Zaczelam pisac ten post w odpowiednim czasie, zeby go opublikowac 11.11, ale wciaz i wciaz cos sie dzialo, byly jakies wazniejsze rzeczy do opisania. A to nuszkie se popsulam, a to w Paryzu wydarzyl sie dramat, pozniej moj mozg udal sie w nieznanym kierunku i troche mi zeszlo zanim go odszukalam i namowilam do powrotu pod czerep. Czekac z publikacja do przyszlego roku to mi sie nie chce, a wyrzucac szkoda.
Chcialam Wam opisac, co wyprawia sie w Niemczech w tym samym czasie, kiedy polscy lysi i gruboszyjni patryjoci, z piesnia na ustach i kamieniem brukowym w garsci, swietuja odzyskanie przez Polske niepodleglosci.
Jest to dzien swietego Marcina. Kim byl ów swiety, mozna przeczytac TUTAJ. W telegraficznym skrocie, to rzymski legionista, ktory nawrocil sie na wiare chrzescijanska, zostal biskupem, a w koncu swietym.
W niektorych rejonach Polski rowniez obchodzi sie dzien swietego Marcina, piecze tradycyjne rogale swietomarcinskie, ale z wieczornymi pochodami z lampionami spotkalam sie dopiero w Niemczech. Dzieciaki w szkolach i przedszkolach najczesciej robia wlasnorecznie te lampiony, ale ich duzy wybor jest rowniez w sklepach. Czesto pochodowi towarzyszy sam swiety na koniu, odziany w czerwona oponcze, na pamiatke wydarzenia, kiedy jako rzymski zolniez podzielil sie z zebrakiem wlasnym okryciem, czerwonym plaszczem. W zaleznosci od rejonu, czasem pochod konczy sie ogniskiem. Do tradycji nalezy pieczona ges, a w ramach deseru podaje sie ciastka Weckmanny (takie ludziki z kruchego ciasta).
Najwieksza frajda jednak to sam pochod. Dzieciaki sa podekscytowane i pelne zapalu, zeby zaprezentowac swoje prace i wyspiewac glosno piosenki o swietym Marcinie, ktorych nauczyly sie w przedszkolu.
Zdjecia naszych pochodow sprzed lat sa u dzieci w domach, wiec posluze sie filmikiem z YT, zebyscie mogli zobaczyc, jak to mniej wiecej wyglada.
No pelna zabawa! Gorzej, jak pogoda nie dopisuje i deszcz zalewa papierowe lampiony, gasi ukryte w nich swieczki, a wichura targa dziecieca dume na strzepy. Niejednokrotnie zdarzalo nam sie chodzic po sniegu.
A tak bylo w tym roku w Getyndze:
Tylko na starym miescie udzial wzielo ok. 500 osob, a takich pochodow jest zawsze duzo wiecej. Tyle ze te osiedlowe nie sa juz tak wypasione, bo kuni brakuje. :)
W moim regionie nie obchodzimy tego święta, to jest święto Poznaniaków. Może kto napisze. Przysłowie mówi, że święty Marcin na białym koniu jedzie - czyli można się już spodziewać śniegu. U mnie bez śniegu, bez deszczu, nawet wiatru nie ma - ładna, ciepła noc. Dobranoc Ania
A wiec i w przyslowiach ten kon gdzies tam sie przewija. Ja tez nie pamietam, zeby w Lodzi obchodzilo sie Marcina. Moze to takie bardziej ewangelickie swieto? Dziendoberek. :)
Kolorowe święto i niezwykła frajda dla dzieci:-).Na podkarpaciu,jest ono kompletnie nieznane,chociaż widzialam info przy jednej cukierni,ze sprzedają rogale świętomarcińskie a w lokalnej gazecie ogloszono ze pieniążki uzyskane ze sprzedaży rogali będą przeznaczone na akcje charytatywne.
