Nachalny feminizm rozpelzl sie po calym swiecie, kobiety dra szaty, ze uzywac musza meskich okreslen zawodow z dodatkiem pani na poczatku, proponujac w zamian -menki, -lozki, czy inne ministry.
Zarzuty, ze kobiety sa pokrzywdzone przez los i mezczyzn, odpierane sa
dzielnie przez panow, ktorzy nie szczedza cierpkich uwag na temat
zjawiska feminizmu i samych pan, jego przedstawicielek. A szczegolnie tych o wlosach jak len.
I po co to wszystko? Sie pytam?
Mezczyzna juz w fazie plemnikowej stoi na gorszej pozycji. Jest
wprawdzie szybszy, ale umiera jako pierwszy, by ustapic miejsca zenskiemu powolnemu i leniwemu, ale dluzej zyjacemu plemnikowi.
Jako dziecku nie wolno mezczyznie uzewnetrzac swoich uczuc, bo "przeciez panom
nie wypada" lub "chlopaki nie placza". Takie tlumienie emocji prowadzi do
wielu powaznych chorob w przyszlosci.
No i mamy: mezczyzni zyja krocej, sa mniej odporni na bol (brak
estrogenu). Sa wprawdzie silniejsi, ich skora nie lapie tak szybko
zmarszczek, ale w wiekszosci lysieja i, poprzez stawiane im wymagania oraz nadmiar testosteronu, ryzykuja czesciej i latwiej tez ulegaja wypadkom.
Wymaga sie od nich bycia przyzwoitymi ojcami, ale wielu z
nich cieszy sie z ciazy nie przez siebie spowodowanej. Bo pewna jest
tylko matka (prawie zawsze), a jesli chodzi o tatusia... No wlasnie!
Wczesniej bardzo wielu ojcow spelnialo sie, wychowujac kukulcze dzieci. W
wiekszosci przypadkow prawda nie wychodzila na jaw, teraz, w dobie
niedrogich testow genetycznych, kobietom jest trudniej wmawiac partnerom
cudze efekty zdrad i szalenstw. Przed ok. 20 laty przeprowadzono w Niemczech badania, ktore wykazaly, ze mniej wiecej co 10-te dziecko jest wychowywane i uznane za swoje nie przez biologicznego ojca, a przez meza matki, i przy jego niewiedzy.
Czasem malzenstwa sie rozpadaja, ale sady z uporem godnym lepszej
sprawy, oddaja dzieci pod opieke matek. Bez wzgledu na to, jak zla jest
matka, sfeminizowane sady rodzinne stawiaja ojcow na przegranej pozycji.
To sie powoli zmienia, ojcowie walcza o swoje prawa, ale matki, chcace ukarac niewiernych mezow, wytaczaja coraz to nowe dziala, uzywajac dzieci jako karty przetargowej.
Kiedy nic nie skutkuje, mozna zawsze oskarzyc ojca o seksualne
molestowanie dziecka. Mozna konsekwentnie utrudniac kontakty z dziecmi.
Przeciez tak latwo cwanej babie oczernic i tym ukarac wiarolomnego meza.
Dlaczego ma sobie wygodnie ukladac nowe zycie, skoro ona musi samotnie
wychowywac dzieci, co utrudnia jej szukanie nastepnego zyciowego partnera.
Popatrzcie na ludzi w przekroju wiekowym 70-80 lat. Ilu mezczyzn trafia
sie w grupie? Rzeskich staruszek mamy na kopy, staruszkow znacznie
mniej. Bo nie dozywaja. Statystycznie kobiety przezywaja swoich mezow.
Moje Panie!
Szanujmy swoich panow, oni sa, wbrew krzykom feministek, bardzo biedni, slabi i wymagajacy stalej opieki. Niepielegnowani dostatecznie, uczynia z nas wdowy.
P.S. Prosze nie brac zbyt powaznie tego, co napisalam. Zdarzaja sie wyjatki, zarowno wsrod panow, jak i pan. I to wyjatki pozytywne, jak i wprost naprzeciwko ;)
Tak, tak i jeszcze raz tak, składam pod Twoim postem odpisy wszystkimi kończynami.
OdpowiedzUsuńA jak ja nie nawiedzę jak po studiach dowiedziałam się że jestem pedagożką, masakra co za paskudne słowotwórstwo;/
Jestes kobieta, a nie kobietonem, ale...
OdpowiedzUsuńpania pedagog, a nie... tfu! pedagozka.
:)
OdpowiedzUsuńNo, ktos docenil!
Usuń