Wreszcie dostalam do rak wyciag z konta mamy, wiec z opoznieniem, ale w koncu mam okazje wyslac wszystkim darczyncom kartki z podziekowaniami od Kiry (bo to Kirunia osobiscie dziekuje za Wasza wielkodusznosc i dobre serduszka - ja tylko spisywalam, co dyktowala).
Jedynie kilka nazwisk bylam w stanie przypasowac do osob, reszta jest mi calkowicie nieznana. Byc moze "znamy" sie z nickow, ale jakos za nic nie jestem w stanie domyslic sie, kto za tym stoi. Jednej z osob domyslilam sie po lokalizacji (miasto na B.), ale pewna nie jestem. Zreszta niewazne, kartki wyslalam na adresy widniejace na przelewach. Mam nadzieje, ze wszystkie dojda bez problemow, a reszty sie domyslicie, co i jak. W dwoch przypadkach nazwiska byly mi znane, ale imiona wlascicieli kont nie zgadzaly sie ze stanem mojej wiedzy. Jedno zdolalam wyjasnic mailowo, drugie dostanie kartke na podane imie.
Mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze i ze dacie znac, kiedy kartki nadejda.
Jutro czeka nas paskudny dzien, dzien operacji i pustego domu bez psicy, ktora zostaje na noc w klinice. Mamy nadzieje, ze pozniej bedzie juz tylko lepiej, ale czeka nas jeszcze rekonwalescencja i rehabilitacja. Trzymajcie mocno kciuki 16 wrzesnia od godziny 14.00. Tylko dzieki Wam mamy mozliwosc zoperowania psa, jestescie nieocenieni!
W domu zrobilo sie nagle pusto, bo i taty nie ma, i dzieci poszly w swoja strone. Chcialy zobaczyc sie z dziadkiem, a przy okazji wykorzystac matke, czyli mua. Najstarsza ma urodziny, wiec zostalam wydelegowana do pieczenia ciast, cztery blachy upieklam. Oto dowod:
Z jablkami |
Z gruszkami |
Ze sliwkami i kruszonka stygna na balkonie |
Trzecia caly piatek przesiedziala pod lozkiem i dopiero, kiedy tato poszedl spac, wylazla sprawdzic, co to za obcy nawiedzil jej teren. W sobote fochala sie jeszcze przez pol dnia i w koncu jej sie znudzilo. Wprawdzie z zachowaniem daleko idacej ostroznosci, ale poruszala sie po domu.
Bulka natomiast natentychmiast zakolegowala sie z dziadkiem i prawie nie opuszczala jego kolan, az mu nogi dretwialy, bo nie chcial sie poruszyc, zeby kota nie obudzic.
Wszystko, co dobre, szybko sie konczy, wiec i wizyta przeminela nam jak z bicza trzasl. Teraz znow pozostanie nam telefonowanie...
Będę mocno trzymac kciuki za Kirunię!
OdpowiedzUsuńDobranoc
Dziekuje.
UsuńI dzien dobry ;)
I jak Aniu? Cały czas myślę o tej bidulce.
UsuńNa razie ja bylam kilka godzin w szpitalu na badaniach, a Kirunia bedzie operowana jutro.
UsuńNie ma to jak czytać ze zrozumieniem, ale wbiłam sobie do głowy, że 16 jest dzisiaj. :((
UsuńZdarza sie najlepszym matematykom... :)))
Usuńbuuuu jak ja ubolewam nad tym że tu piekarnika nie ma... jabłek multum....
OdpowiedzUsuńPiekarnik dobra rzecz! :))
Usuńojjjj tak....
UsuńJa też, ja też trzymam kciuki. Iza
OdpowiedzUsuńDziekujemy, Izunia. :)
UsuńBędę trzymać kciuki, wierzę, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńJa tez wierze, inaczej bym sie rozsypala! :))
UsuńA ja pomyslalam, ze cukiernie otworzylas:))))) Kobieto! Ciasta jak marzenie i wcale nie dziwi mnie to, ze dziewczyny napadaja domostwo i wykorzystuja Twoje umiejetnosci.
OdpowiedzUsuńKira na zdjeciu cudna, a i male szelmy pikne.
Szkoda, ze wizyta Twojego Taty trwala tak krotko, ale dobrze, ze chociaz kilka dni mogliscie spedzic wspolnie.
