... wzdluz plynacego przez getynska starowke kanalu Leine (Leinekanal). Przed wybudowaniem kanalizacji miejskiej kanal ten pelnil role jednego wielkiego rynsztoka, do ktorego splywaly wszystkie miejskie scieki, znajdujac ostatecznie ujscie w rzece Leine. Kanal jest odkryty tylko na niewielkim odcinku, w wiekszosci ukryty jest pod ulicami. Mozna jednak przeplynac go kajakami, pod warunkiem, ze poziom wody w nim jest dostateczny, jak na ponizszym filmie:
Ja akurat, jak to ja, szwendalam sie pod prad (czyli od gory mapki na dol). Po prostu tam latwiej mi bylo zaparkowac.
Tu Leinekanal konczy praktycznie swoj bieg na powierzchni.
Waageplatz.
Fontanna przed budynkiem prokuratury.
Waageplatz.
Idziemy dalej.
Rozsypujacy sie budynek starego mlyna z roku...
... tam nie ma jedynki na poczatku.
Po prawej widoczny Dom Kartofla (Kartoffelhaus).
Rzut oka do tylu...
... i po drugiej stronie Goethe-Allee, czyli Alei Goethego.
Idziemy dalej.
Wzdluz kanalu stoja domy mieszkalne...
... z uroczymi i zielonymi podworkami...
... do ktorych czesto wchodzi sie przez takie obrosniete zielenia mostki...
... a z ktorych nadmiar wody takimi rynnami wpada do kanalu.
Na jednym z mostkow zakochani przyczepiaja klodki.
Ulica Grone-Tor (dalej zmienia nazwe w Lange-Geismar-Strasse)
Tu nie moglam isc dalej brzegiem kanalu, nie ma przejscia. Musialam pojsc droga okrezna przez Gartenstr.
Z drugiej strony Gartenstr.
Na koncu widac waly miejskie.
Wszystko malowniczo zarosniete.
Kolejny mlyn, nieczynny wprawdzie, ale zachowany w znacznie lepszym stanie.
Widok z Bürgerstr. (na mapce w kolorze zoltym - otacza wokol starowke).
Widok na mlyn z walu.
Na dzisiaj dosc wycieczki, zreszta w tym wlasnie miejscu kanal pojawia sie na powierzchni i to jest jego poczatek. Wczesniej plynie jakimis tunelami pod miastem.
Wracalam walem, to na mapce taka szara linia wokol starowki, wygladajaca troche jak koraliki nanizane na nitce. O drodze powrotnej napisze w nastepnym poscie.
I jak Wam sie nasz kanal podoba?
Musiało być fajnie, jak pod oknami płynęło ludziom takie gigantyczne G... Teraz kanał jest malowniczy bardzo. Lubię wodę w miastach. I w ogóle lubię wodę w okolicznościach przyrody. Marzyłam o domu z dostępem, no ale:)))
Taka sama myśl mi przeszła, jak pierwsze zdanie Hany. W słoneczny dzień, to wszystko jest takie malownicze, piękne. Lubię Anula spacerować z Tobą po Twoich okolicach. Gdybym to ja miała zamieścić fotki ciekawych miejsc w mojej okolicy - to ja ich nie znam, chociaż mieszkam w swoim mieście od urodzenia. Dobrej nocy, niech Ci się przyśni wiosna radosna. Ania PS. Chyba znowu będę na podium
Tak to bylo w sredniowiecznych warowniach, ze cuchnace scieki plynely sobie srodkiem ulicy. Tyle, ze nie wrzucano do nich agresywnej chemii, a jedynie odpadki organiczne, wiec jakos unikano zatruwania srodowiska. Aniu, szczerze mowiac, ja dopiero po raz pierwszy zobaczylam teraz caly kanal. Zyje tu tak dlugo, widywalam fragmenty kanalu, a dopiero teraz wiem, jak plynie i czemu sluzyl. Gdybys tak zaczela weszyc po swoim miescie, na pewno znalazlabys wiele ciekawych miejsc.
Wymądrzę się trochę - w moim mieście w 1461 r. wybudowano drewniany wodociąg. Był to jeden z pierwszych wodociągów miejskich w Polsce. To Kazimierz Jagiellończyk zadbał, aby w moim mieście było pachnąco. Tak ogólnie to moje miasto otrzymało prawa miejskie na początku XIV wieku, to na pewno jest wiele ciekawych miejsc, ale tak jakoś mnie nie ciągnie do zwiedzania, nogi bolą itp Pozdrawiam Ania
Leinekanal,to daleka krewna klimatów weneckich,tak mi się skojarzyło.Filmik jestem w stanie obejrzeć tylko na kompie,więc to jeszcze przede mną. W ciekawe miejsca nas zabrałaś,te mlyny,a szczególnie ten drugi mają w sobie coś niezwykłego,ta zieleń , kolory jesieni nadają szczególnego piękna tym miejscom. Faktycznie na początku jeżeli plynely tam wszystkie ścieki,to niezle musialo dawac po nosie mieszkającym tam w pobliżu ludziom.
