I jeszcze takie fajne robaliki na rownie fajnych lelujach.
Wczoraj mialam bardzo pracowity dzien. Jeszcze przed zajeciami w psiej szkole pojechalismy do OBI zanabyc pelargonie i ziemie. OBI bardzo mi sie narazil, bo w sprzedazy mial jedynie pelargonie zwisajace i doslownie kilka przebranych i lichych doniczek ze zwyklymi, a ja wlasnie potrzebowalam tych klasycznych. Byly, a jakze, ale po blisko 4 euro doniczka, jakies specjalne i fakt, bardzo piekne, ale ja jeszcze ani nie zwariowalam, ani banku nie okradlam, zeby takie kupowac. Nie wiem, czym ci zaopatrzeniowcy z OBI mysla, pewnie odwlokami, ale na weekend zimnoogrodnikowy powinni miec lepszy wybor. Na jazde do innego sklepu nie mielismy juz czasu, a w domu wystarczylo mi go akurat tyle, zeby zasadzic w amplach fuksje, ktorych mialam nie kupowac, ale z braku laku kupilam.
Pozniej szkola, gdzie nawet Toya niespecjalnie szalala, bo powietrze bylo tak ciezkie i duszne, ze nikomu nic sie nie chcialo, a nam pot po tylkach splywal. Po powrocie do domu srajfon ostrzegl mnie, ze idzie burza, ale nie mialam czasu czekac, bo musialam jechac szukac pelargonii gdzie indziej. Powiecie, ze moglam sobie darowac i kupic je w przyszlym tygodniu. Otoz nie, bo dzisiaj jest w Niemczech dzien matki (zawsze w druga niedziele maja), wiec bestie przyjda w gosci i musi byc pieknie. W ubieglym roku o tej porze juz od miesiaca mialam wyszykowany balkon, a teraz... szkoda gadac. Zreszta nie moglam juz patrzec na te zimowa dekoracje w postaci galazek swierkowych i wrzosu. Acha, burzy nie bylo, spadlo ledwie kilka duzych kropli i koniec, nawet nie zagrzmialo.
Posadzilam wiec kupione pelargonie, ktore w innym sklepie kosztowaly 1,99. Tez nie tanio, ale do zaakceptowania. Po czym ruszylam piec ciasto, a kiedy wsadzilam je do piekarnika, musielismy oboje pojechac na dworzec po najmlodsze dziecko, ktore wracalo z urlopu we Wloszech, a ktore zostawilo swoj samochod na naszej ulicy, zeby tam u niej nie stal przez ponad tydzien bez opieki. Kradno ze zlodzieje, az huczy. Pociag na szczescie przyjechal wiecej niz punktualnie, dziecie wsiadlo w swoj pojazd, a my naszym wrocilismy do domu, gdzie juz pachnialo piekace sie ciasto.
Nadal bylo nieprzytomnie duszno, a ja na najwyzszych obrotach i w ekstremalnym pospiechu i nerwach. Ale mam juz, co chcialam, ciasto stygnie i jestem gotowa na najazd bestii.
A oto efekty:
Ales pracowita istota :o.
OdpowiedzUsuńTo plowe, z biala plama na pysku wyglada jakby z Toya z jednego miotu bylo. Po trzecim filmiku mam pewne watpliwosci, kto tam kogo prowadza... ;).
Otoz to! Nawet nasz guru powiedzial wczoraj, ze musze popracowac nad... mezem, na co ja, ze to niereformowalny osobnik. :))
UsuńA ja się martwiłam, dlaczego nie było Cię na zebraniu, teraz wiem.
OdpowiedzUsuńToya w szkole wspaniała, a balkon fiu fiu.
Buziaki.
PS. Robaliki na lelujach bardzo mi się podobają, takie mieniące się.
Anula, padlam i przespalam. Potem sie obudzilam i tylko zmienilam miejsce spania, po czym spalam dalej.
UsuńI bardzo dobrze. Ja nie mam spania nadal. Usnęłam dobrze po 6-tej rano i spałam do południa.
UsuńJa za to do ok. 5.00 rano, a obudzilo mnie rzyganie Miecki na lozko. Dostaly nowa trawe i obie rzucily sie na nia jak lysy na grzebien. No i Miecka przesadzila, a ja mialam switem czyszczenie poscieli. :(
UsuńNo piknie na balkonie i wokoło. Sama bym poszła do psiej szkoły, jako uczeń oczywiscie!
OdpowiedzUsuńAle jako pies, czy raczej czlowiek, bo tak naprawde to my, ludzie, jestesmy tam uczniami. :)))
Usuńjako pies:))))
UsuńLubie tam chodzic, bo Toyka ma zawsze tyle radochy, ze az! :)
UsuńA przy okazji czegos sie tez nauczy. My rowniez.
