W sobote, mimo ze pogoda wcale nie zachecala, pojechalismy nad jeziorko zobaczyc, jak postepuja prace. Oesu, jak postepuja! Nie mozna jak dawniej przejsc dokola jeziorka, bo w miejscu sluzy straszy ogromna dziura w ziemi, ustrojona jakimis szalunkami, czy co to tam jest. O Weendebachstaubecken pisalam wczesniej TUTAJ i TUTAJ.
Po spuszczeniu wody, dno bylo rownomierne. Teraz wykopano dziure i powstalo malenkie jeziorko w jeziorku, gdzie Kira natychmiast zazyla kapieli. My stalismy najpierw na nowym pomoscie w budowie, pozniej zeszlismy na dno jeziorka.
Strumyk natomiast plynie z wolna, jak plynal, choc w niektorych miejscach wyplukal sobie tak glebokie dno, ze Kirunia wpadla calym psem pod wode.
Po drugiej stronie, gdzie strumyk wplywal pod tame, majaczyly w oddali zurawie dzwigow czy innych koparko-buldozerow.
Zboczylismy z nadjeziornej "promenady" i poszlismy polna droga, zeby zobaczyc, dokad prowadzi. W kazdym razie wygladala zachecajaco.
Hen, daleko widac bylo niewielka kropeczke, nasze autko samotnie pozostawione na parkingu (to jasne, bardziej z prawej).
Wszedzie dokola porozstawiane byly ambony, nie wiem, czy mysliwskie, czy wylacznie obserwacyjne. Na dwie z nich wlazlam, wykazujac sie nie lada odwaga, zwazywszy, ze troche sie bujaly, a ja mam lek wysokosci. Za to widoki mialam z gory fantastyczne.
Na lewym zdjeciu widac nawet kawalatek pociagu dla Lidii. Odsapnelismy chwile na lawce w szczerym polu, a pozniej udalismy sie w droge powrotna do jeziorka, lezacego w dolinie.
Niestety, jak wczesniej pisalam, nie dane nam bylo przejsc przez tame, wiec ponownie zlezlismy na dno, ktore upstrzone bylo wschodzacymi samosiejkami drzew i kepkami traw. Niestety spekania wyschlego dna byly tak glebokie, ze Kirunia zapadala sie co rusz lapeckami w dziury. Balismy sie, ze cos sobie zrobi, bo przewracala sie biegnac, zamiast isc powoli i uwazac pod nogi.
Musze przyznac, ze okolicznosci majowej przyrody i widoki, jakie przypadlo nam ogladac z gory, wynagradzaly niewygody, glownie pogodowe. Powietrze bylo ciezkie i duszne, trudno bylo oddychac, a pot splywal nam po plecach, ladujac celnie w rowku. Jak ja to luuubie... bleee...
Nad glowami krazyl nam myszolow, na trawkach pozowaly robale, skowronki zdzieraly gardla, trzepocac nad polem, a kwiatki wdzieczyly sie na miedzach.
Mam nadzieje, ze termin zakonczenia prac przewidziany na przyszly rok, zostanie dotrzymany.
Aaa, i jeszcze cos dla Liduszki, tak pstrykniete przy okazji stania przed rogatkami.
I znowu Anuśka miałaś wspaniałą niedzielę. Mogę Ci tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie mogę zobaczyć kawałek pięknej przyrody - dziękuję.
Miłego słonecznego i spokojnego tygodnia.
Ania
Anulka, to bylo w sobote, bo wczoraj bylismy tylko na Kiessee ogladac male labedziatka. Dzisiaj tez mamy wolne, wiec gdzies znow sie wybierzemy, bo szkoda siedziec w domu, zwlaszcza, ze slonce niesmialo sie pokazuje po kilku dniach zachmurzen.
UsuńBuziaki :***
Jakaż przecudna żółtość! Antydepresant w najczystszej postaci :)
OdpowiedzUsuńRzapak niestety powoli traci swoja zoltosc i zielenieje. Ale poki jest, trzeba sycic oczeta. :)))
UsuńJednakowoż kocham żółtość i lubię być nią otoczona.
