Pamietacie, niedawno pisalam, jak moj slubny wyslany po ziarna gorczycy do grzybkow marynowanych, szukal ich bezskutecznie na stoisku z musztarda i nie znalazl? W komentarzach pojawilo sie wiecej podobnych przygod naszych brzydszych polowek w zmaganiach z najprostszymi wyzwaniami zakupowymi.
Okazuje sie, ze to zjawisko masowe. Wlasnie wpadl mi w oczy kolejny wpis na ten temat. No jakbym mojego widziala! On takoz telefonu z reki nie wypuszcza i co chwile zawraca mi cztery litery, bo albo czegos nie ma, albo jest inne, albo rozmiar nie taki (np. kup 4 duze jablka "ale sa tylko male"), albo podana przeze mnie cena sie nie zgadza, bo przez noc chylkiem ulegla zmianie. No takie tam codzienne zmagania.
Nie da sie chlopu powiedziec: kup wszystko do salatki jarzynowej. Jak nie ma na liscie, to chocby wiedzial, ze to niezbedny skladnik - nie kupi! Bo na kartce nie bylo.
A juz nie dajbuk wziac chlopa ze soba na wlasne zakupy, no nie ma dla nich wiekszej tortury. Na kazde pytanie "jak w tym wygladam" beda piali peany, ze cudnie i niepowtarzalnie, byleby jak najszybciej wyjsc z tego strasznego miejsca, na dwor, na swieze powietrze. Gdyby czlowiek stanal przed mezem w worku jutowym, postrzepionym na dole, tez by sie zachwycil.
Wole wiec sama. Kiedy musze ofkors, bo ja nie znosze kupowania w sklepach, przymierzania, wybierania, latwiej mi jest zamowic. Najwyzej odesle, ale co najmniej przymierze w spokoju we wlasnym domu przed wlasnym lustrem. No coz, nie jestem w tym przypadku typowa kobieta, dla mnie zakupy to tortura, prawie jak dla faceta.
Ale niech tylko nasze drogi przebiegaja gdzies niedaleko salonu samochodowego... nooo... wtedy przepadl. Bedzie lazil wokolo, glaskal tak, jak mnie nigdy nie poglaszcze, mlaskal, cmokal i podziwial wzrokiem, jakim na mnie nie popatrywal nawet w okresie tokowania 35 lat temu. Qrna, samochod jak samochod, byle lakier byl fajny i pasowal mi do ubrania. Co za roznica, czy ma cztery czy osiem cylindrow, albo zadnego. Byle jezdzil i sie nie psul, co nie?
Dziwny gatunek te chlopy...
Mój mąż ma silne skłonności do wykazywania się zakupową inicjatywą, czyli np. nie było pomarańczy, ale były za to fajne grejfruty - to kupił. Przykład z gatunku smakowitych, ale bywały takie ni przypiął ni wypiął :-))
OdpowiedzUsuńUfff, a juz sobie pomyslalam, ze trafil Ci sie calkiem idealny ideal. :)))
UsuńTo samo mam, toczka w toczkę. Na zakupach wzdycha, stęka, gałami wywraca, nic nie doradzi (po powrocie pyta czy nie ma coś słodkiego). Ale jak się na horyzoncie pojawią, lapki, telefony, aparaty fotograficzne to może stać i się gapić godzinę.Na własne zakupy przestałam zabierać, a na jego jadę tylko kiedy mnie prosi. Kiedyś ja inicjowałam te zakupy, ale przestalam, bo nieznośny na tych zakupach, aż strach.
OdpowiedzUsuńMoj na szczescie do komputeryzacji nie dorosl, ale o telewizorach wie wszystko i bardzo interesuje sie nowosciami w tej branzy. A na wspolne zakupy dawno przestalismy chodzic. :))
UsuńAnuś nie narzekaj. Mój się nie nadaje do posłania go, nawet po kilogram cukru. Sklepy mam bliziutko, idę sama, kupuję i dzwonię, coby po mnie wyszedł. W sklepie z odzieżą nie był od dnia ślubu, wszystko od czapki po buty kupuję mu ja. Potrzebował nowego garnituru, myślisz, że poszedł ze mną? sama mu kupiłam, idealnie pasujący, buty kupuję jak dziecku na patyk. Ja nie lubię z nikim iść na zakupy, najlepiej mi samej.
OdpowiedzUsuńAnusia powinnaś się cieszyć.
Bezowa
A ja myslalam, ze nie ma nic gorszego od mojego. Moj przynajmniej sam sobie ciuchy kupuje, nie pozwolilby sie w tym wyreczac. A mowilas, Ania, ze dzieci nie masz... :))) To jedno wystarczy za tuzin. :)))
UsuńMam dwoje, bo i Beza. Nie przeszkadza mi to, bo w zamian nie muszę wołać fachowców od niczego typu naprawy gaz, elektryka, woda itp.