Prawidlowo skojarzylas z Wenecja! Getynga nazywana jest czasem Wenecja Polnocy z racji nie tylko tego kanalu, ale i rozlicznych niewielkich rzeczek i malych kanalikow, ktorych siatka jest opleciona. Plyna sobie po wierzchu, ale i pod miastem, pod ulicami. :))
A dodam Aniu,ze byłam w Wenecji,oj smrodek tam konkretny...taki maly minus,bo oczywiscie zabytki,wycieczki gondolami -urokliwe,choć mnóstwo tam pustostanów,bo ludzie masowo uciekają stamtąd.
Kartoffelhaus to nazwa restauracji, ktora miesci sie w tym budynku, gdzie podobno podaje sie ziemniaki na milionpincet sposobow. :))) Czyli bardzo prozaiczne wyjasnienie.
Aniu,moze zgrzeszę,ale o wiele bardziej urzekł mnie Dubrownik,czy male malownicze miejscowości w Chorwacji,niż ta cala Wenecja..Podzielam reakcje cory:-) Co jak co ale Niemcy specjalizują się w tych daniach z ziemniaków,mi tam smakowala ich kartoffelsalat:-)
Ja tez lubie, ale najlepsza jest zrobiona samodzielnie w domu, przynajmniej wiem, co jem. To prawdziwa bomba kaloryczna, ale za to jaka pyyysznaaa... :)))
Jak juz wyzej Owockowi odpowiedzialam, skojarzenie z Wenecja jest trafne. Ja z kolei kocham wode, ale tu mam jej stanowczo za malo, lubie bowiem duza wode, a nie takie niteczki, jakie mamy do dyspozycji. Usciski wielkie dla Mlodszej i dla Was tez :*****
Bylismy kiedys w takim bylym mlynie przerobionym na dom mieszkalny. Byl w gaszczu i na uboczu, pruski mur, czesciowo pozostawione stare urzadzenia mlynskie, a poza tym skrupulatnie odrestaurowany, szczelny i ekonomiczny- no miodzio! Wtedy jeszcze nie mialam swira fotograficznego, wiec zdjec nie mam.
Z tą nieszkodliwością, to chyba nie do końca prawda; ścieki były nie tylko domowe, również z zakładów rzemieślniczych. Takie garbarnie czy farbiarnie używały różnych ługów, kwasów i barwników i choć były one naturalne, to nie znaczy, że nieszkodliwe. A w tym smrodku kanałowym był przecież siarkowodór, metan, azot, o zwykłym CO2 nie wspominając. A do tego jeszcze najprzeróżniejsze bakterie i wirusy, także chorobotwórcze. Mogę się zgodzić, że ogólnie biorąc, były dla środowiska mniej, nawet dużo mniej szkodliwe, ale nieszkodliwymi ich nazwać nie można. Ale - pomińmy sprawę ścieków - bardzo piękne rzeczy nam tu pokazujesz. Niedługo, dzięki Tobie, będziemy znać Getyngę jak własną kieszeń :)))))))))))))))
Masz racje, takie calkiem nieszkodliwe nie byly, ale jakos swiat przetrwal te braki kanalizacji i natura sama dala sobie rade z owczesnymi sciekami. Teraz mamy oczyszczalnie, cuda-wianki z ekologia, a swiat ledwie dyszy, chemia jest wszedzie, nawet w jedzeniu, w powietrzu, wodzie i w nas samych.
Ładnie:) My mamy kanał zwany Młynówką, który koniec końców ląduje w Nysie Kłodzkiej. Jeden z młynów do niedawna pracował i można było kupić mąkę bezpośrednio u źródła. Na krótkim odcinku pływały łódki, ale po zmianie burmistrza już nie widuje tej atrakcji turystycznej.
Nasz kanal tez mozna by nazwac Mlynowka, bo swietnie sluzyl kiedys do napedu mlynow. Ciekawe, z jakich czasow wywodzi sie Wasz kanal, czy tez ze sredniowiecza?
