piątek, 15 lutego 2019

Ciag dalszy niedobrosasiedzkiego zycia.

Cztery lata temu pisalam na blogu o naszej ciezko popierdolonej umyslowo sasiadce (KLIK). I prosze mi sie tu nie oburzac, ze uzywam slow nieparlamentarnych do opisu czlowieka normalnego inaczej. Nie robie tak, ale ostatnio to cos tak mnie rozzloscilo, ze o malo jej nie pobilam. Ale od poczatku. Kto nie zna historii, niech koniecznie przeczyta pod zalaczonym linkiem, kto zna, niech tez przeczyta, bo lepiej sobie przypomniec, zeby miec pelny obraz.
Przez te cztery lata jej mania przesladowcza chyba jeszcze przybrala na sile, a przymus chodzenia w te i wewte stal sie karykaturalny. Wciaz gdzies sie na te idiotke natykamy, a w takich przypadkach babsko swinskim truchcikiem galopuje na druga strone ulicy lub wrecz robi nagly wtylzwrot i ucieka. Znacznie gorzej, ze te czeste spotkania maja miejsce na klatce schodowej, glownie pod naszymi drzwiami, bo mieszkamy na
parterze, wiec sila rzeczy wszyscy lokatorzy musza tedy przechodzic, ona niestety tez. Moj slubny czesto wchodzi/wychodzi, bo jak nie idzie wieszac prania do suszarni albo go zdejmowac, to idzie po cos do piwnicy albo kreci sie z psem. A ze, jak wyzej wspomnialam, babsko tez usiedziec w domu nie moze i wciaz gdzies lata, to i spotykaja sie dosc czesto. A w jej chorym umysle zrodzila sie obsesja, ze juz nie tylko moj slubny ja przesladuje, stalkuje, neka i sledzi, to jeszcze szczuje na nia psa. Owszem, Toya zaczyna troche na nia poszczekiwac, bo i wariatka zachowuje sie (w oczach psa) prowokujaco, robi gwaltowne odskoki, pokrzykuje, wiec Toya jest niepewna i chyba ze strachu czasem szczeknie. Juz miliony razy wariatka pytala mojego chlopa, czy pies gryzie, a on cierpliwie miliony razy odpowiedal jej, ze przeciez go zna i wie, ze pies nie gryzie. Nie moze jej powiedziec, ze sama psa prowokuje swoim zachowaniem, bo durna i tak nie zrozumie. Dochodzi juz do
tego, ze chlop najpierw wychodzi sam, bada sytuacje i dopiero wraca po psa. Oboje obchodzimy sie z ta idiotka jak ze zgnilym jajem, bo biedna, bo nieszczesliwa, bo chora, bo samotna, bo nie jej wina, ale powoli zaczyna nam kipiec uszami. Walenie w drzwi jest wprawdzie rzadsze, ale nadal sie zdarza i jest naprawde glosne i upierdliwe. Na jej poziomie ona jest sama, bo sasiad z naprzeciwka mieszka u swojej przyjaciolki, nikt wiec jej tam sie nie kreci, nie przeszkadza i nie lazi. A ona dalej napierdala w te drzwi, ze ino chalupa sie trzesie.
Jak juz wspomnialam, chlop czai sie zanim wyjdzie z domu, ja do tej pory nie mialam powodu do czynnosci czajaco-maskujacych, bo na szczescie ja spotykam ja wyjatkowo rzadko. Ktoregos jednak dnia otworzylam drzwi i wyszlam na klatke schodowa, prawie wpadajac na te psychopatke. Ta wrzasnela jak zarzynana swinia i tak mnie wystaraszyla, ze malo nie zeszlam na zawal. A potem zaczela sie na mnie wydzierac, ze trzeba cos zrobic z tym psem, tak dalej byc nie moze, bo cos-tam, cos-tam. Qrwa, z jakim znow psem, przeciez wychodzilam sama i psa nie bylo. No tym razem to ja mialam tak dosyc, ze wydarlam sie na nia: gdzie ona widzi psa, dlaczego histeryzuje na widok
ktoregos z nas, ze wina lezy po jej stronie, bo skacze jak pajac i drze ryja prowokujac lagodnego i nieagresywnego psa, ze wszyscy maja juz powyzej uszu jej ekscesow, walenia w drzwi, zaczepek i ze jak nie umie zyc wsrod ludzi, to niech sie szybko zglosi tam, gdzie drzwi nie maja klamek, a sciany wylozone sa miekkim. Darlam sie na nia, ze malo mi zylka w glowie nie pekla, cala sie trzeslam ze zlosci i nerwow. Tyle lat lazilismy wokol niej, byle nie urazic, pomagalismy kiedy prawie zlamala klucz w zamku, zawsze bylismy grzeczni, uprzejmi, pomocni i wspolczujacy. Dosyc jednak! Jeszcze raz mnie zaczepi albo przywali sie do slubnego, napisze oficjalna skarge, bo mnie ta moja grzecznosc i spokoj zaczely juz upijac. Nie pozwole sobie, zeby jakas psychiczna jezdzila po mnie i mojej rodzinie, zeby miala nieuzasadnione pretensje o to, ze ktores z nas ma czelnosc za czesto wychodzic z mieszkania, kiedy jasnie pani psychopatka wlasnie przechodzi. Za czesto jej, to niech nosa ze swojego mieszkania nie wysciubia, a nie bedzie nikogo spotykala.


