Chodzenie z Toya to czysta mordega, ciagnie te smycz, dlawi sie, bo obroza cisnie jej grdyke, rzuca sie na motocykle i konie z jezdzcami na grzbiecie, ucieka w pogoni za zwierzyna, chocby upierzona. Ten pies jest tak durny i odporny na wiedze i ukladanie, ze nie wiem, czy cos z niej bedzie, a nam zaczyna brakowac sil, kiedy szarpie. Przed poludniem sciagnela mnie ze skarpy nad jeziorem, ze malo sobie nog nie polamalam i drzalam tylko, zeby znow kolano mi sie nie popsulo. Kiedy chce fotografowac, musimy isc we dwojke, bo ja nie ogarniam psa i aparatu naraz. Tesknie za Kira...
Tradycyjnie przeszlismy obok wybiegow dla koni, ktore pasly sie spokojnie, za to Burek szalal, zeby tam do nich wejsc. Na okolicznych polach juz po zniwach.
Wielka chmura przyslaniala slonce, co w obliczu zapowiadanych gwaltownych burz nieco nas niepokoilo. Ale obeszlo sie bez kataklizmu.
Jablka na przydroznych drzewach szybko dojrzewaja w sloncu, pewnie niedlugo okoliczni mieszkancy zaczna je zbierac na przetwory. Daleko na horyzoncie pojawil sie czubek wiezy, a naszej wedrowce w jej kierunku przygladal sie czarnowron usadowiony na szczycie sterty obornika.
Kiedy doszlismy do podnoza wiezy, Toyka padla zmeczona. Trudno jej sie dziwic, skoro tak pracowicie ciagnela slubnego pod gore.
Tradycyjnie juz zrobilismy rundke wokol wiezy, a ja focilam rosnace tam polne kwiaty i toczace sie na nich zycie towarzyskie owadow grubodupnych i tych bardziej smuklych..
Pozniej na zmiane, bo ktos musial pilnowac psa, wytrzepywalismy z butow tony nasionek, jakie nazbieralismy przedzierajac sie przez dziko i gesto zarosnieta lake. Burek ino sie przygladal.
Na zdjeciu cala rodzina w komplecie |
Wrocilismy troche zmachani dwoma dlugimi spacerami, ale w poczuciu dobrze spelnionego wobec siebie obowiazku aktywnego wypoczynku. Burek padl i cala noc przespal w koszyku w salonie, chyba nie mial sily przejsc na swoje poslanie w sypialni.
Tak dobrze patrzy z oczu tej Toyce, no niech sie w końcu ogarnie i słucha!!
OdpowiedzUsuńW domu slucha, kiedy na dworze brak innych bodzcow, tez jako tako. Prze wielu bodzcach nic nie rzadzi.
UsuńTo sie nazywa dobrze "wylazony" pies, bo chyba jednak nie biegalas za nia czaly czas :))).
OdpowiedzUsuńPiekne grubodupce upolowalas. A dla mnie poprosze tego laciatego konia, uwielbiam laciate :).
Proszsz uprzejmnie - laciaty jest Twoj. :))
UsuńNa dlugiej lince to jest nawet wylatana.
Młoda jest Toyka to szaleje - jakbym Lizaka widział. Nasz osiełek zmądrzał dopiero kiedy miał półtora roku. Niestety do dziś szarpie się na koty i większe psy (tu nawet z kłami), obcym nie da do nas podejść, więc jest czasami jazda.
OdpowiedzUsuńTrzeba pracowac z psem nad zlymi zachowaniami i nawykami. Wasz jest maly, wiec go po prostu mocniej trzymacie, a w ostatecznosci wezmiecie za kark i na rece. Toyka ma juz 22 kilo i jest bardzo silna, a to juz bezposrednio nam zagraza.
UsuńLizak mały, ale ciężki jest - trzynaście kilo. Jednak w porównaniu do Toyki to maluch. Ostatnio metoda złapania za kark poskutkowała, jednak kiedy mija nasz pies to naprawdę trzeba go trzymać bo szarpie się i warczy, to samo kiedy niektórych ludzi.
UsuńA nie braliscie pod uwage wykastrowania psa? Juz nawet nie chodzi o to, zeby sie nie rozmnazal, ale on tryska testosteronem, a nie moze i to jest dla niego wysoce niekomfortowe, a takze niezdrowe. Po zabiegu uspokoilby sie i nie byl tak agresywny.