UsuńWiec chodz, pomaluje Ci swiat na zolto i na ... zolto. :)))
UsuńO, tak, tak! Tak mi zrób!
UsuńDla Ciebie wszystko! Jutro tez bedzie zolto, nie mylic z zolcia. :)
UsuńWszendzie jest GR``UN :) i wszystko sie zieleni pieknie. :)))
OdpowiedzUsuńVeto! Nie wszendzie, a co najmniej nie w jednym przypadku. :))))
UsuńPamiętam taka pioseneczkę ze szkoły:
Usuń'Grün, grün, grün sind alle meine Kleider;
grün, grün, grün ist alles was ich hab.
Darum lieb ich alles, was so grün ist,
weil mein' .... das Auto grün ist. :D
Olen loukkaantunut sinua.
UsuńAutoni ei ole vihreä.
FOCH GIGANT !!!
Ja to z pamięci i ... ze ... szczerego serca napisałam. :D albo zaśpiewałam.
UsuńTłumacz w Twoim przypadku, dzisiaj, się nie spisał... ale ja i tak wiem co mi chciałaś powiedzieć. :)))
Taaa, zwlaszcza o zielonym samochodzie.
UsuńA tego tlumacza to nie ma jak sprawdzic ani kogo spytac, trzeba wierzyc skubancowi na slowo, finskie slowo. Nie biore odpowiedzialnosci za zgodnosc z moimi zamyslami. :))))))))))
Jak nie o zieloności to może to? Pamiętasz?
Usuń'We all live in a yellow submarine,
yellow submarine,
yellow submarine.'
:D
Znacznie lepiej, a zwlaszcza dla FrauBe, ktora lubi zoltosci, bo jej koja nerwy. :)
UsuńJak pięknie! Uwielbiam oglądać takie zdjęcia!
OdpowiedzUsuńA ja kocham je robic. :)))
UsuńPiękny spacer i zdjęcia śliczne.Kirunia boska.Miłego dnia.Gratuluję autka.
OdpowiedzUsuńMam naprawde wielkie szczescie, ze mieszkam w takiej wlasnie okolicy i moge sie wyzywac w kontaktach z natura. :)
UsuńBuzinki :***
te zdjęcia są super.... poczułam się jak na spacerku :) chociaż wątpię żebym teraz dała radę tyle przejść :)
OdpowiedzUsuńdobrego tygodnia kochana! :**********
Emko, teraz może i nie przeszłabyś, ale za jakiś czas będziesz przebiegać :))))
UsuńTak samo sobie wlasnie pomyslalam. Jeszcze troche i bedziesz smigac na najwyzszych obrotach, wspominajac z lezka w oku czas, kiedy moglas polezec i odpoczywac, Emus. :***
UsuńPięknie dziękuję za pociągi i urządzenia rogatkowe, Panterko :)))
OdpowiedzUsuńFajny spacer mieliście, wszyscy zadowoleni, a Kirunia pewnie najbardziej, bo się wykąpała :)
Nie tylko sie wykapala, ale i napila i chyba z tego powodu miala w nocy rewolucje zoladkowa. Slubny dwa razy wychodzil z nia w pizamie, bo zawiadomila nas, ze musi wyjsc. Ale juz wszystko dobrze. :))
UsuńKira bardzo majestatycznie na tych zdjęciach wygląda! Taka elegancka pani psina;)
OdpowiedzUsuńMajestatycznie? No niech bedzie, ze Zabcia jest majestatyczna. :)))
UsuńA ja tu widzę,że Ty nieustająco czyhasz na zdrowie i życie Kiry!!!Po raz:nie sprawdziłaś głębokości"nowego' jeziorka-była by siem utopiła a po dwa:to jak teren taki dziurowaty to siem bierze Kirunie na ronsie a w najgorszym razie na smycz i siem patrzy gdzie Piesa łapecki stawia!!!Se uważaj,bo Ci podeślę nowego prezy-dętego! A tak przy okazji:jak se patrzę na tego"nowego"to tak jakbym młodego,znanego Grzyba widziała.ino kołnierzyk przekręcić.Aaaa i jeszcze ponoć teraz będziemy mieli"reprezentacyjną"I"damę"-tak łona zachęcała do głosowania na łonego:)))))To se uważaj czym możne się zakończyć nie dbanie o Kirunie:))))))
OdpowiedzUsuńKirunia plywa jak delfin, wiec zadna glebokosc jej nie straszna. Z noszeniem jej na rekach to gorzej, bo troche ciezka.
