Taka to pora roku, ze slonce z nieba schodzi na ziemie pod postacia mniszkow i rzepaku, ciaszac oczy i serca. W niedziele swiecilo rowniez na niebie, bylo przyjemnie cieplo i nawet silny wiatr nie odbieral przyjemnosci spacerowania, choc fryzury skutecznie rujnowal. Tylko Toya pozostala starannie ufryzowana, to przewaga krotkich wlosow nad dluzszymi.
Wybralismy droge wzdluz Leine, brzegiem rzeki, przechodzac pod mostami. Tradycyjnie Toyka zamoczyla lapecki i napila sie. Trzeba przyznac, ze woda w Leine jest niezwykle czysta, by nie powiedziec krystaliczna.
W pewnej chwili uwage moja przyciagnal ruch na wodzie. Baraszkowaly w niej dwa szczury pizmowe, ktore mialam okazje widziec po raz pierwszy w zyciu. To kolejny gatunek zwierzat amerykanskich, sprowadzonych do Europy jako hodowlane futerkowe na poczatku XX wieku, ktory zwial z hodowli i zadomowil sie w naszych stronach.
Dalej spotkalismy parke labedzi. Przypuszczam, ze sa to ubiegloroczne mlode, ktore jeszcze w tym roku nie zaloza rodziny, ale trzymaja sie blisko miejsca urodzenia. Dorosle pary labedzi juz wysiaduja jaja i lada chwila beda wyprowadzac mlode na zieziorka i stawy.
Dotarlismy nad Kiessee, gdzie w gestych trzcinach wypatrzylam gniazdujacego perkoza i lyske.
Wprawdzie moj slubny trzymal sie z Toya dosc daleko od brzegu, zeby niepotrzebnie nie denerwowac gesich rodzin z malymi, jednak one szybko ewakuowaly sie na wode, gdzie byly bezpieczniejsze. Nie ma sie co dziwic gesim rodzicom tej nadmiernej ostroznosci, gdyz nie brakuje idiotow, ktorzy puszczaja psy bez smyczy, wbrew wyraznemu nakazowi, wiec gesi wola zachowac nadmierna ostroznosc niz stracic mlode albo narazac je na ogromny stres.
Woda w Kiessee jest tak strasznie brudna i zas***a przez ptactwo, ze nie ma mowy o wpuszczeniu do niej psa, a tym bardziej o jej piciu. Powedrowalismy wiec na male kapielisko, gdzie Toya w spokoju znow mogla sie pobrzechtac.
Na drugim brzegu zieziorka wyslalam slubnego z Toya droga oddalona o kilkadziesiat metrow od linii wody, a sama szlam brzegiem, zeby moc pofocic male gaski, ktore zupelnie nie boja sie ludzi, a uciekaja jedynie przed psami.
No coz, trzeba bardzo uwazac, zeby w cos nie wdepnac i to chyba jedyna niedogodnosc okresu legowego gesi i kaczek nad Kiessee. Te ostatnie jeszcze nie sa gotowe z mlodymi, widzialam jedna jedyna kaczke z dwoma pisklakami, reszta chyba jeszcze wysiaduje jaja, ale juz godziny dziela od pelnego wysypu rowniez kaczatek.
I to by bylo na tyle z niedzieli.
Gasiatka przeurocze :). Toya wyraznie kocha wode i pewnie cierpi, ze sobie poplywac nie moze. Udalo Wam sie zmeczyc psice, czy spacerek na smyczy nie byl dosc rozrywkowy aby padla?
OdpowiedzUsuńA co Ty robisz o tej porze nie w lozku? Cierpisz na bezsennosc?
UsuńA switem przeciez fabryka wola... :(
W tym roku, wtorki mam wolne od fabryki, jesli tylko jakas cholerna nasiadówka sie nie trafi :). Nie zapominaj tez, ze tu sie dziala wg. GMT. A poza tym, zawsze milalam mialam zaciecie na nocnego ciecia ;).
UsuńJa tez raczej z tych nocnych markow, zmuszam sie do pojscia w posciel, bo rano w ogole bym nie wstala.
UsuńLeciwo, znaczy u Ciebie byla godzina 1.52? Tez bardzo pozno. :)))
UsuńHmmm, kto zazwyczaj na 10-ta sie musi zwlec (tylko 1x na 9-ta), to obleci ;).
UsuńA ja musze w srodku nocy o 6.00 wstawac :(((
UsuńU nas też jest mnóstwo żółtości, tyle że rzepak jeszcze nie kwitnie..
OdpowiedzUsuńCieplej jednak u was...
Nasz rzepak tez jest opozniony w stosunku do ubieglych lat, wtedy byl juz w pelnym rozkwicie pod koniec kwietnia, teraz pola sa jeszcze zielono-zolte, czyli gdzies za tydzien rozkwitna w pelni.