Za Kire trzymam kciuki nieustannie, a podziekowania sa zbyteczne - duzy buziak dla Ciebie i calego Zwierzynca:)
Po wczorajszym dniu mam dosc ciast na dluzszy czas. ;)
UsuńCiebie, Renatko, w ogole nie znalazlam na liscie i nie wiem, pod czyim nazwiskiem sie krylas i komu ja wyslalam kartke? :))
Nie zalamuj mnie! Wieczorem wysle mail, a moze nie doszly, musimy to sprawdzic.
UsuńNie wiem czy pamietasz, wyslalam Ci kopie przekazu.
No niby tak, ale na wyciagu nie ma.
UsuńAniu, sprawdz prose e-mail.
UsuńA ja dalam ciala i nie dalam rady! ;(
OdpowiedzUsuńAle trzymam kciuki za dziewczyne!
Syla, no nie przesadzaj! Mysl tylko intensywnie i kciuki sciskaj, zeby bylo dobrze. :))
UsuńMawet Bułka wie ze u dziadka najlepiej :-)))
OdpowiedzUsuńKciuki mocno trzymamy!!!
Powodzenia pieseczku ...
Bulka wie, za to zmierzluch spedzil poltorej doby pod lozkiem, a potem omijal dziadka szerokim lukiem :)))
UsuńJak dobrze, ze mogłaś pobyc z Tatą Aniu. Im nasi rodzice są starsi, tym takie wizyty sa coraz bardziej cenne i coraz bardziej żal, gdy sie kończą.
OdpowiedzUsuńA ciasta boskie!Mniam!
Bedę trzymać kciuki za Kirunię i mocno wierze, ze będzie wszystko dobrze!
Pozdrowienia serdeczne zasyłam!:-))***
Czlowiek ma za malo czasu i mozliwosci, zeby czesciej sie odwiedzac, a czas biegnie nieublaganie do przodu i coraz mniej go mamy... W tym wieku moze sie w kazdej chwili urwac.
UsuńDobrego tygodnia, Olenko :***
Noooo,nareszcie trochę"normalnych"zdjęć!:)Miećka oczy jak talarki a Bułowe na Dziadkowych kolanach zjapończyły się z rozkoszy:)Będziemy czuwały nad operacją Kiry.Wszystkiego szczęśliwego!:)
OdpowiedzUsuńBulka zawladnela dziadkiem i z latwoscia owinela go sobie wokol lapecki. A on przeciez nie lubi kotow ;)
UsuńBardzo miła wizyta , rzeczywiście to był Ważny Gość :-)
OdpowiedzUsuńAleż dużo ciasta napiekłaś, no proszę jaka zdolna jesteś:-)
Kciuki trzymamy za zdrowie Kiruni !
Chyba na najblizszy rok obrzydlo mi pieczenie ciast ;) Nie lubie tak hurtowo, ale jak mus, to mus :)))
Usuńkciuki oczywiście zaciśnięte!
OdpowiedzUsuńcztery ciasta kochana to jest coś!!! :)
a wizyta, choć krótka, to jednak zawsze zostawia ślad w pamięci....szczególnie, że nie widujecie się na codzień... :)
Trzymajcie się ciepło! :******
Im dalej w lata, tym bardziej tesknie, bardziej sie boje stracic, bardziej doceniam... Tym wiekszy smutek...
UsuńBuziaczki :***
...trzymam kciuki a i dobrze, że placki na balkonie, drzwi zamknięte, a sam balkon osiatkowany, bo już bym przy jabłeczniku siedział :))
OdpowiedzUsuńTam taka siatka! Dalbys rade! :)))
UsuńJa nie dałam rady , ale będę trzymać kciuki :)
OdpowiedzUsuńMiałaś super weekend . Ciasta rewelacyjne :)
Pozdrawiam :)
Grazynka, masz dosc wlasnych dzieci, nawet wiecej niz ja. Nie rob sobie wyrzutow, ani nie tlumacz sie. Buziaki :)))
UsuńAniu wszystko mija. Zły czas trzeba przeczekać
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki.
Wolalabym sama byc operowana, szkoda mi tej biduli. :))
UsuńWiem ile nerwów Cię to kosztuje ale mam nadzieje że wszystko dobrze się skończy.Całuski dla prześlicznej mordki.Super wypieki.