Teraz to ten kanal jest wzorcem czystosci, jak zreszta wszystkie zbiorniki i cieki wodne w Niemczech. Na ekologie wydaje sie miliardy i zadnego centa nie jest szkoda. Strasznie duzo kasy poszlo np. na przywracanie do zycia, juz nie pomne, Menu czy Renu, ktory byl martwym sciekiem w latach 60-tych. Teraz ryby w nim dorodne, roslinki podwodne i nadwodne - pelen wypas, nawet kapac sie mozna. :))
Pospacerowałam z Tobą pewnie mnie czułaś jak łażę krok w krok :)). Aniu Łódź nasza Łódź to także wodne miasto, tyle rzek jakie przepływają: Łagiewniczanka, Bzura, Sokołówka, Brzoza, Wrząca, Zimna woda, Miazga, Aniołówka, Ner, Jasieniec, Bałutka. To co prawda pod ziemią, dziś strumyki ale kiedyś były to rzeczki nad którymi rozwijały się osady i były tam młyny wodne, jak słynny Księży Młyn na Jasieniu takich młynów było aż pięć, to wszystko znaleźć można w Wikipedii a ja myślę że wyprowadziłaś się z jednego "wodnego" miasta do bardziej wodnego. :))
Oba miasta sa tak samo "wodne", niby pelno rzek, a kazda cieniuska jak niteczka albo jakas podziemna. Jezior tez mamy co niemiara, a kazde wielkosci wiekszej kaluzy. I takie to wodne miasta. :)))
Bardzo zadbany ten kanał, więc przyjemnie się ogląda i przyjemnie chodzi jego śladem :) Ja też lubię rzeczki i strumienie w mieście, wielkich rzek już niekoniecznie, aczkolwiek doceniam ich rolę :)
Piękne zakątki. Miałem okazję, by odwiedzić Twoje strony, ale jakoś nie wyszło. Mieszkała tam moja ciocia, siostra taty i miała przedsiębiorstwo w pobliżu Osterode am Harz. Może jeszcze kiedyś te piękne zakątki odwiedzę. A na razie Anno - Mario na mój skromny jubileusz. uściski
Musiało być fajnie, jak pod oknami płynęło ludziom takie gigantyczne G...
OdpowiedzUsuńTeraz kanał jest malowniczy bardzo. Lubię wodę w miastach. I w ogóle lubię wodę w okolicznościach przyrody. Marzyłam o domu z dostępem, no ale:)))
Tutaj mieszkania w domach z dostepem albo widokiem na, sa zaraz drozsze od wszystkich innych. Woda widac w cenie. :)))
UsuńTaka sama myśl mi przeszła, jak pierwsze zdanie Hany.
OdpowiedzUsuńW słoneczny dzień, to wszystko jest takie malownicze, piękne. Lubię Anula spacerować z Tobą po Twoich okolicach. Gdybym to ja miała zamieścić fotki ciekawych miejsc w mojej okolicy - to ja ich nie znam, chociaż mieszkam w swoim mieście od urodzenia.
Dobrej nocy, niech Ci się przyśni wiosna radosna.
Ania
PS. Chyba znowu będę na podium
Tak to bylo w sredniowiecznych warowniach, ze cuchnace scieki plynely sobie srodkiem ulicy. Tyle, ze nie wrzucano do nich agresywnej chemii, a jedynie odpadki organiczne, wiec jakos unikano zatruwania srodowiska.
UsuńAniu, szczerze mowiac, ja dopiero po raz pierwszy zobaczylam teraz caly kanal. Zyje tu tak dlugo, widywalam fragmenty kanalu, a dopiero teraz wiem, jak plynie i czemu sluzyl. Gdybys tak zaczela weszyc po swoim miescie, na pewno znalazlabys wiele ciekawych miejsc.
Wymądrzę się trochę - w moim mieście w 1461 r. wybudowano drewniany wodociąg. Był to jeden z pierwszych wodociągów miejskich w Polsce. To Kazimierz Jagiellończyk zadbał, aby w moim mieście było pachnąco. Tak ogólnie to moje miasto otrzymało prawa miejskie na początku XIV wieku, to na pewno jest wiele ciekawych miejsc, ale tak jakoś mnie nie ciągnie do zwiedzania, nogi bolą itp
UsuńPozdrawiam Ania
Och, Ania, mieszkasz w tak ciekawym miejscu i zwiedzac Ci sie nie chce? To sie nie miesci w glowie! :)
UsuńLeinekanal,to daleka krewna klimatów weneckich,tak mi się skojarzyło.Filmik jestem w stanie obejrzeć tylko na kompie,więc to jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńW ciekawe miejsca nas zabrałaś,te mlyny,a szczególnie ten drugi mają w sobie coś niezwykłego,ta zieleń , kolory jesieni nadają szczególnego piękna tym miejscom.