UsuńLeciwa pewnikiem dotrzymuje mi towarzystwa w moim stresowym spaniu we w związku z mojom przeprowadzkom;)
OdpowiedzUsuńPanterko bądź tak uprzejma i poproś Toykę coby trzymała pazury za moją Pandę we w związku jak wyżej.
Cała jestem rozedrgana,każdy nerw drga w inną stronę:(
Miłego dnia.
Przekazalam Toyce Twoja prosbe, bedzie trzymala pazury. ;) Swoja droga przydalby sie ktos, kto by na nia pouwazal w dzien przeprowadzki, zeby nie platala sie pod nogami i nie przeszkadzala.
UsuńTrzymaj sie, Orka, dobrze ze to juz ostatnia przeprowadzka, taka na zawsze. :))
Będzie z nią koleżanka,która też mi pomaga przy pakowaniu.Cóż,"przyjaciele"mnie znajdą jak sami będą potrzebowali pomocy.Echchch,życie!
UsuńTo bedziesz miala jeden klopot z glowy, a Panda bedzie bezpieczna i zaopiekowana.
UsuńU nas było dość słonecznie ale bardzo,bardzo wietrznie.W niedziele byli u nas znajomi na grilu.I tak wiało ,że boli mnie od wczoraj ucho.Ja nie jej mięsa ale oni owszem.A wczoraj poszliśmy się przejść nad stawy.I znó tak wiało i było słonko ale było zimno.Nad stawem kąpały się trzy osoby.BRry mi na sam widok było zimno.Okazało się,że poństwo należa do Klubu morsów.A Twój spacer super.Szczur piżmowy zobaczyłam pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńJa tez po raz pierwszy w zyciu widzialam pizmowce, sa znacznie wieksze od klasycznych szczurow.
UsuńWczoraj wichura na szczescie ustala, za to slonca bylo jak na lekarstwo, jakos ta pogoda nie chce sie ustabilizowac. Caly czas ogrzewamy mieszkanie, pewnie bedzie spora doplata za ciepla wode. Wrrr...
A ja czekam na rzepak. Uwielbiam żółty w masie!
OdpowiedzUsuńRzepak bardzo sie spoznia w tym roku, w ubieglym o tej porze pola byly calkowicie zolte, teraz sa jeszcze zielonkawe. Z jednej strony zima nie chce ustapic, z drugiej zas byla tak lagodna, ze mamy prawdziwa inwazje kleszczy. Z Placzka corka wyjmuje codziennie po kilka sztuk, Toya na razie miala jednago. Najgorzej, ze corce wkrecil sie w szyje z tylu u nasady wlosow. Teraz trzesiemy sie, zeby nic zlego z tego nie wyniklo.
UsuńNie mam pojęcia, kiedy powinien rosnąć i kwitnąć rzepak. Kleszcza miałam w życiu bardzo dużo razy, ale nigdy mi nic poważnego nie zrobił.
UsuńA bo onegdysiejsze kleszcze nie byly takie zjadliwe, jak te dzisiejsze. Putin je musial zmutowac. :)))
UsuńRzepaku ogromne pole zoczylam juz jakies 3 tugodnie temu. Az starego zmusilam do zatrzymania sie na drodze, zeby sie ponapawac :).
UsuńNo u Was to wegetacja co najmniej trzy tygodnie wczesniej niz w Niemczech, a jeszcze wiecej niz w Polsce.
UsuńPrzynajmniej w tej jednej dziedzinie życia (kleszcze) miałam szczęście...
UsuńCóż, dobre i to...
No widzisz! A twierdzisz, ze masz pecha. :)))
UsuńNo wiesz... Jedno szczęście za całe 48 lat to nie jest chyba wynik przesadnie imponujący...
UsuńJakby poszukac, to pewnie jeszcze cos by sie znalazlo. ;)
UsuńWątpię...
UsuńNo Letnia bardzo Ci sie udala.
UsuńKapitalne zdjęcia tych szczurków i gniazdujących ptaków! Ja z moim telefonem nie mogę zrobić takich fajnych zbliżeń, ale i tak zrobiłam zdjęcie (niewyraźne, niestety) kurki wodnej siedzącej na gnieździe (kolejny, chyba już trzeci rok na naszym stawku w parku, pisałam kiedyś o niej). Zastanawiające jest tylko, że już po raz trzeci byliśmy tam na spacerze i wciąż widzimy ją samą; gdzie druga? A szczura piżmowego znalazłam kiedyś martwego pod naszą piwnicą(!) Nie wiem, skąd tam się wziął, niektórzy mówili, że przelazł rurami. Hmmm...
OdpowiedzUsuńTelefonem tez nie dalabym rady, bo on samodzielnie wybiera ostrosc, a tu trzeba nastawiac poza trzciny. Wbrew pozorom nie tak latwo wypatrzec te ptaki na gniazdach, zlewaja sie z szuwarami.
