czwartek, 8 października 2015

Resocjalizacja.

Tak przy okazji posta o pedofilach, zaczelam sie zastanawiac, jak to jest ze slynna resocjalizacja osadzonych. Co to w ogole jest? Niezastapiona Wiki mowi o niej tak:
Resocjalizacja – proces modyfikacji osobowości jednostki społecznej w celu przystosowania jej do życia w danej zbiorowości, a w węższym rozumieniu w społeczeństwie. Polega on na tym, iż poprzez odpowiednie zabiegi kształtuje się u tej jednostki normy społeczne i wartości, których nie miała ona możliwości przyswoić wcześniej w trakcie socjalizacji. Celem resocjalizacji jest jednocześnie spowodowanie, iż rezygnuje ona z przyswojonych do tej pory reguł działania stających w sprzeczności z systemem aksjonormatywnym tej zbiorowości.
W każdym społeczeństwie istnieją odpowiednie instytucje, dzięki którym może odbywać się resocjalizacja. Funkcję osób dokonujących resocjalizacji mogą pełnić zarówno szamani, księża, pedagodzy jak i psychologowie, w zależności od typu zbiorowości, do której należy jednostka. Sama resocjalizacja może odbywać się na terenie więzienia, w zakładach poprawczych, lecz także w szkole, rodzinie czy w zakładzie pracy.
A jak ma sie ta wzniosla teoria do praktyki? W krajach mniej rozwinietych wychodzi sie z zalozenia, ze im gorsze warunki odsiadki, tym lepiej, bo takie wiezienie pelni role odstraszajaca. Niemala role odgrywa tez brak srodkow na cackanie sie z wiezniami, organizowanie im terapii zajeciowej, nauki, rozrywki, opieki lekarskiej czy specjalnej diety. Kraje bardzo dobrze rozwiniete, o wysokim poziomie opieki socjalnej, maja z kolei przegiecie w druga strone. Wiezienia przypominaja dobrze wyposazone domy wczasowe, meble sa drewniane, posciel kolorowa, telewizory i sale rekreacyjno-sportowe, jest mozliwosc nauki lub zdobywania zawodu. To budzi zrozumialy sprzeciw spoleczenstwa, ktoremu bywa gorzej w zyciu niz wiezniom w zakladzie karnym.
Jednak sama odsiadka nie uczyni zadnego cudu, nie naprawi zdegenerowanego osobnika. Trzeba przez ten czas z nim pracowac, stosowac terapie, psychoterapie, a pod koniec kary coraz czesciej dawac przepustki, zeby zdazyl przygotowac sie do zycia na wolnosci. Po wyjsciu musi miec zapewniony dach nad glowa i prace, inaczej krotka droga do recydywy, bo zyc z czegos trzeba. To generuje ogromne koszty, na ktore moga sobie pozwolic panstwa naprawde bogate.
Sa jednak prostsze sposoby i dziwi mnie, dlaczego mniej zamozne panstwa ich sie nie imaja. Najwiekszym przeklenstwem odsiadki jest nuda. Nie izolacja sama w sobie, ale wlasnie brak zajecia. Dlaczego wiec przestepcow lzejszego kalibru nie wykorzystuje sie do prac pozytecznych w systemie polotwartym? Podejrzewam, ze zadowoliliby sie umownym kieszonkowym na papierosy, a dzien mieliby wypelniony i czas uplywalby im szybciej. W domach opieki, szpitalach zawsze brakuje personelu pomocniczego. W schroniskach dla zwierzat mogliby czyscic klatki, zalatwiac drobne prace remontowo-budowlane, a co wazniejsze zajmowac sie indywidualnie zwierzetami. Dowiedziono bowiem, ze przejecie odpowiedzialnosci za istote slabsza jest jednym z najlepszych sposobow na wlasna resocjalizacje. Profity mialyby obydwie strony.
Wiezniowie obdarzeni mniejszym zaufaniem pracowaliby na miejscu. Jestem pewna, ze niejeden przedsiebiorca chetnie powierzylby wiezniom drobne prace chalupnicze za niewygorowana cene, on mialby taniej, oni mieliby zajecie. Znow obopolne korzysci.
Trzeba jednak wlozyc nieco wysilku w zorganizowanie takiej akcji, koszty na pewno nie bylyby wygorowane, za to korzysc ogromna dla wszystkich. Wykluczam recydywistow, psychopatow, bandziorow, choc i oni mogliby pracowac na miejscu, ale np. tacy alimenciarze albo sprawcy wypadkow drogowych, slowem niezepsuci i raczej przypadkowi przestepcy - dlaczego nie?
Izolacja i zle warunki bytowe moze i odstraszaja, ale budza tez agresje, zmuszaja do walki nie tylko o byt, ale i o pozycje w "stadzie". Na pewno jednak nie resocjalizuja.




