niedziela, 6 kwietnia 2014

Sa na swiecie zbiegi okolicznosci...

...o ktorych sie ani filozofom, ani tym bardziej fizjologom nie snilo. Niektore zdazyly obrosnac legenda, jak ta o Titanicu, inne sa ogolnie zupelnie nie znane, ale na tyle ciekawe, ze warto je przytoczyc. Czy wszystkie sa prawdziwe? A czy to wazne? Mogly sie zdarzyc...
Dobrej zabawy przy lekturze!

   W 1966 roku czteroletni Roger Lausier prawie utonął w morzu w pobliżu amerykańskiego miasta Salem. Na szczęście chłopca uratowała pani Alice Blaise. W 1974 roku Roger mógł się zrewanżować. 12-latek w tym samym miejscu uratował życie tonącemu mężczyźnie. Był to mąż pani Alice Blaise.
 

   Pewna Niemka wpadła na dość innowacyjny jak na rok 1914 pomysł, by zrobić swemu nowo narodzonemu synowi zdjęcie. Wywołać je zamierzała w sklepie w Strasburgu. Niestety, plany te pokrzyżował wybuch I wojny światowej, zamieszanie na ulicach, pozamykane zakłady itp. Świeżo upieczona matka postanowiła dać za wygraną i zapomniała o zdjęciach.
Dwa lata później, gdy mieszkała już we Frankfurcie, powiła córeczkę. Jej także postanowiła "pstryknąć parę fotek". Gdy wywoływała zdjęcia okazało się, że na tych kliszach już wcześniej były zrobione zdjęcia, które... przedstawiały jej pierworodnego syna. Dzięki nieprawdopodobnemu zbiegowi okoliczności, jej oryginalne klisze nigdy nie zostały wywołane, ale zostały sprzedane jako nieużywane i koniec końców trafiły właśnie do szczęśliwej matki.

   Podczas gdy amerykańska pisarka Anna Parish przeszukiwała półki pewnej księgarni w Paryżu, natrafiła na książkę, którą bardzo dobrze pamiętała z lat dziecięcych. Była to "Jack Frost i inne historie". Pokazała książkę swojemu mężowi, stwierdzając, że właśnie z nią wiążą się jej ciepłe wspomnienia z dzieciństwa. Partner pani Parish otworzył powieść i na okładce znalazł inskrypcję: "Anne Parish, 209N. Weber Street, Colorado Springs". Książka ta należała ówcześnie właśnie do Anny Parish.

   W 1953 roku reporter telewizyjny Irv Kupcinet przebywał w Londynie, by zdać relację z koronacji Elżbiety II. W jednej z szufladek pokoju hotelowego w Savoyu, gdzie akurat przebywał, znalazł przedmiot, który jak się później okazało należał do mężczyzny o imieniu Harry Hannin. Zbieg okoliczności sprawił, że rzeczony Harry - gwiazda koszykówki występująca w słynnym zespole Harlem Globetrotters - był bliskim przyjacielem reportera.
Nim Kupcinet zdołał poinformować kolegę o znalezisku, otrzymał od niego list. Hannin napisał mu, że przebywa właśnie w hotelu Meurice w Paryżu i w szufladzie pokoju hotelowego znalazł krawat, z naszytym imieniem Irva Kupcineta...

   W 1979 roku "Das Besteran", magazyn niemiecki, ogłosił konkurs literacki. Czytelnicy mieli za zadanie opisać i wysłać przebieg jakiejś niezwykłej historii, której byli aktywnymi uczestnikami. Walter Kellner z Monachium wygrał tę zabawę opisując swoją historię lotu samolotem Cessna 41 pomiędzy Sardynią a Sycylią. Podczas tego lotu wystąpiły nieoczekiwane problemy z silnikiem i pan Kellner musiał się ratować awaryjnym lądowaniem na wodzie.
Traf chciał, że gazeta z wynikami konkursu trafiła w ręce pewnego mieszkańca Austrii, który również nazywał się Walter Kellner. Napisał on w liście do redakcji, że historia zwycięzcy to plagiat, ponieważ to właśnie on był bohaterem szczęśliwego, niezaplanowanego lądowania. Redakcja magazynu sprawdziła obie te historie i odkryła, że obaj panowie Kellner przeżyli prawie identyczną przygodę na wodach Morza Śródziemnego.