Sami wiec widzicie, ze ja jestem normalnie grzeczna i cierpliwa, ale jak mi za duzo, to moglabym zamordowac z zimna krwia, a co najmniej dobrze nauragac. Nawet nie myslalam, ze tak umiem.




90 komentarzy:

  1. Ja piernicze, co za babol.
    Ale dobrze, ze ja zjebalas, bo nalezalo jej sie jak psu buda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem tylko, czy to zjebanie cos wniesie do jej chorego umyslu.Teraz moze jeszcze bardziej swirowac.

      Usuń
  2. Na Twoim miejscu napisałabym porządną skargę na nią od razu, nie czekając, aż ona to zrobi oskarżając Was o wszystkie zło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekam. A w razie czego mam caly dom swiadkow na jej ekscesy i napierdalanki w drzwi.

      Usuń
    2. Dokładnei myslę, jak Agniecha.Zresztą,juz wczesniej bym pisała,żeby mieć argumenty w ręku,gdyby baba np. oskarzyła Was o napasc,napuszczanie na nia psa itp. Bo Wy bedziecie sie tłumaczyć i nie daj blog ponosic konsekwencje jej stanu psychicznego.Tak,mialabym w garsci pisma,ze to ona jest problemem a moze nawet i być groźna (jak np.ma urojenia i cos kiedys podpali itp.Postraszyłąbym tym spółdzielnie mieszkalna,czy co tam macie.

      Usuń
    3. Trzeba bedzie bardzo rozwaznie zredagowac takie pismo, zeby nie wyszlo na to, ze jestesmy wrogami i dyskryminantami wszelkich psycholi tulajacych sie po tym swiecie. :)

      Usuń
  3. Ulżyło mi, gdy napisałaś o tym, że ją w końcu zjeździłaś. W końcu ileż można?
    Coś w charakterze mamy podobnego, bo ja też daję radę tylko do pewnego momentu, a jak mi się uszami przeleje, to jest tak, jak moja córka kiedyś powiedziała do koleżanki: "Moja mama jest super, ale jak ją ktoś wkurzy, to potrafi być STRASZNA".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko troche mi glupio, bo babsko jest ewidentnie chore. Boje sie tylko, ze to ona pierwsza pojdzie ze skarga na psa, bo w jej chorym umysle Toya jest agresywna.

      Usuń
    2. Chyba trzeba bedzie sie spiac i cos napisac, chociaz nie podejrzewam, ze ona zdolna bylaby do napisania, ale licho nie spi.

      Usuń
  4. Chyba każdy umie tylko prób bólu i cierpliwości każdy ma inny. A są ludzie na których działa tylko krzyk i strach, nie ma co rzucać pereł uprzejmości i grzeczności między wieprze tylko czasami walnąć przysłowiową sztachetą( właściwie to żadnego przysłowia o sztachecie nie znam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne to wszystko, bo czlowiek chcialby miec dobre relacje ze wszystkimi, a co najmniej z najblizszymi sasiadami,bo w koncu jest na nich "skazany" czesto i na codzien.