44 komentarze:

  1. Pantera nie pogniewasz się na mnie jak napiszę u Ciebie do Hany, że nie dostałam się wczoraj do Kurnika, a Orka mnie przebiła i pokonała. Proszę???
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juzem chciala wklejac Hanie Twoj komentarz, ale zauwazylam wlasnie, ze Hana juz go przeczytala.
      Jaaa? Gniewac? Na Ciebie??? No wiesz, Ania! :))))))

      Usuń
    2. Wiedziałam, kto jest moją bliźniaczą siostrą.
      Dla Orki mam coś jeszcze, ale jej nie pokonam.
      Anuśka bardzo dziękuję. Kurnik mnie już nie wpuścił
      Ania

      Usuń
    3. Nie ma sprawy, i tak wkleilam Twoj komentarz w kurniku, wiec czuj sie, jakbys go sama tam napisala. :)))

      Usuń
  2. Aniu, ale dlaczego się nie dostałaś? Orka wszystkich przebiła!!!
    Pantera, dziękuję za użyczenie platformy, hrehrehre!
    Drugam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie z tego samego powodu, z jakiego nie mogla sie wczesniej dostac do mnie, a Ty sie zlowieszczo z tego smialas i jeszcze imputowalas. Buhahaha! Widzisz, jak Cie szybko rewanz spotkal? :))))))))))))
      A, prosze bardzo, polecam sie na przyszlosc. :)))

      Usuń
  3. Nosz! Nie wytrzymam, a toż ci dopiero przepychanka:)).
    Do treści odniosę się jutro, dziś już mi się oczy zamykają:).

    OdpowiedzUsuń
  4. Resocjalizacja nie wydaje mi się procesem łatwym i szybkim. Człowiekowi trudno jest się zmienić, nawet kiedy sam tego chce.
    A jeżeli chodzi o pracę więżniów - to na pewno jest dobry pomysł. Z czasów dzieciństwa pamiętam, że w czasie budowy osiedla , na którym potem zamieszkaliśmy, wykorzystywano więźniów.
    I że jako dziecię się z nimi bawiłam. Wspominam te momenty bardzo pozytywnie. Fajni panowie byli, strasznie szczęśliwi, że mogli się pobawić z jakimiś dzieciakami, krzywdy nikomu nie zrobili, a osiedle stoi do tej pory - więc i jakość ich pracy nie była zła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez pamietam wiezniow pracujacych na torowiskach tramwajowych czy w parkach przy porzadkowaniu zieleni. Nie wszyscy jednak moga pracowac na zewnatrz i wazne jest, zeby w zakladach zamknietych tez organizowane osadzonym zajecia, wlasnie np. z psami ze schroniska, przy przygotowywaniu ich do adopcji, czyli... resocjalizowaniu nomen omen.