Faktycznie na początku jeżeli plynely tam wszystkie ścieki,to niezle musialo dawac po nosie mieszkającym tam w pobliżu ludziom.
Prawidlowo skojarzylas z Wenecja! Getynga nazywana jest czasem Wenecja Polnocy z racji nie tylko tego kanalu, ale i rozlicznych niewielkich rzeczek i malych kanalikow, ktorych siatka jest opleciona. Plyna sobie po wierzchu, ale i pod miastem, pod ulicami. :))
UsuńA to mi się udało:-)
UsuńPanterko,a ten Kartofel dom,czy cuś w ten deseń,skąd taka nazwa?Może tam był jakiś skup ziemniaków?
A dodam Aniu,ze byłam w Wenecji,oj smrodek tam konkretny...taki maly minus,bo oczywiscie zabytki,wycieczki gondolami -urokliwe,choć mnóstwo tam pustostanów,bo ludzie masowo uciekają stamtąd.
UsuńKartoffelhaus to nazwa restauracji, ktora miesci sie w tym budynku, gdzie podobno podaje sie ziemniaki na milionpincet sposobow. :))) Czyli bardzo prozaiczne wyjasnienie.
UsuńW Wenecji byla moja najstarsza i tez jej nie zachwycila, bo zapaszek byl nie do wytrzymania. :))
UsuńAniu,moze zgrzeszę,ale o wiele bardziej urzekł mnie Dubrownik,czy male malownicze miejscowości w Chorwacji,niż ta cala Wenecja..Podzielam reakcje cory:-)
UsuńCo jak co ale Niemcy specjalizują się w tych daniach z ziemniaków,mi tam smakowala ich kartoffelsalat:-)
Ja tez lubie, ale najlepsza jest zrobiona samodzielnie w domu, przynajmniej wiem, co jem. To prawdziwa bomba kaloryczna, ale za to jaka pyyysznaaa... :)))
Usuńprawie jak Wenecja ;)))
OdpowiedzUsuńale ja tam wolę bardziej suche rejony ;)
:******
Jak juz wyzej Owockowi odpowiedzialam, skojarzenie z Wenecja jest trafne. Ja z kolei kocham wode, ale tu mam jej stanowczo za malo, lubie bowiem duza wode, a nie takie niteczki, jakie mamy do dyspozycji.
UsuńUsciski wielkie dla Mlodszej i dla Was tez :*****
Piękny spacer , zachwycam się kołem młyńskim.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńKolo wprawdzie stoi, ale po remoncie nadal moze pelnic swoja funkcje. :)))
UsuńPrzyjemnego weekendu! :***
Nie dalej jak wczoraj marzyło mi się, żeby zamieszkać w domu z młynem wodnym. W gąszczu, na uboczu. Jak Horpyna.
OdpowiedzUsuńBylismy kiedys w takim bylym mlynie przerobionym na dom mieszkalny. Byl w gaszczu i na uboczu, pruski mur, czesciowo pozostawione stare urzadzenia mlynskie, a poza tym skrupulatnie odrestaurowany, szczelny i ekonomiczny- no miodzio! Wtedy jeszcze nie mialam swira fotograficznego, wiec zdjec nie mam.
UsuńZ tą nieszkodliwością, to chyba nie do końca prawda; ścieki były nie tylko domowe, również z zakładów rzemieślniczych. Takie garbarnie czy farbiarnie używały różnych ługów, kwasów i barwników i choć były one naturalne, to nie znaczy, że nieszkodliwe. A w tym smrodku kanałowym był przecież siarkowodór, metan, azot, o zwykłym CO2 nie wspominając. A do tego jeszcze najprzeróżniejsze bakterie i wirusy, także chorobotwórcze. Mogę się zgodzić, że ogólnie biorąc, były dla środowiska mniej, nawet dużo mniej szkodliwe, ale nieszkodliwymi ich nazwać nie można.
OdpowiedzUsuńAle - pomińmy sprawę ścieków - bardzo piękne rzeczy nam tu pokazujesz. Niedługo, dzięki Tobie, będziemy znać Getyngę jak własną kieszeń :)))))))))))))))
Miałam na myśli amoniak, nie azot; azot nie ma zapachu.
UsuńMasz racje, takie calkiem nieszkodliwe nie byly, ale jakos swiat przetrwal te braki kanalizacji i natura sama dala sobie rade z owczesnymi sciekami. Teraz mamy oczyszczalnie, cuda-wianki z ekologia, a swiat ledwie dyszy, chemia jest wszedzie, nawet w jedzeniu, w powietrzu, wodzie i w nas samych.
