piątek, 24 stycznia 2014

Rota.

Bylo to... oj, bardzo dawno temu, bo jeszcze w czasach, kiedy uzywalo sie kamer wideo, a na dodatek nie kazdy taka mial. Dzieciaki byly male, wiec postanowilismy sobie kupic ten cud techniki, zeby na biezaco nagrywac ich dorastanie. Byla to kamera z tych juz mniejszych, na mala kasete. Jak dzis z moim aparatem, tak wtedy nie ruszalam sie z domu bez kamery. Zabawa byla przednia, nagrywalismy, co sie dalo. Pozniej trzeba bylo wszystko przegrac na duza kasete i juz mozna bylo ogladac i zasmiewac sie do lez z dzieciecych powiedzonek lub upadkow, klotni, wystepow "estradowych". Kazda szkolna uroczystosc musiala byc sfilmowana, a takze nasze uroczystosci domowe, z alkoholem, a jakze. Tu juz bylo znacznie wiecej do smiechu, kiedy ten czy ow przesadzil ze spozyciem. Potem wszyscy na trzezwo schodzili sie ogladac efekty wlasnych wybrykow.
Mamy kilkadziesiat godzin nagran na kasetach video, mamy nawet jeszcze stary wideorekorder i do dzisiaj ogladamy sobie, jak to bywalo w przeszlosci. Zwlaszcza moje dorosle  corki uwielbiaja swoje dzieciece wystepy i niejednokrotnie dostaja kolki ze smiechu na widok tego, co wyprawialy.
Musze sie kiedys sprezyc i zlecic przegranie tych tasm na plyty DVD, ale to troche kosztuje, wiec zwlekam i zwlekam, bo zawsze sa jakies wazniejsze wydatki. A video jeszcze na chodzie, wiec nie ma wielkiego problemu z ogladaniem.
Poczta pantoflowa roznioslo sie, ze mamy kamere, wiec czesto bylismy proszeni o nagrywanie u kogos. A to jakas uroczystosc rodzinna, a to kolezanka zazyczyla sobie, zebym nagrywala jej porod. Latalam wiec z ta kamera to tu, to tam i wyzywalam sie w roli operatora filmowego. Z tym porodem bylo i zabawnie, i strasznie, bo kobieta chciala koniecznie ujecie meritum sprawy, co znow wprawilo lekarza w niemale oslupienie, a nawet zlosc. Wysyczal nawet przez zacisniete zeby:
- Kto wpuscil tu te osobe z kamera?
Juz mialam podac tyly, ale sama zainteresowana natychmiast zaoponowala, ze chce miec to nagranie, wiec mam pozostac. Lekarz tylko przewrocil oczami i zajal sie swoja robota. Mam wiec na koncie cos w rodzaju filmu pornograficznego.
Innym razem poproszono mnie o nagrywanie chrztu dziecka. Jest wprawdzie w Getyndze tzw. polski kosciol, gdzie msze odprawial ksiadz z Polski, ale probosz, Niemiec, byl tak nieprzyjemny, ze wiele osob rezygnowalo z ceremonii we wlasnej parafii i zalatwialo je gdzie indziej. Dzieciak ochrzczony, wszyscy przeniesli sie do salki obok, gdzie zorganizowany byl niewielki poczestunek. Bardzo sympatyczny ksiadz, wiedzac, ze towarzystwo jest z Polski lub polskiego pochodzenia, probowal podtrzymac nastroj. Rozmowy toczyly sie na temat roznic i podobienstw kosciola w Niemczech i w Polsce, takie tam dretwe bzdurki. Wreszcie ksiadz zaproponowal, zeby uczestnicy zaspiewali jakas polska piesn koscielna, on by chetnie posluchal.
Nagla konsternacja i lekka panika wsrod zebranych. No bo tak, dziecko trzeba ochrzcic, bo tradycja i te rzeczy, ale zeby tak na zawolanie zaraz piesni koscielne z rekawa wytrzasnac? Towarzystwo bylo niespecjalnie przykoscielne i znajace wiadomy repertuar. Padaly jakies niesmiale propozycje, moze to, moze tamto, ale nie wszyscy znali, wiec odpadaly jedna po drugiej.
Wsrod gosci byla siostra ojca dziecka, przyjechala z Polski na chrzciny, niezwykle oryginalna postac. Zajmowala sie czarami, jakas tam bioenergoterapia, tarotem, no slowem - bzdurami, na ktorych jednak trzepala niemala kase. Ona to wlasnie wpadla na genialny, zdawaloby sie, pomysl:
- Zaspiewajmy Rote, wszyscy znaja.
O dziwo, zebrani zaraz podchwycili i w salce rozleglo sie uroczyste:
- Nie rzucim ziemi, skad nasz rod...
Mnie jakby tam nie bylo, krecilam pracowicie film, niewiele sluchalam, uwazalam jedynie, zeby wszystko bylo w najlepszym porzadku, a ujecia ciekawe. Nagle jednak dotarlo do mnie, co sie spiewa. Krecilam jednak dalej, ale z nieco mniejszym entuzjazmem, ba, z obawa. Co mnie tak zaniepokoilo?
Otoz czekalam niecierpliwie, kiedy polskie towarzystwo w niemieckim kosciele, na terenie Bundesrepubliki zaintonuje radosnie:
- Nie bedzie Niemiec plul nam w twarz i dzieci nam germanil...
Wprawdzie nasz duchowny nie znal polskiego i pewnie cieszylby sie jak lysy na widok grzebienia, bez wzgledu na tekst piesni, ale poczulam intensywnie, ze byloby to co najmniej niestosowne.
Na szczescie pienia zakonczone zostaly na pierwszej zwrotce.
Z wielka ulga przyjelam przeto haslo o zakonczeniu tego podwieczorku przy mikrofonie i pomknelam do mojego pueblo dokonczyc prace montazowe.





