Slonce niby swiecilo, ale tak niemrawo, mgliscie. Dalekie obiekty rozmywaly sie we mgle.
Tak sobie wedrowalismy wzdluz tej uporzadkowanej, poglebionej i ujarzmionej typowo po niemiecku, rzeczki. Zero spontanicznosci, naturalnosci, nieoczekiwanych meandrow, fantazji - Ordnung muss sein, a rzeczka nie smie uczynic powodzi. Tylko... czy to jeszcze rzeka, czy juz prawie obmurowany kanal? Szlismy, szlismy, az doszlismy do wniosku, ze dalej sie nie da, bo na naszej drodze stanal doplyw, tak samo pogromiony kanalik, ale przynajmniej z czysciutka woda.
Kira chciala nam udowodnic, ze jednak da sie ten doplywowy kanalik w brod pokonac, ale nam nie chcialo sie zdejmowac skarpetek, wiec podreptalismy z powrotem w strone Baggersee. Dzien wczesniej nie udalo mi sie upolowac czapli nad Kiessee, tym razem siedzialy sobie na polu, wiec proszszsz...
Kirunia zazyla kapieli w jeziorku, my postalismy, gapiac sie na jej radoche.
Kira robila zakusy na plywajacy patyk, widoczny na pierwszym zdjeciu. Cos jednak dlugo powstrzymywalo ja przed wejsciem do wody, jakby sie bala, popiskiwala nawet. Kiedy juz sie odwrocilismy, zeby stamtad odejsc, a nawet kilka krokow sie oddalilismy, rzucila sie desperacko do wody i go w koncu wyniosla na brzeg.
Samo jeziorko przedstawialo nieco smetny i zamglony obraz, woda byla mniej wiecej tak samo szara jak niebo. I chociaz slonce z trudem przebijalo sie przez zamglenia, my pocilismy sie nad miare. W drodze do auta udalo mi sie zrobic cos specjalnie dla Lidki...
... a dla wszystkich kilka wiosennych migawek.
No! Zatankowalam energie i teraz juz moge brac sie za bary z poniedzialkiem i oczekujacym mnie tygodniem. Czego i Wam zycze. Ament :)
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńDo wody już chciałaś nogasy kłaść!? Dobrze, że zrezygnowałaś, bo jeszcze by Ci do dna przymarzły. Do lata daleko, na razie trza wiosenne spacerki uskuteczniać. Kiruni ewentualnie można zezwolić na pluskanie:-)).
UsuńNo wlasnie wcale nie chcialam, dlatego cofnelismy sie do mostka. Zreszta nawet latem mielibysmy trudnosci z zejsciem do wody, bo brzeg tam jest baaardzo stromy. ;)
Usuńhehe, zabrakło dziś dwóch głównych bohaterek :)
OdpowiedzUsuńoj moje psisko to by sie też ucieszyło na takie jeziorko :)
Jakich bohaterek. To ja tu jestem zwykle na posterunku:-))).
UsuńKira najgłówniejszą bohaterką. Kociczki, owszem, słodkie, ale wiadomo, kto rządzi:-))).
UsuńKoty beda jutro. W koncu przez ostatnie dni Kirunia byla mocno zaniedbana, w sensie, ze zniknela z bloga. Musialam nadrobic owe zaniedbania :)))
Usuńale Wam dobrze! ja mimo pięknej pogody dziś tylko na balkon wychodziłam kotu dywanik położyć
OdpowiedzUsuńA czemuż to? Chora jesteś?
Usuńnie, zlecenie kończę, jeszcze jutro
UsuńJa mialam podobnie kilka tygodni temu, kiedy koty sie docieraly. Pogoda byla jak zyleta, a ja kwitlam w chalupie, bo strach byl zostawic te bestyjki same. :)))
UsuńErrato-marzycielko:)))a jeden taki ponoć mówił,że ten kto ostatni może być pierwszy:)
OdpowiedzUsuńDobrej nocki:)
Ha! To zdaje sie jest jakies smedzenie z biblii? ;)
UsuńZgadnęłaś:)Mówisz,że dziś o godzinie 0 bendzie"pieczywo"?.
UsuńMiłego dnia:)))Słońca nie widać ale to może przez te zmiany czasowe?:)
Weekend bardzo udany - piękna pogoda. Zrobiłaś piękne zdjęcia a Kirunia miała super spacer :)
OdpowiedzUsuńZnow bylam w swoim zywiole! Uwielbiam dalekie wedrowki, a Kira to juz w ogole. I jeszcze ta jej kapiel, oby tylko sie nie zaziebila! ;)
UsuńPanterko, jest mi bardzo miło, że pamiętałaś o mnie na rodzinnym spacerze :))) i ustrzeliłaś towaruska :) dla mnie :)) Dziękuję :***
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia pięknych okoliczności przyrody, Kirunia sobie zaszalała w końcu, a ten patyk ...
No nie wiem, Lidus, kiedy widze pociagi, zawsze musze myslec o Tobie :)))
Usuń:)))
UsuńSpacerek faktycznie energetyczny :)
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia! :******
Jak ja kocham w ten sposob ladowac akumulatory! Zaraz mam wiecej sil do nowych wyzwan :)))
UsuńTobie, Emko, tez dobrego tygodnia :***
Jednym słowem udany weekend.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie spacery.