UsuńCoś za coś i to mi odpowiada. Moja mama też tak miała.
Bezowa
To Beza umie reperowac gaz i elektryke? Zdolne kocisko! :)))
UsuńMojego mozna po wszystko poslac i doniesie w zebach nie tylko to, po co byl poslany, ale jeszcze tysiac dupereli. Ciuchy tez sobie kupuje :) Gorzej razem z nim, bo jak przy kasie ma wystac 3 minuty, to gryzie. A poza tym, to mi sie chyba gender nie zgadza :). Zakupów nie cierpie, sukienke ostatni raz mialam tak ca. pól wieku temu. Wszystko utykam po kieszeniach i jesli mam ich mammniej niz 6, to jestem ciezko nieszczesliwa. A torebusie mam slownie jedna :D. (Leciwa)
OdpowiedzUsuńOprocz torebusi, reszta mniej wiecej sie zgadza z moimi wlasciwosciami. Tyle ze ja nosze ze soba pol gospodarstwa domowego, wiec targam ze soba wor, ktory wazy tone. ;))
Usuńhttp://fraube2.blogspot.com/2012/09/73-mit-damskiej-torebki.html
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2014/11/pokaz-mi.html
UsuńTo jakiś horror i patologia...
UsuńAlbo nie jestem kobietą. I to by wiele tłumaczyło...
UsuńMoze jedno i drugie? :))
UsuńEj, ej! Horror i patologia odnosiły się do Twojego bagażu!
UsuńNo przeciez zrozumialam! :))
UsuńWszystko, co napisałaś, potwierdza jedynie, że Eks był/jest skrajnie nienormalny i być może w ogóle nie był/jest facetem.
OdpowiedzUsuńZakupy robił i robi perfekcyjnie, wie, gdzie co jest, w którym sklepie i ile kosztuje, wyrwany w środku nocy ze snu potrafi wyrecytować namiary na półki. Peanów natomiast nie piał nigdy, ani w okresie godowym, ani później. "Ja się nie znam" - i to wszystko.
Wymowka. Moze i sie nie znal, ale mogl co najmniej probowac sie nauczyc i popiac choc troche w okresie tokowania. ;)
UsuńMógł, ale nie chciał. Mógł wiele, ale nigdy nie skorzystał, więc spakowałam mu wory i wystawiłam za próg, rzucając parą sztućców.
UsuńMoze za wysoko zawiesilas poprzeczke? Nie ma bowiem idealnych mezczyzn i albo godzimy sie na ich niedoskonalosci, albo musimy zyc same.
UsuńMój brat przez całe życie mi powtarza, że mam za wysoko ustawioną poprzeczkę. Trudno, nie umiem inaczej. Bylejakość mnie mierzi.
UsuńI jeden ideał znam. Ma tylko jedną wadę...
UsuńJest kobieta? Masz mnie na mysli? :)))))
UsuńNie.
UsuńJest w rekach obcej baby?
UsuńPoczytałam sobie Wasz powyższy dialog i prawie umarłam ze smiechu! Dzięki! Tego mi było trzeba!:-)))
UsuńNo, z Frau Be da sie swietnie dyskutowac, zwlaszcza na tematy abstrakcyjne. :)))
UsuńJa dodam swą subiektywną uwagę.
UsuńIdeałów nie ma! A jak ktoś tak myśli to tylko tak mu się wydaje.
Po 24 latach nauczyliśmy się już robić zakupy. Wspólnie i niewspólnie ;P
Aczkolwiek wolę sama ;)).
Mój Chłop wynajduje sympatyczną ekspedientkę i ją "czaruje" mówiąc,że jak kupi nie to co trzeba to go żona z domu pogoni. Cfaniak! Nauczył się ode mnie, bo tak robię kupując mu "zabawki" do jego maszyn,traktorów itd
Jaska, naprawde? kupujesz czesci zamienne do maszyn??? I kupujesz wlasciwe?
UsuńNo szacun!
Sporadycznie kupuję niewłaściwe i to wtedy gdy kupuję zamiennik. Ten mój Chłop ma za dobrze,co nie ?
UsuńNo, ma!
UsuńJaska, kurki pozarte, byly znakomite!
Szkoda, że gąsek zielonek nie miałam. Te to dopiero są pyszne!
UsuńNie jadam gonskuf.