42 komentarze:

  1. ...I dzieci nam germanił. Już nie musi germanić. Same się zgermanią:-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, ale historia! Podzielam Twój niegdysiejszy niepokój, z racji zawodu mam w rękawie pełno takich historii wynikających ze "styku" dwóch różnych kultur, ale takiej śliskiej to nie. A jednak opanowali się w porę, albo dalej nie znali słów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to dobrze, ze polscy "patrioci" na ogol nie znaja niczego do konca, nawet hymnu panstwowego :)))

      Usuń
  3. PS. Miała być przerwa? Czy jakoś tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanko, ja i przerwa? Toz bym bez Was nie wytrzymala dluzej niz jeden dzien. Kiedy bedzie dluzej, to znak, ze juz nie zyje :)))

      Usuń
    2. Od niedawna wiem, jak to wciąga! Ale z ochotą daję się wciągać.

      Usuń
  4. Masz ci los co za przygoda! A to wszystko dzięki kamerze... panterka i kręcenie porno;) at meritum sprawy;) Sprytnie nie kościelne towarzystwo wybrnęło z nie wygodnej sytuacji.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprytnie tylko dzieki temu, ze malo kto w Polsce zna kolejne zwrotki piesni patriotyczno-koscielnych, a nawet hymnu :)))

      Usuń
  5. Kamera, to było swego czasu, moje ogromne marzenie ...niestety nie było mnie stać na nią :(
    Panterko, chylę czoła, bo nie każdy twórca filmowy potrafi się odnaleźć w tak różnych tematykach...od porno...do chrztu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie pekam, przyjmuje wyzwania na klate i lece bez trzymanki. Nic mi nie straszne :)))

      Usuń
  6. małą kamera a tyle przygód :)))))
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz biedaczka lezy gdzies zapomniana i, jak w przypadku futra, szkoda wyrzucic :)))
      Caluski :***

      Usuń
  7. Skoro siostra była taka ekscentryczna, to wiedziała, co proponuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej jej ekscentrycznosc nie szla w parze z rozumem, pewnie nawet przez mysl jej nie przeszlo, co wyspiewuje i jak sie to ma do miejsca, w ktorym przebywa :)))