   Barbara Forrest (urodzona w 1954 roku) i Mary Ashford (urodzona w 1797 roku) to dwie ofiary morderstw, które wyglądają na niemal dwie identyczne zbrodnie. Obie panie zostały zamordowane 27 maja, o tej samej porze dnia, w wieku 20 lat (w 1817 i w 1974 roku), w tym samym mieście, w miejscach oddalonych od siebie o niecałe 400 metrów. Zarówna Mary, jak i Barbara zostały zgwałcone przed śmiercią, a ich ciała ktoś próbował ukryć, by zamaskować swoją zbrodnię. Obie wracały od swoich przyjaciół, obie zmieniały tej nocy sukienki i obie były tej nocy na tańcach. Mężczyźni, którzy zostali oskarżeni o te zbrodnie, obaj nazywali się Thornton.

    W 1973 roku aktor Anthony Hopkins zgodził się wystąpić w filmie "Dziewczyna z Pietrowki", opartym na powieści George'a Feifera. Żeby lepiej zaznajomić się z postacią, którą przyszło mu grać, Hopkins postanowić przeczytać książkę. Niestety, ani w bibliotece, ani w księgarniach nie była ona dostępna. Jakież więc było jego zdziwienie, gdy siedząc w poczekalni dworcowej ujrzał właśnie tę powieść leżącą spokojnie na ławce. Okazało się, że była to prywatna kopia będąca własnością samego George'a Feifera, który pożyczył ją swojemu przyjacielowi, a temu z kolei ktoś tę książkę ukradł z samochodu...

   "Columbian", gazeta wydawana w stanie Oregon, ogłosiła z wyprzedzeniem wyniki loterii "Pick 4" ("Wybierz 4") dnia 28 czerwca 2000 roku. Redakcja zamierzała wydrukować zestaw wygrywających cyfr z poprzedniego losowania, ale omyłkowo puścili w świat zwycięskie numery z loterii w stanie Virginia, 6-8-5-5.
Podczas następnej loterii w stanie Oregon, właśnie te 4 cyfry zostały wylosowane...

   W stanie Teksas (USA) w 1899 roku, podczas pobytu w Galveston, zachorował i zmarł kanadyjski aktor Charles Francis Coghlan. Poważny problem wynikł z transportem jego zwłok, gdyż aktor zamieszkiwał Wyspę Księcia Edwarda oddaloną o ponad 5000 kilometrów. Zapadła decyzja, żeby pana Coghlana pochować w mieście, gdzie dokonał swojego żywota, w ołowianej trumnie w granitowej krypcie.
Rok po śmierci aktora, we wrześniu 1900 roku, silny huragan nawiedził miasto Galveston. Grób Charlesa Coghlana został zalany, granitowa krypta została roztrzaskana, a ołowiana trumna, w której spoczywały zwłoki aktora, wypłynęła wraz z powodzią do Zatoki Meksykańskiej.
W październiku 1908 roku, a więc w 8 lat po tragicznym huraganie, pewien rybak z Wyspy Księcia Edwarda wypatrzył "jakieś pudło" dryfujące w pobliżu brzegu. To właśnie była trumna Charlesa Coghlana, który koniec końców i tak wrócił w swoje rodzinne strony. Został pochowany w pobliskim kościele, w którym to jako dziecko został ochrzczony.

   Życia Thomasa Jeffersona i Johna Adamsa, dwóch ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych, którzy mieli wielki wkład w powstanie i podpisanie Deklaracji Niepodległości 4 lipca 1776 roku, zakończyły się w tym samym dniu.
Obaj zmarli 4 lipca 1826 roku, dokładnie w 50 lat po podpisaniu najważniejszego dokumentu w dziejach USA.

