Co roku na wiosne centralny kampus uniwersytetu w Getyndze udaje, ze jest japonski. Okolica wielkiej biblioteki uniwersyteckiej obsadzona jest drzewami wisniowymi i gdzies w kwietniu trwa festiwal rozowosci. Miejsce jest polozone w samym srodmiesciu, zatloczonym do granic mozliwosci i jesli nawet znajdzie sie miejsce do zaparkowania, trzeba za nie slono placic.
Mnie pozostaje wiec jedynie niedziela, a ze w ubiegla, jak zreszta w wiele innych w przeszlych latach, zapomnialam, dopiero dzisiaj poszlam obejrzec miejsce, ktore znam jedynie ze zdjec. Niestety troche sie spoznilam i wisnie zaczynaja przekwitac. Tydzien temu byloby optymalnie. Troche jednak tych wisniowych kwiatow pozostalo i nadal jest ladnie, ale to nie to samo, co w apogeum kwitnienia.
|
Kwitna jeszcze bialo-rozowe drzewa |
|
Te intensywnie rozowe gubia platki. "Rotunda" to czesc budynku blblioteki |
|
Troche wody dla ochlody |
|
Wieza kosciola sw. Jakuba |
|
Dalsza czesc biblioteki. Studenci ucza sie nawet w niedziele, tyle ze na zewnatrz |
|
Basen od przeciwnej strony |
|
Z daleka widoczna tzw. niebieska wieza, budynek uniwersytecki |
Moze kiedys uda mi sie trafic tam na czas, moze nie zapomne, choc z roku na rok skleroza coraz bardziej atakuje. Bo to powinno wygladac o tak:
Wczoraj o 15.00 bylam na rozmowie, tej bardzo waznej, ktora miala mnie utwierdzic w jednej z dwoch zlych decyzji. Przed samym wyjsciem, maz przyniosl mi ze skrzynki pocztowej biala, grubo zapakowana koperte. Najpierw chcialam zostawic ja nie otwarta i poczekac az wroce, ale ciekawosc jednak zwyciezyla. I dobrze sie stalo, bo na rozmowe zabralam zawartosc koperty.
Pozwole sobie zacytowac kilka zdan z listu, jaki znalazlam w kopercie:
... z przyczyn nie do konca racjonalnych, ale glebokich, Przesylam Ci to magiczne serduszko, wlasnorecznie ulepione. Magiczne - bo naladowane taka iloscia pozytywnej energii, jaka tylko zdolalam z siebie wykrzesac...
Jak na zamowienie! Akurat tego dnia, tuz przed rozstrzygajaca rozmowa. Scisnelam to serduszko w dloni i... nie, nie zdarzyl sie zaden cud, nie splynela na mnie swiatlosc, a rozwiazanie nie przyszlo samo do glowy. Ale nagle poczulam spokoj i sile do stawienia czola przeciwnosciom, poczulam prawie fizyczna obecnosc przy mnie
Joasi, bo to wlasnie Ona zrobila mi te wzruszajaca niespodzianke, a do tego poczta perfekcyjnie utrafila z jej dostarczeniem. Co za zdumiewajaca koordynacja!
Wlozylam serduszko do portmonetki i bede je zawsze nosic przy sobie.
Czasem slow brakuje na wyrazenie ogromu wzruszenia i wdziecznosci, bo zwykle DZIEKUJE to chyba stanowczo za malo. Joasiu... ♥
Czasem wierzę, że takie historie nie dzieją się przypadkiem. Jeśli serduszko dodało Ci siły i spokoju, to znaczy, że nie był to przypadek:)
OdpowiedzUsuńKiedy patrzę na Twoje zdjęcia z kampusu, nie wiedzieć dlaczego, odezwała mi się tęsknota, no, tęsknotka powiedzmy, za studenckim życiem, a nawet za zakuwaniem!
Pracowity byl czas, ale jakze beztroski, a i swiat byl wtedy zdrowy...
UsuńZdrowszy w jednym sensie, chorszy w innym, ot, normalnie... Ale e to młodość po prostu - ona tak ma, że się do niej tęskni:)
UsuńEee tam! Bylo lepiej i juz! Kazden mial prace i nie bylo bezdomnych. :)
UsuńOd razu widać, że serduszko magiczne:)
OdpowiedzUsuńLubię kwitnące drzewa wiśni. Przypominają mi ścięte już drzewa owocowe z sadu dziadka. Wiosną wyglądały jak białe i różowe chmury.