      Usuń
  5. ...i znowu myślimy podobnie. Również jestem zdania, że więzienia są po to aby sprowadzić ludzi na dobrą drogę (ale mi się słownictwo walnęło - jak kaznodzieja). Również jestem za tym aby więźniowie odpracowali swój pobyt w karniaku. Przecież więzienie to nie hotel. W sumie jaki sens ma osadzenie alimenciarza - matka dziecka z tego korzyści mieć nie będzie - i płacenie przez podatników za jego odsiadkę. Każdy więzień powinien pracować na swoje utrzymanie od prac porządkowych po ciężką pracę w kamieniołomach dla największych zbirów. Myślę, ze jest to możliwe do zrealizowania tylko niestety nasi biurokraci mają z tym problem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiezniowie chca pracowac, zawsze to szybciej zleci, kiedy ma sie jakies zajecie, a i na wypiske mogliby miec wiecej. Sprawa rozbija sie o zorganizowanie dla nich tej pracy, tu jakby nikt nie ma w tym interesu. Nie ma rowniez zadnej pomocy w zorganizownaiu sobie zycia po wyjsciu, a to juz prosta droga do recydywy.

      Usuń
  6. Dla przeciętnego człowieka jest to oczywista oczywistość. Widocznie państwu nie zalezy na zresocjalizowanych więźniach, czy na tym, żeby wielu z nich pracowało. Łatwiej takimi manipulować. I społeczeństwem też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikomu jakos do glowy nie przyjdzie, ze w taki wlasnie sposob produkuje sie przyszlych recydywistow, bo skoro osadzony, ktory wyszedl na wolnosc, nie ma mozliwosci pracy i utrzymywania sie samodzielnie, predzej czy pozniej zacznie krasc.

      Usuń
    2. Oczywiście, że tak, bo wraca do dawnego środowiska i nawyków. Często w glorii chwały.

      Usuń
    3. A wielu z nich mozna byloby uchronic przed recydywa.

      Usuń
  7. No nie, takie coś to nie w Polsce. Tutaj kurwa, złodziej i bandyta podlegają specjalistycznej ochronie. Kopać rowy za darmo to mogą sobie ofiary przestępstw i gwałtów, matki nie mające gdzie podziać się z dziećmi - ofiary przemocy domowej - itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotowa jestem sie zalozyc, ze niejeden z nich wolalby te rowy kopac, byle miec zajecie. Wtedy czas szybciej uplywa.
      Ale masz racje, bandziorow bardziej sie dopieszcza niz ofiary.

      Usuń
  8. też uważam, że praca to najlepsza resocjalizacja
    ja bym w dodatku zatrudniała najdczęściej w hospicjach, domach starców, domach dziecka, w szpitalach do tulenia dzieci
    może by miękły zatwardziałe serca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naukowo jest dowiedzione, ze jesli wiezniowie wykonuja prace polegajaca na opiece i przejeciu odpowiedzialnosci za kogos slabszego, jest to psychologicznie najlepsza terapia przeciw agresji i skuteczna metoda resocjalizacji.

      Usuń
  9. Resocjalizacja przez pracę wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem, szczególnie w przypadku więźniów skazywanych właśnie za lekkie przestępstwa. Ale na to jeszcze ktoś musiałby mieć naprawdę dobry pomysł.
    Wiele prac wymaga narzędzi, a dostęp do nich właśnie w zakładzie karnym musi być ograniczony. Pewnie to względy bezpieczeństwa tego rodzaju (bo nawet ci mniej groźni więźniowie mogliby zostać przymuszeni przez silniejszych w więzieniu do przyniesienia z pracy czegoś dla nich ważnego) decydują o tym, że tak mało tego typu akcji się organizuje. Dość problemów jest z takimi osobnikami już zanim się ich uda odizolować od społeczeństwa, czyli zamknąć w ciupie.
    A może po prostu jeszcze nikomu się nie chciało tym zająć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce traktuje sie prace jako nagrode, swojego rodzaju przywilej.
      Do opieki nad chorymi w domach starcow czy szpitalach albo domach dziecka nie potrzeba zadnych narzedzi, a korzysc bezcenna dla wszystkich zainteresowanych.
      Albo socjalizowanie zwierzat ze schronisk.