O ile pamiętam z dzieciństwa, pelargonie śmierdzą. A co to jest weekend zimnoogrodnikowy?
OdpowiedzUsuńTrzech zimnych ogrodnikow i zimna Zoska, 12-15 maja, a potem mozna teoretycznie wystawiac kwiatki. :))
UsuńBo ja wiem, czy smierdza? Co kto lubi wachac.
Popieram Frau BE - smierdza i, co gorsze, uczulaja.
UsuńTo chyba jakies hiszpanskie, bo moje nie uczulajo i jusz! :)))
UsuńZimni ogrodnicy, zimna Zośka... To jakiś cmentarz?!
UsuńA ponadto są wytrzymałe i za to je cenię :)
UsuńFrau Be, nie oslabiaj mnie, prosze, bom juz dosc slaba po najezdzie bestii z wnuczka (dzisiaj mamy dzien matki). Jestem wykonczona!
UsuńGiga, ja uwielbiam pelargonie i nie wyobrazam sobie bez nich mojego balkonu.
UsuńAle czym ja Cię osłabiam? :(
UsuńTym, ze nie wiesz:
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Zimni_ogrodnicy
Wszyscy wiom, tylko Ty nie. :ppp
A niby skąd mam wiedzieć? Ani rolników w rodzinie nigdy nie miałam, ani znawczynią folkloru nie jestem...
UsuńTo wypada wiedziec.
UsuńZależy, w jakich kręgach :)
UsuńWe wszystkich, to sie po prostu wie.
UsuńNo pięknie: )
OdpowiedzUsuńJa w tym roku pierwszy raz mam kwiaty przed domem. Zawsze mi się wydawało że nie mam miejsca. Ale zakochałam się w stokrotkach i jeszcze innych co nazw nie pomne i tyż mam piknie!
Skoro ja znalazlam miejsce dla kwiatkow na moim mikroskopijnym balkonie, to i Ty przed domem musialas. Kfiatki som fajne. :))
Usuńu mnie jest taki problem, ze się schodzi w dół po schodach sporo, żeby dojść do drzwi, te kwiaty są mało uwidocznione
UsuńNo ale sama swiadomosc, ze one tam sa, juz pewnie budzi radosc, he? :)))
Usuńteraz nie mogę się nadziwić, że dopiero w tym roku te kwiaty tam sa
Usuńale jak tu sie pzreprowadzalismy to ja nie byłam w dobrej formie, ani fizycznej ani psychicznej
te kwiaty to dobry znak...
Tak, beda kwitly razem z Toba, a Ty bezdiesz zdrowa, jak one. :*
UsuńNie strasz!!!
UsuńNie mam ręki do kwiatów!!
Wystarczy regularnie podlewac i czasem nakarmic nawozem. Odwdziecza sie. :))
UsuńMusi być pięknie, no skoro musi...
OdpowiedzUsuńJest pięknie na Twoim balkonie :)))
No ba! :)))
UsuńGdyby nie ten dzien matki, to bym sie tak nie spieszyla.
Z tego co wiem to "parapetowe-domowe" pelargonie nazywane są muszkatel.
OdpowiedzUsuńDla mnie (jak dla Frau Be) śmierdzą. Nie wiem jak te ogrodowe, bo tak na zapas ich nie wącham. Jak na kwiaty domowe to dla mnie zwykłe śmieciuchy, a przed domem nie posiadam takowych.
Nawet nie wiem czy jakiekolwiek posadzę, bo...chyba mi się nie chce...
Nie wiem, czy chcialabym je trzymac w domu, to klasyczny balkonowiec i chyba nie rosna w ogrodkach.
UsuńPantero, słoik z kiepami masz uroczy ;)
OdpowiedzUsuńI bardzo bezpieczny. Przynajmniej wiatr nie wywiewa popiolu, jak z popielniczki. ;)
UsuńWidzę, że Toya fajnie się socjalizuje z innymi psiakami, nie wybiera, z każdym słowo zamieni. Urocze. :)
OdpowiedzUsuńA balkon już masz piękny, że aż zazdroszczę... Na szczęście już na dniach wracam do naszego domu i ogrodu... Na jakiś czas. Bo potem znów tutaj, będę miała jednak trochę obowiązków w PL. :)
Uściski Aniu!
Nie tak do konca. Zwroc uwage, jak gania buldozka francuskiego, choc wie, ze nie wolno. Jest maly i ucieka - to sa wlasnie jej nieprawidlowe zachowania. Poza tym rzeczywiscie swietnie bawi sie z innymi psami.