      Usuń
    2. My mamy naprzeciwko sąsiadkę, baaardzo religijną, nazywamy ją gumowe ucho. Musi wiedzieć wszystko i wszystko jej przeszkadza- pies sika na klatce, chociaż ma pampersa, a syn mój jej grozi. jak na zebraniu wspólnoty zaczęła się skarżyć, że się boi mojego syna lat 19, nie wytrzymałam i powiedziałam wstając: teraz to się i mnie będziesz bała stara k.. za te skargi. I, wyobraźcie sobie, pierwsza mówi mi teraz dzień dobry!

      Usuń
    3. Ja mam cicha nadzieje, ze ten moj wrzask, po raz pierwszy od kilku lat grzecznosci, tez w koncu potrzasnie nia, moze sie przestraszy, moze tylko zastanowi, ze nie jest swieta krowa i nie wszystko jej wolno.

      Usuń
  5. I tak Pantero bedzie – ona pojdzie na skarge PIERWSZA – i nic cokolwiek potem wy powiecie czy napiszecie, nie bedzie wazne.
    W papierach bedzie, ze to WY ja nachodziliscie i straszyliscie psem, a ona sie tylko bronila. I bedzie miala argument,
    ze na nia “napadlas”, a pol klatki pewnie slyszalo.

    A czy Toyka wychodzi na klatke w kagancu?
    Bo nie wiem jakie sa przepisy w Niemczech, ale w niektorych krajach,
    za takie zgloszenie wladze moga nakazac uspienie psa!
    Znam taki przypadek ze Szwecji.

    Na Twoim miejscu nie czekalabym na nic – wystarczy pismo do administracji, bardzo grzeczne ,rzeczowe i spokojne,
    absolutnie napastliwe.
    Wyslalabym je jako grzeczna PROSBE o porozmawianie z sasiadka , bo niestety wam sie nie udaje ani jej wytlumaczyc ani uspokoic…
    Ich trzeba podejsc psychologicznie.

    Wiem, wiem dobre rady cioci Ady – ale przeszlam juz podobne historie – schemat podobny. Nie czekajcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nienapastliwe mialo byc !:))

      Usuń
    2. Moze i by poszla na skarge, ale mam wrazenie, ze ona i tego bedzie sie bala, zreszta nastraszylam ja, ze to ona niewlasciwie sie zachowuje, a nie my. Poza tym widze sprawe jako z gory przegrana, bo nic jej nie zrobia, a nas poprosza jedynie o wiecej wyrozumialosci. Gdyby baba potraktowala mnie nozem, to wtedy ja zamkna, a tak... nic sie przeciez nie stalo, a ona jest tylko chora, wiec to my musimy byc wyrozumiali.
      W Niemczech nie ma przymusu kaganca, to wlasciciel psa decyduje, czy jest on agresywny i czy powinien byc zabezpieczany namordnikiem.
      Najsmieszniejsze jest to, ze kiedy zbieralismy od sasiadow podpisy, czy nie maja nic przeciwko psu w naszym mieszkaniu, ona tez podpisala. No ale wtedy ta jej paranoja byla lzejsza.

      Usuń
    3. Toya jest ZAWSZE na smyczy, wiec nie ma szansy, zeby ja w jakikolwiek sposob napadla.

      Usuń
    4. Ufff, to przynajmniej Toyki sie nie moga czepic:) To dobrze.

      Mielismy kiedys przeprawe z synkiem sasiadow, ktory zrobil sobie boisko z naszego podjazdu i naszego zywoplotu i napierdalal pilka w jedno i drugie calymi dniami, nawet jak bylismy w domu! A tutaj dziecko to swieta krowa, dopoki jest nastolatkiem jest calkowicie bezkarne i smieje ci sie w twarz.
      Nie wolno nawet lekko podniesc glosu czy zwrocic uwagi, bo zaraz przyjedzie policja i bedzie sprawa o "napastowanie dziecka".
      Powiem ci, ze wybrnelismy z tego, ale tylko wlasnie dzieki otwartej konfrontacji.
      Przyjechala tez babka z administracji na rozmowe z nimi - i choc byly bluzgi na nas - od tamtej pory napierdalanie pilka w auto, niszczenie zywoplotu , lamanie drzewek i krzakow itp - skonczylo sie jak nozem ucial!
      Mlody zaczal chodzic na boisko...

      Mamusia do dzis zabija mnie wzrokiem codziennie, a ja mowie uprzejmie dzien dobry i zawsze zanosze im kartke z zyczeniami na Christmas! :)))
      Taka jestem wredna.

