środa, 28 grudnia 2016

Wreszcie sie wyrwalam!

Wprawdzie pizdzilo jak w kieleckiem, ale co najmniej przestalo padac, wiec z dzika przyjemnoscia wybralismy sie na bardzo dluga przechadzke. Wiatr przeganial chmurska po niebie, przez chwile nawet pomzylo troszeczke, a ze jednoczesnie swiecilo slonce, poskutkowalo to tecza, blada nieco, ale zawsze. Niestety nie cieszylismy sie zbyt dlugo sloncem, troche nawet nas przewialo, ale radosc z dlugo oczekiwanej odrobiny ruchu, pozwolila nie zauwazac tych drobnych niedogodnosci.


Tradycyjnie juz podreptalismy nad Kiessee, bo to chyba najfajniejsza trasa spacerowa, a poza tym ciekawi bylismy, co nowego u ptaszorow. Labedzia rodzina kurczy sie z dnia na dzien, tym razem z rodzicami plywaly tylko cztery prawie dorosle piskleta, trzy pozostale poszly juz chyba swoja droga.



Tym razem, co rzadko zdarza sie o tej porze dnia (wczesnym popoludniem) trafilismy na wielki urodzaj czapli. Zazwyczaj mozna je spotykac nad ranem, kiedy slonce wstaje, pozniej gdzies znikaja i czasem widzi sie pojedyncze egzemplarze. Wczoraj bylo inaczej, a co wiecej, udalo  nam sie zobaczyc czaple biala. Siedzialy wszedzie, na drzewach, w wodzie, na brzegu - moze ta pogoda i wiatr utrudniajacy latanie spowodowaly, ze czaple szukaly spokojniejszych miejsc.








Tych czarnych kormoranich szkodnikow tez bylo zatrzesienie. Obsrywaja cala wysepke, wyzeraja ryby z jeziora, panosza sie i przeganiaja inne ptaki. Bardziej z rozpedu zrobilam to zdjecie, bo nie sa warte fotografowania, klusowniki jedne.
Kiedy slonce krylo sie za chmurami, jezioro nabieralo pewnego dramatyzmu i rozswietlalo sie od nowa, kiedy mocne powiewy wiatru rozganialy geste chmury.





Do domu wracalismy obok stojacego teraz pusto budynku bylego oddzialu dla niebezpiecznych pacjentow psychiatrycznych. Wszystkich przeniesiono do niedawno wybudowanego, bardzo nowoczesnego i bezpiecznego nowego budynku. Zapamietajcie ten tajemniczy stary oddzial szpitalny, bo niedlugo bede o nim pisala w poscie.




I tak mimochodem zrobilismy trase ponad 8 kilometrow. Warto bylo troche zmarznac, bardzo mi tego brakowalo po swiatecznym obzarstwie.






52 komentarze:

  1. Pacz pani,taka cisza! Wszystkie śpią jeszcze czy juz pracują?
    Taki spacer po świętach to fajna sprawa-dla ciała i ducha. No i fotki podobają mi się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja nie wiem, dzie sie wszyscy podziali...?
      A spaceru brakowalo mi w swieta rowniez, ale sie nie dalo. :)

      Usuń
  2. Podoba mi się ten budynek. Ewentualnie mogłabym tam zamieszkać. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On cieszy sie zla slawa i z pewnoscia jest nawiedzony, a poza tym z jednej strony graniczy z czyms w rodzaju domu poprawczego, takim wiezieniem dla mlodocianych, a z drugiej z nowo wybudowanym oddzialem dla niebezpiecznych psychopatow.
      Nie chcialabym tam przebywac na stale. :))

      Usuń
  3. Oj zbawienne kilometry po tych kaloriach nabitych.Ja biegaałam z Luną właśnie wróciłam.I też zbijam kalorie.Budynek nawet ładny ale energia tam będąca to już nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz nie mam z kim biegac i kiedy deszcz pada, nic mnie nie zmusza do wychodzenia. Pies to jednak doskonala motywacja do wychodzenia, bez wzgledu na pogode.

      Usuń
  4. Chcieliśmy się wybrać na spacer w święta, ale się nie dało. Na Wigilię do siostry jechaliśmy - choć to bardzo blisko - samochodem, bo mieliśmy masę garów. W święta pogoda była do niczego - deszcz i wietrzysko. Dobrze że chociaż do brata męża na obiad poszliśmy na piechotę, ale to też blisko, niecałe 20 minut wolnym spacerem. Wczoraj wiatr był jeszcze okropniejszy, po prostu głowę urywało.
    Twój spacer super, fajne zdjęcia. Z ciekawoscią czekam na post o starym psychiatryku:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas przez cale swieta siapilo, a zwykle chodzimy cala rodzina na spacery. I psy mialy wybieg (teraz juz tylko jeden pies), i nam dobrze robila przechadzka po jedzeniu. Tym razem sie nie dalo, wiec tym wieksza radosc, kiedy wreszcie przestalo padac. :)