OdpowiedzUsuńBardziej przezywam jej chorobe niz wlasna.
UsuńCaluski :))
Będziemy trzymać kciuki za Kirunię :)
OdpowiedzUsuńCiasta mnie zachwyciły, zapach unosił się pewnie po całym osiedlu :))
Twój Tato może nie lubi kotów, ale Bułecka to co innego, prawda? ;) Miećka gościnnością się nie popisała, ale nic się na to nie poradzi, ważne, że chociaż Bułka pełniła honory domu.
Bulka nie wziela pod uwage, ze ktos moze jej nie lubic i robila swoje, jak wczesniej z moim slubnym. :)))
UsuńKokietka mała, wie co robi ;)
UsuńW ostatnią sobotę też piekłam ciasto - ale nie aż tyle, na szczęście :) A Miećki mi trochę żal; zamiast się cieszyć, to się tylko zestresowała, biedna.
OdpowiedzUsuńMyślę o Was :)
Od dzisiaj Miecka jak nowa, dziadek pojechal, wiec nawet z Bulka lepiej zyje. :)))
UsuńBędę myśleć i trzymać co się da:)
OdpowiedzUsuńCzymaj, czymaj! :))
UsuńKochany psiak i będę trzymać kciuki za nią.Miłego poniedziałku.
OdpowiedzUsuńDziekuje, Agatko. :))
Usuńbędzie dobrze! ale kciuki se potrzymam, a co! nie zaszkodzi :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, Tempo, bez Ciebie nie da rady. :)))
Usuńjak dobrze mieć tatę....a za kirunię wiadomo, kciukasy konieczne. będę trzymała.
OdpowiedzUsuńa moja to pewnie do warszawy powędruje...
UsuńNo a gdzie by? Taki adres podalas... ;)
Usuńkurde, bo tam jestem zameldowana a mieszkam tu! jak zakładałam mieszkałam tam. jakies 15 lat temu...
UsuńI co teraz? Nie dojdzie?
UsuńCzy moze mieszka tam ktos z rodziny, kto dostarczy?
A w ogole to sie w koncu przemelduj! 15 lat to chyba dosc czasu... :)))
matko kochana, ja tu niecałe 3 lata mieszkam. konto zakładałam 15 lat temu.....
UsuńKazden porzadny obywatel zmienilby dane w banku juz trzy lata temu...
UsuńNie dojdzie ta kartka? :(
Akurat na koniec pracy kciuki będą trzymane ;))
OdpowiedzUsuńAle się napiekłaś! To z kruszonką bym zjadła :D
Tez bym zjadla, ale musze poczekac. Dziadek w ogole nie zdolal sie zalapac :(
UsuńBędę jutro o Was myśleć i trzymać kciukasy.
OdpowiedzUsuńTrzymaj bardzo mocno! :))
UsuńDo mnie już uściski dotarły... dziękuję i smaku mi narobiłaś.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie zabiegu
Powaznie? Mr Postman znalazl Cie tak szybko? I co? :)))
UsuńKciuki zostaną zaciśniete jak należy! Buziaki!
OdpowiedzUsuńDziekuje, Tupajko, bardzo tego potrzebujemy. :)))
UsuńMocne kciuki za Kirę! I za Ciebie...
OdpowiedzUsuńPiękna taka wizyta :), nawet krótka...
Tak, stanowczo za krotka. Jak zycie... :)
UsuńAleż Ty ogromne te ciasta napiekłaś! Takie blachy to ja tylko na pizzę i ciasteczka...
OdpowiedzUsuńKciuki za Kirunię już od dzisiaj!
Mlodziez ma wilczy apetyt i duzo jej, tej mlodziezy. Zjom na pewno wszystko. :)))
UsuńDobrze,że chociaż są telefony. Bo w innym przypadku jeno listy by zostały. Ale ta Twoja Bułka piękna! Zakochałam się w tym kocie na amen!
OdpowiedzUsuńWszyscy sie w tym berbeciu zakochuja, nawet wrogowie kotow. :)))
UsuńNo i komentarz zaginął w czeluściach internetu,buu.
OdpowiedzUsuńAle powtórzę, kciuki gwarantowane,za sprawny i pomyślny zabieg, żeby Kira mogła się cieszyć zdrową nóżkę i bieganiem!