      Usuń
    5. Tu tez szczeniaki maja prawa swietych krow i co najmniej do 13 roku zycia w ogole nie odpowiadaja za nic, co zmajstruja. Pewnie wariaci tez maja wiecej praw niz obowiazkow.

      Usuń
  6. A myślałam, że tylko ja mam szczęście do rąbniętych sąsiadów . Aż się nóż w kieszeni otwiera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Twoi sasiedzi sa tylko rabnieci, czy psychiczni w pelnym tego slowa...?

      Usuń
    2. wiesz, że nie ma ludzi zdrowych - są tylko nieprzebadani.

      Usuń
  7. Wiesz, chyba Kitty ma rację - napisz pismo z prośbą by ktoś z Zarządu wytłumaczył tej lokatorce na czym polegają zasady mieszkania w wielorodzinnym budynku, bo jej zachowanie Was dręczy i prosicie o pomoc w tej materii.
    Tak sobie pomyślałam, że bardzo możliwe, że kobieta zapewne odstawiła leki, które powinna brać stale i dlatego się jej pogarsza. Sporo osób ma zapisane różne leki "stabilizujące" psychikę, ale wiele osób po jakimś czasie przestaje je samowolnie brać i ich funkcjonowanie ulega pogorszeniu. Współczesna psychiatria lansuje
    pogląd, że izolowani muszą być tylko ci pacjenci, którzy są groźni dla otoczenia w sensie fizycznym, no a jeśli się na nikogo nie rzucają do bicia to mogą "mieszkać wśród ludzi", bo wtedy szybciej wracają do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona pewnie wroci do zdrowia, za to nas zamkna w wariatkowie jak tak dalej pojdzie. Naprawde zaczynam sie czuc przez nia nekana. Przy czym ma okresy wiekszej "normalnosci", kiedy na nasz widok nawet sie usmiecha i pierwsza ryczy dzien dobry. :)

      Usuń
    2. Też uważam, że powinnaś uprzedzić atak i coś wysmażyć do administracji czy gdzie tam. Jeśli coś sie stanie (tfu!), nie będziesz miała w ręce nic.

      Usuń
    3. Az tak to nie, bo jest dosyc swiadkow jej ekscesow, jak rowniez na to, ze Toya nie jest agresywna.

      Usuń
  8. Miałam raczej szczęście do sąsiadów, teraz częściej się zmieniają, bo pierwsi albo pomarli, albo się wyprowadzili, teraz mieszkają dzieci lub wnuki, albo wynajmują studenci.
    Tylko na początku w garsonierze obok mieszkała miła starsza pani, która miała syna pijaka. Bywało że przychodził, awanturował się, kiedyś przytargał siekierę i porąbał drzwi bo matka zmieniła zamki i chyba wyjechała. Po jej śmierci wprowadził się, ale już był spokojniejszy, nie robił awantur. Też mu się zmarło.
    Nie wiem jak mogłabyś zaradzić, u nas czasem ciężko pozbyć się uciążliwych sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy naprawde fantastycznych sasiadow, wszyscy sa spokojni, uprzejmi, grzeczni, bezkonfliktowi. Wlasciwie nawet ona, o ile nie zapomni wziac tabletek czy co tam, bo wtedy wchodzi w nia demon. :))

      Usuń
  9. Ja tez jestem takiego zdania Jak Kitty, napisac raz, drugi i co jakis czas znowu. Zabezpieczysz sie niejako, bo gadanie to tylko gadanie, liczy sie papier! Niestety :(
    Uscisk lapy i glaski dla futrzastych :) No, dla ciebie tez :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle ze ja nie znosze pisac donosow, mnie jej bardziej jednak zal niz mnie wkurza. Nie chcialabym jej zaszkodzic, ale jak tak dalej pojdzie, to bede musiala sie bronic.

      Usuń
  10. współczuję takiej sąsiadki :( co za babsko. Ale myślę, że ludziom często odwala z samotności. Co nie znaczy, że z takim babskiem trzeba obchodzić się jak ze zgniłym jajkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak juz wyzej napisalam Basi, mnie bardziej jej zal niz mnie wkurza. Dam jej jeszcze jedna szanse.