UsuńPewnie druga kurka (kurek?) polecial po jedzenie dla wysiadujacej matki, ktora jej nie moze zostawic, a jesc sie chce, co nie? :))
Co za piekny spacer mieliscie, a Toya zyje jak w wielkiej przygodzie, ciagle nowe wrazenia, szczesliwa psinka. Cudne ptactwo, gesi i male gaseczki, ale te szczury pizmowe brrrr...
OdpowiedzUsuńSzczur pizmowy tez stworzenie boze i na pewno do czegos jest naturze potrzebny, inaczej juz dawno by wymarl. Ich populacja drastycznie spada po ucieczkach z hodowli norek amerykanskich, ktorych sa wielkim przysmakiem. Nigdy nic dobrego nie wychodzi ze sprowadzania obcych gatunkow.
UsuńPamietam kilkanascie lat temu opowiadalam tacie, jak moj slubny potracil na drodze szopa. Tato zezwal mnie od ignorantek, bo szopy przeciez zyja wylacznie w Ameryce. No niestety, juz dosc dawno zadomowily sie w Europie, nawet dotarly do Polski i sa tam dosc popularnym zwierzakiem.
Masz racje, Australia ma sporo klopotow z roznymi zwierzakami ktore tu nie powinny byc.
UsuńPierwsze chyba byly kroliki?
UsuńHa,ha,ha, pamietasz jak sie skompromitowalam nie odrozniajac zajaca od krolika.
UsuńOj tam, to i to kica. No ale roznice sa ogromne. :)))
UsuńBardzo lubię ten żółciutki czas. Wczoraj podziwialiśmy żółciejące rzepakowe pola :)
OdpowiedzUsuńA te szczury to śliczne są. Nie znałam tych stworzeń.
No, fajne sa, jakies takie okraglutkie, bobrowate bardziej, a nie chude jak zwykle szczury miejskie.
UsuńTo chyba u Was miejskie szczury chude (czyzby dieta sie chronily przed bycia kaskiem dla coponiektórych najezdców?), bo tutejsze jak dobrze odzywiony kot :(.
UsuńJa się też zadziwilam tymi szczurami!
UsuńNa szczescie jeszcze zadnego normalnego szczura nie widzialam, choc z pewnoscia sa w miescie, jak wszedzie na swiecie.
UsuńSuper spacer, masz tam piekne okolice do takich wycieczek z psem. A ja jestem zbzikowana na punkcie takich mostow:)) One maja dla mnie jakis niesamowity urok.
OdpowiedzUsuńTen na zdjeciach to akurat most kolejowy, ale po drodze jest ich wiecej, to mosty "uliczne" albo dla pieszych.
UsuńChyba zrobiliście ładnych kilka kilometrów, a Toya nie padła na paszczę:)
OdpowiedzUsuńŻaskoczył mnie widok szczurów pływających w rzece, takich stworów nie widziałam u nas. Stworzenie jak stworzenie, ale nie chciałabym aby taki twór otarł mi się o nogę.
Te szczury pizmowe sa bardzo dyskretne i nielatwo je zobaczyc. Mnie udalo sie to po raz pierwszy w zyciu.
UsuńA zrobilismy ponad 10 kilometrow - dobrze miec ten dynks w smarkfonie, co pokazuje, ile sie przeszlo. :))
Ale Ty masz piékne oko :*
OdpowiedzUsuńNo staram sie jak moge. :*
UsuńWiosna jest bardzo opóźniona i nie wiem kiedy zażółci się. Co gorsze nie wiem czy cokolwiek urośnie w takie zimno
OdpowiedzUsuńPodobno od przyszlego tygodnia ma sie ocieplic, ale co czas stracony, to stracony.
UsuńU nas też jeszcze rzepaku nie ma, gdzieniegdzie jedynie, lekko żółte plamy.
OdpowiedzUsuńMałe gąsiątka słodkie są, takie puchate ... a szczury maja całkiem miłe pyszczki ;)
Przynajmniej trzymaja sie wody, sa roslinozerne i nie szlajaja sie po smietnikach, ani nie wylaza z rur kanalizacyjnych. Fajne sa. :)
UsuńGęsi z młodymi, cudny widok! :) Trzy takie przeleciały niedawno nad moją głową i nie miałam przy sobie aparatu, kurna, za to pięknie nam pozowała gęś kanadyjska, skubała sobie trawkę 1,5 metra od nas :)))
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię jak słoneczko ściele się pod nogami :)
Niedlugo pojawia sie kaczatka i abondziatka, gesi zawsze sie spiesza z piskletami.
UsuńKanadyjskich nigdy u nas nie widzialam, za to nilowe calkiem sie tu zadomowily, juz ktorys rok z rzedu widze, jak wodza mlode.
Piękne te ptasie maleństwa. Gdyby to tak jeszcze nie brudziło byłoby jeszcze fajniej.
OdpowiedzUsuńEee, przyjdzie deszcz i wszystko zmyje, gorzej z woda w jeziorku, bo tam zostaje. :(
Usuń