To chyba święto typowe dla Poznaniaków.U mnie też o nim długo nie słyszałam a od iluś tam lat powoli zaczęły wkraczać do cukierni owe rogale i w końcu zadomowiły się na dobre.Kasa to kasa. Miłego dnia:)
W tamtych zamierzchlych czasach, kiedy zamieszkiwalam jeszcze w miescie Uc. nie bylo nic 11 listopada, ani swieta niepodleglosci, ani fety na Marcina. Jak to sie czasy zmieniajo... :)
Ja też kiedyś nie znałam tego święta. Potem usłyszałam o tych rogalach, później ich spróbowałam - pycha! Takie świętowanie mi się podoba. Teraz jeszcze się u nas propaguje pieczenie gęsi - "Na świętego Marcina najlepsza gęsina" :))) Znam mechanika od lodówek o nazwisku Gęsina, miłośnika kotów zresztą; nie mogę w tym czasie o nim nie myśleć, bo wszędzie słyszy się: gęsina, gęsina i tak w kółko :))))))))))
Właśnie, u nas to święto obchodzi się w Wielkopolsce. Od zawsze pamiętam rogale, w Poznaniu jest pochód przez ulicę Święty Marcin - tak się właśnie mówi, a nie świętego Marcina. Czy za komuny te pochody były? - Nie pamiętam, być może tak. Nigdy na nim nie byłam, a tak blisko mam ;) O Marcinie na białym koniu mówiła moja babcia, więc zapamiętuję pogodę z tego dnia. Kiedyś ulica Święty Marcin nazywała się Armii Czerwonej i tętniła życiem, było tam mnóstwo sklepów, nieopodal Okrąglak - czyli taka galeria, jakich dzisiaj pełno. Dzisiaj ulica wygląda najczęściej jak wymarła - samochody tylko i tramwaje przemykają. Kolejne władze bardzo nad tym ubolewają, ochoczo wydając pozwolenia na budowę następnych galerii handlowych. Ot, co.
U nas akurat pochody byly bez gesi, a kun jest tylko na tym srodmiejskim, nie pali sie tez ogniska, bo to wszystko jest zalezne od regionu i mozliwosci. Te na filmie sa jak najbardziej zywe. :)
O tych "świętomarcińskich" rogalach i obchodach dowiedziałam się dopiero od ukochanego z Wielkopolski. Gdyby nie on, nie wiedziałabym do dzisiaj. To chyba jakiś zwyczaj ichniejszy, na lewo po przekątnej ode mnie.
No nie była to nasza tradycja fakt. A Wielkopolska to chyba ma tradycje sięgające pogan, nie niemieckie, tam pogańskie najdłużej się utrzymywały. A w naszych rejonach inne tradycje, na Podlasiu i Podkarpaciu co innego, bardzo zróżnicowany kulturowo kraj. Ale to naprawdę fajna sprawa z tym świętem, takie radosne. :)
A rogale są wyśmienite, tylko, że ja tego nie potrafię zrobić. Moja siostra to miszczyni, tyle, że ona dalekooo, ale piecze, co roku. Wszak una z Wielkopolski.
Kiedys w moich rejonach nie znana tradycja,teraz juz te rogale mozna kupic nie tylko w Poznaniu. Kupiłam raz we wrocławskiej cukierni, szału nie ma jak dla mnie,moze dlatego,że nie lubię dodatków z rodzynek a przede wszystkim skórki pomaranczowej w ciastach,a w tej makowej masie było tego sporo.
No to....dobrej nocki!:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi dysc bębni po szybach.
U nas pada i pizdzi przeokrutnie.
UsuńDobranoc.
U mamy się piekło rogale :) Fajna tradycja, też nigdy nie słyszałam o takich pochodach z lampionami.
OdpowiedzUsuńW miescie Uc w ogole nie swietowalo sie Marcina, a co najmniej ja nie pamietam. Nawet rogali zadnych nie moge sobie przypomniec.
UsuńW moim regionie nie obchodzimy tego święta, to jest święto Poznaniaków. Może kto napisze.
OdpowiedzUsuńPrzysłowie mówi, że święty Marcin na białym koniu jedzie - czyli można się już spodziewać śniegu.