   W 1898 roku Morgan Robertson opublikował powieść "Futility", znaną także jako "The Wreck of the Titan". Opowiada ona o potężnym statku pasażerskim "Titan", zbudowanym w Anglii.
Statek uważany jest za niezatapialny i nie ma w nim wystarczającej ilości łodzi ratunkowych. Pewnej kwietniowej nocy "Titan" uderza w górę lodową i tonie na północnym Atlantyku. Brzmi znajomo? Wkrótce życie ekranizuje powieść: w kwietniu 1912 roku ma miejsce tragiczne zatonięcie transatlantyku "Titanic". Oba statki wypłynęły w swój dziewiczy rejs z Southampton, oba były podobnej długości i masy i przewoziły 3000 osób. Jakby tego było mało, w kwietniu 1935 roku węglowiec "Titanian" omal nie zatonął w zderzeniu z górą lodową w pobliżu miejsca, gdzie wcześniej doszło do katastrofy "Titanica".
Jeszcze jedna ciekawostka: w 1975 roku rodzina Melkis z Dunstable w Bedfordshire oglądała w telewizji film o tragedii "Titanica". Dokładnie w momencie zderzenia statku z górą lodową załamał się dach domu państwa Melkis. Przyczyną był blok lodu niewiadomego pochodzenia, który spadł z nieba.

   "New York Herald" z 26 listopada 1911 roku publikuje sprawozdanie z egzekucji powieszenia trzech mężczyzn, morderców sir Edmunda Berry Godfreya z Greenberry Hill w Londynie. Nazwiska zbrodniarzy: Green, Berry i Hill.

   W latach 30. ubiegłego wieku mieszkaniec Detroit, Joseph Figlock, szedł sobie ulicą i nikomu nie wadził. Nagle z okna wieżowca wypadło dziecko, prosto na głowę Figlocka. Przygoda zakończyła się jedynie strachem obu bohaterów. Okazało się, że młoda i beztroska matka zapomniała zamknąć okno, a ciekawe dziecko wlazło na parapet i wypadło. Można uznać to za cud, ale jak nazwać to, co zdarzyło się rok później? Józef Figlock szedł sobie ulicą, nie wadził nikomu i nagle na głowę spada mu... ten sam dzieciak. Znów nic nikomu się nie stało.

   Pewnego razu Marcello Mastroianni, w trakcie biesiady z przyjaciółmi, zaśpiewał starą piosenkę: "Spłonął ten dom, gdzie byłem taki szczęśliwy..." Nie zdążył dokończyć piosenki, gdy doniesiono mu o pożarze w jego domu.

   Na pewnej drodze we Włoszech zderzyły się dwa samochody. Żaden z kierowców nie został ranny. Panowie wymienili personalia i okazało się, że obaj noszą to samo imię i nazwisko - Giacomo Felice (szczęśliwy).

   W filmie "Don't look now", będącym adaptacją powieści Daphne du Maurier, Julie Christie i Donald Sutherland grają rodziców małego dziecka, które utopiło się w stawie przed ich domem. Treść powieści stała się dla Jonathana i Lesley Heale tragiczną rzeczywistością. Mieszkali oni w posiadłości wiejskiej Julie Christie w Walii. Pani Heale zobaczyła swego 22-miesięcznego syna bawiącego się w stawie przed domem. Rzuciła się do wody i chwyciła dziecko, tak jak to zrobił w filmie ojciec. Chłopiec utopił się jednak w wodzie o głębokości pół metra. Było to makabryczne powtórzenie akcji filmu.

   Piątego grudnia 1664 roku u wybrzeży Walii zatonął statek pasażerski. Zginęli wszyscy członkowie załogi i pasażerowie, prócz jednego. Szczęściarz nazywał się Hugh Williams. Ponad 100 lat później, piątego grudnia 1785 roku w tym samym miejscu rozbił się inny statek. Ocalał jeden człowiek. Nazywał się... Hugh Williams. W 1860 roku, znów 5 grudnia, poszedł na dno kuter rybacki. Przeżył tylko jeden rybak - Hugh Williams.