      Usuń
  8. Hm... ale mam mieszane uczucia! "Nie rzucim ziemi skąd nasz ród"; "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i dzieci nam germanił.." A rzucamy, dobrowolnie rzucamy za parę srebników. Dzieci nikt przymusowo nie musi germanić - germanią się same, duża zasługa rodziców,że nie uczą polskiej mowy.Spora grupa mojej rodziny wyjechała do Niemiec - za chlebem. Z racji pochodzenia natychmiast otrzymali obywatelstwo niemieckie. W Polsce kupują jednak ziemię i budują domy. Do Polski przyjeżdżają na wakacje razem z dziećmi. Niestety, te dzieci nie potrafią mówić po polsku. Na moje pytanie, dlaczego tak się stało - rodzice wzruszają ramionami. Tak jakoś wyszło. Jednak do Polski zamierzają wrócić na starość. A ja się pytam po co? My starych ludzi i bez nich będziemy mieli nadwyżkę. Oburzają się, przecież są Polakami, chcą umrzeć w Polskiej Ziemi. Cóż.... przykre. We mnie kotłuje się patriotyzm, kotłuje i kotłuje.... Mieszane mam uczucia, oj, mieszane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, ze polskie dzieci sie germania, jest zasluga panstwa. Z normalnego kraju nikt by nie wyjezdzal. A ci, ktorzy na starosc wracaja z grubymi rentami zagranicznymi, beda jedynie ratunkiem dla polskiej gospodarki, a nie balastem. Nie dziw sie, ze ludzie opuszczaja Polske w poszukiwaniu, moze nie lepszego, ale co najmniej godnego zycia. W kraju godnosc zostala im dawno odebrana.

      Usuń
  9. Super anegdota! Ja bym chyba zaproponowała jakąś kolędę (byle nie "Cichą noc" :):):), bo faktycznie, z pieśniami kościelnymi to cieniutko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak byloby najprosciej, ale nie byl to czas koled, a nic wiecej nie przychodzilo im do glowy.

      Usuń
  10. Czyli kamera jest Ci pisana, albo stoisz po jednej, albo po drugiej stronie :))) Z filmowaniem porodu to niezły hardkor, koleżanka wyszła pewnie z założenia, że nie widziała dziecka od pierwszych jego sekund życia na tym świecie, to chociaż sobie na kamerze obejrzy ;))
    Czy Rota jest koscielną pieśnią, to bym polemizowała, ale w pierwszej chwili sama dłużej się zastanowiłam, co by tu można było, wszakże w duchu kościelnym wychowywana byłam. Coś tam z pamięci wygrzebałam ;)

    Fajnie, że dzisiaj znów mogłam przeczytać nowy post u Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wygrzebana pieśń, to "Po górach, dolinach ..." o świętej Bernadetcie :)
      Lepsze od Roty i nie będzie Niemiec ..... i tak dalej ;))

      Usuń
    2. Z tymi piesniami tak jest, ze kiedy ktos zaintonuje, podejmuja wszyscy, ale kiedy pada propozycja zaspiewania, nie bardzo wiadomo, jak zaczac. Odpowiednio do tamtejszych okolicznosci, Rota nie byla akurat najszczesliwszym wyborem.
      Mowilam przeciez, a raczej mialam cicha nadzieje, ze moja niemoc nie potrwa dlugo :)))

      Usuń
  11. Fajnie że nie ma przerwy - witaj znowu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Porno? Trzeba było z poczęcia nakręcić! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie dysponowalam wtedy jeszcze kamera, ale masz racje, to byloby znacznie ciekawsze. ;)

      Usuń
  13. Super zabawa z tą kamerą my lubiliśmy slajdy na wielkim ekranie oglądane :). I zdjęcia dobry sprzętem mąż robił na ślubach bo proszono, kamera jakoś do nas nie przemówiła może szkoda? Ale anegdota super i opowiedziana jak zwykle ze swadą. Tylko nie przestawaj pisać bo się uzależniłam. :) Lubię i tyle. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz wspominalam, ze kiedy zabraknie rano moich postow, znaczy - nie zyje. :)))

      Usuń
  14. ...od razu Sami swoi mi sią przypomnieli, he he he. A i prosze tu nie straszyć jakimiś przerwami. NU nu jakby powiedziała Mała Panna Mi...