Bardzo udany! I tak mniej lazilismy niz zwykle z powodu lapki, normalnie pokonujemy znacznie dluzsze dystanse :)))
Usuńdobrze że z łapką lepiej, pewnie stanęła nie tak albo coś przejściowego:)
OdpowiedzUsuńKira gania na slepo za pilka, wiec faktycznie mogla na cos wlezc, albo podczas skoku naciagnac jakis miesien. W koncu nie jest juz najmlodsza, w czerwcu skonczy 8 lat. Na razie jednak z lapeczka w porzadku :)))
UsuńMój Maks ma 9. Tymi zdjęciami tak mnie zmobilizowałaś, że dzisiaj jak wrócę z pracy biorę Maksa i pojedziemy nad morze
UsuńO, i to jest genialny pomysl! Morza mi trzeba, chocby na zdjeciach. :)))
UsuńMnie też się udał spacerek w sobotę. Nasz wiosna goni Twoją, ale jeszcze drzewa owocowe nie kwitną. Głaszczę łapkę Kiry, żeby szybciej wyzdrowiała :)
OdpowiedzUsuńOd wczoraj nie kustyka, wiec to byla jakas mala kontuzja, na szczescie.
UsuńNasza czeresnia za oknem tez jeszcze nie jest gotowa z kwitnieniem, ale inne w miedzyczasie juz przekwitaja. Jak mnie to wszystko energia laduje! :)))
...też wczoraj spacerowaliśmy, prawie 4,5 kilometra :)), a i takie same zdjęcia-ujęcia zrobiliśmy. Później pokażę...
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac! :)))
Usuńwczoraj to się opalałam. w sobotę był spacerek do lasu, ale tam jeszcze szaro i buro
OdpowiedzUsuńTe rozowe kwiatki (przedostatnie zdjecie) sa wlasnie z lasku, pelno tego kwitlo. Nie mam pojecia, co to za roslina, ale wyglada urokliwie.
UsuńA slonca pewnie tez troche na skore chwycilam podczas lazenia, lezec nie lubie :)))
mnie niestety rzeczywistość nie pozwala łazić. zresztą ja z tych co wolą leżeć. kiedyś mi nawet tyłek nie rósł od leżenia.
UsuńKiedys moglam lezec plackiem na plazy, teraz juz slonce mnie ploszy, szukam cienia.
UsuńPoki moge, to laze, przeciez tez moge zachorowac i nie moc. Trzeba korzystac :)))
świnte słowa! korzystaj. ja latem też szukam cienia, teraz się napawam:)
UsuńU nas na szczęście pogoda w weekend dopisała, stąd też zajęłam się trochę sprzątaniem, trochę leniuchowaniem i trochę spacerkami :)
OdpowiedzUsuńKirunia w ogóle nie wygląda, jakby miała jakikolwiek problem z łapką!
Buziaki
Tak to nic nie widac, ale kiedy ja boli, utyka, chodzi znacznie wolniej i ostrozniej. Wczoraj juz na szczescie lapecka nie bolala, balam sie tylko, ze mi sie suczysko przeziebi po tych kapielach ;)
UsuńBuziak :***
Fajna taka wycieczka, człowiek się relaksuje i odrywa od spraw codziennych...
OdpowiedzUsuńCzasami tak trzeba...
W tygodniu czlowiek nie ma dosc czasu na takie kilkugodzinne wypady, a w weekend nie zawsze pogoda dopisuje, trzeba wiec lapac chwile i korzystac z okazji, dla dobra Kiry i naszego. :)))
UsuńMy woziliśmy ręcznik dla naszego wodnego psa, :) gdzie tylko było troszkę wody, tam zaraz wskakiwał z ropedu.
OdpowiedzUsuńTrzeba łapać wiosenne chwile. Piekne kwiatki i listeczki i radosne zabawy pieska w wodzie. :)
Masz racje, trzeba bedzie wozic ze soba recznik. Gorzej, kiedy nie jedziemy, tylko idziemy, za duzo do noszenia ;)
UsuńRzeki ujarzmione po niemiecku, dobre! Jak zwykle fajne zdjęcia. A na moczenie nóg to chyba jeszcze za wcześnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dla Kiruni nie bylo za wczesnie, sezon rozpoczela z hukiem :)))
UsuńChodziło mi raczej o Twoje stópki. hihihi
UsuńGdybym tak weszla do wody w butach i skarpetkach, moze bym nie zmarzla, co? :)))
UsuńFajne fotki...:) Miło się oglądało...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To mile, dziekuje :)
Usuń
OdpowiedzUsuńNa jednym ze zdjęć tak jakby był mleczyk :) W moich stronach jeszcze go nie spotkałem, będzie trochę póżniej...
Drzewka owocowe też nie kwitną, nie to co u Ciebie na Śląsku :)
Pozdrawiam :))
Tak, to mniszek, zwany u nas lwim zebem (Löwenzahn). Mniszki sa juz w pelnym rozkwicie.
UsuńSkad Ci przyszedl Slask do glowy? Ja mieszkam w Niemczech, w Getyndze :)))