No dobra, musze sie pochwalic, bo inaczej pekne z nadmiaru dumy nad swym niewatpliwym talentem. Przydarzylo mi sie krzeselko, ktore wprawdzie ujelo mnie ksztaltami, za to wcale nie zachwycilo obiciem i to na tyle, ze nawet nie zrobilam zdjecia PRZED. Ani kolor nie moj, ani stan materialu nie powalal na kolana. Ale od czegoz ma sie dwie rece i wrodzony geniusz oraz talent do prac recznych? Zakupilam kawalek materialu i tylko czekalam, kiedy w moim zyciu pojawi sie jakas wolna chwila, ktora bedzie wspolgrala z dobrymi checiami. I oto wczoraj pomyslalam sobie: teraz albo nigdy, po czym przystapilam do dziela.
Wszystko na poczatku ukladalo mi sie w poprzek. Dlugo myslalam, ktorej strony materialu uzyc na wierzch i w koncu stanelo, ze lewa jest lepsza od wlasciwej.
Dawno nieuzywana maszyna do szycia swirowala na kazdym kroku, petelkowala nici i wyczyniala inne cuda. Kiedy w koncu udalo mi sie ja spacyfikowac, uszyte oparcie okazalo sie byc stanowczo za male. Wzielam sie wiec za obijanie poddupnika, bo wydawalo mi sie, ze to znacznie prostsze wyzwanie. Tymczasem taker tez zaczal swirowac, jakby sie zmowil z maszyna szyjaca, druciki nie chcialy sie porzadnie wbijac i wystawaly. A na dodatek skaleczylam sie bolesnie w palec. Bylam bliska zalamania i wyrzucenia calej roboty razem z krzeslem przez okno. Raz za razem chodzilam palic na balkon, zeby upuscic wscieklizne, a potem zabralam sie od nowa do roboty.
Taker niespodziewanie zaczal mnie sluchac i w trymiga obilam siedzenie. Sama nie moglam wyjsc z podziwu, jak niespodziewanie latwo mi wszystko poszlo i jak pieknie moja robota sie prezentuje.
Oparcie musialam wykroic po raz drugi, bo tamto nie tylko bylo za male, ale i zle uszyte, nie moglam go w zaden sposob nawlec na ten dynks. No ale kiedy otwor do nawlekania zostawia sie na dole, w najwezszym miejscu oparcia, to ma sie, na co sie zasluzylo. Nawyzywalam sie od glupich blondynek i wycielam pokrowiec na oparcie po raz drugi, upinajac go tym razem na modelu, jeszcze przed przeszyciem oraz zostawiajac nie zaszyty otwor w najszerszym miejscu na gorze. Tym razem poszlo latwo. Jeszcze mala przymiarka...
... i mozna bylo zaszywac recznie ten kawalek, ktory i tak zniknie pod drewnianym palakiem krzesla.
Na koniec obydwoje ze slubnym troche sie nameczylismy, zeby poskladac i poskrecac wszystkie czesci do kupy, co wcale i wbrew pozorom nie bylo takie proste. Musielim na macanego odszukiwac pod materialem dziury do wkretow i dziurawic material, zeby wkret przez niego mogl przejsc i trafic tam, gdzie trzeba.
Udalo sie jednak! TADAM:
Nawet nie przypuszczalam, zem taka zdolna! Chwalipieta w kacie stala i tak nam opowiadala.
A ta mala dziurka w palcu niebawem sie zagoi.
Super krzeslo!!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje zdolnosci i cierpliwosc, naprawde masz prawo sie chwalic:))
Zdolnosci jak zdolnosci, ale o takie poklady cierpliwosci to bym sie sama nie podejrzewala. :))
UsuńKrzeslo fajne :). Chyba mnie zmotywowalas do maszyny, bo juz dwa dni sie przymierzam do wszycia nowego zamka do cienszych spodni. Ciepelko diabli gdzies wywiezli, pada i duje, wiec motywacje mi wywialo :(.
OdpowiedzUsuńMoze i ja bym wiecej szyla, ale moge to robic jedynie w kuchni na stole. Potem zas musze caly ten balagan za kazdym razem sprzatac, a ciezka maszyne wynosic. To wole nic nie robic. :))
UsuńU nas wczoraj tez dulo niemozebnie, ale bylo cieplo, wiec nawet tak bardzo nie przeszkadzalo. :)
Krzeslo podoba mi sie, nawet bardzo, i ksztalt, i obicie. Szczerze podziwiam, tym bardziej ze sama nigdy nic takiego nie wykonalam, maszyny do szycia w zyciu nie uzywalam, masz 100% uznania ode mnie.