UsuńMiałam nosa! :))
UsuńNie moglam wczoraj wyslac zachwytow nad Twoimi prezentami, napisalam komentarz ale nie moglam udowodnic ze nie jestem robotem zadna opcja nie pracowala, probuje dzisiaj. Co do meskich zakupow to moze czasami jest tak, ze same jestesmy winne pokazujac swoje niezadowolenie z ich zakupow, to moje doswiadczenie. Teresa
OdpowiedzUsuńBloger totalnie zeswirowal. Ja jestem zarejestrowana nie tylko na nim, ale i na g+, a tez podlegam tej denerwujacej weryfikacji, moge wiec sobie wyobrazic, co przechodza komentatorzy anonimowi. Od czasu do czasu wlacza sie tej szajs i utrudnia komentowanie.
UsuńZ jednej strony masz racje, bo "tresura" powinna polegac na chwaleniu i nagradzaniu. Z drugiej zas trudno o entuzjazm u zarobionej po kokarde zony, kiedy maz przynosi ze sklepu zupelnie cos innego od tego, co jej akurat jest potrzebne. :)))
Mój Jacek raczej do tych kumatych należy, ale odkąd mam telefon komórkowy, zawsze dzwoni ze sklepu. Choćby po to, żeby pogadać. A przecież sa to zwykle sytuacje awaryjne, kiedy sama iść nie mogę. no i odbieram telefon z rękami w cieście na przykład i warczę. A on pyta głosem skrzywdzonego chłopczyka, czemu na niego krzyczę:))) Do supermarketów nie znoszę z nim chodzić, bo mało ze znika w stoisku z elektroniką, narzędziami itp., to jeszcze potem musi przejść wszystkie alejki, żadnemu kącikowi nie przepuści :) Na ciuchy na ogół go nie zabieram, jak coś chcę kupić dla siebie, bo nie lubię tego mierzenia i oglądania, więc jestem nieprzyjemna raczej. Dla niego kupujemy razem, sam by nie poszedł. W zeszłym tygodniu kupowaliśmy toster i zakupy trwał ze cztery godziny. Niestety, tostery są tam, gdzie elektronika...
OdpowiedzUsuńMoj moglby nie wychodzic z samochodow i telewizorow, jakies elektroniczne gadzety zupelnie go nie interesuja, bo sie na nich nie zna. I cale szczescie, bo musialabym sie lapkiem dzielic. :))
UsuńA mój złapał bakcyla komputerowego i był szczęśliwy, kiedy kupiłam sobie lapka i wyniosłam się z pokoju komputerowego. Ja, tak jak Ty posterunek mam w kuchni.
UsuńBezowa
Ja wedruje z lapkiem, troche w kuchni, troche w salonie. ;)
UsuńMój tato (już świętej pamięci, niestety) długo szukał i nie znalazł w sklepie grysiku, który poleciła mu kupić mama. No przecież nie wiedział, że to kasza manna... :)
OdpowiedzUsuńRlls-5
Nie no! Jak mama mogla? :)))
UsuńAle ze nie wpadl na to, zeby spytac ekspedientke. Moj przynajmniej o te ziarna gorczycy dopytal, bo wiedziel, ze bez nich nie ma po co wracac do domu ;)
Zacznę od siebie (bo tak działają antydepresanty ;-))))
OdpowiedzUsuńNie jesteś osamotniona w nienawiści do zakupów. Po pierwszym butiku już "nic nie ma", jestem spocona i wściekła. Przez internet też za bardzo nie lubię kupować, bo w 8/10 przypadków jestem rozczarowana kolorem albo tkaniną i potem muszę jeździć na pocztę, a ciucha jak nie było tak nie ma.
A T., mąż znaczy jadąc z kartką na zakupy też wydzwania. Wnerwia mnie to jak diabli, bo przecież pojechał tylko dlatego, że ja nie miałam czasu i mam jakąś robotę, a ten dupę zawraca. Tyle, że inaczej niż Twój, bo T. gdy ma na kartce np. białe winogrona to wydzwania, że są jeszcze czerwone i różowe i może wolałabym inne, niż te na kartce. Albo ma kupić koncentrat pomidorowy konkretnej marki, a On dzwoni, trzyma mnie na linii i szuka. Kurwa!!! I to wygląda tak" "Czekaj, czekaj... może tu... a nie to jest firmy Y, ale poczekaj popatrzę z drugiej strony... a nie, to jest ketchup, ale poczekaj..." i tak w nieskończoność.
Natomiast zakupy ubraniowe dla mnie uwielbia! Przeszkadza, bo nie łazi za mną tylko daleko i z odległości coś mi pokazuje i woła "Może to?". Nie tylko mnie rozprasza, ale zawiadamia cały sklep, w czym Jego zdaniem będzie mi świetnie. W większości te rzeczy mi się nie podobają albo nie tego szukam. No ja pierdolę!
