Ogolnie wiadomo, ze taka matkapolka to prawdziwy omnibus, wszystko umie robic sama. Zawodow ma w swoim jestestwie cala czapke, od pedagoga, poprzez kucharke, sprzataczke, ksiegowa, kierowce, menagera, korepetytora i wielu wielu innych, az po lekarza i pielegniarke. Bo bestie choruja, a trudno z kazdym katarem latac po przychodniach. Nabralam wiec takiej wprawy w obsludze chorych, wlacznie ze stawianiem baniek i robieniem zastrzykow, ze brak mi tylko dyplomu w ramce na scianie. O moich pielegniarskich wyczynach pisalam
TUTAJ i
TU.
Teraz znow musialam zmienic sie w swoja wlasna pielegniarke i robic sobie zastrzyki przeciwzakrzepowe. Kiedy lezalam w szpitalu, ktos to robil za mnie, ale w domu nikogo nie ma, maz by predzej umarl, zanim zrobilby mi zastrzyk. Kazdy chory, ktory sie mniej rusza, dostaje rutynowo heparyne i albo sam sie obsluguje, albo musi zamawiac pomoc.
No to robie sobie te zastrzyki w brzuch i z dnia na dzien coraz bardziej sie nimi jaram. No takie wynalazki robia, ze nie wiem! Zaraz Wam pokaze, co mnie tak zachwyca.
|
10 takich dostalam. |
|
Igielka zabezpieczona gumowym kapturkiem, pod nia sprezyna. |
|
Z tylu tlok w gustownym kolorze :) |
|
Wyjmuje z opakowania - wyglada jak dzielo sztuki. |
|
Nawet nie trzeba odpowietrzac strzykawki, samo sie robi, a igielka jest tak cieniutka, ze nie czuje sie uklucia. |
|
Tu igielka tkwi w moim brzuchu. Fajne, co nie? :)) |
|
Kiedy konczy sie iniekcja, tlok uwalnia sprezyne, ktora zabezpiecza igielke. Nawet przypadkiem nie mozna sie ukluc. |
|
Tak to wyglada po zastrzyku. |
|
Tak idzie do smieci, nie zagrazajac nikomu w sortowni. |
Jak mnie sie ten wynalazek podoba! No taki drobiazg, a cieszy jak nowa zabawka. Juz sie nie moge doczekac nastepnego zastrzyku. :)))
Piersza?
OdpowiedzUsuńPierwsza! Wygralas prawo do zrobienia mi zastrzyku. :)))
UsuńSprytne urządzenie. Chyba też bym się dziargnęła sama, jak ta igła taka cienka, ale dobrze, że nie muszę. Od podawania insuliny też takie mikroskopijne są.
OdpowiedzUsuńTo juz na przyszlosc i w razie czego wiesz, ze to fajna jazda! :)))
UsuńHa ha, sadystyczne sklonnosci wreszcie sie ujawniaja. Albo masohistyczne, kto by tam za tym nadazyl :-) Ja tam klucia nie lubie ale mysle ze jakbym miala taka zabawke jak Ty to tez bym sie jarala jak goopia :-)
OdpowiedzUsuńZ pewnoscia! Pozniej zalowalabys, ze tylko raz dziennie mozesz. )))
UsuńPantera! To jest dewiacja!
OdpowiedzUsuńWiem. Nie jedyna moja dewiacja, mam wiecej. Caly wachlarz nawet. :)))
UsuńJa muszę brać przeciwzakrzepowe już do końca życia, ale w tabletkach.
OdpowiedzUsuńMoja siostra po wszczepieniu endoprotezy, hm.. zresztą kolanowej też się tak jarała przez pewien czas.
Dobrej nocki Ania
Eee, to nuuudy w tabletkach... Ale tak cale zycie strzykac, to bys miala caly brzuch fioletowy. Moj jest na razie w male kropki, bo jakos za kazdym razem trafiam w jakies naczynko wlosowate. :)))
UsuńRzeczywiście kosmiczna....
OdpowiedzUsuńPrawda? Cudna jest! I jaka ostra! :)))
UsuńNo bo ona jest taka odjechana -rockandrollowo!
Usuń(pasuje do niej choćby AC piorun DC
Ha ha ha, ja nie mogie! Piorun! :))))))))))))
UsuńNo pierun,pierun:-))))
UsuńBardzo mi humor od rana tym pierunem poprawilas. :)))))))))
UsuńAniu,bardzo mnie miło ,że Cię uśmiechnęłam:-)
UsuńMlody mój jakiś czas temu wkurzył się na religii,bo omawiali symbole tzw.niebezpieczne znaki...taaa i uwaga bylo AC\DC...jak się mój Kogut zagotował:-)))Zapytal,od kiedy to.w symbolu.prądu stałego i zmiennego czai sie zło:-)))
Dla mnie kosciol sie kompletnie skompromitowal, kiedy uznal za diabelskie Hallo Kitty i Harry´ego Pottera. Przeciez to debile, zlo widza wszedzie, tylko nie u siebie.