U mnie bez śniegu, bez deszczu, nawet wiatru nie ma - ładna, ciepła noc.
Dobranoc Ania
A wiec i w przyslowiach ten kon gdzies tam sie przewija. Ja tez nie pamietam, zeby w Lodzi obchodzilo sie Marcina. Moze to takie bardziej ewangelickie swieto?
UsuńDziendoberek. :)
Kolorowe święto i niezwykła frajda dla dzieci:-).Na podkarpaciu,jest ono kompletnie nieznane,chociaż widzialam info przy jednej cukierni,ze sprzedają rogale świętomarcińskie a w lokalnej gazecie ogloszono ze pieniążki uzyskane ze sprzedaży rogali będą przeznaczone na akcje charytatywne.
OdpowiedzUsuńJa tez dopiero w Niemczech spotkalam sie z tak uroczystym obchodzeniem tego swieta. W moim regionie nie bylo nawet rogali.
UsuńU mnie jedna cukiernia sprzedaje cały rok marcińskie rogale z białym makiem, lukrowane - boskie, pychota
UsuńAnia
Z bialym makiem? Jeszcze o takim nie slyszalam, slowo daje! :)))
UsuńBo prawdziwy rogal marciński jest z białym makiem.
UsuńA jest w ogole cos takiego jak bialy mak? Ja znam tylko czarny.
UsuńJest. Tylko trudno go dostać.
UsuńNo pacz, czlowiek cale zycie sie uczy.
UsuńTo chyba święto typowe dla Poznaniaków.U mnie też o nim długo nie słyszałam a od iluś tam lat powoli zaczęły wkraczać do cukierni owe rogale i w końcu zadomowiły się na dobre.Kasa to kasa.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
W tamtych zamierzchlych czasach, kiedy zamieszkiwalam jeszcze w miescie Uc. nie bylo nic 11 listopada, ani swieta niepodleglosci, ani fety na Marcina. Jak to sie czasy zmieniajo... :)
UsuńTaaaa,czasy się zmieniają,ludzie wrednieją...
UsuńO to to! Niestety.
UsuńAniu za naszej młodości obchodziło się 9 maja - dzień zwycięstwa, a nie 11 listopada
UsuńAnia
Bylo jeszcze 22 lipca... :)
UsuńJa też kiedyś nie znałam tego święta. Potem usłyszałam o tych rogalach, później ich spróbowałam - pycha! Takie świętowanie mi się podoba. Teraz jeszcze się u nas propaguje pieczenie gęsi - "Na świętego Marcina najlepsza gęsina" :))) Znam mechanika od lodówek o nazwisku Gęsina, miłośnika kotów zresztą; nie mogę w tym czasie o nim nie myśleć, bo wszędzie słyszy się: gęsina, gęsina i tak w kółko :))))))))))
OdpowiedzUsuńZa tzw. komuny swieto to przechodzilo praktycznie bez echa, o dniu niepodleglosci tez wspominalo sie polgebkiem.
UsuńWłaśnie, u nas to święto obchodzi się w Wielkopolsce. Od zawsze pamiętam rogale, w Poznaniu jest pochód przez ulicę Święty Marcin - tak się właśnie mówi, a nie świętego Marcina. Czy za komuny te pochody były? - Nie pamiętam, być może tak. Nigdy na nim nie byłam, a tak blisko mam ;)
OdpowiedzUsuńO Marcinie na białym koniu mówiła moja babcia, więc zapamiętuję pogodę z tego dnia.
Kiedyś ulica Święty Marcin nazywała się Armii Czerwonej i tętniła życiem, było tam mnóstwo sklepów, nieopodal Okrąglak - czyli taka galeria, jakich dzisiaj pełno.
Dzisiaj ulica wygląda najczęściej jak wymarła - samochody tylko i tramwaje przemykają. Kolejne władze bardzo nad tym ubolewają, ochoczo wydając pozwolenia na budowę następnych galerii handlowych. Ot, co.
A bo Wielkopolska jest taka niemiecka w mentalnosci i tradycjach. :)
UsuńBuhaha ......