Dobrze, ze choc w necie znalazlam odpowiednie zdjecie, bo nie byloby dla Was okazji zobaczyc tego piekna. Jedynie dwa pierwsze zdjecia oddaja piekno tego zakatka, na pozostalych juz po ptokach. :)
UsuńSzkoda, że nie trafiłam na Twój blog dwa lata temu jak miałam złamaną nogę ,Za sprawą zdjęć czuję się jak na spacerze.życzę Tobie aby serduszko było bez tych rys Gosia z Wrocławia
OdpowiedzUsuńTe spekania na serduszku tworza dodatkowa powierzchnie dla dobrej energii. W ogole to jest duzo ladniejsze w rzeczywistosci, niz na zdjeciu.
UsuńNajważniejsze zeby wszystko dobrze sie skonczylo a serduszko dodalo sil do walki :)
OdpowiedzUsuńDodalo sil i o to przeciez chodzilo! :)
UsuńTo serduszko ma rysy,, ale jest całe i Ty też będziesz taka, że tak powiem, porysowana, ale w całości i silniejsza o te rysy :) Zdjęcia przepiękne, ja tak lubie kwitnące wisnie, a w moim mini sadku dwie wiśnie nie przetrwały i została mi tylko jedna, ale młoda i jeszcze nie kwitnie :(
OdpowiedzUsuńEwa, te spekania na serduszku to dodatkowa powierzchnia mieszkalna dla energii. Joasia tak je ladowala, ze az pynklo. ;)))
UsuńSyn mojej przyjaciółki w tamtym roku studiował w Getyndze. Bardzo mu się podobało.
OdpowiedzUsuńI moce ciągle ślę
A ja je lapie i dziele sie z Patrycja oraz innymi potrzebujacymi, tak to dziala. :)))
UsuńTe zdjęcia przypomniały mi nasze - podobno - najpiękniejsze w Polsce miasteczko uniwersyteckie, ale tylu wiśni to tam nie ma. A na dodatek u nas jeszcze nie zakwitły wiśnie, zabieliły się tylko mirabelki i zażółciły klony. Ale wystarczy, że wyjrzę rano przez okno - od razu widzę, jak co dzień przybywa zieleni i kwiatów, chociaż wcale nie jest za ciepło, od kilku dni poniżej 10-ciu stopni.
OdpowiedzUsuńCudowny podarek, mam nadzieje, że jakimś sposobem zmagazynuje się w tym serduszku cała dobra energia, która Ci przesyłamy :)))
Ona tam jest, ta energia, w wyrazny sposob odczuwalna. ♥
Usuń"Nasze miasteczko" to znaczy gdzie?
Nasza podworkowa czeresnia jeszcze wczoraj drzemiaca, dzisiaj wybuchla biela kwiatow. Niesamowite!
No, Kortowo, w Olsztynie :)
UsuńAaa... :)))
UsuńMiałam w swoim życiu kilka takich przypadków kiedy nie wierzyłam że to przypadki. Że rzeczy złożyły się w czasie idealnie, jakby ktoś gdzieś tam planował to i układał puzzle. Ściskam.
OdpowiedzUsuńJesli byl to przypadek, to niezwykle osobliwy, ale ja mysle, ze to tak mialo byc, nieprzypadkowo. :))
UsuńPiękna ta aleja różowa.Prezent cudny.Ściskam i dużo pozytywnej energii ślę.
OdpowiedzUsuńTen kampus w ogole jest taki przyjazny. Zdjecia robilam w niedziele, a i tak bylo sporo ludzikow. W dzien powszedni bardziej tetni zyciem. :)
UsuńCzasami coś przychodzi do nas w odpowiednim momencie
OdpowiedzUsuńi daje nam przynajmniej spokój i silę.
Trzymaj się Aniu....
Trzymam sie jakos, Krysiaczku, a mam inne wyjscie? :)))
UsuńMoże w końcu się Tobie uda, Panterko te wiśnie w kwiecie wieku dorwać ;)
OdpowiedzUsuńZ serduszkiem na pewno przypadek nie był, niech sobie malkontenci mówią, co chcą. Niech więc mocy dodaje i działa.