      Usuń
  11. Przeczytalam historie od poczatku, od czterech lat, wyglada ze kobieta jest psychicznie chora, wyraznie boi sie ludzi, szczegolnie mezczyzn, nie wiem jaka ma diagnoze, wcale nie musi byc na lekach, wiadomo ze jej zycie jest jedna udreka, ale i Wam utrudnia zycie, mysle ze jakiekolwiek tlumaczenia jej ze nikt jej nie przesladuje zupelnie do niej nie docieraja.
    Rozumiem Twoj wybuch ze jej nagadalas, bo ile mozna byc cierpliwym.
    Rad dawac nie bede, trudno jest zyc wsrod psychicznie niezrownowazonych, dobrze by bylo ignorowac sasiadke na ile mozliwe, bo chyba niewiele mozna zmienic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona pewnie juz wczesniej byla psychiczna, ale cztery lata temu spadla nam na leb, bo chyba za spokojnie bylo w domu. Czlowsiek ma duzo wspolczucia dla takich osobnikow, zamiast od razu dac w leb, zeb y znala swoje miejsce. :)))

      Usuń
  12. Bądź ostrożna, co Ci więcej będę mówić. Tacy ludzie bywają nieobliczalni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ty mnie jeszcze nie znasz, Hana, ja tez potrafie byc nieobliczalna, jak mi kto za skore zalezie.

      Usuń
  13. Tak, żal takich ludzi, ale z drugiej strony nie wiadomo, na ile ona robi to świadomie, a na ile jej zachowanie wynika z choroby. Dobrze, że ją wyzwałaś. Trochę Ci ulżyło przynajmniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdy czlowiek dostaje ode mnie wielki kredyt zaufania, nikogo na starcie nie skreslam, a moje poklady cierpliwosci sa juz legendarne, nieprawdaz. Ale jak juz ide na wojne, to na calego. Nie bedzie niemiec i to psychopatyczny plul nam w twarz.

      Usuń
    2. No właśnie, nie będzie nam pluł i w drzwi kopał.

      Usuń
  14. Ja moge Ci tylko powiedzieć - złóż do adm pisemko, informujące o zachowaniu sąsiadki i że jak będzie się powtarzało walenie w drzwi, to wezwiecie karetkę psychiatryczną.
    Ja miałam problem z sąsiadem, któremu odbiło po przejściu na emeryturę, człowiek, który opiekował się naszym mieszkaniem, gdy wyjeżdżaliśmy dostał jakiegoś amoku, żeby otwierać wszystkie okna na klatce schodowej w duże mrozy. Trwało to dotąd, gdy go dorwałam i obiecałamm, że zrzucę go z trzeciego piętra i nie będę za to odpowiadać, bo było to po śmierci Grubego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cd. Potrafił również schodząc po schodach walnąć w moje drzwi, denerwując Maksa, który, jak tylko go słyszał, to ujadał i zgłaszał do wspólnoty, ze pies wiecznie szczeka. Teraz, gdy nastał Gustaw znów próbował walenia w drzwi, ale miał pecha, bo go na tym dorwałam, a pies był ze mną w torbie. Teraz napuściłam na niego jego własnego syna, stwierdzając, że albo tatusiowi wytłumaczy, jak trzeba się zachowywać, albo będzie go odwiedzać w psychiatryku. Narazie, od dwóch tygodni spokój.

      Usuń
    2. Najgorsze jest to, ze babsko pozostanie praktycznie bezkarne, za to mnie moga zmusic do oddania psa. Choc wlasciwie jestem spokojna, bo z innymi sasiadami zyjemy w wielkiej zgodzie i w razie czego stana po mojej stronie. Tylko po co mi jakiekolwiek konflikty, ja jestem tak pokojowo nastawiona do wszystkich.

      Usuń
  15. Trudno wymagac i otrzymac racjonalna reakcje po rozmowie od kogos z zaburzeniami umyslowymi, jednak cos nalezalo zrobic wiec Twoj nieplanowany wybuch jest zrozumialy. Wyobrazam sobie jak ciezko i niemilo mieszkac pod jednym dachem z kims tak niezrownowazonym, nie majac pewnosci co nowego w jego glowie sie zrodzi a was spotka.
    I ja mysle ze chocby dla bezpieczenstwa Toyki powinniscie zasygnalizowac administracji o problemie. Nie licze ze aktualnie zrobia cos w tej materii bo przeciez nie jest zbrodnia byc chorym. Moze znow powinniscie zebrac podpisy pod dokumentem mowiacym ze pies nie agresywny a kobieta dokucza wam i innym tez.
    Obym nigdy sie nie stala takim uciazliwym kims dla moich bliskich i sasiadow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym pisaniem do administracji macie w zasadzie racje, ale ja nienawidze donosic, a takie pismo troche zajezdza donosem. Wiem, niby powinnam uprzedzic jej ewentualny atak na nas, ale mimo wszystko mam jakies skrupuly i wspolczucie dla niej.