Moj zawsze zwiewa ze stoisk damskich i idzie sobie na meskie poszperac, niech mu bedzie. Tylko nie mam sie kogo spytac, jak wygladam w tym worku jutowym. O, i takie to zakupy z chlopem. :))
Usuńo nie nie nie Naczelnik mój się wyłamuje z tego schematu,
OdpowiedzUsuńotóż On gotuje GOTUJE i to bardzo dobrze tradycyjne a jako skrzyżowanie górala ze ślązakiem, to wiesz jaka to tradycja...))))))))
ale jeśli ma sobie kupić buty, to mnie ciągnie i pokazuje pięć par identycznych kierpców ...tego nie rozumiem, gdyż ja go po sklepach z powodu kiecek nie ciągam, wręcz przeciwnie.
One nie mogly byc identyczne, te kierpce, to Ty nie widzialas roznicy, bo nie sadze, zeby Naczelnik wybral naprawde 5 identycznych par. Musialy sie roznic! :)))
UsuńPrzecież to jest inny gatunek biologiczny, więc wszystko jest skomplikowane. Po pierwsze teoretycznie mówimy tym samym językiem tylko dla nich większość słów co innego znaczy.Po drugie- mają zerową podzielność uwagi- jeżeli cokolwiek robią, a zaczniesz do takiego cokolwiek mówić i on ma odpowiedzieć, to zamiera w pół ruchu - mówienie jest dla nich tak skomplikowaną czynnością, że nie mogą w tym czasie cokolwiek robić. 3. Mają wielce wybiórczy słuch, słyszą tylko to co im pasuje, reszta przepływa gdzieś obok nich. I mają niesamowitą zdolność maskowania się - dlatego żadna z nas nie zauważyła tych wszystkich cech przed ślubem;)
OdpowiedzUsuńAnabell, niby w wielu sprawach masz racje ale gdy sie to wezmie pod uwage to mozna ten minus zamienic na plus i po problemie. Kobiety tez nie sa swiete. :DDD Szczegolnie z ta rozdwojona uwaga. W sklepach.
UsuńOj, tak! Moj cierpi na bardzo wybiorczy sluch. Jesli nie bylo swiadkow tego, co do niego mowilam, sprawa jest przegrana, bo mi wmawia, ze nigdy-przenigdy tego nie wypowiedzialam. Czasem jednak zdarza sie, ze ktos inny uslyszy, ale i wtedy usiluje isc w zaparte.
UsuńNo i rzeczywiscie, przed slubem perfekcyjnie sie maskuja, nawet sluchaja, co sie do nich mowi. :)))
Ja mam super!
OdpowiedzUsuńChlop robi zakupy zywnosciowe podstawowe (sporzadzil sobie stala liste zakupow), ja dobieram TO i TAMTO, bo 'mamy' ochote na cos exstra. (Jak sie uda to mowimy, ze dobrze wybralismy a jak sie nie uda to ON zle wybral i mogl powiedziec w pore, ze nie warto. :DDD)
Ubraniowe i inne robimy wspolnie. Ja latam jak z piorkiem a on siedzi na laweczce w FB - przy moich ciuchach, przy jego jest odwrotnie. Mamy zupelne zaufanie do siebie, ktore sie wyraza: Wiesz najlepiej czego potrzebujesz. Kropka. Auta wybieramy wg wczesniej ustalonych cech (np nie czerwone, nie BMW, nie najdrozsze ale i nie najtansze :DDD i potem jezdzimy czerwonym BMW i latami splacamy. No raz nam sie tak zdarzylo :D). Razem. Ja ogladam wiecej, On dokladniej. W elektronice szwendamy sie jednakowo, pytamy, szukamy informacji gdzie sie da i zakupujemy w zgodzie i jestesmy zadowoleni (ja, ze mniej kabelkow, on, ze mu sie udalo dokupic jeszcze jeden kabelek).
Nie znosze kupowac przez internet ani ubran, ani domowych pierdolek, ani mebli ani elekrotechniki, ani...reszty! Ksiazki w formacie e- i audio sa wyjatkiem... i bilety gdy nie ma innej formy.