   Znany pisarz Mark Twain urodził się w 1835 roku, w dniu w którym pojawiła się na niebie kometa Halleya, a zmarł w 1910 roku, w dniu ponownego pojawienia się komety w pobliżu Ziemi. Sam pisarz rok wcześniej przepowiedział swą śmierć: "Przyszedłem na ten świat z kometą Halleya i w następnym roku opuszczę go wraz z nią".

   W 1858 roku Robert Fallon został zastrzelony przez ludzi, z którymi grał w pokera, gdyż zostało rzucone na niego podejrzenie, że oszukując zgarnął pulę 600 dolarów. Nikt z graczy nie chciał przejąć pechowej wygranej, więc zaproszono do stołu osobę z zewnątrz.
W momencie, gdy w knajpie pojawiła się policja, by przeprowadzić śledztwo w sprawie morderstwa, nowy przy stole zdążył już powiększyć wygraną do 2200 dolarów. Przedstawiciele prawa zażądali, by 600 dolarów, z którymi zaczął grę, zostało przekazane spadkobiercom zastrzelonego. Okazało się, że gracz przy stole to syn Roberta Fallona, który nie widział się ze swoim ojcem przez ostatnie 7 lat...

   W 1838 roku Edgar Allan Poe napisał przerażające opowiadanie o tym, jak rozbitkowie, pozbawieni żywności, zjedli chłopca pokładowego o nazwisku Richard Parker. W 1884 roku historia z książki Poego powtórzyła się, tym razem w rzeczywistości. Jacht Mignonette rozbił się, a głodni marynarze zjedli chłopca pokładowego, który nazywał się Richard Parker.


Dotrwaliscie do konca? Jakie sa Wasze odczucia? A moze komus z Was przytrafila sie podobna historia?

   

   

   

57 komentarzy:

  1. Ale świetne historie.

    Np. kiedyś powiedziałam do męża, że jak znajdziemy mieszkanie to będzie dawało nam znak, że to to. I faktycznie numer klatki i mieszkania to numer dnia i miesiąca urodzin naszego syna. Taki zabawny zbieg okoliczności.

    A z takich innych historii to moja mama miała przygodę z lustrem. Mieli kupić mieszkanie we Wrocławiu i tego dnia, tuż przed notariuszem mama była w łazience. Nagle zobaczyła, że lustro spada. Złapała je, zawołała nas, abyśmy jej pomogli, bo je trzyma i wtedy okazało się, że lustro ciągle wisi. Takie złudzenie. Mama uparła się, że odwoła notariusza, że nie chce tego mieszkania, że lustro to znak. Niedługo potem przyszła powódź stulecia i całkowicie zniszczyła tamto mieszkanie, co mama chciała kupić. Stracilibyśmy wszystko. Mama uważa, że to lustro to chodziło o lustro wody i ja w to wierzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie za bardzo wierze w rozne omeny, wrozby i horoskopy, za to bardzo lubie sluchac/czytac o podobnych zjawiskach. No bo czy nie moglyby mi sie przysnic numery totolotka, zeby zgarnac jackpota? Tyle probelmow by mi to rozwiazalo ;)
      Mojej mamie przydarzylo sie cos takiego jeden raz, kiedy przed jednym z egzaminow, przysnily jej sie pytania i takie wlasnie dostala :)))

      Usuń
  2. dotrwałam do połowy, reszta jutro:)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW dotarłam, ale czytanie takich ilości przy tym kontraście to nie na moje oczy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sluze pomoca:
      http://swiattodzungla.blogspot.de/2013/10/darcie-szat-graficznych.html
      Zaladuj sobie ten program i juz bedziesz miala mnie czarno na bialym, litery duze, a dodatkowo mozesz go uzywac do kazdego nieczytelnego tematu, nie tylko u mnie.
      Nie musisz dziekowac :)))

      Usuń
  4. Chciało by się powiedzieć"nie zbadane są wyroki boskie":)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Los plata czasem takie figle, ze wierzyc sie nie chce! :)))

