Julius urodzil sie na poczatku ubieglego wieku w Hanowerze, zmarl w polowie lat 60-tych w Getyndze. Od najwczesniejszych lat cierpial na powazne zaburzenia psychiczne, a od konca lat 30-tych reszte zycia spedzil w zamknietych placowkach psychiatrycznych, w tym w getynskim szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych, obok ktorego wedrowalam wczoraj.
Strzalka zaznaczone sa okna jego celi. Celi, ktora stala sie czyms w rodzaju wystawy jego niepospolitej tworczosci w stylu
art brut.
Klingebiel nie mial zadnego artystycznego wyksztalcenia, wyuczyl sie na slusarza, zdazyl nawet ozenic, jednak choroba doprowadzila do jego dozywotniego zamkniecia w placowce, byl niebezpieczny dla otoczenia. Na poczatku lat 50-tych zaczal skrobac cos na scianach swojej celi. Lekarze zauwazyli, ze to zajecie go uspokaja, zorganizowali mu wiec farby, zeby mogl w spokoju bazgrac po scianach. Nikt chyba wowczas nie przypuszczal, jak wielkie dzielo powstanie. Malowal tez sporadycznie na papierze, do dnia dzisiejszego zachowalo sie tylko kilkanascie tych prac.
Jeszcze do niedawna (wiosna tego roku) budynek ten sluzyl jako oddzial zamkniety dla niebezpiecznych chorych psychicznie, teraz stoi pusty. Cela Klingebiela stala sie chronionym zabytkiem w tym pustostanie, ktory paradoksalnie nie stal sie zabytkiem i nie ma szans na panstwowa dotacje, zeby go wyremontowac. Tylko nieliczni mieli okazje zobaczyc to pomieszczenie na wlasne oczy, z ich opowiesci wynika, ze to widok robiacy ogromne wrazenie.
W planach jest, po zrobieniu porzadku w pozostalych czesciach budynku, co moze dlugo potrwac z braku funduszy, udostepnienie celi dla zwiedzajacych. Z pewnoscia tam zajrze.
Klikajac w podane pod zdjeciami linki zrodlowe, mozna zobaczyc inne fragmenty jego dziela.
Miał dużo szczęścia , że przeżył eugeniczne zarządzenia.
OdpowiedzUsuńFaktycznie utalentowany.
Tak, jakos zdolal sie uchowac, co w tamtych czasach bylo rzadkoscia.
UsuńCiekawe czy tak by sie zachwycali gdyby byl normalny i namalowal to na dachu swojej na przyklad stodoly.
OdpowiedzUsuńGdyby w pore ktos go odkryl, moze stalby sie wielki i bogaty, jak niejeden domorosly artysta. Byl jednak chory i malowal w celi zakladu dla psychopatow.
Usuńsmutne to :(
OdpowiedzUsuńWielu wielkich artystow nie bylo normalnych, geniusz rzadko idzie w parze z rozumem.
UsuńZasmuciłam się. Nie wiem, dlaczego. Biedny Julius.
OdpowiedzUsuńDla jego wlasnego i dla dobra otoczenia musial pozostac w izolacji.
UsuńTak mi na myśl przyszedł nasz krynicki Nikifor.
OdpowiedzUsuńOn przeciez tez byl uposledzony, choc w stopniu nie zagrazajacym nikomu.
UsuńPiekne to jego malarstwo i jaka mial silna potrzebe tworzenia, dobrze ze odkryl to w sobie, bo przeciez dzieki temu jakos zyl z ta ciezka choroba. Sciany w jego celi sa dokladnie pokryte, nie ma pustego skrawka, zachwyca mnie to malarstwo, takie roznorodne, niby pomieszane a tak pasujace, bo widze, mysle jak on zyl, kazdy dzien tam byl.
OdpowiedzUsuńDobrze ze nikt nie zniszczyl tego, Getynga powinna zadbac o to, bo to malarstwo jest piekne, ma dusze i zarazem smutne jak zycie.
Julius byl ograniczony w tworzeniu wlasnymi czterema scianami. Szkoda, ze uchowalo sie tak niewiele mobilnych jego prac.
UsuńZnajomy opowiadal mi kiedys o tym miejscu i tez bym zachwycony jego pracami! Duzy talent.
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach zrobiono by mu pracownie z prawdziwego zdarzenia. Z pewnoscia nie zostalby wyleczony i wypuszczony, ale co najmniej zadbano by o bardziej wygodna terapie przez malowanie.