UsuńRozmawiałem z netem o tym i na razie nie kazał tego robić z drugiej strony szukamy mu panny. 😆
UsuńBalum, badz czlowiekiem myslacym. Jeszcze za malo jest psow bezdomnych? Za malo tragedii, a Wy chcecie rozmnazac kundle tylko po to, zeby Wasz pies mogl se bzyknac? Poczytaj uwaznie:
Usuńhttp://swiattodzungla.blogspot.de/2015/09/kastracja-czy-sterylizacja.html
Spacer ładny i widiki też.Może jeszcze się Toya zmieni.Długo to trwa ale idzia ku lepszemu choć wolno.Musisz szczególnie uważać aby Ciebie gdzies nie pociągnęła.Fejnie ,że Twój ślubny lubi tak z Tobą chodzić na długie spacery.Mój pracuje na budowie i żeby poszedł ze mną i z Luną gdzieś dalej nawet nie mam co marzyć.
OdpowiedzUsuńPsi trener tez daje nadzieje, twierdzac, ze duze psy osiagaja pozniej swoja dojrzalosc, ale tez ostrzega, ze niektore nie dojrzewaja nigdy, szczegolnie te z instynktem lowieckim. Bardzo pocieszajaca perspektywa.
UsuńZe wzgledu na okolicznosci i obecnosc w przestrzeni publicznej wielu straumatyzowanych przestepcow i gwalcicieli, na samotne spacery raczej nie bede sie juz wybierala. Pewnie z czasem nawet pies i maz mi nie pomoga.
Bandyci czuja sie w pelni bezkarni, ostatnio sad dal w zawiasach grupowym gwalcicielom, a dla nich to zadna kara.
Moi w szelkach bo charkotali na ostatnim wdechu. Mam satrutkie psy i owszem, spacerujemy powoli, za to jak sie przypną z nosem w okolicy jakiegoś swiństwa to nogami sie muszę zapierać, żeby odciągnąć.
OdpowiedzUsuńJa juz dawno kupilabym jej szelki, ale trener serdecznie nam to odradzil. Bez niewygody ucisku na krtan pies bedzie jeszcze bardziej ciagnal, doslownie jak kon w uprzezy, co w efekcie bedzie i dla nas bardziej niebezpieczne. Sama nie wiem...
UsuńPiękna pogoda i życie towarzyskie na roślinkach oraz roślinki same i widoki też. U nas wczoraj był jeszcze jedna burza, ale daleko, naszą okolicę tylko zaczepiła deszczykiem. Potem do wieczora się rozpogodziło, a dzisiejszy dzień przywitał nas burzą, znów przechodzącą boczkiem, i deszczem. Wygląda na to, że na naszym terenie z upałami na razie koniec, i dobrze:)))
OdpowiedzUsuńCo do Toyi - znam podobną sunię (nawet z wyglądu podobna) i taką samą wariatkę. Jest po szkoleniu, ale dużo krótszym, które niewiele jej pomogło. Ostatnio dawno jej nie widziałam, bo wyprowadziła się ze swoją panią na wieś. Ma już kilka dobrych lat, ale nie wiem, jak się teraz zachowuje, muszę zapytać. W każdym razie po psiej szkole nie było najlepiej:)))
U nas problem stanowi moj slubny, bo nie wystarczy przeciez godzina raz w tygodniu w szkole, trzeba cwiczyc z psem codziennie. Jemu niestety sie nie chce, a to w koncu on jest glownym wychodzacym z Toya na spacery. Kiedy ja z nia wychodze, przez pierwsze kilkaset metrow bardzo sie mecze, pozniej jakos nam idzie, ale ja podczas speceru calyczas nad nia pracuje.
UsuńOwady grubodupne najpiękniejsze są!
OdpowiedzUsuńA te szczuplodupne sa pozyteczniejsze. Calkiem jak ja. :)))
UsuńTaaa... Na przykład osy :)
UsuńAcha, wiec uwazasz, ze jestem niepozyteczna, jak jaka osa. No i talii osiej tez nie mam (jeszcze) :ppp
UsuńO, co to, to nie. Ja tylko wymieniłam owada szczupłodupnego. Sama się utożsamiłaś!
UsuńNa zdjeciach nie wystepuje zadna osa. Utozsamialam sie z pszczulkom.
UsuńNie było mowy, że tylko szczupłodupne ze zdjęć! Protestuję!
UsuńBylo! W domysle! No!
UsuńA to się domyślna znalazła :)))
UsuńA ten Katar to Ty?