OdpowiedzUsuńKiedys naprawde czesto szylam, podczas kryzysu w Polsce przerabialam czesto nasze ciuchy na ubranka dla najstarszej, dziergalam jej sweterki na drutach. Teraz malo co mi sie chce robic. :))
UsuńFiuu,fiuuu,fiuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
OdpowiedzUsuńCałkiem szprytnie Ci to wyszło.
Miłego dnia:)
Idem na pochoda, a zamiast transparentu, bede wywijala krzeslem. :)))
UsuńWow!!!
OdpowiedzUsuńJakby to powiedzieć. Mam 6 krzesełek do wywalenia. Może je chcesz obić? 😎😂
Ico potem? Ja je obije, a Ty wywalisz?
UsuńSkoro i tak sa do wywalenia... :))
Kurczę
UsuńJakby dało się je obić to może bym ich nie wywaliua??:pp
Tutorialka podeslac? :)))
UsuńW Twoim opowiadaniu występują wyrażenia i zwroty kluczowe. Należą do nich m.in.:
OdpowiedzUsuń- maszyna do szycia,
- talent do prac ręcznych,
- taker,
- zszyć ręcznie,
- itp.
Z powyższych wnioskuję, że świat jest pełen cudów.
To pisałam ja -
- Beztalencie Doskonałe.
No a jak sobie radzisz, kiedy w ubraniu zrobi Ci sie dziurka albo posciel peknie na szwie? :)
UsuńW ogóle sobie nie radzę. Przerabiam na szmaty do podłogi i okien.
UsuńKiedyś przez kilka kolejnych lat chodziłam bez guzika w zimowym płaszczu...
Usuń:) ale kazdy ma Jakis Talent! Moze masz jakies nieujawione? :)
UsuńManualne? Nie posiadam ani jednego.
UsuńVauuu! Co tam palec. Grunt to nowa odslona kszeselka.
OdpowiedzUsuńJa w poprzednie lato oddawalam sie pracy malarskiej bez uszczerbku na palcu ale spodenki poszly do kosza. Udolo mi sie tez. Nawet mucha ani komar nie zdazyl sie przykleic a mialy mozliwosc 4 razy (razy trzy warstwy).
Niech sie swieci 1 Maja!!! (U mnie sie bieli sniegiem)
U nas zapowiada sie nienajgorzej, juz mamy 13° w cieniu, a jest slonecznie, choc nie tak krystalicznie jak wczoraj. Chyba gdzies wyskoczymy, bo szkoda siedziec w chalupie w taka pogode.
UsuńRoboty malarskie tez mam juz za soba i nawet spodenek nie stracilam, bo mialam stroj roboczy. :)))
Bardzo dobrze Ci to wyszło. No cóż, jak mówią do wesela palec się zagoi.
OdpowiedzUsuńI powinnaś się tym chwalić, bo jeśli my same wpierw się nie pochwalimy to nikt
nas nie pochwali, bo o niczym nie będzie wiedział.Tylko jedno krzesło będzie?
Idz za ciosem i rób następne!
Bedzie jeszcze taborecik, ktory juz zamowilam. Jest caly drewniany, a chce uczynic go miekkim, bede wiec wykladala go gabka i tapicerowala tym samym materialem.
UsuńA to krzeselko to unikat i wzielam je, bo podobal mi sie ksztalt.
gratuluję :) trochę się "naszarpałaś" ale efekt znakomity :)
OdpowiedzUsuńNawet bardziej niz troche. Organicznie nie znosze, kiedy urzadzenia domowe nie chca ze mna wspolpracowac, zaraz bym je najchetniej wsadzila pod prase hydrauliczna, zeby juz nie mialy okazji sie biesic. :))
UsuńOj tam paluszek, ważne że krzesło wyszło zajebiście ;-)))
OdpowiedzUsuńMnie tez bardzo sie podoba. Mam w kuchni czerwone dodatki i pierwsza mysl to czerwone obicie. Dobrze jednak, ze w pore sie opanowalam, tak jest znacznie lepiej. :)
UsuńWyralas dobra strone tkaniny - praktyczniej :) ja tez bym tak wybrala!