      Usuń
  5. Mnie się niestety nic takiego nie przytrafilo , ale uwielbiam takie opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kilka lat temu pojechałam samochodem na cmentarz, zaparkowałam przed, zrobiłam tam, co miałam zrobić i pojechałam. Na drugi dzień pojechałam tam również, ale z bratem jako kierowcą. Brat zaparkował dokładnie w tym samym miejscu, co ja dzień wcześniej :)))
    Żona mojego brata ma duże, szare oczy, jest leworęczna, a pierwszym dzieckiem jej rodziców był syn, który zmarł krótko po swoich narodzinach. Mój mąż ma duże, szare oczy, jest leworęczny, a pierwszym dzieckiem jego rodziców była córka, która zmarła w wieku 3 miesięcy.
    Oboje, czyli mąż i bratowa mieli podobną sytuację w domu rodzinnym - nie będę o niej pisać, jednakże.
    Mają w tej chwili takie same blizny na brzuchu, bo bratowa kilka lat temu przeszła operację na "flaczkach", cięta była tak samo, jak on.
    Nie wierzę za bardzo, że to tylko zbiegi okoliczności. Za dużo ich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiscie troche sie tych zbiegow okolicznosci zebralo do kupy u Twoich bratostwa, widac byli sobie przeznaczeni. Faktycznie bardzo ciekawy casus :)))

      Usuń
    2. Chyba tak, ja z moim też - przeznaczenie, jak nic ;)

      Usuń
  7. To ja ci opowiem taka nasza rodzinna. Moj ojciec jechal na staz na uniwerek do Stanow na rok w '87. Mial juz bilet, data w kalendarzu byla juz zakreslona, az tu nagle dzwonia, ze chca zeby przyjechal dwa czy trzy tygodnie wczesniej, ze oplaca mu kurs angielskiego w NYC zeby potem czul sie jezykowo bardziej komfortowo. Mama marudzila, ze rok mu malo, ze jeszcze chce dwa tygodnie dluzej, ale ojciec sie uparl, ze angielki ma sztywny jak stary garnitur z poduszkami w ramionach i zdecydowal, ze jedzie wczesniej. Wymienil bilet i polecial. Kochana, dwa tygodnie pozniej samolot na ktory mial bilet mial tragiczny wypadek, wszyscy zgineli.

    Teraz to mozna sobie o tym nawet w wikipedii poczytac:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotnicza_w_Lesie_Kabackim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po katastrofie słyszałam, jak ludzie mówili o tym że spóźnili się na samolot, albo zapomnieli czegoś, i dzięki temu żyją.

      Usuń
    2. tak sobie teraz po latach o tym mysle i googlam i znalazlam historie kobiety ktora tez cudem ominela ten samolot. Niesamowita historia.
      http://www.annakaminska.pl/html/index.php?option=com_content&task=view&id=67&Itemid=9

      Usuń
    3. Cos podobnego! Opatrznosc czuwala nad Twoim tata, Lola.

      Usuń
    4. no, naprawde. O wlos wychowalabym sie bez ojca.

      Usuń
    5. Z tamta Anna Kaminska cos nie halo, po nacisnieciu linku "strona nie istnieje" :(

      Usuń
    6. musisz razem skopiowac obie linijki, caly link. U mnie dziala.
      http://www.annakaminska.pl/html/index.php?option=com_content&task=view&id=67&Itemid=9

      Usuń
  8. Nie ma czegoś takiego jak przypadek, czy zbieg okoliczności ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko co? Fatum?
      Ja nadal uwazam, ze to tylko kuriozalne przypadki i mimo dziwnych przeslanek, wylacznie zbiegi okolicznosci. Mnie jednak one jakos skrzetnie omijaja :(((

      Usuń
    2. We wtorek będzie też o "zbiegu okoliczności" u mnie hehe ;-)) Przypadki nie istnieją!

      Usuń
    3. Istnieja, istnieja! Jakze inaczej to wszystko nazwac?