      Usuń
    2. Ania, pismo napisz, nie jako donos, a prośba o pomoc, żeby był ślad. Powiem Ci, że niewiele to da (przykro mi), ale tak już jest. Przez wieeele lat pracowałam bezpośrednio w administracji i mieliśmy różne przypadki, włącznie z podpaleniami. Administracja może upomnieć lokatora pismem, że współmieszkańcy się skarżą na uciążliwość. No nie wiem, jak tam u Was, ale u nas sąsiedzi mogą używać np. wiertarki od 8.00 do 22.00 całymi dniami, a nawet miesiącami i nic nie można z tym zrobić.

      Usuń
    3. Nie jest latwo wyrzucic lokatora, ale mozna. Ale w jej przypadku nie sadze, zeby istniala chocby najmniejsza szansa, bo to choroba, a tutaj panstwo cacka sie z niepelnosprawnymi (umyslowo tez). Nie wiem, co musialaby zaczac robic, zeby wyleciec, pewnie latac za mna z nozem albo cus w ten desen.

      Usuń
  16. Jak baba jest sama to nie bierze leków, bo ona mysli ,ze jest normalna,no nie? Ktoś musiałby ja nadzorowac,przychodizc, czy rodzina czy jakaś opiekunka.
    Moja corka wynajmowala mieszkanie u kobiety,ktora byla schizofreniczką,była niby normalna jak bylismy na rozmowie,a pozniej miala okresy ,ze widizala,slyszala i wymyslala rózne rzeczy , przychodizla do neij czasami siostra,rodzina, ukrywali przed nami i corka ,ze cos z mamusia nie tak. Dopiero jak sie poskarzyła siostrze tej pani,w koncu wyszlo szydlo z worka, córka zaczela sie jej bać, szybko poszukalismy innego mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sie na chorobach psychicznych, jak i nalogach roznych, nie bardzo znam. Ale bardzo boje sie takich ludzi. Gdyby nasza wariatka zechciala omijac mnie z daleka, zylybysmy w pelnej zgodzie i symbiozie. Ale nie, czepia sie bezpodstawnie chlopa i psa, w koncu przyczepila sie do mnie i oberwala slownie.

      Usuń
  17. Wydaje mi się, że pierwsza powinnaś wystosować skargę, od razu, już teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony wiem, ze macie racje, z drugiej zas... sama nie wiem.

      Usuń
  18. Pantero – to nie jest “donos”.
    To juz nie te czasy – niestety, ale czasy sa teraz bardzo sformalizowane, istnieje cala masa przepisow na wszystko
    I jesli Ty sie nie zabezpieczysz, to moze sie z tego zrobic wielki problem – dla Ciebie.

    Napisalabym to w postaci PROSBY do administracji o pomoc dla chorej sasiadki, ktora nawidoczniej ma stany lekowe, jest niestabilna psychicznie, wy robicie wszystko co w waszej mocy, aby jej zapewnic spokoj i chcielibyscie jej jakos pomoc…- bo niestety ona reaguje bardzo zle emocjonalnie na zwykle czynnosci, ktore dzieja sie na kazdej klatce schodowej : wchodzenie, wychodzenie, wyprowadzanie psa.

    Rozwaz, zanim zapuka do was policja…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O i moze niech administracja zapewni jej osobne wejscie ?:) poKombinujcie :)

      Usuń
    2. No niestety nie da sie zapewnic jej osobnego wejscia, musialaby sie wspinac po strazackiej drabinie i wlazic przez okno :)))

      Usuń
    3. Tez bym oczywiscie wolala, zeby mi pod drzwiami nie lazila. :)

      Usuń
  19. To wyglada na chorobe psychiczna, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, ze ona jest psychiczna, nie podlega dyskusji. Niech sobie bedzie, pod warunkiem, ze mnie nie tyka. Przeszkadzac zaczyna mi, kiedy musze sie z jej psychozami osobiscie borykac.