      Usuń
  5. Wstawiłam sobie zdjęcie według twoich wskazówek, zaraz zobaczymy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest!!!, Teraz poszukam bardziej aktualnego, to jest gdzieś sprzed ośmiu (?) lat:)

      Usuń
    2. Jak ja sie ciesze, ze coraz wiecej moich kochanych Czytelniczek wychodzi z anonimowosci i odzyskuje tozsamosc :)))

      Usuń
  6. ach Pantero wiosna jest w przyrodzie mam wrażenie i oby styczen nam z nawiązką nie oddał .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ma nam styczen oddac? Zime? A bukbron! Mnie sie taka zima bardzo podoba i niech juz tak zostanie. :)))

      Usuń
    2. Aaa, Teatralno, moze Ty tez sie skusisz na wklejenie zdjatka przy swoim nicku?

      Usuń
  7. Wiem, gdzie się podziewają czaple, gdy u Ciebie znikają w ciągu dnia. Są u mnie, widać je z zapory. Stoją, brodzą, pozują do zdjęć skolko ugodno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslisz, ze chce im sie codziennie pokonywac te tysiace kilometrow? :)))

      Usuń
    2. E tam, zaraz pecha. Ty też lubisz pokonywać kilometry w niesprzyjających warunkach. Widocznie tak lubią! :)

      Usuń
  8. Piekne zdjecia z wyprawy w przyrode, tyle widokow i tyle zdrowego powietrza.
    Dzisiaj przeczytalam komentarze do wczorajszego posta i oniemialam ze tak duzo pomocy i zachety dostaje od Ciebie i Echo dolaczyla, jestem wdzieczna, doceniam i dziekuje, ale jestem znowu zablokowana psychicznie zeby cos robic z tym. Staram sie miec z komputerem/internetem nie za duzo do czynienia, byl czas kiedy emaile mnie zasypywaly, musialam uwolnic sie od tego; i odzylam i mam wiecej czasu i spokoju, ktory sobie najbardziej cenie, to taka moja wolnosc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz pewnie racje. Wolnosc najwazniejsza. :) Zagladaj na obrazki bez obrazka. :)))
      Co nie, Pantero?

      Usuń
    2. Moze kiedys zachce Ci sie powrocic do maila, a nawet wstawic obrazek. Zawsze juz bedziesz wiedziala, gdzie zajrzec po instrukcje obslugi. Nic na sile. :)))

      Usuń
  9. Codziennie robie 8 do 10 km ale pogoda u mnie wpaniala do marszow. 8km robie ostatnio jednym rzutem na tasme. Wczoraj udalo sie wyrobic 11km.
    Korzystam poki nie ma sniegu, bo jak bedzie snieg lub deszcz to nie bede mogla chodzic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy zyla Kira bardzo duzo z nia chodzilam i to bez wzgledu na pogode, teraz na deszcz nie wyjde, bo mi sie nie chce, nie musze. Poza tym sama troche sie boje, a slubny nie zawsze ma ochote. Kirunia jednak stanowila straszak...

      Usuń
  10. Dobrze się wybrać po świętach na dłuższą wycieczkę, Wasza obfitowała w okazje do zdjęć i ciekawe spostrzeżenia. Też jakoś nie pałam sympatią do kormoranów, straszne z nich szkodniki faktycznie.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie juz w swieta nosilo, zeby sie poruszac, bo te wedrowki miedzy stolem a sofa sa bardzo meczace. :))

      Usuń
  11. Długi to był spacer, ale warto było, jak sama piszesz. Ptaków sporo i wśród nich piękne czaple. Tęcza też Ci się trafiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj polatalam troche z corka po sklepach, ale to nie to samo, co marsz wsrod natury. :)

      Usuń
  12. Taka przechadzka dobrze robi, choc bez sniegu nieco smutno (wiem, wiem, tego bialego nie lubisz...). Na szczescie nie mam co zbijac po swietach, choc przed nimi to juz inna bajka :P Tutaj to tylko 1 dzien, a ze wypadaly w niedziele, to nawet nie bardzo sie je zauwazylam :).
    (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To macie przechlapane! Tylko jeden dzien i to w dodatku w niedziele? Krzyczaca niesprawiedliwosc!!!