UsuńNo co? Nie mam racji? :)))
UsuńNieeeee ...... no może trochę ;))
UsuńPiękna sprawa. Takie wydarzenia powinny budować lokalna społeczność, a nie jak u nas dzielić i rujnować.
OdpowiedzUsuńBuduja, to prawda. Najpierw wspolnie robi sie te lampiony, potem wspolnie z nimi maszeruje, wspolnie spiewa. Jest fajnie. :)
UsuńAleż super pochód.Wszyscy wspólnie razem.dzieciarnia się cieszy.Trzy razy obejrzałam filmik,aby się upewnić,,że gęsi w karocy są żywe.
OdpowiedzUsuńU nas akurat pochody byly bez gesi, a kun jest tylko na tym srodmiejskim, nie pali sie tez ogniska, bo to wszystko jest zalezne od regionu i mozliwosci.
UsuńTe na filmie sa jak najbardziej zywe. :)
O tych "świętomarcińskich" rogalach i obchodach dowiedziałam się dopiero od ukochanego z Wielkopolski. Gdyby nie on, nie wiedziałabym do dzisiaj. To chyba jakiś zwyczaj ichniejszy, na lewo po przekątnej ode mnie.
OdpowiedzUsuńNo to teraz juz wiesz, ze jeszcze bardziej na lewo odbywaja sie bardziej wypasione obchody z kuniem i lampionami. :)))
UsuńWiem.
UsuńA Ty z której strony pochodzisz?
Ze niby gdzie teraz mieszkam, czy skad z Polski?
UsuńNo, gdzie mieszkasz teraz, to wiem. W sensie że z Polski. Po prawej, po lewej, na górze, na dole, na środku, po przekątnej, w poziomie czy w pionie :)
UsuńNa sierotku, czyli w miescie Uc.
UsuńOd Ciebie czyli po drodze do Wielkopolski bedzie, :)))
No nie była to nasza tradycja fakt. A Wielkopolska to chyba ma tradycje sięgające pogan, nie niemieckie, tam pogańskie najdłużej się utrzymywały. A w naszych rejonach inne tradycje, na Podlasiu i Podkarpaciu co innego, bardzo zróżnicowany kulturowo kraj. Ale to naprawdę fajna sprawa z tym świętem, takie radosne. :)
OdpowiedzUsuńUważasz, Elu? To byłoby świetnie, że od pogan :))) Bo ja tak naprawdę to czuję się pogańską Wielkopolanką, od jakiegoś czasu.
UsuńMy z Elkom som poganskie ucianki z miasta Uc. :)))
Usuńale fajnie :) aż mi się zachciało rogala Marcinowego :)
OdpowiedzUsuńUwierzysz, ze ja jeszcze nigdy takiego rogala nie probowalam? Chcialabym choc raz posmakowac.
UsuńA rogale są wyśmienite, tylko, że ja tego nie potrafię zrobić. Moja siostra to miszczyni, tyle, że ona dalekooo, ale piecze, co roku. Wszak una z Wielkopolski.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz wydobyc z siostry przepis, chocby na torturach. :)))
UsuńKiedys w moich rejonach nie znana tradycja,teraz juz te rogale mozna kupic nie tylko w Poznaniu. Kupiłam raz we wrocławskiej cukierni, szału nie ma jak dla mnie,moze dlatego,że nie lubię dodatków z rodzynek a przede wszystkim skórki pomaranczowej w ciastach,a w tej makowej masie było tego sporo.
OdpowiedzUsuńMoze dlatego nie ma szalu, ze to byly wroclawskie podrobki? Moze tylko poznanskie sa dobre? :))))))
UsuńMozliwe,ale wyglądały jak trzeba ,z białym makiem były, i pani zarzekała się,że to takie jak powinny być.
OdpowiedzUsuńA co miala powiedziec? Moze akurat w jej przepisie zabraklo tego malego cusia, ktore robi poznanskie rogaliki niepowtarzalnymi? :)))
Usuń