Witam serdecznie po krotkiej przerwie!
Nie obzeralam sie, nie ogladalam poboznych filmow w telewizorze, czasem zajrzalam do lapka (to chyba juz uzaleznienie?), spacerowalam, byczylam sie do wypeku, czytalam duzo, odrabialam zaleglosci, a nawet wrocilam do farb i pedzla.
Popelnilam jakis landszafcik i stwierdzilam, ze nieco wyszlam z wprawy. Ale to sie zmieni, bo od nowa malowanie zaczelo mi sprawiac radoche, wiec pewnie nabiore rutyny.
Kiruni odnowila sie kontuzja w lapce i to w sposob bardzo bolesny, musielismy wiec w koncu udac sie do weta. Ten jednak, jak na zlosc wzial sobie urlop, nie pozostawalo wiec nic innego, jak klinika, choc tam chodzimy w przypadkach bardzo wyjatkowych, bo drogo. Za zastrzyk przeciwzapalny i dopyszczny srodek przeciwbolowy do brania w domu, peklo prawie 80€. No i nie szkodzi, wazne zeby psina nie kustykala i nie plakala z bolu.
W sobote zaskoczylo mnie nadejscie przesylki, byla wieeeelka! Patrze na nadawce, a to nasza Olenka spod tego samego nieba. Nooo - pomyslalam sobie - na jaja cos za plaskie ;) a na zyczenia swiateczne stanowczo za duze :)
Szybko tez rozpakowalam ogromna koperte, wiedziona niezdrowa ciekawoscia, co tez Kangurki wymyslily za niespodzianke dla mnie. Zanim jednak zdolalam sie chocby przyjrzec zawartosci, nastapil atak kotow.
Miecka zajela sie obwachiwaniem koperty, Bula rzucila sie na zawartosc. Nie chcialy odejsc ani odpuscic, co tlumacze sobie przeslanym nam niechcacy dodatkowo zapachem Kangurkowych kotow.
Chcialam sfotografowac to, co dostalam, zeby sie Wam pochwalic, ale gdy tylko polozylam te piekne zdjecia na podlodze, proszszsz, co z tego wyszlo.
Wreszcie udalo mi sie przegnac koty i sfocic same zdjecia, bez wscibskich lebkow. Sami powiedzcie, czy te zdjecia nie sa cudne? I jak starannie oprawione.
Kochani moi, Olenko i Cezary, co za wzruszajacy prezent. Jajka by sie zjadlo i sladu by nie bylo, a tak mam czastke Waszego zycia na antypodach, moge choc troche poczuc klimat i piekno tego egzotycznego kontynentu. Jestescie naprawde kochani, bardzo, bardzo Wam dziekuje!
No to alleluja po raz któryś :)
OdpowiedzUsuńNo to alelujem go! :)))
Usuńdobre! hehe
UsuńObrazki śliczne:)
pozdrawiam
Buzinki :***
UsuńNo to go go go :) w plener, bo słoneczko świeci :) z samego rana.
UsuńMoze u Was, bo nasze poszlo sie... bujac za krag polarny :)))
UsuńTo sobie sama to słoneczko :) ... wymaluj albo ... :) wypisz :D
Usuńbędzie akurat wypisz wymaluj :))) wiosenne, allelujowe słonko ((((o)))). :)
Se namaluje, a co! :)))
UsuńUwielbiam takie widoki!
OdpowiedzUsuńSuper, że wróciłaś!
Obraz ładny, tylko taki pesymistyczny z tym zachmurzonym niebem ;)
Mialam ukazac sie we wtorek dopiero, ale jeden dzien dluzej bez Was bylby tortura ;)
Usuńzdolna artystka z ciebie :) bardzo ładny obraz ... sielska droga :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że odpoczęłaś :)
Buziaki :****
Dobrze mi bylo, bardzo potrzebowalam takiego odpoczynku.
UsuńCmokusie :***
No - już się stęskniłam - super że znowu jesteś. szkoda że tak mało malujesz bo masz talent - powinnaś to robić cały czas - czekam na nowe prace. Bardzo mi się podoba ten klimat i sposób malowania.Piękny pejzaż - uchwycona droga,kwiaty - każdy szczegół. Właśnie takie malowanie lubię i rozumiem. Jakieś kółka śłońca, trójkąty to nie dla mnie - dziwne to i każdy by tak umiał i nie rozumiem tego - znowu jestem złośliwa ? no cóż taki mam charakter - nie owijam w bawełnę
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak milo slyszec, ze ktos tesknil. :)))
UsuńQrna, ja sie szykuje do malowania abstrakcyjnego, a tu taka opinia! :)))
Proszę Ciebie, tylko nie malarstwo abstrakcyjne. Nigdy nie rozumiałam obrazów w stylu " co autor miał na myśli".
UsuńNie wiedziałam, że malujesz. Obraz przepiękny. Uwielbiam takie polne drogi. Maluj
Troche sobie pacykowalam, pozniej mi przeszlo, a teraz znow nabralam ochoty
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2012/08/malowanki.html
MALUJ !!!