      Usuń
  20. Pod komentarzem Serpentyny napisałam, co u nas "może" administracja, ale u Was może jest inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby np. wszyscy lokatorzy zgodnie podpisali skarge na wariatke, to spoldzielnia juz by musiala zareagowac, bo lokatorzy mogliby zaczac placic mniejszy czynsz z uwagi na uciazliwosci. I te uciazliwosci musialyby byc przez spoldzielnie usuniete. Skarga pojedynczego lokatora nie wniesie nic.

      Usuń
    2. A jakbyś poszła do administracji na rozmowę na razie? Dobrze byłoby może, gdyby jeszcze ktoś z Tobą był, z sąsiadów na potwierdzenie Twoich słów?

      Usuń
    3. Cos Ci powiem, Lidka, nasza spoldzielnia dwa razy przegrala ze mna w sadzie, wiec chyba jednak lepiej bedzie sie tam nie pokazywac. Oni mnie niespecjalnie lubia. :)))

      Usuń
  21. Pewnie można zgłosić sprawę do odpowiednich instytucji, pytanie tylko co one z tym dalej zrobią. Bo faktycznie tak jak wiele osób pisze, jedna skarga niewiele może zmienić. Chociaż z drugiej strony to nikt do końca nie wie, zależy na kogo się z pismem trafi też pewnie.

    Na razie wszystko dobrze jest. Wyniki TSH też w normie, jednak się zwiększy wielokrotnie. Najważniejsze badania w marcu będę miał, teraz to tylko takie kontrolne pitu-pitu za przeproszeniem było. Dopiero z wynikami tamtymi coś więcej będzie wiadomo.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic z tym nie zrobia, bo babsko nie jest niebezpieczne dla otoczenia i ma prawo tu zyc miedzy nami. Te jej wyskoki sa niegrozne i sporadyczne, wiec mam byc tolerancyjna.
      Sama latami bralam thyroxine, ale jakos na szczescie samo sie uregulowalo, wiec nie musze teraz brac. Wprawdzie powinnam sie zbadac, zrobic scyntygrafie, ale nie mam czasu ani ochoty, wiec udaje, ze wszystko wrocilo do normy.

      Usuń
    2. No to pozostają tylko jakieś metody z ,,cienia". Tylko znając życie skończyłoby się to źle, więc już nie mam pomysłu na porady.

      Hmmm... badanie TSH i tych frakcji ft3, ft4 chyba jako podstawa powinno wystarczyć. Może jeszcze USG szyi i tyle. O ile wyniki będą w porządku. Scyntygrafia to cała ,,jazda" już, tak jak ze wszystkimi podobnymi badaniami w tych wszystkich urządzeniach wysoce wyspecjalizowanych.

      Usuń
    3. Wiem, musialam sie poddawac tej scyntygrafii raz do roku przez kilka lat. Idzie wytrzymac. :)

      Usuń
    4. No ale jak są inne opcje, które też mogą sprawdzić czy wszystko gra, to czemu nie. :) No to jak niemal ze wszystkim idzie wytrzymać.

      Usuń
    5. To tylko kwestia, czy sie chce poddawac tym wszysstkim badaniom. Mnie sie juz nie chce.

      Usuń
    6. No to teraz kumam. Nie będę więc namawiał ani nic.

      Nie byle co takie sukcesy. W niedzielę też było na co popatrzeć w kwestii skoków.

      Usuń
    7. Latalam po spacerach, nie mialam czasu ogladac telewizji. Korzystalam z pieknej pogody.

      Usuń
    8. W sumie słusznie. Ja się dopiero w niedzielę wybrałem na spacer, przed południem, jak było najprzyjemniej. :)

      Usuń
    9. Przed poludniem bylo za zimno, w nocy temperatura spadala do wartosci ujemnych, niewielkich, ake zawsze. Dopiero po poludniu dochodzila do boskich +15°, a w sloncu jeszcze wiecej.