      Usuń
    2. Iwona zwróciła uwagę na dość ważną kwestię. W szpitalach i domach opieki są przecież igły, strzykawki, skalpele...

      Usuń
    3. No niby tak, ale w koncu jakos ci wiezniowie powinni byc nie tylko szkoleni do pracy, ale i dobierani odpowiednio. W przeciwnym razie zadna praca nie moglaby wchodzic w rachube.

      Usuń
  10. Ależ w Polsce są nawet śliczne przepisy pozwalające zatrudniać skazanych. Są ułatwienia dla pracodawców, bo dostają dotację na wynagrodzenia dla więźniów, a wobec pracowników-skazanych nie stosuje się przepisów prawa pracy, więc nie dostają np urlopu, chorobowego chyba też nie. Czemu więc tak rzadko więźniowie pracują? Mnie się wydaje, że dlatego, że jest dość nieskazanych do prostych prac, więc po co mieć problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skazani musieliby zaproponowac konkurencyjne ceny, a pewnie nie moga, bo reguluja to jakies przepisy o placy minimalnej albo cus w ten desen. A przy okazji komu tak naprawde zalezy, zeby wiezniom bylo lepiej? Wszystko odbywa sie w przeswiadczeniu, ze i tak predzej czy pozniej wroci do pudla, wiec po co sie wysilac. A wroci, bo nie daje sie mu szansy na normalne zycie. I kolo sie zamyka.

      Usuń
    2. No właśnie są konkurencją płacową, bo za skazanych pracujących składki płaci państwo czyli pracodawcy mają pracownika taniej.

      Usuń
    3. No to juz nie bardzo ogarniam, o co tu naprawde chodzi i komu zalezy na tym, zeby wiezniowie nie pracowali.

      Usuń
    4. Myślę, że potencjalni pracodawcy wolą nie mieć problemu, nie narażać swojej firmy na kontrole i nadzór. No zwyczajnie nie chcą się wystawiać. Jak znam nasz kraj to pewnie formalności taki pracodawca ma do wypełnienia tak wiele, że szkoda gadać.

      Usuń
    5. Czyli normalna i powszechna patologia, jak w kazdej dziedzinie zycia.

      Usuń
  11. Pisałam już wcześniej o znajomych, co siedzieli w więzieniu. Otóż jeden z nich w więzieniu zachorował na cukrzycę /czy to prawda nie wiem, ale cukrzycę ma/. Po wyjściu dostał rentę socjalną, całymi dniami szlaja się z puszką piwa po osiedlu, bo do pracy nie pójdzie, bo chory. Zresztą obydwaj są alkoholikami /jak nie wypiją to ich trzęsie/ na utrzymaniu mamusi. Patrząc na nich - scyzoryk się w kieszeni otwiera. Ale mam znajomych, że ho,ho.
    Buziaczki Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zna sie roznych ludzi, miewa sie barwnych sasiadow. Alkoholika sie nie zresocjalizuje, dopoki nie wyleczy sie z nalogu, ale ja tu o resocjalizacji osobnikow zdrowych, ktorzy rzeczywiscie chcieliby zejsc z drogi przestepstwa. :)))