OdpowiedzUsuńKrzeselo podziwiam, ja mam w jadalni cztery krzesla do odnowienia, poza tym dwa fotele i piec innych krzeselek! Moze bys do mnie przyjechala??? Dobrze nakarmie :)
Oj tam, zaraz przyjezdzac, mogie wstawic tutoriala, jak to sie robi samemu. :)))
UsuńO ja cie, ale dzieło sztuki ;) pozdrawiam wiosennie :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze Ci sie podoba, mnie zreszta tez. :))
UsuńPantera na Tapicera! a paluszek trza pocałować i podmuchać to zaraz będzie lepiej ;)
UsuńToyka juz paluszek pocalowala i goi sie jak na psie. :))
UsuńZawsze jestem pełna podziwu dla ludzi którzy posiadają talenty manualne. Niestety kiedy je rozdawano, ja stałam w kozie:)))
OdpowiedzUsuńNie wiem jak krzesło wyglądało wcześniej, ale teraz prezentuje się znakomicie.
Brawo dla Ciebie! Za pomysł i przede wszystkim wykonaną pracę.
Miłego tygodnia:)
Wczesniej wygladalo doslownie tak samo, ale obite bylo zielonym wytartym pluszem czy innym aksamitem. :))
UsuńBardzo ładnie dobrany materiał i wykonanie super. Zdolniacha jesteś. Współczucia, musiało pieruńsko boleć, bo to wrażliwe miejsce.
OdpowiedzUsuńOj, bolalo i broczylo, ale warto bylo poswiecic palec dla takiego efektu, co nie? :)))
UsuńBrawo Anusia, super wyszło. Ja wprawdzie krzeseł nie tapiceruję, za to kanapy od spodu już dwa razy odkąd jest Beza naprawialiśmy. Jeździ sobie nasze dziecko grzbietem po dywanie, pazurami trzymając się kanapy od spodu. Kupiłam kawał mocnego materiału i obiliśmy, ale nie takerem, tylko pinezkami tapicerskimi, bo ze zszywkami Beza sobie nieźle radziła, wydzierając je i mogła by sobie zrobić krzywdę.
OdpowiedzUsuńGdyby nie ten leń, co siedzi we mnie, to cokolwiek potrafię, szyć też.
Ja tez umiem szyc, dziergac, szydelkowac, haftowac, tylko bardzo mi sie nie chce. Mozemy sie licytowac na lenistwo, juz wygralam. :)))
UsuńFcale, że nie wygrałaś, bo Tobie chce się spacerować, a mnie NIE.
UsuńNo dooobraaa, w sprawie spacerow nikt Ci nie dorowna. :)))
UsuńJestem pod wielkim wrażeniem, bo uwielbiam takie pomysły i takie przeróbki. Masz talent i wyczucie stylu, i dobrze, że nie odpuściłaś, tylko skończyłaś dzieło. Na pewno będzie Ci wygodnie siedzieć na tym krzesełku :)!
OdpowiedzUsuńJuz od wczoraj sluzy mi do siedzenia w kuchni przy komputerze, dla pelnej wygody mam jeszcze dodatkowa poduszeczke pod zadkiem. :)))
Usuńp.s. a paluszkowi życzę zdrowia!
OdpowiedzUsuńPaluszek dziekuje. :*
UsuńAniu, jestem pod dużym wrażeniem. ☺ Ja mam do odnowienia duży kwietnik z litego drewna, ale brak czasu i weny, żeby się za niego zabrać...
OdpowiedzUsuńZacznij od porzadnego i gruntownego wyczyszczenia, najlepiej papierem sciernym, a w miedzyczasie pogrzeb w internetach i moze znajdziesz tam jakas inspiracje.
UsuńJak się zabrać za niego, to wiem, tylko, gdzie ta wena????
UsuńJa chcialam miec krzeselko jak najszybciej, wiec jakos wcisnelam wene miedzy jedna a druga czynnosc. :)))
Usuń:))) To będzie zabawa na dwa, trzy dni, bo trzeba będzie rozebrać, oczyścić papierem ściernym, zaszpachlować ubytki, skleić i pomalować. Kwietnik ma ponad 70 lat, jest jeszcze pamiątką po siostrze mojej Babci.
UsuńCzasem trudno zebrac te dwa-trzy dni do kupy. Zacznij od jednego dnia, pozniej poczekaj na kolejne natchnienie i wolny czas. :))
UsuńPowiem Ci szczerze- cudeńko, warte uszkodzonego palca:)
OdpowiedzUsuńTez tak mysle. Toya polizala mi palec, wiec goi sie szybko. :))
UsuńPięknie ci wyszło i jakie eleganckie krzesło.
OdpowiedzUsuńMożesz być dumna ze siebie ...
Jestem dumna, Krysiu, i ciesze sie jak dziecko. :))
UsuńBrawo, brawo, Aniu! I co, masz w dorobku kolejną swoją zaletę! :)
OdpowiedzUsuńPierwsza, ktora u siebie zauwazylam. :))
Usuń