UsuńBo ja wiem, czy to aż takie wielkie dzieła? Dobrze chociaż, że gostek robił to, co lubił.
OdpowiedzUsuńTy nie musisz sie znac na malarstwie, podobnie zreszta jak ja. Mnie albo cos sie podoba, albo nie, bez wzgledu na wage zabytkowa dziela. Fachowcy zas uznali jego prace za dziela i juz. ;)
UsuńTo tak jak ja masz-albo coś mi się podoba , albo nie. Taki np. Picasso czy inny Dali to mię napawa fstrętem. I co z tego, że sławni?
UsuńA o życiu z ekhm artystą coś wiem-Niemąż bowiem malarz jest i to całkiem dobry. Znaczysie w kategoriach "podo mi się". Jego obrazy są pełne światła. No miło oko zawiesić. Zaś sam artysta... Przemilczę. Ów pan którego nam przedstawiłaś też mię się podoba-kolorystyka taka bardziej wschodnia😊.
To moze zrobisz post na temat jego tworczosci, chetnie bym poogladala, co namalowal.
UsuńA Dali akurat mi sie podoba, jest taki... niepokojacy.
No właśnie. Co z tego, że Beksiński, Picasso, Kantor, Grotowski, Szajna, Dali, Braque, Nikifor, Kandinsky i setki innych są sławni, skoro ta ich sztuka może się w nocy w charakterze koszmaru przyśnić? Niedawno pisałam o tym u siebie, a całkiem na świeżo mam za sobą dyskusję gdzie indziej. Przychodzą jakieś dziwne mody na lansowanie twórców, którzy mogą czyścić buty prawdziwym talentom. A niech spróbują namalować jak Michał Anioł, wyrzeźbić jak Fidiasz, skomponować jak Mozart - wtedy naprawdę będzie co podziwiać.
UsuńA ja lubie taka mroczna sztuke, bardziej od slodkich pejzazykow i uroczych portrecikow. :)
UsuńNo, ja bym sztuki wyżej wymienionych panów słodka nie nazwała. A'propos mroczności: moim najukochańszym utworem klasycznym jest "Requiem" Mozarta. Potrafię się nim ogłuszać i narkotyzować. Bez względu na mroczność, jego piękno jest doskonałe.
UsuńA dzie ja sugeruje, ze Beksinski i ta reszta slodko tworza? Toz pisze, ze wole mroczne ( w domysle ich mroczne) od slodkiego. ;)
UsuńMnie się podoba,uciekł w świat wyobraźni.
OdpowiedzUsuńJak to w niektorych ludziach drzemia ukryte talenty. Gdyby nie zachorowal, pewnie do smierci pracowalby jako slusarz i nie mialby czasu malowac.
UsuńBardzo ciekawe obrazy. A dlaczego pisałaś, że budynek jest nawiedzony?
OdpowiedzUsuńPS. Ja też lubię obrazy Salvadora Dali.
i ja lubię Dalego, szczególnie Płonącą Żyrafę.
UsuńJak to dobrze, że sztuka jest taka różnorodna i artyści maja tak odmienne widzenie świata.
Ninka, tak sobie tylko wyobrazam, bo z pewnoscia wielu psychopatow zakonczylo tam zywot, gdyz-poniewaz zamykano ich dozywotnio. ;)
UsuńRepo, niektorzy maja takie widzenie, ze nie wiadomo, jak to ugryzc i czy obraz przedstawia psia kupe, czy wybuch granatu. :)))
Usuńi o to chodzi, żeby psia kupa urosła do rozmiarów arcydzieła:p
UsuńNa takie brewerie to ja jestem zbyt staroswiecka. :)))
UsuńPodobają mi się jego malunki/rysunki.
OdpowiedzUsuńMnie tylko niektore fragmenty, ale calosc jest imponujaca.
UsuńCzłowiek był niezwykle utalentowany, dobrze ,że się te malunki uchowały.
OdpowiedzUsuńOd zawsze wiadomo,że tworzenie czegokolwiek ma znaczenie terapeutyczne.
Wprawdzie jeszcze "furiatką" nie jestem ale na własnej skórze wypróbowałam jak wielce uspakajające jest realizowanie jakiegoś projektu - może to być malowanie, rzeżbienie, lepienie czegoś, haft lub...koralikowanie. Dzięki temu mam kilka obrusów wyszydełkowanych techniką patchworku ;)
Miłego.:)
W tamtych czasach to byl chyba przypadek, ze zauwazyli uspokajajace dzialanie prac malarskich, teraz to juz rutyna w szpitalach psychiatrycznych. No i po scianach nie pozwalaja bazgrac, raczej dostarczaja blokow rysunkowych.
