Wprawdzie pizdzilo jak w kieleckiem, ale co najmniej przestalo padac, wiec z dzika przyjemnoscia wybralismy sie na bardzo dluga przechadzke. Wiatr przeganial chmurska po niebie, przez chwile nawet pomzylo troszeczke, a ze jednoczesnie swiecilo slonce, poskutkowalo to tecza, blada nieco, ale zawsze. Niestety nie cieszylismy sie zbyt dlugo sloncem, troche nawet nas przewialo, ale radosc z dlugo oczekiwanej odrobiny ruchu, pozwolila nie zauwazac tych drobnych niedogodnosci.
Tradycyjnie juz podreptalismy nad Kiessee, bo to chyba najfajniejsza trasa spacerowa, a poza tym ciekawi bylismy, co nowego u ptaszorow. Labedzia rodzina kurczy sie z dnia na dzien, tym razem z rodzicami plywaly tylko cztery prawie dorosle piskleta, trzy pozostale poszly juz chyba swoja droga.
Tym razem, co rzadko zdarza sie o tej porze dnia (wczesnym popoludniem) trafilismy na wielki urodzaj czapli. Zazwyczaj mozna je spotykac nad ranem, kiedy slonce wstaje, pozniej gdzies znikaja i czasem widzi sie pojedyncze egzemplarze. Wczoraj bylo inaczej, a co wiecej, udalo nam sie zobaczyc czaple biala. Siedzialy wszedzie, na drzewach, w wodzie, na brzegu - moze ta pogoda i wiatr utrudniajacy latanie spowodowaly, ze czaple szukaly spokojniejszych miejsc.
Tych czarnych kormoranich szkodnikow tez bylo zatrzesienie. Obsrywaja cala wysepke, wyzeraja ryby z jeziora, panosza sie i przeganiaja inne ptaki. Bardziej z rozpedu zrobilam to zdjecie, bo nie sa warte fotografowania, klusowniki jedne.
Kiedy slonce krylo sie za chmurami, jezioro nabieralo pewnego dramatyzmu i rozswietlalo sie od nowa, kiedy mocne powiewy wiatru rozganialy geste chmury.
Do domu wracalismy obok stojacego teraz pusto budynku bylego oddzialu dla niebezpiecznych pacjentow psychiatrycznych. Wszystkich przeniesiono do niedawno wybudowanego, bardzo nowoczesnego i bezpiecznego nowego budynku. Zapamietajcie ten tajemniczy stary oddzial szpitalny, bo niedlugo bede o nim pisala w poscie.
I tak mimochodem zrobilismy trase ponad 8 kilometrow. Warto bylo troche zmarznac, bardzo mi tego brakowalo po swiatecznym obzarstwie.
Pacz pani,taka cisza! Wszystkie śpią jeszcze czy juz pracują?
OdpowiedzUsuńTaki spacer po świętach to fajna sprawa-dla ciała i ducha. No i fotki podobają mi się:)
No ja nie wiem, dzie sie wszyscy podziali...?
UsuńA spaceru brakowalo mi w swieta rowniez, ale sie nie dalo. :)
Podoba mi się ten budynek. Ewentualnie mogłabym tam zamieszkać. :-)
OdpowiedzUsuńOn cieszy sie zla slawa i z pewnoscia jest nawiedzony, a poza tym z jednej strony graniczy z czyms w rodzaju domu poprawczego, takim wiezieniem dla mlodocianych, a z drugiej z nowo wybudowanym oddzialem dla niebezpiecznych psychopatow.
UsuńNie chcialabym tam przebywac na stale. :))
Oj zbawienne kilometry po tych kaloriach nabitych.Ja biegaałam z Luną właśnie wróciłam.I też zbijam kalorie.Budynek nawet ładny ale energia tam będąca to już nie.
OdpowiedzUsuńJa juz nie mam z kim biegac i kiedy deszcz pada, nic mnie nie zmusza do wychodzenia. Pies to jednak doskonala motywacja do wychodzenia, bez wzgledu na pogode.
UsuńChcieliśmy się wybrać na spacer w święta, ale się nie dało. Na Wigilię do siostry jechaliśmy - choć to bardzo blisko - samochodem, bo mieliśmy masę garów. W święta pogoda była do niczego - deszcz i wietrzysko. Dobrze że chociaż do brata męża na obiad poszliśmy na piechotę, ale to też blisko, niecałe 20 minut wolnym spacerem. Wczoraj wiatr był jeszcze okropniejszy, po prostu głowę urywało.
OdpowiedzUsuńTwój spacer super, fajne zdjęcia. Z ciekawoscią czekam na post o starym psychiatryku:)))
U nas przez cale swieta siapilo, a zwykle chodzimy cala rodzina na spacery. I psy mialy wybieg (teraz juz tylko jeden pies), i nam dobrze robila przechadzka po jedzeniu. Tym razem sie nie dalo, wiec tym wieksza radosc, kiedy wreszcie przestalo padac. :)
UsuńWstawiłam sobie zdjęcie według twoich wskazówek, zaraz zobaczymy...