UsuńNo,chciałabym Cię zobaczyć patrzącą na...rozcinanie klatki piersiowej piłą:PPP
OdpowiedzUsuńA czy ów lek to się znajduje już w owej zabawce?
Miłego dnia:)
Tak, to sa gotowe porcje, nic tylko robic te zaszczyki. :))) Nawet po zdjeciu kapturka jest kropelka na igle, czyli odpowietrza sie automatycznie. :)
UsuńNo ja się średnio jarałam,ale byłam.zmuszona aby sobie przez 10 dni aplikować heparynkę.No,ale takiego fajnego sprzętu,to ja Aniu nie miałam...:-)
OdpowiedzUsuńPrawie Ci zazdroszczem :-)
No ja poprzednimi razy tez nie mialam takiego fajnego sprzetu, wiec sie nie jaralam, a teraz sie jaram. :)))
UsuńTrochę sobie tych zastrzyków w życiu pacjenta zrobiłam
OdpowiedzUsuńale żeby z tego zrobić taką historyjkę?
Fiu fiu!
Mnie tam jeszcze nie spowszednialo, mam atrakcje, to pisze. :)))
UsuńU nas też so tylko nie wiem czy mają sprężynkę bo nie paczyłem. Ciebie zachwyciła taka strzykawka a mnie pojemniczki-probówki przy pobieraniu krwi które podłącza się pod igłę w żyle. Super sprawa.
OdpowiedzUsuńNo nie gadaj, ze sam sobie krew pobierasz! Tego nawet ja bym nie umiala. :)))
UsuńNie, nie pobieram, ale patrzę na to co piguły robią bo zawsze mogę interweniować tak jak ostatnio. Miałem tzw próbę obciążeniową czyli pobierano mi krew na czczo, piłem glukozę i po dwóch godzinach znowu. Pierwsze pobieranie było ekstra, ale przy drugim tak się babeczce spieszyło, że jak zaciągnęła krew to aż zawyłem z bólu. Oczywiście reprymenda poleciała stosowna do sytuacji. :))
UsuńNo niektore pielegniary bardziej nadawalyby sie do obrobki kamieni, niz do obcowania z chorymi ludzmi. :))
UsuńJak złamałam nogę to przez 6 tygodni brałam takie zastrzyki.Niestety takie bajeranckie nie były,nie mogłam sama sobie zrobić( cos mnie psychicznie blokowało), córka też nie bo zbyt wrażliwa ale zięć z wielką przyjemnością przez 40 dni wkuwał się w mój brzuch.Miłego dnia i zdrówka.
OdpowiedzUsuńNiech zyje przyslowiowa milosc zieciow do tesciowych! :)))))))))))
UsuńBuzka :*
:)))))))
UsuńNo co! Przynajmniej w taki sposob moze sie odegrac na tesciowej, krzywde zrobic pod plaszczykiem pomocy. :)))
UsuńDopracowano te strzykawki jednorazowego użytku. dobrze, że po nikt sie nie zakłuje, nawet przypadkiem.
OdpowiedzUsuńAniu , fajnie, że sama sobie radzisz,bo to faktycznie żaden problem.
Chyba umiejętność zalezy od nastawienia. niektórzy na samą myśl na widok strzykawki lub czekając na pobieranie krwi mdleją. Walcza z ta słabością ale problem tkwi:)
Zdrowiej nam Aniu , niech kolanko wraca do pełnej sprawnosci:)
Ja tam predzej sobie zrobie niz komus, bo u kogos bardziej mnie boli, taka jestem empatyczna. :))))
UsuńU nas także kupuje się heparynę w gotowych, pojedynczych strzykaweczkach, ale nie są aż tak zautomatyzowane. Ale igiełkę mają cieniutką i krótką. Mnie, po operacji, te zastrzyki w brzuch robił T., mąż znaczy. Człek doświadczony bardzo, bo od 3 lat robi sobie zastrzyki w brzuch kilka razy dziennie - jest diabetykiem. On robił mnie (bo sobie robi tak samo) inna techniką: w dwa palce (kciuk i wskazujący) chwytał fałd skóry i igłę wbijał w szczyt tego fałdu. Nic nie czułam i nie miałam wylewów.
OdpowiedzUsuńMoj by mnie w zyciu igielka nie uklul. Czym innym to i owszem, chetnie. :)))
UsuńTak jak pisałam wczoraj dawałam sobie zastrzyki przez trzy miesiące.Strzykawkę miałam ciut inną.po zrobieniu sama musiałam nałożyć zabezpieczenie na igłę.przez pierwszy tydzień miałam trochę żółte plamy na brzuchu.Póżniej nabrałam wprawy.Oporu przed robieniem sobie nie miałam.Oby z nogą Twoją było ok.
OdpowiedzUsuńKiedy robilam zastrzyki naszemu przyjacielowi, to jeszcze byly strzykawki starszej generacji i tez trzeba bylo nakladac zabezpieczenie po zastrzyku. Dlatego jestem tak zachwycona tymi nowymi, co sie same zabezpeczaja. :)))
UsuńPodoba mi się! Wyglądają nie jak dzieła sztuki, a jak pojazdy kosmiczne.