Echo, gdzies Ty takiego modela znalazla? Za kolem polarnym? Chyba tak, bo ci z cieplejszych stref sa jednak inni. Kwestia klimatu? :)))
UsuńI warunki mam sprzyjajace: do duzego sklepu 10 km, do malych nie ma co chodzic, nie chodze. Jedziemy raz na 2 tygodnie, wiec sie nie nudzi w sklepie, wrecz przeciwnie. :D Zauwazylam, ze z przyjemnoscia odfajkowywuje zakupiony towar z listy to mu ja rozbudowalam i przeciez nie bede odbierala mu tej przyjemnosci rutynowych zakupow :). Wychowalam go, choc juz byl calkiem w tym kierunku doksztalcony. :) Ja go nie znalazlam, raczej on mnie. :))) albo razem gdzies tam sie spotkalismy. :)))).
UsuńPod biegunem nalezy wszystko planowac bo jeden blad i mozna ... zamarznac, miś moze wystraszyc, łoś kopnac, komar bzyknac, grzyb zatruc, zorza porazic, biegun zbiec, mozna zostac bezrobotnym, owdowiec, wygrac w lotka, znalezc sie na promie na wzburzonym morzu, wrocic na łojcyzny łono bujajacym w chmurach samolocie, przeniesc sie w swiaty rownolegle, zakupic pasternake zamiast pietruszki, suola zamiast sól...
A ta suola to co to ma byc?
UsuńNo tak, zycie za kolem polarnym nie jest latwe, a zakupy raz na dwa tygodnie to przeciez atrakcja, nawet dla chlopa. :)))
NaCl=suola=sol (sul)
Usuń:D Dwa tygodnie, dwa! :))) Co tydzien czy codziennie w sklepie? Kto by to zdzierzyl bez zdenerwowania? Nawet sprzedawczynie czasem biora urlop.
Fajnie się dobraliście, to i takie prozaiczne, a jednak istotne czynności sprawiają Wam przyjemność. :)
Usuńpozdrowienia pod tym kołem polarnym! :))
A może zaproszę Cię i na mojego nowego bloga Echo :)
iw
Iw, dzieki. :))
UsuńProza zycia tez moze sprawiac przyjemnosc zwlaszcza przy innych trudnosciach. A Ty sie juz zakotw... rozpakowalas choc w czesci czy jeszcze ciagle w pakowaniu i przed granica?
Iw, zagladnelam do Ciebie. :)
UsuńIw rozpakowuje wlasnie 52.483-ci karton. :)))
UsuńMasz stare wiadomosci. Jest juz na 52.486. :))) plus to zaczete z rekawiczkami ale to robota kici byla. Z takimi pomocnikami to szybko im pojdzie. Byle do swiat i choiki.
UsuńZaloz sie, ze do swiat nie zdaza rozpakowac wszystkiego. ;)
UsuńO rety, a tu jeszcze paczek przybedzie pod choinka.
UsuńTo moze popaczkuje te mniejsze w wieksze? Wierze, ze da sobie rade.
Nie no, kiedys tam da te rade, ale do swiat - wykluczone!
UsuńHahahha! Aniu, ja prosze o więcej takich wpisów :)
OdpowiedzUsuńJak W idzie na zakupy sam to tez na kartce zapisuje. Raz napisałam pietruszka to kupił ją, a nie nać, no ale nie napisałam, że nać, co nie? ;)
Ale ogólnie nie jest źle. Poza tym sam pamięta by coś kupić, bo się skończyło.
Z zakupami ciuchowymi mam identycznie jak Ty. Nie cierpię łazić po sklepach. Jak już musze to idziemy z W (nie marudzi) i po maks godzinie wracamy do domu wykończeni ;)
Alucha, z pietruszka to jednak Twoja wina, trza byc konkretnym, nie ma to-tamto. Jest bowiem kolosalna roznica miedzy nacia a korzeniem, choc na pozo obydwa mieszcza sie w pietruszce. :)))
UsuńZdziwisz się może, ale mój mąż by wiedział, co kupić do sałatki jarzynowej. Jednak zakupy ubrań robię z córką, bo mój mąż nie lubi tego i mnie pogania. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo prosze, nastepna, co sobie ideala na wedke zlowila! Kiedy ja lowilam, to sie pochowali. :)))
UsuńU nas z zakupami jest podobnie, kartkę napiszę i telefon mam prawie natychmiast, bo nie takie jak napisałam albo niewyraźnie napisałam bo ja bazgrzę jak kura pazurem :). Natomiast szczęśliwie Castorama ma ławki dla klientów, siadam tam sobie i czekam aż wszystkie wiertła zostaną porządnie obejrzane i inne części maszyn czy palików czy innych potrzebnych rzeczy też. Wszystkie szuflady zajęte mam jedną dla siebie i już połowa zajęta podstępnie. :) Ale za to mam koleżankę prowadzi sklep z ciuchami, "biorę Halinko te spodnie tę bluzkę i ten sweterek gdy będzie dobre zapłacę". I w domu w spokoju ducha przymierzam, gdy nie dobre oddaję, cudowna dziewczyna niech się tylko nie śpieszy na emeryturę. :)
OdpowiedzUsuńJa tez chce taka Halinke! Nie ma dla mnie wiekszej tortury, jak mierzenie w ciasnych przymierzalniach, to rozbieranie sie i ubieranie od nowa. Oesu!