UsuńA prezia Wam serdecznie gratuluje, choc co najmniej z wygladu jest lepszy od poprzedniego. Ze nie wspomne o tzw. pierwszej damie (tzw. bo dama trzeba sie urodzic). :)))
Sie autkiem pochwalic chcialas to wieksze trzeba bylo zrobic, he he he :-) Zdjecia sliczne, jak zawsze.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie nie chcialam sie chwalic, dlatego takie malutkie, zeby nie bylo go widac za dokladnie. :)))
UsuńNa łonie warto przebywać i siem cieszyć wolnością słowa i robienia zdjęć, nie wiem jak długo jeszcze u nas będzie można. I czy zdążym umknąć przed zamknięciem w więzieniach, za brak potwierdzenia w uczestnictwach.
OdpowiedzUsuńMy mamy w razie czego gdzie mam nadzieję. I nam nie gratuluj bośma zrobili wszystko i sumienia czyste mamy.
Zdjęcia cudo i ten spokój jaki płynie, nawet ze zdjęć z łona. :))
Niejeden z czystym sumieniem spedzil za PiSu lata cale w areszcie wydobywczym, wiec na Twoim miejscu nie emanowalabym takim optymizmem. :)))
UsuńJedz na lono, tam jeszcze znajdziesz spokoj, dopoki proboszcz najblizszej parafii nie zacznie sobie ostrzyc zebow na Twoja dzialke. :)))
Pięknie :* i z wysokości, czyli z ambony też...
OdpowiedzUsuń:D No to będziemy mogli mówić o tej co to z ambony ... zdjecia robi, Jej Panterowska (czarna) Wysokość:D
UsuńTylko zebyscie sie nie pomylili i nie zaczeli mi imputowac kaznodziejstwa.
UsuńZ tej ambony mianowicie. :)))
Margerites, znalazlas juz limeryk o sobie? ;)
Imputujemy :) tylko fotodziejstwo :)))))
UsuńUfff... macie szczescie! :)))
UsuńPiękny spacerek.Kochana psina.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzisiaj juz tylko siedzenie w domu, bo pada. :(
UsuńKira na ławce najśliczniejsza!
OdpowiedzUsuńAutko ożyło, czy nówka nieśmigana?
Nufka, bo stare umarlo i nie zyje.
UsuńZnaczy nufka nieco w latach, zeby nie bylo. :)))
Aniu fajnie, że ciagle gdzieś Cię niesie bo przy okazji my też spacerujemy z Tobą i nawet kalorii nie spalamy.
OdpowiedzUsuńZjecia super:)
Leniuchy! Kalorie trzeba spalac, bo inaczej czlowiek rdzewieje. :))
UsuńNo proszę jaka Kira zadowolona:))
OdpowiedzUsuńOna musiala miec foki wsrod przodkow, bo woda to jej zywiol. :)))
UsuńU nas niestety w weekend pogoda nie była zachęcająca. A w dodatku ja słaba. Małe spacerki do pobliskiego lasu plus konieczne sprawunki oraz prace w ogrodzie zajęły nam cały czas. A sama bym się nad takie jeziorko chętnie przeszła. :) Kirunię potem chyba musisz ze dwoma ręcznikami wycierać po takiej kąpieli?
OdpowiedzUsuńKirus wysycha, jeszcze zanim zdazymy dojsc do samochodu, w koncu ma dosc krotkie futerko. Zreszta bardzo skutecznie wytrzepuje z siebie wode. :)))
UsuńJak to miło widzieć Kirunię w takiej dobrej formie! Miód na serce!
OdpowiedzUsuńWitamy, witamy w starej niegrzecznej, ale swojskiej Europie. :)))
UsuńKirus jest juz calkiem fit, jak przed tymi wszystkimi przygodami. Jakby przezywala druga mlodosc. :)