Ciasta w ilościach ojeju,jeju ! Nigdy chyba takich dużych nie piekłam! Podziwiam i ślinka mi cieknie, bo ja ciastolubna jestem .
Córci zatem wszystkiego najlepszego!
Bułeczka zgrabnie pana Tatusia Twojego oplotła, a to Ci spryciarka, za to Miećka zachowała się jak i moja czarna koteczka by postąpiła-z dystansem i najlepiej w ukryciu:)))
Bulka to kokietka, Miecka moglaby sie od niej fachu uczyc. :)))
UsuńHa! Znalazlam Twoj komentarz! TU:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2014/06/slomiana-wdowa-spaceruje.html
Ha,ha, w internetach nic nie ginie! A to dlatego,tam trafiłoże nie wiem dlaczego (!) mam ten wpis w mojej przeglądarce,kiedy chcę wejść do Ciebie,a nie umiem tego zmienić, i pewnie w ferworze tam wpisałam.:)))))
UsuńZdarza sie! :)))
UsuńWspolnie spedzone dni z bliskimi osobami tak szybko mijaja...
OdpowiedzUsuńI masz racje Panterko, im dalej w lata, tym czlowiek gorzej to wszystko znosi...
Bede trzymala kciuki za Kire.
P.S.
Mr Postman dzis mnie odwiedzil, jestem zachwycona :)
Zachwyty ujawnie w calosci w moim przyszlym poscie :)
Przytulam Cie mocno :)***
No prosze, jak szybko!
UsuńCiesze sie, ze dotarlo! :)))
Jak widać wiele intensywnych przeżyć przed Tobą i za Tobą.
OdpowiedzUsuńBędę mocno trzymać kciuki za Kirunię i czekam na wiadomości, jak zniosła operację!
p.s. a co z tą ciążą z FB?
Taka jajcarska zabawa, chyba nie wzielas tego na powaznie? :)))
UsuńBędę trzymala kciuki za Kirunie:))) toż to moja ulubienica !!!!
UsuńDzieki wielkie, Ewuniu :***
UsuńNo jasne, że nie wzięłam :), ale nie znam zabawy i chyba nie będę kusić losu! :)))
UsuńTy jeszcze mozesz... ;)
UsuńNic nie piekłam, nic nie gotowałam, żrę kabanosy, szybko i sycąco. Za Kirunie potrzymam kciuki, a przelatując w czwartek blisko granicy wyslę buziaka w eter:)))
OdpowiedzUsuńZeskocz na spadochronie, bede latarka nadawala sygnaly, zebys wcelowala z ladowaniem... :)))
UsuńZeżre placek z kruszkonką (mniam ) i polecę dalej:)))
UsuńNo tego to Ci nie moge zagwarantowac, bo juz go nie mam w domu, ale mozemy wpasc do corki, to sprobujesz wszystkich :)
UsuńAniu! Wyslalam do Ciebie e-mail, sprawdz prosze. Czekam na odpowiedz - buziak:)
OdpowiedzUsuńZaledwie trochę mnie nie było a tyle u Ciebie wydarzeń.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia z przyrodniczych wypadów!
Kirunia, taka bidulka kulejąca, ale będę trzymać mocno kciuki za pomyślność.
I za Ciebie również, bo pewnie przeżywasz katusze. Ściskam
Oj, zebys wiedziala, jak bardzo przezywam, Joasiu.
UsuńBuziaki :*
Miecka trochę jak mój Miluś, też przyjście gości "emigracją" wita? mój godzinami pod łóżkiem potrafi siedzieć, a jak wyjdzie to przemyka na podkulonych nogach brzuchem po podłodze szorując ;) zdjęcia świetne zamieściłaś, a dziękująca Kira rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńTo dokladny opis Miecki, brzuchem po ziemi i gotowa w kazdej chwili umknac z powrotem pod lozko. Jakie dwa rozne charaktery z Bulczykiem! :)))
UsuńSię spóźniłam to mnie stres największy minął ;)
OdpowiedzUsuńAle fajnie mieliście , ciacha pycha i mili goście :-D
Kciuki za Kirunię !
Wystarczy, ze ja mam stresu az nadto i pewnie potrwa on jeszcze troche, zanim Kirunia calkiem wydobrzeje... :(
Usuń