UsuńOj, Iwona, na dluzsza mete takie zycie w rozkroku nie zrobi Ci dobrze...
Bardzo duzo sie dzialo jak na jeden dzien, istne szalenstwo, ciasto sie piecze a Wy wyjezdzacie, podziwiam. A kwiatki piekne, szczegolnie lawenda.
OdpowiedzUsuńNiespecjalnie lubie zapach lawendy, ale ta byla taka sliczna, ze nie moglam sie powstrzymac. To moja pierwsza lawenda w zyciu, zobaczymy jak sie bedzie hodowala. :)
UsuńCałkiem eleganckie sytuacje. A ja nudząc się nieco na uczelni znalazłem nazwę tego chrząszcza, według mnie to Kruszczyca złotawka. :) To tak a propos popisuchów moich, że umiem obsługiwać Internet.
OdpowiedzUsuńA filmiki bardzo zacne. Zakupy widzę też niczego sobie.
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Brawo, Piotrek i dziekuje za znalezienie nazwy robala. I tak pewnie zaraz zapomne, bo skomplikowanie sie nazywa. :)))
UsuńPracowity miałaś dzień, ale z wszystkim dałaś radę i dzisiaj pewno święwałaś :)
OdpowiedzUsuńJestem ledwie zywa (ale i szczesliwa), bo dzieciece kwekanie juz nie na moja wytrzymalosc. ;))
UsuńHa, ha, miec dziecko daleko ma pewne zalety ;), Jak sie kiedys romnozy, to ja jak rodzicielka: raz na dwa lata wystarczy z górka ;).
UsuńDobrze, ze jeszcze pracuje, a kiedy przestane, wnusia bedzie juz mniej marudzaca. ;)
Usuń:) Nie jestem specjalistą od chrząszczy i żuków, ot tak mi się wydaje, że to ten właśnie gatunek.
OdpowiedzUsuńP.S. Spojrzałem sobie wstecz na Twoje wpisy i znalazłem cudowne zdjęcie jak Toya sobie śpi w swoim posłaniu. :)
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Slodka jest, kiedy spi. Za to w dzien to wielki chuligan. :)))
UsuńWidać taka jej uroda. Ale jeszcze ma czas, by być ustatkowanym zwierzakiem. Tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Dobrze Ci sie wydaje. ;)
UsuńPięknie masz na balkonie.Czy nie uważąsz, że powinno się w jakiś sensowny sposób wykorzystywać energię jaka przejawiają psy i dzieci???;)))
OdpowiedzUsuńZaprzegac psa do wozka, zeby bujal dziecko, a zeby dorosli mieli swiety spokoj? :)))
UsuńJakoś nigdy nie miałam przekonania do pelergonii. Jednak kilka lat temu zdecydowałam sie na zakup i teraz nie wyobrażam sobie donic kwiatowych bez nich.Uważam, że są to bardzo wdzięczne kwiaty, mało tego kwitną na okrągło.
OdpowiedzUsuńI nie śmierdzą:) Zawsze kupuję czerwone. U nas też nie są tanie, owszem można kupić byle jakie i tańsze ale ja nie lubię czekać więc kupuję duże i droższe
Twój balkon wygląda pięknie i pewnie sąsiedzi troszkę zazdroszczą.
Toyka cudna i widać że zajęcia sprawiają jej przyjemność.
I masz męża przystojniaka, uważaj bo tam pełno obcych bab i na pewno się za nim oglądają:)
Myslisz, ze mialby wziecie? Taaa, obce baby sa podstempne i chciwe na cudzych mezow, bede musiala byc czujna. :)))
UsuńJa tez wole gotowe duze pelargonie, dlatego zaplacilam za nie kilka razy wiecej niz moje dziecko, ktore kupilo jeszcze nierozkwitle.
Bardzo ładnie przygotowałaś balkon na najazd bestii ;))
OdpowiedzUsuńU mnie na razie tylko bratki, stokrotki i konwalie... Dziś jadę na kwietne zakupy.
Gdyby nie bestie, nie spieszylabym sie az tak, no ale na dzien matki musialo byc pieknie. :))
UsuńI już masz z głowy temat balkonu :) kupiłam dziś bukszpan i azalie.
UsuńTen tydzien mam tak pelny roznych terminow, ze moglabym robic balkon dopiero w nastepny weekend. No ale mam z glowy. ;)
UsuńPiekne robaczki i kwiatuszki :D
OdpowiedzUsuńRobale szczerze mnie zachwycily swoim niezwyklym kolorem, choc na ogol brzydza mnie te male swinstwa.
Usuń