UsuńOch ta jablonka przy tej drozce, tak duzo jablek i do tego ekologiczne.
OdpowiedzUsuńTam, gdzie poprzednio mieszkalismy, tez zbieralam owoce, jablka i sliwki z rosnacych przy drogach drzew, a potem pieklam ciasta owocowe.
UsuńMam sentyment do takich drozek polnych z drzewami owocowymi, takie przygody z dziecinstwa i mlodosci, jechac za miasto, w pola, na drzewo wchodzilo sie i zrywalo sie czeresnie.
UsuńW Getyndze i chyba wszedzie w Niemczech jest pelno polnych drzew owocowych, wlasnie dla ludzi, zeby sobie zbierali. Nikt nikogo z grabiami nie pogoni. :))
UsuńNo niestety, zwierzeta tak jak ludzie, rozne sa. Niektorym tez tysiac razy powtarzasz i nie dociera, poparzy sie piec razy a i tak lape w ogien pcha (ludz, bo zwierze chyba szybciej zalapie jednak). Nadzieja ciagle jest, Kiry z niej nie zrobisz ale na pewno sie troszke wyciszy z czasem.
OdpowiedzUsuńZamawiam chmure na czwartym, Przepiekna jest :-)
Proszsz bardzo, chmura jest Twoja. :))
UsuńCoraz wyrazniej widze, ze nie zrobie z Toyi Kiry, co mnie bardzo smuci i irytuje. Nie wiem, czy ona kiedykolwiek w zyciu przyjdzie do mnie na zawolanie.
Kto by pomyslal, ze z Toyki taki diabelek.... Jest sliczna, a to spojrzenie niewinne ;) Miejmy nadzieje, ze jednak sie wyciszy z czasem, bo 22 kilo miesni to juz cos...
OdpowiedzUsuńNiewinne? To spojrzenie Kuby Rozpruwacza i Hannibala Lectera, a w kazdym razie Dyla Sowizdrzala. Niedobry Burek!!!
Usuńhaha, to moze na zywo to widac, bo przez obiektyw foto juz nie... Sorry ;)
OdpowiedzUsuńTym niemniej nie zazdroszcze atrakcji szarpiacych i ciagnacych.
No przyjrzyj sie dokladnie, a potem przypomnij sobie Milczenie owiec, przeciez podobienstwo jest uderzajace. :))
UsuńNo macie się z Toyką... Myślę, że im będzie starsza tym bardziej spokojniejsza. Choć Maja moich rodziców (6 lat) ciągle jest dzieciuchem, taką wariatką. Przychodzi jednak na zawołanie, choć kilka razy w roku pójdzie w długą za zwierzyną, ale zawsze wraca do domu. No i jest jedna rzecz, w której jest niereformowalna - tarzanie się w gufnie maści wszelakiej!
OdpowiedzUsuńHmmm... Toya musiala byc juz wielokrotnie kapana, czego bardzo nie lubi, w wannie nie lubi, bo w jeziorkach uwielbia - jako ze rowniez uwielbia tarzac sie w roznych padlinach i innych odchodach. Jesuuu, Alucha, Ty mnie nie strasz, ze pies pozostanie niereformowalny. :(
UsuńŚwietne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńToya stopniowo się uspokoi, ona świetnie nadaje się do agility, wyhasała by się na maksa.
Albo uwiązać do karuzeli ??
Mam lepszy pomysl! Zbuduje kierat i bedzie w nim latac produkujac prad. :))
UsuńJakbym czytała o swoim Schwarzu, trochę mi poprawiłaś morale z Toyką, że mimo układania nadal tak ciągnie i szaleje. Mój Piesio był taki sam, zawsze byłam po spacerze urobiona po pachy, zdjęcia zrobić udawało się dopiero, kiedy był starszy. Potem wpadłam na pomysł zapinania smyczy na specjalnym pasie, który sobie zakładałam w pasie właśnie. I to była najlepsza opcja, inaczej często padałam jak mucha a on i tak jeszcze nie miał dosyć.
OdpowiedzUsuńI niemal każdy pies oraz inne zwierzę musiało być obszczekane, obwąchane i obejrzane. A mimo wszystko szkoda mi tego mojego nieznośnego oberwańca.
Fajny byl ten Twoj Schwarz, dobre mial u Ciebie zycie.
UsuńMam nadzieje, ze Toya niedlugo wyjdzie z tego swojego okresu dojrzewania i spowaznieje, bo inaczej zwariujemy. :))