Ach, te moje koty! Pojedynczo to kazda jest do rany przyloz, miziaste i rozmruczane pieszczoszki mamusi. No dobra, z malymi wyjatkami na zly humor Miecki. Ale niech no tylko stana twarza w twarz, w kazdej budzi sie demon, glownie w Miecce, ktora maly zlosliwiec ciagle zaczepia. A moj slubny uzywa sobie na obu, slownie sobie uzywa:
- Co, potworze, znow plwasz jadem? - to do Miecki, ktora przerazliwym syczeniem usiluje zniechecic Bulke do zaczepek.
Albo:
- Nie wyszczalas sie gdzies, ohydo? - to znow do Bulki, ktora ostatnio ochrzcila mu nowe obuwie. Jeszcze nie zdazyl tych butow raz zalozyc, kiedy odkryl na nich plame, a po obwachaniu sprawy i po podtykaniu pod moj nos tego corpus delikates, zebym potwierdzila zbrodnie, chcial Bule pozbawic ogona i oddac w jakies dobre rece.
Udaje, ze nie lubi kotow, ale dzielnie sprzata kuwety i pawie rozsiane po dywanach oraz pilnuje, zeby potwory mialy zawsze pelna miche i dosc wody do picia. Niedawno zmartwil sie, ze Bula nie chce jesc mokrej karmy, wiec znosi ze sklepow inne jej rodzaje, zeby potwor z glodu nie wysechl. Ja az tak bardzo nie przejmuje sie bulczynymi kaprysami. W chudej dupie juz jej sie przewrocilo od dobrobytu, dlatego kaprysi.
No i prawie zapomnialabym o kosiarce! Wbilam dwa jablka na galazki podbalkonowej forsycji, wlasnie z mysla o kosach, ktore chetnie sobie te jabluszka skubia. Pierwsza przyleciala dosc tlusta kosiarka wlasnie. Zdjecia nie sa doskonale, bo troche kocia siatka zaburza obraz i robione byly z mieszkania przez szybe, inaczej kosy i kosiarki nie moglyby jesc w spokoju.
Będę pierwsza!
OdpowiedzUsuńŚmieszni są ci nasi mężowie. Mój robi dokładnie to samo, burczy pod nosem, że ma "dość tego psiska", ciągle musi z nim łazić na spacery i, że odda go do schronu. Ale mnie ciągle strofuje, no posuń się psu, bo nie ma miejsca, daj mu kocyk, uważaj bo pies tu śpi i go nie budź (na poduszce w łóżku). A czasem go przyłapię, jak się wdzięczy "pan kocha Mopecka, mój psinek malutki, moja pierdołka". Z tego wniosek, że tylko udają, takich złych facetów.
Do zadnego psa tak nie mowil, jak zlorzeczy do kotow. Otwarcie mowi, ze kotow nie cierpi i po kazdym ekscesie Bulki straszy, ze ja wyda i ja sie mu nawet nie dziwie. :))
UsuńCzy te (niewinne Bułczane) oczy mogą kłamać? Wygląda na to, że tak!:))
OdpowiedzUsuńTakie same ma te oczy, kiedy z rozmyslem atakuje spiaca Miecke. :))
UsuńObie przepiekne :)))
OdpowiedzUsuńOj udaja, udaja, ale nie bardzo im to wychodzi :) Mój jakies cztery dni temu smiertelnie sie na zolze obrazil, bo na niego nafukala (chyba ja wystraszyl). Zaklinal sie, ze ja wyeksmituje, nie da sie jej dotknac, nigdy wiecej sie z nia bawic nie bedzie, itd., itp., a dzisiaj juz mnie strofowal, ze jak sie nie odsune, to moze kiciuni na ogonek niechcacy nadepnac :))).
Nafukala, po z pewnoscia miala powod! To co sie obraza? :))
UsuńTo ja się muszę pochwalić. Mój mąż nie ukrywa miłości do Bezy. Obserwuję, jak mu promienieje twarz na widok kota, zaraz bierze ją na ręce. Nie powiem, żeby ją karmił, czy sprzątał kuwetę, ja to robię. Powiem wam, że jest zazdrosny o Bezę. Ja jestem jej całym światem, cały czas jest ze mną, mąż wchodzi np. do kuchni ze słowami "oddaj kota" i zabiera ją do pokoju, po minucie kotka jest już ze mną.
OdpowiedzUsuńPo śmierci Kizi-Mizi płakał. U niego w domu zawsze były zwierzęta.
Moj szlochal po smierci Fusla i Kiry, ciekawe, czy po kotach tez by plakal. ;)
UsuńDobrze, ze chociaz bierze udzial w opiece nad potworami. Moje wyjezdzac z czystym sumieniem, bo kotom zadna krzywda sie nie stanie. :))
Czy kosy nie powinny mieć pomarańczowych dzióbków?
OdpowiedzUsuńSamczyki maja zolte dziobki, a kosiarki nie. :)
UsuńTo podłość!