      Usuń
  9. Kilka dziwnych, trudnych do wytłumaczenia i uwierzenia incydentów mi się zdarzyło.
    Kiedyś przed laty miałam normalny sen- kolega mówił do mnie bym zapamiętała daty a Graż (imię zmieniłam). nieco dalej zajęta była zabawą z dziećmi kolegi.
    Jego słowa to mniej więcej coś takiego- pamiętaj ( tu wymienił moje imię) daty i patrzyliśmy do kalendarza- zobacz 10 wrzesień i wskazał na datę w czerwcu- 19 czerwiec to Boże Ciało , nie nie to rok później ale pamiętaj środa przed Bożym Ciałem .
    Teraz nie pamiętam ich dokładnie , nawet rok mi umknął z pamięci. Ale to były pierwsze dni września. W tym dniu miałam drugą zmianę z G.. Zapomniałam o tym śnie , dopiero jak zobaczyłam się z koleżanką jakiś dreszczyk poczułam nawet strach na wspomnienie o tym śnie. Natychmiast wszystko mi się przypomniało. I mówię G o śnie- przekazuje jej daty , dokładnie jak było we śnie .
    Minęło kilka miesięcy, G powiedziała do mnie- ty czarownico jak urodzę w tym dniu to spalę cię na stosie:))) oczywiści zapytała czy jej pomogę ( ona była panienką) . Urodził się synek w środę - tak jak we śnie.

    Inny sen- mój nieżyjący tato powiedział mi dzień narodzin mojego pierwszego wnuka.
    Mój syn gdy po około dwóch miesiącach zdenerwowany zaczął rozmowę ze mną , natychmiast przypomniałam sobie ten sen i już wszystko wiedziałam. Przyznaję, że sama się dziwię jak to możliwe.
    A historie opisane przez Ciebie niesamowite:)Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i powstał post:))))

      Usuń
    2. Ja jakas dziwna jestem, nigdy nic nie chce mi sie przysnic, czegos przepowiedziec lub przed czyms ostrzec. Cale moje zycie napietnowane jest czystym realizmem, az do bolu. Moze dlatego nigdy nie zdolalam uwierzyc ani w zycie pozagrobowe, ani w omeny, w nic nadprzyrodzonego. :))

      Usuń
    3. Wszystko przed Tobą. :))

      Usuń
    4. No co Ty, Iza? Przeciez gdyby mialo sie przytrafic, to pewnie juz by sie przytrafilo przez tyle lat :)

      Usuń
  10. Dotarłam do końca , ale brrrr ... dobrze ,że czytam w dzień...
    Co za horrory ....
    Niesamowite...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam, zadne horrory, tylko zbiegi okolicznosci, w ktorych ja nie widze niczego nadprzyrodzonego. Owszem, wielka rzadkosc, ale zdarza sie :)))

      Usuń
  11. Świetne historie...Mi się też podobne przytrafiły, ale to rzadkość :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wierzę w zbiegi okoliczności. Zadarza się to, co ma się zdarzyć. Historie niesamowite, niektóre nasuwają pytania ...., np., ta historia ze zbrodnią. Kto wie,czy za kolejnych 100 lat się nie powtórzy. Chyba,że została wyjaśniona. Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak twierdze, ze to nic innego, jak przypadek. Owszem, dziwny i rzadki, ale przypadek :)))

      Usuń
  13. Mnóstwo jest takich ciekawych historii. czasem naprawdę nie wiadomo co o tym sądzić. Czy to zwykły przypadek, czy coś innego, co nawet trudno nazwać, ogarnąć ludzkim umysłem

    OdpowiedzUsuń
  14. Odpowiedzi
    1. Jestescie bardzo dzielni, ze dotrwaliscie ;)))
      Niby cos w tym jest, niby za duzo zbiegow okolicznosci jak na jeden raz, ale nadal czekam bezskutecznie, az mnie zechce sie cos przydarzyc. I nic! Moze wtedy sklonna bylabym uwierzyc. :)))

      Usuń
    2. Jedyny zbieg okoliczności jaki znam i który przydarzył się w mojej rodzinie, to fakt iż moja siostra załatwiając formalności do ślubu w kancelarii parafialnej, dowiedziała się, że jej mąż przyszły brał chrzest w tym samym kościele i tego samego dnia co ona sama.