UsuńMoj oglada glownie samochody stojace na placu, a tam nie ma gdzie tylka przytulic. :(
Mój ma stałą listę zakupów w głowie, więc jak idziemy razem przez sklep to on się kieruje ustaloną ścieżką, a ja idę za nim i dorzucam. Potem wychodzi że z bułek i masła zrobiła się wielka torba a najczęściej dwie :-) No i najczęściej szybko trwa więc nie narzekam. Ale jak idziemy na zakupy pozaspożywcze to on mnie po prostu wykańcza. Bo ja to mam ustalone co chcę kupić, najwyżej sporadycznie przystanę nad czymś co mnie zachwyci, więc zgodnie z tym wchodzę do sklepu, idę gdzie trzeba, kupuję albo nie i wychodzę. Ale nie nie, z nim się tak nie da. On musi wszystkie stoiska obejść, wszystkie półki obejrzeć, podotykać, skomentować, a ja się tak snuję za nim i oczami przewracam. No męczę się okrutnie, w tym przypadku to ja jestę facetę :-)))
OdpowiedzUsuńTak to jest, kiedy sie babowatego (w kwestii zakupowej) gendera wybierze. Bylby normalnym chlopem, zakupy trwalyby u Was speedy. :)))
UsuńAha, żeby nie było. Temat nie tylko mężów dotyczy i drugich połówek. Dorosłych synów też. Ostatnio syn szedł do sklepu, spytał czy czegoś nie potrzebuję. Powiedziałam że tak, ręczniki papierowe niech kupi. Wrócił z... papierem toaletowym. I to najtańszym!
OdpowiedzUsuńA to mnie tez kiedys sie zdarzylo, bo te opakowania takie podobne. :))
Usuńa to nie jest przypadkiem tak, że same do tego doprowadzamy?
OdpowiedzUsuńwyręczamy facetów tej sprawie
jak chorowałam mój mąż w ciągu tygodnia ogarnął wszystkie sprawy, nie musiałam mu mówic, czego brakuje, sam wiedział, co jest potrzebne i do dzisiaj daje sobie swietnie rade, czasem podstepnie zrzucam na niego ten obowiazek:)
Wiesz, Rybenka, z wiekszoscia jest tak, ze zanim czlowiek by roztlumaczyl, a oni zrozumieli, szybciej jest pojsc do sklepu, kupic, zaplacic i wrocic. Oni majo niewielkie kapacytety. :)))
UsuńKurcze, cos chyba jest nie tak z tymi facetami. To, ze sa z innej planety, wiadomo. Moj maz podobnie jak Echo, to jakis rodzynek. Naprawde nie moge narzekac, pomylki raczej mu sie nie zdarzaja, raczej czesciej mnie.
OdpowiedzUsuńJedyny sklep gdzie znika z zasiegu mojego wzroku, to stoiska z elektronika. Ja wtedy buszuje po stoiskach z bizuteria albo perfumerii.
No i cudnie sie uzupelniacie! Dobrze, ze sa komorki, inaczej byscie sie nie poznajdowali wsrod tych wszystkich stoisk. :)))
UsuńTeż nie jestem typową kobietą, nie przepadam za kupowaniem, czyli wybieraniem, przymierzaniem i takimi tam w galeriach. Ale tam jednak najczęściej jest duży wybór i dobrze się kupuje. :)
OdpowiedzUsuńPrzez internet zamawiać a potem odsyłać - to dla mnie jednak jeszcze większa zmora, bo jeszcze bardziej nie znoszę wystawania w kolejce na poczcie! :)
Mój czasem potrafi zrobić takie zakupy spożywcze, że hej, ogólnie sam kupuje dobrze, chyba że muszę zrobić coś szczególnego, wtedy muszę poprosić odpowiednio wcześniej, bo zakupy robi z cicha pęk, jakoś tak po drodze z pracy. I przypomnieć lepiej, żeby w domu nie stwierdził, że "to trzeba mi było przypomnieć". :)
Ja sama wczoraj poszłam na zakupy dwa razy za jednym zamachem, bo poszłam po masło... A za pierwszym razem kupiłam wszystko inne i dopiero rozpakowując na parkingu zauważyłam brak masła tudzież kilku innych niezbędnych produktów. :)
Także nie jestem lepsza od wielu facetów :))).
uściski!