UsuńObrazy jak Claude^a Moneta :-) Lubię impresjonizm
UsuńGdybym miała wybierać to 1, 7 ,14,
Nooo, Graszkowska, pojechaliscie po bandzie bez trzymanki!
UsuńJeszcze pekne z dumy i co bedzie? ;)))
Zdrówka dla Kiruni i miego poniedziałku.
OdpowiedzUsuńUwazaj, zeby Cie dzieciaki zanadto nie oblaly! :)))
UsuńPiękny obraz !!!! Oglądał i podziwiam. Ciekawa jestem w jakim formacie? Aniu, jaka Ty zdolna jesteś!!!!
OdpowiedzUsuńKirunia mam nadzieję , ze już dobrze się czuje . :)Bardzo ładne zdjęcia,
A aaa co do przerwy , myślałam , że przyjechałaś do Polski bez labtopcia:))))
że tęskniłam, to wiadomo:) buziaki
Maly format, 24x30 cm.
UsuńKira niestety nadal w przymusowym areszcie domowym, z przerwami na krotkie siusiu. Trzeba bedzie po swietach znow udac sie do weta, bo nie przechodzi. Nawet na tych krotkich spacerkach chodzi czesciowo na trzech lapkach. Dostaje lekarstwo, smaruje ja dodatkowo mascia konska, ale nic sie nie dzieje.
Nigdzie nie wyjezdzalam, chcialam tylko odpoczac od wirtualu i pozyc w realu.
Buziaki :***
Piękny prezent :)! Dobrze, że wróciłaś, Kciuki za Kirę.
OdpowiedzUsuńTen prezent wniosl mi wiele radosci do domu (kotom zreszta tez).
UsuńKirunia dalej popyla na trzech, trzeba znow isc do weta :(
Przez chwile zgłupiałam, napisy arabskie ???
OdpowiedzUsuńZaczęłam myśleć,że dla żartów przeflancowałaś bloga...:-)))
Kliknęłam drugi raz, znormaniało uffff....
A my leniuchujemy ....
Ależ konsekwentna byłaś, nie zajrzała , nie napisała ??
Wpisu niet....:-)))
A ja miałam po grecku! Po odświeżeniu zniknęło... Czary jakieś.:)
UsuńSlowo honoru, ze niczego nie zmajstrowalam z tlumaczem i nie mam pojecia, dlaczego znow blogger glupieje. :)))
Usuń...przepiękne...
OdpowiedzUsuńAle co? Zdjecia Olenki czy moj obrazek :)))
UsuńLandszafcik niczegowaty, podoba się mi :))
OdpowiedzUsuńDo oglądania niespodzianek, to koty są pierwsze, a nuż coś się im skapnie? ;) Piękne zdjęcia dostałaś, mi też po zjedzeniu jajek zostanie kawałek Australii :)
Widzę, że u Ciebie pada? W sam raz na dyngusa śmigusa ;)
Troche dalam rodzinie popalic spryskiwaczem do kwiatkow, przy pomocy ktorego wychowuje koty :)))
UsuńA padac wlasnie przestalo, choc chmury nadal sie odgrazaja. :)
Obrazek śliczny! Chciało by się iść tą drogą.
OdpowiedzUsuńBiedna Kira, coś ma pecha ostatnio i wciąż coś się jej czepia. :(
Jak kazdego z nas, Kire powoli dopada starosc, wiec i chorobska sie mnoza. :((
UsuńBardzo przyjemny obrazek popełniłaś :)
OdpowiedzUsuńA kontuzje i choróbska zwierzów bolą nas chyba bardziej niż własne..
To prawda. I sa dodatkowo drozsze w leczeniu od naszych. :(
Usuńpodoba mi się obrazek. droga zawsze mnie inspirowała i fotografuje ją (je) namiętnie od pierwszego aparatu.
OdpowiedzUsuńDrogi zawsze sa inspirujace, zwlaszcza kiedy nie widac ich konca. Motywuja wyobraznie ;)
UsuńJa tam też cieszyłam się"paczuszką"od Ciebie:)))Świeczki na pewno wypalę w czasie jesienno-zimowym,ponoć dobrze wchłaniają dym papierosowy,notes już wylądował w torebce-cacuszko:)krem też wykorzystam i na koniec radość z butelki przepysznego ajerkoniaku-jak mawiała moja teściowa-radość podwójna bo jestem właścicielką jednej z butelek umieszczonych na zdjęciu z Twoją produkcją tegoż trunku:)))
OdpowiedzUsuńSzybkiego wyzdrowienia dla Kiry od Owczarki-może sobie ścięgno nadwyrężyła?
A bo to sie czlowiek dowie od tego milczka, co se w lapke zrobil?
UsuńI czy ja dobrze rozumiem, zes tez nikotynowym nalogowcem? :)))
A co do obrazu-to ja tam też lubię widzieć i wiedzieć co jest namalowane:)))
OdpowiedzUsuńNooo, niby latwiej sie zorientowac, ale taka oczywista oczywistosc tlamsi wyobraznie... ;)
Usuń