OdpowiedzUsuńMoja mama też takie miała, robiłaby sobie sama, ale miała niewładną rękę po operacji, dzięki czemu mógł się wyżyć tato.
Moj nie chce sie na mnie wyzywac, nie bije, nie robi zastrzykow - musi nie kocha. :)))
UsuńAlbo ma inny chytry plan.
UsuńNawet nie chce sobie wyobrazac, jaki. :(
UsuńCórce robiłam , ale sobie, chyba bym nie dała rady!
OdpowiedzUsuńJa predzej sobie niz komus, a wlasnemu dziecku nie wiem, czy dalabym rade zrobic zastrzyk. Za bardzo by mnie bolalo. :)))
Usuńsuper! :)))))
OdpowiedzUsuńNooo, dzielna jestem, co nie? I ile radochy mam :))))))
UsuńW sumie to trochę rozumiem Twoją fascynację, Panterko ;) chociaż ja nigdy czegoś takiego nie przyjmowałam i niech jusz tak zostanie :)
OdpowiedzUsuńWynalazek jest niesamowity, szczególnie ta sprężynka mnie urzekła :)) Mój ojciec też miał heparynę przed i po lutowej operacji, na dwa zastrzyki pojechałam z nim do przychodni, a potem robił sobie sam. Ale to były zwykłe strzykaweczki z małymi igiełkami.
No pelny bajer, taki medyczny resoraczek do zabawy. :))))
UsuńFajowe zabaweczki :-D
OdpowiedzUsuńSuper sprzęt , aż się chce robić zastrzyki :-)))
Zwlaszcza, ze nic a nic nie boli. :)))
UsuńO matko polko! Aż mnie ciary przeszły :D
OdpowiedzUsuńNo wez, Justyna! Tez bys sobie robila, gdybys miala takie wypasione strzykawki. :)))
UsuńNa samą myśl o czymś takim blednę i słabo mi się robi. Z drugiej strony wiem, że jak mus to mus i nie ma zmiłuj. Wtedy człek działa na innych zasadach i nie ma mowy o mdłościach:)).
OdpowiedzUsuńTo, ze faceci mdleja na widok kropelki krwi - jest znane, ale ze Tyyy??? Pewnie, zebys robila zaszczyki, zwlaszcza takim sprzetem. :)))))
UsuńOch, Ty masochistko! Też sobie po wypadku sama takie zastrzyki waliłam, bo i mnie nic niestraszne. Też cienką igiełką to czyniłam i nie bolało. Tylko brzuch potem cały był posiniaczony....Ale już jest OK.
OdpowiedzUsuńMatka Polka wszystko wytrzyma i wszystkiemu da radę - męzczyźni uciekaja z piskiem!***
Bo to tfardziele tylko z nazwy, a w gruncie rzeczy puchy marne z mientkom pestkom w srodku. :)))))
Usuńfajne te strzykawki, bezpieczne, ale nie wiem, czy bym umiała sobie sama robić zastrzyki :( nawet kotu nie potrafię!
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie jestem pewna, czy umialabym kotu "zrobic krzywde". To juz latwiej sobie. :)))
UsuńCale 40 sztuk takich wzielam, zapodane Wspanialym. Jest to naprawde super urzadzenie, tez mi sie podobalo. Tyle, ze ja nie moglam sobie sama robic, bo bralam 3 sztuki jednorazowo i musialam uwazac, zeby nie w to samo miejsce. Po tygodniu brakloby brzucha:)) to Wspanialy sie tym zajmowal i robilismy ramiona i uda.
OdpowiedzUsuńTrzy naraz? A dlaczego? Gdybym musiala tyle brac, to chyba przestaloby mnie to jarac, a na razie to dla mnie pewna atrakcja, ktora (mam nadzieje) szybko sie skonczy. :)))
UsuńE, ja mam takie oporne, jakby insulinówki. Jak miałam problem z nogą (nota bene w sumie ból tylko zniknął,ale podpuchanie pozostało) to mi przepisali całe dwa magazynki heparyny. Raz sie tylko dziabnęłam.
OdpowiedzUsuńTaka heparynka dobra jest tez przed dluzsza podroza samolotem, ale nie tylko, w ogole przed dluzszymi podrozami w bezruchu, bo wtedy o zakrzep bardzo latwo.
UsuńZwariowała kobita! Żeby się tym jarać... To na pewno przeciw zakrzepowe som? :PPP
OdpowiedzUsuńJak na nie patrzę to z jakąś rakietą mi się kojarzą ;)
A wiesz, nie wpadlam na to! Jakos tak lekko i wesolo sie czuje po tych zastrzykach, kto wie, jaki jest ich prawdziwy sklad. :)))))
UsuńCzyli wszystko jasne ;))
UsuńNooo... tylko ze juz od dzisiaj mam przestac. Buuu...
Usuń