UsuńZ lekramacjami do stfurcy. :p
UsuńTe oczy ich są cudne:) Za te cudne oczy nie można sie na nie gniewac!
OdpowiedzUsuńZdjecia, jak zwykle, b.ładne.
No nie mozna sie na tego piszczka gniewac. Bulka wydaje dosc wysokie dzwieki, Miecka warczy basem. :))
UsuńMój tato udaje, że nie cierpi psów...dlatego podtyka im swoje śniadanie pod nosy dyskretnie, pod stołem:)))
OdpowiedzUsuńA inwentarzowi dupska rosno? I nikt nie wie dlaczego? :))
Usuńrosną i pierdzą:)
UsuńWnuki zawsze sie rozpieszcza. :))
UsuńTeż znam takiego osobnika. Twierdzi, że nie cierpi kotów, a z Songiem zawsze się bawił. Mówi, że króliki są głupie i nadają się tylko na pasztet, a za moment widzę go, jak delikatnie głaszcze Felka. Uznaje tylko psy, najlepiej żeby to był doberman. Mój mąż też woli psy, ale nigdy by innemu zwierzakowi krzywdy nie zrobił, chociaż jak kot narozrabiał, to gromy leciały, a jak królik coś pogryzie, to grozi ze zrobi z niego... pasztet, oczywiście:)
OdpowiedzUsuńMoj robi z siebie tfardziela, bo koty to takie niemeskie stworzenia, ale tez pewnie zycie by za nie oddal. Po smierci Fusla i Kiry szlochal jak dziecko.
UsuńProszę mnie nie obrazac slownie mojej bulczykiwej księżniczki!!!:-)))Szczuply kotek trzyma linię,bo inaczej, nie byłaby ksiezniczką:pp
OdpowiedzUsuńJaka ohyda????Jakie szczanie???:-))?
Przytrafia sie czasem pięknocie siuska puścić ,ale to nie powód zeby tak brzydko do niej mówić :ppppppp
Taaa, przytrafia sie! Cus czesto sie przytrafia. Ale wszystko rzecz nabyta, niech se obszczywa. Szkoda tylko, ze z Miecka nie da sie zaprzyjaznic.
UsuńZdjecia kotow przepiekne, wiadomo koty piekne, ale Ty mozesz byc z siebie dumna ze tak dobrze je fotografujesz. Takie zblizenia, portrety, zdjecia na wystawe, album, kalendarz.
OdpowiedzUsuńJak aparat w miare dobry, to mozna sie pobawic i poeksperymentowac. A i tak ruchliwe te koty, ze nie wiem, sporo zdjec laduje w smieciach. :))
UsuńTe chłopy, to jakiś zakłamany gatunek, mój też czasami złorzeczy, a potem przytula. Mówię, że tak nie wolno, bo im przykro i jeszcze uwierzą, że są szczochami. ;)Będą miały kompleksy, hrehre.
OdpowiedzUsuńBulka? Kompleksy? A w zyciu! Ona zupelnie niczym sie nie przejmuje, nawet plwaniem Miecki. To ta ostatnia przejmuje sie wszystkim.
UsuńZupelnie jak ja. :)))
No bo księżniczki nie mają kompleksów i niczym się nie przejmuja:-)
UsuńHmmm... ksiezniczki... rozne widywalam. :))
UsuńAle Bulczyk jest najpiękniejszą księżniczką,Bubu tez tak uważa :p
UsuńNo urody nie sposob jej odmowic, ale maniery... szkoda gadac!
UsuńCzarna stopa mnie wzruszyła. Poza tym od wieków wiadomo, że uwielbiam koty. W przeciwieństwie do Mojego Faceta, który twierdzi, że kotów nie znosi. Ale wiem, że gdybym przywłaszczyła jakiegoś stałby się najmądrzejszym, najukochańszym i takie tam ;-)
OdpowiedzUsuńMojego musialam zmudnie przekonywac do wziecia w spadku po corce Miecki, a z Bulka to juz byla akcja na cale blogowisko. Nie chcial i juz, bo nie znosi kotow. A teraz... Niech se pogada, jak lubi. :))
UsuńŚliczne zdjęcia zrobiłaś swoim pupilom. Ne mam kotka, ale ma moja koleżanka, nawet dwa. Jej mąż też twierdził, że kotów nie lubi, ale dogadza im we wszystkim. Tak to jest z tymi mężami :)))
OdpowiedzUsuńOni chyba wstydza sie przyznawac do sympatii w stosunku do kotow, bo koty sa dziewczynskie. :))
UsuńChyba tak jest. Czasem w żartach mówię do W. "ale wiem, że kochasz Helę, no przyznaj się", a on "nie mogę tego powiedzieć" ;))
UsuńWez go na tortury, to peknie i powie. :)))
UsuńA mój Chłop mówi do kotów "moje kochane kiciusie" i całuje je i przytula bardziej niż mnie....
OdpowiedzUsuńBuuuuu.......nieszczęśliwa jestem z tego powodu ......