A tak odnośnie wczorajszego posta - słowo Schlüsselblume pewnie znasz? Czyli kluczyk po naszemu ;)
No wyobraz sobie, ze prymulki nazywaja sie tu Primmeln, czyli calkiem podobnie, a Schlüsselblume nigdy nie slyszalam, wiec i o kluczykach nie moglam slyszec, co nie? :)))))))))
UsuńToś mię zaskoczyła tera :)) W takim układzie jesteś usprawiedliwiona :)))
UsuńUfff... ;)
UsuńWierzę w ludzi i w serca jakie noszą na dłoniach, okazują to różnie ale miłości jest więcej na tym świecie, niż myślimy.
OdpowiedzUsuńPiękne kwitnące wiśnie szybko przekwitają a ja kocham kwiaty jabłoni. Gdy kwietną jabłonie siedzę i patrzę w nie z zachwytem nic się wtedy nie liczy, może być zimno może być wiatr - patrzę.
Cieszę się ze masz tak dużo bliskich ludzi którzy wspierają Ciebie we wszystkich trudnych decyzjach.
Dla mnie najpiekniej wyglada nasza podworkowa czeresnia, wlasnie obsypala sie bialym kwieciem, a za kilka dni zacznie sypac "sniegiem" i jak co roku, trawnik sie zabieli. :)))
UsuńPięknie jeszcze kwitną wiśnie. Otrzymać w odpowiednim momencie taki cudowny talizman, który dodał sił, to "strzał w dziesiątkę", ze strony blogowej przyjaciółki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja sobie nadal zadaje pytanie, skad Joasia wiedziala, KIEDY wyslac, zeby dotral wlasnie w tamtej chwili... :)
Usuńz tego serduszka promieniuje bardzo dobra energia. to nie przenośnia, naprawdę to czuć!
OdpowiedzUsuńcieszę się, Panterko, że piszesz. i że już wiosna.. wiosną łatwiej znosić zmartwienia. :*
To naprawde dziwne. Ja jestem pragmatyczna do bolu, w zadne duchy, horoskopy ani inne czary-mary nie wierze, znasz mnie przeciez. Jednak tym razem... nawet nie umiem tego konkretnie zdefiniowac... cos zadzialalo. Od wczoraj naprawde jestem spokojniejsza i pierwsza noc przespalam bez przerw na rozmyslania. :*
UsuńPanterko, takoż i ja nie wierzyłam, ale życie przewrotnie nauczyło mnie, że nie mam racji. kiedyś Ci opowiem, teraz muszę pędzić :*
UsuńUmieram z ciekawosci! :)
UsuńTen kampus faktycznie jak z pocztówki japońskiej! :)
OdpowiedzUsuńPięknie tam.
A i serduszko bardzo, ale to bardzo mnie wzruszyło...
Ściskam i ja, i moje futrzaczki!
Wydawaloby sie, malenki gadzecik, a tyle w sobie kryje. Nigdy bym sie nie spodziewala mocy jego oddzialywania.
UsuńBuzinki :***
Tyle zbiegów okoliczności... to chyba naprawdę jakieś fluidy musiały zadziałać. Jestem szczęśliwa i też odrobinę wzruszona.
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie absolutnie mnie oczarowało. Wiśnie są piękne!
Te na dwoch pierwszych zdjeciach sa w takim bocznym zaulku kampusu, ja polowalam na te rozowe na glownym deptaku, ale sie spoznilam.
UsuńJeszcze raz bardzo, bardzo dziekuje, Joasiu, nawet nie wiesz, ile wzruszen wiaze sie z tym serduszkiem. ♥
Wiśnie, migdałki i teraz magnolie:) Piękne :) Serducho noś, bo to działa:) Pogody ducha życzę:)
OdpowiedzUsuńMagnolie nieodmiennie mnie zachwycaja, bardziej nawet od wisni czy innych drzew owocowych. :))
UsuńJejku! Jaki piękny prezent :)!!! :)... Wzruszające!
OdpowiedzUsuńA wiśnie cudne mimo spóźnienia :)
Piekny, to prawda i tak idealnie skoordynowany czasowo. :))
Usuń