      Usuń
    3. Nasz sąsiad (vel Bryl Zbryl) gdy rozmawialiśmy na temat duchów powiedział mądrą rzecz (myślę że tu też można to podpiąć): a będzie to mniej więcej tak: jak ktoś wierzy to zobaczy, a jak nie wierzy to nie zobaczy.

      Usuń
    4. Aaa, i tu lezy pies pogrzebany! Autosugestia, nic wiecej. Jak sie ktos nastawia, ze duchy sa, to je w koncu na pewno zobaczy w kiwajacej sie galezi, suszacym przescieradle albo czyms takim. :)))

      Usuń
    5. Old Smugler, to rzeczywiscie ciekawy zbieg okolicznosci z chrztem synchronicznym. Moga teraz smialo mowic, ze znaja sie od niemowlaka :)))

      Usuń
    6. To fakt. No i jak na razie są ze sobą w doli i niedoli od 74 roku! Zeszłego stulecia! hehe

      Usuń
    7. Ja ze swoim jestesmy razem od 1981 roku, to tez juz szmat czasu. Jak ja to w ogole wytrzymalam???
      ;)))

      Usuń
  15. Nooo, ja na Twoim miejscu przyspawalabym wszystkie lustra i zabetonowala. Bo jedno, to mogl byc przypadek, ale dwaaa? :)))
    Niemniej opowiesc bardzo ciekawa, moze nawet cos w tym jest? :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. wszystko w życiu to przypadek, czasami mający znamiona przeznaczenia. jeśli jest przyczyna to jest i skutek. w ten sposób można powiedzieć, że istnieje przeznaczenie bo coś z czegoś wynika.
    ja miałam dwa razy w życiu zdarzenia mające znamiona przepowiedni. oba dotyczyły śmierci moich rodziców. ale to nie siła wyższa tylko moja podświadomość o której tak mało wiemy.
    wczoraj zapartym tchem oglądałam popularnonaukowy film, "wrota piekieł". o tym. skąd w ludziach wierzenia w piekło i jak ono wygląda w różnych religiach. no mój rozum nie ogarnia tego co wymyślono przed sześcioma (!) tak, tak, tysiacami lat i jak udoskonalano. i do czego współcześni ludzie są zdolni, żeby uniknąć prawdziwego, piekielnego ognia.
    to tak tytułem ciekawostki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to wszystko to rzadkie, kuriozalne, ale tylko przypadki. Mialam ogladac te wrota piekiel, ale stanelo w koncu na komisarzu Alexie. Mam sentyment do tego filmu, bo dzieje sie w Lodzi :)))

      Usuń
    2. jakoś seriale to nie moja bajka. żadne.

      Usuń
    3. Moje tez nie, ale akurat Alexa ogladam ze wzgledow patriotycznych ;)))

      Usuń
  17. Sądzę, że to fascynujące :). Dawniej czytałam wiele podobnych historii, teraz nie mam na to czasu, ale takie powtórzenia są niesamowite... Niektóre być może świadczą o istnieniu reinkarnacji, a inne o zbiorowej świadomości, inne jeszcze zaprzeczają liniowości czasu... ;)... Może też istnieją światy równoległe? Kto wie?...
    Przeczytałam z przyjemnością, chociaż na raty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czlowiek nie poznal jeszcze wlasnego wszechswiata, ktory podobno jest nieskonczony(?), a co dopiero mowic o swiatach rownoleglych. Ale nie wykluczam ich istnienia, choc pewnie za mojego zycia nie dowiem sie calej prawdy. Szkoda... :)))

      Usuń
  18. ...ciekawy zbieg okoliczności. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Wam z Polowka nic sie nie zbieglo? :)))

      Usuń
    2. ...może tylko tyle, że chodziliśmy do tej samej, małej, szkoły. Mieliśmy babcie na tym samym osiedlu i nic o sobie nie wiedzieliśmy. A, poznaliśmy się na 80. mojej babci i pierwsze spotkanie nie należało do najlepszych, he he he...

      Usuń
    3. Czyli w sumie tez jakby od kolyski :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.