OdpowiedzUsuńJest!!!, Teraz poszukam bardziej aktualnego, to jest gdzieś sprzed ośmiu (?) lat:)
UsuńJak ja sie ciesze, ze coraz wiecej moich kochanych Czytelniczek wychodzi z anonimowosci i odzyskuje tozsamosc :)))
Usuńach Pantero wiosna jest w przyrodzie mam wrażenie i oby styczen nam z nawiązką nie oddał .
OdpowiedzUsuńCo ma nam styczen oddac? Zime? A bukbron! Mnie sie taka zima bardzo podoba i niech juz tak zostanie. :)))
UsuńAaa, Teatralno, moze Ty tez sie skusisz na wklejenie zdjatka przy swoim nicku?
UsuńWiem, gdzie się podziewają czaple, gdy u Ciebie znikają w ciągu dnia. Są u mnie, widać je z zapory. Stoją, brodzą, pozują do zdjęć skolko ugodno.
OdpowiedzUsuńMyslisz, ze chce im sie codziennie pokonywac te tysiace kilometrow? :)))
UsuńBankowo :)))
UsuńTo majo pecha. :)
UsuńE tam, zaraz pecha. Ty też lubisz pokonywać kilometry w niesprzyjających warunkach. Widocznie tak lubią! :)
UsuńMy czaple juz tak mamy. :)))
UsuńPiekne zdjecia z wyprawy w przyrode, tyle widokow i tyle zdrowego powietrza.
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytalam komentarze do wczorajszego posta i oniemialam ze tak duzo pomocy i zachety dostaje od Ciebie i Echo dolaczyla, jestem wdzieczna, doceniam i dziekuje, ale jestem znowu zablokowana psychicznie zeby cos robic z tym. Staram sie miec z komputerem/internetem nie za duzo do czynienia, byl czas kiedy emaile mnie zasypywaly, musialam uwolnic sie od tego; i odzylam i mam wiecej czasu i spokoju, ktory sobie najbardziej cenie, to taka moja wolnosc.
Masz pewnie racje. Wolnosc najwazniejsza. :) Zagladaj na obrazki bez obrazka. :)))
UsuńCo nie, Pantero?
Moze kiedys zachce Ci sie powrocic do maila, a nawet wstawic obrazek. Zawsze juz bedziesz wiedziala, gdzie zajrzec po instrukcje obslugi. Nic na sile. :)))
UsuńCodziennie robie 8 do 10 km ale pogoda u mnie wpaniala do marszow. 8km robie ostatnio jednym rzutem na tasme. Wczoraj udalo sie wyrobic 11km.
OdpowiedzUsuńKorzystam poki nie ma sniegu, bo jak bedzie snieg lub deszcz to nie bede mogla chodzic.
Kiedy zyla Kira bardzo duzo z nia chodzilam i to bez wzgledu na pogode, teraz na deszcz nie wyjde, bo mi sie nie chce, nie musze. Poza tym sama troche sie boje, a slubny nie zawsze ma ochote. Kirunia jednak stanowila straszak...
UsuńDobrze się wybrać po świętach na dłuższą wycieczkę, Wasza obfitowała w okazje do zdjęć i ciekawe spostrzeżenia. Też jakoś nie pałam sympatią do kormoranów, straszne z nich szkodniki faktycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Mnie juz w swieta nosilo, zeby sie poruszac, bo te wedrowki miedzy stolem a sofa sa bardzo meczace. :))
UsuńDługi to był spacer, ale warto było, jak sama piszesz. Ptaków sporo i wśród nich piękne czaple. Tęcza też Ci się trafiła :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj polatalam troche z corka po sklepach, ale to nie to samo, co marsz wsrod natury. :)
UsuńTaka przechadzka dobrze robi, choc bez sniegu nieco smutno (wiem, wiem, tego bialego nie lubisz...). Na szczescie nie mam co zbijac po swietach, choc przed nimi to juz inna bajka :P Tutaj to tylko 1 dzien, a ze wypadaly w niedziele, to nawet nie bardzo sie je zauwazylam :).
OdpowiedzUsuń(Leciwa)
To macie przechlapane! Tylko jeden dzien i to w dodatku w niedziele? Krzyczaca niesprawiedliwosc!!!
Usuń"Czaplów" ci u mnie dostatek, wystarczy wyjrzeć przez okno ;-) Oraz chętnie w jakiekolwiek (nie tylko dobre) ręce oddam żaby, zwłaszcza w okresie wiosenno-letnim. W ilościach hurtowych oszszszywiście. Reflektujesz może?
