Nawet w mojej przedpotopowej Toshibie. Jeśli chcę pisać cyrylicą, to przestawiam i cześć. Gorzej, że mam trudności z zapamiętaniem, który klawisz do czego:)). Tobie wystarczy nawet czasem wkleić jakieś gotowe literki z internetu. Ja wpisuję "zdzbło", zaś internet rozpoznaje źdźbło. Wtedy kopiuję stamtąd "ź" - i włala! :)

      Usuń
    4. Ty wiesz, jaka to strata czasu? Takie wyszukiwanie i wklejanie?
      Nie mam czasu i jusz!
      Wiem, ze moge przestawic klawiature, ale wlasnie to zapamietywanie, gdzie co jest, jest ponad moje checi i sily. :)))

      Usuń
    5. Anuśka - codzienni czytacze nauczyli się Ciebie czytać. Na początku było ciężko.
      Pisaj i pokazowuj dużo, dużo.
      Ania

      Usuń
    6. No i dzieki najwyzszemu, zescie sie naumieli mnie czytac i nawet przestala Wam przeszkadzac czern. Wiecie przeciez, ze ja zawsze pod prad i w poprzek. :)))

      Usuń
    7. A wiesz, że jest coś na rzeczy z naszymi imionami - ja też tak mam - pod prąd, w poprzek i inaczej niż wszyscy. W jednej kwestii się nie zgadzamy - JESIEŃ
      Ania

      Usuń
    8. A zima to juz w ogole, nic tylko spod pierzyny nie wychodzic.

      Usuń
    9. Też się zastanawiałam, co to te "Wale" w tytule :):)

      Usuń
  4. Piękny spacer.Miłej i słonecznej niedzieli życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygladam tego slonca, jak kania dzdzu, ale na razie nie bardzo chce swiecic. :(
      Buziaki :**

      Usuń
  5. Matko z córką, jaka ja durna jestem! Przeczytałam "Powrót walami" i zastanawiam się, co to jest to "walami", brzmi jak salami, ale na pewno nie kiełbasa, bo zdjęcia spacerowe widzę. A zapomniałam na śmierć, że polskiej klawiatury nie masz. No i dopiero jak się w tekst wgryzłam, to zrozumiałam :) Oto, jak zgubny wpływ ma na człowieka zmuszanie do całotygodniowego wstawania o pogańskich porach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz! Nastepna nieprzyzwyczajona do moich brakow klawiaturowych. :)))
      A ja tylko w trudnych przypadkach pisze w nawiasie fonetycznie, np. zeby odroznic ladowanie (uadowanie) od ladowania (londowania). :)))

      Usuń
    2. Pisz, pisz! Bo jeszcze kiedyś napiszesz, że "nie robisz laski".

      Usuń
    3. Juz kiedys uzylam takiego sformulowania i nikt jakos nie protestowal. :))))

      Usuń
  6. Takie domki to głównie dla jerzyków,kiedyś szukałam informacji jak powinny wyglądać budki i znalazlam własnie o takim ksztalcie i małym wlocie. W niektórych polskich miastach są montowane takie budki.

    http://lublin.tvp.pl/20072093/budka-dla-jerzykow-nowy-sposob-na-komary

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, to jest roznica, czy robi sie dobrze ptaszkom, czy sobie samym. Albo wlasnie dwa w jednym. :)))

      Usuń
    2. Jerzyki są bardzo pozyteczne a osiedlaja się w miastach w załamkach dachów,szczelinach wszelkich,czesto nie ma dla nich miejsca,wiec bardzo wskazane jest zawieszac im pod dachami budki legowe.

      Usuń
    3. Jerzyki to cwaniaki, nie moga wyladowac (wylondowac) na ziemi, bo nie wystartuja znowu do lotu. One nawet spia w locie! :))

      Usuń
  7. Gdy jestem w Szkocji takie domki i parki są dookoła i bardzo to romantyczne. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ze w Polsce niewiele dba sie o mniej znaczace zabytki. Te znane i wystawione na widok sa na ogol pieknie odrestaurowane, podczas gdy te mnie widoczne popadaja w ruine. W koncu staja sie nie do uratowania, trzeba je burzyc i znikaja bezpowrotnie.

      Usuń
  8. Piękny spacer. Szkoda że u nas brak takich fotografii. Bardzo lubię oglądać miejsca jak wyglądały kiedyś. A co do pogody to leje. :-\

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo fajny spacer. wiesz, ja dopiero od niedawna zaczynam się bardziej przyglądać mojemu miastu. odkrywam, że jest to bardzo ciekawe miejsce :) dom Bismarcka i jego historia... bardzo ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie ja, tez kiedys tylko rzejezdzalam obok, a teraz wstepuje, grzebie w wikipediach, szukam zrodel historycznych, sama sie doksztalcam i z Wami dziele. :)))

      Usuń
  10. Pięknie odrestaurowany domek po Bismarcku,poza tym urzekła mnie zieleń.kolo dworca,czy tam są palmy?Niestety mój telefon nie jest w stanie powiększyć fotek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam BYLY palmy i przepieknej urody gazony, teraz niestety wszystko jest zabetonowane i w tym miejscu zrobiono miejsca parkingowe. Zdjecie musi byc z lat 60-tych na moje oko. Kiedy przyjechalam do G. w 1989 roku, juz tego wszystkiego nie bylo.
      Teraz wyglada tak:
      http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/75/Bahnhof_G%C3%B6ttingen_1313.jpg

      Usuń
  11. Mnie też te palmy zaskoczyły,ale pewnie była oranżeria i tam na zimę egzotyki wnoszono.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromniasta oranzeria jest w starym ogrodzie botanicznym, bardzo nieodleglym od dworca, pewnie stamtad zwozili je na lato i stawiali pod dworcem. Teraz juz nie ma tam ani palm, ani kwietnikow, wybetonowali i wszedzie sa parkingi. :(

      Usuń
  12. E,no ,nie tam niektóre palmy to olbrzymy, hm,ciekawe to jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dora, to jest zdjecie dworca z lat 60-tych, teraz jest tam zupelnie inaczej:
      http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/75/Bahnhof_G%C3%B6ttingen_1313.jpg

      Usuń
    2. Rozumiem,rozumiem! Co nie znaczy ,ze mnie zastanawia jak to drzewiej było:)

      Usuń
  13. Wiesz, zobaczyłam w nocy tytuł i się przestraszyłam. Kto to ten Wałami i dlaczego powrócił.
    Dopiero teraz odważyłam się przeczytać i umarłam ze śmiechu. Wa-ła-mi pani Anna wracała z wycieczki. Ha ha ha!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie, że miałaś ładną pogodę na spacer, u nas niesetety leje kolejny dzień. Jeden spacer do okolicznego lasku z pieskiem musiał nam wystarczyć, teraz znów tak leje, że nie mam ochoty nosa wystawić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta ladna pogoda byla w ubiegla niedziele, dzisiaj juz tak pieknie nie bylo, choc na szczescie nie padalo.:))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.