UsuńFaktycznie szkoda byłoby, żeby te malowidła zniszczyły się ...
OdpowiedzUsuńCi geniusze ...
Ciezka sprawa z tym pokojem, co to do dziela sztuki awansowal, ani obejrzec, ani gdzies przeniesc. A na remont budynku nie ma kasy. :)
UsuńChciałam się tylko przywitać. Dzień dobry, cześć i czołem :)
OdpowiedzUsuńI tylko tak wpadlas? Bez czytania? :)))
UsuńTak, przyznaję się bez bicia :)
UsuńPrzeczytałam. Piękniejszej celi chyba nie ma.
UsuńGeniusz ma dostęp do talentu i często nie wie skąd to wie - (naukowiec czy powieściopisarz), czy potrafi, przychodzi to do niego z wnętrza jego, on tylko przekazuje. Zdolny uzdolniony człowiek, potrafi przetworzyć to coś z niego przychodzi, wykorzystując talent wyuczony najczęściej. Dlatego w muzyce pianistów lub skrzypków odtwarzających znane dzieła jest część artysty odtwórcy, to samo dotyczy malarzy kopistów. Być geniuszem to straszne naprawdę.
OdpowiedzUsuńGeniuszem to pol biedy, ale psychopatycznym geniuszem to juz calkiem klops, bo nie wie sie nawet o swojej genialnosci. ;)
UsuńNiesamowicie wyglądała cela w której przebywał wśród własnych prac. Mnie się one bardzo podobają. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodobno cela robi piorunujace wrazenie, kiedy sie tam wejdzie, zdjecia nie oddaja calosci.
UsuńWiesz, nawet zdjęcia juz robią niesamowite wrażenie! Istnieje coś takiego jak art-terapia czyli terapia sztuka, myślę ze on sam sobie coś takiego fundował. Te jego prace tak naprawdę nie przynoszą na myśl pracy szaleńca, już van Gogh ze swoimi zakręconymi liniami wydaje się być bardziej zwariowany. No i przecież obciął sobie ucho... natomiast uporządkowanie i metodyka tych prac są jednocześnie dla oka kojące jak i niepokojące. Bardzo interesujące :D
OdpowiedzUsuńMoze kiedys uda mi sie zobaczyc te cele na wlasne oczy, moze bedzie tez mozna fotografowac. Bardzo bym chciala to obejrzec. Tak blisko mnie, a tak nieosiagalne.
UsuńPo kolorach i symetrii malowidel sciennych mozna pomyslec, ze Julius na depresje raczej nie cierpial. Mnie sie podoba ale mysle, ze w realu ogladane moga troche przygnebic czlowieka. Szkoda, ze wczesniej nie trafil w miejsce gdzie mozna tworzyc tapety, wzory na plotna, grafiki na okaldki ksiazek, ilustracji ksiazeczek czy po prostu jako dekorator domow, w teatrze... Dzisiaj moglby sie wyzywac w grafice komputerowej czy na murach w miastach... czy kredkami/pisakami kolorowac malowanki dla doroslych... Ech! Smutne to jakos!
OdpowiedzUsuńGdyby Julius chorowal tylko na depresje, nie bylby izolowany do konca zycia, ale pewnie tez nigdy nie odkryl by w sobie zylki do malarstwa, gdyby nie dozywotnia izolacja. I tak jedno wynika z drugiego. :)
UsuńNIESAMOWITE!!!
OdpowiedzUsuńTo prawda!
UsuńPiękne te malowidła ścienne.Pewnie gdyby nie był zamknięty nigdy by nie powstały.Niigdy nie wiadomo gdzie drzemie geniusz.
OdpowiedzUsuńCzyli nawet choroby psychiczne miewaja swoje dobre strony, choc nie dla wszystkich.
UsuńWłasnie czytam jego życiorys na wikipedi.Zaciekawił mnie ,kim był.
OdpowiedzUsuńWariatem, ale genialnym.
UsuńWielu geniuszy byla wariatami, a co najmniej jednostkami nie przystosowanymi. Wychodzi na to ze jednego z drugim nie da sie polaczyc. Albo jest sie jednostka normalna albo geniuszem ale wtedy palma odbija. Van Gogh, Picasso, Salvadore Dali czy nasz rodzimy Beksinski.... pytanie jest takie, czy warto zwariowac na oltarzu sztuki?
UsuńDla potomnych - warto! Dla siebie chyba nie.
Usuń