OdpowiedzUsuńNo i dzie je bede trzymac? W wannie? No chyba, ze zazabie (zarzabie) nimi nasze Kiessee, bedzie pokarm dla czapli (one to jom w ogole?) :)))
UsuńU nas dziś dopiero pół dnia świeciło słońce, teraz wiatr północny przywiał ciężkie chmury i znów jest ponuro i zimno. Piękne zdjęcia i wreszcie trochę ruchu nam się dziś też udało, poszliśmy na spacer z Lorcią i ciągle na nią patrzyłam czy gdzieś nie poleci coś zjeść. Ostatnio gdzieś coś pożarła, zwracała flegmę z czymś czerwonym, nie była to chyba krew. Poza tym wesoła i bez gorączki, więc nie byliśmy u weta, fundując jej tylko dwudniowa głodówkę. Mówię Ci co to Lorczydło nam czasem funduje to uchhh, zapewne chodzi jej o to byśmy się o nią martwili, co też czynimy ale już bez przerażenia w oczach. :)
OdpowiedzUsuńTrzeba pilnowac futra, bo nie brakuje pojebow rozkladajacych trutki albo kielbasy naszpikowane szklem i gwozdziami. Uwazaj na nia bardziej niz bardzo, Elu.
UsuńA Ty, Ela, nie chcesz wstawic sobie obrazka obok nicka? :)))
UsuńPomyślałam sobie, że mamy zapamiętać budynek psychiatryka, bo kto wie, czy nie ziszczą się nasze plany co do grupowego pobytu tamże (alternatywnie do pierdla).
OdpowiedzUsuńKormorany nic nie winowate. Ja tam je lubię.
Kormorany ladne sa, bo czarne, nieprawdaz, ale szkodniki, jakich malo.
UsuńNie mialabym nic przeciwko temu, jakbysmy w tym budynku mogly sobie zalozyc filie Kurnika, szfystkie bysmy sie tam pomiescily. :)))
Ten pomysł co i raz do nas wraca, aż wreszcie się ziści. Może być i w Getyndze.
UsuńI wreszcie mialabym Was szfystkie blisko. Ale by sie dzialo! :)))
UsuńKurde!Jak rano zaglądnęłam to też ten psychiatryk wydał mi się jakoś specjalnie podkreślony w tekście. Przynajmniej ja tak to odebrałam ;D.
UsuńMoże ja już zacznę produkować wina i nalewki, bo jak będziemy tam grupowo to wskazane cuś pić ;))
To ja nagotuje gar bigosu, a podobno robie wysmienity. Bedzie orgia! Z duchami, bo tam podobno strasza zjawy zmarlych psychopatycznych pacjentow. :))
UsuńOrgia!???
UsuńZ psychopatycznymi?
Łolaboga! Ja się piszę!
I bigosu tysz nagotuję, bo mój jest zajebisty.
A w duchy nie wierzę ;P. No chyba, że ktoś w tym zamęcie wyzionie ducha ;D
Nieee, psychole juz sie przeprowadzily, chalupa stoi pusta. Pozostaly tylko duchi. :)
UsuńJa tez dzisiaj wyszlam na spacer do Lasku Kabackiego, juz mialam dosyc siedzienia i pojadania, lasek suchy, bez blota ale szarobury, brakuje sniegu. U ciebie duzo bardziej sie dzieje w przyrodzie, piekne okolice i mnostwo ptaszorow, ja bede musiala wybrac sie do lazienek tam na stawkach tez musi byc troche ptactwa...
OdpowiedzUsuńIdz koniecznie, dawno tam nie bylam, wiec bardzo by mi pasowalo, gdybys zabrala mnie na spacer do moich ukochanych i niegdys czesto odwiedzanych Lazienek.
UsuńSpacer z pewnością udany:) Mnie też by się przydało troche pospacerować w tak pięknych okolicznościach.
OdpowiedzUsuńSzpital wygląda złowieszczo... Chociaż to ładny budynek.
Jeszcze wiosna tego roku zaludniali go niebezpieczni psychopaci, a doslownie 100 metrow dalej mieszka moja najmlodsza corka. Fajne sasiedztwo. ;)
UsuńZdjęcia piękne.Takie nie czarno-białe i nie kolorowe.
OdpowiedzUsuńA mi tak się chce poszwendać!!!!!Przez te tyranie nie mam czasu i nie mam sił. Przez robotę w domu też nie mam czasu i jak jest czas wieczorem to już ciemno.
Buuuuuu....poszastam się szarym mydłem!
Bo tez taka pogoda byla, ani czarno-biala, ani kolorowa. Slonce jeszcze ratowalo widok, ale kiedy zakryly je chmury, tak wlasnie swiat wygladal.
UsuńJa ze szwendaniem zalezna jestem od meza, bo sama sie bojam, a psa obronnego tez juz nie mam :(
Ja tam mogę i sama. W mojej dziczy ewentualnie dzik,łoś, wilk lub bezpański pies wylezie z krzaczorów. Bo ludzi są lenie i tylko tv patrzą.
UsuńZanim te uchodzce na Twoje rubieze by dotarli, narodowcy zdaza ich unicestwic, ze im sie dalszego marszu odechce. :)))
Usuń