Jeden z samochodow byl nawet ze swoim dzieckiem.
Niektore autka mialy pootwierane buzie, wiec niedyskretnie zapuscilam zurawia do ich wnetrza.
Wiele z nich mialo eleganckie obuwie.
Na tle tych pieknosci dosc dziwnie prezentowala sie ta kupa skorodowanego zelastwa.
Bizuterii samochodowej tez nie brakowalo, jak nie zabawne tablice, to inne nalepki.
Dla chetnych do wystylizowania siebie i swoich pojazdow, sprzedawano naklejki, czapki i koszulki.
Ciekawostka: to nie jest samochod, tylko namiot.
Dla panow z niedosytem atrakcji motoryzacyjnych, dwie panienki dawaly przedstawienie z myjni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.