Ooo, to juz przegiecie w druga strone! Zeby koty bardziej... no no! :)))
UsuńI kogo w takim wypadku zlikwidować?
UsuńNooo?
;)
Nielatwa decyzja... tego i tego szkoda...
UsuńDlatego śpię w trójkącie ;P
UsuńJa, kot i Chłop ;D.
Salomonowa decyzja! :)
UsuńNo u nas to samo... W.nie przyzna się, że kocha Helę i ciągle słyszę "ten sierściuch", ale to on ją czesze i jak proszę by kupił jej jakieś smakołyki to nigdy nie żałuje pieniędzy. No i on częściej się z nią bawi niż ja :)
OdpowiedzUsuńCzyli okazuje sie, ze moj nie jest zadnym wyjatkiem, a ja myslalam, ze on jest jakis dziwny. :)))
UsuńMój to zawsze czule do swoich pupilków, ale jak coś nagrandzą to już nie są jego , tylko moje ;-)))
OdpowiedzUsuńFajne te kosiarki :-)
Moj narzeka na codzien, ale jak koty cos napsoca (czytaj kiedy Bulka napsoci), to zaraz by je wydawal w dobre rece. :))
UsuńMój na Allegro by puścił ;-)))
UsuńMaterialista! Moj za darmo by wydal. :)))
UsuńNo ! :D
Usuń:)))
UsuńMordeczki słodkie, pyszczki jedne♥♥♥
OdpowiedzUsuńMąż Twój musi jakieś pozory zachować ... i pokazać kobietom, kto tu rządzi ;))
Mój też Bonusa naszego bardzo lubi, głaszcze, przytula, kuwetę też sprzątnie, na spacer dobrowolnie wyjdzie ... ale potrafi go ustawić, czyli drzwi od sypialni zamknąć i nie otwierać, jak kot przesadzi w dziarskich podskokach nad ranem ;)
I z wyższością spogląda na tych, którzy kotów nie lubią :))
Dobrze chlopa wychowalas, Lidus, nie ma to-tamto. :))
UsuńChociaż coś się mi udało ;)
UsuńJeszcze kilka uszytkow oprocz tego. :)))
Usuń♥ Kiedy to było .... ;)
UsuńNiedlugo rok bedzie, jak sie mialysmy spotkac.
UsuńUchichrałam sie czytając o plwaniu i szczaniu, ale myslę, ze Wam z mężem często nie jest do smiechu, gdy trzeba kolejny raz posprzątac, powycierac, porozdzielać walczące, ponaprawiać zepsute itp.Po prostu z kotami jak z ludźmi - nie każdy każdego aakceptuje i nie każdemu z każdym da sie życ. Koty charakterne są, co jest ich zaletą, ale i wadą.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia kosów dziobiących jabłka. U mnie kury tez tak sobie dziobią!:-))*
Mala poprawka: to nie kos, ino kosiarka. :)))
UsuńZ tymi moimi kotami to nieustajacy cyrk na kolkach, a chlop tymi swoimi uwagami jeszcze do pieca dorzuca. Zwariowac idzie! ;)
Koty są zaskakującymi zwierzakami. Zwłaszcza jak wieszają się na gołych plecach opiekuna z pazurami wysuniętymi (tak jak u mojej Mamy Chrzestnej), albo jak wyczyniają takie rzeczy jak u Ciebie. Z doświadczenia wiem, że równie zadziwiające zachowania mają gryzonie. Moje koszatniczki na przykład traktowały cały dom jak strzelnicę i strzelały swoimi bobkami. Syf był czasem jak nie wiem, ale te Ogony można było zacałować. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pewnie Twoja chrzestna jakos sobie zasluzyla na podrapanie ;) Moje koty czasem zawadza mnie pazurkiem w zabawie, nigdy jednak mnie nie podrapaly.
UsuńNie mam doswiadczen z koszatniczkami, u nas byly szczurki i chomiki, kiedy jeszcze dzieci byly male. :)
Po tytule myślałam,że będą zdjęcia kosiarki,he he.A tu proszę ptaszka.Koty śliczne.A że jest troszkę kłopotów.Byłam w sobotę u koleżanki też ma dwa kocury.Ale komitywy między nimi nie ma oj nie ma.Biorąc drugiego myślała że się polubią i ten pierwszy będzie miał towarzystwo.Przed nimi też miała dwa koty,ale te się uwielbiały.
OdpowiedzUsuńNo Gosia, dzie mnie do kosiarki, w doniczkach bym kosila? :))) Wole zatem te skrzydlate kosiareczki.
UsuńZ dokoceniem mialam prawdziwego pecha. U wszystkich jakos sie ten proces udaje, a tu pelna porazka. :)
Dlatego ja mam tylko jednego kota. Ten we mnie się przecież nie liczy;D
OdpowiedzUsuńJa tez mialam te dylematy, wiec sie dokocilam, ale w tym przypadku odbilo sie to nieprzyjemna czkawka. Zastanow sie wiec, zanim podejmiesz decyzje o dokoceniu. :)
Usuń