      Usuń
  22. Kobieta ma prawdopodobnie schizofrenię i powinna się leczyć. Tylko ona na pewno uważa się za zdrową, więc do psychiatry nie pójdzie, to jest takie błędne koło.
    Siostra mego ojca miała urojenia. Zatruwała życie sąsiadce, pomawiając ją, że wpuszcza smrody do jej mieszkania, a poszło o chłopa. Facet adorował wpierw moją ciotkę, a że nie o adorację mu chodziło, a ciotka była cnotliwa panienka, to przerzucił się na sąsiadkę i u tej sąsiadki bywał, a chyba nawet pomieszkiwał, no i wspólnie "podtruwali" moją krewniaczkę. Cioteczka oczywiście uważała się za zdrową psychicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona chyba musiala juz byc na leczeniu, pamietasz, opisywalam jej wprowadzke do naszego domu, dziwna byla, jakby wczesniej w ogole nic nie miala. Teraz pytanie, czy przyjmuje zapisane tabletki, czy tez wydaje jej sie, ze ich nie potrzebuje.

      Usuń
  23. Ojej nie zazdroszczę takiego sąsiedztwa
    Może dla jej dobra trzeba to gdzieś zgłosić?
    Też miałam ciężkiego sąsiada ale on nihilizm normalny . Tylko wredny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dla naszego dobra. Jej dobro zwisa mi zgnilym kalafiorem, ale jeszcze troche tych ekscesow, a do wariatkowa zamkna nas.

      Usuń
    2. Skąd ten nihilizm🤤🤤🤤

      Usuń
    3. Bo mi sie czara przelala. Goryczy.

      Usuń
  24. Zglosic i to szybko, zanim babsko naskarzy na Toyke i dopiero bedzieecie miec klopoty :(((.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie radzilabym, mam ubezpieczenie na pomoc adwokacka i zniszcze ja, jak mi wejdzie w droge. Swiadkow mam dosc na te jej ekscesy.

      Usuń
  25. Osz qźwa, nie zazdroszczę sytuacji. To naprawdę jakieś dziwne sytuacje. Lepiej coś z tym zróbcie, bo wszystko może się odwrócić przeciwko Wam...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie wszyscy inni sasiedzi tez slysza jej ekscesy i tez znaja lagodnosc Toyi, wiec niech ona lepiej ze mna na wojne nie idzie, bo moze ja gorzko przegrac. I mysle, ze ona o tym wie w tym swoim chorym umysle.

      Usuń
  26. Współczuję takiej sasiadki :/
    Radzić nie będę , bo już widzę sporo rad powyżej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak sama stwierdziłaś kobieta jest chora. Jej stan potęguje samotność, bo ludzie żyjący w czterech ścianach bez możliwości obcowania z drugą osobą, albo zamykają się w mieszkaniu, albo odbywają piesze wycieczki, tak jak Twoja sąsiadka. Może najwyższa pora zwrócić się o pomoc do pracownika socjalnego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Ja co prawda dwa lata temu miałam taki nalot policji i właśnie pracownika socjalnego, którzy to zostali nasłani przez kogoś z sąsiadów i wtedy trzęsłam się z oburzenia jak ktoś mógł tak postąpić, ale w moim domu dwa razy dziennie bywa syn, by wyprowadzić psa, więc jest kontrola czy nie ześwirowałam. Jeżeli jednak sąsiadka jest samotna i nikt z rodziny czy znajomych do niej nie przychodzi, to takie zwrócenie na nią uwagi pomocy społecznej jest formą pomocy dla niej. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez tyle lat nie zauwazylam, zeby ktokolwiek ja odwiedzal, ale to nic nie znaczy, bo przeciez nie obserwuje jej przez cala dobe bez przerwy. Jednak cos by czlowiek zauwazyl, tak mysle. Jest wiec calkiem sama, a raczej nie dopuszcza nikogo do siebie blizej, co pewnie pogarsza jej stan. Bledne kolo. Dopoki nikomu nie zagraza i nie demoluje mienia, nie mam co powiadamiac kogokolwiek, bo nikt nie przyjdzie przeszkadzac jej w zyciu.

      Usuń
  28. Nie pomoże to zjebanie niestety. Współczuję bardzo psychopaty w zasięgu wzroku. Mam we wsi gościa z żółtymi papierami któremu się ubzduralo że Erna mu pole z warzywami ryje po nocach. Zupełnie nie docierały że to dzki. Raz nas zobaczył przy tm polu na spacer z i koniec. Byla policja w to zaangażowana bo mi się na psa kosa zamachnal. Ipolicja dopiero załatwiła sprawę. Uważaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwazam, uwazam. Zawsze uwazam przy wariatach, bo nie zna sie dnia ani godziny, co takiemu do lba strzeli.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.