A widzisz, gdybys sobie zapisala to maslo na karteluszku, nie musialabys chodzic dwa razy. I nie zapominaj, ze M. jest na etapie tokowania i uwaznego sluchania, co sie do niego mowi. Z czasem mu przejdzie. :))))
UsuńO dziwo, mój nie przykleja sie do electroniki, raczej ja. Jeszcze gorzej, jesli przypadkiem wdepniemy w cos w stylu castoramy, bo po godzinie chlop wyje i za wszelka cene usiluje mnie za uszy wyciagnac, grozac, ze mnie tam porzuci. I nawet nie nie moge sobie wyobrazic, co by Frau Be powiedziala o mojej torebusi, bo jedynym stalym elementem wyposazenia sa husteczki i zwitek duct tape'a + multitool, ewentualnie sprezynowiec :))). (Leciwa)
OdpowiedzUsuńJa mam dodatkowo kamien w torebce i dlugie uszy u torebki, zeby ja w razie :) potrzeby rozhustac. :DDD Jak jestem w pozornym stanie spoczynku to sobie "muskuly" cwicze unoszac torebke na rozne sposoby, robie sobie z niej hulahop i skakanke :)
UsuńWidze, ze ... (jak powyzej) wiecej nas jest, powiedzialabym rownouprawnionych niz wyemancypowanych. :DDDD I partnerzy tez sa normalnie rowni. :DDD Ja tam lubie podrozowac ale nie po Marsie ani po Venus. :DDD
O, Leciwo, dobrze ze mi przypomnialas, musze zaczac nosic noz sprezynowy w torebce, bo robi sie coraz niebezpieczniej i gaz lzawiacy moze nie wystarczyc do obrony. Moze kupie sobie w Polsce paralizator...
UsuńQrde, Echo, nosic kamien tylko w celu cwiczenia muskulow, to troche upierdliwe, a moze sie nigdy nie przydac przeciwko jakiemus straumatyzowanemu nieszczesliwemu uchodzcy. Zreszta to niepoprawne politycznie. ;)
Leciwa, "duct tape" to na ewentualne odciski czy ... "jezusowej tasmy" (tak to sie tu nazywa) nigdy nie nosze w tprebce. Powinnam?
UsuńTo nie na odciski, tylko do krepowania rak i nog. :))
UsuńMnie sama by krepowala ta tasma. Nie bede nosila.
UsuńLeciwa najpierw unieszkodliwia napastnikow, potem ich krepuje, a na koncu wzywa policje, zeby go sobie zabrali. :)
UsuńMnie nikt nie napastuje. No i wczesniej bym zemdlala, choc mi sie jeszcze nie zdazylo, nie mam ochoty sprawdzac.
UsuńLeciwa po cos innego nosi te tasme!. W torebce. Tak mi sie zdaje.
Ciekawe po co. :)
UsuńA u Was tez tej choloty nie brakuje, tak slyszalam, wiec lepiej kup te tasme.
No ciekawe, ciekawe.
UsuńTasme mam ale sobie uszczelniam okna, wloski z nog usuwam z wrzaskiem: Ojesuu! Jak nie mam wloskow to sie juz nie krepuje i tasma parasol uszczelniam i peleryne, gumowce, i..., i..., i ... Uszy u torebki wzmacniam...
Jestes niezwykle kreatywna, Echo, jesli chodzi o zastosowanie tasmy. ;)
UsuńRybeńka ma rację, to trochę nasza wina. Posłałam męża po chleb, wytłumaczyłam, że ma iść do tego sklepu, bo tam jest od K i najlepszy. Poszedł i wrócił po 2-ch godzinach z takim gniotem, że nie szło go zjeść. W odpowiedzi usłyszałam, że spotkał kolegę i się zagadali i po co miał przechodzić przez ulicę, skoro drugi sklep był obok. I co Wy na to? Już nigdy go nie posłałam.
OdpowiedzUsuńBezowa
Bezowa, zle chlopa wychowujesz. U mnie jadlby ten chleb sam i do konca, ja kupilabym sdla siebie ten z przeciwnej strony ulicy. :)))
UsuńStarego drzewa nie ugniesz. A chlebuś jadł, jadł po inny nie poszłam.