UsuńŁadnie:)
OdpowiedzUsuńMy mamy kanał zwany Młynówką, który koniec końców ląduje w Nysie Kłodzkiej.
Jeden z młynów do niedawna pracował i można było kupić mąkę bezpośrednio u źródła.
Na krótkim odcinku pływały łódki, ale po zmianie burmistrza już nie widuje tej atrakcji turystycznej.
Nasz kanal tez mozna by nazwac Mlynowka, bo swietnie sluzyl kiedys do napedu mlynow. Ciekawe, z jakich czasow wywodzi sie Wasz kanal, czy tez ze sredniowiecza?
UsuńTak, konkretna data chyba nie jest znana.
UsuńCzyli tez pewnie sluzyl jako sciek :)))
UsuńOczywiście. Dodatkowo wyczytałam, że w miesicie było kilka epidemii cholery z powodu właśnie sciekow z rynsztoków spływających do kanału.
UsuńKanał był sztuczną fosą,a później kanałem doprowadzającym wodę do młyna.
Naprawdę to wyjątkowo malownicze miejsca.
OdpowiedzUsuńAle, jak niektóre dziewczyny wyżej, jakoś nad samym kanałem mieszkać bym nie chciała.
Teraz to ten kanal jest wzorcem czystosci, jak zreszta wszystkie zbiorniki i cieki wodne w Niemczech. Na ekologie wydaje sie miliardy i zadnego centa nie jest szkoda. Strasznie duzo kasy poszlo np. na przywracanie do zycia, juz nie pomne, Menu czy Renu, ktory byl martwym sciekiem w latach 60-tych. Teraz ryby w nim dorodne, roslinki podwodne i nadwodne - pelen wypas, nawet kapac sie mozna. :))
UsuńPospacerowałam z Tobą pewnie mnie czułaś jak łażę krok w krok :)). Aniu Łódź nasza Łódź to także wodne miasto, tyle rzek jakie przepływają: Łagiewniczanka, Bzura, Sokołówka, Brzoza, Wrząca, Zimna woda, Miazga, Aniołówka, Ner, Jasieniec, Bałutka. To co prawda pod ziemią, dziś strumyki ale kiedyś były to rzeczki nad którymi rozwijały się osady i były tam młyny wodne, jak słynny Księży Młyn na Jasieniu takich młynów było aż pięć, to wszystko znaleźć można w Wikipedii a ja myślę że wyprowadziłaś się z jednego "wodnego" miasta do bardziej wodnego. :))
OdpowiedzUsuńOba miasta sa tak samo "wodne", niby pelno rzek, a kazda cieniuska jak niteczka albo jakas podziemna. Jezior tez mamy co niemiara, a kazde wielkosci wiekszej kaluzy. I takie to wodne miasta. :)))
Usuńmalownicze miejsca :) i te kolory jesienne :) wspaniały spacer!
OdpowiedzUsuńPrzepiekne jest to moje miasteczko, pokochalam je calym sercem. :))
UsuńBardzo zadbany ten kanał, więc przyjemnie się ogląda i przyjemnie chodzi jego śladem :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię rzeczki i strumienie w mieście, wielkich rzek już niekoniecznie, aczkolwiek doceniam ich rolę :)
A i tak najlepsze ze wszystkiego sa jeziora. :)))
UsuńAle3ś nam Wenecję pokazała! Ślicznie tam jest, nie dziwię się że się zakochałaś :-)
OdpowiedzUsuńA co! Skoro zyje w tak pieknych okolicznosciach, to sie pochwale. :)))
UsuńMokra sprawa. Wycieczka fajna. Uwielbiam się pałętać po podobnych miejscach. Tylko szkód że jutro ma padać.
OdpowiedzUsuńU nas zapowiadaja piekna pogode, zobaczymy, czy sie sprawdzi ta przepowiednia. Oby!
UsuńU mnie leje dziś. Wrrrr
UsuńTu jakos tez slonca nie widac, choc przynajmniej nie pada.
UsuńPiękne zakątki. Miałem okazję, by odwiedzić Twoje strony, ale jakoś nie wyszło. Mieszkała tam moja ciocia, siostra taty i miała przedsiębiorstwo w pobliżu Osterode am Harz.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś te piękne zakątki odwiedzę.
A na razie Anno - Mario na mój skromny jubileusz.
uściski
Gory Harzu sa jeszcze bardziej urokliwe, to naprawde piekny kawalek Niemiec. Wiele miejsc udalo nam sie pozwiedzac.
UsuńWielkie gratulacje jubileuszowe! ♥