      Usuń
  13. "Czaplów" ci u mnie dostatek, wystarczy wyjrzeć przez okno ;-) Oraz chętnie w jakiekolwiek (nie tylko dobre) ręce oddam żaby, zwłaszcza w okresie wiosenno-letnim. W ilościach hurtowych oszszszywiście. Reflektujesz może?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dzie je bede trzymac? W wannie? No chyba, ze zazabie (zarzabie) nimi nasze Kiessee, bedzie pokarm dla czapli (one to jom w ogole?) :)))

      Usuń
  14. U nas dziś dopiero pół dnia świeciło słońce, teraz wiatr północny przywiał ciężkie chmury i znów jest ponuro i zimno. Piękne zdjęcia i wreszcie trochę ruchu nam się dziś też udało, poszliśmy na spacer z Lorcią i ciągle na nią patrzyłam czy gdzieś nie poleci coś zjeść. Ostatnio gdzieś coś pożarła, zwracała flegmę z czymś czerwonym, nie była to chyba krew. Poza tym wesoła i bez gorączki, więc nie byliśmy u weta, fundując jej tylko dwudniowa głodówkę. Mówię Ci co to Lorczydło nam czasem funduje to uchhh, zapewne chodzi jej o to byśmy się o nią martwili, co też czynimy ale już bez przerażenia w oczach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba pilnowac futra, bo nie brakuje pojebow rozkladajacych trutki albo kielbasy naszpikowane szklem i gwozdziami. Uwazaj na nia bardziej niz bardzo, Elu.

      Usuń
    2. A Ty, Ela, nie chcesz wstawic sobie obrazka obok nicka? :)))

      Usuń
  15. Pomyślałam sobie, że mamy zapamiętać budynek psychiatryka, bo kto wie, czy nie ziszczą się nasze plany co do grupowego pobytu tamże (alternatywnie do pierdla).
    Kormorany nic nie winowate. Ja tam je lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kormorany ladne sa, bo czarne, nieprawdaz, ale szkodniki, jakich malo.
      Nie mialabym nic przeciwko temu, jakbysmy w tym budynku mogly sobie zalozyc filie Kurnika, szfystkie bysmy sie tam pomiescily. :)))

      Usuń
    2. Ten pomysł co i raz do nas wraca, aż wreszcie się ziści. Może być i w Getyndze.

      Usuń
    3. I wreszcie mialabym Was szfystkie blisko. Ale by sie dzialo! :)))

      Usuń
    4. Kurde!Jak rano zaglądnęłam to też ten psychiatryk wydał mi się jakoś specjalnie podkreślony w tekście. Przynajmniej ja tak to odebrałam ;D.
      Może ja już zacznę produkować wina i nalewki, bo jak będziemy tam grupowo to wskazane cuś pić ;))

      Usuń
    5. To ja nagotuje gar bigosu, a podobno robie wysmienity. Bedzie orgia! Z duchami, bo tam podobno strasza zjawy zmarlych psychopatycznych pacjentow. :))

      Usuń
    6. Orgia!???
      Z psychopatycznymi?
      Łolaboga! Ja się piszę!
      I bigosu tysz nagotuję, bo mój jest zajebisty.
      A w duchy nie wierzę ;P. No chyba, że ktoś w tym zamęcie wyzionie ducha ;D

      Usuń
    7. Nieee, psychole juz sie przeprowadzily, chalupa stoi pusta. Pozostaly tylko duchi. :)

      Usuń
  16. Ja tez dzisiaj wyszlam na spacer do Lasku Kabackiego, juz mialam dosyc siedzienia i pojadania, lasek suchy, bez blota ale szarobury, brakuje sniegu. U ciebie duzo bardziej sie dzieje w przyrodzie, piekne okolice i mnostwo ptaszorow, ja bede musiala wybrac sie do lazienek tam na stawkach tez musi byc troche ptactwa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idz koniecznie, dawno tam nie bylam, wiec bardzo by mi pasowalo, gdybys zabrala mnie na spacer do moich ukochanych i niegdys czesto odwiedzanych Lazienek.

      Usuń
  17. Spacer z pewnością udany:) Mnie też by się przydało troche pospacerować w tak pięknych okolicznościach.
    Szpital wygląda złowieszczo... Chociaż to ładny budynek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze wiosna tego roku zaludniali go niebezpieczni psychopaci, a doslownie 100 metrow dalej mieszka moja najmlodsza corka. Fajne sasiedztwo. ;)

      Usuń
  18. Zdjęcia piękne.Takie nie czarno-białe i nie kolorowe.
    A mi tak się chce poszwendać!!!!!Przez te tyranie nie mam czasu i nie mam sił. Przez robotę w domu też nie mam czasu i jak jest czas wieczorem to już ciemno.
    Buuuuuu....poszastam się szarym mydłem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tez taka pogoda byla, ani czarno-biala, ani kolorowa. Slonce jeszcze ratowalo widok, ale kiedy zakryly je chmury, tak wlasnie swiat wygladal.
      Ja ze szwendaniem zalezna jestem od meza, bo sama sie bojam, a psa obronnego tez juz nie mam :(

      Usuń
    2. Ja tam mogę i sama. W mojej dziczy ewentualnie dzik,łoś, wilk lub bezpański pies wylezie z krzaczorów. Bo ludzi są lenie i tylko tv patrzą.

      Usuń
    3. Zanim te uchodzce na Twoje rubieze by dotarli, narodowcy zdaza ich unicestwic, ze im sie dalszego marszu odechce. :)))

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.