      Usuń
  12. Takie akcje pamiętam z dzieciństwa,że więźniowie pomagali w budowie osiedli,szkół.W programach amerykanskich są także pokazywani tacy,którzy zajmują sie chorymi w hodpicjach,choć to troche kontrowersyjne w pierwszym momencie bylo dla mnie,ale potem wyjaśnili,ze to tacy którzy przeszli.odpowiednie testy u psychologow, garstka zakwalifikowala sie jako pomoc w hospicjum.Naprawdę bylam wzruszona,ile opieka nad chorymi ludźmi wydobywala z tych ludzi dobra i empatii.....jak jeden plakal,kiedy jego podopieczny zmarł....
    Panterko,także jestem za tym,aby mądrze przydzielać więźniów do odpowiednich prac.Wykluczam psychopatów,morderców i takich,którym zadna resocjalizacja nigdy nie pomoże (trynkiewicz i jemu podobni,to kamieniolomy albo od razu krzeslo...)
    Mam książkę ponoć opartą na faktach autentycznych tytuł "Pisarz,który nienawidził kobiet"Johna Leaka....zostałam porażona faktem,jakimi niezwyklymi zdolnościami manipulacji operowal głowny bohater-zabójca.... W pewnym okresie wykreował sie nawet jako gwiazda medialna......bardzo niebezpieczny i okrutny typ obdarzony ponad przeciętnym IQ....Niezwykla książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, nie mowimy o psycholach i ciezkich przestepcach, ktorym jest wszystko jedno, bo i tak nie wyjda na wolnosc. Dla nich praca owszem, ale na miejscu i nie w ramach resocjalizacji, ale zeby zredukowac agresje. O resocjalizacji mozna mowic jedynie w przypadku widokow na zakonczenie kary i wyjscia z powrotem do spoleczenstwa.
      A niektorzy zbrodniarze daleko przewyzszaja inteligencja tych, ktorzy ich scigaja. Szkoda takich umyslow na zbrodnie...

      Usuń
  13. Resocjalizacja w więzieniu?Aaaa znam paru takich zresocjalizowanych którzy dzisiaj siedzą na dobrych stołkach i napychają sobie kieszenie kasą,mając innych za nic.A może oni jednak nie są zreso.....^^^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, jakies jednostkowe przypadki moga sie zdarzyc, a ja tak ogolnie. :)

      Usuń
  14. Warto podejmować próby opracowywania i wdrażania skutecznych programów resocjalizacji więźniów. Te chybione, choć przyznaję, liczne, przykłady nie powinny nas zniechęcać. Gra jest warta świeczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze warto, bo sama odsiadka nie jest zadna resocjalizacja, wprost przeciwnie.

      Usuń
  15. jakoś tak mam że akurat Twojego bloga lubię czytać jak gdzieś jadę siedzę w poczekalni...szkoda że nie mam możliwości komentowania z telefonu.
    Co do recocjalizacji to w więzieniach zwłaszcza w pl to jest to niestety mit... jak zauważyłaś społeczeństwo chce mieć pewność że skazany cierpi im bardziej tym lepiej by "zapamiętał a błędów nie powtarzał" no ale jak to skoro po wyjściu najłatwiej wrócić skąd sie przyszło....bo lepiej pomagać przybyszom niźli swoim chorym bezdomnym czy tym co wyszli...
    Kiedyś widziałam jakiś program o amerykańskich więźniach szkolących psy dla osób niepełnosprawnych: fantastyczny sposób: więcej wyszkolonych psów większa pomoc dla niepełnosprawnych potrzebujących psa asystenta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni szkola nie tylko dla niepelnosprawnych, ale po prostu resocjalizuja psy ze schronisk, przygotowuja je do adopcji. Jest to z psychologicznego punktu widzenia bezcenne, taka opieka nad kims slabszym, w pelni od nich zaleznym. Wyobrazasz sobie? Oni musza kogos sami resocjalizowac, a to zmienia kompletnie ich wrogosc do spoleczenstwa, ktore wsadzilo ich za kraty. Psy przebywaja z nimi w wiezieniu, ucza sie nie tylko prostych komend, ale ogolnie bycia z czlowiekiem.

      Usuń
  16. Nasz system penitenciarny leży i kwiczy... BA... Czasem więzienie zamiast naprawić delikwenta z drobnego złodzieja potrafi wyprodukować nie lada kryminalistę...

    OdpowiedzUsuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.