    OdpowiedzUsuń
  15. nie moge z tego porodu. :P
    U mnie moj monsz nagrywal, nie zebysmy mieli to teraz calom rodzinom przy obiedzie oglondac, ale mialam cesarke i uznal, ze jakby cos zrobili nie tak to mamy material dowodowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Panterko, przesyłeczka dziś dotarła, zaskoczonam wielce, bo lód na drodze jak stół. Można by rzucać te takie, nie pamiętam, jak się zwą, co przed nimi lecą faceci z miotełkami. Takie skrzyżowanie kręgli z hantlami.
    Bardzo Ci dziękuję, co ten internet wyprawia?! Kalendarz wcale nie jest taki straszny, jak obiecywałaś! Kiczyk jak malowany, ale tak mnie podjarałaś, że sama nie wiem, ci by to musiało być? Na pewno gdzieś go wykorzystam. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na te pogode, to nienajgorzej, tylko 5 dni wedrowalo.
      A to takie z miotelkami to curling, nieodmiennie mnie bawi, kiedy go ogladam.
      Na zdrowie, Haneczko! Dziwne, ze nie padlas z wrazenia na widok tego kuriozalnego kalendarza :)))

      Usuń
  17. A, widzisz, curling! Na końcu jęzora miałam! Bo to jest śmieszne jak cholera! Chciałabym, żeby mi tu jacyś faceci tak z miotełką latali.
    Kalendarz to kuriozum, do tego egzotyczne!

    OdpowiedzUsuń
  18. Aniu, zobacz ile miałaś w życiu zabawnych( wtedy nie) , komediowych chwil. Film można nakręcić i to jaki ciekawy!!!Znów się ubawiłam , normalnie zobaczyłam Cię za kamerą podczas chrztu:))) . Jak czytałam pierwsza pieśń jaka mi się przypomniała to była: Po górach... (tak jak Lidii) a następnie Serdeczna matko:) Pewnie przy zaskoczeniu nie przypomniałabym sobie nic, chociaż znam wiele. A bardzo mi się podoba: Do Klucznika Mateusza przyszedł Pan, ale to jest z tych nowszych.
    A co do germanizacji- baliśmy się niewoli ale w wolności wielu uciekała bo wciąż trudną mamy rzeczywistość. W rządzie kłótnie, swady i tasowanki.
    Uważam, że Ci którzy wyjechali mają prawo wrócić do kraju lecz nie jestem pewna czy zechcą . Po wielu latach bycia z ludźmi , którzy się uśmiechają , nie tylko na ulicach ale również u urzędach ,sklepach.... i normalne załatwianie spraw, powrót i spotkanie się np. z urzędasem , który robi łaskę.... Mam nadzieję , że to się zmieni . Oczywiście nie mówię, ze wszyscy tak się zachowuję ale jednak dość spora częśc:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno sasiadka, po smierci meza, pojechala na kilka miesiecy do Polski, z zamiarem ewentualnego przygotowania sobie gruntu do zamieszkania tam na stale. Wrocila po miesiacu i z postanowieniem, ze nigdy wiecej. Te kolezanki wyidealizowane z oddalenia, ta sluzba zdrowia (prywatna, a jakze, ale tak samo kulejaca jak NFZowska), ta niechec czlowieka do czlowieka, bezinteresowna nietolerancja, wszechobecne chamstwo - wszystko to obrocilo w ruine jej marzenia o powrocie do ojczyzny.
      Mnie takze nie ogarnia tesknota za starym krajem, wystarcza mi to, co widze w mediach, na pewno tam nigdy nie wroce. Mam dosc po krotkich odwiedzinach. Czesto jestem traktowana jak obca przez rodzine czy znajomych, jak skarbonka bez dna, bo przeciez zyje "na zachodzie". Nikogo nie obchodza moje problemy, a mam ich po kokarde, finansowe tez. Czuje sie tam naprawde obco, choc nigdy by mi to przez mysl wczesniej nie przeszlo. Nie moglabym tam zyc, juz nigdy wiecej.
      Buziaki :***

      Usuń
  19. niestety coś umknęło. Mało przyjaźni, często zawiść , zazdrość i chapanie forsy nie zależnie jakim sposobem byle sie nie napracować. Na szczęście Aniu część możliwie duża to ludzie uczciwi. A z rodziną to często wychodzi sie dobrze na zdjęciu i nawet też zależy, gdzie się ustawimy! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na rodzine akurat narzekac nie moge, raczej to niektorym znajomym sie wydaje, ze skoro nie mieszkam w Polsce, to za przeproszeniem s***m pieniedzmi. Jednak czasy, kiedy za 100 marek mozna bylo hulac w Polsce przez miesiac, dawno juz minely i nie wroca.

      Usuń

Chcesz pogadac? Zamieniam sie w sluch.