UsuńBezowa
Tam nie ugniesz! Ja mojego zdolalam wychowac, trzeba tylko duzo cierpliwosci. :))
UsuńPrzymusilabym do zjedzienia do ostatniego okruszka :))) (Leciwa)
OdpowiedzUsuńDokladnie! Jestem tego samego zdania. :))))
UsuńJestem spłakana ze śmiechu!:-)))))
OdpowiedzUsuńA jak tam Cezary z zakupami? Pewnie z powodu tego wygnania i dalekosci sklepow, musial sie nauczyc zakupow. :))
UsuńJakbym czytala o swoim mężu:) Tez taki byl, zanim zaczal chorowac. Wracal ze sklepu, siadal z kawa i mowi, ze zjadloby sie cos slodkiego. Ja na to, ze trzeba bylo kupic, a on, ze nie bylo napisane na kartce:( Rece opadaly. Rybka ma racje, jak trzeba, to chlopa mozna wszystkiego nauczyc! - Iza I.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, Iza, trzeba bylo przewidziec, ze chlopu zachce sie czegos slodkiego i napisac na kartce. :))) Gorzej niz dzieci...
UsuńMój tatuś nie pasuje zupełnie do modelu...będąc w zagranicznych delegacjach kupował idealne ubrania, bizuterię i kosmetyki. W gotowaniu nie ma sobie równych( no, może ja dorównuję)A zakupy z tatusiem to sama przyjemnośc- i doradzi, i zapłaci:))))
OdpowiedzUsuńTaki tatus to skarb wielki. Wyjatki tylko potwierdzaja regule. :)
UsuńJa nie mam tego problemu.U nas mój robi zakupy.Ja chodzę tylko jak mi coś zabraknie.Ale mój nie jest typowym polakiem bo jest Czechem.I on tak ma.Jast jedno ale.czasami kupuje więcej jak potrzeba.W zaszłym roku na święta byliśmy w czwórkę.Ja wegetarianka mój siostrzeniec również,Co nie przeszkodziło mojemu partnwrowi kupić prawie trzy kilo wędlin i pięć kilo mięsa.
OdpowiedzUsuńI sam to wszystko wtrzachnal? No szacun! :)))
UsuńGosiu, moze chcial, zeby swietami pachnialo. Ja tez kupuje roze, bez, konwalie, lawende bo ladnie pachna a nie jem ani nie pije, nie wiem czy to ma nawet jakas nazwe, jakis -izm typu "zapachizm", "aromatizm". :D. No?
UsuńTo pewnie bedzie aro-ma-sochizm. :)))
UsuńMój jest zbiorem wszystkich opisanych typów. Piszę na kartce, on ją zostawia w domu, albo gubi, a potem wydzwania. Wykazuje dużą inwencję w zakupach (spożywczych). Kupuje to, co jest mu nieznane, a czego ja nie kupuję, bo to jakieś świństwo na przykład. A on myśli, że to nowość, pyszność itp. Mówię: 2 cytryny, przynosi kilo. I mnóstwo jakichś dziwności od czapy. Ostatnio dowiedział się w sklepie, że gałkę muszkatołową mają tylko w promocji (?) i na święta (?). Towarzyszenie w innych zakupach obleci, ale i tak wolę sama. Ubiera się sam (dobrze).
OdpowiedzUsuńGalka w promocji i na swieta bije wszystko! Jak chlop czego nie znajdzie, wine zrzuci na sklep i jego glupie promocne sezonowe. :)))
UsuńCo nie zjadł to zamroził.A mięsko pojadła trochę luna.I tak cały czas idzie po trzy rzeczy przynosi siedem.Zawsze wie kiedy w domu kończy się olej,cukier itp.
OdpowiedzUsuńMacie odpowiednio przestronna spizarke? :)))
UsuńSpiżarki nie mam,ale kuchnia większa jak we Wrocławiu,więc pole do popisu jest.Jego córki mówią że zawsze taki był.AA i gotuję dobrze.Holuszek i smażaka mam pod dostatkiem.
OdpowiedzUsuńGosia, CZEGO masz pod dostatkiem? Co to za stwory? :)))
UsuńHoluszki to po polsku kluski kładzione na wode.Mój je je z boczkiem a ja smażakiem.Czyli serem smażonym na patelni.A czasem jem na słodko.A jak mój zrobi ich dużo to noszę do pracy dla dziewczyn.
OdpowiedzUsuńSa na tym swiecie rzeczy, o ktorym sie ani fizjologom, ani panterom nie snilo. Pierwsze slysze. :))))
UsuńOj tam oj tam. My sie pk prostu upewniamy czy to co na liscie jest napisane nie uległo zmianie. Wiadomo kobieta to wietrzna istota i tysiac myśli ma na minute. 😆
OdpowiedzUsuńO, i to jest wlasnie punkt widzenia osoby zainteresowanej. :))))
UsuńCałkiem fajny artykuł.
OdpowiedzUsuńOdnajdujesz w tym siebie? :)))
Usuń